SAJDULIN Jewgienij
Rosja


Urodzony 14 grudnia 2000.

Rosjanin podpisując kontrakt w Toruniu, należał do młodego pokolenia, żużlowców którzy lubią ścigać się zarówno latem jak i zimą. Dlatego Jewgienij Sajdullin oprócz klasycznej odmiany żużla nie stroni od emocji związanych z ice-speedwayem. Nic więc dziwnego, że wschodząca gwiazda Rosyjskiego motorsportu miała niewiele czasu na cokolwiek poza motocyklem: „Trudno znaleźć wolną chwilę, kiedy jeździsz i latem, i zimą. Cały czas między sezonami spędzam na przygotowaniach do kolejnych sezonów. Kiedy jednak mam parę godzin dla siebie, chodzę do kina, jeżdżę na rowerze albo na łyżwach, albo… trenuję na motocrossie. Na szczęście skończyłem już szkołę średnią i postanowiłem zrobić sobie przerwę, ponieważ w tym momencie sport traktuję priorytetowo. Ale to nie znaczy, że dałem sobie spokój z nauką, bo planuję uczyć się dalej".

O wydawałoby się nieco anonimowym zawodniku zrobiło się głośno pod koniec 2018 roku, kiedy to podpisał dwuletni kontrakt z reaktywowanym klubem z Krosna. Co prawda kontuzja pokrzyżowała jego plany związane z ligą polską, ale w składzie Wilków pojawił się również w sezonie 2020. Zgłębiając życiorys i sylwetkę zawodnika łatwo można dostrzec, że w żużlu nie pojawił się znikąd. Jego ojciec, Wiaczesław, profesjonalnie zajmował się motocrossem, a siedem lat starszy brat, Igor, z sukcesami ścigał się na lodzie. Zatem rodzinne tradycje zobowiązywały i Jewgienij skazany był na motosport. Jak większość rosyjskich zawodników, zaczynał od motocrossu, a pierwszy raz na mały motocykl wsiadł w jako pięciolatek. W 2014 roku, zainspirowany osiągnięciami brata, postanowił spróbować swoich sił w lodowej odmianie speedwaya. Jego pierwszym klubem był Mega Łada Togliatti, w barwach której od początku święcił znaczące sukcesy. W 2018 roku wspólnie z kolegami został Drużynowym Mistrzem Rosji. Z kolei z Wadimem Swinuchowem wywalczył srebro w Drużynowym Pucharze Rosji Juniorów. W zawodach tych był najlepszym zawodnikiem dwudniowego turnieju, bo wygrał dziewięć z dziesięciu swoich wyścigów. Niestety, to było zbyt mało, aby pokonać duet z Kamieńska Uralskiego i Sajdullin przegrał bieg dodatkowy o złoty medal z Nikitą Tarasowem.
Nieco mniej szczęścia zawodnik miał w zmaganiach indywidualnych. Na początku stycznia 2019 w Kamieńsku Uralskim zajął dopiero dziewiąte miejsce w seniorskich zmaganiach, a tydzień później w Wiatskich Polanach był piąty wśród juniorów, przegrywając baraż o podium o zaledwie jeden punkt. Planował jednak powetować sobie te lodowe niepowodzenia w kolejnych latach.

Z czasem a był to rok 2018 przyszło jednak większe zainteresowanie i klasyczną odmianą żużla, którą komentował: "W Rosji zima trwa pół roku, więc nie musimy wydawać dużo pieniędzy na przygotowanie torów. Czasem trenujemy na zamarzniętych jeziorach. A na Zachodzie niemal wszystkie turnieje mistrzostw świata odbywają się na sztucznie przygotowanych torach. To znaczy, że tamtejsi zawodnicy nie mają gdzie trenować, gdzie się doskonalić. Porównując jednak klasyczny żużel i żużel na lodzie musze powiedzieć, ze to dwie zupełnie różne dyscypliny. Właściwie jedyne podobieństwo to owalny tor i czterech jeźdźców mierzących się na dystansie czterech okrążeń. Przy czym o ile w klasycznym żużlu można kupić gotowy motocykl, o tyle w wyścigach na lodzie sprawa jest trudniejsza, ponieważ motocykl trzeba sobie samemu złożyć właściwie od zera. Przez to oczywiście obie te dyscypliny są bardzo drogie, zwłaszcza gdy człowiek nie ma sponsorów".
Swoje pierwsze kroki na żużlowym owalu stawiał, a w barwach oczywiście Mega-Łady. Wystartował też w czempionacie kraju zarówno wśród juniorów, jak i wśród seniorów, ale zajął odpowiednio siódme i dwunaste miejsce. Trudno było również jako sukces wskazywać brąz w drużynie, biorąc pod uwagę kadłubową obsadę ligi rosyjskiej oraz problemy finansowe ostatniego zespołu, Oktiabrskiego. W 2019 roku miało być lepiej. Do finału Indywidualnych Mistrzostw Rosji Sajdullin awansował z drugiego miejsca, przegrywając z Romanem Lachbaumem. Wywalczył też awans do finału Pucharu Europy do lat 21, w którym omal nie zdobył złota. W Žarnovicy przez cztery serie objeżdżał rywali jak chciał. Pogromcę znalazł dopiero w swoim piątym starcie, a był nim Aleksander Kajbuszew. Pech chciał, że jedno jedyne stracone oczko oznaczało bieg dodatkowy  z Janem Kvěchem. Niestety w walce o pierwszą pozycję emocje skończyły się, nim jeszcze na dobre zaczęły, ponieważ krótko po starcie Rosjanin upadł i został wykluczony, ale w wywiadzie nie krył zadowolenia z nauki jaką wyników z pierwszej poważnej imprezy: "To było moje pierwsze doświadczenie z imprezą takiej rangi. Wszystko mnie interesowało i jeździło mi się cudownie. Może nie wszystko wyszło tak, jak bym chciał, ale zdobyłem bezcenne doświadczenie na przyszłość".

Gdy wydawało się, że po takim występie kolejne sukcesy są kwestią czasu, zaledwie dwa tygodnie po udanym finale Pucharu Europy młody Rosjanin złamał kość piszczelową. Do feralnego wypadku doszło podczas meczu pomiędzy Turbiną Bałakowo a Mega-Ładą Togliatti, w którym to oba zespoły jechały " nic", bowiem goście byli już pewni startu w finale, a gospodarze szykowali się do pojedynku o brąz. W efekcie Sajdullin nie pojawił się w krajowym czempionacie wśród juniorów i seniorów. Po długiej rehabilitacji powrócił do ścigania w roku 2020, ale wszystkie plany zawodnika podobnie jak wielu innych jeźdźców stanęły pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów. Ostatecznie sezon żużlowy na świecie wystartował w mocno okrojonej formie, a zawodnicy praktycznie startowali tylko w Polsce i szukali startów "gdzie się dało". W tej sytuacji zawodnik na dorobku skupił się na startach głownie w swojej ojczyźnie, a kontrakt w Polsce okazał się dokumentem w szufladzie młodego żużlowca.

Zdołał jednak stanąć w szeregach reprezentacji Rosji jako zawodnik rezerwowy i choć nie pojawił się na torze trio Emil Sajfutdinow - Artiom Łaguta - Jewgienij Sajdullin zostało zapisane w annałach żużlowej historii jako drużyna która po raz trzeci z rzędy wywalczyła złoty medal w Speedway of Nations, które to było nieudaną hybrydą drużynowych mistrzostw świata i mistrzostwach świata par. Nie umniejszało to jednak sukcesu Rosyjskich żużlowców, a wręcz przeciwnie pokazywało, że w jeźdźcy zza wschodniej granicy mają spore umiejętności. I tym tropem podążyli poszukiwacze młodych talentów z Apatora Toruń, którzy najpierw podpisali kontrakt z Pawłem Łagutą, który miał pełnić w sezonie 2021 rolę pierwszego rezerwowego, ale także - dzięki regularnym treningom - przygotowywać się do regularnej jazdy w przyszłości w ekstralidze. Niestety z planów tych nic nie wyszło, bo okazało się, że zawodnik popadł w duże problemy prawno-wizowe i przez najbliższe trzy lata nie miał co liczyć na pozwolenie na wjazd do Polski.
Ta sytuacja mocno pokrzyżowała plany torunian, ale dość szybko w klubie znaleziono wyjście z sytuacji. Zamiast szukać znanych nazwisk na rynku transferowym, działacze Aniołów ponownie postanowili przeczesać rosyjski rynek w oszukiwaniu nieoszlifowanego diamentu. I tym sposobem trafiono na Jewgienija Sajdullina, który swoimi umiejętnościami dorównywał Pawłowi Łagucie, ale też miał spore możliwości z zanadrzu, choć jego nazwisko nie było tak znane w żużlowym środowisku. Problemem przy tym transferze był jednak czas w jakim nawiązano kontakt z Rosjaninem. Sprawa Łaguty zaskoczyła bowiem toruńskich działaczy już po zimowym okienku transferowym i kolejny żużlowiec z Rosji musiał poczekać na podpisanie umowy, aż do otwarcia pierwszego wiosennego okna transferowego. Działaczy z miasta Kopernika, nie zniechęciło to do nawiązanie wcześniejszej współpracy i zaprosili Sajdullina do Torunia już w marcu, aby mógł potrenować na torze i normalnie przygotować się do sezonu. Niestety problemem okazała się ponownie pandemia koronawirusa, bowiem przyjazd do Polski i treningi na Motoarenie uniemożliwiały Rosjaninowi regularne występy w Mega Łada Togliatti, z uwagi na reżim sanitarny i obowiązkowe kwarantanny. W tej sytuacji zawodnik pozostał w domu i wspólnie z Mega Ładą przygotowywał się do sezonu. Apator jednak bardzo liczył na Sajdulina, bowiem w klubie panowało przekonanie, że w ostatnich latach w gronie Aniołów z zagranicznych zawodników sprawdzali się jedynie Australijczycy i Rosjanie, dlatego te dwa kierunki były uprzywilejowane w poszukiwaniu talentów. Sajdullin miał tym samym otrzymać komfortowe warunki do rozwoju, by w przyszłości zastąpić Roberta Lamberta na pozycji zawodnika do lat 24.

Działacze z grodu Kopernika, nie zamierzali jednak trzymać w głębokiej rezerwie zawodnika, który miał przede wszystkim jeździć i zdobywać żużlowe szlify. Dlatego postanowili wypożyczyć Jewgienija Sajdullina do Polonii Bydgoszcz, która była niezwykle aktywna na rynku transferowym i jeszcze przed sezonem była zainteresowana wypożyczeniem Rosjanina. Formalności jednak przeciągnęły się do mementu gdy okazało się, że w Toruniu skład jest kompletny i zawodnicy, których dwudziestojednolatek mógłby zastąpić nie zawodzą, a Adam Krużyński tak komentował to wypożyczenie: "Prezes Kanclerz był bardzo zdeterminowany, żeby go pozyskać. Wierzył w naszego zawodnika. Trzeba powiedzieć, że to dobrze się ułożyło zarówno dla naszego klubu jak i dla bydgoszczan. Przy tym, co dzieje się z kontuzjami w Polonii, ten ruch był też niezwykle ważny dla klubu z Bydgoszczy. Dlatego wypożyczyliśmy Sajdulina. W przyszłym będzie z powrotem naszym zawodnikiem. Fajnie, że prezes Kanclerz da mu dużą szansę. Mam na myśli dosprzętowienie oraz możliwość zafunkcjonowania w eWinner 1. Lidze. Moim zdaniem Sajdullin to zawodnik o niesamowitym potencjale. W przyszłości może również zaistnieć w Ekstralidze jako zawodnik U23 z pozycji rezerwowego lub w podstawowym składzie, spełniając wymóg żużlowca do lat 24".
Ostatecznie jeździec ze wschodu dostał bardzo szybko swoją szansę w drużynie Gryfów, ale nie zachwycił. Pojechał w 14 wyścigach, w których z bonusami zdobył 20 punktów. Legitymował się średnią 1,429 - drugą w eWinner 1. Lidze wśród zawodników niesklasyfikowanych. O Rosjaninie zrobiło się jednak głośno po meczu w Rybniku, gdy w wyniku kadrowych problemów Polonii dostał szansę na występ w większej ilości biegów i zdobył 11 punktów. Cieszyło to Krużyńskiego, który ponownie komentował: "To pierwsza jaskółka w postaci dobrego meczu, ale myślę, że nie ostatnia. Wierzę, że będziemy go coraz częściej obserwować jako zawodnika bardzo dobrze punktującego. Jeśli chodzi o potencjał jeździecki, jest to mega ciekawy żużlowiec, świetnie wyszkolony technicznie. Wydaje się, że Rosjanin może zrobić sporą karierę w sporcie żużlowym. Poczekajmy, jednak z ostateczną oceną, bo z wieloma zawodnikami bywało tak, że po jednym błysku zachwycano się nimi i robiono z nich gwiazdy. Na pewno trzeba dać mu trochę czasu. Tak jak naszym juniorom, którzy mają potencjał, a potrzeba do nich cierpliwości i czasu, tak samo Sajdullin musi dostać czas, objeździć się w polskiej lidze i zebrać doświadczenie. Wydaje mi się, że po tym sezonie będzie można powiedzieć coś więcej, na ile on jest gotowy, by ścigać się z najlepszymi".

Po sezonie zawodnik nie miał wątpliwości, że chce dalej ścigać się w polskiej lidze i że warto zostać w Apatorze. Szansą na pokazanie się stworzył bowiem, regulamin, w myśl którego ekstraligowe kluby zostały zobowiązane do wystawiania drużyny rezerw składającej się z zawodników do lat 24. Gwiazdą toruńskiego temu U24 miał być Petr Chlupáč, ale wtórować miał mu właśnie Jewgienij, który przede wszystkim potrzebował objeżdżenia na polskich torach, a sezon 2022 miał być dla niego prawdziwą szansą. 

Niestety z końcem lutego sytuacja Jewgienija i innych zawodników z rosyjskim paszportem bardzo się skomplikowała i wielkie plany mogły lec w gruzach. Oto bowiem Światem wstrząsnęło to co wydarzyło się w nocy z 23 na 24 lutego 2022 roku. Armia rosyjska na rozkaz Władimira Putina najechała na Ukrainę. Rosyjscy żołnierze wkroczyli m.in. na tereny wschodnich obwodów Ukrainy. Równolegle rozpoczęły się naloty z powietrza. Ostrzelano m.in. Kijów, Charków, czy Lwów. Ukraińskie służby informowały o ofiarach śmiertelnych, liczonych w dziesiątkach istnień oraz rannych cywilach.
Głos w sprawie tych dramatycznych wydarzeń zabrało środowisko sportowe, potępiając działania wojenne w których niektórzy domagali się wykluczenia rosyjskich zawodników ze sportowej rywalizacji. W Ekstralidze zakontraktowanych przed sezonem było kilku rosyjskich zawodników, a wśród nich oprócz Jewgienija i powracającego do Torunia Emila Sajfutdinowa, dla Sparty Wrocław punkty miał zdobywać Artiom Łaguta. Jego brat Grigorij zawiązał się Motorem Lublin. W Grudziądzu umowę podpisał Wadim Tarasenko, a w pierwszej lidze dla Gdańska punkty miał zdobywać Wiktor Kułakow. Emil jak i Artiom posiadali co prawda polski paszport, ale ten nie miał mieć wpływu na decyzje w tej sprawie. Jednocześnie w polskich ligach żużlowych z prawnego punktu widzenia, nie do końca było możliwe, by pozbawić zawodników z rosyjską licencją prawa startu. Jednak wraz z zaognianiem się konfliktu na linii Ukraina - Rosja świat zaczął alienować z życia społeczno-gospodarczego uznaną za terrorystyczną nację rosyjską i po decyzji FIM również PZM 05.03.2022 wydał oświadczenie w którym zawiesił zawodników rodem z Rosji:
W związku z bezprawną zbrojną inwazją Rosji na terytorium Ukrainy, jak również wobec faktu, że ta brutalna napaść wspierana jest przez państwo białoruskie Polski Związek Motorowy wyklucza aż do odwołania zawodników rosyjskich oraz białoruskich z udziału we współzawodnictwie sportowym w sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski . Wyklucza się również reprezentacje tych krajów z udziału w zawodach sportowych rozgrywanych w Polsce.
Ponadto zawodnikom z licencją Polskiego Związku Motorowego zakazuje się startów w zawodach organizowanych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz na terenie Republiki Białoruskiej.
Wierzymy, że w obliczu zbrodniczych działań Federacji Rosyjskiej wspieranych przez Republikę Białoruską konieczne jest podjęcie zdecydowanych kroków, które pokażą stanowczy sprzeciw wobec agresji obu tych państw.

Zatem czy po wojennym zawieszeniu, ukarany zawodnik wróci do ścigania?
Z odpowiedzią na to pytanie należy poczekać do zakończenia wojny prowadzonej przez obłąkanego tyrana rządzącego Rosją.

Poza polską startował w
    Togliatti

Osiągnięcia
PE ind 2019//2
SON - MŚP 2020/1;

 Kluby w lidze polskiej
2018 -
- 2020

2021


2021 (wypoż)

- 2022 zawieszony


2022 (U24)

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2021 - - - - - -

Notka biograficzna powstała na bazie
felietonu Joanny Krystyny Radosz w cyklu "Młodzi Gniewni" na www.speedwaynews.pl
oraz
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt