2006-09-15 Runda finałowa 19
KS Adriana Toruń - Marma Polskie Folie Rzeszów

Przed własną publicznością Adriana Toruń pokonała Marmę Polskie Folie Rzeszów w stosunku 50:40. Wśród gospodarzy wyróżniło się zdecydowanie trzech zawodników: Wiesław Jaguś, Adrian Miedziński i Karol Ząbik wywalczyli po dwanaście punktów z bonusem. W ekipie gości najlepszy był Tomasz Chrzanowski - zdobył dla swojej drużyny piętnaście "oczek".
Najbardziej ciszyły zdobycze toruńskich juniorów, którzy za kilka dni mieli reprezentować Polskę w Finale DMŚJ w Rybniku. Dzięki temu zwycięstwu, zawodnicy z Torunia oddalili trochę widmo baraży ale oto czeka ich walka jeszcze w meczu w Lesznie.

Już na początku spotkania wiadomym było, iż torunianom bardzo ciężko będzie odrobić stratę 35 punktów z pierwszego meczu obu ekip w Rzeszowie. Niemniej, "Anioły" przystąpiły do meczu bardzo zmotywowane i już od pierwszego biegu rzucili się do odrabiania strat.
Spotkanie rozpoczęło się od planowanego zwycięstwa młodzieżowców trenera Ząbika 5:1. Gospodarzom pomógł tutaj jednak nieco Dawid Stachyra, który w pierwszym podejściu zerwał taśmę tuż przed startem, za co został przez sędziego zawodów wykluczony.
Bieg drugi to pewna wygrana szybkiego Nicky’ego Pedersena, który przyjechał na linię mety przed Bjarne Pedersenem, Krzysztofem Słaboniem i Karolem Baranem. Sporo emocji przyniósł wyścig numer trzy. Na prowadzeniu znalazł się Tomasz Rempała, który jednak został objechany po zewnętrznej przez Karola Ząbika. Z tyłu trwała zaciekła walka o jeden punkt. Maciej Kuciapa "kąsał" Anglika Simona Steada - ten jednak umiejętnie blokował rzeszowianina i zameldował się na mecie jako trzeci.
Do pierwszej kontrowersyjnej sytuacji w tym meczu, doszło w biegu czwartym, kiedy, to Paweł Miesiąc upadł na tor i widząc, że torunianie prowadzą podwójnie, nie chciał podnieść się z toru. Oczywiście z powtórki został wykluczony, a torunianie w powtórce wygrali ten bieg 4:2. Ich przewaga po 4 biegach sięgała już 8 pkt. (16:8).
Bieg piąty to znakomity start Karola Ząbika i Duńczyka ekipy gości – Nicky’ego Pedersena. Stanieri z Rzeszowa wygrał "walkę na łokcie" w pierwszym łuku z młodym torunianinem i nie zagrożenie pomknął do mety po kolejne 3 "oczka". Za nim toczyła się ostra walka o dwa punkty. Zwycięsko z niej wyszedł Zober, który dotarł na linię mety przed Baranem i nieliczącym się w tym biegu Steadem. Riposta gospodarzy była jednak natychmiastowa, a głównym bohaterem był uczestnik GP 2007 Wiesław Jaguś. Od startu prowadził Miedziński, za którego to plecami toczyła się walka o dwa punkty. Po uporaniu się z Tomkiem Rempałą "Jagoda" dobrał się do skóry Maciejowi Kuciapie, by bez efektów atakować go przez dwa okrążenia. Ambicja filigranowego jeźdźca z Torunia została jednak nagrodzona i Jaguś minął rywala na ostatnich metrach biegu.
Bieg siódmy to twarda walka Chrzanowskiego i Bjarne Pedersena przez niemalże całe pierwsze okrążenie. "Chrzanek" wykorzystał atut jechania po wewnętrznej części toru i "wrzucił w płot" na drugim łuku rywala, dzięki czemu niezagrożeni dojechał na pierwszym miejscu. Trzeci na mecie zameldował się Słaboń co dało 3:3 w biegu oraz 26:16 w całym meczu.
Trzecia seria startów rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny gości. Bowiem w ósmym biegu szansa na zdobycz punktową otrzymał Damian Stachowiak. Ten zawodnik musi jeszcze się dużo nauczyć, by stanąć do walki z najlepszymi. Rzeszowianie wyszli spod taśmy bardzo dobrze, prowadzili podwójnie. Rozwścieczyło to Jagusia, który wyprzedził na dystansie Barana. Gonitwa dziewiąta to upadek tuż po starcie Miesiąca. Sędzia za winnego tego zdarzenia uznał Krzysztofa Słabonia, za co torunianin został wykluczony. W powtórce wygrał, jadący z rezerwy taktycznej, Chrzanowski przed mało błyskotliwym Bjarne Pedersenem i Pawłem Miesiącem. Gonitwę kończącą trzecią serię wygrał nowo kreowany Indywidualny Mistrz Świata Juniorów – Karol Ząbik, który zdołał uporać się z mocno eksploatowanym Chrzanowskim, Stachyrą oraz walczącym przez dwa okrążenia Stadem. Po dziesięciu biegach Adriana prowadziła z Marmą 33:27.
Atomowym startem do biegu jedenastego popisał się Bjarne Pedersen, dzięki czemu wygrał swój pierwszy bieg w tym spotkaniu. Duńczyk dojechał do mety przed kolegą z zespołu – Adrianem Miedzińskim, Maciejem Kuciapą i Tomaszem Rempałą co pozwoliło torunianom odskoczyć na kolejne 4 punkty. Wielkie brawa za postawę w tej gonitwie należą się "Miedziakowi", który na dystansie śmiałymi atakami minął obu rzeszowian. Bieg dwunasty to pogoń przez niemalże cztery okrążenia Nicky’ego Pedersena przez Karola Ząbika. Jednak i tym razem młody torunianin musiał uznać wyższość rywala. Trzeci do mety dojechał Stead co dało kolejny biegowy remis. Ostatni bieg serii zasadniczej to upadek Barana na drugim łuku trzeciego okrążenia. W powtórce wygrał Jaguś przed Chrzanowskim i bardzo słabym tego dnia Krzysztofem Słaboniem.
Przed biegami nominowanymi torunianie wygrywali 45:33 i było już wiadome, że nikt im dwóch dużych ligowych punktów nie odbierze.
W wyścigu nominowanym zwyciężył "Miedziak" potwierdzając swoją dobrą dyspozycję. Walki z teoretycznie słabymi zawodnikami z Rzeszowa nie potrafił za to nawiązać Słaboń. Z powodu defektu sprzętu ten zawodnik nie dojechał do mety. Ostatni wyścig dnia pokazał wyższość zawodników krajowych nad zagranicznymi w tym spotkaniu. Chrzanowski zwyciężył przed Jagusiem, na dwóch ostatnich miejscach przyjechali Duńczycy.

Ekipa miejscowa, która pomimo kilku dziur w składzie zasłużyła na duże dwa ligowe punkty. Pomimo zawodu postawą zawodników zza granicy – Bjarne Pedersena (9 punktów) i Simona Steada (2 "oczka") torunian trzeba pochwalić za ambicję i chęć walki. Najsłabszym ogniwem tego dnia w ekipie Jana Ząbika był Krzysztof Słaboń, który po nienajgorszym początku przestał zupełnie "jechać" i przypominał bardziej świeżo upieczonego zawodnika niż żużlowca walczącego o punkty.
W zespole gości na wielkie pochwały zasługują Nicky Pedersen i Tomasz Chrzanowski, który pokazał, że nie zapomniał jak się jeździ na torze w jego rodzimym Toruniu. To właśnie dzięki postawie tych dwóch zawodników zawody mogły się podobać. Pozostaje jednak żałować, że w ekipie gości nie pojechał Rune Holta. Gdyby Norweg wystartował, spotkanie byłoby z pewnością jeszcze bardziej wyrównane, a Marma mogłaby pokusić się nawet o zwycięstwo.

Po zawodach powiedzieli
Mirosław Batorski - p.o. prezesa KST - Na pewno każde zwycięstwo cieszy, tylko, że to zwycięstwo nie przybliża jeszcze nam utrzymania w Ekstralidze. Nikt się nie łudził, że odrobimy stratę, jaką ponieśliśmy w Rzeszowie. Nie mniej jednak, cieszy postawa przede wszystkim młodzieży, na pewno dzisiaj są oni liderami drużyny. Zarówno Miedziński, jak i Indywidualny Mistrz Świata Juniorów – Karol Ząbik i oni są podporą drużyny. Szkoda, że obudzili się już po tej zasadniczej części, mam trochę żal do Steada, jednak nie te silniki. Mam żal do Słabonia, ale wiem, że na pewno nie inwestuje, bo skąd, od nas nie ma też pieniędzy. Także jest trochę usprawiedliwiony no i to tyle. Co do meczu w Lesznie, na pewno zrobimy wszystko, żeby wygrać. Myślę, że wyleczy się Iversen, bo gdyby dzisiaj jechał byłby mocnym punktem. Ostatnio chwycił formę, w Szwecji jeździ bardzo ładnie, nawet lepiej od Bjarne Pedersena. Grypa go zmogła, przysłał fax, myślę, że po Grand Prix w Bydgoszczy, zostanie, bo następny dzień to już mecz w Lesznie. Mam nadzieje, że ten tor w Lesznie będzie mu odpowiadał, jeżeli drużyna się zmobilizuje i my, już tak nieładnie mówiąc, "wyskrobiemy" coś pieniędzy, żeby "dosprzętowić" i przygotować się solidnie. To, dlaczego nie możemy powalczyć o zwycięstwo, bo to już przedostatnia szansa na utrzymanie się w lidze. No, bo ostatnia to już tylko baraże.

Jan Ząbik - trener KST - Uważam, że zawody były ciekawe, bo było kilka interesujących biegów z mijankami, ale zabrakło nam jeszcze jednego dobrze punktującego zawodnika i wtedy można byłoby się pokusić o odrobienie strat z Rzeszowa. Ale jest jak jest, musimy jechać do Leszna jeszcze bardziej zmotywowani, miejmy nadzieję, że "wykuruje się" Iversen, on jeździ w Lesznie bardzo dobrze, postaramy się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Wiesław Jaguś - kapitan KST - Cieszę się, że moja drużyna wygrała, dla nas to było najważniejsze. Cieszę się również z mojej postawy, cały czas, że tak powiem, utrzymuję moją stabilną formę. Ciężko powiedzieć na dzień dzisiejszy, co będzie w Lesznie, na pewno nie będzie łatwo. Leszno wie, o co jedzie, tak jak i my. Na pewno będzie ciekawy mecz, lepsi wygrają. Na GP w Bydgoszczy, chciałbym jak najlepiej wypaść, będę się starał, na pewno nie pojadę tam żeby tylko je objechać. Na pewno będę chciał powalczyć, może uda się wygrać kilka biegów.

Bjarne Pedersen - zawodnik KST - Po raz kolejny wygraliśmy i to na pewno cieszy. W pewnym momencie byliśmy blisko punktu bonusowego, ale niestety się nie udało. Jeśli chodzi o moją postawę, to mogłem zdobyć więcej punktów niż tylko 9.

Adrian Miedziński - junior KST -  Dzisiaj na pewno było dużo trudniej, niż w poprzednim meczu z Rybnikiem. Nicki jest w wybornej formie, bardzo dobrze jechał też Tomek Chrzanowski. Troszkę musieliśmy się namęczyć, aby to spotkanie wygrać. Nie zdobyliśmy bonusa, a zatem teraz czeka nas najważniejsze spotkanie w Lesznie. W Lesznie nie ma dobrych juniorów, ale pierwszy bieg to zawsze jest bieg na innym torze i można popełnić błędy z przełożeniem, bo wiele razy przegrywaliśmy z gorszymi juniorami, mimo, że powinniśmy spokojnie wygrać. Nie można na pewno lekceważyć juniorów leszczyńskich. Po mojej kontuzji będzie mniej śladu, jak będą wyciągnięte druty, na razie jest na 90%.

Simon Stead - zawodnik KST - To nie był dobry mecz. Moje motocykle nie jeździły tak szybko, jak tego oczekiwałem. Jestem na pewno rozczarowany, tym bardziej, że wiedziałem, iż to będzie trudny mecz. Jeśli chodzi o zdobycie punktu bonusowego, to liczyłem się z tym, że może być ciężko go odrobić, gdy zespół ma taką stratę z pierwszego spotkania. Ważne jest jednak, że udało nam się wygrać. W ubiegłym tygodniu pojechał za mnie Bjarne, ale nie było to spowodowane tym, że nie chciałem przyjechać. Zawsze z chęcią tu się zjawiam i mam nadzieję, że uda nam się pozostać w ekstralidze.

Karol Ząbik - junior KST - Szkoda, że nie udało nam się wywalczyć więcej punktów, ale szczerze mówiąc nie liczyłem na punkt bonusowy. Jedziemy do Leszna powalczyć o remis, aby nie trzeba było jeździć w barażach. Widocznie będę musiał zacząć przyszły sezon w styczniu, aby mieć taką formę, jak teraz. Po ostatnim treningu w Rybniku jestem zadowolony nie tylko ze swojej postawy, a także z postawy kolegów, widać, że są bardzo dobrze dopasowani do tego toru.
Przed meczem w Lesznie, jadę do Rybnika na finał DMŚ Juniorów i tam muszę dobrze pojechać, żeby pomóc drużynie. Jeśli chodzi o Leszno, to nie lada wyczyn, żeby ich pokonać na ich własnym torze, dlatego nie ukrywam, że będzie ciężko. Dlatego, nie chcę tutaj siać optymizmu, ale będziemy się starać. Co do Iversena, to ja myślę, że już chyba mu się nie chce jeździć w naszej drużynie. Teraz była wymówka, że zachorował po meczu w Szwecji, dlatego tak nie bardzo trochę z jego strony. Myślę, że nie przyjedzie na mecz do Leszna, ale będziemy jechać o remis. Będziemy się maksymalnie starać, żeby osiągnąć taki wynik.

Damian Stachowiak - junior KST - Nie mam swojego sprzętu takiego, jaki powinienem mieć. Rano jeździłem, dostałem od trenera drugi silnik, ale nie mogłem do "dograć" i nie jestem z niego zadowolony. Byłem bardzo zaskoczony, jeśli nie jechałem od początku to myślałem, że nie pojadę w ogóle, trudno, nie udało się. Wątpię, żebym w tym sezonie sobie jeszcze pojeździł. Jeszcze nie wiem jak będzie w przyszłym sezonie, zobaczymy, jakie będą układy w klubie, bo na dzień dzisiejszy jest tragedia, nie mam na czym jeździć, trener obiecuje mi, że wyjadę, a nie wyjeżdżam, mam już tego dosyć.

Janusz Stachyra - trener Marmy - Oczywiście jestem zadowolony, byłbym głupcem, gdybym powiedział, że wynik słaby. Na pewno interesował nas dziś głównie punkt bonusowy. Ale tez dobrze wiedzieliśmy, że możemy sprawić trochę kłopotów gospodarzom. Powiem szczerze, nie spodziewaliśmy się, że zrobimy 40 pkt, można było zrobić jeszcze więcej. Były upadki, wykluczenia, może słuszne może niesłuszne, to jest już historia. Cieszy mnie, że udało nam się zrobić 40 pkt., mogliśmy zastosować jeszcze taktyczną, Nicki Pedersen mógł pojechać, na pewno byłoby wtedy z nawiązką. Jednak nie było takiej potrzeby, cel osiągnięty, postaramy się wygrać z Rybnikiem i zostać w Ekstralidze. W czwartek mamy finał MDMP, w Rzeszowie, chcemy wywalczyć medal, nie wiem, jaki będzie kolor tego medalu. Celujemy w złoto, a czy będzie to czas pokaże.
W zespole toruńskim bardzo dobrze zaprezentowali się juniorzy – Karol i "Miedziak" byli przecież czołowymi postaciami swojej drużyny. Do tego dobrze pojechali Wiesiek Jaguś i Bjarne Pedersen i to dało wygrana. Jeśli chodzi o mój zespół, to Paweł Miesiąc chyba nie lubi tego toru, bo znów miał tu upadki. Z drugiej strony Tomek Chrzanowski nie zapomniał, jak należy tu jeździć i zdobył aż 15 punktów. Jeśli dodać do tego 13 punktów Nicki Pedersena, to razem mamy 28, czyli tyle, ile było potrzebne do bonusa. Oczywiście chcemy pozostać w ekstralidze, a zwycięstwo z Rybnikiem na pewno nam w tym pomoże, dlatego jedziemy z Pedersenem w składzie i nikogo nie lekceważymy.

Jacek Ziółkowski - kierownik Marmy - Naszym celem było zdobycie dzisiaj trzydziestu punktów, bo tyle nam dawało pewne szóste miejsce, oczywiście przy wygranej z RKM-em Rybnik za tydzień. Udało się zdobyć trochę więcej punków, a ponieważ nie było szans na zwycięstwo po trzynastym wyścigu, nie skorzystaliśmy z rezerwy taktycznej w wykonaniu Nickiego Pedersena, bo nic by nam to nie dało. Nie wszyscy zawodnicy pojechali tak, jakbym tego oczekiwał, bardzo dobrze pojechał Nicki, ale to jest normalne, do tego się przyzwyczailiśmy. Doskonale zawody rozegrał Tomek Chrzanowski, natomiast pozostali zawodnicy troszkę się gubili, jeździli "w kratkę". Nie wyszedł nam początek sezonu, a od meczu z Lesznem 3 maja, ani razu nie zeszliśmy poniżej 40 punktów, mimo że mieliśmy bardzo trudne mecze, jak wyjazdy do Wrocławia, Częstochowy, czy Leszna. Nie bardzo wychodziły nam za to wiosenne mecze i tam zostały zgubione punkty, które później nie pozwoliły nam dostać się do pierwszej czwórki, ale myślę, że w przyszłym roku będzie lepiej. To był pierwszy sezon w Ekstralidze, a ten sezon dla beniaminka jest zawsze bardzo trudny.

Karol Baran - zawodnik Marmy - Pomyłka z ustawieniami na początku, zero, później na trasie przeszedł mnie Karol Ząbik, był lepszy i nic nie mogłem zrobić. Później "jedynka" i upadek na drugim miejscu, jestem troszkę rozbity, sam nie wiem dlaczego. Przy upadku wjechałem w koleinę, pociągnęło mnie troszkę, gdy podniosło mnie do góry, motocykl przerwał pracę i gdy zaczął znowu pracować, byłem pod samym płotem i nic nie mogłem zrobić. W czternastym biegu miałem bardzo dobry start, nie wiem, dlaczego sędzia przerwał start, a w drugim starcie nie miałem już dobrego pola i musiałem stanąć w koleinę, a ja nie lubię startować z koleiny. Przegrałem start, gdyby nie defekt Słabonia, przyjechałbym prawdopodobnie czwarty.

Maciej Kuciapa - zawodnik Marmy - Mój występ oceniam jako bardzo słaby. Jechałem na punktowanych pozycjach, niestety nie dowoziłem ich do mety. Rywale byli szybsi. Przy dobrych startach traciłem pozycje na dystansie, nie wiem, czy było to spowodowane moją niedyspozycją, czy niedopasowanym motocyklem. Udało nam się utrzymać przewagę i zdobyć bonusa, mimo to wynik nie jest zadowalający. Chcę do końca szczęśliwie odjechać ten sezon, czeka mnie dużo pracy, a znaleźć zatrudnienie po takim sezonie na pewno nie będzie łatwo.

Dawid Stachyra - junior Marmy - Można powiedzieć, że zacząłem zawody od siódmego biegu, tor się trochę zmienił, jechałem w ciemno. Nie byłem dobrze spasowany, choć wyprzedziłem Krzysztofa Słabonia na trasie. Dzisiaj przegraliśmy, ale jestem zadowolony, że bonus został w Rzeszowie i myślę, że to nas uchroni przed barażami.

Nicki Pedersen - zawodnik Marmy - Zawsze dobrze się czuję, gdy moja drużyna wygrywa, ale i dziś jestem zadowolony z punktu bonusowego. To było dla nas dziś najważniejsze i tego udało się dokonać. Niestety nasza drużyna nie jest wystarczająco silna, by pokonać torunian na ich torze. Jestem przekonany, że pozostaniemy w ekstralidze, zwłaszcza po dzisiejszym meczu. Dzisiejszy tor był bardzo dobrze przygotowany, zresztą zawsze lubię tutaj występować.
Chcieliśmy być w górnej czwórce, być może uda nam się to w przyszłym roku z nieco silniejszym zespołem. Przede mną Grand Prix w Bydgoszczy, chcę awansować do finału, zdobyć dużo punktów i zapewnić sobie medal.

Tomasz Chrzanowski - zawodnik Marmy - Jest coraz lepiej, może przez to, że "złapałem" dużo jazdy przez ligę angielską i naprawdę poczułem moje silniki. Tak naprawdę, dopiero w ostatnim biegu znalazłem najlepsze ustawienie motocykla na ten tor i efekty było widać. To prawda, że jadąc na mecze do Torunia czy do Gdańska mam pewien handicap, bo czuję się na nich jak ryba w wodzie. Ale najważniejsze było, że walczyliśmy, Toruń się nas trochę mógł obawiać. Było tez trochę nerwowo, było kilka upadków, ale myślę, że spotkanie mogło się mimo wszystko podobać kibicom.
Każdy z zawodników zawiódł w pewnym momencie sezonu, a to jest sport drużynowy i wynik końcowy jest dla nas niezadowalający, ale w tym sezonie chyba wpadek nie ustrzegł się nikt poza Wrocławiem.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt