2006-07-30 Runda zasadnicza 14
KS Adriana Toruń - RKM Rybnik

Spotkanie XIV kolejki rozgrywek pomiędzy Adrianą Toruń i RKM Rybnik dla toruńczyków miało na celu głównie jak najlepsze rozstawienie ich w tabeli przed drugą częścią rozgrywek. Zarówno zespół toruński, jak i rybnicki straciły wcześniej szanse na awans do grupy walczącej o medale. Pomimo iż obie ekipy zamykały ekstraligową tabelę mecz miał jednostronny pojedynek, bowiem "Rekiny" zostały rozgromione przez "Anioły" 63:27. W ekipie gospodarzy dwóch zawodników zdobyło komplety punktów. Wiesław Jaguś zapisał na swoim koncie 17 punktów z bonusem, a Bjarne Pedersen - 14+1. Ponadto 10 „oczek” z bonusem wywalczył Adrian Miedziński. Dla „Rekinów” najwięcej punktów zdobył Chris Harris - 7.

Po starcie pierwszego wyścigu na prowadzeniu znaleźli się rybniczanie. Przez chwilę parę Patryk Pawlaszczyk - Wojciech Druchniak rozdzielał Damian Stachowiak, ale popełnił błąd i spadł na ostatnią pozycję. Na ostatnim okrążeniu Adrian Miedziński zdołał wyprzedzić Druchniaka, ale to goście wygrali 4:2. Bieg drugi to wygrana Wiesława Jagusia, który startując jako zastępstwo zawodnika za Alesa Drymla minął metę jako pierwszy, przed Chrisem Harrisem, Krzysztofem Słaboniem i Romanem Chromikiem. Bieg trzeci to pierwsze w meczu zwycięstwo gospodarzy w stosunku 5:1. Po ostatnich fatalnych występach w barwach "Aniołów" dobrym startem popisał się Bjarne Pedersen, który na pierwszym łuku "pociągnął" Romana Povazhnego robiąc tym samym miejsce młodemu Karolowi Ząbkowi. Bieg czwarty to kolejny znakomity start Wiesława Jagusia, który do spółki z Adrianem Miedzińskim przywieźli daleko za plecami Rafała Szombierskiego i Wojciecha Druchniaka. Po pierwszej serii startów torunianie pokonywali rybniczan 16:8. Ciekawie było w piątym wyścigu, rozgrywanym już przy sztucznym oświetleniu. Pewnie wygrał Pedersen, ale na pierwszym okrążeniu trzej zawodnicy za jego plecami tasowali się. To nie koniec emocji, bo na ostatnim łuku Ząbik wyprzedził Harrisa. Szósty bieg torunianie wygrali ponownie 4:2 , a siódmy 5:1. Ósma gonitwa to zwycięstwo Jagusia i ciekawa walka o drugą pozycję między Harrisem a Miedzińskim, wygrana przez Anglika. Dziewiąty bieg wygrał Słaboń. Ostatni po starcie był Miedziński, jednak ambitną jazdą przeszedł Romana Povazhnego. Następne 2 wyścigi w stosunku 4:2 wygrali torunianie i prowadzili już 45:21.W dwunastej gonitwie tę przewagę powiększyli, za sprawą podwójnego zwycięstwa pary Ząbik - Pedersen nad Harrisem i Pawlaszczykiem. Na starcie trzynastego wyścigu nie pojawił się Słaboń, ale remis „przywiózł” Jaguś. Przed biegami nominowanymi było więc 53:25 dla Adriany.
Pierwszy z biegów nominowanych to rewelacyjny start Gizatulina, który przez niemalże cztery okrążenia prowadził przed Karolem Ząbikiem i Krzysztofem Słaboniem. Pech sprawił, iż rybniczaninowi zdefektował motocykl na wyjściu z ostatniego łuku, dzięki czemu minęli go obaj gospodarze. Rosjanin dojechał jednak trzeci do mety, przed kolegą z zespołu, Zbigniewem Czerwińskim, a za całą swoją postawę w tym meczu zebrał od toruńskiej publiczności gromkie brawa. Ostatni wyścig to walka na dystansie Pedersena i Jagusia z Chrisem Harrisem. Anglik jako pierwszy wyszedł spod taśmy, jednak już po pierwszym, łuku śmiałym atakiem po zewnętrznej części toru na prowadzenie wysunął się Duńczyk. Następnie do skóry Harrisa dobrał się Jaguś, który po zaciętej walce wyprzedził rywala, inkasując tym samym komplet siedemnastu punktów i jednego bonusa w meczu.

Na tak wysokie zwycięstwo wpłynął w końcu dobry występ całej drużyny a wśród niej można wreszcie wyróżnić – wspomnianego Wiesława Jagusia, Bjarne Pedersena (14 pkt.+1), który w końcu pojechał jak na zawodnika GP przystało, jednak mimo maksymalnej zdobyczy punktowej raczej nie odzyskał zaufania toruńskich kibiców, bowiem przeciwnik nie był zbyt wymagający. Na miarę oczekiwań pojechali również toruńscy juniorzy – Karol Ząbik, uzyskał 13 punktów z bonusem i Adrian Miedziński zdobył 10 pkt. Nieco słabiej od nich, ale również dobrze, zaprezentował się Krzysztof Słaboń, który zdobył 9 pkt z dwoma bonusami, a mógł więcej gdyby nie to, że został wykluczony w 13 biegu, za nie pojawienie się pod taśmą.
Wśród rybniczan walkę z żużlowcami Adriany nawiązali tylko Chris Harris, Denis Gizatulin i momentami Roman Povazhny. - To było zdecydowanie za mało.

W tym miejscu należy dodać że mimo tak wysokiego wyniku, niedosyt na pewno pozostał, ponieważ, ani torunianie, ani rybniczanie w tym sezonie nie będą jeździć o medale, a po wczorajszym spotkaniu zostają zakwalifikowani do drugiej czwórki, walczącej o utrzymanie w Ekstralidze. Co do „Rekinów” to sprawa była jasna od początku, natomiast „Anioły” pokpiły sprawę przegrywają u siebie ważny mecz z Bydgoszczą, oraz tracąc cenny punkt w potyczce z leszczyńską Unią.
Ponadto ostatnie wyniki Aniołów odbiły się na ilości kibiców którzy zasiedli na trybunach. Początek spotkania zaplanowany był na godzinę 20.00 i być może ta pora okazała się za późna dla kibiców i w połączeniu z małą rangą zawodów, odstraszyła liczną grupę fanów, którzy się na meczu nie pojawili. Tak niska frekwencja w połączeniu z ogromną ilością punktów zdobytą w tym meczu przez toruńskich zawodników na pewno odbiła się na klubowej kasie, która od pewnego czasu świeciła pustkami i coraz głośniej mówiło się o zaległościach względem zawodników.
Zatem ekipie z grodu Kopernika pozostało już tylko walczyć o uniknięcie baraży oraz szukanie sponsora, który pokryje długi.

Po meczu powiedzieli:
Mirosław Batorski - p.o. prezesa KST - Na pewno z każdego zwycięstwa powinienem się cieszyć, ale takie najmniej mnie cieszy, bo gdybyśmy dwa, trzy tygodnie temu wygrali z tymi przeciwnikami, z którymi zwycięstwa dałyby nam tą pierwszą czwórkę to bylibyśmy w lepszych nastrojach. Myślę, że naszą drużynę stać było na to, aby dostać się do tej pierwszej czwórki i siła jej wystarczyłaby na walkę w tej górnej części tabeli. Szkoda, że stało się inaczej, jestem trochę zawiedziony kibicami, że nie przyszli, a są jak gdyby trzecim sponsorem naszego klubu, a przy tak wysokim wyniku trudno będzie się wypłacić. Teraz trzy, cztery spotkania są do tyłu, na pewno brakuje tego jednego sponsora. Są prowadzone rozmowy, ale nie chciałbym ich ujawniać. Jestem niepoprawnym optymistą, ale muszę takim być, jeśli chce utrzymać speedway, w naszym mieście, zakochanym niby w żużlu, a żeby to uczynić no to naprawdę muszę być tym optymistą.

Jerzy Durbaczczłonek zarządu KST - Rybniczanie nie stawili nam wielkiego oporu, stąd ten wysoki wynik. Niemniej kilka biegów mogło się podobać. Cóż zakończyła się runda zasadnicza, a nam nie udało się awansować do pierwszej czwórki. Dość niefortunnie, bo należy zauważyć, że gdyby w kilku meczach nasz nominowany lider, Bjarne Pedersen, przywiózł kilka oczek więcej to mogliśmy być o wiele wyżej w tabeli. W tej sytuacji zostaje nam walczyć o miejsca 5-6 i mamy nadzieję, że właśnie jedno z tych miejsc nam przypadnie.

Adrian Miedziński - junior KST - Nie jestem do końca zadowolony z występu, bo tor był troszeczkę inny niż zazwyczaj, pogubiłem się z przełożeniami, co było zresztą widać. Dopiero w ostatnim biegu byłem dopasowanym, osiągnąłem w nim najlepszy czas dnia. Na pewno za dużo błędów popełniłem, bo uciekło sporo punktów, liczyłem, że będzie troszeczkę lepszy wynik. Udało się wyjść, chociaż z dwucyfrówką, to był plan minimum.
Na brak naszego zespołu w pierwszej czwórce, wpłynęła nierówna jazda nas wszystkich i na pewno, brak Alesa Drymla w decydujących spotkaniach i to zaważyło na tym, że nie jesteśmy w pierwszej czwórce.

Roman Chromik - zawodnik RKM - Swój występ mogę ocenić jako tragiczny. Totalnie mi się nic nie udawało, zarówno w tym meczu jak i podczas całego sezonu. Tor był bardzo dobrze przygotowany, nie można powiedzieć, że był jakimś wielkim handicapem dla gospodarzy, bo właśnie takiego toru się spodziewaliśmy. Niestety, za wiele nam nie wychodziło, co widać po rezultacie. W dalszej części sezonu chcemy zdobyć jeszcze jakieś punkty, przede wszystkim na swoim torze. Mam nadzieję, że kolejne spotkania będą lepsze w naszym wykonaniu i zdołamy jeszcze troszkę "uciułać" do końca tego sezonu.

Patryk Pawlaszczyk - junior RKM - Trudno cokolwiek dobrego mówić o naszym występie, przegraliśmy bardzo wysoko, jak już niejednokrotnie w tym sezonie. Trudno tutaj mówić o jakiś niespodziankach, na pewno przyjechaliśmy do Torunia walczyć, a mogliśmy się spodziewać, że będzie bardzo ciężko i, że przegramy. Na pewno Toruń nie był osłabiony, mieli zastępstwo zawodnika, ale, o czym tutaj mówić. Jakbyśmy przegrali czteroma, sześcioma punktami to można by mówić o walce, ale przegraliśmy dosyć wysoko. Mojego występu nie można ocenić dobrze, pierwszy bieg wygrany, wygrałem start jechałem dosyć pewnie, później już nie było tych startów, przegrywałem je. Coraz bardziej rywale mi odjeżdżali, próbowałem przy krawężniku, nie wychodziło mi to, szeroko później też nie, no i taki jest efekt.

Chris Harris - zawodnik RKM - to był mecz, którego nie możemy zaliczyć do udanych. Przegraliśmy bardzo wysoko, więc trudno się z czegokolwiek cieszyć. Ja pomimo tego, że byłem najlepszym zawodnikiem drużyny także nie pokazałem nic wielkiego. Nie potrafiłem wygrać z żadnym z liderów przeciwnika pomimo tego, iż bardzo się starałem.

Denis Gizatulin - zawodnik RKM - mecz nie był moim pierwszym startem na tym torze. Jeździłem już tutaj wiosną zeszłego roku wraz z kolegami z Rosji, gdyż w Toruniu odbywaliśmy małe zgrupowanie. Tor nie był, zatem dla mnie zagadką i wiedziałem, czego mogę się spodziewać. W sumie jechałem tu z Rosji dwa dni, praktycznie w ogóle nie śpiąc, więc jestem trochę zmęczony. Ze swojej postawy jestem zadowolony, szkoda tylko ostatniego startu, kiedy to zadarł mi się silnik tuż przed metą, gdy prowadziłem.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt