LAMPART
Wiktor
Urodzony 21 maja 2021 w Rzeszowie
Wiktor podobnie jak starszy o jedenaście lat brat Dawid,
stawiał pierwsze
sportowe kroki rzeszowskiej Stali. Jednak to Wiktor wkroczył na żużlowe salony z
przytupem i już na starcie swojej kariery został okrzyknięty większym
talentem niż brat, któremu trzeba przyznać, w okresie juniorskim
również wróżono świetlaną przyszłość. Nikogo to jednak nie dziwiło, bo młodszy z
braci miał przetarte szlaki i od najmłodszych lat przesiąkał sportem
motocyklowym. Śmiało można powiedzieć, że jego lata dziecięce kręciły się wokół
dwóch kółek, bowiem gdy tylko była okazja korzystał z podpowiedzi brata w czasie
treningów żużlowych, jeździł na crossie, pit bike’ach i wszystkim innym, gdzie
można było wkręcić manetkę z gazu. Wiktor szybko złapał żużlowego bakcyla i bez
problemów w 11 sierpnia 2016 roku na torze w Gnieźnie zdał egzamin na żużlową
licencję. Wspólnie z nim żużlowe papiery uzyskali Kevin Fajfer (Gniezno rocznik
1998), Mateusz Błażykowski (Łódź-2000), Piotr Pióro (Tarnów-1999), Krystian
Stefanów (Tarnów-2000).
Dobry klimat w parku maszyn i obecność Dawida były kluczowe w pierwszych
miesiącach jego kariery, a Wiktor tak mówił o współpracy z bratem: "Dawid
nigdy nie zniechęcał mnie do żużla, ale też do niczego mnie nie zmuszał. Nasz
tata też nie miał nic przeciwko, żebym poszedł w ślady brata i rozpoczął
przygodę ze speedwayem. Natomiast mamie na początku nie podobał się ten pomysł,
bo dla niej to jest duży stres. Ona w domu nie ogląda meczów i na stadion też
rzadko chodzi. Boi się o nas. Wydaje mi się, że będziemy jedną z mocniejszych
par, choć wszystko okaże się w sezonie i nie ma co teraz gadać. Chciałbym mieć
jak najwięcej dwucyfrowych dorobków punktowych na swoim koncie. Liczę na
wywalczenie komplet “trójek", czyli 15 oczek w meczu".
"Lamparcim
duetem" opiekował się też Rafał Trojanowski, który na przełomie tysiąclecia
należał do grona obiecującej rzeszowskiej młodzieży i w jednym z wywiadów
stwierdził, że dużym atutem utalentowanego juniora jest… australijskie podejście
do speedwaya i życia. I coś w tym było, bo Dawid w swoim zachowaniu wykazywał
dużo luzu, otwartości, a jego bezstresowym i bezpośrednim podejściem do
wszystkiego zyskał dużą sympatię kibiców i żużlowych mecenasów. Nic więc
dziwnego, że na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać zwłaszcza, że dla
Wiktora ważne było, to aby się ścigać. Szybko doczekał się więc debiutu w
oficjalnych zawodach, który miał miejsce na torze w Pile, gdzie z
dorobkiem ośmiu punktów zajął piąte miejsce i gdyby nie taśma w pierwszym
starcie, być może zakończyłby zawody w czołowej trójce. Na podium głodny
zwycięstw zawodnik nie musiał jednak długo czekać, bo już we wrześniu 2016 roku w wieku
piętnastu lat wywalczył drugie miejsce w IV Turnieju o Puchar Prezydenta miasta
Rzeszowa. Uległ tylko Dominikowi Kuberze, ale za swoimi plecami w finale
przywiózł innego nieco bardziej utytułowanego juniora z Leszna, Bartosza
Smektałę. Kilka dni później ponownie odbierał puchar, tym razem za drugie
miejsce w rzeszowskiej rundzie Nice Cup.
Po tych obiecujących startach rzeszowscy fani czekali z niecierpliwością na 21 maja 2017 roku,
kiedy to Wiktor miał skończyć szesnaście lat i mógł stanąć pod ligową taśmą. W
dniu jego urodzin Stal Rzeszów rywalizowała w Łodzi, a młody zawodnik oczywiście
znalazł się w składzie i miał debiut jak marzenie. 7 punktów (3,0,1,0,3) i
ambitna jazda zwróciła uwagę wielu rzeszowskich kibiców, co osłodziło im
drużynową porażkę 37 : 53.
W roku ligowego debiutu, Wiktor ostatecznie wystartował w dwunastu spotkaniach,
w których zdobył 78 punktów i 6 bonusów, a wszystko w 58 biegach, co tak młodym wieku było
bardzo dobrym wynikiem. Zaowocowało to średnią 1,448, która dała mu 38 miejsce na liście
najskuteczniejszych żużlowców ligi.
Potencjał rzeszowianina szybko dostrzegł związany w tamtym czasie z rzeszowskim
żużlem czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata -
Greg Hancock, który zaoferował
mu współpracę w swoim projekcie Hancock & Haj Team. W ramach tej inicjatywy
młodzi i zdolni żużlowcy mieli rozwijać swoje żużlowe umiejętności podpatrując
Amerykanina. Starszy z braci z miejsca przyjął taką propozycję w mieniu Wiktora,
który zyskał doskonałego nauczyciela. Młody zawodnik ciągle jednak szukał okazji do jak największej liczby startów,
dlatego mimo licencji do startów w "dorosłym speedwayu" rywalizował również w
klasie 250cc. Wziął udział m.in. w FIM Speedway Youth World Championship 250cc i
w Pradze zajął szóste miejsce, a srebro zawisło wówczas na szyi
Karola Żupińskiego.
Przed
sezonem 2018 w okienku transferowym młodym obiecującym jeźdźcem zainteresowało
się kilka klubów. Ostatecznie w listopadzie 2017 Wiktor i Dawid przenoszą się do
pobliskiego Lublina,
gdzie w przeciwieństwie do borykającej się z problemami
finansowymi Stali Rzeszów, stworzono im znacznie lepsze warunki do rozwoju. Tym
samym w roku 2018, bracia Lampart stali się jednym z ważniejszych ogniw w ekipie
Dariusza Śledzia, która miała włączyć się do walki o awans do Ekstraligi. W
wywiadzie Wiktor skomentował zmianę barw klubowych słowami: "Cieszę się z tego
transferu, bo nie chciałem już jeździć w moim macierzystym klubie. Wybraliśmy
Motor, bo zauważyliśmy, że jest tu bardzo fajna atmosfera, a także świetni fani.
Tu nie jest tak jak w Rzeszowie, gdzie niemal przez cały czas byliśmy “hejtowani"
przez naszych kibiców. Była np. taka sytuacja, że zarzucano nam sprzedanie
meczu, w którym we dwóch zrobiliśmy najwięcej punktów w drużynie. To było
odpychające od rzeszowskiego klubu. Mieliśmy różne propozycje, ale
stwierdziliśmy, że na razie nie ma co pchać się do Ekstraligi i najpierw trzeba
dobrze przygotować się do występów na wyższym poziomie. Dlatego ten rok spędzę w
I lidze, żeby się rozjeździć. W Ekstralidze, gdyby nie poszedłby mi jeden lub
dwa mecze, to mógłbym już więcej razy nie wystąpić".
Po zmianie barw Wiktor, mógł pozwolić sobie na znacznie lepsze motocykle i szybko zaczął odnosić pierwsze sukcesy indywidualne.
Najpierw w maju siedemnastolatek zajął
trzecie miejsce w finale Brązowego Kasku,
a dodatkowo zapewnił sobie awans do
Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. W
rywalizacji o prym na Starym Kontynencie wśród młodzieżowców w niemieckim
Stralsund zajął drugie miejsce, a przegrał z doskonale mu znanym Dominikiem Kuberą
z Leszna. Dobre rezultaty zostały zauważone przez trenera kadry młodzieżowej
Rafała Dobruckiego i Wiktor otrzymał powołanie do młodzieżowej kadry na
Drużynowe Mistrzostwa Świata i Europy juniorów. W pierwszym z drużynowych
czempionatów wywalczył jedenaście punktów, walnie przyczyniając się do złota.
Był także liderem polskiej ekipy w
finale DMEJ, która w składzie Rafał Karczmarz
- 10 (2,3,2,0,3), Igor Kopeć-Sobczyński - 3 (2,1,-,-,-), Wiktor Lampart - 12
(2,3,3,1,3), Dominik Kubera - 9 (0,3,3,3,0, Daniel Kaczmarek - 3 (0,2,1) w
łotewskim Daugavpils ku rozczarowaniu polskich kibiców musiała uznać wyższość
Duńczyków.
Nie wszystkie imprezy układały się jednak po myśli młodego zawodnika. W
finale MIMP po upadku w ostatniej serii startów zajął dopiero czwarte miejsce, choć
miał szansę na tytuł wicemistrza. Z kolei w IMŚJ odpadł na trzecim etapie
eliminacji, a było to w Rawiczu, gdzie z pozycji rezerwowego po czterech
startach miał jedenaście punktów i awans na wyciągnięcie ręki. Niestety w
ostatnim biegu spóźnił start i do mety dojechał na trzeciej pozycji, co
premiowało go do biegu dodatkowego. W biegu tym Wiktor wpadł w dziurę
i tak jak w MIMP upadł i marzenia o walce z najlepszymi juniorami na świecie
musiał było odłożyć na kolejny sezon. Na pocieszenie rzeszowianin dostał dziką
kartę na
rundę IMŚJ w Lesznie i pokazał na co go stać, bo 9 punktów i siódme
miejsce wstydu nie przyniosło, a pozostawiony za plecami m.in. późniejszy
klubowy kolega - Joel Kling czy MIMP -
Daniel Kaczmarek, miało swoją
wymowę.
Po sezonie 2018 Wiktor został pełnoprawnym ekstraligowcem, bowiem Motor Lublin awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej po zwycięskim, finałowym dwumeczu z ROW-em Rybnik, a rzeszowski wychowanek kończył sezon ze średnią biegopunktową 1.985 - co dało mu osiemnasty wynik w lidze i trzeci w zespole za Andreasem Jonssonem i Robertem Lambertem. Młody jeździec dobrze czuł się z Koziołkiem na plastronie i szybko zadeklarował chęć pozostania w Lublinie, zwłaszcza że mógł sprawdzić się w najlepszej lidze świata. Co ważne po awansie Wiktor, u boku starszego brata i opiekuna Rafała Trojanowskiego, twardo stąpał po ziemi i nie groziła mu "woda sodowa", co w przypadku niektórych zawodników było znacznie bardziej niebezpieczne niż kontuzje. Nic więc dziwnego, że Dawid tak komplementował młodszego brata: "jestem bardzo dumny z Wiktora. Robi w tym roku świetny wynik wszędzie, gdzie pojedzie. Pilnujemy go, ma bardzo dobry sprzęt, w klubie też wszystko poukładane, więc to jest zasługa wielu ludzi, aby Wiktor jeździł, tak jak jedzie. Jego oczywiście też, bo wkłada w to dużo energii. Ogromną pracę przy Wiktorze wykonuje także Rafał Trojanowski, bez którego pomocy ciężko byłoby przede wszystkim mnie. Tak wyszło, że się młodym opiekuję, ale na szczęście większość obowiązków przerzuciłem na Rafała i mam troszkę lżejszą głowę". I w słowach tych był wskazany klucz do sukcesu młodego zawodnika, bo bardzo ważną osobą stał się w jego teamie Rafał Trojanowski, który właściwie skompletował zespół mechaników. Trojanowski pomagał też Wiktorowi w dopasowaniu motocykla i podpowiadał, jak się zachowywać w różnych sytuacjach torowych.
Niestety sezony 2019-2021 ułożyły się dla zawodnika jak piosence zespołu Maanam "z góry na dół - falowanie i spadanie". Pierwszy rok w ekstralidze był dla Wiktora solidny, bo wielokrotnie przywoził on za swoimi plecami bardziej doświadczonych rywali. Sezon 2020 był z kolei katastrofą. Średnia w 1,085 pkt na bieg i dopiero 45 pozycja na liście ekstraligowych jeźdźców nie mogła satysfakcjonować nikogo. Przyczyną takiego stanu rzeczy były olbrzymie problemy sprzętowe. Pewnym pocieszeniem były dla zawodnika były narodziny syna Hugo, które miały miejsce w grudniu. Hugo po przyjściu na świat nie sprawiał rodzicom psikusów i Wiktor ze spokojem mógł przygotowywać się do startów w 2021 roku. Po słabym pierwszym meczu w Gorzowie u młodego taty nastąpiła eksplozja formy. Lampart rzadko zawodził, a sezon zakończył ze średnią 1,809 pkt/bieg, będąc pod względem trzecim najlepszym zawodnikiem w drużynie. Motor zdobył srebro Drużynowych Mistrzostw Polski, a Wiktor wspólnie z Mateuszem Cierniakiem był najlepszą parą zawodników do lat 21. Para ta tylko w jednym młodzieżowym biegu nie wywalczyła trójki. Nic więc dziwnego, ze zdobywca statuetki w kategorii "Menadżer sezonu" - Jacek Ziółkowski nie szukał dodatkowych rozwiązań kadrowych i przez cały sezon korzystał ze sprawdzonej pary młodzieżowców. Warto też wspomnieć, że w lidze w sezonie 2021 pod taśmą w biegu młodzieżowym, stanęło 25 zawodników, a najskuteczniejszym był oczywiście Wiktor Lampart, który zdobył o 11 punktów więcej od swojego klubowego kolegi Mateusza Ciernika. Ligowe młodzieżowe sukcesy zawodnik spuentował zdobyciem brązowego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów i mógł z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Kolejny
rok (2022) dla Wiktora był szczególnym bo kończył wiek juniora. Zanim jednak na
dobre rozkręcił się sezon, zawodnik zdecydował się na kolejne zmiany w życiu
prywatnym i wykorzystując Dzień Kobiet wręczył swojej partnerce pierścionek
zaręczynowy! Jego wybranka powiedziała "Tak" i tym sposobem Bożena Cisło i
Wiktor Lampart stali się jedną z najbardziej rozpoznawalnych par żużlowego
środowiska. Swoją popularność zawdzięczali prowadzonemu wspólnie kanałowi na YouTube, na którym poruszali tematykę sportowych motocykli. Żużlowiec zaraził
swoją partnerkę miłością do nich, choć pierwsze kilometry przemierzane na
jednośladzie sprawiały jej ogromne trudności, ale szybko nabrała wprawy i dziś
zawstydza umiejętnościami niejednego macho! Wybranka Wiktora również "zaraziła
czymś" swojego męża. To właśnie pod jej wpływem Wiktor został wegetarianinem!
Tak więc sportowiec zaszczepił w dziewczynie miłość do motocykli. Ona z kolei
przekonała go do… wyeliminowania mięsa z diety.
Przełom w prywatnym życiu w żaden sposób nie zakłócił przedsezonowych
przygotowań u
zawodnika, który musiał udowodnić, że zasługuje na pozostanie w najwyższej
klasie rozgrywkowej po przejściu w wiek seniora, która czekała go już w 2023
roku. Choć w Lublinie nikt nie wyobrażał sobie drużyny bez Wiktora na pozycji
jeźdźca do lat 24, to na dwudziestojednolatku i tak spoczywała spora presja. Tym
bardziej, że jego drużyna musiała radzić sobie bez
Grigorija Łaguty, który został wykluczony
ze sportowej rywalizacji, po tym jak Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainie. Ciężar
zawodnik podźwignął bez problemu, bo średnia 1,526 pkt/bieg i 30 pozycja na
liście najskuteczniejszych jeźdźców ekstraligi miała swoją wartość, zwłaszcza gdy
w meczowych protokołach można było dostrzec nazwisko Wiktora, który pozostawiał
w pokonanym polu liderów drużyn przeciwnych.
Indywidualnie choć zawodnik zaliczył wszystkie ważniejsze finały, skupiał się
przede wszystkim na walce o
IMŚJ. Niestety sztuka ta nie powiodła się, bo do
medalowej pozycji zabrakło mu zaledwie jednego punktu, a młodzieżowy championat zdominował jego klubowy kolega Mateusz Cierniak, który wygrał
dwie pierwsze rundy w Pradze i Cardiff i przed ostatnimi zawodami miał 12
punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Janem Kvechem. Matematyka
wskazywała, wiec że w Toruniu dwudziestolatkowi do zapewnienia sobie złotego
medalu wystarczył zaledwie awans do fazy półfinałowej. I choć sztuka ta powiodła
się, wychowanek tarnowskiej Unii, najpierw w wyścigu 14 obejrzał plecy Wiktora
Lamparta, by w półfinale ponownie uznać wyższość klubowego kolegi. Obaj jednak
awansowali do finału, w którym Wiktor wystartował najlepiej spod taśmy, ale po upadku
Świdnickiego w powtórce przegrał z Miśkowiakiem, który dowożąc do mety trzy
punkty wygrał ostatnią rundę SGP2 i zapewnił sobie brązowy medal. Tytuł
wicemistrza świata przypadł Kvechowi, który zawody w Toruniu ukończył na szóstej
pozycji, a Wiktor w generalnej klasyfikacji musiał zadowolić się czwartym miejscem, tracąc do
pozycji medalowej zaledwie jeden punkt. Po toruńskich zawodach pozostała jednak satysfakcja, że jego
plecy na mecie, aż trzy razy oglądał IMŚJ AD 2022.
Wyniki
z toruńskiej rundy IMŚJ zwróciły uwagę działaczy Apatora, którzy szukali
wartościowego zmiennika dla Roberta Lamberta na pozycji zawodnika do lat 24.
Ponieważ Wiktor, szukał najlepszej opcji w nowej seniorskiej rzeczywistości,
musiał wybiera\c pomiędzy walką lubelski skład z Dominikiem
Kuberą, a szukaniem klubu gwarantującego spokojne miejsce w składzie i dalszy
sportowy rozwój. Tak więc interesy zawodnika i toruńskich działaczy szybko
spotkały się na rynku transferowym i Wiktor Lampart przed sezonem 2023 trafił do
Apatora Toruń, stając się zmiennikiem dla Brytyjczyka. I choć byli tacy, którzy obawiali się, czy Lampart podoła zadaniu i będzie w
stanie punktować na satysfakcjonującym poziomie, to meczami sparingowymi Wiktor
pokazał, że Toruń nadal może mieć solidnego jeźdźca na pozycji U-24.
Dziewięć punktów w czterech startach i
trzy trójki w domowym sparingu z Włókniarzem Częstochowa. W rewanżu w twierdzy "Lwów" wychowanek Stali
Rzeszów ponowienie przy swoim nazwisku zapisał dziewięć oczek i w wywiadach
z optymizmem komentował przejście do grona seniorów oraz sparingowe osiągnięcia:
"W wieku
młodzieżowca maiłem dużo zawodów, dzięki temu, sporo jeździłem. A bardzo lubię
się ścigać, więc był to dla mnie fun, dobra zabawa. Patrząc na cały okres
juniorski w niektórych zawodach mogło pójść trochę lepiej. Czuję trochę
niedosyt, ale mam nadzieję, że będę miał jeszcze wiele okazji, żeby pokazać, że
potrafię jeździć i umiem walczyć.
Po pierwszych sparingach myślę, że jest dobrze. Silniki jadą fajnie, po
pierwszym biegu nie zmienialiśmy nic, później drobna korekta i czułem się dużo
lepiej. W Toruniu zazwyczaj jeździło mi się dobrze, lubiłem tu przyjeżdżać w
przeszłości. Zdaję sobie sprawę z oczekiwań jakie przede mną się stawia, ale
wydaje mi się, że to jest raczej motywujące. Mamy fajną ekipę i po spotkaniu
drużyny w hotelu Olender i zgrupowaniu w Hiszpanii ekipa jest dobrze
zintegrowana. Wcześniej z kolegami byłem tylko na "szybkie cześć", ale teraz
komunikacja jest na fajnym poziomie i myślę, że to będzie dobra współpraca".
Tak więc Lampart został rzucony na głęboką wodę i sezon mocno
zweryfikował zawodnika. Co prawda nikt nie oczekiwał, że zastąpi Lamberta w
100%, to wyniki jakie osiągał były znacznie lepiej postrzegane, gdyby robił 2-3
punkty więcej. Niestety były reprezentant Polski i jedn z najlepszych
młodzieżowców ostatnich lat plasował się na końcu listy rankingowej
najskuteczniejszych jeźdźców i co ciekawe minimalnie lepiej radził sobie w
meczach wyjazdowych. Wiktor jednak nie przywozi zer, a to był plan plan minimum
na sezon 2023, który został wykonany z nawiązką. Tylko niepoprawni optymiści
oczekiwali od zawodnika dwucyfrówek, bo należało pamiętać, że był on
zakontraktowany na zdobywanie 5-6 punktów w meczu. Finalnie zdobywał 4 punkty w
czterech biegach, ale w końcówce sezonu, gdy powrócił do gry po urazie ręki,
którego nabawił się poza torem zaczął punktować na poziomie 5-6 oczek i swoją
skutecznością przewyższał nawet Pawła Przedpełskiego od którego oczekiwano
znacznie więcej niż od Wiktora. Występy zawodnika należy oceniać też na tle
innych zawodników do lat 24. I tu Wiktor pod względem średniej choć nie
plasował się w czołówce jeźdźców ekstraligi, to przed nim w klasyfikacji U24 był
tylko Dominik Kubera, Dan Bewley, Jaimon
Lidsey i Gleb Chugunov, którzy mieli znacznie większe doświadczenie na tej pozycji.
Wiktor zdawała sobie sprawę jak ważne jest wejście w wiek seniora, bo sportowo
można było wiele zyskać, ale jeszcze więcej stracić i popaść w przeciętność.
Nieustannie więc poszukiwał prędkości w motocyklach, ale też osób które będą w
stanie wspierać go w rozwoju. To skutkowało tym, że zdarzały mu się mecze bardzo
dobre, jak i takie, o których musiał szybko zapomnieć. Powodem takie go stanu
rzeczy okazała się niezbyt dobra atmosfera w jego teamie. W trakcie sezonu
zrobiło się bowiem głośno
o jego rozstaniu z menadżerem Rafałem Trojanowskim, z którym współpracował
tak naprawdę od początku swojej kariery w dorosłym żużlu. Obaj panowie wyglądali
na bardzo zgrany duet i razem odnieśli mnóstwo sukcesów. Niestety w pewnym
momencie nastąpiła kumulacja nieporozumień, o których mówił sam zawodnik:
"Długi czas byłem z moją ekipą, której nie
chciałem zmieniać. Z czasem było jednak coraz gorzej i musiałem zastosować
zmiany w teamie. Nie dogadywaliśmy z Rafałem się od dłuższego czasu. Za każdym
razem, gdy szło mi gorzej, to zostawały przywoływane dziwne rzeczy, najmniejsze
szczegóły mojego życia, np. przygotowanie do sezonu. Ja natomiast nie mam sobie
nic do zarzucenia, bo zawsze każdą zimę poświęcam tylko żużlowi. W pewnym
momencie Rafał dość niespodziewanie powiedział, że nie jedzie z nami na zawody i
chyba oczekiwał, że ja będę go prosił, żeby jechał. Stwierdziłem jednak, że to
już koniec i że już na coś takiego sobie nie pozwolę. Powiedziałem mu, że jak
tak chce, to nie jedzie z nami.. On następnie stwierdził, żebyśmy nie bili piany
i że on z nami pojedzie na ten trening, żeby było sprawiedliwie. Poza tym jego
wizje były dziwne np. uważał, że jazda na crossie jest zła, a ja bardzo lubię
jeździć na crossie. Najlepsi zawodnicy mocno trenują w ten sposób, sam ich
zresztą spotykałem w Hiszpanii (...). Motocross mi pomógł, ale Rafał był jego
przeciwnikiem. Nie chcę zgadzać się na pewne rzeczy i denerwować, tak jak
denerwowałem się do tej pory przez kłótnie na przykład o jeden bieg, gdzie
popełniłem jakiś błąd. Było nieciekawie za każdym razem, gdy szło mi gorzej.
Zostawały wtedy przywoływane dziwne rzeczy. Roztrząsywano nawet najdrobniejsze
szczegóły z mojego życia. Chodziło między innymi o przygotowanie do sezonu. Ja
sobie w tym temacie nie mam nic do zarzucenia, bo moim zdaniem robię to
należycie.
Kością niezgody okazała się też jazda poza granicami Polski. On wręcz nie
raz sugerował, że jazda w Anglii cofa w rozwoju. Ja widzę, kto jeździ w tym
kraju. Kontrakty mają tam Emil Sajfutdinow czy Artiom Łaguta. Jest sporo znanych
nazwisk. Więc to dla mnie dziwne, że on twierdził tak a nie inaczej. Sam Emil
Sajfutdinow mówił mi zresztą, że jest wręcz przeciwnie i powinienem tam jeździć,
bo starty na Wyspach mi pomogą. Było tego za dużo, dlatego teraz chcę mieć w teamie kogoś, przy kim nie będę się stresował i kłócił
przed wyjazdem na zawody. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do Grzegorza Rempały,
z którym znam się od samego początku kariery. Jak jechaliśmy gdzieś na pierwsze
moje zawody, to z Grzegorzem. Później był mechanikiem mojego brata, więc
musiałem mieć innego mechanika.
Grzegorz z dnia na dzień stwierdził, że mi pomoże i bardzo się z tego cieszę".
Tarnowianin pomagał Wiktorowi do końca sezonu i to z bardzo dobrym skutkiem.
Od momentu zmiany menadżera dwudziestodwulatek odżył i prezentował się znacznie lepiej
odmieniając oblicze Aniołów w fazie play-off. To głównie dzięki jego
doskonałej postawie Apator zyskał miano "szczęśliwego przegranego", a później w
dwumeczu z Częstochową sięgnął po brązowy medal. Za metamorfozą zawodnika stał
jednak nie tylko nowy menadżer, ale również jego brat Jacek Rempała, spod
którego ręki wychodziły coraz szybsze silniki, z których korzystali Janusz
Kołodziej, Jason Doyle, Martin Vaculik, Jaimon Lidsey oraz przesiadł się na nie
Wiktor Lampart. Nic więc dziwnego, że najstarszy z braci Remałów po zakończeniu
sezonu napisał: "Jest mi niezmiernie miło, że mogłem dołożyć
cegiełkę do tego medalu. Gratulacje Wiktor Lampart. Dzięki za zaufanie JR Tuning.
Jeszcze raz gratuluję całej drużynie"! Radości nie krył też sam zawodnik:
"Teraz
mam inne silniki, odświeżony team. Widać zmianę w stosunku do poprzednich
zawodów. Psychicznie mam większy spokój. Sprzęt funkcjonuje lepiej niż
wcześniej, starty wychodzą mi korzystniej niż dotychczas. Same plusy".
W trakcie sezonu nie bez znaczenia dla postawy zawodnika, była też postawa
toruńskich działaczy, którzy cały czas wierzyli, że Wiktor rozwinie skrzydła i
jeszcze przed finałową batalią ligową parafowali z zawodnikiem umowę na kolejny
sezon, o czym poinformował członek rady nadzorczej Adam Krużyński: "Z
Wiktorem jesteśmy dogadani i niedługo podpiszemy dokumenty. Zarówno on, jak i my
mamy świadomość, że ten sezon nie był taki, jak liczyliśmy. Średnia, którą
uzyskał, jest poniżej oczekiwań. Dlatego wspólnie uzgodniliśmy, że następny
kontrakt będzie bardziej motywujący i zależny od wyniku sportowego. Cieszę się,
że Wiktor podjął rękawicę i po tym pierwszym trudnym roku jako senior, dalej
chce rozwijać się jako zawodnik". Trudno powiedzieć, na ile stabilizacja
sportowa na rok 2024 przyczyniła się do wzrostu formy Wiktora, ale z całą
pewnością w teamie zawodnika pojawiło się więcej spokoju i chęci do jazdy. A
ponieważ jak wyznał dwudziestodwulatek brakowało mu jazdy po sezonie związał
się dodatkowym kontraktem w lidze duńskiej i angielskiej. W kraju Hamleta miał zdobywać punkty dla
Holsted Tigers, które sezon zakończyło na najgorszym dla sportowców, bo czwartym
miejscu. O zmianach w duńskim klubie mówiło się od dawna, a to przede wszystkim
za sprawą odejścia Nickiego Pedersena, któremu klub podziękował za jazdę po
ponad dwudziestu latach współpracy. Kibicom to się nie do końca spodobało, ale
działacze uspokajali, że zbudują skład, który powalczy o najwyższe cele.
Największą gwiazdą tej ekipy miał być Rasmus Jensen, a krajową formację stanowić
mieli doskonale znany w Toruniu - Rene Bach,
a także startujący z Aniołem na piersi w U24 -
Bastian Pedersen. Z kolei
pozycje obcokrajowców działacze powierzyli Jacobowi Thorssellowi i właśnie
Wiktorowi Lampartowi. Co ciekawe nazwisko Lampart było doskonale znane kibicom w
Holsted, bo w latach 2015-2018 dla tego klubu punkty zdobywał brat Wiktora -
Dawid.
Z kolei w kraju Szekspira związał się z Birmingham Brummies . Dla
brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów sprzed dwóch lat
był to tym samym debiut w lidze brytyjskiej. Podobnie jak w Danii w lidze tej
występował jego starszy brat, Dawid. Było to w 2010 roku, gdy zdobywał punkty
dla Eastbourne Eagles. Nigel Tolley, dyrektor sportowy Brummies mówił o tym
mariażu: Fakt, że udało nam się ściągnąć do Birmingham zawodnika o
potencjale Wiktora, wiele mówi. Przez ostatnie lata był na radarze kilku drużyn
Premiership. Oczywiście, ściganie się na brytyjskich torach będzie dla niego
zupełnie inne i może minąć trochę czasu, zanim nabierze spokoju, szczególnie na
wyjazdach. W Birmingham Brummies polski żużlowiec miał współpracować ze
słynnym Amerykaninem Samem Ermolenką, który w grudniu został ogłoszony
menadżerem zespołu, a skład uzupełniali Tom Brennan,
Zach Cook, Leon Flint i Steve Worrall.
Czy Wiktor w drugim roku startów jako senior nawiąże do swoich najlepszych lat w gronie młodzieżowców?
Zapewne ma ku temu możliwości.
Jednak z odpowiedzią na to pytanie należy poczekać do końca sezonu
2024.
W trakcie kariery poza ligą polską Wiktor startował
m.in. w klubach z miast:
Holsted
Birmingham
Osiągnięcia
DMP | 2021/2; 2022/1; 2023/3 |
IMME | 2022/16; 2023/14; 2023/14 |
IMP | 2019/13; 2021/6; 2022/14; 2023/13 |
MIMP | 2018/4; 2019/3; 2021/2; 2022/3 |
DMPJ | 2021/2; 2022/3 |
MPPK | 2022/1 |
MMPPK | 2019/2; 2021/1; 2022/1 |
ZK | 2020/R; 2021/10; 2022/14 |
SK | 2017/15; 2018/6; 2019/3; 2020/4; 2021/4; 2022/5 |
BK | 2018/3; 2019/2 |
GP - IMŚ | 2018/RT38; 2021/R25 |
SGP2 - IMŚJ | 20218/14; 2019/9; 2021/3; 2022/4 |
IMEJ U-19 | 2018/2; 2019/1 |
DMŚJ - U23 | 2018/1; 2019/1; 2020/1; 2021/1; 2022/1 |
DME | 2022/1; |
DMEJ - U23 | 2018/2; 2019/1; 2021/1; 2022/1 |
Kluby w lidze polskiej:
![]() |
![]() |
![]() |
|
2016- -2017 |
2018- -2022 |
2023- aktualnie |
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
2023 | 18 | 74 | 85 | 15 | 1,351 | 40 |