Urodzony 2 stycznia 1933 roku Święciechowie.
Wychowanek klubu leszczyńskiego, w
którym startował w latach 1959-1961, choć karierę zaczynał jako kolarz w Ludowym
Klubie Sportowym Święciechowa. Po przenosinach do Gwardii Leszno, zapragnął być żużlowcem i
pojawił się na torze Unii Leszno. Miał już wówczas dwadzieścia pięć lat, a był
to rok 1958. Niezrażony wypadkami żużlowymi (dwa z nich miały w owym czasie w
Lesznie) młody mężczyzna trafił pod skrzydła Henryka Woźniaka, pod okiem którego
uzyskał żużlowe papiery uprawniające go do ligowych startów. A ligowy debiut był
całkiem przyzwoity, bowiem reprezentując pierwszoligową Unię Leszno w pojedynku
ze Startem Gniezno w czterech startach zdobył trzy punkty. Kolejne starty w
leszczyńskich barwach były raczej sporadyczne, do tego w roku 1961 kontuzja
jakiej doznał w eliminacjach IMP, wyeliminowała Go na długie tygodnie z czynnego
ścigania, na żużlowym owalu. Gdy odzyskał sprawność fizyczną i formę w sezonie 1962
przeniósł się do Stali Toruń, gdzie startował do roku 1967.
Nie wszystkim
zawodnikom zmiana barw klubowych wychodzi na dobre, jednak w tym przypadku
decyzja okazała się jak najbardziej słuszna. Nie miało dla niego znaczenia, że
zamienił klub pierwszoligowy, na mało utytułowaną drugoligową ekipę z Pomorza,
bowiem już w pierwszym roku pokazał na co go stać i w wielu spotkaniach był
pierwszoplanową postacią zespołu, zdobywając komplety punktów. Szybko zyskał
sympatię kibiców pokazując prezentując żużel na bardzo wysokim poziomie nie
tylko w lidze, ale również w innych imprezach. Poza ligą zawodnik skutecznie rywalizował w zawodach indywidualnych
- m.in. w
Pucharze I Sekretarza Komitetu Miejskiego PZPR wygrywając te zawody w roku
1962 i 1965. Zaznaczył też swoją obecność w
Srebrnej Ostrodze IKP, gdzie zajmował kolejno miejsca szóste w roku 1962,
drugie w 1963 i ponownie szóste w 1965 (wcześniej stanął na drugim stopniu
podium tej imprezy jako zawodnik Unii Leszno).
W roku 1965 Unia Leszno straciła swój blask i startowała w drugiej lidze,
zatem miała rywalizować ze Stalą Toruń.
Bauta pieczołowicie przygotował się do tego spotkania i w walce ze swoimi
niedawnymi kolegami ustanowił rekord toruńskiego toru, na którym czuł się jak
ryba w wodzie, dając lekcje speedwaya bardziej utytułowanym zawodnikom i
wygrywając wiele turniejów.
Zapewne kariera Pana Stanisława trwałaby jeszcze kilka lat, gdyby nie kontuzja
jakiej doznał 30 lipca 1967 roku w meczu ligowym z Gwardią Łódź. Kontuzja
okazała się na tyle groźna, że zawodnik musiał wziąć rozbrat z żużlowym
rumakiem.
Po latach wielu kibiców wspominało Bautę jako sportowca który bez wielkich
sukcesów wyśmienicie wpisywał się w obraz zespołu. To właśnie bez takich
zawodników trudno wyobrazić sobie ligowe zespoły, bowiem wyróżniają się ambicją,
wolą walki i oddaniem dla barw klubowych, a formę szlifują latami mozolną i
ciężką pracą i po dojściu do pewnego poziomu utrzymują ten poziom latami.
Niestety sportowa emerytura nie była usłana różami dla byłego zawodnika,
który pozostał w Toruniu, gdzie czuł się jak u siebie. Polubił miasto i jego
mieszkańców, a mieszkańcy polubili Go najpierw jako zawodnika, a potem jako
taksówkarza. Jednak w ostatnim okresie swego życia Pan Stanisław był bardzo
chory (przeszedł udar mózgu) i liczyć mógł tylko na pomoc sąsiadów. Po
interwencji Gazety Pomorskiej, pomoc zaoferował MOPS pozwoliło to otoczyć Pana
Stanisława stałą pomocą i opieką. Niestety 22 października 2010 roku zmarł i
zgodnie z wcześniejszą wolą został pochowany w Święciechowej.
Po siedemdziesięciu siedmiu latach, z których dziewięć oddał speedwayowi zapisał
się historii dwóch klubów żużlowych, a szczególnie na kartach Stali Toruń.
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
1962 | ? | ? | ? | ? | ? | ? |
1963 | ? | ? | ? | ? | ? | ? |
1964 | ? | ? | ? | ? | ? | ? |
1965 | ? | ? | ? | ? | 2,08 | 16 |
1966 | ? | ? | ? | ? | 2,02 | 20 |
1967 | ? | ? | ? | ? | 1,38 | 43 |
W notce biograficznej
wykorzystano m.in.
wspomnienia Marcina Rygielskiego
o zawodniku jakie ukazały się w
Tygodniku Żużlowym nr 1105