2006-08-13 Runda finałowa 15
Marma Polskie Folie Rzeszów - KS Adriana Toruń

Zespół Marmy Polskie Folie Rzeszów pokonał osłabioną Adrianę Toruń 62:27. Najwięcej punktów w zespole firmowego teamu Marmy zdobył Nicki Pedersen – 14. W drużynie gości najlepszymi zawodnikami byli Wiesław Jaguś i Karol Ząbik.

Zespół toruński przyjechał do grodu Rzecha bez awizowanych Duńczyków, którzy dzień wcześniej startowali w Grand Prix. W miejsce Nielsa Kristiana Iversena włodarze "Aniołów" desygnowali powracającego po kontuzji Mariusza Puszakowskiego, zaś za Bjarne Pedersena w składzie pojawił się młody Tomasz Wiśniewski, który ostatecznie ani razu nie pokazał się na torze.
W toruńskiej ekipie nie było również Adrian Miedzińskiego, który doznał kontuzji w finale MIMP. Do zdarzenia doszło w ostatnim wyścigu, kiedy to Miedziak starał się zaatakować Karola Ząbika. W tym momencie w tylne koło Adriana uderzył Ronnie Jamroży i obaj zawodnicy upadli na tor. Żużlowiec Adriany Toruń po dłuższej chwili wstał z toru i udał się karetką do parku maszyn. W powtórce biegu - z której wykluczony został Jamroży - Miedziński wijąc się z bólu dojechał do mety po jeden punkt, który gwarantował mu srebrny medal czempionatu juniorów. Srebrny medal za syna odebrał Stanisław Miedziński, gdyż Miedziak tuż po zakończeniu XX wyścigu udał się do szpitala na badania.
Niestety diagnoza toruńskich lekarzy oznacza dla Miedzińskiego minimum dwutygodniowy rozbrat z torem, na skutek urazu barku.
W składzie gospodarzy ku zaskoczeniu kibiców zabrakło Rune Holty, a szanse występu dostali słabo spisujący się w tym sezonie Maciej Kuciapa i Karol Baran.

Prezentacja zawodów rozpoczęła się od minuty ciszy, poświeconej pamięci zmarłego Antonina Kaspera. Czech przez trzy lata reprezentował barwy rzeszowskiego klubu. To właśnie za czasów tego zawodnika, Stali udało się osiągnąć ostatni - brązowy - medal Drużynowych Mistrzostw Polski, a "Toniczek" był jednym z głównych autorem ówczesnego sukcesu.

Po ceremonii otwarcia przyszedł czas na pierwszy bieg, który tradycyjnie w tym sezonie wygrali rzeszowscy juniorzy zostawiając w pokonanym polu świeżo upieczonego Mistrza Polski Juniorów - Karola Ząbika. Kolejne biegi potwierdziły, że zawodnikom gości bardzo trudno będzie wygrać te zawody. Wyścig drugi rozgrywany był dwa razy, gdyż w pierwszej odsłonie lotnym startem popisał się Karol Baran. W powtórce już ponownie najlepiej spod taśmy wyszedł Baran, który zamknął resztę zawodników i jako pierwszy zjawił się na mecie. Kolejna gonitwa to kolejne zwycięstwo pary gospodarzy. Tym razem szans rywalom nie dali Maciej Kuciapa i powracający do składu Tomasz Rempała. W kolejnych dwóch gonitwach "podwójnie" wygrywali gospodarze, przyjeżdżając na metę z dużą przewagą.
Torunianie po raz pierwszy wygrali w biegu szóstym. Bardzo dobrze spod taśmy ruszył Jaguś i utarł "nosa" samemu Nickiemu Pedersenowi. Co łatwo przyszło, to łatwo poszło w kolejnych biegach, w których gospodarze znowu byli górą nad żużlowcami z Torunia. Najpierw w siódmym biegu parę Tomasz Chrzanowski - Karol Baran rozdzielił Karol Ząbik, zmniejszając rozmiary biegowej porażki do dwóch punktów. Niestety gorzej ułożył się kolejny wyścig dla gości, bo para Puszakowski - Słaboń nie podołała zadaniu i swój bieg przegrała w stosunku 1:5. Na ratunek gościom ponownie przyszedł Wiesław Jaguś, który ponownie pokazał serce do walki wygrywając swój wyścig, tym razem nad Tomkiem Chrzanowskim. Do groźnej sytuacji doszło podczas gonitwy jedenastej. Na trzecim okrążeniu Krzysztof Słaboń ostrym atakiem docisnął do bandy Dawida Stachyrę, przez co młody rzeszowianin wpadł z całym impetem w ogrodzenie. Na szczęście Dawidowi nic się nie stało, a Słaboń jako sprawca przerwania wyścigu został z powtórki wykluczony, która zakończyła się wynikiem 5:0 dla Marmy, gdyż pod taśmę nie zdążył dojechać Jaguś. Kolejny upadek miał miejsce dwa biegi później, gdy Karol Baran atakował przy krawężniku Mariusza Puszakowskiego. „Puzon” upadł na tor, ale sędzia spotkania nie dopatrzył się faulu ze strony Barana i z powtórki wykluczył Puszakowskiego, uznając go za sprawcę przerwania wyścigu. Podrażniony tą decyzją żużlowiec z Torunia wygrał swój kolejny wyścig, chcąc jakby wyładować swoją złość i pokazać swoją wielką ambicję.
W biegach nominowanych "podwójnie" wygrywali rzeszowianie, zwyciężając pewnie 62:27.

Mimo bardzo okrojonego składu, torunianie starali się, aby przynajmniej wywalczyć wynik, który mógłby realnie myśleć o odrobieniu start u siebie i zdobyciu punktu bonusowego. Na słowa pochwały zasłużył Wiesiek Jaguś. "Jagoda" może pochwalić się dwoma indywidualnymi zwycięstwami. Może byłoby ich więcej. Jednak sympatycznemu zawodnikowi z Torunia awarii uległy dwa silniki, które miał na wczoraj przygotowane i nie miał już na czym jechać. Na tle kolegów z zespołu nieźle wypadł również aktualny Młodzieżowy Indywidualny mistrz Polski Karol Ząbik. Pozostali zawodnicy włącznie ze Słaboniem, którego ponosiła ambicja nie pokazała nic wielkiego. Totalnym nieporozumieniem okazał się statr Puszakowskiego, który co prawda wygrał jeden z wyścigów, ale jak pokazały zawody Puzon miał zbyt długa przerwę w startach i musi jeszcze trochę potrenować po niedawnej kontuzji.
W szeregach gospodarzy najskuteczniej, co było do przewidzenia, pojechał Nicki Pedersen - zdobywca 14 "oczek". Jedynym pogromcą Duńczyka był wspomniany już Jaguś. Równie dobrze, jeśli nie lepiej zaprezentował się Maciej Kuciapa. Przy jego nazwisku zapisane jest 10 punktów + 2 bonusy, co przy czterech startach daje komplet punktów.

To spotkanie pokazało jak ogromny kryzys panuje w toruńskim żużlu i jak ciężko będzie go przezwyciężyć. Pozostaje jedynie mieć nadzieje, że stanie się coś, co pomoże podnieść się toruńskim "Aniołom" i z powodzeniem pozwoli im walczyć o utrzymanie się w lidze, ponieważ aktualnie sytuacja toruńskich żużlowców jak i działaczy nie jest najlepsza.

Po zawodach powiedzieli
Jan Ząbik
- trener KST - Chłopcy teraz jadą do Torunia przygotować silniki i we wtorek wracamy na południe - do Tarnowa na finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Pech ostatnio nas prześladował, obcokrajowcy nie dojechali. Wiadomo było, ze Iversen nie przyjedzie, ponieważ zapowiadał przed sezonem, że po Grand Prix nie startuje w Polsce. Pedersen miał natomiast przyjechać, a dlaczego nie przyjechał? Od tego jest zarząd. Za Iversena był Puszakowski, a dalej… musieliśmy się ratować tym, co mamy.

Wiesław Jaguś - kapitan KST - Miałem kłopoty sprzętowe. Awarii uległy dwa silniki. Wiadomo, że jedziemy praktycznie o nic i każdy trochę zlekceważył te zawody. Jeśli chodzi o mnie, to gdybym jechał do końca, wynik byłby trochę inny, jednak już nie miałem na czym jechać. Pojechaliśmy swoimi zawodnikami i  wiem dlaczego nie było obcokrajowców, to już zarząd powinien wiedzieć.

Karol Ząbik - junior KST - Przyjechaliśmy osłabieni brakiem zagranicznych zawodników. Moim zdaniem obcokrajowcy nie powinni mieć do klubu pretensji, tylko przyjechać i pomóc nam chociaż zdobyć na tyle korzystny wynik, aby w Toruniu to odrobić i uzyskać punkt bonusowy. Myślałem, że zdobędziemy więcej punktów i w Toruniu powalczymy o punkt bonusowy. Stało się inaczej. My walczyliśmy jak mogliśmy. Nie można nas jednak przekreślać po pierwszym nieudanym meczu. Jeden mecz to za mało, żeby stwierdzić, że Toruń będzie walczył w barażach. Zostało jeszcze pięć spotkań.

Mariusz Puszakowski - zawodnik KST - Jestem świeżo po kontuzji, jednak przyjechałem. W obliczu kłopotów z obcokrajowcami trener mnie prosił, więc pojechałem w meczu na miarę swoich możliwości. Bardzo się cieszyłem, gdy wygrałem jeden bieg, w pozostałych nie było już tak dobrze. Bardzo chciałbym przy okazji podziękować rzeszowskiej publiczności za brawa kiedy jadąc na ostatniej pozycji nie zjeżdżałem z toru. Bardzo się z tego cieszę i bardzo mi miło. Z tego co wiem, to spiker powiedział, że jestem po ciężkiej kontuzji. Jeśli chodzi o najbliższą przyszłość to chciałbym w pełni zdrowy wrócić na tor. Z meczu na mecz, z kółka na kółko czuję się pewniej i mam nadzieje, że za niedługo będzie już całkiem dobrze.

Krzysztof Słaboń - zawodnik KST - Nic nie idzie. W biegu jedenastym nie poczułem kontaktu z Dawidem Stachyrą. Tam jeszcze było miejsce i nie potrzebnie się pchał.

Marta Półtorak - prezes Marmy - Rune miał większy kontrakt od innych zawodników dlatego postanowiliśmy obniżyć mu stawkę o jedynie 10%. Jest taki zapis w naszej umowie, że jeśli Holta nie zdobędzie określonej liczby punktów, to może nie zostać powołany na mecz. Rune nie spełnił tego warunku, więc mogliśmy z niego zrezygnować. Jednak nie chcieliśmy tego, dlatego zaproponowaliśmy mu troszkę mniej, niż ma w kontrakcie. Dla zawodnika jednak 10% było nie do przyjęcia, a sądzę, że tak z słabym przeciwnikiem, jakim był Toruń, Holta zdobyłby blisko kompletu i tej różnicy nie odczułby tak bardzo. To jest jednak jego decyzja i ja ją szanuję.

Janusz Stachyra - trener Marmy - Gdybyśmy wygrali mniejszą różnicą punktów to byłaby tragedia. Na tle Torunia trudno mi powiedzieć, czy zawodnicy się dobrze prezentowali, bo u przyjezdnych tylko dobrze pokazał się Wiesiek Jaguś i Karol Ząbik. Jeden bieg wyszedł także Puszakowskiemu. Gdyby był Holta to przykładowo nie pojechałby Karol Baran. Rune zdobyłby większą zdobycz punktową i wygralibyśmy wyżej. Miał daną szanse Karol i ja nie wnikam dlaczego nie jechał Holta. Taka była decyzja odgórna. Ja nie finansuję sekcji żużlowej. Tym zajmuje się zarząd. Holta niech porozmawia z panią prezes, wyłoży kasę, zarządza klubem i na pewno zmieni zdanie

Maciej Kuciapa - zawodnik Marmy - Szkoda, że Toruń nie przyjechał z obcokrajowcami. Wtedy byśmy wiedzieli, jak naprawdę jest z moim sprzętem. Z drugiej strony dorobek cieszy, bo po słabym do tej pory sezonie coś ruszyło, Mam nadzieje, że teraz będzie lepiej. Do Rybnika jedziemy powalczyć o wygraną.

Karol Baran - zawodnik Marmy - Nie jestem zadowolony z występu. Wyszedł mi tylko pierwszy bieg. Później dawały znać o sobie problemy z motocyklem i stąd tylko siedem punktów.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt