Nowy dwuletni cykl oznaczał dla wszystkich nowe nadzieje, dopingował do systematyczności, a w przypadku niepowodzeń pozwalał odrobić straty w kolejnym sezonie. Tym razem do rywalizacji w drugiej lidze przystąpiło tylko dziewięć zespołów. Z rozgrywek wycofał się Tramwajarz Łódź, a po pięciu kolejkach w ślady działaczy łódzkich poszli także nowohuccy i zawiesili działalność tamtejszej Wandy.
W rozgrywkach za faworyta numer jeden uchodził zespół wielokrotnych mistrzów kraju, leszczyńskiej Unii, który po raz kolejny przeżywał smutki związane ze spadkiem do najniższej klasy rozgrywek. Groźnie miały być również ekipy niedawnego mistrza kraju Włókniarza Częstochowa i pukającej do bram I ligi od wielu lat zespoły Unii Tarnów i Karpat Krosno.

Działacze i kibice Apatora po cichu liczyli na swoich herosów i żyli nadzieją że pomieszają szyki najlepszym. Zimą włożono mnóstwo pracy i pieniędzy w modernizację stadionu. Jako trzeci tor w kraju po Wrocławiu i Bydgoszczy, toruński tor otrzymał zamiast drewnianej bandy metalową siatkę, która jak sądzono powinna być bardziej bezpieczna. Na wale ziemnym wokół toru przybyło betonowych stopni, by można oglądać popisy żużlowców na siedząco (dotychczas tor posiadał tylko miejsca siedzące na prostej startowej). Po remontach obiekt mógł napawać dumą i można było o nim mówić że jest nowoczesny. Tor miał 381 m długości, szerokość prostych od 9 do 14 m, a pojemność trybun oszacowano na 15 tysięcy miejsc.

Podstawą optymizmu było też pozyskanie jednego z czołowych jeźdźców w kraju, dwukrotnego mistrza kraju z drużyną rzeszowskiej Stali, Janusza Kościelaka. Tercet mocarzy Rose-Bauta-Kościelak wsparty solidną drugą linią uzupełnioną o innego rzeszowianina Stanisława Depę (który okazał się wyjątkowo mizernym wzmocnieniem) miał mocno zachwiać hierarchią zespołów na drugoligowym froncie. W odwodzie pozostawał jeszcze Szuluk, który tak naprawdę dopiero zdobywał żużlowe szlify. Kalendarz tak został skonstruowany, że bardzo wiele wyjaśnić miały już pierwsze cztery spotkania. Torunianie mieli w nich spotkać się z kwartetem faworytów w tym trzy razy na wyjeździe, bowiem przesunęły się prace remontowe na stadionie i kwietniowe mecze na toruńskim obiekcie trzeba było przełożyć na później. Niestety dotyczyło o także treningów. Bydgoska Polonia nie zgodziła się na udostępnienie swojego obiektu, dlatego próbowano  jazd kontrolnych na pozostałościach toru z lat czterdziestych w podtoruńskim Ostaszewie. Jednak treningi te okazały się nie mieć większego sensu.
Niestety brak treningów, a co za tym idzie objeżdżenia spowodował, że po czterech kolejkach rozgrywek Anioły zamykały ligową tabelę z dorobkiem jednego punktu. W Krośnie toruńczycy startujący bez Kościelaka, który czekał na zatwierdzenie przez władze żużlowe, przegrali 51:27, w Tarnowie startując już w pełnym składzie udało się wywalczyć remis, ale w Częstochowie zespół ponownie został rozgromiony 49:27. Czary goryczy dopełniła porażka na własnym torze z leszczyńską Unią. Przegrana z leszczynianami bolała szczególnie, bowiem było to pierwsze spotkanie na nowo oddanym obiekcie, który przez ostatni tydzień po apelach działaczy był porządkowany przez kibiców, byle był gotowy na przyjęcie rywala. Dodatkowo jak się później okazało Unia nie była wcale takim mocnym zespołem i z całą pewnością była do pokonania, jednak wzorem roku poprzedniego zabrakło w zespole gospodarzy Mariana Rose. Toruński lider tego dnia brał udział w eliminacjach do IMŚ, a GKSŻ nie chciała nawet słyszeć o przełożeniu spotkania na inny termin i w ten sposób zespół został ukarany za posiadanie reprezentanta kraju, zresztą nie po raz pierwszy i nie ostatni.
6 czerwca torunianie łatwo uporali się z Motorem Lublin, a Rose po raz kolejny wpisał się na listę rekordzistów toruńskiego obiektu. Tydzień później na ważne zawody do Opola Apator udał się ponownie bez swego lidera, który dostał skierowanie do Lwowa. Rezultatem tego była kolejna niezasłużona porażka 44:34. Co grosza w Gnieźnie nie zabrakło Rosego, ale zabrakło punktów drugiej linii. Ostatnie dziewiąte miejsce w II-ligowej tabeli po VII kolejkach działało szczególnie przygnębiająco, ale wierni kibice potrafili sobie wytłumaczyć pasmo niepowodzeń. Spekulowano, że nad zespołem zawisło jakieś fatum, bowiem niemal od początku sezonu nie startował kontuzjowany Szuluk, a w kilku spotkania władze żużlowe osłabiały zespół zabierając ze składu "Marysia".
Nieoczekiwanie przegrany mecz w Gnieźnie okazał się punktem zwrotnym dla zespołu w sezonie 1965. Była to bowiem ostatnia porażka w sezonie. W pozostałych 9 spotkaniach torunianie osiem razy wygrali i raz zremisowali. Nie wiadomo na ile był to efekt mobilizacja całego zespołu, a na ile efekt zakupu nowych motocykli ESO dla liderów zespołu. Pierwszą ofiarą tej wspaniałej serii byli pilanie, którzy polegli w stosunku 43:35, a Rose na "kadrowym" esso ponownie poprawił rekord toru. Trzy dni później poległ w Toruniu opolski Kolejarz, który do tej pory tak rewelacyjnie spisywał się w rozgrywkach. Również w tym meczu Rose wpisał się po raz kolejny na listę rekordzistów toruńskiego toru. Kolejnym zespołem na rozkładzie byli lublinianie, którzy na własnym torze nie sprostali Aniołom i ponieśli sześciopunktową porażkę. 1 sierpnia w Toruniu doszło do rewanżu z gnieźnieńskim Startem. Niestety dla kibiców Gnieźnieńskich ich drużyna nie pojechała już z takim zębem jak kilka tygodni wcześniej i doznała pogromu 55:22. W meczu tym wystąpił po raz pierwszy po wyleczeniu kontuzji Bogdan Szuluk, który zastąpił w składzie Kościelaka. Owocem tej wspaniałej serii był awans na piąte miejsce w tabeli.
Jednak najtrudniejsze mecze były jeszcze przed Aniołami, bowiem w kolejce do rewanżu stali jeszcze drugoligowi potentaci. na pierwszy ogień poszła leszczyńska Unia, która uległa na stadionie Alfreda Smoczyka rozpędzonym torunianom 42:36. Na drugi - lider tabeli częstochowski Włókniarz. Częstochowianie zaczęli mecz od mocnego uderzenia wygrywając pierwszy bieg 4:2, by po pięciu wyścigach prowadzić 27:21. Zanosiło się na nieuchronną porażkę gospodarzy. jednak w biegu IX sygnał do walki dał nie kto inny jak Rose wyprowadzając przed Rurarza swego partnera z zespołu Janusza Kościelaka. Anioły zniwelowały tym samym przewagę gości do dwóch oczek i nie zamierzali pasować w walce o zwycięstwo. Ponownie na starcie staje Rose, któremu tym razem partneruje Kowalski. Właśnie ta dwójka ponownie wygrywa 5:1 i drużyna zyskuje dwupunktową przewagę nad "Lwami". Jednak żużlowcy spod Jasnej Góry nie zamierzają oddać pola bez podjęcia rękawicy. Kolejne trzy biegi kończą się remisowo i przed ostatnią odsłoną wynik na tablicy brzmi 37:35 dla miejscowych. Na torze pojawiają się w biegu rewanżowym Rose i Rurarz. Ze startu na 5:1 wychodzą goście, jednak oczy tysięcy kibiców zwrócone są z nadzieją na zawodnika w kasku czerwonym i zdają się pytać "co teraz zrobi "Maryś". A Rose? ze stoickim spokojem po zewnętrznej w swoim stylu rozpędza swoją maszynę i na drugim okrążeniu połyka Krupińskiego i siada na kole Rurarza. Częstochowski lider blokuje każdy atak lidera toruńskiego i przewiduje każdy jego ruch. Ostatni łuk, Rose ucieka pod bandę, Rurarz przewidział to i wchodzi szerzej i kiedy zerka przez ramię szukając rywala pod płotem nagle dostrzega jego sylwetkę z lewej strony już nieco z przodu. Mistrzowsko wykonane nożyce przesądziły o wygranej Apatora 40:38. Stadion wprost oszalał, wyrażając swój podziw, szacunek i uznanie wobec kunsztu Rosego. A on bezgranicznie szczęśliwy odrzuca gdzieś daleko kask i rękawice, by za chwilę frunąć w ramionach kolegów, a potem jak mały chłopiec pędzi po kapelusz kierownika, podpala go i na murawie wykonuje taniec zwycięstwa.
Dwa tygodnie później do Torunia zawitała tarnowska Unia - wicelider. Nie miała jednak najmniejszych szans ulegając miejscowym 55:23. W dwóch ostatnich spotkaniach znowu nie mógł wziąć udziału "za karę" Marian Rose, bowiem uzyskał awans do finału IMŚ i DMŚ. Nie przeszkodziło to jednak rozpędzonej ekipie toruńskiej zremisować w Pile, choć była szansa na zwycięstwo, gdyby nie defekt na drugiej pozycji Bauty w ostatnim wyścigu oraz rozjechać na zakończenie ligi krośnieńskie Karpaty.

Ta wspaniała seria sukcesów pozwoliła zakończyć rozgrywki na czwartej pozycji. Sześć punktów za Włókniarzem, trzy za Unią Tarnów i 1 za Kolejarzem. Kibice mieli nadzieję, że uda się utrzymać skład personalny drużyny na kolejny sezon, bowiem wówczas drzwi do pierwszej ligi staną otworem przed Aniołami.

Z sukcesów indywidualnych największe osiągnięcia padły łupem Mariana Rosego, dla którego sezon 1965 i następny były najlepszymi sezonami w karierze. "Maryś" w roku 1965 w IMŚ dotarł, aż do finału europejskiego. Zajmując XI miejsce w Slany został rezerwowym na światowy finał na Wembley. Awans do grona szczęśliwców przegrał po biegu dodatkowym z Tomickiem i Larssonem. Ponadto na krajowym podwórku Rose ponownie awansował do finału IMP w Rybniku, gdzie zajął z 7 pkt VII pozycję.

WYNIKI MECZÓW ROZEGRANYCH Z UDZIAŁEM TORUŃSKIEJ DRUŻYNY
W SEZONIE 1965
Kolejka Data Przeciwnik Wynik
I 4 kwietnia Karpaty Krosno - Stal Apator Toruń 51:27
II 11 kwietnia    
III 19 kwietnia Stal Apator Toruń - Polonia Piła 43:35
IV 25 kwietnia Unia Tarnów - Stal Apator Toruń 38:38
V 9 maja    
VI 16 maja Włókniarz Częstochowa - Stal Apator Toruń 49:27
VII 23 maja Stal Apator Toruń - Unia Leszno 34:44
VIII 6 czerwca Stal Apator Toruń - Motor Lublin 48:30
IX 13 czerwca Kolejarz Opole - Stal Apator Toruń 46:31
X 20 czerwca    
XI 27 czerwca    
XII 4 lipca Start Gniezno - Stal Apator Toruń 40:38
XIII 11 lipca Stal Apator Toruń - Kolejarz Opole 44:34
XIV 18 lipca Motor Lublin - Stal Apator Toruń 36:42
XV 1 sierpnia Stal Apator Toruń - Start Gniezno 55:22
XVI 8 sierpnia Unia Leszno - Stal Apator Toruń 36:42
XVII 22 sierpnia Stal Apator Toruń - Włókniarz Częstochowa 40:38
XVIII 29 sierpnia    
XIX 5 września Stal Apator Toruń - Unia Tarnów 55:23
XX 12 września Polonia Piła - Stal Apator Toruń 39:39
XXI 19 września Stal Apator Toruń - Karpaty Krosno 53:25
XXII 26 września    
    
Zespół toruński, tak jak każdy inny który wystartował w lidze i dotrwał do końca rozgrywek pauzował w sześciu kolejkach ponieważ:
Sparta Śrem wycofała się z rywalizacji przed inauguracją - nie skompletowała składu
Tramwajarz Łódź wycofał się z rywalizacji przed inauguracją z powodu braku sprzętu
Wanda Nowa Huta wycofała się po 5 kolejce
    
Po wycofaniu się zespołów, nie zmieniono terminarza.
    

W SEZONIE 1965 TORUŃSKICH BARW BRONILI

    ilość
meczów
ranking klubowy
Punkty
ranking klubowy
Średnia
 biegowa
ranking klubowy
Średnia
 biegowa
ranking gazetowy
Miejsce w
ligowym rankingu
gazetowym
Marian ROSE 11 136 2,95 2,91 2
Janusz KOŚCIELAK 15 143 2,65 2,67 5
Stanisław BAUTA 16 131 2,04 2,08 16
Bogdan KOWALSKI 16 113 1,76 1,82 28
Bogdan SZULUK 6 28 1,30 1,27 48
Tadeusz JAWORSKI 15 42 0,91 1,05 60
Roman CHEŁADZE 6 23 1,30 0,94 64
Tadeusz DEPA 10 24 0,72 0,93 66
Waldemar DĄBROWSKI 14 24 0,54 0,52 75
Roman CZESZEWSKI -ns- - - - -
Stanisław KOWALSKI -ns- - - - -
Stefan LICZMAŃSKI -ns- - - - -
Feliks TRAWIŃSKI -ns- - - - -

TABELA DRUGIEJ LIGI ŻUŻLOWEJ W SEZONIE 1965
M-ce Zespół Mecze Zw. Rem. Por. Pkt
duże
Pkt
małe
1 Włókniarz Częstochowa 18 13 0 3 26 +291
2 Unia Tarnów 18 11 1 4 23 +133
3 Kolejarz Opole 18 10 1 5 21 +135
4 Stal Toruń 18 9 2 5 20 +70
5 Karpaty Krosno 18 9 0 7 18 +51
6 Unia Leszno 18 6 1 9 13 -28
7 Polonia Piła 18 4 1 11 9 -178
8 Motor Lublin 18 4 0 12 8 -72
9 Start Gniezno 18 3 0 13 6 -403
10 Wanda Nowa Huta 5 zespół wycofał  się po 5 kolejce
11 Tramwajarz Łódź zespół wycofał  się z rozgrywek przed rozpoczęciem ligi
z powodu braku sprzętu
12 Sparta Śrem zespół wycofał  się z rozgrywek przed rozpoczęciem ligi
 bowiem nie skompletował składu

materiał wyjściowy tekstów zamieszczonych na tej stronie
stanowi książka anioły na torze

         strona główna    

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt