* program bez okładki, będący częścią dużego plakatu WTS
Na drodze w boju o ligowe punkty żużlowcom Adriany Toruń stanęli w trzynastej kolejce spotkań pewnie zmierzającej do tytułu Drużynowego Mistrza Polski zawodnicy wrocławskiego Atlasu. W pierwszym pojedynku górą był zespół z Torunia, który pokonał na swoim torze Atlas 46:44
Był to bardzo ważny mecz dla obu zespołów, choć większy ciężar gatunkowy leżał po stronie KST. Zwycięstwo Atlasu umacniało drużynę z Dolnego Śląska na prowadzeniu w ligowej tabeli i przybliży ją do upragnionego tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Wygrana Adriany byłaby krokiem w kierunku grupy czterech zespołów, które po rundzie rewanżowej walczyć miały w systemie paly-off o medale. Większe szanse na realizację swoich celów dawano gospodarzom, którzy tylko w dwóch meczach tegorocznego sezonu musieli uznać wyższość swoich rywali, notując przy tym fantastyczną serię dziewięciu zwycięstw z rzędu.
Gospodarze przystąpili do spotkania w najmocniejszym składzie z
motorami napędowymi w osobach dwójki liderów - Jasona Crumpa i Hansa Andersena.
Podopieczni trenera Jana Ząbika nie pozostawali w tej konfrontacji bez szans,
jednak szanse te spadły na skutek absencji kontuzjowanego Alesa Drymla,
który startując w barwach i Oxford Cheetahs zanotował groźny upadek spotkaniu z
Wolwerhampton Wolves i nieprzytomny został odwieziony do szpitala. Do upadku
doszło w biegu siódmym, gdy zawodnikowi zdefektował motocykl odbijając się od
bandy upadł na tor. Zawodnikowi zapewne nic by się nie stało, ale jadący za nim
Ronnie Correy nie miał szans ominąć leżącego na torze żużlowca i silnikiem
swojego motocykla uderzył go w głowę. Prosto ze stadionu Ales trafił pod stałą
opiekę lekarzy, ale niestety stan jego zdrowia nie ulegał poprawie. Jak
poinformowała angielska strona drużyny Cheetahs - Czech przebywa w szpitalu w
Oxfordzie, gdzie jest podłączony do respiratora. Jego stan lekarze określają
jako krytyczny, ale stabilny. Dryml nie odzyskał przytomności i walczy o życie.
W szpitalu czuwa przy nim rodzina, w tym także młodszy brat Lukas.
W zaistniałej sytuacji zawodnicy toruńscy przystąpili do spotkania
zmotywowani podwójnie bo jak podkreślali jadą dla Alesa. I ich postawa na torze
udowodniła, że w trudnych chwilach zespół toruński potrafi się zmobilizować,
bowiem wynik meczu waży ł się do ostatniego Ostatecznie górą byli gospodarze,
wygrywając 48:42, a duża w tym zasługa duetu Jason Crump - Jarosław Hampel,
którzy nie przegrali ani jednego wyścigu.O niezwykłej zaciętości pojedynku na
Stadionie Olimpijskim najlepiej świadczy fakt, że najwyższa przewaga
którejkolwiek z drużyn wynosiła 6 punktów i był to wynik końcowy. Zgodnie z tą
zasadą emocje rozpoczęły się już od pierwszego biegu. Świetnie ze startu
wyszedł Adrian Miedziński, a jego śladami podążyli Ronnie Jamroży i Nicolai
Klindt. Młodego Duńczyka wyniosło jednak na drugim łuku 2 okrążenia, co
skwapliwie wykorzystał Karol Ząbik.
Wrocławianie zrewanżowali się już w następnym biegu za sprawą świetnie jadącej w
początkowym etapie meczu pary Hampel - Kenneth Bjerre. Na powiększenie
prowadzenia gospodarzom nie pozwolił pechowy tego dnia Tomasz Gapiński. Najpierw
w trzeciej gonitwie nie dał rady przeciętnemu tego dnia Bjarne Pedersenowi, a w
wyścigu piątym nieatakowany upadł w pierwszym łuku. Niepowodzenia "Gapy" starali
się nadrobić partnerzy.
Kibiców toruńskich najbardziej poderwała jazda Jamrożego, który w biegu szóstym
dał lekcję jazdy niepokonanemu do tej pory Nielsowi Kristianowi Iversenowi.
Emocje sięgnęły zenitu przed jedenastą gonitwą, w której, ku uciesze
miejscowych kibiców, po raz pierwszy w tym sezonie wygrał Hampel. Kluczowa dla
losów spotkania okazała się kolejna odsłona. Najpierw przy wejściu w pierwszy
łuk upada wzięty w "kleszcze" Hans Andersen. W powtórce świetnie startują
goście, którzy przez pierwsze dwa okrążenia prowadzą podwójnie. Wściekłe ataki
Duńczyka przynoszą jednak efekty - najpierw "kapituluje" Miedziński, a chwilę
potem i Krzysztof Słaboń. Po remisie w trzynastej gonitwie wszystko było jasne -
o wyniku zadecydują biegi nominowane.
W przedostatniej odsłonie powtórzyła sie sytuacja sprzed dwóch wyścigów. Tym
razem jednak Andersen musiał gonić Słabonia aż do ostatniego wirażu. Po kilku
przetasowaniach ostatecznie pierwszy na mecie zameldował się wrocławianin, co
wywołało euforię miejscowych kibiców. Bo nikt nie przypuszczał, by duet Hampel -
Jason Crump dał sobie wydrzeć podwójne zwycięstwo. Fani mieli rację - para
Atlasu pewnie dowiozła dublet do mety, dając zwycięstwo w całym meczu i trzy
punkty do ligowej tabeli.
Najlepszymi zawodnikami spotkania byli zdobywcy kompletu punktów Jarosław
Hampel i Jason Crump, świetnie dwa ostatnie biegi rozegrał Hans Andersen.
Brakowało jednak punktów drugiej linii, K.Bjerre po dwóch zwycięstwach 5:1
zaczął słabnąć a postawę komentarza nie wymaga postawa Tomasza Gapińskiego.
W drużynie Adriany Toruń najlepszymi zawodnikami byli Wiesław Jaguś i Iversen.
Cenne punkty dorzucił Krzysztof Słaboń. Zawiódł na pewno uczestnik GP Bjarne
Pedersen, zdobywca 8 punktów (nie wygrał indywidualnie żadnego biegu).
Torunianom do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim odrobiny szczęścia i
konsekwencji. Należy jednak dodać że zawodnicy toruńscy rozegrali we Wrocławiu
bardzo dobre zawody i szkoda, że nie mogli skorzystać z usług kontuzjowanego
Alesa Drymla. Brak tego zawodnika był bardzo widoczny, bo zwycięstwo było tuż,
tuż.
Jan Ząbik - trener KST - Jechaliśmy dzisiaj dla naszych kibiców jak i dla Alesa. To był taki dobry duch tej drużyny i jego nieobecność była odczuwalna. To jest dobry duch zespołu i dzisiaj bardzo by się przydał na torze. Cieszę się, że moi zawodnicy potrafili się zmobilizować i szkoda, że zabrakło tak niewiele. Najbardziej szkoda taśmy Krzyśka Słabonia w jego pierwszym biegu, widać chciał za dobrze. Wygrali lepsi, gratuluje wrocławianom ładnego spotkania. Nam brakowało jednego dobrze punktującego zawodnika. Iversen zaczął dobrze ale potem już nie szło mu najlepiej. Pedersen też mógł lepiej pojechać. Jaguś ma przed sobą trzy dni z rzędu poważne zawody. Jest trochę spięty z tego powodu. Karol zdawał maturę i też jest trochę rozkojarzony.
Karol Ząbik - junior KST - mój występ był dużo gorszy niż na niedawnym półfinale MIMP tu we Wrocławiu. Ale też wiadomo, że inaczej jeździ się na tamtych zawodach niż na lidze. Tak więc w ogóle się tamtym występem nie sugerowałem i starałem się jechać swoje. Mam pretensje o powtórzony bieg z moim udziałem, w którym rzekomo miałem lotny start, a ja w ogóle nie ruszałem się na starcie. Gdybym to zrobił to powtórka byłaby uzasadniona. Ale w chwili, kiedy udaje mi się idealnie puścić sprzęgło i wyjść lepiej niż pozostali zawodnicy, to przepraszam, ale taki jest sport że ktoś musi być lepszy. Ale to nie była jedyna kontrowersyjna decyzja sędziego. Nie rozumiem też, dlaczego jeden z biegów, w którym upadł Hans Andersen, obył się bez wykluczenia Duńczyka. Zabrakło nam więc dzisiaj trochę szczęścia, bo moim zdaniem te decyzje podjęte przez sędziego nie były słuszne.
Adrian Miedziński - junior KST - udało mi się wygrać tylko
jeden bieg i to na dodatek młodzieżowy, gdzie przeciwnicy nie są tak wymagający.
Jechałem dzisiaj pierwszy raz na silniku zakupionym specjalnie na przyczepne
tory, bo dotychczas nie dysponowałem najlepszym sprzętem. Nie jestem jednak do
końca zadowolony ze swojego występu. Brakowało głównie mocy na starcie, dojazd
do pierwszego łuku był trudny. Ogólnie mam problemy na takich torach, jak we
Wrocławiu. Moje silniki były dzisiaj za słabe na starcie. Wrocław ma najbardziej
przyczepny tor na jakim jeździła w tym roku moja drużyna. Niestety brakuje nam
objeżdżenia na takich torach i odpowiedniego przygotowania sprzętu. Najbardziej
żałuję tego, że nie dowieźliśmy wspólnie z Krzysiem Słaboniem tego podwójnego
prowadzenia w 12. biegu – Andersen świetnie wykorzystał nasze błędy. Z
pierwszego łuku należało wychodzić przy krawężniku, bo na szerokiej była spora
koleina, Hans po prostu wykorzystał chwilę naszej nieuwagi.
Tor był równy dla wszystkich, jednak na pewno był atutem gospodarzy. We
Wrocławiu zawsze przygotowuje się przyczepny tor. Na pewno jest torem trudnym,
gdyż w czasie zawodów robią się koleiny i jedzie się bardzo trudno. To sprzyja
gospodarzom, wygrywają na nim, ale mają do tego pewne prawo.
Szkoda, że dzisiaj przegraliśmy. Niewiele zabrakło nam do zwycięstwa. Na pewno
będziemy walczyć o pierwszą czwórkę. Nie wiem jak wygląda aktualna tabela,
jednak zrobimy wszystko, aby powalczyć o górną czwórkę fazy play-off. Jutro
czeka nas bardzo ważny mecz na własnym torze z Unią Leszno. Nasz plan to
wygranie tego spotkania i zdobycie punktu bonusowego. W ostatniej kolejce
jeździmy z Rybnikiem. Także z tym rywalem będziemy chcieli wygrać. Mam nadzieję,
iż te dwa zwycięstwa pozwolą nam włączyć się do walki o medale.”
Co do pracy sędziego to niestety nie widziałem wszystkich spornych sytuacji na
torze i nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Dzisiaj miałem spore problemy ze
sprzętem i nie miałem czasu zwracać uwagi na to co dzieje się na torze.
Niels Krystian Iversen - zawodnik KST - Mój występ był dość dobry, biorąc pod uwagę to, że całe spotkanie było bardzo ciężkie. Wrocław to silna drużyna, szczególnie na własnym torze. Miałem dzisiaj lepsze i gorsze chwile, niestety nie dało się tego uniknąć. Przed ostatnim biegiem starałem się trochę zmienić w ustawieniach silnika, co nie przyniosło spodziewanego efektu. A gdy przegrywasz start w tak ważnej gonitwie, na dystansie można już niewiele zdziałać. Szkoda, że nie było z nami Alesa, ale życzymy mu jak najlepiej, oby szybko dołączył do nas.
Marek Cieślak - trener WTS - Mecz jak było widać nie należał do łatwych tak jak zawsze z Toruniem. Cieszy zwycięstwo i trzy punkty. Królem toru dzisiaj był Hans Andersen. Spodziewałem się, że dzięki zastępstwu zawodnika Toruń wysoko postawi nam poprzeczkę i mecz będzie wyrównany. Dodatkowo startuje przecież u nich "wrocławski" Krzysiek Słaboń, który też na pewno chciał coś w tym spotkaniu udowodnić, no i mecz do końca trzymał w napięciu. Co można powiedzieć o postawie moich zawodników? To co zwykle - pokazali klasę i wygrali.
Ronnie Jamroży - junior WTS - W zasadzie miałem tylko dwa udane biegi, o reszcie wypadało by zapomnieć, ale nie mogę, bo muszę z tego wyciągnąć wnioski. Może to tak wygląda, że "czołgam" się pod taśmą i próbuję ukraść start, ale to nie jest tak. Mam problemy ze sprzęgłem, które ciągnie mnie do przodu i stąd pewnie to tak wygląda. Będę musiał popracować nad sprzętem, czuję że coś z nim dzieje się nie tak jak powinno.
Kenneth Bjerre - zawodnik WTS - W trakcie zawodów dopadły mnie problemy ze sprzętem. Wysiadło sprzęgło, do tego pękła mi rama w motocyklu. Mój najlepszy sprzęt nie nadawał się do jazdy, więc musiałem go zmienić. Ale cieszę się, że mimo tego wygraliśmy i jesteśmy już bardzo blisko tytułu mistrzowskiego.
Jason Crump - zawodnik WTS - Kolejny wygrany mecz na naszym koncie. Myślę, że tytuł Drużynowych Mistrzów Polski mamy już prawie pewny, ale do końca musimy być skoncentrowani. Na moją postawę nie miało znaczenia to, że startowałem w minionym sezonie w Toruniu. Żużel to moja praca, dzisiaj startuję tu, jutro tam, ale zawsze staram się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej. Cieszę się że jeżdżę teraz we Wrocławiu bo to świetna drużyna.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl