|
Kontrakty 2006 Przygotowania do sezonu Liga Wyniki Kadra 2006 Statystyka Tabela sezonu 2006 |
Po niewątpliwym sukcesie Aniołów w sezonie 2005, zarówno kibice jak i
działacze twierdzili, że trzon zespołu powinien pozostać niezmieniony, a
zakontraktowany powinien być jeden zawodnik, najlepiej któryś z wychowanków -
Robert Kościecha lub
Tomasz Chrzanowski. Rozmowy ze wspomnianą dwójką zawodników rozpoczęły się
jeszcze przed ukazaniem się
listy transferowej.
Niestety tak jak i w roku poprzednim z rozmów tych wyszły przysłowiowe nici i
ostatecznie Kościecha trafił do Bydgoszczy, a Chrzanowski mimo iż w pierwszej
wersji podpisał kontrakt w Gdańsku to po wyeliminowaniu gdańszczan z rozgrywek
ekstraligowych miał prawo parafować drugą umowę i ostatecznie trafił do
beniaminka z Rzeszowa.
Budowanie składu nie tylko toruńskiego uzależnione było jak co roku od regulaminu
rozgrywek. Tradycyjnie z końcem listopada Prezydium Zarządu Głównego PZM
ogłosiło
zasady rywalizacji na rok 2006, w których została podjęta jedna z kluczowych
decyzji dla polskiego speedwaya, polegająca na zniesieniu od sezonu 2006
ograniczenia ilości kontraktowania zawodników zagranicznych (zarówno w stosunku
do zawodników z krajów Unii Europejskiej jak i z pozostałych krajów). Decyzja ta
podyktowana była przystosowaniem regulaminów do wymogów Unii Europejskiej. Kluby
mogły kontraktować zatem nieograniczoną liczbę straniero, co skutkowało
zakontraktowaniem rekordowo dużej liczbę zawodników zagranicznych. Zespół
toruński w swoich szeregach przywitał również klika nowych postaci z obcym
paszportem, a byli to doskonale znany w Toruniu
Bjarne Pedersen, uczestnik GP
Niels Kristian Iveresen, obiecujący anglik
Simon
Stead czy wreszcie czołowy zawodnik czeski
Ales
Dryml. Ponadto kontrakty bazowe bez gwarancji finansowych i startowych
podpisali Duńczyk Brian Karger i rosyjski junior Lenar Nigmatzyanov
oraz Polacy Sebastian Trumiński i
Andy
Smith. Czwórka zawodników z kontraktami bazowymi została zatrudniona z
koncepcją wypożyczenia do przeżywającej kryzys drużyny z Gdańska, który jak już
wspomniano nie spełnił wymogów licencyjnych na sezon 2006 i został wyeliminowany
z rozgrywek ekstraligi, a jego miejsce zajęła ekipa z Rybnika.
Nie bez problemu odbyło się podpisanie umowy z Bjarne Pedersenem, który
po zakończeniu sezonu 2005 parafował kontrakt z gdańskim klubem, jednak w
obliczu degradacji gdańszczan do niższej kasy rozgrywek nie wypowiadając umowy
podpisał drugi dokument przynależności klubowej w Toruniu. Ponieważ w jednym
sezonie zawodnik nie może podpisać dwóch umów w polskiej lidze sprawa trafiła na
wokandę do Polskiego Związku
Motorowego, który zgodził się z tym, iż umowa z gdańszczanami mogła być
rozwiązana przez Duńczyka, jednak uznał, że podpisanie w ten sposób kolejnej
umowy w chwili, w której nie była jeszcze znana decyzja, co do licencji
gdańskiego klubu, była bezpodstawna i niemożliwa. W związku, z czym PZM nałożył
karę na Pedersena, w wysokości 10.000 zł. Duńczyk, jednak nic nie zapłacił,
ponieważ zobowiązanie to przyjął na siebie toruński klub.
Z czynnym uprawianiem żużla skończyli
Marcin Jaguś (wybrał pracę w gospodarstwie),
Arkadiusz
Kalwasiński
(po kontuzji zagościł w teamie Karola Ząbika) i
Tomasz
Michnicki (powrócił do motocrossu). O ile odejście wspomnianej trójki
znacząco nie wpłynęło na siłę uderzeniową zespołu, o tyle niespodziewana zmiana
barw przez
Jasona Crumpa, była znacznym osłabieniem zespołu. Australijczyk startując z
Aniołem na piersi przez trzy sezony był mocnym punktem zespołu i choć w każdym
sezonie Kangurowi przytrafił się słabszy mecz, to w całokształcie startów w
grodzie Kopernika należy ocenić postawę Crumpa jako zawodnika solidnego, na
którego punkty zawsze można było liczyć. Przed sezonem wszyscy stawiali sobie
zatem pytanie czy Pedersen będzie w stanie zastąpić Crumpa?
Działacze toruńscy chcąc po odejściu Crumpa wzmocnić zespół zrezygnowali z
usług anglika Andy Smitha i zatrudnili
Krzysztofa Słabonia z wrocławskiego
Atlasu. W przypadku polaka z kanadyjskim paszportem podobnie i z Pedersenem
nie obyło się bez komplikacji kontraktowych, oto bowiem Polski Związek Motorowy
na oficjalnej liście zawodników, którzy zdecydowali się po sezonie zmienić
dotychczasowych pracodawców nie podał nazwiska Słabonia. Okazało się, iż w myśl
regulaminu niewystarczające jest porozumienie pomiędzy nowym klubem, a
zawodnikiem. Aby transfer, nawet bezpłatny, doszedł do skutku stosowną umowę
muszą sporządzić zainteresowane kluby czyli WTS i KST. Umowa winna być
przygotowana przez stronę wrocławską, jednak działacze ze śląska nie kwapili się
z przygotowaniem stosownej dokumentacji, więc nowi pracodawcy Krzysztofa sami ją
sporządzili i przesłali do Wrocławia, celem podpisania. Niestety podpis pod
umową złożyła osoba do tego nieupoważniona (winien to uczynić prezes Andrzej
Kuchar), co stało się powodem komplikacji. Prezes KS Toruń -
Mirosław Batorski zareagował bardzo szybko i przesłał do
PZM-otu wyjaśnienie i sprawa
znalazła swój pomyślny finał, a Krzysztof Słaboń stał się oficjalnie zawodnikiem
toruńskim.
W ten sposób włodarze KS Toruń skompletowali kadrę na sezon 2006. Kadrę, na
jaką pozwalały możliwości finansowe klubu z Torunia. Ale trzeba podkreślić, że w
składzie pojawili się zawodnicy nieobliczalni, którzy mogący sprawić niejedną
niespodziankę.
Oprócz kontraktów toruńscy działacze mieli
jeszcze klika innych problemów do rozwiązania przed rozpoczęciem rozgrywek.
Oto
bowiem
słowo wypowiedziane z końcem sezonu 2004 przez zarząd firmy Apator stało
się faktem i czterdziestotrzyletni sponsor drużyny rozstał się z żużlem, ustępując miejsce
w nazwie dla nowych darczyńców. Firma nie zerwała jednak całkowicie kontaktu ze
speedwayem i wspierała nadal zespół jednak już w znacznie mniejszym zakresie.
Ustąpienie z klubu firmy Apator wymusiło zmianę statutu klubu, bowiem
dotychczasowa nazwa KS Apator przestała być aktualna i zasadna, stąd należało
zarejestrować w sądzie nowy podmiot pod nową nazwą KS Toruń. Wraz ze zmianą
nazwy zmianie uległo również logo-herb drużyny. Nowy znak klubowy mieli
zaproponować toruńscy kibice. Konkurs przeprowadzony był przez KS Toruń,
Net F@ns Speedway
Toruń oraz toruńską gazetę Nowości.
Z góry wiadomym było, iż nowy herb drużyny będzie przypominać herb Apatora, gdyż
toruńscy fani byli bardzo do niego przywiązani. Potwierdziła to ankieta
przeprowadzona na stronie
http://www.net-fans.org/.
Z końcem grudnia wybrano nowy znak toruńskiego klubu, a ostatecznym twórcą
nowego logo był Kazimierz Narebski.
Kosmetycznej modyfikacji musiał ulec również
hymn
drużyny napisany w roku 2004.
Odstąpienie od sponsoringu przez Apatora postawiło przed działaczami konieczność
znalezienia nowego sponsora, jednak sprawa nie była wcale łatwa, bowiem firmy
które przed rokiem deklarowały zastąpienie w nazwie dotychczasowego
"dobrodzieja" nie kwapiły się z wydawaniem pieniędzy na rzecz toruńskiego żużla
i w efekcie zespół przystąpił do rozgrywek pod nazwą KS Adriana Toruń.
Zmiana partnera sponsorskiego,
zakontraktowanie zawodników, wybór nowego prezesa, to nie jedyne zmiany którymi
żyli toruńscy kibice w przerwie ligowej. Aby zespół został dopuszczony do
rozgrywek ligowych należało jeszcze zamontować oświetlenie, dmuchane bandy,
plastikowe krzesełka, monitoring. Wymogi licencyjne zostały spełnione tuż przed
sezonem i zespół mógł przystąpić do rozgrywek ligowych.
Na toruńskim stadionie w zimowej
przerwie nie było słychać warkotu motorów, a tylko odgłosy prac
modernizacyjnych. Roboty mające na celu dostosowanie obiektu do nowych wymogów
regulaminowych dla klubów ekstraligi, musiały być zakończone przed rozpoczęciem
sezonu.
Ostatecznie 4 kwietnia w godzinach wieczornych odbyło się oficjalne odebranie
stadionu przez prezydenta Miasta Torunia - Michała Zaleskiego. Gospodarz
Grodu Kopernika wraz z zebranymi na stadionie kibicami podziwiał oświetlenie
obiektu oraz dmuchaną bandę od Tony Briggsa. Toruński stadion spełnił zatem
wszystkie warunki i bez problemów otrzymał licencję na starty w ekstralidze.
Uroczyste odebranie stadionu zaplanowano na godzinę 19. W związku z tym, iż nad
toruńskim stadionem o tej porze jeszcze było całkiem widno, zapalenie świateł
trzeba było minimalnie przesunąć. W tym czasie odbyła się konferencja prasowa,
na której to prezydent Zaleski oraz włodarze toruńskiego klubu wypowiadali się
na temat zakończonych inwestycji.
Mirosław Batorski - p.o. prezesa toruńskiego klubu - Oświetlenie jakie mamy w Toruniu, w pełni spełnia wszelkie normy. Na stadionie posiada ono moc ponad wymagane 900 luxów, natomiast w parkingu jest 400 luxów. Oczywiście potrzebne są jeszcze drobne zmiany, z kątem nachylenia światła, ale z tym nie będzie większych problemów. Koszt modernizacji stadionu wyniósł około 1,5 mln zł., na co złożyło się: 1 mln zł. na oświetlenie, 300 tys. zł – dmuchane bandy, a pozostała kwota, to m.in. koszt wydzielenia pierwszego łuku oraz zamontowanie monitoringu.
Jan Ząbik - trener KST - Oczywiście należy przyzwyczaić się do
jazdy przy świetle. Na początku to rzeczywiście może być problem, bo inaczej
rozkładają się cienie na torze, jednak po kilku treningach z pewnością zawodnicy
nie będą mieli już z tym kłopotów.
Na konferencji powrócił temat, który zainicjowano dwa lata temu, a dotyczył
budowy nowego stadionu. Głos w tej sprawie zabrał Prezydent Torunia Michał
Zaleski - Nie jest tajemnicą, że jest jeden konkretny oferent, który oferuje
za możliwość pozyskania gruntu, na którym stoi obecny stadion – postawienie w
tym miejscu hipermarketu, a w zamian za to sfinansowałby on w całości budowę
nowego stadionu żużlowego. Takie rozwiązanie jest w tej chwili w rękach Rady
Miasta, która w maju będzie podejmowała decyzje na temat zagospodarowania
przestrzennego miasta. Sprawa powinna się rozstrzygnąć w przeciągu 2-3 miesięcy.
Trzymajmy kciuki, aby rozstrzygnęła się w sposób, w jaki wszyscy oczekujemy,
czyli budową nowego obiektu sportowego. Koszt tej inwestycji to 25-30 mln zł, w
zależności od standardu wykończenia. Nowe bandy, które mamy na tym stadionie
będzie można bez problemów przenieść na nowy obiekt, a oświetlenie z tego toru
otrzyma prawdopodobnie inny klub sportowy z naszego miasta.
Po zakończonej konferencji wzniesiono uroczysty toast i Michał Zaleski zapalił
światła na obiekcie im. Mariana Rose. Około godziny 20.30 pierwszy zawodnik
wyjechał na tor, a był nim Mariusz Puszakowski. Chwilkę później to samo uczynił
Karol Ząbik, następnie na torze pojawili się Maciej Piaszczyński i Damian
Stachowiak, a po nich żużlowcy z toruńskiej szkółki.
Mariusz Puszakowski - zawodnik KST - Przy takim oświetleniu jeździ się naprawdę dobrze. Mogliśmy startować w dwóch, a nawet i czterech, ale trener nie chciał na razie ryzykować.
Zanim jednak zapalono światła i poczyniono
pierwsze jazdy treningowe zespół "Aniołów" jak co roku, odbył intensywny cykl
treningowy, który rozpoczął się już na początku grudnia 2005. Ćwiczenia
tradycyjnie odbywały 6 dni w tygodniu: poniedziałki i czwartki zajęcia w
terenie, wtorki, środy i piątki na sali, a w sobotę odnowa biologiczna.
Dodatkowo zawodnicy trenowali sprawność ogólną na lodowisku oraz basenie.
Niektórzy z zawodnicy pustkę w kontaktach z motocyklem urozmaicali sobie jeżdżąc
na „crossówkach”.
Kulminacją przygotowań zawodników do sezonu był obóz w górach. W
miejscowości Czarna Góra obok Lądka Zdroju zawodnicy "ładowali akumulatory na
cały sezon". O warunkach jakie tam zastali mówi na łamach "Nowości" trener Jan
Ząbik - W niektórych miejscach jest po dwa metry śniegu. Wszyscy zawodnicy są
zdrowi i tryskają wręcz energią. Warunki mamy znakomite. Nie jeździliśmy
slalomem. Moi podopieczni stawiali narty równolegle do stoku i jak najszybciej
pędzili w dół. Ważne również było dotlenienie organizmów. Jesteśmy w swoim
krajowym składzie, ale wiemy, że Ales Dryml, który początkowo miał do nas
dołączyć, trenuje po czeskiej stronie gór.
Po powrocie z gór niektórzy żużlowcy podjęli
jazdy na crossie by w połowie marca wyjechać na żużlowy tor. Jednak
przedłużająca się zima skutecznie uniemożliwiała wyjazd na tor i odbycie
pierwszych sparingów. Wśród sparingpartnerów na pierwszy rzut (19 marca) mieli
iść zawodnicy duńskiego Slangerup. Jednak znaczne połacie śniegu uniemożliwiły
przygotowanie toru i międzynarodowy testmecz nie doszedł do skutku.
Jan Ząbik - trener - ze wspólnych jazd z Duńczykami nic nie będzie.
Ale Duńczycy i tak do nas przyjadą, tylko trochę później. Przed sezonem jesteśmy
w tej szczęśliwej sytuacji, że i tak musimy dosypać trochę granitu na tor. Jeśli
tylko przez trzy dni utrzymywać się będzie plusowa temperatura, to maszyny
zmieszają nawierzchnię i będzie można jeździć. Na razie musimy czekać, inni też
nie jeżdżą. W tej chwili zawodnicy, którzy są w kraju - trenują na basenie, w
hali gimnastycznej i grają w hokeja. Część zawodników - Bjarne Pedersen, Simon
Stead, Niels Kristian Iversen oraz Adrian Miedziński - przebywa na Wyspach i tam
czeka na kolejne starty.
Kolejnym sparingpartnerem miał być powracający po bardzo długiej przerwie na
żużlowe tory zespół z Poznania. Pojedynek ze "Skorpionami" - bo taką
nieoficjalną nazwę przyjął poznański klub - miało dodatkowy wymiar dla
toruńczyków i historii toruńskiego żużla, bowiem trenerem beniaminka został
doskonale w Toruniu znany
Mirosław Kowalik. Poznańskie Stowarzyszenie Żużlowe było pierwszym klubem w
trenerskiej karierze wieloletniego lidera Aniołów, a sparing z toruńczykami miał
być pierwszą potyczką drużyny po powrocie na tor. Niestety z planów tych również
nic nie wyszło.
Żużlowcy wyjechali na tor dopiero 23 marca. Jako pierwsi treningowe kółka
wykręcili Mariusz Puszakowski i Wiesław Jaguś, jednak w treningu wzięli udział
niemal wszyscy krajowi jeźdźcy toruńskich "Aniołów", a więc - Karol Ząbik,
Wiesław Jaguś, Mariusz Puszakowski, Krzysztof Słaboń i Damian Stachowiak oraz
Maciej Piaszczyński, który był przymierzany do drużyny toruńskiej. Na torze
zabrakło jedynie Adriana Miedzińskiego, który przebywał na Wyspach Brytyjskich
oraz zawodników zagranicznych.
Zawodnicy początkowo jeździli pojedynczo, bowiem dla wszystkich był to dopiero
pierwszy kontakt z motocyklem, a dodatkowo tor nie nadawał się jeszcze do
poważnego ścigania. Niegroźne uślizgi zaliczyli Krzysztof Słaboń i Karol Ząbik,
ale na szczęście obaj zawodnicy mogli bez przeszkód kontynuować trening.
Po jazdach szkoleniowych wreszcie doszło do
pierwszego treningu punktowanego. Miejscem potyczki był tor w Ostrowie a
przeciwnikiem tamtejszy Intar, który nieznacznie pokonał team Jana Ząbika 46:44.
Najlepszymi zawodnikami gospodarzy byli Tomasz Jędrzejak i Mariusz Węgrzyk,
którzy zdobyli po 12pkt. Tyle samo dla drużyny przyjezdnej zdobył Karol Ząbik.
Ogólnie rzecz biorąc, zawodnicy nastawili się na sprawdzanie sprzętu, jednak gdy
na torze pojawiali się liderzy drużyn - Jędrzejak, Szczepaniak, Jaguś czy nawet
młody Brucheiser robiło się bardzo ciekawie.
Oto co powiedzieli toruńscy zawodnicy po pierwszym treningu.
Ales Dryml - obcokrajowiec KST - W pierwszym moim wyścigu dobrałem złe
przełożenie., jednak później było wszystko w porządku i końcówka była dobra w
moim wykonaniu. Było to spotkanie treningowe. Tak, więc korzystałem z okazji i
testowałem różne ustawienia mojego motocykla. Ciężko mi powiedzieć, jak się
czuje na torze, gdyż odjechałem dopiero kilka treningów. Wskoczyłem po prostu na
motor i jeżdżę znowu - tego się nie zapomina tak łatwo.
Mariusz Puszakowski - zawodnik KST - W pierwszym biegu było przyzwoicie, na
kolejny start zmieniłem motocykl i nie było już tak dobrze. Później ponownie
wróciłem do pierwszego motocykla Ogólnie nie było źle, szkoda tego upadku w
ostatnim biegu. Myślę, że jeszcze kilka korekt i powinno być wszystko dobrze.
Tor był dziś bardzo dobry, troszeczkę może sprawiał problemów na drugim łuku,
ale jesteśmy na tyle doświadczonymi zawodnikami, że trzeba sobie radzić. Całkiem
przyzwoicie to wszystko wyglądało, podziękowania dla gospodarzy za bardzo dobrze
przygotowanie toru.
Karol Ząbik - junior KST - To był tylko sparing i nie można się niczym
sugerować, pościgaliśmy się trochę. Jeździło mi się dziś dobrze, miałem dobrze
przygotowany sprzęt. W dwóch biegach popełniłem małe błędy, w jednym zabrakło mi
żeby wygrać z Mariuszem Węgrzykiem, później z Michałem Szczepaniakiem. Ale to
jest tylko trening, prawdziwe ściganie rozpocznie się od 9 kwietnia. Tor jak
zwykle w Ostrowie był dobrze przygotowany
INTAR LAZUR Ostrów Wielkopolski |
KS Adriana Toruń |
bieg po biegu | |
9. Mariusz Węgrzyk 12+1 (2,3,3,2,2*) 10. Mateusz Szczepaniak 2+1 (1*,0,1,-)gość 11. Michał Szczepaniak 9 (2,3,1,3) 12. Roger Lewandowski 0 (0,-,-,0) 13. Tomasz Jędrzejak 12 (3,3,0,3,3) 14. Marcin Liberski 4 (2,0,2,0,0) 15. Sebastian Brucheiser 6+2 (1*,2*,1,2) 16. Bartosz Kwiatkowski 1 (1,0) (gościnnie) |
46 : 44 |
1. Wiesław Jaguś 9 (3,2,3,1*) 2. Lenar Nigmatzanow 0 (0,0,-,-) 3. Mariusz Puszakowski 5 (3,1*,0,1,u) 4. Krzysztof Słaboń 9 (1,2,2,3,1) 5. Ales Dryml 7 (1,1*,3,2) 6. Karol Ząbik 12 (3,2,2*,2,3) 7. Damian Stachowiak 2 (0,0,1,0,1) |
1. ZĄBIK (66,63), Liberski, Brucheiser, Stachowiak 3:3
. 2. JAGUŚ (66,75), Węgrzyk, Mat.Szczepaniak, Nigmatzanow 3:3 (6:6) . 3. PUSZAKOWSKI (66,59), Mi.Szczepaniak, Słaboń, Lewandowski 2:4 (8:10) . 4. JĘDRZEJAK (67,59), Brucheiser, Dryml, Stachowiak 5:1 (13:11) 5. Mi.SZCZEPANIAK (66,50), Jaguś, Kwiatkowski, Nigmatzanow 4:2 (17:13) 6. JĘDRZEJAK (67,22), Słaboń, Puszakowski, Liberski 3:3 (20:16) 7. WĘGRZYK (67,59), Ząbik, Dryml, Mat.Szczepaniak 3:3 (23:19) 8. JAGUŚ (67,41), Liberski, Stachowiak, Jędrzejak 2:4 (25:23) 9. WĘGRZYK (67,25), Słaboń, Mat.Szczepaniak, Puszakowski 4:2 (29:25) 10. DRYML (66,46), Ząbik, Mi.Szczepaniak, Kwiatkowski 1:5 (30:30) 11. SŁABOŃ (67,29), Węgrzyk, Puszakowski, Liberski 2:4 (32:34) 12. Mi.SZCZEPANIAK (67,66), Ząbik, Jaguś, Lewandowski 3:3 (35:37) 13. JĘDRZEJAK (67,75), Dryml, Brucheiser, Stachowiak 4:2 (39:39) 14. ZĄBIK (67,16), Brucheiser, Stachowiak, Liberski 2:4 (41:43) 15. JĘDRZEJAK (68,53), Węgrzyk, Słaboń, Puszakowski (u/4) 5:1 (46:44) |
Kolejnym treningiem punktowanym był zorganizowany na toruńskim obiekcie turniej par z udziałem głównie byłych i obecnych zawodników toruńskich. Najlepszą parą okazał się duet Tomasz Chrzanowski - Jacek Krzyżaniak Choć zawody miał charakter wybitnie treningowy, na torze nie zabrakło walki, którą licznie zgromadzona toruńska publiczność, mogła oglądać w kilku wyścigach.
Para VII - 26 pkt. 13. Tomasz Chrzanowski 11 (1,3,3,1,1,2) 14. Jacek Krzyżaniak 15 (2,2,2,3,3,3) Para IV - 21 pkt. 7. Krzysztof Słaboń 6 (2,2,1,0,1,ns) 8. Simon Stead 15 (1,3,3,2,3,3) Para I - 19 pkt. 1. Wiesław Jaguś 11 (3,3,3,2,-,-) 2. Mariusz Puszakowski 8 (1,0,1,3,1,2) Para III - 18 pkt. 5. Robert Sawina 9 (3,3,2,1,-,-) 6. Karol Ząbik 9 (0,2,0,3,2,2) Para II - 14 pkt. 3. Robert Kościecha 9 (0,0,2,3,3,1) 4. Adrian Miedziński 5 (2,1,0,2,w,-) Para V - 14 pkt. 9. Rune Holta 6 (3,0,d,d,d,3) 10. Andriej Karpov 9 (1,1,1,1,3,1,1) Para VI - 12 pkt. 11. Maciej Kuciapa 7 (2,1,1,0,1,2) 12. Damian Stachowiak 4 (0,0,0,2,2,-) Rez. Robert Umiński 2 (2,0,0,0,0) |
Bieg po biegu: |
4 kwietnia torunianie treningowo podejmowali w
rewanżu ostrowian i na własnym obiekcie nie mieli większych problemów z
pokonaniem Intaru Lazur. W drużynie toruńskiej pierwsze skrzypce grali Karol
Ząbik i Wiesław Jaguś, natomiast wśród ostrowian na wyróżnienie zasłużył Tomasz
Jędrzejak.
W ekipie Intaru gościnnie wystąpił Duńczyk Anders Andersen, który w lidze
polskiej reprezentował będzie barwy PSŻ Poznań, natomiast skład gospodarzy
zasilili Jacek Krzyżaniak i Maciej Piaszczyński.
Kolejne zawody pokazały, że nowa geometria toruńskiego toru sprzyja walce na
dystansie. Bardzo pasjonujący był pojedynek pomiędzy Krzysztofem Słaboniem,
a Michałem Szczepaniakiem, którzy kilkukrotnie na dystansie zmieniali się
pozycjami. Na mecie o "błysk szprychy" lepszy był ostrowianin. Odwrotnie było w
biegu siódmym, wtedy to żużlowiec gospodarzy - Wiesław Jaguś po fantastycznej
walce wpadł na metę przed Tomaszem Jędrzejakiem.
KS Adriana Toruń |
INTAR LAZUR Ostrów Wielkopolski |
bieg po biegu | |
9. Wiesław Jaguś 11+1 (3,2*,3,3) |
54 : 36 |
1. Mariusz Węgrzyk 6 (2,2,2,d) |
1. ZĄBIK (64.14), Brucheiser, Liberski, Stachowiak 3:3
. 2. JAGUŚ (64.56), Węgrzyk, Lewandowski, Puszakowski 3:3 (6:6) . 3. SZCZEPANIAK (65.35), Słaboń, Piaszczyński, Andersen 3:3 (9:9) . 4. JĘDRZEJAK (65.37), Stachowiak, Krzyżaniak, Liberski 3:3 (12:12) 5. SŁABOŃ (65.43), Węgrzyk, Piaszczyński, Lewandowski (d4) 4:2 (16:14) 6. ZĄBIK (64.52), Krzyżaniak, Szczepaniak, Andersen 5:1 (21:15) 7. PUSZAKOWSKI (65.23), Jaguś, Jędrzejak, Brucheiser 5:1 (26:16) 8. ZĄBIK (65.52), Węgrzyk, Liberski, Krzyżaniak (d2) 3:3 (29:19) 9. JAGUŚ (64.59), Szczepaniak, Andersen, Puszakowski 3:3 (32:22) 10. JĘDRZEJAK (64.69), Słaboń, Piaszczyński, Brucheiser 3:3 (35:25) 11. JAGUŚ (65.09), Ząbik, Liberski, Szczepaniak 5:1 (40:26) 12. BRUCHEISER (65.51), Słaboń, Piaszczyński, Węgrzyk (d4) 3:3 (43:29) 13. PUSZAKOWSKI (64.77), Krzyżaniak, Jędrzejak, Lewandowski (d4) 5:(48:30) 14. STACHOWIAK (65.63), Brucheiser, Liberski, Piaszczyński 3:3 (51:33) 15. JĘDRZEJAK (64.95), Ząbik, Puszakowski, Szczepaniak 3:3 (54:36) |
Dzień po sparingu z Ostrowem, torunianie
podejmowali drużynę z pobliskiego Grudziądza i w mocno okrojonym składzie, bez
większych problemów pokonali rywali, głównie dzięki świetnej postawie Karola
Ząbika i Mariusza Puszakowskiego.
Karol Ząbik - junior KST - Dzisiaj w końcu wszystko mi pasowało Na
dystansie nie popełniałem błędów, sprzęt był świetnie spasowany.
Na toruńskim torze świetnie spisywał się Alosza Charczenko, nowy nabytek
drużyny z Grudziądza. Młody Rosjanin jeździł ambitnie, agresywnie i co
najważniejsze na dystansie nie popełniał wielu błędów. Tylko w ostatnim biegu
nie udało mu się obronić przed Maciejem Piaszczyńskim, który po świetnym ataku
zdołał przesunąć się na prowadzenia.
W drużynie toruńskiej gościnnie wystąpiło dwóch Duńczyków na co dzień
reprezentujących barwy PSŻ-u Poznań. Ich jeździe bacznie przyglądał się trener
poznańskiej ekipy, Mirosław Kowalik - Trudno jest mi oceniać ich jazdę. Na
pewno więcej o ich dyspozycji będę mógł powiedzieć po kilku spotkaniach
ligowych. Sądzę, że jak na drugoligowe warunki obaj mogą być cennymi
wzmocnieniami drużyny.
KS Adriana Toruń |
GTŻ GRUDZIĄDZ |
bieg po biegu | |
9. J. Jacobsen 4+2 (1,0,2*,0,1*) |
51 : 39 |
1. J. Krzyżaniak 4 (d,1,d,3) |
1. CHARCZENKO, Andersen, Stachowiak, Barański (w) 3:3
. 2. PUSZAKOWSKI, Fijałkowski, Jacobsen, Krzyżaniak (d) (4:2) 7:5 . 3. PIASZCZYŃSKI, Słaboń, Robacki, Linhart (5:1) 12:6 . 4. ZĄBIK, Charczenko, Andersen, Staszek (4:2) 16:8 . 5. FIJAŁKOWSKI, Słaboń, Krzyżaniak, Piaszczyński (2:4) 18:12 6. ZĄBIK, Robacki, Stachowiak, Linhart (4:2) 22:14 7. STASZEK, Puszakowski, Barański, Jacobsen (2:4) 24:18 8. ZĄBIK, Fijałkowski, Stachowiak, Krzyżaniak (d) (4:2) 28:20 9. PUSZAKOWSKI, Jacobsen, Robacki, Linhart (5:1) 33:21 10. STASZEK, Charczenko, Piaszczyński, Andersen (1:5) 34:26 11. ROBACKI, Stachowiak, Linhart, Jacobsen (2:4) 36:30 12. KRZYŻANIAK, Piaszczyński, Słaboń, Barański (3:3) 39:33 13. PUSZAKOWSKI, Ząbik, Charczenko, Staszek (5:1) 44:34 14. BARAŃSKI, Andersen, Jacobsen, Linhart (3:3) 47:37 15. PIASZCZYŃSKI, Charczenko, Stachowiak, Robacki (4:2) 51:39 |
Po jazdach próbnych nadszedł czas na prawdziwe ligowe ściganie
Skazywani na walkę o utrzymanie
torunianie w pierwszej kolejce mieli zmierzyć się z innym papierowym
spadkowiczem, RKM-em Rybnik. Z powodu złego stanu toru meczu nie udało się
rozegrać w zaplanowanym terminie, stąd inauguracja sezonu dla "Aniołów została
przesunięta na dni przed bardzo ważnym spotkaniem z Atlasem Wrocław. Torunianie
bardzo pozytywnie nastawieni do walki pojechali dobry mecz, jednak nie ustrzegli
się kilku błędów. Z bardzo dobrej strony pokazali się w inauguracji liderzy –
Bjarne Pedersen i Wiesław Jaguś – oraz Adrian Miedziński. Spotkanie to
pokazało że siła uderzeniowa Aniołów wcale się nie obniżyła i że zespół będzie
trudnym przeciwnikiem dla najlepszych.
Dwa dni później doszło do konfrontacji z wrocławianami. Najkrócej można
skomentować to zwycięstwo jako "wymęczone". Do połowy spotkania ton rywalizacji
nadawali ślązacy, jednak druga część należała do żużlowców z grodu Kopernika,
którzy przed biegami nominowanymi prowadzili sześcioma „oczkami”. Jednak
roztrwonili tę przewagę przed ostatnim biegiem i dwa punkty dla Torunia wydawały
się niemożliwe do zdobycia. Jednak fantastyczna jazda Bjarne Pedersena pozwoliła
się cieszyć kibicom toruńskiej drużyny z kolejnych dwóch punktów ligowych.
Torunianie znaleźli się na fotelu lidera polskiej ekstraligi.
W
trzeciej kolejce torunianie mieli pokazać na co ich tak naprawdę stać w sezonie
2006, oto bowiem zawitali do Leszna gdzie mieli zmierzyć się z tamtejszą Unią.
Mecz z Bykami był niezwykle wyrównany, a końcowy wynik nie odzwierciedla do
końca tego, co działo się na torze. Torunian pogrążyła para Baliński – Dobrucki,
która podwójnie wygrała cztery spośród pięciu swoich biegów. W ekipie Jana
Ząbika zawiódł przede wszystkim Wiesław Jaguś, który zdobył zaledwie pięć
punktów. Z leszczyńskiej przegranej nikt nie robił tragedii bowiem w
perspektywie w rewanżu do zainkasowania był punkt bonusowy. Jednak zanim miało
to nastąpić do Torunia zawitał inny beniaminek ekstraklasy rzeszowska Marma
(Stal), która na skutek spektakularnych wzmocnień (Nicky Pederesn, Rune Holta,
Tomasz Chrzanowski) stawiana była w roli pretendenta do jednego z medali. Goście
przyjechali do Torunia osłabieni brakiem Nickiego Pedersena, stąd zwycięstwo
przyszło nader łatwo. Jedynym słabym punktem drużyny można nazwać Mariusza
Puszakowskiego, który nie zdobył w tym spotkaniu żadnego punktu. Z bardzo dobrej
strony z kolei pokazała się para Ales Dryml – Krzysztof Słaboń, która królowała
na dystansie.
Piąta ligowa odsłona ekstraklasy oczekiwane w regionie derby Pomorza. Co
roku fani obu drużyn prześcigają się w przygotowywaniu oprawy na mecze,
wymyślnych hasłach czy w końcu w dopingu w trakcie zawodów. W tym roku toruńscy
kibice z Net Fans Speedway Toruń zdecydowali się na krok, który był bez
precedensu, jeśli chodzi o ten swoisty "pojedynek" pomiędzy fanami obu drużyn.
Otóż na kilka dni przed meczem w Bydgoszczy przy skrzyżowaniu ulic Chopina i
Jagiellońskiej zawisł billboard przypominający o historii pojedynków pomiędzy
zespołami z Torunia i Bydgoszczy. Po takim pojedynku z całą pewnością można
powiedzieć, że przed meczem dwa punkty zdobyli fani z Torunia. Niestety na torze
padł wynik zgoła odmienny, bowiem miejscowa Polonia pewnie pokonała toruńską
Adrianę w stosunku 54:36. Zawodnicy z grodu Kopernika wygrali indywidualnie
zaledwie cztery biegi. Zawiedli zarówno liderzy zespołu – Bjarne Pedersen i Ales
Dryml – jak i toruńska młodzież, która zdobyła zaledwie trzy punkty. Z kolei
mile zaskoczyli Iversen i Słaboń, którzy byli godnymi rywalami dla dobrze
usposobionych gospodarzy.
W szóstej rundzie torunianie po raz trzeci podejmowali rywala na własnym
torze i ponownie był to kandydat do medalu, a przy tym aktualny mistrz Polski.
Jednak tego nikt się nie spodziewał. Torunianie po bardzo dobrym meczu
gładko pokonali tarnowską Unię. W zasadzie nie było słabego punktu wśród
„Aniołów”. Jedynie Duńczyk Iversen oraz Karol Ząbik nie mogą pochwalić się
zwycięstwem biegowym w tym spotkaniu. W zespole tarnowskim klasą dla wszystkich
był doskonale znany w Toruniu, zdobywca osiemnastu punktów Tony Rickardsson,
który przed sezonem zapowiedział zakończenie kariery. Sympatyczny Szwed, jak na
mistrza przystało na koniec spotkania pożegnał się z toruńskimi kibicami i
podarował im swoje gogle. Z kolei kibice podziękowali w piękny sposób Tonemu
Rickardssonowi za jazdę nie tylko w tym spotkaniu.
W kolejce kończącej pierwszą rundę rozgrywek torunianie udali się pod Jasną
Górę. Spotkania z częstochowskimi Lwami zawsze elektryzowały kibiców obu ekip. W
ostatnim czasie górą byli częstochowianie i nie inaczej było tym razem.
Torunianie wzięli w Częstochowie srogą lekcję pokory i o ile do połowy spotkania
dotrzymywali kroku włókniarzom, to od siódmego biegu byli tylko statystami dla
doskonale startujących i walczących na dystansie zawodników z lwem na
plastronie. W teamie Jana Ząbika zawiedli wszyscy poza Adrianem Miedzińskim,
stąd nikogo nie dziwi przegrana 56:34.
Na półmetku rundy zasadniczej można było zauważyć że pomimo wpadek na
wyjeździe ekipa toruńska na swoim torze to niezwykle groźny rywal, ale o
dziwo siła zespołu nie opiera się w tym sezonie na juniorach, którzy mieli być
rewelacją rozgrywek, a na pozyskanych przed sezonem obcokrajowcach i nad wyraz
skutecznym Krzysztofie Słaboniu.
W trakcie sezonu toruński zespół uchodzący w kraju za kuźnię żużlowego narybku, wzbogacił się o kolejnych zawodników. Na początku sezonu żużlowego (9 maja) certyfikat uzyskali bracia Adam i Tomasz Wiśniewscy, którzy kontynuowali rodzinną tradycję, bowiem ich ojciec Tadeusz Wiśniewski przez wiele lat był podporą toruńskiej drużyny. Niestety z "Wisienkami" egzaminu nie zaliczył Damian Celmer, który żużlowe papiery uzyskał miesiąc później (13 czerwca) podczas drugiego podejścia na torze w Zielonej Górze.
Po udanej pierwszej rundzie spotkań nikt w
Toruniu nie spodziewał się najgorszego w rundzie rewanżowej. Anioły miały
korzystny układ spotkań i korzystny bilans porażek (niewielkie różnice punktowe
w przegranych spotkaniach). Niestety sport pokazał, że jest nieprzewidywalny i toruńczycy zdobyli zaledwie 5 pkt i 3 pkt bonusowe co spowodowało, że kibice
zostali zmuszeni do oglądania swojej drużyny wśród zespołów walczących o
utrzymanie. Należy jednak dodać, że żużlowcy z grodu Kopernika walczyli dzielnie
stawiając zacięty opór najlepszym ligowym potentatom, bowiem w każdym rewanżowym
meczu gromadzili ponad 40 punktów na swoim koncie.
Na końcowym sukcesie zaważyła przede wszystkim strata punktów na własnym
torze z Bydgoszczą i Lesznem. Przegrana z rywalem zza miedzy mogła zostać
zrekompensowana we Wrocławiu, jednak pech dopadł Lukasa Drymla, który uległ
groźnej kontuzji i walczył o życie w Oxfordzkim szpitalu.
Po analizie całej drugiej rundy w wykonaniu Aniołów zauważyć jednak można, że
awans do pierwszej czwórki ekstraligi zespół mógł zapewnić sobie już w połowie
serii rewanżowej. O ile wygrana z częstochowianami była wkalkulowana w zdobycze
punktowe o tyle w Tarnowie poza punktem bonusowym nikt realnie nie liczył.
Anioły pojechały z wielką zadziornością i przeżywająca kryzys Unia Tarnów
dopiero w ostatnim biegu zapewniła sobie meczowe zwycięstwo. Potem jednak
przyszła wspomniana porażka z bydgoską Polonią. Właśnie po tej porażce z zespołu
uszedł duch walki i sportowe szczęście zaczęło się uśmiechać do toruńskich
rywali. Co prawda w Rzeszowie żółto-biało-niebiescy pokazali kawałek dobrego
żużla, jednak przespali pierwszą część zawodów i pomimo wyśmienitej jazdy w
drugiej połowie meczu dwa punkty zostały nad Wisłokiem.
W kontekście punktowych strat z Wrocławiem i Lesznem potyczka z rybniczanami
była już jedynie o prestiż i uzyskanie jak najlepszego bilansu punktowego przed
spotkaniami o utrzymanie. Zatem do zadowolenia kibiców i działaczy po rundzie
zasadniczej zabrakło szczęścia, a także równej jazdy całego zespołu i Alesa
Drymla w decydujących meczach.
Niestety to co spotkało zespół w drugiej
części rundy zasadniczej było dopiero początkiem katastrofy która miała nadejść
po rundzie finałowej. A runda ta rozpoczęła się od wysokiej porażki 27 :62
ze stalą Rzeszów i już na starcie było wiadomo, że ostateczna kolejność drużyn
startujących w słabszej czwórce zespołów rozstrzygnie się dopiero w ostatniej
kolejce spotkań.
Porażka z Rzeszowem wkalkulowana była co prawda w układ spotkań, jednak każdy w
Toruniu liczył na punkt bonusowy. Po części za rzeszowski wynik odpowiedzialny
był zarząd klubu, bowiem zaczęto już oficjalnie mówić o ponad milionowym długu w
toruńskiej kasie. Już przed rozpoczęciem obecnego sezonu jasnym było, że KS
Toruń do potentatów finansowych należeć z pewnością nie będzie, jednak na przed
ostateczną ligową rozgrywką zadłużenie sięgnęło zenitu i toruńscy Duńczycy,
którzy mając na względzie nieuregulowane należności odmówili startu w spotkaniu
z drużyną znad Wisłoka. Dodatkowo w pierwszym meczu rundy finałowej nie mógł
wystąpić Adrian Miedziński, który klika dni wcześniej w
finale MIMP doznał urazu obojczyka. Niestety kontuzja była na tyle poważna,
że Miedziak nie wystąpił również w dwóch kolejnych spotkaniach i pod znakiem
zapytania stał jego udział w finale IMŚJ. Na szczęście Anioły pojedynki z Unią
Leszno i RKM-em Rybnik mimo absencji zawodnika z trzecią średnią w zespole
rozstrzygnęły na swoją korzyść, a Miedziński wystartował w swoim ostatnim
juniorskim championacie.
Dwa pierwsze rewanże rundy finałowej, już z Miedzińskim w składzie pozwoliły
dopisać do dorobku Aniołów kolejne punkty, zabrakło jednak punktu bonusowego
w meczu z Marmą Rzeszów i o barażowym być albo nie być miał zadecydować ostatni
mecz z Unią Leszno. I właśnie w tym meczu rozpoczął się dramat toruńskiej
drużyny. Torunianie przystąpili do spotkania niezwykle zmobilizowani z
nastawieniem iż zainkasują co najmniej dwa ligowe punkty. Nakreślony przez
trenera plan sprawdzał się do połowy spotkania. Niestety w biegu dziewiątym
doszło do groźnego wypadku, w którym Damian Baliński nie opanował
motocykla i uderzył w Karola Ząbika doprowadzając do skomplikowanej kontuzji
twarzy toruńskiego juniora. Po wypadku w biegu dziewiątym z toruńskiej drużyny
zeszło powietrze i w kolejnych sześciu biegach zdobyli zaledwie dziewięć punktów
przy dwudziestu siedmiu punktach zdobytych przez unistów.
Ostatecznie torunianie przegrali w Lesznie 54:36, ale nie to było problemem
toruńskiego zarządu. Po kontuzji Ząbika sytuacja kadrowa zespołu bardzo się
skomplikowała, bowiem starty w sezonie 2006 po kontuzji zakończył Mariusz
Puszakowski, a Ales Dryml po wypadku w Anglii przechodził proces rehabilitacji.
W tej sytuacji skład na mecze barażowe był iście eksperymentalny, bowiem jechać
mieli zawodnicy którzy byli po prostu zdolni do jazdy. Na domiar złego w
tygodniu poprzedzającym pierwszą rozgrywkę o prawo startu w ekstralidze w roku
2007 wypadkowi uległ Iversen, a Pedersen nabawił się silnego przeziębienia i
obaj zawodnicy wzięli krótki rozbrat z motocyklem.
Na szczęście dla toruńczyków w spotkaniach barażowych można było zauważyć ewidentną różnicę klas między zespołami, oraz przepaść między Ekstraligą, a 1 ligą. Już w pierwszym spotkaniu od samego początku, mimo niepełnego składu, torunianie dominowali na torze i kontrolowali sytuację. Nie było żadnego momentu grozy, poza kilkoma biegami z udziałem Karlssona w pierwszym meczu czy Ferjana, który był najjaśniejszym punktem zespołu Intaru na torze w Toruniu. W spotkaniach o ekstraligowy byt w ekipie toruńskiej wszyscy pojechali na miarę swoich możliwości, może poza Krzysztofem Słaboniem, który od dłuższego czasu przeżywał sportowy kryzys. Bardzo dobrze spisała się dwójka Duńczyków Bjarne Pedersen i Niels Kristian Iversen, brylował również Simon Stead, który startował na motocyklach Karola Ząbika. Poza nimi oczywiście nie zawiedli Wiesław Jaguś oraz Adrian Miedziński. Z pewnością żałować po tym meczu toruńska strona może jednego, tego, iż dopiero teraz Adriana Toruń zaczęła jeździć zespołowo i zaczęto wreszcie podczas meczu tworzyć kolektyw, który prowadził do dobrych wyników. Nie ma jednak co się zagłębiać w barażowe szczegóły, ponieważ najważniejszy cel został osiągnięty, niemniej wart jest podkreślenia fakt, że za późno przyszła równa jazda całego zespołu.
W rozgrywkach pozaligowych toruńczyków można było zobaczyć na torach nie tylko krajowych, ale również na torach międzynarodowych, gdzie zwłaszcza dzielił i rządził Karol Ząbik. W Polsce torunianie wystąpili we wszystkich ważniejszych finałach. Zabrakło jedynie przedstawiciela Aniołów jedynie w finale MPPK, BK, MDMP. Jednak w pozostałych turniejach aktualnych lub byłych Aniołów było bardzo wielu. W finale IMP i ZK można było doliczyć się po sześciu zawodników, którzy reprezentowali toruński klub. W finale IMP na drugim stopniu podium stanął Wiesław Jaguś, szesnaste miejsce zajął Słaboń, a rezerwowym był Ząbik. Jaguś otarł się o podium również w ZK, Słaboń był ósmy, a Miedziński trzynasty. W rywalizacji o Srebrny Kask na zielonogórskim torze tryumfował Karol Ząbik, a z rywalizacji w tym turnieju zrezygnował Miedziński. Ząbik był również zdobywcą MIMP, jednak jak twierdzą niektórzy tytuł ten zdobył przy dużej dozie szczęścia, bowiem kontuzji uległ Adrian Miedziński, który w efekcie zajął drugie miejsce. Niemniej toruński stadion na którym rozegrano MIMP oszalał bowiem dwóch toruńczyków odebrało medale z najcenniejszego kruszcu. Jak już wspomniano toruńczyków zabrakło w rywalizacji o seniorskie pary. Do finału par w młodzieżowej formule awansowali młodzi toruńscy żużlowcy. Jednak z uwagi na kontuzję Adriana Miedzińskiego z udziału w finale zrezygnował Karol Ząbik i toruński team w składzie Damian Stachowiak i bracia Wiśniewscy stać było tylko na zajęcie szóstego miejsca.
Na toruńskim torze w roku 2006 nie rozegrano zbyt wielu imprez. wiązało się to z trudną sytuacją finansową klubu. Obok wspomnianego finału MIMP, toruńscy kibice mogli podziwiać żużlowców w półfinale krajowych eliminacji do IMŚJ, w którym Miedziński zajął drugie miejsce oraz dwa ciekawe turnieje towarzyskie pod nazwą pożegnanie Mirosława Kowalika z torem i Dinozaury żużla na torze. Turnieje te wzbudziły spore zainteresowanie kibiców, bowiem Kowalik jako wieloletni kapitan toruńskiego teamu nadal cieszył się ogromną sympatią toruńskiej publiki, a turniej dinozaury żużla przypomniał byłe wielkie nazwiska które stanowiły o sile toruńskiego speedwaya.
W rywalizacji o nagrody FIM
najwięcej medali zawisło na piersi Karola Ząbika, który po sezonie mógł
mówić o sobie podwójny mistrz. Oto bowiem po wielu latach startów w
finałach IMŚJ w roku 2006 toruńczyk stanął na
najwyższym podium i był to właśnie "Ząber". Ponadto syn toruńskiego trenera tryumfował
wraz z drużyną w
DMŚJ a mistrzowski skład uzupełnił dodatkowo
Adrian Miedziński. Miedziak wystartował również w finale IMŚJ, jednak po
kontuzji jakiej nabawił się w MIMP uzbierał jedynie osiem punktów, co pozwoliło
mu zająć dopiero szóste miejsce, które powtórzył w
finale IME.
Żużlowców spod znaku Anioła można było oklaskiwać również w turnieju
IMŚ GP. Jako pełnoprawni uczestnicy rywalizowali w tym cyklu dwaj toruńscy
Duńczycy Pedersen i Iversen, którzy zajęli odpowiednio dwunaste i trzynaste
miejsce. W jednej z rund wystąpił również Wiesław Jaguś, który na torze w
Bydgoszczy dotarł, aż do finału i okazał się czarnym koniem tej rundy. Wynik
"Jagody" był nieprzypadkowy bowiem w
eliminacjach do GP 2007 na szwedzkim torze w
Vetlandzie zapewnił sobie stałe miejsce w przyszłorocznym cyklu, czym
uszczęśliwił wielu swoich sympatyków. Dodatkowo na piersi toruńskiego kapitana
zawieszono złoty medal w rozgrywkach o
MEP
WYNIKI MECZÓW ROZEGRANYCH Z UDZIAŁEM TORUŃSKIEJ DRUŻYNY W SEZONIE 2006
Kolejka | Data | Przeciwnik | Wynik |
Runda Zasadnicza | |||
I | 09-04-2006 | Rybnik - Toruń | 39 : 51 |
II | 17-04-2006 | Toruń - Wrocław | 46 : 44 |
III | 23-04-2006 | Leszno - Toruń | 50 : 40 |
IV | 30-04-2006 | Toruń - Rzeszów | 59 : 31 |
V | 03-05-2006 | Bydgoszcz - Toruń | 54 : 36 |
VI | 07-05-2006 | Toruń - Tarnów | 57 : 33 |
VII | 21-05-2006 | Częstochowa - Toruń | 56 : 34 |
VIII | 28-05-2006 | Toruń - Częstochowa | 49 : 41 |
IX | 15-06-2006 | Tarnów - Toruń | 47 : 42 |
X | 18-06-2006 | Toruń - Bydgoszcz | 44 : 45 |
XI | 25-06-2006 | Rzeszów - Toruń | 47 : 43 |
XII |
02-07-2006 przeł. 15-07-2006 |
Toruń - Leszno | 45 : 45 |
XIII | 14-07-2006 | Wrocław - Toruń | 48 : 42 |
XIV | 30-07-2006 | Toruń - Rybnik | 63 : 27 |
Runda Play-off | |||
XV | 13-08-2006 | Rzeszów - Toruń | 62 : 27 |
XVI | 20-08-2006 | Toruń - Leszno | 50 : 40 |
XVII | 27-08-2006 | Rybnik - Toruń | 36 : 54 |
XVII | 10-09-2006 | Toruń - Rybnik | 58 : 32 |
XIX | 15-09-2006 | Toruń - Rzeszów | 50 : 40 |
XX | 24-09-2006 | Leszno - Toruń | 54 : 36 |
Runda Barażowa | |||
I | 08-10-2006 | Ostrów - Toruń | 40 : 50 |
II | 15-10-2006 | Toruń - Ostrów | 58 : 32 |
KADRA TORUŃSKICH ANIOŁÓW W SEZONIE 2006
Zawodnik - Działacz |
Liczba
meczów |
Liczba biegów | Punkty | Bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
Ocena po sezonie |
Wiesław JAGUŚ kapitan |
20 | 105 | 220 | 10 | 2,181 | 9 |
Przed sezonem wydawało się iż Wiesław Jaguś już był u szczytu swej kariery, jednak sezon 2006 pokazał, "mały wojownik" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa na żużlowym torze. Jaguś był niekwestionowanym liderem zespołu, a przy tym skutecznie walczył w krajowych finałach najbardziej prestiżowych rozgrywek i wreszcie odnalazł swoje miejsce na arenie międzynarodowej, bowiem po dwóch latach ponownie wystartował z dziką kartą w GP, zdobył złoto w MEP, a przy tym wywalczył stałą przepustkę do GP 2007. |
Bjarne PEDERSEN Dania |
19 | 100 | 178 | 19 | 1,970 | 15 |
Największy zawód kontraktowy w sezonie 2006. O ile początek sezony w wykonaniu Bjerne był obiecujący, ta druga część pokazała że powrót do Grodu Kopernika nie należy do udanych. Zdobycze poniżej10 punktów w sześciu startach zawodnikowi GP nie przystoją, nawet jeśli klub zalega z płatnościami, bowiem zawodnik pracuje na swoje nazwisko. Bjarne zawiódł toruńskich działaczy nie tylko sportowo, ale również nie integrował się z zespołem w najtrudniejszych dla niego momentach i z uwagi na zaległości finansowe odmówił startu w meczu z Marmą, który być może zadecydował o uniknięciu baraży przez team Jana Ząbika. Bjarne miał prawo zastrajkować, bo za pracę należy się wynagrodzenie, ale jak życie pokazało na kolejne straty zawodnika znalazły się pieniądze, a dwa ostatnie mecze pokazały, że Pedersen jako lider na polską ekstraligę jest za słaby. Co prawda zawodnik zrehabilitował się w barażach, ale niestety było już za późno. Słabość w sezonie 2006 została również obnażona u Pedersena w GP w którym zajął dwunaste miejsce. |
Adrian MIEDZIŃSKI junior |
20 | 80 | 138 | 11 | 1,863 | 19 |
Miedziak pojechał w lidze lepiej niż przed rokiem. Choć początek sezonu na to nie wskazywał. Słabszą postawę z pierwszej części sezonu można tłumaczyć tym, że Adrian starał się dopasować sprzęt do najważniejszych rozgrywek juniorskich w kraju i na świecie, stąd nie zawsze błyszczał w lidze. W drugiej części sezonu powrócił już na pułap dwucyfrowych zdobyczy w lidze, jednak starania o upragniony tytuł IMŚJ zostały pogrzebane podczas finału MIMP, kiedy to doznał urazu barku i musiał rozstać się z motocyklem na ponad miesiąc. W finale IMŚJ Miedziak wystartował praktycznie bez treningów i zajął szóste miejsce, co należy uznać za sukces. To co nie udało się w IMŚJ Adrian uzyskał z polską młodzieżówką w DMŚJ i stanął na najwyższym stopniu podium w finale rozgrywanym w Rybniku |
Ales DRYML Czechy |
11 | 40 | 62 | 12 | 1,850 |
nklas (2) |
Można rzec objawienie w toruńskiej drużynie.
Ales wystąpił w ośmiu meczach i tak naprawdę w żadnym ze spotkań nie
zawiódł. Niestety kontuzja która doprowadziła do kilkudniowej śpiączki
wstrząsnęła żużlowym środowiskiem nie tylko w Toruniu. Na szczęście zawodnik
przetrzymał trudne chwile, ale w sezonie 2006 zakończył starty już w
czerwcu. Zapewne kontuzja Alesa znacznie osłabiła zespół i jego brak z
pewnością wpłynął na to iż zespół nie awansował do rundy finałowej, w której
drużyny walczyły o medale. |
Karol ZĄBIK junior |
20 | 80 | 117 | 19 | 1,700 | 25 |
IMŚJ, DMŚJ, MIMP, SK to najważniejsze złote trofea zdobyte przez Karola w roku 2006. W lidze Karol nie prezentował się już tak okazale. Można powiedzieć, że runda zasadnicza w wykonaniu młodszego z rodu Ząbików, to istna katastrofa. Jednak runda finałowa to juz Karol jakiego znają i uwielbiają toruńscy kibice, czyli skuteczny junior gwarantujący dziesięć punktów w każdym meczu. Niestety ostatni mecz rundy finałowej pokrzyżował wszystkie plany Karola. Uderzony w twarz motocyklem rywala doznał skomplikowanych złamań kości twarzy i zakończył sezon na szpitalnym łóżku. Zagadką pozostanie jak odniesiona kontuzja wpłynie na rozwój zawodnika w kolejnych latach |
Niels Kristian IVERSEN Dania |
10 | 48 | 67 | 11 | 1,625 | 28 |
Od Iversena oczekiwano, że będzie uzupełnieniem pary dla Pedersena i razem zdobędą w okolicach 18-20 punktów. Niestety twarde realia ligowe pokazały, że obaj Duńczycy nie są przygotowani do tego aby na nich budować odpowiedzialność za wynik. Z uwagi na zaległości finansowe zastrajkował podobnie jak Pedersen, jednak czy powinien - przecież to jego postawa zadecydowała, że klub walczył w barażach. Właśnie w meczach barażowych Iversen zaprezentował się z jak najlepszej strony, jednak należy mieć na uwadze że przeciwnik był pierwszo, a nie ekstraligowy. W trakcie sezonu od Iversena oczekiwano znacznie więcej, otrzymał bowiem przez sezonem stałą przepustkę do GP, w którym niestety też nie błyszczał i zajął ostatecznie trzynaste miejsce i wypadł z cyklu na kolejny rok. |
Krzysztof SŁABOŃ senior |
19 | 87 | 101 | 21 | 1,402 | 36 |
Słaboń tylko raz nie otrzymał szansy na starty w meczu ligowym. Otrzymał za to wielki kredyt zaufania od trenera Ząbika, jednak kredyt ten podyktowany był po części dyspozycją toruńskich obcokrajowców, a także kontuzjami jakie nękały zespół. Sprowadzony do Torunia jako zawodnik uzupełniający parę i nikt nie oczekiwał od niego zdobyczy dwucyfrowych, jednak średnia meczowa niewiele ponad 5 pkt wywindowana przede wszystkim na meczach wysoko wygranych przez toruński team pozostawia wiele do życzenia |
Simon STEAD Anglia |
5 | 21 | 19 | 3 | 1,048 | nklas (8) |
Trudno coś powiedzieć o tym zawodniku. Wystartował bowiem w dwóch meczach wyjazdowych i trzech na toruńskim torze nie robiąc zakładanych 7-8 punktów. Na pewno u zawodnika widać braki sprzętowe i małe zaangażowanie w polską ligę. Zawodnik potrafił wygrywać turnieje na angielskich torach jednak na polskich "lotniskach" jego sprzęt zupełnie sobie nie radził. Zastanawia tylko jedno dlaczego Stead nie chciał w trakcie sezonu skorzystać z maszyn które zapewniał mu klub. Na szczęście w barażach zawodnik dosiadł maszyn Karola Ząbika i pojechał tak jak od niego oczekiwano przyczyniając się tym samym do uratowania ekstraligi dla Torunia |
Mariusz PUSZAKOWSKI senior |
6 | 21 | 16 | 3 | 0,905 | nklas (11) |
Wystartował zaledwie w sześciu meczach i generalnie zawiódł oczekiwania kibiców i trenera. W momencie gdy "Mario" znalazł już właściwy rytm jazdy na torach angielskich doznał skomplikowanego złamania uda, co wykluczyło go z jazdy na wiele tygodni. Wystartował co prawda jeszcze w pierwszym meczu rundy finałowej, jednak po tym spotkaniu postanowił zakończyć sezon i trafił do teamu Porsche Tonego Rickardssona |
Damian STACHOWIAK junior |
20 | 16 | 7 | 0 | 0,438 | nklas (21) |
Z uwagi na silną konkurencję wśród toruńskich młodzieżowców Stachowiak nie miał okazji do częstych startów lidze. Wystartował zaledwie w 15 biegach zdobywając 7 punktów. Trudno ocenić postawę tego zawodnika, jednak najbardziej mógł się podobać w meczu z RKM-em, kiedy to zdobył 4 pkt na rywalach. Poza ligą wystartował w kilku zawodach, a do najważniejszych zaliczyć można MMPPK, kiedy to pod nieobecność Miedzińskiego, kontuzjowanego Ząbika i kilku innych czołowych zawodników miał wziąć ciężar walki o punkty na swoje barki. Niestety nie sprostał do końca temu zadaniu, co może być dowodem na to, że zawodnik w sezonie 2006 nie był jeszcze gotowy do twardej ligowej walki. |
Adam WIŚNIEWSKI junior |
6 | 2 | 1 | 0 | 0,500 | nklas (19) |
Uzyskał licencję w roku 2006. Pięciokrotnie wskoczył do ligowego składu na skutek kontuzji kolegów z zespołu i wystąpił w dwóch biegach. Zdobył w lidze swój pierwszy punkt, jednak na wykluczony Iversenie. W rozgrywkach poza ligowych nie zaprezentował w pełni swoich możliwości, w regionalnych rozgrywkach młodzieżowych zdobywał zazwyczaj po kilka punktów, ale w nie najmocniej obsadzonym finale MMPPK, pod nieobecność Ząbika i Miedziaka zdobył zaledwie 1 pkt, co pokazało że przed zawodnikiem jeszcze sporo nauki. |
Tomasz WIŚNIEWSKI junior |
3 | 0 | 0 | 0 | 0,000 | nklas (28) |
Podobnie jak brat licencję uzyskał w 2006 roku. W składzie ligowym pojawił się czterokrotnie, ale dane mu było staną pod taśmą. Zawodnik startował przede wszystkim w rozgrywkach młodzieżowych, a najważniejszymi zawodami w których wystąpił w roku 2006 był finał MMPPK, jednak jednopunktowy dorobek pokazał, że przed nim jeszcze sporo nauki. |
Damian CELMER junior |
1 | 0 | 0 | 0 | 0,000 | nklas (28) |
Licencję podobnie jak bracia Wiśniewscy uzyskała w roku 2006, ale musiał się o nią ubiegać dwukrotnie. Do prezentacji w meczu ligowym wyszedł tylko raz, gdyż trener nie miał kim uzupełnić luk w składzie po zawodnikach kontuzjowanych. Startował głównie w rozgrywkach młodzieżowych, jednak nie odgrywał w nich znaczącej roli. Być może kolejny sezon będzie lepszy, ale na chwilę obecną zawodnik musi jeszcze wiele trenować, a że warto być wytrwały pokazuje przykład Wiesława Jagusia. |
Jan ZĄBIK trener |
Ząbikowi nadal brakuje myśli taktycznej, jednak trzeba mu oddać że swoją rolę w toruńskim klubie spełnił. Kolejni wychowankowie przystąpili do licencji, a do kolejnych żużlowych certyfikatów przygotowują się koleni młodzieżowcy. Trudno winić trenera za wyniki ligowe, kiedy przez większą część sezonu nie dysponuje pełną kadrą, a do tego zawodnicy nie mają pieniędzy na inwestycje w sprzęt. Można powiedzieć, że trener robił co mógł, jednak nie miał tak naprawdę zagranicznego materiału aby "uszyć" medalową drużynę. | ||||||
Marek KARWAN główny sponsor |
Główny sponsor, jednocześnie przewodniczący GKSŻ, na rzecz której zrezygnował z prezesury w toruńskim klubie. Od sześciu lat wspiera toruński żużel jednak po rozstaniu z Apatorem nie udźwignął trudów finansowania ekstraligowej drużyny. Główny sponsor wzbudził zdziwienie wśród kibiców, kiedy to na stwierdzenie p.o. prezesa Batorskiego, że Adriana zalega z płatnościami odpowiedział, że jego firma nic nie jest klubowi winna, bo od sześciu lat wspiera żużel. Niby jest to prawdą, ale z podjętych umów należy się wywiązać, nawet jeśli pomoc w latach poprzednich była w szerszym wymiarze niż zakładały kontrakty. Zapewne w kolejnym sezonie firma Adriana zniknie z toruńskiego żużla. | ||||||
Mirosław BATORSKI p.o. prezesa |
Zdecydowanie negatywna ocena. Jednak ocena ta dotyczy pozyskania darczyńcy w miejsce Apatora, który już rok wcześniej zapowiedział rozbrat z żużlem. Prywatnie Pan Mirek jest niezwykle sympatrycznym człowiekiem, jest również wyśmienitym organizatorem stadionowych prac. Potrafi z wojskową starannością zaplanować wszystkie działania klubu, jednak negocjacje ze sponsorami nie są chyba jego mocną stroną. Po części odpowiedzialność za wynik zespołu spoczywa sumieniu Pana Mirka. | ||||||
Piotr NAGEL kierownik drużyny |
już w poprzednich sezonach padało pytanie czym zajmuje się przesympatyczny Pan Piotr w toruńskim klubie. Jego zadaniem jest wspieranie trenera, ale chyba powinien zmienić taktykę wspieranie i organizować toruńskim juniorom którzy nie mieszczą się w ligowym składzie jak najwięcej startów poza ligowych, angażując się przy tym w pozyskanie środków na wojaże młodzieży | ||||||
|
TABELA PO RUNDZIE ZASADNICZEJ W SEZONIE 2006
M-ce | Zespół | Mecze | Zw. | Rem. | Por. |
Pkt duże |
Pkt małe |
1 | WTS Atlas Wrocław | 14 | 11 | 0 | 3 | 22+7 | +157 |
2 | Złomrex Włókniarz Częstochowa | 14 | 8 | 1 | 5 | 17+5 | +58 |
3 | Unia Tarnów | 14 | 8 | 0 | 6 | 16+3 | -60 |
4 | BTŻ Polonia Bydgoszcz | 14 | 7 | 1 | 6 | 15+3 | +65 |
5 | Unia Leszno | 14 | 6 | 1 | 7 | 13+3 | +7 |
6 | KS Adriana Toruń | 14 | 6 | 1 | 7 | 13+3 | +44 |
7 | Marma Polskie Folie Rzeszów | 14 | 7 | 0 | 7 | 14+2 | +11 |
8 | RKM Rybnik | 14 | 1 | 0 | 13 | 2+0 | -282 |
OSTATECZNA TABELA EKSTRALIGI ŻUŻLOWEJ W SEZONIE 2006
M-ce | Zespół | Mecze | Zw. | Rem. | Por. |
Pkt duże |
Pkt małe |
1 | WTS Atlas Wrocław | 20 | 16 | 0 | 4 | 32+9 | +242 |
2 | Złomrex Włókniarz Częstochowa | 20 | 14 | 1 | 5 | 29+2 | +87 |
3 | BTŻ Polonia Bydgoszcz | 20 | 9 | 1 | 10 | 19+5 | +53 |
4 | Unia Tarnów | 20 | 9 | 0 | 11 | 18+3 | -162 |
5 | Unia Leszno | 20 | 10 | 1 | 9 | 21+6 | +53 |
6 | Marma Polskie Folie Rzeszów | 20 | 11 | 0 | 9 | 22+4 | +56 |
7 | KS Adriana Toruń | 20 | 10 | 1 | 9 | 21+4 | +55 |
8 | RKM Rybnik | 20 | 1 | 0 | 19 | 2+0 | -384 |