KUŁAKOW Wiktor
Rosja


Urodzony 21 lutego 1995 roku w Rosji.

Ten rosyjski zawodnik w roku 2011 rozpoczął starty na żużlu w SK Turbina Błakowo. W roku 2013 przeniósł się do Mega Łada Togliatti.
Jednak Jego miastem jest Czapajewsk pod Samarą. Po za żużlem, uwielbia jazdę na rowerze i motorze crossowym. Z potraw lubię wszystko, to co ostre, ale najbardziej lubi jeść.

Wiktor z motocyklami zetknął się w wieku pięciu lat, gdy zaczął jeździć na motocrossie i tak ścigał się przez całą dekadę. Kiedy skończył lat 15, w Bałakowie zaproponowano mu, aby spróbował swoich sił na żużlu. Wiktorowi od razu spodobała się nowa forma wyścigów i zdecydował się porzucić cross kosztem żużla, lecz nie było łatwo bowiem jego, dotychczasowy trener, stawiał stanowczy sprzeciw. Młody zawodnik postawił jednak na swoim i został przy żużlu. Mając 16 lat, na dobre związał się ze speedwayem i już od początku przejawiał wielką smykałkę do jazdy w lewo. Dostrzegli to w Polsce działacze Bydgoskiej Polonii i w roku 2012 związali młodego Rosjanina z klubem nad Brdą. Włodarze klubowi nie mieli jednak na tyle odwagi, aby nader często korzystać z usług zawodnika w meczach ligowych, dlatego pojawił się tylko w czterech spotkaniach w których zdobył 1 punkt. Polonia jednak walczyła o pozostanie w gronie ekstraligowców i nie chciała eksperymentować ze składem, mimo, że inny jeździec zza wschodniej granicy, Artiom Łaguta zawodził na całej linii. Wiktor doczekał się również debiutu przed toruńską publicznością, co prawda wyszedł tylko do oficjalnej prezentacji w meczu przeciwko Unibaxowi, bo zastępowali go bydgoscy juniorzy, ale miał okazję poczuć atmosferę MotoAreny.

Kułakow chciał jednak przede wszystkim startować na polskich torach, dlatego przed sezonem AD 2013 zmienił nie tylko barwy klubowe w Rosji, ale również w Polsce i przeniósł się do Rybnika, gdzie zamieszkał i zdobywał punkty dla ROW-u. Bardzo dobry sprzęt i wsparcie teamu Emila Sajfutdinowa, pozwoliło zawodnikowi wystąpić w ośmiu meczach w których uzyskał średnią biegową 1,455. Młody Rosjanin słabsze mecze przeplatał doskonałymi jak choćby w Krakowie, gdzie wywalczył aż 12 oczek i po sezonie zebrał pochlebne opinie, które zachęciły kluby do negocjacji z zawodnikiem przed sezonem 2014.
W roku 2013 Rosjanin zadebiutował także na arenie międzynarodowej
i pokazał się w półfinale Drużynowego Pucharu Świata, który rozegrano na torze w Częstochowie oraz w półfinale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Pardubicach. W obu drużynowych rywalizacjach "drużyna sbornej" poległa, ale Wiktor pokazał się z dobrej strony.

Nadszedł jednak sezon 2014, w którym tak jak wspomniano zawodnik był łakomym kąskiem dla klubowych "speedway-hunterów". Najbardziej skuteczny w negocjacjach okazał się toruński Unibax, który skompletował co prawda skład na pozycjach seniorów, ale szukał ewentualnych zmienników na wypadek kontuzji, którymi został obdarzony w sezonie 2013 nad wyraz obficie. Trudno spodziewać się, aby młody Rosjanin otrzymał szansę startu w meczu ligowym już w sezonie 2014, dlatego kontrakt z Kułakowem należy raczej traktować jak inwestycję w przyszłość, tym bardziej, że podpisany kontrakt jest, aż czteroletni. O kontrakcie młodego Rosjanina, tak wypowiadał się dyrektor sportowy Unibaxu - Sławomir Kryjom - Kułakow to pierwszy z młodych Rosjan, który trafił do Torunia. Wiktor chce się uczyć żużla, będzie czekał na swoją szansę. Jestem przekonany, że jazda w jednej drużynie z światowego formatu gwiazdami takimi jak Tomasz Gollob czy Chris Holder może pozytywnie wpłynąć na jego dalszy rozwój. Kontraktem tym chcieliśmy się też zabezpieczyć na wypadek kontuzji i jeśli będzie konieczność, to nie zawaham wstawić wystawić go do składu. Toruński klub uważniej przygląda się zawodnikom na wschodzie. Mamy na oku dwóch piętnastolatków, którzy mają już spore umiejętności. Tam takich chłopaków jest mnóstwo, ale nie mają jak się przebić i pokazać w świecie. Wiktor taką szansę otrzymał.

W słowach Sławka Kryjoma było wiele racji, ale nikt się nie spodziewał, również chyba sam zawodnik, że dane mu będzie przywdziać Anielski plastron juz w pierwszej kolejce. Oto bowiem w Grand Prix Nowej Zelandii po ataku Martina Smolinskiego, kontuzji doznał Darcy Ward, a ponieważ nie można było za niego zastosować zastępstwa zawodnika na inauguracyjne spotkanie w Gdańsku powołany został właśnie Wiktor Kułakow. Zawodnik spisał się jak na ekstraligowy debiut bardzo dobrze, bowiem wywalczył w trzech startach 5 punktów (3,2,0) i mimo, że toruńska drużyna przegrała to spotkanie Wiktor przyczynił się do porażki w najmniejszym stopniu. Kolejną szansę zawodnik otrzymał w czwartej kolejce na własnym torze w Toruniu, kiedy to Anioły podejmowały lidera ekstraligowej tabeli - tarnowskie Jaskółki. I tym razem młody jeździec spisał się na piątkę bowiem wywalczył 5 pkt (2,3,0). Im dalej w sezon, tym zawodnik spisywał się coraz lepiej, a że pech nie oszczędzał toruńskich zawodników z podstawowego składu, Wiktor dostawał kolejne szanse na pokazanie się i wywalczenie miejsca w składzie na kolejny sezon.

Poza ligą zawodnik startował w różnych turniejach indywidualnych. A jeden z większych sukcesów odniósł w międzynarodowych mistrzostwach Słowacji, gdzie stanął na najniższym stopniu podium, przegrywając z doskonale znanymi w Toruniu jeźdźcami, Kamilem Brzozowskim i Karolem Ząbikiem.
Klasyfikacja końcowa Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Słowacji:

1. Kamil Brzozowski (Polska) - (2,1,3,4) 10+4 + I miejsce w finale
2. Karol Ząbik (Polska) - (4,4,4,2) 14 + II miejsce w finale
3. Wiktor Kułakow (Rosja) - (3,4,4,3) 14+3 + III miejsce w finale
4. Martin Malek (Czechy) - (4,1,3,3) 11+3 + IV miejsce w finale
5. Tomasz Chrzanowski (Polska) - (2,1,3,4) 10+4 + V miejsce w finale
6. Jan Holub (Czechy) - (4,3,4,1) 12+1
7. Stanisław Mielniczuk (Ukraina) - (3,2,2,4) 11+2
8. Martin Gavenda (Czechy) - (4,2,3,2) 11+2
9. Stanisław Burza (Polska) - (0,4,2,4) 10+1
10. Norbert Magosi (Węgry) - (3,2,3,3) 11+0
11. Michal Tomka (Słowacja) - (w,3,2,3) 8+0
12. Milen Manew (Bułgaria) - (1,4,1,1) 7
13. Jaroslav Petrak (Czechy) - (3,0,2,2) 7
14. Andrij Kobrin (Ukraina) - (1,3,1,0) 5
15. Patrik Buri (Słowacja) - (2,2,u,ns) 4
16. Patrik Mikel (Czechy) - (2,1,1,0) 4
17. Daniel Gappmaier (Austria) - (1,1,1,1) 4
18. Anton Wannasek (Austria, lic. słowacka) - (1,u,-,-) 1
19. Jake Turner (Nowa Zelandia) - (0,d,ns,ns) 0
20. Bradley Wilson-Dean (Nowa Zelandia) - (d,d,w,ns) 0
21. Jannik Klein (Austria) - (d,d) 0

Bieg po biegu:
1. Malek, Kułakow, Brzozowski, Manew, Wilson-Dean (d)
2. Gavenda, Magosi, Mikel, Kobrin, Tomka (w/u)
3. Holub, Petrak, Buri, Gappmaier, Turner
4. Ząbik, Mielniczuk, Chrzanowski, Wannasek, Burza
5. Burza, Kobrin, Mielniczuk, Malek, Turner (d)
6. Kułakow, Chrzanowski, Gavenda, Brzozowski, Petrak
7. Manew, Tomka, Buri, Mikel, Wannasek (u)
8. Ząbik, Holub, Magosi, Gappmaier, Wilson-Dean (d4)
9. Chrzanowski, Malek, Tomka, Gappmaier, Klein (d)
10. Holub, Gavenda, Burza, Manew, Wilson-Dean (w/2min)
11. Kułakow, Magosi, Mielniczuk, Kobrin, Buri (u)
12. Ząbik, Brzozowski, Petrak, Mikel, Turner (ns)
13. Mielniczuk, Malek, Petrak, Manew, Mikel
14. Brzozowski, Magosi, Gavenda, Gappmaier, Klein (d5)
15. Burza, Tomka, Buri (ns), Turner (ns), Wilson-Dean (ns)
16. Chrzanowski, Kułakow, Ząbik, Holub, Kobrin

Półfinały:
17. Brzozowski, Kułakow, Gavenda, Holub, Magosi
18. Chrzanowski, Malek, Mielniczuk, Burza, Tomka

Finał:
19. Brzozowski, Ząbik, Kułakow, Malek, Chrzanowski (d)

Wiktor w sezonie zbierał żużlowe doświadczenie i choć nie zdołał przebić się do składu toruńskiej drużyny na stałe był etatowym zmiennikiem dla zawodników których pech w postaci kontuzji nie oszczędzał. Przed sezonem miał czekać na swoją szansę, ale nie spodziewał się, że już w inauguracyjnym pojedynku przyjdzie mu wystartował w ekstralidze. Ostatecznie pojechał w 4 meczach i .... w trzech wypełnił postawione przed nim zadanie. Nie wyszedł mu tylko mecz w Gorzowie, ale wygranie trzech spośród dwunastu biegów, bez ekstraligowego doświadczenia w tak młodym wieku musiało budzić optymizm na przyszłość i potwierdziło, że młody Rosjanin może być cennym kapitałem Aniołów w przyszłości.
Niestety, ten który był zmiennikiem dla kontuzjowanych jeźdźców w końcówce sezonu sam stał się ofiarą kontuzji, bowiem na treningu upadł i tak nieszczęśliwie złamał biodro, że lekarze wyrokowali roczny rozbrat ze speedwayem. Do zdarzenia doszło na treningu przed turniejem DM Rosji Juniorów. W trakcie treningu, który odbywa się zgodnie z rosyjskim regulaminem na dwie godziny przed startem do pierwszego biegu, Wiktor groźnie upadł i nie był w stanie poruszać się o własnych siłach. Młodego Rosjanina prosto z toru odwieziono do szpitala. Wstępne przypuszczenia, mówiące o złamaniu biodra zostały niestety potwierdzone po badaniach przeprowadzonych w szpitalu w Bałakowie. U młodego Rosjanina zdiagnozowano odłamkowe złamanie kości biodrowej z przemieszczeniem, co oznaczało koniec sezonu dla Wiktora. Zawodnika Mega-Łady Togliatti i Unibaxu Toruń czekało leczenie w klinice ortopedycznej w Samarze. Tam też przeprowadzono pierwszy operacyjny zabieg scalania kości. Po nim nastąpił długi okres unieruchomienia i późniejsze stopniowe dochodzenie do sprawności ruchowej. Specjaliści nie mieli wątpliwości, że pełny powrót do zdrowia zawodnik będzie musiał czekać kilka miesięcy.
Ostatecznie zawodnik z początkiem sezonu 2014 był gotowy do jazdy. Niestety dla Wiktora, w teamie Aniołów po zmianie właściciela postawiono nowe cele i zakontraktowano Grigorija Łagtę oraz Jasona Doyla. W tej sytuacji dla młodego Rosjanina zabrakło miejsca w składzie i choć zimą zawodnik deklarował walkę o toruński skład po kilku kolejkach postanowił poszukać szansy w innym klubie i pierwsze kroki Kułakow skierował za miedzę do bydgoskiej Polonii. Toruński klub nie czynił, żadnych przeszkód, aby wypożyczyć zawodnika jednak drużyna znad Brdy miała w swoim składzie siedmiu seniorów i zawodnika nadal musiałby czekać na swoją szansę lub kontuzję kolegi z zespołu. Na taki układ nie chciał zgodzić się zawodnik i prowadził negocjacje również z innymi klubami. Ostatecznie zasilił szeregi tarnowskiej Unii, gdzie miał być kadrową alternatywą za Leona Madsena, który borykał się z problemami zdrowotnymi. Duńczy kszybko jednak powrócił do zdrowia i sportowej formy, dlatego Wiktor wystąpił tylko w jednym meczu w którym nie zachwycił i kolejny sezon przesiedział na ławce rezerwowych.

W sezonie 2015 Wiktor zmienił otoczenie i trafił w ramach wypożyczenia do Tarnowa, bowiem "Jaskółki" na skute kontuzji pilnie potrzebowały zawodnika do skompletowania składu. W barwach Unii pojawił się na torze niestety tylko dwa razy, przywożąc dwa zera w Gorzowie. Mimo, że zawodnik dla tarnowian nie zdobył punktów, to jednak mógł szczycić się tym, że startował po raz pierwszy w zespole, który wywalczył medal DMP. I choć tarnowscy włodarze pytali o możliwość nawiązania współpracy w kolejnym roku na zasadzie zawodnika "oczekującego", to jednak sam zainteresowany wolał regularnie startować i tak komentował swoją przyszłość: Tak naprawdę chcę przygotować się dobrze do przyszłego sezonu, bo chciałbym jeździć regularnie. Staram się dobrze pracować w tym kierunku. W Tarnowie od razu mówili mi, że chcą nawiązać współpracę, ale ja nie chcę być zawodnikiem "oczekującym". Wolę przejść do pierwszej ligi, jeździć regularnie i dzięki temu się rozwijać.
Mimo nieudanych startów w polskiej lidze, zawodnik pokazał się na arenie międzynarodowej, bowiem po tym jak przebrnął eliminacje miał okazję startować w cyklu turniejów wyłaniających IMŚJ oraz IMEJ. Na szczeblu światowym Wiktor został sklasyfikowany na jedenastym miejscu, z kolei w rywalizacji juniorów legitymujących się paszportami europejskimi zajął miejsce ósme.
Po sezonie Wiktor Kułakow podpisał list intencyjny z bydgoską Polonią i w roku 2016 oraz 2017 reprezentował barwy "Gryfów". Nowy kontrakt, był to powrót Rosjanina do Polonii Bydgoszcz, bowiem zadebiutował on w tym zespole 3 sierpnia 2012 roku, kiedy to biało-czerwoni rywalizowali z rzeszowską Stalą. I jak się okazało po sezonie 2016 był to powrót bardzo udany, bowiem zawodnik stał się jednym z liderów zespołu znad Brdy. Wystąpił w siedemnastu meczach i osiągnął średnią 1,646. Generalnie zmiana i stabilizacja w postaci regularnych startów bardzo dobrze wpłynęła na zawodnika w całym sezonie, który była bardzo udany dla Rosjanina. Wystąpił on m.in. w półfinale Drużynowego Pucharu Świata, a ponadto był liderem reprezentacji Rosji w półfinale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów (zdobył 17 punktów). W indywidualnej rywalizacji, wspomnieć należy o jego siódmym miejscu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów oraz wygraną ostatnią rundę młodzieżowego championatu na torze w Gdańsku. Niestety był to ostatni rok startów Wiktora w gronie juniorów, ale i tak nie krył zadowolenia ze swojej postawy i roztaczał ambitne plany na przyszłość: Udowodniłem sam sobie, że potrafię jeździć. To była trudna stawka zawodników, w końcu czołowi juniorzy świata. Tutaj nie było słabych nazwisk, piętnastu naprawdę świetnych żużlowców, którzy nie mają zamiaru odpuszczać walki o punkty, więc trzeba było się trochę namęczyć, aby wywieźć z trzech finałów jakieś "oczka". Ostatni sezon w gronie juniorów, nie mogę powiedzieć, że był zły. Trafiłem do klubu, który dał mi szansę i jeździłem regularnie. W środku sezonu miałem rewelacyjne występy. Zawaliłem jednak trzy mecze. Myślę, że w przyszłym roku będzie dobrze, mam przy sobie ludzi, którzy mnie wspierają. Wydaje mi się, że to może być spowodowane brakiem doświadczenia. W przyszłym roku będę bardziej doświadczony, mądrzejszy i wierzę, że coś z tego wyjdzie".
W sezonie 2017 wśród seniorów nie wiodło się Rosjaninowi już tak dobrze. Ze średnią 1,645 pkt. na bieg był w trakcie sezony często krytykowany przez właściciela Polonii Bydgoszcz, Władysława Golloba. Zawodnik robił jednak co mógł, aby sprostać oczekiwaniom, ale niestety w trakcie sezonu doszło do kradzieży jego sprzętu. Straty jakie poniósł zawodnik, były tak wielkie, że zawodnik nosił się z zamiarem zakończenia kariery. Ukradzionych z warsztatu motocykli i innego sprzętu co prawda nie udało się odzyskać, ale z pomocą przyszło mu żużlowe środowisko. Dzięki wsparciu tunera Ryszarda Kowalskiego oraz menedżera Rafała Lewickiego Rosjanin otrzymał nowe motocykle! Swoim szczęściem zawodnik podzielił się z kibicami za pośrednictwem portalu społecznościowego. "Pomimo ogromnych starań całego zespołu, ale również osób ze środowiska żużlowego i policji, nie udało się do dnia dzisiejszego odnaleźć skradzionego sprzętu. Po feralnym dniu pomocną dłoń wyciągnęła do nas cała żużlowa Polska. Otrzymaliśmy także bardzo duże wsparcie od naszych sponsorów, którzy są z nami od początku sezonu oraz od firm, które pomogły nam zaraz po zdarzeniu. Kolejny raz nieocenioną pomoc okazał Ryszard Kowalski oraz firma Speed Products. Kilkadziesiąt godzin po całym zdarzeniu przygotowane zostały specjalnie dla Viktora kolejne silniki i ramy. Dzięki okazanemu wsparciu Viktor na dzień dzisiejszy dysponuje dwoma motocyklami, które przygotowane są do zawodów na najwyższym światowym poziomie".
Bez pomocy innych zawodnikowi pewnie nie udałoby się kontynuować kariery. Wartość dwóch motocykli żużlowych, jednego crossowego, narzędzi oraz sporej ilości części zamiennych wynosiła ponad 80 tysięcy złotych. Zawodnik drużyny pierwszoligowej z całą pewnością nie był w stanie sam podnieść się po takim ciosie. Na szczęście przyjaciele nie byli bierni w jego nieszczęściu.
Wiktor jednak się podniósł i po spadku do bydgoskiej Polonii do II ligi, postanowił dalej się rozwijać i mimo braku gwarancji startowych w sezonie 2018 związał się ponownie umową z ekstraligowym beniaminkiem, doskonale znaną mu Unią z Tarnowa, gdzie miał być oczekującym na realne starty rezerwowym. Niestety sezon nie ułożył się dla Unii Tarnów i dla Rosjanina tak jak zakładano przed sezonem. Unia zaznała goryczy porażki, a Kułakow na torze pojawił się w zaledwie piętnastu wyścigach uzyskując średnią 1,13 na bieg. Trener Paweł Baran także nie darzył go wielkim zaufaniem. Szkoleniowiec stawiał np. na Artura Mroczkę i Petera Kildemanda, mimo że ci notorycznie zawalali kolejne wyścigi, a w konsekwencji mecze. Po ostatnim, przegranym spotkaniu w Zielonej Górze stało się jasne, że Jaskółki żegnają się z najlepszą ligą świata. Na gorąco, jeszcze na stadionie Falubazu, Wiktor Kułakow w rozmowie z oficjalnym serwisem Speedway Ekstraligi rzucił kamień do ogródka klubu i powiedział że żałuje podpisania kontraktu w Tarnowie. Według niego walka o skład była niesprawiedliwa, a trener forował innych zawodników. Ze wszystkich, bez wyjątku zaczęła wylewać się frustracja, żal i uczucie bezradności: "Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało przez cały sezon, to nie podpisałbym kontraktu w Tarnowie. Oczywiście, zrozumiałbym sytuację, w której bylibyśmy w czwórce i każdy z nas jechałby dobrze. Nie było walki o skład, zwłaszcza na treningach, kiedy wygrywałem z zawodnikami i nie dostawałem szansy. To mnie najbardziej denerwowało. Pytałem trenera dlaczego na mnie nie stawia, to mówił, że to jego decyzja. I tyle. Może był na mnie za coś wkurzony. Dlatego wolę iść do pierwszej ligi, by odbudować swoją formę i dla samego faktu, że będę się tam lepiej czuł".
Mimo cierpkich słów, Wiktor nie żywił urazy i niemal od razu po spadku drużyny z Ekstraligi zadeklarował chęć pozostania w Unii na sezon 2019: "Nie byłem oczywiście zadowolony z tego, że w większości meczów przebierałem się tylko w kevlar i oglądałem je z perspektywy parku maszyn. Ale ten stan szybko minął. Oddzieliłem to grubą kreską, dałem wszystkim w klubie jasny sygnał, że nie mam zamiaru opuszczać Unii Tarnów. Zżyłem się z tutejszym środowiskiem. Odpowiada mi też tor, który zdążyłem bardzo dobrze poznać. Stać mnie na bycie liderem naszego zespołu. Zdaje sobie sobie sprawę, że moja postawa może być kluczowa w kontekście osiągnięcia fajnego wyniku, a mierzymy wysoko. Uważam, że posiadamy mocną drużynę ze świetnymi juniorami. Jeśli każdy wystrzeli na miarę swoich możliwości, kibice mogą być świadkami naprawdę miłej niespodzianki w naszym wykonaniu".
I zawodnik nie rzucił słów na wiatr. Był niekwestionowanym liderem tarnowskiego zespołu , a średnia biegowa 2,411 mówiła sama za siebie, tym bardziej, że dała mu ona status najlepszego jeźdźca w pierwszej lidze. Było to zaskoczenie chyba nawet dla samego zawodnika, bo taj jak wspomniano sezon 2018 nie był dla Rosjanina zbyt udany. W składzie zajmował przeważnie pozycję numer 8, z której nie miał zbyt wielu okazji do startów. Rosjanin jednak nie złożył broni i co zarobił inwestował w sprzęt by zostać podstawowym zawodnikiem Unii, a gdy już nim został i wskoczył na bardzo wysoki poziom i stał się jednym z najlepszych zawodników pierwszej ligi. Po sezonie sam jednak przyznał, że każdy sezon uczy go czegoś innego: "Nigdy nie mówiłem, że żałuję sezonu 2018, w którym nie dostawałem zbyt wielu szans. Wówczas nie twierdziłem, że żałowałem podpisania umowy z tym klubem. To był inny rok, jest to już historia i nauczka. Nie powiem nawet, że był on stracony, bo każdy sezon daje mi coś do głowy i mojego życia. Każdy rok coś wnosi. Trzeba cieszyć się z tego, że w ogóle mogę się ścigać, jeździć na motocyklu, przebywać w Polsce i zwiedzać inne kraje. Ja patrzę na to trochę inaczej, staram się może odmiennie podejść do tego wszystkiego".
I choć słowa jakie padły w wywiadzie wskazywały, że zawodnik nie żywi urazy za poprzednie lata, to pamięć nie była ulotna i gdy pojawiła się szansa na zmianę otoczenia w bardziej stabilnym niż w owym czasie tarnowska Unia, działacze z "Jaskółczego Gniazda" nie zdołali zatrzymać swojego lidera na kolejny sezon, bowiem wybrał on inne skrzydła, a były to skrzydła "Anielskie". Rosjanin obok braci Holderów, po pierwszym w historii klubu spadku do niższej ligi, miał być jednym z liderów i pomóc drużynie z miasta Kopernika w szybkim awansie w szeregi ekstraligowe i tak komentował swoją decyzję w jednym z wywiadów:
"Wracam do Torunia po kilku latach, z czego bardzo się cieszę. Ja i cały mój team mieszkamy niedaleko, mam również bazę w pobliżu. Moim celem jest rozwój i podnoszenie poziomu sportowego. Celem Apatora jest awans do Ekstraligi i pragnę przyczynić się do niego swoimi wynikami. Drużyna na papierze wygląda imponująco jak na warunki pierwszej ligi, ale jak wiemy, same nazwiska nie gwarantują osiągnięcia sukcesu. Należy być czujnym i zmotywowanym, aby osiągnąć założony przez klub cel. Ja nie zmieniam swoich przygotowań od kilku lat. Wprowadzone są tylko pewne nowinki. Trenuję w cyklu indywidualnym, który rozpocząłem jeszcze startując w Rosji. Jestem pewien, że będę dobrze przygotowany kondycyjnie i motorycznie. Również pod kątem sprzętowym nie przewiduję zmian, bo to co jest sprawdza się. Praktycznie od początku kariery o moje silniki dba Pan Ryszard Kowalski wraz z Danielem RK Racing. O pozostałe części dbają moi już wieloletni mechanicy, doskonale znani w środowisku toruńskim ponieważ pracowali wcześniej z zawodnikami występującymi w barwach Apatora, co też daje mi dużo spokoju. Aktualnie cały czas jestem c cyklu treningowym, aby podtrzymać kondycję. Na początku stycznia wyjeżdżam na kilka dni wakacji na których, ale wówczas także nie zapomnę o treningu. W połowie lutego przyjeżdżam do polski, aby przygotowywać się z drużyną do sezonu 2020".
Ważne słowa wypowiedział również menadżer zawodnika Marcin Kraszewski, bowiem wskazywały one kierunek w rozwoju i ambicje Wiktora:
"Żeby się rozwijać i iść wytyczoną ścieżką potrzebujemy większych nakładów finansowych i to już w chwili rozpoczęcia przygotowania do sezonu, lecz i w późniejszych terminach. Nakreślono nam ambitne cele i, aby je spełnić niezbędne są systematycznie otrzymywane środki. Nie jest to uszczypliwość w stronę Tarnowa. Kto wie, może poza Grupą Azoty trudno im znaleźć innego możnego partnera, a drobni sponsorzy nie wypełniają kasy w takim stopniu żeby zachować płynność. Budżet Apatora jest niezachwiany, a właściciel na bieżąco reguluje zobowiązania. Przemysław Termiński jest głównym sponsorem, a nad klubem pieczę sprawuje jego żona - pani Ilona, mamy więc do czynienia z biznesem rodzinnym. Co jeszcze? Porównajmy frekwencję Tarnowa do innych miast. Publiczność rzędu 3-3,5 tys. widzów pewnie nie pozwala, aby znacząco zasilić kasę klubu. Dlatego przykro nam, że musimy pożegnać się z Tarnowem. Biorąc jednak pod uwagę ambicje sportowe i dalszy rozwój, nie było możliwości pozostania w Unii. Wygranie pierwszej ligi w sezonie 2020 nie gwarantowało awansu do Ekstraligi. Nas interesował sukces sportowy i dalszy krok w karierze. To był cel nadrzędny, który kładliśmy ponad aspekty finansowe. W tarnowskim klubie wiedzieli czego oczekujemy. Dopytywaliśmy prezesa, menedżera, ludzi w spółce jakie są szanse na spełnienie wymogów licencyjnych dla Ekstraligi. Chodziło o infrastrukturę, czy ruszy przebudowa stadionu, bo z tym jest największy problem. Nikt nie był w stanie nam tego przedstawić czarno na białym. My natomiast wyraziliśmy klarowne stanowisko. Dwa lata w pierwszej lidze i tyle. Warunek był jeden. Dobra, równa dyspozycji w przekroju sezonu. Plan osiągnęliśmy, Wiktor wygrał klasyfikację na najskuteczniejszego zawodnika zaplecza najlepszej ligi świata, a kolejnym etapem jest ugruntowanie pozycji. Okej, powiedzmy, że przedłużylibyśmy kontrakt w Tarnowie, ale co dalej? Nie było perspektyw, Toruń jawił się więc naturalnym ruchem, bo to drużyna stworzona z myślą o błyskawicznym powrocie do Ekstraligi. Nie zmienilibyśmy barw klubowych, nawet wiedząc, że na stole leży kilka dużo atrakcyjniejszych finansowo propozycji z Ekstraligi. To by się kłóciło z tym, co sobie założyliśmy. Potrzebujemy tego jednego roku, aby potwierdzić wartość sportową i wyrobić sobie jeszcze lepszą markę na rynku zawodniczym. Wiktor naprawdę nie ma jeszcze na tyle renomowanego nazwiska, a proszę zauważyć, że działacze niezbyt chętnie sięgając po żużlowców z niższych klas. Preferują obracanie się w gronie zawodników, którzy "wożą" się na tym, że w przeszłości coś znaczyli, a teraz wpadli w dołek. Przykre, to ponieważ w niższych ligach można wyłowić parę fajnych perełek, nie odbiegających poziomem od tych, którzy zawsze znajdą klub w Ekstralidze, choć powiedzmy sobie szczerze, że na to nie zasługują".

Po tak wielu słowach, w których jawił się konkretny i przemyślany plan, toruńscy kibice i działacze mieli wielkie oczekiwania względem pierwszoligowej gwiazdy. I Wiktor oczekiwania te spełnił, bowiem w barwach Apatora nie stracił nic ze swojej skuteczności. Niestety sezon 2020 dla Wiktora, podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów, a także przemodelowano instytucję zawodnika startującego jako "gość", co oznaczało, że zawodnicy z niższej ligi mogli startować w lidze wyższej. Ostatecznie sezon wystartował w mocno okrojonej formie, a zawodnicy praktycznie na stałe osiedlili się w Polsce i szukali startów "gdzie się dało". Wiktor od początku rozgrywek zachwycał formą, co zwróciło uwagę działaczy ekstraligowych i nieustannie kusili go do występów w roli gościa. Zawodnik konsekwentnie odmawiał podtrzymując wcześniejsze argumenty i mówił, że nie jest jeszcze gotowy na jazdę wśród najlepszych drużyn w Polsce. I jak się okazało miał sporo racji. Bowiem ostatecznie tak jak wszyscy toruńscy seniorzy trafił do ekstraligi w charakterze "gościa", ale wystartował tylko w dwóch biegach zielonogórskiego klubu i niestety nie sprostał zadaniu.
Z powodzeniem jednak ścigał się dla Apatora, którego barw bronił we wszystkich 14 meczach ligowych. Niestety ostanie mecze w wykonaniu Wiktora były nieco bez błysku, a zawodnik kompletnie pogubił się w ostatniej kolejce na twardym torze w Gnieźnie. Nie przeszkodziło mu to zostać najlepszym zawodnikiem pod względem liczby zdobytych punktów wraz z bonusami, bo na swoim koncie zapisał ich, aż 170. Co więcej Wiktor wystartował w 72 biegach, co było drugim wynikiem w całej lidze, a do mety jako ostatni (pomijając 4 wykluczenia i taśmę) przyjechał tylko raz.
W trakcie sezonu zawodnik był cały czas przygotowywany do tego, aby po awansie do ekstraligi startował w barwach Apatora na pozycji polskiego seniora. Czyniono więc ciągłe starania o nadanie polskiego obywatelstwa dla Rosjanina. Plan toruńskiego klubu jednak został zburzony przez nowe regulacje regulaminowe i Wiktor z miejsca otrzymał oferty z: Tarnowa, Gdańska, Łodzi i Bydgoszczy. Jednak faworytem w wyścigu po Kułakowa wydawała się Unia Tarnów, która na sezon 2021 planowała zbudować jeden z najmocniejszych zespołów w pierwszej lidze, bowiem poza Rosjaninem w kręgu zainteresowań "Jaskółek" byli Peter Ljung, Jakub Jamróg, Ernest Koza i Kacper Gomólski, a zawodnikiem do lat 24 miałby być Michał Gruchalski, zaś juniorami Przemysław Konieczny i Mateusz Cierniak. Taki skład dawał realne podstawy do typowania tego zespołu na faworyta rozgrywek.
Wiktor jednak po sezonie czuł się gotowy na ekstraligę i tak komentował sezon 2020 i swoją sportową przyszłość: "Sezon nie był łatwy, na szczęście udało się go odjechać w tak krótkim czasie. Brakowało mi jednak wyjazdów do Szwecji, do Rosji, na zawody międzynarodowe, jak pewnie każdemu. W Polsce nie miałem źle, rozwijam się sportowo. Gdybym startował w Rosji to byłby duży krok w tył, nie ukrywajmy w tym sezonie jeździli głównie młodzieżowcy, jak na przykład w Wostoku Władywostok. Jak jest normalny sezon, bez pandemii zawsze lubiłem przyjeżdżać do Rosji, bo miałem możliwość odwiedzić rodzinę i trochę pojeździć. Przez brak tych wyjazdów miałem przez moment pewne problemy pod względem psychicznym, ponieważ byłem sam i brakowało mi rodziny. Na szczęście pod względem fizycznym nie miałem żadnych problemów. Cieszę się, że udało się ominąć kontuzje. W przyszłości na pewno chciałbym wystąpić w eliminacjach do Grand Prix albo do SECu, ale to zależy czy rosyjska federacja da mi miejsce. Czuję również, że jestem gotowy na ekstraligę, kluby jednak chcą bym startował z polską licencją, tylko że ja zawsze chciałem mieć polskie obywatelstwo, ale nie rozważałem starania się o polską licencję. Na razie nie mam polskiego paszportu więc nie ma co na ten temat myśleć, jak będę miał paszport to zobaczymy".

Losy Rosjanina potoczyły się jednak tak, ze trafił do Wybrzeża Gdańsk. A co było impulsem do takiej decyzji opowiedział w wywiadzie: "Prowadziłem rozmowy z Apatorem, a wszystko odbywało się w bardzo dobrej atmosferze. Zarówno ja, jak i zarząd klubu z Torunia zdawaliśmy sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji jesteśmy. Każdy przecież widzi, że zmiany w przepisach wymusiły na nas zmianę planów na nadchodzący sezon. Ale to już przeszłość i czas skupić się na przyszłości. Korzystając z okazji chciałbym bardzo serdecznie podziękować właścicielom toruńskiego Apatora oraz osobom związanym z klubem za ten sezon. To był bardzo trudny, ale i bardzo dobry rok dla nas. Cieszę się, że mogłem być częścią tego zespołu. Będę bardzo mocno trzymał kciuki za Was w kolejnym sezonie! Dziękuję również wszystkim toruńskim kibicom! Za doping, wsparcie i wiarę w sukces, który wspólnie osiągnęliśmy.
Po sezonie miałem sporo zapytań o sezon 2021, ale Wybrzeże wykazywało największą determinację. Zdecydowały głównie względy sportowe. Zespół z Gdańska chce jechać o najwyższe cele i to mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że będę ważnym punktem zespołu w najbliższym sezonie".

Choć zawodnik stracił miejsce w podstawowym zespole Apatora po zmianie przepisów nie oznaczało to, że z Aniołami pożegnał się na dobre. Oto bowiem toruński klub zdecydował się zatrudnić Rosjanina w roli gościa na sezon 2021. W porównaniu do sezonu 2020 rola gościa została jednak mocno ograniczona i zgodnie z nowymi przepisami, Wiktor dla Apatora mógł wystartować jako gość tylko wtedy, gdy któryś z torunian wypadnie ze składu ze względu na zakażenie koronawirusem. W poprzednich rozgrywkach kluby mogły korzystać z zawodników niższej ligi bez ograniczeń i mocno nadużywały przepisu. Bardzo zyskała m.in. Stal Gorzów, która dzięki pomocy Jacka Holdera dojechała do finału.
W trakcie sezonu Wiktor spisywał się ponownie znakomicie. Choć nie był już tak skuteczny jak w dwóch poprzednich sezonach. Stracił jakby swój błysk. Być może zniechęciły go ciągłe obietnice startów w najlepszej lidze świata i przestał jechać ze swoją stuprocentową sportową mocą. W barwach Wybrzeża wystartował w 16 meczach i ze średnią 2,167 pkt na bieg został sklasyfikowany na 7 miejscu w rankingu pierwszoligowców. Pozostała część drużyny nie stanęła jednak na wysokości zadania i gdańszczanie można powiedzieć rzutem na taśmę awansowali do play-off, ale nie przebrnęli fazy półfinałowej i zakończyli sezon z lekkim rozczarowaniem. Nikt jednak w Wybrzeżu nie miał zastrzeżeń do postawy Rosjanina i to właśnie od niego zaczęto budowanie składu nadmorskiej ekipy na rok 2022.
Równie wybornie jak w polskiej pierwszej lidze dwudziestosześciolatek prezentował się w Bauhaus-Ligan, gdzie był pewną postacią Vastervik Speedway. W dziseięciu spotkaniach szwedzkiej ekstraklasy zdobywał średnio dwa punkty na wyścig, co było czwartym wynikiem w zespole, a 24. w całych rozgrywkach. Nic dziwnego, że szefostwo Vastervik również zdecydowało się na kontynuację współpracy i zaproponowano Wiktorowi nowy kontrakt, na który Rosjanin przystał. Oto jak menadżer Vastervik Morgan Andersson, komentował współpracę z zawodnikiem: "W trakcie sezonu Wiktor pokazał się ze świetnej strony. Prawdopodobnie zaliczyłby w naszych barwach jeszcze więcej meczów, gdyby nie kolizje terminów w lidze rosyjskiej. On ma dopiero 26 lat, więc widzimy w nim przyszłość. Mamy nadzieję, że czeka nas wiele wspólnych lat. Bardzo się cieszymy, że chciał kontynuować współpracę. Jesteśmy ciekawi, co pokaże w 2022 roku".

Niestety z końcem lutego sytuacja Wiktora i innych zawodników z rosyjskim paszportem bardzo się skomplikowała i wielkie plany mogły lec w gruzach. Oto bowiem Światem wstrząsnęło to co wydarzyło się w nocy z 23 na 24 lutego 2022 roku. Armia rosyjska na rozkaz Władimira Putina najechała na Ukrainę. Rosyjscy żołnierze wkroczyli m.in. na tereny wschodnich obwodów Ukrainy. Równolegle rozpoczęły się naloty z powietrza. Ostrzelano m.in. Kijów, Charków, czy Lwów. Ukraińskie służby informowały o ofiarach śmiertelnych, liczonych w dziesiątkach istnień oraz rannych cywilach.
Głos w sprawie tych dramatycznych wydarzeń zabrało środowisko sportowe, potępiając działania wojenne w których niektórzy domagali się wykluczenia rosyjskich zawodników ze sportowej rywalizacji. W Ekstralidze zakontraktowanych przed sezonem było kilku rosyjskich zawodników, a wśród nich oprócz Wiktora i toruńskich jeźdźców Emila Sajfutdinowa i Jewgienija Sajdulina, dla Sparty Wrocław punkty miał zdobywać Artiom Łaguta. Jego brat Grigorij zawiązał się Motorem Lublin. W Grudziądzu umowę podpisał Wadim Tarasenko. Emil jak i Artiom posiadali co prawda polski paszport, ale ten nie miał mieć wpływu na decyzje w tej sprawie. Jednocześnie w polskich ligach żużlowych z prawnego punktu widzenia, nie do końca było możliwe, by pozbawić zawodników z rosyjską licencją prawa startu. Jednak wraz z zaognianiem się konfliktu na linii Ukraina - Rosja świat zaczął alienować z życia społeczno-gospodarczego uznaną za terrorystyczną nację rosyjską i po decyzji FIM również PZM 05.03.2022 wydał oświadczenie w którym zawiesił zawodników rodem z Rosji:
W związku z bezprawną zbrojną inwazją Rosji na terytorium Ukrainy, jak również wobec faktu, że ta brutalna napaść wspierana jest przez państwo białoruskie Polski Związek Motorowy wyklucza aż do odwołania zawodników rosyjskich oraz białoruskich z udziału we współzawodnictwie sportowym w sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski . Wyklucza się również reprezentacje tych krajów z udziału w zawodach sportowych rozgrywanych w Polsce.
Ponadto zawodnikom z licencją Polskiego Związku Motorowego zakazuje się startów w zawodach organizowanych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz na terenie Republiki Białoruskiej.
Wierzymy, że w obliczu zbrodniczych działań Federacji Rosyjskiej wspieranych przez Republikę Białoruską konieczne jest podjęcie zdecydowanych kroków, które pokażą stanowczy sprzeciw wobec agresji obu tych państw.

Zatem czy po wojennym zawieszeniu, ukarany zawodnik wróci do ścigania?
Z odpowiedzią na to pytanie należy poczekać do zakończenia wojny prowadzonej przez obłąkanego tyrana rządzącego Rosją.

Poza Polską zawodnik startował:
       
Vastervick Speedway,
            STK Baszkiria Oktiabrskij,

IMME 2017/2(IMM-1L)
IMŚJ 2016/7
MEP 2017/2; 2018/5; 2019/1

Kluby w lidze polskiej
bez klubu w Polsce
2012 2013 2014 2015 2016-
-2017
2018-
-2019
2020


2020(gość)
2021-
-2022 zawieszony

2021(gość)
2023

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2014 4 12 16 1 1,417 nklas
2020(1) 14 32 152 18 2,361 2



Autorem zdjęcia w kevlarze Polonii Bydgoszcz jest
Przemek Kłos

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt