KUŁAKOW
Wiktor
Rosja
Urodzony 21 lutego 1995 roku w Rosji.
Ten rosyjski zawodnik w roku 2011 rozpoczął
starty na żużlu w SK Turbina Błakowo. W roku 2013 przeniósł się do Mega
Łada Togliatti.
Jednak Jego miastem jest Czapajewsk pod Samarą. Po za żużlem, uwielbia jazdę na
rowerze i motorze crossowym. Z potraw lubię wszystko, to co ostre, ale najbardziej
lubi jeść.
Wiktor z motocyklami zetknął się w wieku pięciu lat, gdy zaczął jeździć na motocrossie i tak ścigał się przez całą dekadę. Kiedy skończył lat 15, w Bałakowie zaproponowano mu, aby spróbował swoich sił na żużlu. Wiktorowi od razu spodobała się nowa forma wyścigów i zdecydował się porzucić cross kosztem żużla, lecz nie było łatwo bowiem jego, dotychczasowy trener, stawiał stanowczy sprzeciw. Młody zawodnik postawił jednak na swoim i został przy żużlu. Mając 16 lat, na dobre związał się ze speedwayem i już od początku przejawiał wielką smykałkę do jazdy w lewo. Dostrzegli to w Polsce działacze Bydgoskiej Polonii i w roku 2012 związali młodego Rosjanina z klubem nad Brdą. Włodarze klubowi nie mieli jednak na tyle odwagi, aby nader często korzystać z usług zawodnika w meczach ligowych, dlatego pojawił się tylko w czterech spotkaniach w których zdobył 1 punkt. Polonia jednak walczyła o pozostanie w gronie ekstraligowców i nie chciała eksperymentować ze składem, mimo, że inny jeździec zza wschodniej granicy, Artiom Łaguta zawodził na całej linii. Wiktor doczekał się również debiutu przed toruńską publicznością, co prawda wyszedł tylko do oficjalnej prezentacji w meczu przeciwko Unibaxowi, bo zastępowali go bydgoscy juniorzy, ale miał okazję poczuć atmosferę MotoAreny.
Kułakow chciał jednak przede wszystkim
startować na polskich torach, dlatego przed sezonem AD 2013 zmienił nie tylko
barwy klubowe w Rosji, ale również w Polsce i przeniósł się do
Rybnika,
gdzie zamieszkał i zdobywał punkty dla ROW-u. Bardzo dobry sprzęt i wsparcie
teamu Emila Sajfutdinowa, pozwoliło zawodnikowi wystąpić w ośmiu meczach w
których uzyskał średnią biegową 1,455. Młody Rosjanin słabsze mecze przeplatał
doskonałymi jak choćby w Krakowie, gdzie wywalczył aż 12 oczek i po sezonie
zebrał pochlebne opinie, które zachęciły kluby do negocjacji z zawodnikiem przed
sezonem 2014.
W roku 2013 Rosjanin zadebiutował także na
arenie międzynarodowej i pokazał się w półfinale Drużynowego Pucharu Świata,
który rozegrano na torze w Częstochowie oraz w półfinale Drużynowych Mistrzostw
Świata Juniorów w Pardubicach. W obu drużynowych rywalizacjach "drużyna sbornej"
poległa, ale Wiktor pokazał się z dobrej strony.
Nadszedł jednak sezon 2014, w którym tak jak wspomniano zawodnik był łakomym kąskiem dla klubowych "speedway-hunterów". Najbardziej skuteczny w negocjacjach okazał się toruński Unibax, który skompletował co prawda skład na pozycjach seniorów, ale szukał ewentualnych zmienników na wypadek kontuzji, którymi został obdarzony w sezonie 2013 nad wyraz obficie. Trudno spodziewać się, aby młody Rosjanin otrzymał szansę startu w meczu ligowym już w sezonie 2014, dlatego kontrakt z Kułakowem należy raczej traktować jak inwestycję w przyszłość, tym bardziej, że podpisany kontrakt jest, aż czteroletni. O kontrakcie młodego Rosjanina, tak wypowiadał się dyrektor sportowy Unibaxu - Sławomir Kryjom - Kułakow to pierwszy z młodych Rosjan, który trafił do Torunia. Wiktor chce się uczyć żużla, będzie czekał na swoją szansę. Jestem przekonany, że jazda w jednej drużynie z światowego formatu gwiazdami takimi jak Tomasz Gollob czy Chris Holder może pozytywnie wpłynąć na jego dalszy rozwój. Kontraktem tym chcieliśmy się też zabezpieczyć na wypadek kontuzji i jeśli będzie konieczność, to nie zawaham wstawić wystawić go do składu. Toruński klub uważniej przygląda się zawodnikom na wschodzie. Mamy na oku dwóch piętnastolatków, którzy mają już spore umiejętności. Tam takich chłopaków jest mnóstwo, ale nie mają jak się przebić i pokazać w świecie. Wiktor taką szansę otrzymał.
W słowach Sławka Kryjoma było wiele racji, ale nikt się nie spodziewał, również chyba sam zawodnik, że dane mu będzie przywdziać Anielski plastron juz w pierwszej kolejce. Oto bowiem w Grand Prix Nowej Zelandii po ataku Martina Smolinskiego, kontuzji doznał Darcy Ward, a ponieważ nie można było za niego zastosować zastępstwa zawodnika na inauguracyjne spotkanie w Gdańsku powołany został właśnie Wiktor Kułakow. Zawodnik spisał się jak na ekstraligowy debiut bardzo dobrze, bowiem wywalczył w trzech startach 5 punktów (3,2,0) i mimo, że toruńska drużyna przegrała to spotkanie Wiktor przyczynił się do porażki w najmniejszym stopniu. Kolejną szansę zawodnik otrzymał w czwartej kolejce na własnym torze w Toruniu, kiedy to Anioły podejmowały lidera ekstraligowej tabeli - tarnowskie Jaskółki. I tym razem młody jeździec spisał się na piątkę bowiem wywalczył 5 pkt (2,3,0). Im dalej w sezon, tym zawodnik spisywał się coraz lepiej, a że pech nie oszczędzał toruńskich zawodników z podstawowego składu, Wiktor dostawał kolejne szanse na pokazanie się i wywalczenie miejsca w składzie na kolejny sezon.
Poza ligą zawodnik startował w różnych turniejach indywidualnych. A jeden z większych sukcesów odniósł w międzynarodowych mistrzostwach Słowacji, gdzie stanął na najniższym stopniu podium, przegrywając z doskonale znanymi w Toruniu jeźdźcami, Kamilem Brzozowskim i Karolem Ząbikiem.
Klasyfikacja końcowa
Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Słowacji:
1. Kamil Brzozowski (Polska) - (2,1,3,4) 10+4 + I miejsce w finale |
Bieg po biegu: 1. Malek, Kułakow, Brzozowski, Manew, Wilson-Dean (d) 2. Gavenda, Magosi, Mikel, Kobrin, Tomka (w/u) 3. Holub, Petrak, Buri, Gappmaier, Turner 4. Ząbik, Mielniczuk, Chrzanowski, Wannasek, Burza 5. Burza, Kobrin, Mielniczuk, Malek, Turner (d) 6. Kułakow, Chrzanowski, Gavenda, Brzozowski, Petrak 7. Manew, Tomka, Buri, Mikel, Wannasek (u) 8. Ząbik, Holub, Magosi, Gappmaier, Wilson-Dean (d4) 9. Chrzanowski, Malek, Tomka, Gappmaier, Klein (d) 10. Holub, Gavenda, Burza, Manew, Wilson-Dean (w/2min) 11. Kułakow, Magosi, Mielniczuk, Kobrin, Buri (u) 12. Ząbik, Brzozowski, Petrak, Mikel, Turner (ns) 13. Mielniczuk, Malek, Petrak, Manew, Mikel 14. Brzozowski, Magosi, Gavenda, Gappmaier, Klein (d5) 15. Burza, Tomka, Buri (ns), Turner (ns), Wilson-Dean (ns) 16. Chrzanowski, Kułakow, Ząbik, Holub, Kobrin Półfinały: 17. Brzozowski, Kułakow, Gavenda, Holub, Magosi 18. Chrzanowski, Malek, Mielniczuk, Burza, Tomka Finał: 19. Brzozowski, Ząbik, Kułakow, Malek, Chrzanowski (d) |
Wiktor w sezonie zbierał
żużlowe doświadczenie i choć nie zdołał przebić się do składu toruńskiej drużyny
na stałe był etatowym zmiennikiem dla zawodników których pech w postaci
kontuzji nie oszczędzał. Przed sezonem miał czekać na swoją szansę, ale nie
spodziewał się, że już w inauguracyjnym pojedynku przyjdzie mu wystartował w
ekstralidze. Ostatecznie pojechał w 4 meczach i .... w trzech wypełnił
postawione przed nim zadanie. Nie wyszedł mu tylko mecz w Gorzowie, ale wygranie
trzech spośród dwunastu biegów, bez ekstraligowego doświadczenia w tak młodym
wieku musiało budzić optymizm na przyszłość i potwierdziło, że młody Rosjanin
może być cennym kapitałem Aniołów w przyszłości.
Niestety, ten który był zmiennikiem dla kontuzjowanych jeźdźców w końcówce
sezonu sam stał się ofiarą kontuzji, bowiem na treningu upadł i tak
nieszczęśliwie złamał biodro, że lekarze wyrokowali roczny rozbrat ze
speedwayem. Do zdarzenia doszło na treningu przed turniejem DM Rosji Juniorów.
W trakcie treningu, który odbywa się zgodnie z rosyjskim regulaminem na dwie
godziny przed startem do pierwszego biegu, Wiktor groźnie upadł i nie był w stanie poruszać się o własnych siłach. Młodego
Rosjanina prosto z toru odwieziono do szpitala.
Wstępne przypuszczenia, mówiące o złamaniu biodra zostały niestety potwierdzone
po badaniach przeprowadzonych w szpitalu w Bałakowie. U młodego Rosjanina
zdiagnozowano odłamkowe złamanie kości biodrowej z przemieszczeniem, co
oznaczało koniec sezonu dla Wiktora.
Zawodnika Mega-Łady Togliatti i Unibaxu Toruń czekało leczenie w klinice ortopedycznej w Samarze. Tam
też przeprowadzono pierwszy operacyjny zabieg
scalania kości. Po nim nastąpił długi okres unieruchomienia i późniejsze
stopniowe dochodzenie do sprawności ruchowej. Specjaliści nie mieli wątpliwości, że pełny powrót
do zdrowia zawodnik będzie musiał czekać kilka miesięcy.
Ostatecznie zawodnik z początkiem sezonu 2014 był gotowy do jazdy. Niestety dla
Wiktora, w teamie Aniołów po zmianie właściciela postawiono nowe cele i
zakontraktowano Grigorija Łagtę
oraz Jasona Doyla. W tej
sytuacji dla młodego Rosjanina zabrakło miejsca w składzie i choć zimą zawodnik
deklarował walkę o toruński skład po kilku kolejkach postanowił poszukać szansy
w innym klubie i pierwsze kroki Kułakow skierował za miedzę do bydgoskiej
Polonii. Toruński klub nie czynił, żadnych przeszkód, aby wypożyczyć zawodnika
jednak drużyna znad Brdy miała w swoim składzie siedmiu seniorów i zawodnika
nadal musiałby czekać na swoją szansę lub kontuzję kolegi z zespołu. Na taki
układ nie chciał zgodzić się zawodnik i prowadził negocjacje również z innymi
klubami. Ostatecznie zasilił szeregi tarnowskiej Unii, gdzie miał być
kadrową alternatywą za Leona Madsena, który borykał się z problemami
zdrowotnymi. Duńczy kszybko jednak powrócił do zdrowia i sportowej formy,
dlatego Wiktor wystąpił tylko w jednym meczu w którym nie zachwycił i kolejny
sezon przesiedział na ławce rezerwowych.
W sezonie 2015 Wiktor zmienił otoczenie i
trafił w ramach wypożyczenia do
Tarnowa, bowiem "Jaskółki" na skute kontuzji
pilnie potrzebowały zawodnika do skompletowania składu. W barwach Unii pojawił
się na torze niestety tylko dwa razy, przywożąc dwa zera w Gorzowie. Mimo, że
zawodnik dla tarnowian nie zdobył punktów, to jednak mógł szczycić się tym, że
startował po raz pierwszy w zespole, który wywalczył medal DMP. I choć
tarnowscy włodarze pytali o możliwość nawiązania współpracy w kolejnym roku
na zasadzie zawodnika "oczekującego", to jednak sam zainteresowany wolał regularnie
startować i tak komentował swoją przyszłość: Tak naprawdę chcę przygotować się dobrze do przyszłego
sezonu, bo chciałbym jeździć regularnie. Staram się dobrze pracować w tym
kierunku. W Tarnowie od razu mówili mi, że chcą nawiązać współpracę, ale ja nie
chcę być zawodnikiem "oczekującym". Wolę przejść do pierwszej ligi, jeździć
regularnie i dzięki temu się rozwijać.
Mimo nieudanych startów w polskiej lidze,
zawodnik pokazał się na arenie międzynarodowej, bowiem po tym jak przebrnął
eliminacje miał okazję startować w cyklu turniejów wyłaniających
IMŚJ oraz IMEJ. Na szczeblu światowym Wiktor został sklasyfikowany na
jedenastym miejscu, z kolei w rywalizacji juniorów legitymujących się
paszportami europejskimi zajął miejsce ósme.
Po sezonie Wiktor Kułakow podpisał list
intencyjny z bydgoską Polonią i w roku 2016 oraz 2017 reprezentował barwy
"Gryfów". Nowy kontrakt, był to powrót Rosjanina do
Polonii Bydgoszcz,
bowiem zadebiutował on w tym zespole 3 sierpnia 2012 roku, kiedy to biało-czerwoni
rywalizowali z rzeszowską Stalą. I jak się okazało po sezonie 2016 był to powrót
bardzo udany, bowiem zawodnik stał się jednym z liderów zespołu znad Brdy.
Wystąpił w siedemnastu meczach i osiągnął średnią 1,646. Generalnie zmiana i
stabilizacja w postaci regularnych startów bardzo dobrze wpłynęła na zawodnika w
całym sezonie, który była bardzo udany dla Rosjanina. Wystąpił on m.in. w
półfinale Drużynowego Pucharu Świata, a ponadto był liderem reprezentacji Rosji
w półfinale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów (zdobył 17 punktów). W
indywidualnej rywalizacji, wspomnieć należy o jego siódmym miejscu w
Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów oraz wygraną ostatnią rundę
młodzieżowego championatu na torze w Gdańsku. Niestety był to ostatni rok
startów Wiktora w gronie juniorów, ale i tak nie krył zadowolenia ze swojej
postawy i roztaczał ambitne plany na przyszłość: Udowodniłem sam sobie, że
potrafię jeździć. To była trudna stawka zawodników, w końcu czołowi juniorzy
świata. Tutaj nie było słabych nazwisk, piętnastu naprawdę świetnych żużlowców,
którzy nie mają zamiaru odpuszczać walki o punkty, więc trzeba było się trochę
namęczyć, aby wywieźć z trzech finałów jakieś "oczka". Ostatni sezon w gronie
juniorów, nie mogę powiedzieć, że był zły. Trafiłem do klubu, który dał mi
szansę i jeździłem regularnie. W środku sezonu miałem rewelacyjne występy.
Zawaliłem jednak trzy mecze. Myślę, że w przyszłym roku będzie dobrze, mam przy
sobie ludzi, którzy mnie wspierają. Wydaje mi się, że to może być spowodowane
brakiem doświadczenia. W przyszłym roku będę bardziej doświadczony, mądrzejszy i
wierzę, że coś z tego wyjdzie".
W sezonie 2017 wśród seniorów nie wiodło się Rosjaninowi już tak dobrze.
Ze średnią 1,645 pkt. na bieg był w trakcie sezony często krytykowany przez
właściciela Polonii Bydgoszcz, Władysława Golloba. Zawodnik robił jednak co
mógł, aby sprostać oczekiwaniom, ale niestety w trakcie sezonu doszło do
kradzieży jego sprzętu. Straty jakie poniósł zawodnik, były tak wielkie, że
zawodnik nosił się z zamiarem zakończenia kariery. Ukradzionych z warsztatu
motocykli i innego sprzętu co prawda nie udało się odzyskać, ale z pomocą
przyszło mu żużlowe środowisko. Dzięki wsparciu tunera
Ryszarda Kowalskiego oraz
menedżera Rafała Lewickiego Rosjanin otrzymał nowe motocykle!
Swoim szczęściem zawodnik podzielił się z kibicami za pośrednictwem portalu
społecznościowego. "Pomimo ogromnych starań całego zespołu, ale również osób ze
środowiska żużlowego i policji, nie udało się do dnia dzisiejszego odnaleźć
skradzionego sprzętu. Po feralnym dniu pomocną dłoń wyciągnęła do nas cała
żużlowa Polska. Otrzymaliśmy także bardzo duże wsparcie od naszych sponsorów,
którzy są z nami od początku sezonu oraz od firm, które pomogły nam zaraz po
zdarzeniu. Kolejny raz nieocenioną pomoc okazał Ryszard Kowalski oraz firma Speed Products. Kilkadziesiąt godzin po całym zdarzeniu przygotowane zostały
specjalnie dla Viktora kolejne silniki i ramy. Dzięki okazanemu wsparciu Viktor
na dzień dzisiejszy dysponuje dwoma motocyklami, które przygotowane są do
zawodów na najwyższym światowym poziomie".
Bez pomocy innych zawodnikowi pewnie nie udałoby się kontynuować kariery.
Wartość dwóch motocykli żużlowych, jednego crossowego, narzędzi oraz sporej
ilości części zamiennych wynosiła ponad 80 tysięcy złotych. Zawodnik
drużyny pierwszoligowej z całą pewnością nie był w stanie sam podnieść się po takim
ciosie. Na szczęście przyjaciele nie byli bierni w jego nieszczęściu.
Wiktor jednak się podniósł i po spadku do bydgoskiej Polonii do II ligi,
postanowił dalej się rozwijać i mimo braku gwarancji startowych w sezonie
2018 związał się ponownie umową z ekstraligowym beniaminkiem, doskonale znaną mu
Unią z Tarnowa,
gdzie miał być oczekującym na realne starty rezerwowym. Niestety sezon nie
ułożył się dla Unii Tarnów i dla Rosjanina tak jak zakładano przed sezonem. Unia
zaznała goryczy porażki, a Kułakow na torze pojawił się w zaledwie piętnastu
wyścigach uzyskując średnią 1,13 na bieg. Trener Paweł Baran także nie darzył go
wielkim zaufaniem. Szkoleniowiec stawiał np. na Artura Mroczkę i Petera
Kildemanda, mimo że ci notorycznie zawalali kolejne wyścigi, a w konsekwencji
mecze. Po ostatnim, przegranym spotkaniu w Zielonej Górze stało się jasne, że
Jaskółki żegnają się z najlepszą ligą świata. Na gorąco, jeszcze na stadionie
Falubazu, Wiktor Kułakow w rozmowie z oficjalnym serwisem Speedway Ekstraligi
rzucił kamień do ogródka klubu i powiedział że żałuje podpisania kontraktu w
Tarnowie. Według niego walka o skład była niesprawiedliwa, a trener forował
innych zawodników. Ze wszystkich, bez wyjątku zaczęła wylewać się frustracja,
żal i uczucie bezradności: "Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało przez
cały sezon, to nie podpisałbym kontraktu w Tarnowie. Oczywiście, zrozumiałbym
sytuację, w której bylibyśmy w czwórce i każdy z nas jechałby dobrze. Nie było
walki o skład, zwłaszcza na treningach, kiedy wygrywałem z zawodnikami i nie
dostawałem szansy. To mnie najbardziej denerwowało. Pytałem trenera dlaczego na
mnie nie stawia, to mówił, że to jego decyzja. I tyle. Może był na mnie za coś
wkurzony. Dlatego wolę iść do pierwszej ligi, by odbudować swoją formę i dla
samego faktu, że będę się tam lepiej czuł".
Mimo cierpkich słów, Wiktor nie żywił urazy i niemal od razu po spadku
drużyny z Ekstraligi zadeklarował chęć pozostania w Unii na sezon 2019:
"Nie byłem oczywiście zadowolony z tego, że w większości meczów przebierałem
się tylko w kevlar i oglądałem je z perspektywy parku maszyn. Ale ten stan
szybko minął. Oddzieliłem to grubą kreską, dałem wszystkim w klubie jasny
sygnał, że nie mam zamiaru opuszczać Unii Tarnów. Zżyłem się z tutejszym
środowiskiem. Odpowiada mi też tor, który zdążyłem bardzo dobrze poznać. Stać
mnie na bycie liderem naszego zespołu. Zdaje sobie sobie sprawę, że moja postawa
może być kluczowa w kontekście osiągnięcia fajnego wyniku, a mierzymy wysoko.
Uważam, że posiadamy mocną drużynę ze świetnymi juniorami. Jeśli każdy wystrzeli
na miarę swoich możliwości, kibice mogą być świadkami naprawdę miłej
niespodzianki w naszym wykonaniu".
I zawodnik nie rzucił słów na wiatr. Był niekwestionowanym liderem
tarnowskiego zespołu , a średnia biegowa 2,411 mówiła sama za siebie, tym
bardziej, że dała mu ona status najlepszego jeźdźca w pierwszej lidze. Było
to zaskoczenie chyba nawet dla samego zawodnika, bo taj jak wspomniano sezon
2018 nie był dla Rosjanina zbyt udany. W składzie zajmował przeważnie pozycję
numer 8, z której nie miał zbyt wielu okazji do startów. Rosjanin jednak nie
złożył broni i co zarobił inwestował w sprzęt by zostać podstawowym zawodnikiem
Unii, a gdy już nim został i wskoczył na bardzo wysoki poziom i stał się jednym
z najlepszych zawodników pierwszej ligi. Po sezonie sam jednak przyznał, że
każdy sezon uczy go czegoś innego: "Nigdy nie mówiłem, że żałuję sezonu 2018, w
którym nie dostawałem zbyt wielu szans. Wówczas nie twierdziłem, że żałowałem
podpisania umowy z tym klubem. To był inny rok, jest to już historia i nauczka.
Nie powiem nawet, że był on stracony, bo każdy sezon daje mi coś do głowy i
mojego życia. Każdy rok coś wnosi. Trzeba cieszyć się z tego, że w ogóle mogę
się ścigać, jeździć na motocyklu, przebywać w Polsce i zwiedzać inne kraje. Ja
patrzę na to trochę inaczej, staram się może odmiennie podejść do tego
wszystkiego".
I choć słowa jakie padły w wywiadzie wskazywały, że zawodnik nie żywi urazy za
poprzednie lata, to pamięć nie była ulotna i gdy pojawiła się szansa na zmianę
otoczenia w bardziej stabilnym niż w owym czasie tarnowska Unia, działacze z
"Jaskółczego Gniazda" nie zdołali zatrzymać swojego lidera na kolejny sezon,
bowiem wybrał on inne skrzydła, a były to skrzydła "Anielskie". Rosjanin
obok braci Holderów, po pierwszym w historii klubu spadku do niższej ligi, miał
być jednym z liderów i pomóc drużynie z miasta Kopernika w szybkim awansie w
szeregi ekstraligowe i tak komentował swoją decyzję w jednym z wywiadów:
"Wracam do Torunia po kilku latach, z czego bardzo się cieszę. Ja i cały mój
team mieszkamy niedaleko, mam również bazę w pobliżu. Moim celem jest rozwój i
podnoszenie poziomu sportowego. Celem Apatora jest awans do Ekstraligi i pragnę
przyczynić się do niego swoimi wynikami. Drużyna na papierze wygląda imponująco
jak na warunki pierwszej ligi, ale jak wiemy, same nazwiska nie gwarantują
osiągnięcia sukcesu. Należy być czujnym i zmotywowanym, aby osiągnąć założony
przez klub cel. Ja nie zmieniam swoich przygotowań od kilku lat. Wprowadzone są
tylko pewne nowinki. Trenuję w cyklu indywidualnym, który rozpocząłem jeszcze
startując w Rosji. Jestem pewien, że będę dobrze przygotowany kondycyjnie i
motorycznie. Również pod kątem sprzętowym nie przewiduję zmian, bo to co jest
sprawdza się. Praktycznie od początku kariery o moje silniki dba Pan
Ryszard Kowalski wraz z
Danielem RK Racing. O pozostałe części dbają moi już wieloletni mechanicy,
doskonale znani w środowisku toruńskim ponieważ pracowali wcześniej z
zawodnikami występującymi w barwach Apatora, co też daje mi dużo spokoju.
Aktualnie cały czas jestem c cyklu treningowym, aby podtrzymać kondycję. Na
początku stycznia wyjeżdżam na kilka dni wakacji na których, ale wówczas także
nie zapomnę o treningu. W połowie lutego przyjeżdżam do polski, aby
przygotowywać się z drużyną do sezonu 2020".
Ważne słowa wypowiedział również menadżer
zawodnika Marcin Kraszewski, bowiem wskazywały one kierunek w rozwoju i
ambicje Wiktora: "Żeby się rozwijać i iść
wytyczoną ścieżką potrzebujemy większych nakładów finansowych i to już w chwili
rozpoczęcia przygotowania do sezonu, lecz i w późniejszych terminach. Nakreślono
nam ambitne cele i, aby je spełnić niezbędne są systematycznie otrzymywane
środki. Nie jest to uszczypliwość w stronę Tarnowa. Kto wie, może poza Grupą
Azoty trudno im znaleźć innego możnego partnera, a drobni sponsorzy nie
wypełniają kasy w takim stopniu żeby zachować płynność. Budżet Apatora jest
niezachwiany, a właściciel na bieżąco reguluje zobowiązania. Przemysław
Termiński jest głównym sponsorem, a nad klubem pieczę sprawuje jego żona - pani
Ilona, mamy więc do czynienia z biznesem rodzinnym. Co jeszcze? Porównajmy
frekwencję Tarnowa do innych miast. Publiczność rzędu 3-3,5 tys. widzów pewnie
nie pozwala, aby znacząco zasilić kasę klubu. Dlatego przykro nam, że musimy
pożegnać się z Tarnowem. Biorąc jednak pod uwagę ambicje sportowe i dalszy
rozwój, nie było możliwości pozostania w Unii. Wygranie pierwszej ligi w sezonie
2020 nie gwarantowało awansu do Ekstraligi. Nas interesował sukces sportowy i
dalszy krok w karierze. To był cel nadrzędny, który kładliśmy ponad aspekty
finansowe. W tarnowskim klubie wiedzieli czego oczekujemy. Dopytywaliśmy
prezesa, menedżera, ludzi w spółce jakie są szanse na spełnienie wymogów
licencyjnych dla Ekstraligi. Chodziło o infrastrukturę, czy ruszy przebudowa
stadionu, bo z tym jest największy problem. Nikt nie był w stanie nam tego
przedstawić czarno na białym. My natomiast wyraziliśmy klarowne stanowisko. Dwa
lata w pierwszej lidze i tyle. Warunek był jeden. Dobra, równa dyspozycji w
przekroju sezonu. Plan osiągnęliśmy, Wiktor wygrał klasyfikację na
najskuteczniejszego zawodnika zaplecza najlepszej ligi świata, a kolejnym etapem
jest ugruntowanie pozycji. Okej, powiedzmy, że przedłużylibyśmy kontrakt w
Tarnowie, ale co dalej? Nie było perspektyw, Toruń jawił się więc naturalnym
ruchem, bo to drużyna stworzona z myślą o błyskawicznym powrocie do Ekstraligi.
Nie zmienilibyśmy barw klubowych, nawet wiedząc, że na stole leży kilka dużo
atrakcyjniejszych finansowo propozycji z Ekstraligi. To by się kłóciło z tym, co
sobie założyliśmy. Potrzebujemy tego jednego roku, aby potwierdzić wartość
sportową i wyrobić sobie jeszcze lepszą markę na rynku zawodniczym. Wiktor
naprawdę nie ma jeszcze na tyle renomowanego nazwiska, a proszę zauważyć, że
działacze niezbyt chętnie sięgając po żużlowców z niższych klas. Preferują
obracanie się w gronie zawodników, którzy "wożą" się na tym, że w przeszłości
coś znaczyli, a teraz wpadli w dołek. Przykre, to ponieważ w niższych ligach
można wyłowić parę fajnych perełek, nie odbiegających poziomem od tych, którzy
zawsze znajdą klub w Ekstralidze, choć powiedzmy sobie szczerze, że na to nie
zasługują".
Po tak wielu słowach, w których jawił się
konkretny i przemyślany plan, toruńscy kibice i działacze mieli wielkie
oczekiwania względem pierwszoligowej gwiazdy. I Wiktor oczekiwania te spełnił,
bowiem w barwach Apatora nie stracił nic ze swojej skuteczności. Niestety sezon
2020 dla Wiktora, podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod
znakiem zapytania. Powodem była pandemia Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym
świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy
orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia
epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać
przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej
decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o
zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania
zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020
r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13
długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych,
renegocjacji kontraktów, a także przemodelowano instytucję zawodnika
startującego jako "gość", co oznaczało, że zawodnicy z niższej ligi mogli
startować w lidze wyższej. Ostatecznie sezon wystartował w mocno okrojonej
formie, a zawodnicy praktycznie na stałe osiedlili się w Polsce i szukali
startów "gdzie się dało". Wiktor od początku rozgrywek zachwycał formą, co
zwróciło uwagę działaczy ekstraligowych i nieustannie kusili go do występów
w roli gościa. Zawodnik konsekwentnie odmawiał podtrzymując wcześniejsze
argumenty i mówił, że nie jest jeszcze gotowy na jazdę wśród najlepszych drużyn
w Polsce. I jak się okazało miał sporo racji. Bowiem ostatecznie tak jak wszyscy
toruńscy seniorzy trafił do ekstraligi w charakterze "gościa", ale wystartował
tylko w dwóch biegach zielonogórskiego klubu i niestety nie sprostał zadaniu.
Z powodzeniem jednak ścigał się dla Apatora, którego barw bronił we wszystkich
14 meczach ligowych. Niestety ostanie mecze w wykonaniu Wiktora były nieco bez
błysku, a zawodnik kompletnie pogubił się w ostatniej kolejce na twardym torze w
Gnieźnie. Nie przeszkodziło mu to zostać najlepszym zawodnikiem pod względem
liczby zdobytych punktów wraz z bonusami, bo na swoim koncie zapisał ich, aż
170. Co więcej Wiktor wystartował w 72 biegach, co było drugim wynikiem w całej
lidze, a do mety jako ostatni (pomijając 4 wykluczenia i taśmę) przyjechał tylko
raz.
W trakcie sezonu zawodnik był cały czas przygotowywany do tego, aby po awansie
do ekstraligi startował w barwach Apatora na pozycji polskiego seniora. Czyniono
więc ciągłe starania o nadanie polskiego obywatelstwa dla Rosjanina. Plan toruńskiego
klubu jednak został zburzony przez nowe regulacje regulaminowe i Wiktor z
miejsca otrzymał oferty z: Tarnowa, Gdańska, Łodzi i Bydgoszczy. Jednak
faworytem w wyścigu po Kułakowa wydawała się Unia Tarnów, która na sezon
2021 planowała zbudować jeden z najmocniejszych zespołów w pierwszej lidze,
bowiem poza Rosjaninem w kręgu zainteresowań "Jaskółek" byli Peter Ljung,
Jakub Jamróg, Ernest Koza i Kacper Gomólski, a zawodnikiem do lat 24 miałby
być Michał Gruchalski, zaś juniorami Przemysław Konieczny i Mateusz
Cierniak. Taki skład dawał realne podstawy do typowania tego zespołu na
faworyta rozgrywek.
Wiktor jednak po sezonie czuł się gotowy na ekstraligę i tak komentował
sezon 2020 i swoją sportową przyszłość: "Sezon nie był łatwy, na szczęście udało się go odjechać w tak krótkim
czasie. Brakowało mi jednak wyjazdów do Szwecji, do Rosji, na zawody
międzynarodowe, jak pewnie każdemu. W Polsce nie miałem źle, rozwijam się
sportowo. Gdybym startował w Rosji to byłby duży krok w tył, nie ukrywajmy w
tym sezonie jeździli głównie młodzieżowcy, jak na przykład w Wostoku
Władywostok. Jak jest normalny sezon, bez pandemii zawsze lubiłem
przyjeżdżać do Rosji, bo miałem możliwość odwiedzić rodzinę i trochę
pojeździć. Przez brak tych wyjazdów miałem przez moment pewne problemy pod względem psychicznym, ponieważ byłem sam
i brakowało mi rodziny. Na szczęście pod względem fizycznym
nie miałem żadnych problemów. Cieszę się, że udało się ominąć kontuzje. W
przyszłości na pewno chciałbym wystąpić w eliminacjach do Grand Prix albo do SECu,
ale to zależy czy rosyjska federacja da mi miejsce. Czuję również, że jestem
gotowy na ekstraligę, kluby jednak chcą bym startował z polską licencją,
tylko że ja zawsze chciałem mieć polskie obywatelstwo, ale nie rozważałem
starania się o polską licencję. Na razie nie mam polskiego paszportu więc nie ma co
na ten temat myśleć, jak będę miał paszport to zobaczymy".
Losy Rosjanina
potoczyły się jednak tak, ze trafił do
Wybrzeża Gdańsk. A
co było impulsem do takiej decyzji opowiedział w wywiadzie:
"Prowadziłem rozmowy z Apatorem, a wszystko odbywało się w bardzo dobrej
atmosferze. Zarówno ja, jak i zarząd klubu z Torunia zdawaliśmy sobie
sprawę z tego w jakiej sytuacji jesteśmy. Każdy przecież widzi, że zmiany
w przepisach wymusiły na nas zmianę planów na nadchodzący sezon. Ale to
już przeszłość i czas skupić się na przyszłości.
Korzystając z okazji
chciałbym bardzo serdecznie podziękować właścicielom toruńskiego Apatora
oraz osobom związanym z klubem za ten sezon. To był bardzo trudny, ale i
bardzo dobry rok dla nas. Cieszę się, że mogłem być częścią tego
zespołu. Będę bardzo mocno trzymał kciuki za Was w kolejnym sezonie!
Dziękuję również wszystkim toruńskim kibicom! Za doping, wsparcie i
wiarę w sukces, który wspólnie osiągnęliśmy.
Po sezonie miałem sporo zapytań o sezon 2021, ale Wybrzeże wykazywało
największą determinację. Zdecydowały głównie względy sportowe. Zespół z
Gdańska chce jechać o najwyższe cele i to mnie bardzo cieszy. Mam
nadzieję, że będę ważnym punktem zespołu w najbliższym sezonie".
Choć zawodnik stracił miejsce w podstawowym
zespole Apatora po zmianie przepisów nie oznaczało to, że z Aniołami
pożegnał się na dobre. Oto bowiem toruński klub zdecydował
się zatrudnić Rosjanina w roli gościa na sezon 2021. W porównaniu do
sezonu 2020 rola gościa została jednak mocno ograniczona i zgodnie z nowymi przepisami,
Wiktor dla Apatora mógł wystartować jako gość tylko wtedy, gdy któryś z
torunian wypadnie ze składu ze względu na zakażenie koronawirusem. W
poprzednich rozgrywkach kluby mogły korzystać z zawodników niższej ligi bez
ograniczeń i mocno nadużywały przepisu. Bardzo zyskała m.in. Stal Gorzów,
która dzięki pomocy Jacka Holdera dojechała do finału.
W trakcie sezonu Wiktor spisywał się ponownie znakomicie. Choć nie
był już tak skuteczny jak w dwóch poprzednich sezonach. Stracił jakby swój
błysk. Być może zniechęciły go ciągłe obietnice startów w najlepszej lidze
świata i przestał jechać ze swoją stuprocentową sportową mocą. W barwach
Wybrzeża wystartował w 16 meczach i ze średnią 2,167 pkt na bieg został
sklasyfikowany na 7 miejscu w rankingu pierwszoligowców. Pozostała część
drużyny nie stanęła jednak na wysokości zadania i gdańszczanie można
powiedzieć rzutem na taśmę awansowali do play-off, ale nie przebrnęli fazy
półfinałowej i zakończyli sezon z lekkim rozczarowaniem. Nikt jednak w
Wybrzeżu nie miał zastrzeżeń do postawy Rosjanina i to właśnie od niego
zaczęto budowanie składu nadmorskiej ekipy na rok 2022.
Równie wybornie jak w polskiej pierwszej lidze dwudziestosześciolatek
prezentował się w Bauhaus-Ligan, gdzie był pewną postacią Vastervik
Speedway. W dziseięciu spotkaniach szwedzkiej ekstraklasy zdobywał średnio dwa
punkty na wyścig, co było czwartym wynikiem w zespole, a 24. w całych
rozgrywkach.
Nic dziwnego, że szefostwo Vastervik również zdecydowało się na kontynuację współpracy
i zaproponowano Wiktorowi nowy kontrakt, na który
Rosjanin przystał. Oto jak menadżer Vastervik Morgan Andersson, komentował
współpracę z zawodnikiem: "W trakcie sezonu Wiktor pokazał się ze
świetnej strony. Prawdopodobnie zaliczyłby w naszych barwach jeszcze więcej
meczów, gdyby nie kolizje terminów w lidze rosyjskiej. On ma dopiero 26 lat, więc widzimy w nim przyszłość. Mamy nadzieję, że
czeka nas wiele wspólnych lat. Bardzo się cieszymy, że chciał kontynuować
współpracę. Jesteśmy ciekawi, co pokaże w 2022 roku".
Niestety z końcem lutego sytuacja Wiktora i
innych zawodników z rosyjskim paszportem bardzo się skomplikowała i wielkie
plany mogły lec w gruzach. Oto bowiem Światem wstrząsnęło to co
wydarzyło się w nocy z 23 na 24 lutego 2022 roku. Armia rosyjska na rozkaz
Władimira Putina najechała na Ukrainę. Rosyjscy żołnierze wkroczyli m.in. na
tereny wschodnich obwodów Ukrainy. Równolegle rozpoczęły się naloty z
powietrza. Ostrzelano m.in. Kijów, Charków, czy Lwów. Ukraińskie służby
informowały o ofiarach śmiertelnych, liczonych w dziesiątkach istnień oraz
rannych cywilach.
Głos w sprawie tych dramatycznych wydarzeń zabrało środowisko sportowe,
potępiając działania wojenne w których niektórzy domagali się wykluczenia
rosyjskich zawodników ze sportowej rywalizacji. W Ekstralidze
zakontraktowanych przed sezonem było kilku rosyjskich zawodników, a wśród
nich oprócz Wiktora i toruńskich jeźdźców
Emila Sajfutdinowa i
Jewgienija Sajdulina,
dla Sparty Wrocław punkty miał zdobywać Artiom Łaguta. Jego brat
Grigorij zawiązał się
Motorem Lublin. W Grudziądzu umowę podpisał Wadim Tarasenko. Emil jak i
Artiom posiadali co prawda polski paszport, ale ten nie miał mieć wpływu na
decyzje w tej sprawie. Jednocześnie w polskich ligach żużlowych z
prawnego punktu widzenia, nie do końca było możliwe, by pozbawić zawodników z rosyjską
licencją prawa startu. Jednak wraz z zaognianiem się konfliktu na linii Ukraina
- Rosja świat zaczął alienować z życia społeczno-gospodarczego uznaną za
terrorystyczną nację rosyjską i po decyzji FIM również PZM 05.03.2022
wydał oświadczenie w którym zawiesił zawodników rodem z Rosji:
W związku z bezprawną zbrojną inwazją Rosji na terytorium Ukrainy, jak
również wobec faktu, że ta brutalna napaść wspierana jest przez państwo
białoruskie Polski Związek Motorowy wyklucza aż do odwołania zawodników
rosyjskich oraz białoruskich z udziału we współzawodnictwie sportowym w
sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski . Wyklucza się
również reprezentacje tych krajów z udziału w zawodach sportowych
rozgrywanych w Polsce.
Ponadto zawodnikom z licencją Polskiego Związku Motorowego zakazuje się
startów w zawodach organizowanych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz na
terenie Republiki Białoruskiej.
Wierzymy, że w obliczu zbrodniczych działań Federacji Rosyjskiej wspieranych
przez Republikę Białoruską konieczne jest podjęcie zdecydowanych kroków,
które pokażą stanowczy sprzeciw wobec agresji obu tych państw.
Zatem czy po wojennym zawieszeniu, ukarany
zawodnik wróci do ścigania?
Z odpowiedzią na to pytanie należy poczekać do zakończenia wojny prowadzonej
przez obłąkanego tyrana rządzącego Rosją.
Poza Polską zawodnik startował:
Vastervick Speedway,
STK Baszkiria Oktiabrskij,
IMME | 2017/2(IMM-1L) |
IMŚJ | 2016/7 |
MEP | 2017/2; 2018/5; 2019/1 |
Kluby w lidze polskiej
bez klubu w Polsce | ||||||||
2012 | 2013 | 2014 | 2015 |
2016- -2017 |
2018- -2019 |
2020 2020(gość) |
2021- -2022 zawieszony 2021(gość) |
2023 |
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
2014 | 4 | 12 | 16 | 1 | 1,417 | nklas |
2020(1) | 14 | 32 | 152 | 18 | 2,361 | 2 |
Autorem zdjęcia w kevlarze
Polonii Bydgoszcz jest
Przemek Kłos