2023-06-18 runda zasadnicza
ZOOleszcz GKM Grudziądz - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13p 14 15
klub Goście 2 3 8 10 14 15 18 20 21 24 28 29 34 36 40    
1 Dudek Patryk 0         1     0   RT         1   66,12
2PT Przedpełski Paweł     3     0     1     1   2   7   67,77
3 Sajfutdinow Emil 2       3     2     3   3   3 16   66,62
4PT Lampart Wiktor       2 1     RT     1     0   4   67,49
5 Lambert Robert     2'       3 0   3     !2'   1 11 2 66,40
6 Lewandowski Krzysztof   1   0           0   0       1   67,56
7R Affelt Mateusz   0         0         RT       0   67,11
8R Rumiński Oskar                               -   67,01
klub Gospodarze 4 9 10 14 16 21 24 28 33 36 38 43 44 48 50     67,23
9PT Fricke Max 3           1'   3   2       2 11 1 67,64
10 Czugunow Gleb       1     2   2'       1 1   7 1 67,10
11 Tarasienko Wadim 1       2         1'   3     0 7 1 68,00
12 Jakobsen Frederik     0   d1         2 RZ         2   68,13
13PT Pedersen Nicki     1     3   3         u3|w 3   10   67,85
14 Łobodziński Kacper   3   3       1               7   67,27
15R Pludra Kacper   2'       2'         0 2'       6 3  
16R Rafalski Wiktor                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Po serii porażek Apatora, w derbach Pomorza nikt nie miał wątpliwości, że faworytem są gospodarze. Dodatkowo nie było tajemnicą to, że Anioły od kilku lat nie radziły sobie w meczach wyjazdowych. Ostatni triumf na obcym terenie odnieśli niecały rok temu, gdzie pokonali wynikiem 47:43 zespół z Ostrowa, a łącznie w odstępie sześciu lat (nie licząc sezonu w 1. Lidze Żużlowej) Apator wygrał na wyjeździe tylko trzy razy w czterdziestu dwóch pojedynkach i dwa razy remisował. Niestety pierwsza połowa sezonu 2023 nie wskazywała na to, by niekorzystna passa miała się odmienić. Dodatkowo do fatalnej postawy na obcych torach, podopieczni Roberta Sawiny dokładali niezbyt przekonującą postawę na MotoArenie, bo wygrali tylko trzy spotkania na osiem i zajmowali szóste miejsce w tabeli. O ile niektóre porażki wyjazdowe były w kalkulowane w medalową walkę o tyle kibice liczyli, iż ich klub na początku sezonu zwycięży mecz z beniaminkiem w Krośnie oraz z mającym walczyć o ekstraligowy byt Lesznem. Jednak oba mecze zostały przez toruński zespół przegrane (40:50 i 41:49), a na dopełnienie czary rozczarowań Anioły uległy na własnym torze częstochowskim Lwom.
W Grudziądzu Anioły liczyły na przerwanie fatalnej passy. Niestety nic nie było pewne, bo gdyby Anioły jechały do Grudziądza miesiąc wcześniej, bo byłyby zdecydowanym faworytem. Jednak, gdy grudziądzanie rozgromili na swoim torze Mistrzów Polski z Lublina 56-34, zgarniając przy tym punkt bonusowy oraz po dobrym meczu we Wrocławiu, faworyt zmienił się nie tylko w kontekście wygranej, ale również w kontekście odrobienia czternastopunktowej stratę z MotoAreny i wywalczenia punktu bonusowego. Gospodarzy po spektakularnych występach nie deprymował zatem fakt, że przed sezonem ekipa toruńska była stawiana w gronie faworytów do medalu i miała w swych szeregach znakomicie punktującego Emila Sajfutdinowa, wspieranego przez Roberta Lamberta i Patryka Dudka. Przedsezonowe dywagacje, były bowiem tylko papierowymi dziennikarskimi tekstami na zwiększenie internetowej klikalność, a rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. O ile Rosjanin nie zawodził, o tyle Brytyjczyk, z zwłaszcza Polak byli dalecy od formy z lat poprzednich. Efektem tego było to, że mimo szóstego miejsca z sześcioma punktami Apator nie były pewne utrzymania, a ich bezpośrednim rywalem w walce o ekstraligę był właśnie m.in. GKM.
Mecz był zatem pojedynkiem o podwyższonej wadze punktowej, bo zwycięstwo i punkt bonusowy zapisany po stronie gospodarzy otwierał im autostradę do fazy play-off. W Toruniu wówczas mogła zapanować nerwowa atmosfer, bo choć drużyna miała korzystny terminarz, to przy niepewnej postawie liderów nic nie było pewne w tym zespole. Dlatego dla przyjezdnych planem minimum było wywalczenie przy ul. Hallera co najmniej punktu bonusowego, który niewiele dawał Apatorowi, ale praktycznie przekreślał szanse lokalnego rywala na udział w fazie play-off.
W studiu TV trener kadry narodowej Marek Cieślak, tak oceniał szanse obu ekip: "Po meczu u siebie z Motorem, to GKM urasta do roli faworyta. Mecz z Motorem, który wygrali 56:34 narobił ich kibicom ogromnych apetytów. Z Apatorem okaże się, że był to jednorazowy wyskok, czy rzeczywiście jest jakaś stabilizacja. Jeżeli udałoby się im odrobić 14 punktów straty z pierwszego meczu i wygrać za trzy punkty, to można powiedzieć, że Apator jest w czarnej dziurze i rzeczywiście jest w tej drużynie jakiś ogromny problem. Ostatni występ Apatora w Lublinie, który bez Kubery ich rozjechał rzeczywiście daje do myślenia. Zobaczymy w Grudziądzu, czy to był wypadek przy pracy, czy nie. Nie zakładam, że torunianie mogą mieć problem z utrzymaniem, czy nawet awansem do play-off, ale jak trafią w ćwierćfinale play-off na Spartę, to wiele nie ugrają, a więc powinni robić wszystko, aby być w tabeli jak najwyżej".

Przed meczem dało się również słyszeć głosy, że władzom Apatora skończyła się cierpliwość do Pawła Przedpełskiego. Zawodnik, który jeszcze w 2021 r. był szesnastym najskuteczniejszym zawodnikiem Ekstraligi ze średnią 1,909 pkt/bieg, a rok później, gdy przyszło mu łączyć ligę z debiutanckim sezonem w Grand Prix, radził sobie jeszcze przyzwoicie. Niestety sezon 2023 w wykonaniu Pawła był prawdziwą katastrofą. Jego średnia spadła do poziomu ledwie 1,541 pkt/bieg, a na liście najskuteczniejszych zawodników ligi Polak obsunął się aż na trzydzieste trzecie miejsce. Co prawda po ostatniej klęsce Apatora w Lublinie, menedżer Motoru, Jacek Ziółkowski, chwalił Przedpełskiego mówiąc, że goście mieli w tym dniu dwóch zawodników, Pawła i Emila, ale to była opinia wynikająca chyba z pobieżnego zerknięcia w program. Polak faktycznie był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem przyjezdnych (6 pkt), ale pokonał żadnego znaczącego rywala. Punkty zdobył tylko na swoim partnerach z pary Patryku Dudku i Mateuszu Affelcie oraz szesnastoletnim juniorze Motoru Bartoszu Bańborze i debiutującym w lidze Anttim Vuolasie. W Częstochowie Przedpełski został odstawiony od meczu już po dwóch biegach, w którym zdobył punkt tylko na młodzieżowcu - Franciszku Karczewski. W Lesznie punktowo było przyzwoicie (6+2), ale pokazał plecy tylko jednemu seniorowi Unii, Grzegorzowi Zengocie. Pozostałe punkty zdobył na kolegach z drużyn i młodzieżowcy Damianie Ratajczaku. Najlepszy wyjazdowy występ Pawła miał miejsce w Krośnie gdy zdobył 7 punktów i bonus, gdy pokonał seniorów gospodarzy: Andrzeja Lebiediewa i Vaclava Milika. Pozostałe "oczka" uzbierał na juniorach i własnych kolegach. Dość powiedzieć, że jedyna jego wyjazdowa trójka w sezonie, to wyścig w Krośnie, w którym pokonał takich zawodników jak: Denis Zieliński, Krzysztof Lewandowski i Krzysztof Sadurski. Sami młodzieżowcy! W sumie w czterech spotkaniach wyjazdowych Przedpełski zdobył tylko pięć punktów na seniorach rywali, więc trudno było się dziwić że media zaczęły spekulować rychłe rozwiązanie dwuletniego kontraktu, a miejsce toruńskiego wychowanka miał zająć Anders Thomsen, Kacper Woryna lub Wiktor Przyjemski.
Spekulacjom tym zaprzeczał jednak właściciel toruńskiej drużyny Przemysław Termiński: "Mówię otwarcie, że ja nie prowadzę obecnie żadnych rozmów z zawodnikami. Ostudzę nieco emocje fanów, bo moim zdaniem nie dojdzie w naszym przypadku do żadnych kluczowych zmian na pozycjach seniorskich. Naszym największym problemem nie jest bowiem brak klasowych zawodników, a ich chwiejna dyspozycja w tym sezonie. Nie spodziewam się jednak, że dojdzie do wymiany któregokolwiek żużlowca z ważnym kontraktem i mówię to zupełnie szczerze. W klubie nie ma też tematu powrotu trenera Tomasza Bajerskiego. On był już u nas w klubie i rozstanie było przemyślaną decyzją". Słowa właściciela z całą pewnością uspokoiły nastroje wśród zawodników, jednak żaden z nich nie mógł być pewien tego co się wydarzy po sezonie, gdy drużyna nie zakwalifikuje się do fazy play-off. Dlatego spekulacje medialne choć wyssane z palca, mogły podziałać mobilizująco na drużynę, bo derby Pomorza choć zakończyły się podziałem punktów, w których GKM wygrał 50:40 i zainkasował dwa duże oczka w tabeli, ale bonus po dobrej końcówce zgarnął Apator, który od tego momentu jako drużyna zaczął wchodzić na nieco wyższy pułap sportowy.

Początek zawodów pokazał, że nie będzie to prosta przeprawa dla przyjezdnych, bo od zwycięstwa rozpoczęli gospodarze. Początkowo wydawało się, że prowadzenie w biegu obejmie Emil Sajfutdinow, jednak Max Fricke nie odpuścił i to on przedarł się na pierwszą pozycję. Australijczyk z metra na metr budował przewagę. Jako trzeci dojechał Wadim Tarasienko i grudziądzanie prowadzili 4:2. Miejscowi poszli za ciosem i wygrali wyścig juniorski 5:1. Kacper Łobodziński i Kacper Pludra świetnie wyszli spod taśmy i już na pierwszych metrach rozstrzygnęli kwestię wyniku. Po dodatkowym roszeniu toru nadeszła odpowiedź ze strony gości. Zarówno Lambert jak i Przedpełski świetnie wystartowali i podobnie jak grudziądzcy juniorzy kwestię triumfu rozstrzygnęli na pierwszym okrążeniu. Serię zamknął kapitalny wyścig w wykonaniu Kacpra Łobodzińskiego. Junior zaliczył dobry wyjazd z pierwszego łuku. Następnie nie przestraszył się Wiktora Lamparta, a na drugim łuku bardzo mądrze przyciął bliżej krawężnika i nożycami minął zawodnika z Torunia. Na kolejnych okrążeniach budował przewagę i pewnie triumfował, a że trzeci dojechał Gleb Czugunow to ZOOLeszcz GKM prowadził 14:10.
O niebywałym pechu mógł mówić Frederik Jakobsen w biegu 5. Duńczyk na pierwszym okrążeniu minął Emila Sajfutdinowa i wyszedł na prowadzenie. Zawodnik For Nature Solutions Apatora zbierał się do ataku na pierwsze miejsce i w tym momencie defekt zaliczył Jakobsen. W związku z tym torunianie wygrali ten bieg 4:2. Dużą przewagę gospodarzom dawali juniorzy. W wyścigu 6. od startu do mety prowadził Nicki Pedersen, jednak za jego plecami walkę o 2. miejsce stoczyli Kacper Pludra i Patryk Dudek. Po pierwszym łuku na tej lokacie znajdował się wychowanek Unii Leszno, jednak "Duzers" minął go przy krawężniku. Wydawało się, że tak dojadą do mety. Nic bardziej mylnego - Pludra atakiem po zewnętrznej wyprzedził żużlowca gości i dzięki temu gospodarze wygrali 5:1. Ostatni wyścig tej serii przyniósł najmniej emocji. Robert Lambert dobrze wyszedł z czwartego pola, przejechał obok rywali bliżej bandy i pewnie triumfował. Po 7 gonitwach grudziądzanie prowadzili 24:18.
Robert Sawina zdecydował się na pierwszy manewr taktyczny - za Wiktora Lamparta wyjechał Robert Lambert. Torunianie w ten sposób szukali szansy na odrobienie strat, jednak się okazało… stracili jeszcze kolejne 2 punkty. Nicki Pedersen wysforował się na prowadzenie. Początkowo wydawało się, że za jego plecami usadowią się goście, jednak nie pozwolił na to Kacper Łobodziński. Świetnie dysponowany junior wyszedł przed Roberta Lamberta i nie dał się wyprzedzić do mety. 4:2 dla ZOOLeszcz GKM-u. "Gołębie" nie odpuszczały i w kolejnym biegu bardzo pewnie wygrali 5:1. Duet Czugunow - Fricke świetnie rozegrali pierwszy łuk i tym samym załatwili sprawę zwycięstwa. Wyścig 10 padł łupem Roberta Lamberta. Za nim dojechali żużlowcy w kaskach niebieskim i czerwonym. Po 3. seriach było 36:24 i gospodarze byli coraz bliżej punktu bonusowego.
Trener gości robił co mógł - za Patryka Dudka wystąpił Emil Sajfutdinow. Zmianę przeprowadził także Janusz Ślączka - za Frederika Jakobsena pojechał Kacper Pludra. Zmiana ekipy z Grodu Kopernika okazała się trafiona, bowiem Emil Sajfutdinow bardzo dobrze wyszedł z niekorzystnego pola trzeciego i pewnie wygrał. Trzeci dojechał Wiktor Lampart i dzięki temu przyjezdni wygrali 4:2. Podopieczni Janusza Ślączki walczyli o pełną pulę - w wyścigu 12. świetnie wystartowali i ponownie na pierwszym łuku rozstrzygnęli kwestię zwycięstwa. Dzięki temu mieli 14 punktów przewagi, a w dwumeczu był remis. Gonitwa 13. była powtarzana, ponieważ w pierwszym podejściu na starcie ruszał się Robert Lambert. Następnie awarii uległa maszyna startowa, która spowodowała długą przerwę z zawodach. Wreszcie po kilkunastu minutach zawodnicy pojawili się na torze. Najciekawsza była walka o 2. miejsce pomiędzy Nickim Pedersenem a Emilem Sajfutdinowem. Zawodnik For Nature Solutions Apatora przeprowadził przygotowany atak przy krawężniku. Po tym jak Duńczyk został wyprzedzony wyjechał bardzo szeroko, co zakończyło się jego upadkiem i wykluczeniem. W kolejnej powtórce bardzo pewnie wygrała para Sajfutdinow - Lambert i doprowadziła do wyniku 44:34.
Pewne już było, że grudziądzanie zapiszą na swoim koncie 2 punkty za zwycięstwo meczowe. W biegach nominowanych gra toczyła się o bonus. W 14. gonitwie najlepiej wystartował Nicki Pedersen. Wtórował mu Gleb Czugunow, jednak napędził się bliżej bandy Paweł Przedpełski i wyprzedził zawodnika U24. Grudziądzanie wygrali 4:2 i w ostatnim wyścigu musieli wygrać podwójnie żeby zgarnąć bonus. W ostatnim biegu klasą dla siebie po raz kolejny był Emil Sajfutdinow, a że trzeci dojechał Robert Lambert to mecz zakończył się wynikiem 50:40, co było planem minimum dla obu ekip.

Podsumowując. Drużyna Aniołów zaprezentował zaprezentowała się przeciętnie, ale końcówka spotkania, gdy na szali był punkt bonusowy stanęła na wysokości zadania. Kompletnie zawiódł Patryk Dudek i można powiedzieć tradycyjnie toruńska młodzież. Po meczu nie brakowało też opinii, że ewentualna strata wygranej w dwumeczu, mogła być spowodowana błędną taktyką w pierwszym spotkaniem na MotoArenie. Apator wówczas był pewny wygranej i trener wspólnie z Emilem Sajfutdinowem postanowił w ostatnim wyścigu desygnować pod taśmę Krzysztofa Lewandowskiego, który zastąpił toruńskiego lidera. Gospodarze prowadzili przed tą gonitwą 51:33 i byli pewni swej wygranej również w kontekście rewanżu. Tymczasem grudziądzanie wygrali piętnasty wyścig podwójnie, bo defekt zanotował Robert Lambert, a mniej doświadczony junior Apatora nie był w stanie nawiązać walki z Frederikiem Jakobsenem i Maxem Fricke. Ostatecznie podopieczni Roberta Sawiny wygrali 52:38. Do momentu rewanżu przy Hallera nikt w obozie Torunia nie tragizował z tego powodu. Tym bardziej, że w obozie "Aniołów" narracja była prosta - chcemy wygrać, a nie tylko bronić zaliczki z pierwszego meczu. Słowa piękne, aczkolwiek zahaczające o sportowy truizm, bo po wysokiej wygranej GKM-u nad Motorem Lublin 56:34, w Apatorze zapaliła się lampka ostrzegawcza, że w Grudziądzu drużyna nie będzie mieć łatwej przeprawy. I faktycznie tak było, bo gospodarze byli znakomicie sklejeni z domowym owalem i od początku budowali przewagę w derbowym pojedynku. GKM Grudziądz prezentował się tego dnia niemal bezbłędnie, a dużą wartością dodaną była młodzież. Kacper Pludra wraz z Kacprem Łobodzińskim zdobyli łącznie jedenaście punktów, zaś młodzieżowy duet gości zaledwie jeden punkt zdobyty w biegu juniorskim. To w dużej mierze zaważyło na tym, że to grudziądzanie z taką łatwością budowali przewagę przypieczętowując triumf już w dwunastym biegu, ale bonus pojechał do Torunia, za sprawą Sajfutdinowa i Lamberta czyli tych samych jeźdźców, który w Toruniu mogli zapewnić Apatorowi znacznie większą zaliczkę przed rewanżem.
Niestety po meczy doszło też do nieprzyjemnych incydentów, pomiędzy nie przepadającym za sobą kibicami obu drużyn. Niemal na każdych derbach można usłyszeć wyzwiska z obu stron. Niestety tym razem doszło też do dewastowania stadionu. Gdy w biegu trzynastym awarii uległa maszyna startowa, co spowodowało kilkunastominutową przerwę, kilku toruńskich "kibiców" wyżyło się na krzesełkach stadionu przy Hallera 4. W pewnym momencie sytuacja zrobiła się na tyle niebezpieczna, że zareagować musiały odpowiednie służby. Jak przekazał Łukasz Benz na antenie TV, w ruch poszedł gaz łzawiący, a przy trybunach pojawił się kordon policji.

Po zawodach powiedzieli:
Przemysław Termiński
- właściciel toruńskiej drużyny - Styl beznadziejny, ale punkt bonusowy zostaje w Toruniu. Dziękuje tym, którzy przyczynili się chociaż do tego. Reszta chyba powinna zacząć wyciągać wnioski.

Robert Sawina - trener toruńskiej drużyny - W pewnym momencie koncentrowaliśmy się już tylko na pozytywnym wyniku dwumeczu. Jak się okazuje, jest on bardzo ważny w układzie tabeli. W przypadku Patryka nie potrafię inaczej tego określić, po prostu wszystko poszło nie tak. Zabrakło koncentracji, pierwszy wyścig ustawił go bardzo źle. Spóźniony start był początkiem złego. Później Patryk stracił możliwość poprawienia czegoś w motocyklu, bo tak naprawdę nie wiedział, co zrobić na drugi bieg. W konsekwencji poszło domino. Jest nam bardzo przykro, bo do dobrego wyniku brakowało nam tego piątego zawodnika.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Jestem zadowolony ze swojej postawy, ale czułem, że nie miałem odpowiedniej prędkości. Starałem się też pomóc Patrykowi i ciągle wymienialiśmy się spostrzeżeniami, ale nie od dziś wiadomo, że ustawienia, które pasują mi, niekoniecznie mogą sprawdzić się u innego zawodnika. Zwłaszcza na tak trudnym torze. W końcówce bałem się, że przegramy ten mecz i stracimy bonus. Świadomie przecież oddałem bieg w Toruniu i biorę za to pełną odpowiedzialność. Powiedziałem o tym trenerowi. Chciałem, żeby nasi juniorzy mieli troszkę więcej możliwości do jeżdżenia. W takich biegach dodatkowych jest większa presja, inaczej głowa funkcjonuje i dlatego chciałem podzielić się tym biegiem. Wiadomo, że to mogło kosztować nas bonus, ale na szczęście go mamy.

Patryk Dudek - Toruń - Myślę, że chłopaki wykonali dobrą robotę, a ten bonus jest dla nas zwycięski. Na pewno moich punktów zabrało, żeby wywieźć większą liczbę punktów. U mnie nie było dzisiaj frajdy z jazdy kompletnie. Wczorajsze zawody SEC w Częstochowie były dość udane, podkreślam - dość udane. Mój ostatni bieg dziś był z kolei trochę desperacki. Był po prostu taką próbą, w wyniku której wykluczyliśmy, dla innych chłopaków, to, czego nie należy tutaj robić, jak się przekładać na ten tor. Słaby występ z mojej strony, musimy to obgadać chłopakami z teamu na spokojnie, bo nie jest dobrze. Ta sytuacja jest dla mnie trudna, bo dawno tak nie jechałem, jak w tym roku. Walczę z tym, pracuję żeby było lepiej, bo jazda nie jest satysfakcjonująca dla mnie, dla klub, sponsorów, kibiców. Szału nie ma. Sami widzicie. Trudno mi cokolwiek powiedzieć, punkty też na to wskazują. Na większość kwestii muszą sobie sam odpowiedzieć, w swoim gronie i tyle. Tak naprawdę od kilku tygodni pracujemy nad sprzętem, by było lepiej i faktycznie są jakieś przebłyski, jednak to jest też jeszcze daleka droga. Jeśli chodzi o kogoś nowego w teamie, to jak na razie o tym nie myślałem. Nie wiem. Musimy popracować z chłopakami i po prostu gdzieś odnaleźć tę radość z jazdy. Dopasowywać sprzęt do danych warunków i tyle. Ciężko teraz wszystko wywrócić do góry nogami.

Janusz Ślączka - Grudziądz - Na pewno nie był to dla nas łatwy mecz. Wiadomo, że nadal jesteśmy w trudnej sytuacji. Ona troszeczkę się polepszyła, zbieramy punkty, ale wciąż jest ciężko. Cieszymy się z wygranej, która nie przyszła łatwo. Musieliśmy się napracować. Każdy zawodnik z meczu na mecz jedzie coraz lepiej i to widać. Początek sezonu nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale myślę, że treningi i praca przynoszą efekty. Fajnie pojechali juniorzy , dlatego w jedenastym biegu zmieniłem Jakobsena na Pludrę. Ta zmiana nie okazała się trafiona. To jest sport. W kolejnym wyścigu Kacper pojechał jednak na 5:1. Chodziło mi po głowie, aby pojechał w biegu nominowanym, ale postawiłem na bardziej doświadczonych zawodników.

Max Fricke - Grudziądz - Na ten moment staram się po prostu punktować jak najlepiej. Czy już jestem liderem na stałe, to już zostawiam wam do oceny. Ostatnie mecze i moje wyniki oceniam pozytywnie. Po tym meczu czujemy jednak lekki niedosyt. Wyglądało na to, że możemy sięgnąć po pełną pulę, ale niestety, widocznie nie było to nam tego dnia pisane. Emil Sajfutdinow i Robert Lambert pojechali imponująco. Zapunktowali bardzo dobrze i koniec końców uratowali bonus dla toruńskiej drużyny. Dla nas to wciąż pozytywny rezultat, kolejny dobry występ na naszym torze, widać powtarzalność przed własną publicznością. Zdobyliśmy punkty, dzięki którym idziemy do góry w tabeli, to na pewno cieszy

Marek Cieślak - były trener kadry narodowej - Patryk. Byłeś moim zawodnikiem przez wiele lat w kadrze. Reprezentacja z tobą odniosła wiele sukcesów. Myślę, że masz chłopaku team, ale czy jesteś pewny, że oni wiedzą wszystko, co potrzebujesz, czego szukasz? Może potrzebny jest jakiś inny człowiek, który nie będzie ci robił przy sprzęcie, ale będzie przy tobie, będzie podpowiadał i jednocześnie doglądał tego wszystkiego. Potrzeba, żebyś komuś zawierzył. To jest trudna sprawa, żeby znaleźć dzisiaj kogoś takiego kto ma doświadczenie i "wejdzie w ciebie". Są dwie sprawy. Kwestia sprzętu i twoja, czy ty jako zawodnik nie rozstroiłeś się po prostu mentalnie. To wszystko trzeba by pozbierać i ułożyć z tego jakąś całość.

Po tych słowach trenera, Patryk Dudek zatrudnił jednego z najlepszych mechaników świata, Dariusza Sajdaka, który wracał do zdrowia po problemach kardiologicznych. Co prawda, nie był jeszcze gotowy, by zaangażować się w stu procentach w pracę fizyczną, ale mógł służyć "Duzersowi" swoim doświadczeniem i pomagać pozostałym mechanikom. Sajdak od lat miał bowiem opinię jednego z najlepszych specjalistów, a w trakcie swojej kariery pracował m.in. z Tony'm Rickardssonem, Jasonem Crumpem, czy Grigorijem Łagutą. Z każdym z tych zawodników osiągał spore sukcesy. W roku 2023 miał pomagać Oskarowi Fajferowi, ale podczas pierwszego treningu w Gorican objawiły się u niego problemy z arytmią. Kłopoty zdrowotne spowodowały konieczność poddania się operacji i na kilka miesięcy wykluczyły mechanika z pracy. To z kolei skutkowało odejściem z teamu Fajfera w niezbyt przyjaznej atmosferze. Czy będzie to właściwe wsparcie dla zielonogórskiego wychowanka miało się wkrótce okazać.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt