CHOMSKI Stanisław
urodzony 13 kwietnia 1957 roku w Gorzowie Wielkopolskim.
Swoją żużlową przygodę rozpoczął w rodzimej Stali Gorzów, gdzie w sierpniu 1974 roku zdobył żużlowe papiery. W rozgrywkach ligowych zadebiutował rok później bo 11 września 1975 w meczu wyjazdowym przeciwko Włókniarzowi Częstochowa. W kolejnych latach zdobywał ligowe punkty dla klubu gorzowskiego, z którym wywalczył w Drużynowych Mistrzostwach Polski trzy złote medale (1975, 1976, 1977) i jeden srebrny (1979).
W poszczególnych sezonach jako zawodnik Stanisław Chomski osiągnął następujące średnie biegowe: 1975 - 0,40; 1976 - 0,50; 1977 - 0,33; 1979 - 0,27.
Po zakończeniu czynnej kariery od 1980 roku pozostał przy żużlu i skierował swoje zainteresowanie w kierunku trenerstwa. Pierwsze szlify jako żużlowy nauczyciel zdobywał u boku Ryszarda Nieścieruka w klubie z Grudziądza. Cały czas ciągnęło Go jednak do Gorzowa i po kilku latach prowadzenia szkółki w Gorzowie Wielkopolskim i asystowania u boku Edwarda Jancarza, w 1987 roku objął funkcję pierwszego trenera Stali Gorzów. Gorzowską "Stal" trenował w latach 1987-2009 z przerwą na trzyletni epizod w Polonii Piła. Z klubem, który wychował Pana Stanisława jako zawodnika, wywalczył 2 srebrne medale (1992, 1997) i 2 brązowe (1987, 2000) Drużynowych Mistrzostw Polski. Oprócz gorzowskiego klubu Chomski w sezonach 1996-1999 trenował wspomnianą Polonię Piła z którą w roku 1999 wywalczył Drużynowe Mistrzostwo Polski.
Po latach trener Chomski stał się uznanym szkoleniowcem w środowisku żużlowym.
Jego niezwykłe realny osąd sytuacji i umiejętność integracji zespołu wokół
wspólnych celów, a także niebywała konsekwencja i twarda ręka zostały
dostrzeżone przez żużlowe władze i w roku 2005 Chomski został powołany na
selekcjonera reprezentacji Polski, z którą zdobył we Wrocławiu Drużynowy
Puchar Świata.
W roku 2010 Chomski opuścił Piłę i przeniósł się nad morze, gdzie podjął się
prowadzenia gdańskiego
Wybrzeża. Z „nafciarzami” wywalczył m.in. dwukrotnie ekstraligowy awans,
jak również medale w ramach
Ligi Juniorów,
MDMP,
MIMP,
MMPPK czy w
Brązowym Kasku.
Po sezonie 2013 trener gdańszczan znalazł również uznanie w oczach kibiców i w ramach XXIV Plebiscytu Tygodnika Żużlowego został uznany najpopularniejszym trenerem I ligi.
Po takim wyróżnieniu sezon 2014 zapowiadał się jednak dla doświadczonego trenera
na niezwykle trudny. Gdańscy działacze, po awansie do Ekstraligi z uwagi na
ograniczone możliwości finansowe zbudowali skład, który już przed sezonem został
skazany na pożarcie przez ekstraligowych mocarzy. Chomski jednak pokazał swój
kunszt i zjednoczył drużynę wokół wspólnego celu i na inaguracje ligi pokonał ……
toruński Unibax okrzyknięty „dream teamem”. Przeciętni żużlowcy znad morza (Chomski
ostawił od składu największą gwiazdę, uczestnika Grand Prix – Fredrika Lindgren)
nie przestraszyli się wielkich nazwisk
Holdera,
Sajfudinowa,
Golloba czy objawienia juniorskiego w sezonie 2013
Pawła Przedpełskiego i pokonali rywala 46:44 pokazali, że w sporcie liczy
się wola walki, ambicja, a nie pieniądze i wielkie nazwiska na motocyklach.
Niestety dla gdańszczanom wystarczyło motywacji i pieniędzy tylko na
inaugurację, bowiem z każda kolejną rundą otrzymywali srogie lekcje od
doświadczonych ekstraligowców.
Świadomy trener wiedział, że jego los jest przesądzony, a jednocześnie mając
przekonanie, że "z pustego i Salomon nie naleje", po trzeciej rundzie spotkań,
w dniu 14 maja złożył rezygnację w funkcji trenera. Szefostwo Wybrzeża
jak również zawodnicy nie przejęli tej rezygnacji i Chomski poprowadził
nadmorski team w kolejnych dwóch spotkaniach. Niestety zespół pod batutą
gorzowianina odniósł dwie kolejne porażki i plasował się w dolnych rejonach
tabeli, a trener usiadł ponownie do rozmów z gdańskimi działaczami i złożona
wcześniej rezygnacja została przyjęta. Warto w tym miejscu zaznaczyć że, że
zarówno GKS Wybrzeże jak i trener Stanisław Chomski zakończyli kilkuletnią
współpracę w zgodzie i w dobrej wierze, życząc sobie wzajemnie sukcesów
sportowych w przyszłości.
Sam trener tak komentował swoją rezygnację: Życzyłbym sobie, aby każde
moje dotychczasowe pożegnanie z klubami miało taką miłą formę. Dziękuję za to i
nie ukrywam, że łezka w oku się kręci. Chciałem bardzo podziękować wszystkim
osobom, z którymi miałem okazję współpracować przez te kilka lat spędzonych w
Gdańsku. Dziękuję także wiernym kibicom Wybrzeża, których bardzo szanuję, i
którym jestem naprawdę wdzięczny za wszelkie uwagi, także te krytyczne. Ze
wszystkich rozmów zawsze starałem się wyciągać pozytywne wnioski z korzyścią dla
drużyny. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami osoby oddane "czarnemu sportowi"
doprowadzą do zbudowania silnego ośrodka żużlowego w Gdańsku. Wiem, że
czerwono-biało-niebiescy kibice na to zasługują, czemu niejednokrotnie dawali
wyraz okazując nam wsparcie nie tylko w tych dobrych, ale także w złych
momentach. Ufam, że przez wiele kolejnych lat będziemy nadal spotykać się na
polskich stadionach żużlowych. Mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że Gdańsk
zawsze będzie moim sercu zajmował wyjątkowe miejsce i zawsze z miłą chęcią będę
tutaj wracał. Dziękuję wszystkim Sponsorom z władzami Miasta na czele. Zawsze
uważam, że najważniejszym partnerem klubów obok firm wspierających są kibice,
którzy nie tylko przynoszą do budżetu wymierne środki, ale swoją obecnością
budują pozytywną atmosferę i napędzają do działania. Życzę Wam powodzenia w
dalszej części sezonu i trzymam kciuki za obronę miejsca w ENEA Ekstralidze. Na
pewno nie będzie to zadanie łatwe, ale tylko będąc przy zespole możecie mu pomóc
wspiąć się na wyżyny jego umiejętności.
Doświadczony trener nie pozostał jednak długo bez pracy. Oto bowiem
toruński Unibax, po karze nałożonej na
Sławomira Kryjoma
za finał ekstraligi
w roku 2013, poszukiwał charyzmatycznej osoby, która potrafiłaby ogarnąć i
zjednoczyć żużlowe gwiazdy zatrudnione w teamie Aniołów. Na wąskim rynku
menedżerskim w Polsce zwolnienie Chmskiego okazało się doskonałą okazją, żeby w
parkingu Unibaksu pojawił ktoś z doświadczeniem i autorytetem. Co ważne Chomski
już dwa lata wcześniej był poważnym kandydatem na stanowisko trenera w mieście
pierników i astronomii. Pozostał jednak wtedy w Gdańsku, a ofertę Unibaksu
przyjął Kryjom, prywatnie związany z córką szkoleniowca, Julią. Ostatecznie
toruńscy działacze szybko uporali się z formalnościami, dograli szczegóły
zatrudnienia nowego szkoleniowca i z dniem 27 maja 2014 na konferencji
prasowej prezes
Tomasz Kaczyński, przedstawił nowego trenera "Aniołów".
Toruński prezes tak komentował ten angaż: Bardzo cieszymy się, że Pan
Stanisław zechciał pracować z nami. Nie tylko rozwiązuje nam to problem
parkingu, który dawał nam swe znaki na początku sezonu. Sprawia też to możliwość
przyjrzenia się dokładnie trybowi szkolenia naszych zawodników i lepszego
wykorzystania ich potencjału. Z klubem pozostają nadal
Jan
Ząbik i
Jacek Krzyżaniak, którzy są częścią klubu, od dawna zajmują się szkoleniem
młodzieży i wspólnie z panem Chomskim będą tworzyć sztab szkoleniowy. Jan Ząbik
zostaje w klubie i będzie nadal wyłapywać najmłodszych zawodników. Następnie
wraz z Jackiem Krzyżaniakiem będą szlifować te diamenty żużlowe, by mogły jak
najszybciej osiągnąć odpowiedni poziom sportowy. To pomoże tym zawodnikom w
uzyskaniu odpowiedniego poziomu sportowego, który z kolei pozwoli uzyskać im
licencję. Wówczas mogą oni trafić do zespołu seniorskiego, gdzie obecnie jest
Stanisław Chomski. Wydaje mi się, że taka konstrukcja jest logiczna i ma pełne
uzasadnienie.
Stanisław Chomski wiedział co go czeka w mieście Kopernika i wypowiadał się
przez pryzmat swojego doświadczenia: W każdym klubie angażuję się w pracę
na całego. Na wynik zespołu ma wpływ praca wiele osób, nie tylko zawodników, ale
także choćby mechaników, toromistrza i całego zastępu osób funkcyjnych. Nie
przychodzę do Torunia, żeby z kimś konkurować, ale budować. Postaram się tak
dopasować, aby moja osoba wniosła coś pozytywnego, a nie powielała złe schematy.
Mam świadomość gwiazd jakie jeżdżą dla Torunia, ale charakter zespołu poznaje
się na torze. W Gdańsku nie miałem do czynienia z wielkimi gwiazdami, ale z
zawodnikami o określonym poziomie. Poziom toruńskich zawodników jest wyższy,
toteż oczekuje się od nich dużo więcej. To wyzwanie, aby gwiazdy przekuły to na
wynik sportowy nie rywalizując, a współpracując. Większych rewolucji jednak nie
będzie. Menedżer pozostaje ten sam. Ja będę ogniwem wykonującym główną robotę w
trakcie meczów i treningów - mówię tutaj o sprawach czysto sportowych. Moi
współpracownicy będą pracować na jak najlepszy wynik drużyny. W każdym elemencie
ma to wyglądać jak najlepiej, nie tylko na zewnątrz. Podział obowiązków musi być
efektywny i musi być współpraca. Nie może być tutaj miejsca na rywalizację o to,
kto ma rację.
Z perspektywy sezonu 2014 można powiedzieć, że Stanisław Chomski pozbawił
awansu do play-off, naszpikowaną gwiazdami drużyną z miasta Kopernika, wygrywając na inaugurację w Gdańsku
prowadząc drużynę
Wybrzeża. Jednak tak jak wcześniej wspomniano w trakcie
sezonu sytuacja organizacyjna Wybrzeża stała się wręcz beznadziejnie
katastrofalna i Chomski zmienił barwy na żółto-niebiesko-białe. Trener spełnił pokładaną w nim nadzieję,
bowiem uporządkował drużynę w parkingu i
sprawnie prowadził zawodników w trakcie meczu. Nie bał się zmieniać po słabych biegach choćby Tomasza
Golloba, odważnie stawiał na juniorów. Niestety straty jakie zespół poniósł
w Gdańsku, a później na innych torach mściły się do końca sezonu i gdy w Lesznie Uniabax miał ostatnią
szansę na awans do play-off niestety nawet Chomski był bezradny.
Wraz ze zmianą właściciela dało się słyszeć, że Stanisław Chomski straci
pracę na rzecz menadżera Jacka Gajewskiego, który miał objąć we władanie
pierwszą drużynę w sezonie 2015. Rozsądek jednak nakazywał zatrzymać
Chomskiego w Toruniu, bowiem wspólnie z Janem Ząbikiem mógł stworzyć zgrany
duet szkolący żużlowy narybek. Chomski nie żałował jednak krótkiego epizodu trenerskiego w mieście Aniołów i
tak komentował swoją pracę: "Sytuacja jaka narastała w Gdańsku nakłoniła
mnie do tego, by toruńską ofertę przyjąć. W Wybrzeżu wszystko zaczęło się
niestety walić i nie widziałem perspektyw na dalszą skuteczną pracę. Bez środków
do życia można wytrzymać miesiąc czy dwa, ale nie przeszło pół roku. Takich
propozycji jak ta, jaką złożył mi Unibax po prostu się nie odrzuca. Za
przyjściem do Torunia przemawiali klasowi zawodnicy, organizacja samego klubu, a
także rzeczowe rozmowy. Myślę, że po raz pierwszy w trenerskiej
karierze dostałem przyjemność prowadzenia takiego zespołu, choć zadanie przed
którym mnie postawiono nie było łatwe. Nie podołaliśmy ostatecznie wyzwaniu,
jakim był awans z drużyną do play-offów, ale przyjmując pracę w Toruniu,
zdobyłem niezwykle cenne i nowe doświadczenie".
Doświadczenie to spożytkował w doskonale znanym mu Gorzowie, z którym sięgał po tytuły DMP. Było to już trzecie podejście do trenerskiego obowiązku ze Stalą i jakże skuteczne. Oto bowiem oprócz medali DMP, po sezonie 2018 Stanisław Chomski, mimo, że jego drużyna zajęła dopiero drugie miejsce został uznany trenerem roku 2018. Było to trochę zaskakujące, bo większość spodziewała się, że laur najlepszego trenera przypadnie Piotrowi Baronowi, który z Unią Leszno obronił tytuł DMP i miał w swoich szeregach IMŚJ Bartosza Smektałę. Niestety dla Pitrka Barona, to Chomski głosami kibiców i kapituły na Gali PGE Ekstraligi otrzymał statuetkę "Złotego Szczakiela".