Spotkanie dwunastej kolejki żużlowej ekstraklasy zaplanowano na 2 lipca 2006. Niestety na ten dzień zaplanowany był także półfinał IMŚJ w którym startował Adrian Miedziński, stąd pojedynek toruńsko-leszczyński został przełożony na 15 lipca, na godzinę 19.00.
Przełożone spotkanie miało wysoki ciężar gatunkowy bowiem wynik miał
kolosalne znaczenie zarówno dla obu ekip jak i dla układu ligowej tabeli.
Lesznianie cały czas walczyli o czołową czwórkę. Podobnie torunianie, jednak
gospodarze byli w bardzo ciężkiej sytuacji kadrowej, bowiem kontuzjowani Mariusz
Puszakowski i Ales Dryml ograniczali pole manewru trenerowi Janowi Ząbikowi.
Myśląc jeszcze o awansie do czołowej czwórki "Anioły" nie mogły sobie pozwolić
na porażkę, a nawet remis.
Zanim jednak zespoły wyjechały do wspólnej potyczki dzień wcześniej wystąpiły
w trzynastej kolejce ligowej. Torunianie udali się do Wrocławia aby walczyć
z miejscowym Atlasem - i niestety przegrali, a lesznianie podejmowali na na
własnym torze ekipę Polonii Bydgoszcz - i choć mecz wygrali to stracili cenny
punkt bonusowy.
Pomimo niekorzystnego przebiegu trzynastej kolejki spotkań oba zespoły miały
jeszcze teoretyczne szanse na awans do pierwszej czwórki, jednak wydawało się
mało prawdopodobne aby drużyny Jana Ząbika i Zbigniewa Jądera znalazły się wśród
najlepszych. Chyba, że któryś z zespołów w bezpośredniej konfrontacji
zainkasowałby trzy punkty. Niestety zespoły podzieliły się punktami, bowiem w
meczu padł remis i szanse na występy w gronie najlepszych zachowali tylko
lesznianie bowiem zainkasowali punkt bonusowy.
Gospodarze wystąpili bez Alesa Drymla, który po wypadku w meczu ligi
angielskiej walczył o życie w brytyjskim szpitalu. Trener Jan Ząbik postanowił
nie ryzykować i nie wstawił Simona Steada, a zdecydował się na zastępstwo
zawodnika. Manewr ten powiódł się tylko częściowo, ponieważ poza Wiesławem
Jagusiem, który wygrał bieg w ramach zastępstwa, Iversen, Pedersen i Ząbik
przyjeżdżali na trzecich miejscach.
Goście przyjechali do Torunia w najsilniejszym składzie z Leigh Adamsem i
powracającym do składu po kontuzji Krzysztofem Ksprzakiem.
Spotkanie zaczęło się dość niespodziewanie od remisu w biegu
juniorskim, w którym wygrał co prawda Adrian Miedziński, jednak Karol Ząbik
zanotował upadek na ostatniej pozycji. Odrabianie start z pierwszego meczu w
Lesznie, torunianie rozpoczęli zatem od drugiej gonitwy, w której Wiesław Jaguś
ze Słaboniem 4:2 wygrali z Balińskim i Dobruckim. Kolejne dwa biegi to znów
wygrane gospodarzy i po czterech biegach było 16:8 dla Adriany.
Goście nie zamierzali jednak składać broni i dzięki dwóm wygranym po 4:2 pary
Baliński-Dobrucki oraz podwójnego triumfu Leigh Adamsa z Krzysztofem
Kasprzakiem, przewaga Aniołów stopniała do zaledwie dwóch punktów po 9 biegach
(28:26). Walki na torze jednak nie brakowało, piękny pojedynek stoczyli w ósmym
wyścigu Wiesław Jaguś z Rafałem Dobruckiem i Damianem Babińskim, wygranym
ostatecznie przez Dobruckiego przed Jagusiem.
Dziesiąty wyścig zakończył się remisowo, choć bliscy rehabilitacji byli Iversen
z Pedersenem. Obaj świetnie wystartowali, prowadząc z Adamsem i Kajochem 5:1,
jednak lider leszczyńskich Byków udowodnił, że nie przypadkiem startuje w Grand
Prix. Kolejno w polu wyprzedził obu zawodników toruńskich, dowożąc do mety
remis. Chwilę później Miedziński z Ząbikiem 4:2 wygrali z Loramem i Kasprzakiem,
a w następnym biegu to samo uczynili Iversen ponownie z Ząbikiem, który jednak
musiał się sporo napracować by wyprzedzić Kajocha.
W trzynastym biegu Adams z Balińskim zwyciężyli 4:2, zmniejszając różnicę
punktową do toruńczyków do czterech punktów. Olbrzymią waleczność w tej gonitwie
zaprezentował Jaguś, który zaspał na starcie i był ostatni. Jego pogoń za
rywalami okazała się na tyle skuteczna, że poza Słaboniem wyprzedził jeszcze
Balińskiego (na Adamsa zabrakło już czasu).
Przed biegami nominowanymi było zatem 41:37 dla Adriany.
Czternasty bieg to popis Adriana Miedzińskiego, jednak za nim na metę wpadli
Kasprzak i Dobrucki. O wyniku zawodów miał zadecydował ostatni wyścig, w
którym Leigh Adams wspólnie z Damianem Balińskim przywieźli za sobą Wiesława
Jagusia i Nielsa Krystiana Iversena. W biegu tym najlepiej wystartował Leigh
Adams, po chwili dołączył do niego Baliński i pomimo szaleńczych ataków Jagusia
i Iversena, leszczynianie dowieźli podwójną wygraną do mety, co oznaczało wynik
45:45 w całym meczu.
Remis był jednocześnie porażką ekipy Jana Ząbika, bowiem jak wspomniano zespół stracił możliwość awansu do grona drużyn walczących o medale, a to oznaczało tylko problemy, bowiem klub przeżywał kłopoty finansowe (są zaległości wobec zawodników), a rywalizacja z najsłabszymi drużynami ekstraligi na pewno negatywnie wpłynie na frekwencję na trybunach.
W ekipie Unii Leszno na największe brawa zasłużył
Leigh Adams, jednak
bardzo ważne punkty dowieźli również Rafał Dobrucki, Damian Baliński i wracający
po kontuzji Krzysztof Kasprzak. Słabo, choć walecznie jeździł Anglik Mark Loram.
Wśród torunian na pochwałę zasługuje tylko trójka zawodników – Wiesław
Jaguś, Adrian Miedziński i Niels Kristian Iversen, dla którego było to najlepsze
spotkanie w tym sezonie. Po raz kolejny zawiódł zaś Bjarne Pedersen, który jest
tylko cieniem zawodnika, który w ubiegłym sezonie zdobywał punkty dla Lotosu
Gdańsk.
Po spotkaniu powiedzieli
Jan Ząbik - trener KST - Remis u nas to jest przegrany mecz, nie
ukrywam, że liczyłem nie na bonus, bo Leszno jest bardzo dobrym zespołem, ale na
zwycięstwo. Nie wiem, czy w następnych meczach jest sens brać Bjarne Pedersena,
lepiej jest wstawić na przykład Steada, pojechać młodymi. Nie ma sensu, bo te
punkty, co Bjarne zrobił, to każdy z nich zrobi. Jest on bezradny, nie może
żadnego motocykla wybrać z trzech. Teraz mamy obraz całego sezonu, wyszedł mu
pierwszy mecz, troszkę drugi, a w następnych jest jak jest... W Grand Prix
jeszcze jakoś pojedzie, a w lidze widać, nic nie mogę więcej zdziałać.
Liczyliśmy, że będzie liderem, że zrobi u nas to, co robił w Gdańsku. Wynik
robią Wiechu, Adrian i nasi chłopacy. Ponadto Iversen się zrehabilitował.
Krzysiowi Słaboniowi "wysiadł" jeden motocykl, a drugi przerywał. Trzeba jednak
walczyć dalej, zająć jak najlepszą pozycję i jechać tymi zawodnikami, którzy
chcą jechać, nie ma innej rady. Gdyby lider pojechał, to te cztery mecze (u
siebie z Bydgoszczą i Lesznem; na wyjeździe w Tarnowie i Rzeszowie - przyp.
aut.) byłyby nasze, bo przegraliśmy je „na styku”. Trzeba puścić młodych, do
tego Steada, który też jest młody, i niech się ścigają, a efekt będzie w
przyszłości.
Niels Kristian Iversen - zawodnik KST - To był dla nas pechowy
weekend. W piątek we Wrocławiu do zwycięstwa zabrakło bardzo niewiele i w sobotę
podobnie. A wygrana była na wyciągnięcie ręki. Niestety, niewiele dała moja
lepsza postawa, ale myślę, że tymi występami chociaż trochę zrehabilitowałem się
za poprzedni mecz z Polonią Bydgoszcz. Szkoda, że straciliśmy już szansę na
walkę o medale, ale nie można załamywać rąk. Trzeba walczyć do końca o jak
najlepsze miejsce i zimą wzmocnić skład tak, żebyśmy za rok mogli walczyć o
złoto.
Odnośnie mojej postawy w Grand Prix myślę, że jest coraz lepiej. Ogólnie druga
połowa sezonu jest dla mnie o wiele lepsza. Mam nadzieję, że tak będzie do
końca. Teraz naprawdę żużel mnie cieszy, bawię się jazdą i mam nadzieję, że tak
będzie też w GP, nadszedł teraz czas na to, by wreszcie jeździć w półfinałach i
finałach. Wkrótce zaczynamy Puchar Świata, myślę, że mamy silny zespół i mam
nadzieję, że możemy wyjść z grupy i wygrać, jeśli wszyscy zawodnicy będą dobrze
jeździć. Tor w Reading jest krótki i śliski, jest to specyficzny tor, ale
wszyscy Duńczycy dobrze sobie tam radzą, miejmy nadzieję, że będzie to nasz
atut.
Adrian Miedziński - junior KST - Początek zawodów był bardzo
dobry w naszym wykonaniu. Później do głosu doszli goście. Ja osobiście się nieco
pogubiłem w swoim drugim i trzecim biegu. Udało mi się jednak skorygować te
błędy i było o wiele lepiej. Szkoda mi tego jednego zera – wychodzi na to, że
zawsze musze jeden bieg zawalić. Szkoda, że będziemy musieli jeździć w drugiej
czwórce, jednak pozostałe zespoły nie są słabe i z pewnością wywalczenie piątego
miejsca nie będzie proste, chociaż bardzo będziemy się starać.
Zrezygnowałem ostatnio ze startu w Srebrnym Kasku, ponieważ Srebrny Kask już
wygrałem, a uważam, że finał MIMP to będzie taka sama impreza.
W Anglii opuszczałem bardzo dużo spotkań choć Ostatnimi czasy coraz lepiej mi
się tam jeździ. Na początku miałem problemy ze sprzętem, ale teraz jest coraz
lepiej i mam nadzieję, że podobnie jak w ostatnich trzech meczach, tak i w
kolejnych będzie nienajgorzej.
Zbigniew Jąder - trener Unii - Oczywiście wierzyłem w swoją drużynę, chcieliśmy tutaj wygrać. Znamy ten tor, wiemy, jak jeżdżą tutaj torunianie, wiemy jak wyprzedzają, choć udało im się to kilka razy. Remis cieszy.
Damian Baliński - zawodnik Unii - Myślę, że mecz był ogólnie
wyrównany i pomimo tego, że z początku torunianie nam odjechali, stało się jak
się stało, a więc remisowo. My się bardzo cieszymy z tego remisu, bo było to
bardzo ciężkie zadanie. Jednak udało się. Przebieg meczu był dość dziwny, raz
wydawało się, że torunianie nam odjadą tak bardzo, że stracimy bonusa, raz się
zbliżaliśmy. Zakończyło się remisem i tak jak powiedziałem – jesteśmy bardzo
szczęśliwi. Widać, że zespół zaczyna jechać, co cieszy. Oby tak samo było w
Tarnowie.
Na pewno ze swojej dyspozycji mogę być zadowolony, było ciężko, jednak udało się
wywalczyć punkty, które były najważniejsze w osiągnięciu tego Jeszcze nie wiem,
jak się ułoży tabela, ale czwórka cały czas jest w zasięgu naszej ręki. Tor jest
bardzo dobrze przygotowany, nie ma żadnych pułapek, jest to normalna
nawierzchnia, do której można się dobrze dopasować, i to jest chyba to, że w
ostatnich latach dobrze nam tu idzie.
Rafał Dobrucki - zawodnik Unii - W mojej jeździe poza dwoma biegami było przyzwoicie, w pierwszych dwóch biegach miałem problemy z dopasowaniem się, bowiem w tym meczu tor był zupełnie inny, niż zwykle w Toruniu. Później było wszystko ok. Poza tym cieszymy się strasznie z tych dwóch punktów, tym bardziej, że na początku torunianie nam znacznie odjechali i nie radziliśmy sobie zupełnie. Potem troszkę się układaliśmy, z czasem dopasowaliśmy się do toru i było już dużo, dużo lepiej. Myślę, że z biegiem czasu się "rozpędzamy" i oby to dało rezultat w Tarnowie, gdzie musimy powalczyć aby awansować do pierwszej, bo są jeszcze na to szanse.
Krzysztof Kasprzak - zawodnik Unii - Mój występ był słaby, jak po kontuzji, ale miałem 2 defekty, myślę, że to zaważyło na wyniku. W czternastym wyścigu źle wystartowałem i przegrałem. Nie odczuwam już bólu, ale nie jestem jeszcze po prostu objeżdżony, nie jestem jeszcze na 100% przygotowany siłowo, po dwóch miesiącach miałem 6-7 startów spod taśmy. Jest tu fajny, angielski tor, dobrze mi się tu jeździ, trzeba uważać na koleiny, bo w zeszłym roku, w finale MIMP upadłem. Ogólnie jest fajny tor, ciężko się jeździ. Żałuję, że zabrakło dwóch punktów, gdzie objechał mnie Ząbik, ale cóż mogę zrobić, rzeczy martwe.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl