Urodzony 21 lutego 1981 roku.
Zawodnik pierwsze żużlowe szlify zdobywał w Kandzie, gdzie się urodził i
wychował, a jego pierwszym instruktorem był ojciec. W roku 1998 zawitał do ligi
polskiej jako junior bydgoskiej Polonii, gdzie startował przez trzy sezony, by
na kolejne trzy lata przenieść się do Wrocławia. W roku 2003 wrocławska kadra
była na tyle silna, że postanowił wspólnie z działaczami że zasili zielonogórski ZKŻ, jednak po roku powraca na dolny Śląsk i przez dwa kolejne lata zdobywa
punkty dla drużyny wrocławskiej.
Po w miarę udanym roku 2005 wydawało się, że przedłużenie kontraktu na kolejny
sezon jest w zasadzie przesądzone, jednak zniesienie ograniczenia na
zatrudnianie obcokrajowców spowodowało, że zawodnik trafił do Torunia, gdzie
miał zastąpić w składzie Andy Smitha.
Manewr ten powiódł się połowicznie, bowiem zawodnik w roku 2006 zdobywał co
prawda punkty, które zdobywał Andy, jednak końcówka sezonu w jego wykonaniu nie
była imponująca i zawodnik po roku startów z Aniołem na piersi powrócił do
Wrocławia. Zwłaszcza, że w Toruniu pojawił się możny sponsor i nastąpiło
znaczne "przemeblowanie" składu ligowego. Niestety w śląskiej drużynie była dość
silna konkurencja i Krzysztof wystąpił zaledwie w 31 ligowych biegach, ale
zaistniał jako medalista w KPE. Nie zraziło to "Słabego" i w sezonie 2008
ponownie przywdziewa plastron wrocławski i wspólnie z kolegami z zespołu ma
walczyć o utrzymanie WTS-u w szeregach ekstraligowców. Sztuka ta dolnośląskiej
drużynie udała się, jednak w przypadku Krzysztofa, który osiągnął średnia
biegowa niewiele ponad 1 pkt trudno mówić o udanym sezonie. Dlatego zawodnik
postanowił skupić się na znalezieniu klubu w niższej lidze, gdzie z
powodzeniem mógłby pełnić rolę zawodnika prowadzącego parę. Wybór padł na gnieźnieński Start,
w którym Krzysztof osiągnął średnią biegową bliską 2 pkt/bieg i był silną kartą w talii gnieźnieńskich trenerów.
Po rocznym rozbracie z ekstraligą, Słaboń ponownie przywdziewa plastron klubu startującego w najwyższej klasie rozgrywkowej
i tym razem trafia na borykający się z problemami finansowymi team spod Jasnej Góry,
który poszukiwał zawodników doświadczonych, ale o niezbyt wygórowanych żądaniach
finansowych. Niestety forma sportowa zawodnika nie przekonała menadżerów i
zawodnik zaprezentował się tylko w dwóch spotkaniach ligowych.
Stało się tym samym jasne, że na sezon 2011 polski-kanadyjczyk będzie
szukał w kraju nad Wisłą nowego pracodawcy. Chętnym na skorzystanie z jego
usług okazał się team z Poznania, ale start w czterech meczach trudno uznać
za sukces i w roku 2012 Krzysztof nie pojawił się w rozgrywkach ligowych i
zakończył swoją żużlową przygodę.
Oto jak ocenia karierę Krzysztofa w owym
czasie prezes Włókniarza Częstochowa, Marian Maślanka:
"W żużlu czasem tak bywa, że trudno dociec
jednoznacznej przyczyny niepowodzeń. W tej chwili jest o to łatwiej, bo
zawodnicy dysponują całymi sztabami ludzi, którzy dbają o ich przygotowania
psychologiczne i fizyczne. To wszystko uprawdopodabnia możliwość osiągnięcia
sukcesu dla zawodnika, który tego chce.
Gdy sięgam pamięcią do czasów swojej prezesury we Włókniarzu i przy tych
rozważaniach nasuwa mi się postać Krzysztofa Słabonia, którego zakontraktowałem
w 2010 roku. Był on jednym z zawodników, który, tak się przynajmniej wydawało,
ma wszystkie możliwości ku temu, aby zrobić dobrą karierę w sporcie żużlowym. To
przecież syn Roberta Słabonia, a więc w genach miał przekazane talenty żużlowe.
Przede wszystkim wyglądał na bardzo dobrze poukładanego. Do nas przychodził już
z pewnym doświadczeniem międzynarodowym, bo próbował swoich sił w lidze
angielskiej czy rozgrywkach światowych. Dużo przed transferem tego zawodnika
rozmawiałem z
Adamem Krużyńskim, szefem firmy Nice, która wtedy sponsorowała Słabonia.
Wspólnie doszliśmy do wniosku, że to bardzo wartościowy człowiek i zawodnik,
który ma wszelkie możliwości ku temu, aby zrobić mocną karierę. Podpisaliśmy
kontrakt, zaczęliśmy współpracę, ale ona jakoś nie wypalała. Dużo się nad tym
zastanawiałem, ale w tej chwili jest mi trudno stwierdzić z czego to wynikało.
Może za bardzo chciał zrobić wszystko na raz? Jemu bardzo zależało, aby zrobić
dobry wynik i szybko dojść do czołówki krajowej, a później może nawet i
światowej. Wspominam go jako bardzo ambitnego zawodnika. Do końca sam jednak nie
wiem, co się wydarzyło, że nasze wspólne plany nie wypaliły. Nie ukrywam, że
widziałem w nim czołową postać naszej drużyny. Liczyłem, że ruszy do boju i obok
Rune Holty będzie najlepszym krajowym
zawodnikiem w zespole. Z takimi nadziejami był kontraktowany, ale niestety nam
się to nie udało. Cały czas zachodzę w głowę dlaczego tak się stało".
Reprezentując barwy Kanady wystąpił w czterech finałach IMŚJ. Ponadto posiadając paszport Rzeczpospolitej Polskiej miał prawo uczestniczyć w finałach mistrzostw polski, gdzie walczył na tyle skutecznie, że udało mu się stanąć na niejednym podium mistrzostw Polski.
Poza Polską kontynuator rodzinnej tradycji Słaboniów startował m.in. w szwedzkiej Elitserien w drużynie Rospiggarny Hallstavik.
Osiągnięcia
1998/1; 2000/1; 2002/3; 2004/2; 2007/3 | |
IMP | 2006/16 |
MIMP | 1999/8; 2001/2; 2002/8 |
MPPK | 2005/4; 2007/2 |
MMPPK | 1998/7; 2001/2; 2002/5 |
BK | 1998/7; 1999/3; 2000/2 |
SK | 1998/15; 1999/14; 2000/15; 2001/5; 2002/6 |
ZK | 2005/3; 2006/8 |
IMŚJ | 1998/12; 1999/16; 2001/4; 2002/10 (we wszystkich turniejach startował jako Kanadyjczyk) |
KPE | 2007/2 (w barwach WTS Wrocław) |
Kluby w lidze polskiej:
1998- -2000 |
2001- -2002 |
2003 |
2004- -2005 |
2006 |
2007- -2008 |
2009 | 2010 | 2011 |
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
2006 | 19 | 87 | 101 | 21 | 1,402 | 36 |