2023-04-16 runda zasadnicza
Celfast Wilki Krosno - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 5 6 8 9 13 17 18 23 26 27 28 32 34 37 40    
1 Dudek Patryk 3         3     2   u|w   0   0 8   68,65
2 Przedpełski Paweł     2     1     1'     3   0   7 1 69,27
3 Sajfutdinow Emil 2'       3     3         2 3 3 16 1 68,63
4 Lampart Wiktor       1 1     2'     1         5 1 69,37
5 Lambert Robert     0       1     1     RZ RZ   2   67,64
6 Lewandowski Krzysztof   1   0           0   1       2   68,10
7R Affelt Mateusz   0         0         RT       0   68,23
8R -                               -   68,59
klub Gospodarze 1 6 10 15 17 19 24 25 28 33 38 40 44 47 50     67,76
9 Doyle Jason 1           3   3   3       2 12   68,58
10 Milik Vaclav       2'     2'   0       3 1'   8 3 68,55
11 Świdnicki Mateusz 0       0         RZ   RZ       0   68,27
12 Kasprzak Krzysztof     3   2         3 2'       1' 11 2 67,97
13 Lebiediew Andrzej     1     2   1         1 2   7   68,15
14 Sadurski Krzysztof   3   3       0   2'   0       8 1 67,45
15R Zieliński Denis   2'       0           2       4 1  
16R Bańdur Szymon                               0    
Wariant Toru 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Starcie pomiędzy Wilkami Krosno, a Apatorem zaplanowano w kalendarzu żużlowym w ramach drugiej kolejki spotkań. Jednak stadion po modernizacji nie otrzymał odbioru inspektoratu budowlanego i prezes ekstraligi Wojciech Stępniewski w mediach społecznościowych poinformował, że brak możliwości organizacji imprezy masowej był powodem przełożenia starcia. Wzbudziło to spore dyskusje, bowiem ekstraliga niezwykle skrupulatnie przed sezonem nadzorowała wszelkie aspekty infrastrukturalne i zespoły przed sezonem musiały mieć tak przygotowane obiekty, aby nie miało to wpływu na przebieg zawodów.
Dla krośnian, był to też powód do rozczarowania, bo mecz z Aniołami był historyczną chwilą, bo miejscowi mieli po raz pierwszy w historii wystąpić przed własną publicznością na najwyższym szczeblu rozgrywek. Oba zespoły miały jednak już okazję mierzyć się ze sobą w walce o ligowe punkty. Od ostatniego meczu obu drużyn minęło jednak ponad 50 lat, bo w latach sześćdziesiątych drużyny regularnie spotykały się w meczach ligowych na ówczesnym drugoligowym poziomie rywalizacji. W początkowej fazie istnienia sekcji żużlowej w Toruniu częściej triumfowali krośnianie, potem sytuacja się odwróciła i zwycięstwa ówczesnych Karpat Krosno zdarzały się coraz rzadziej. Z ostatniego zwycięstwa nad torunianami, krośnianie cieszyli się w 1968 roku. Po raz ostatni drużyny z Krosna i Torunia stanęły naprzeciw siebie w… 1969 roku! 13 lipca Karpaty przegrały 36:42, a w ekipie z Torunia startowali tacy zawodnicy jak zdobywca kompletu punktów Marian Rose, Bogdan Krzyżaniak czy Jan Ząbik. Co ciekawe był to jeden z ostatnich meczów krośnian w lidze przed wycofaniem sekcji żużlowej. Tydzień później Karpaty nie miały nic do powiedzenia w Lublinie, po czym… wycofały się z rozgrywek na wiele długich lat.Na koniec sezonu ‘69 Karpaty Krosno i Stal Toruń zamykały ligową tabelę. Krośnianie, ze zrozumiałych względów z zerowym dorobkiem i stosunkiem małych punktów -603 zajęły dziewiąte miejsce w II lidze, natomiast torunianie uplasowali się oczko wyżej z dorobkiem ośmiu punktów.
Z czasem klub z Torunia trafił jednak do krajowej czołówki w której zdobył cztery mistrzowskie tytuły, a od 1976 roku tylko sezon 2020 spędził poza gronem najlepszych drużyn w kraju. Wilki Krosno z kolei po ligowym rozbracie powróciły w drugiej połowie lat 80, kiedy to powstał KKŻ, którego następcami były ŻKS, KSŻ i w końcu KSM. Epizody pierwszoligowe (2005-2006, 2016) okazały się tylko epizodami, bo tak naprawdę drużyna nie miała zasobów finansowych i co za tym idzie zasobów ludzkich, aby wybić z drugoligowej rzeczywistości. Tym samym Krosno kojarzone było bardzo długo nie tylko z tym że jest ośrodkiem biednym i ścigającym się u siebie na bardzo długim torze oraz do tego na typowo żużlowej nawierzchni. Był to klub, którego na poważniejsze sukcesy nie było stać, a jedyną radością fanów okazywała się dobra zabawa oraz skromne pojedyncze zwycięstwa. Aż przyszedł rok 2019, kiedy to spółka akcyjna Wilki z nowymi osobami w zarządzie uznała, że czas spróbować wynieść sport żużlowy do innego wymiaru. już drugim roku działalności Wilki rozjechały 2. Ligę, wygrywając ją z kompletem zwycięstw. W trzecim awansowały do finału play-off 1. Ligi. W końcu w czwartym znów się tam znalazły i tym razem ten dwumecz wygrały, pokonując znacznie bardziej utytułowany Falubaz Zielona Góra. Prezes Grzegorz Leśniak zrealizował więc to, o czym mówił przy okazji pierwszej konferencji, czyli że w ciągu pięciu lat do miasta szkła zawita Ekstraliga.
Tak więc od sezonu 2023 kibice z Podkarpacia po raz pierwszy mieli okazję oglądać swoich ulubieńców w walce o drużynowe mistrzostwo Polski. A inauguracja żużlowego "Kopciuszka" była obiecująca, bo beniaminek miał na koncie jedno odjechane spotkanie w Lesznie, podczas którego był o włos od zwycięstwa. "Wataha" pechowo przegrała, ale o załamywaniu rąk nie ma mowy. W drużynie była wielka mobilizacja przed historycznym spotkaniem na własnym torze, bowiem była to okazja do zdobycia pierwszych punktów w elicie. Zwłaszcza, że "Anioły" sprawiały wrażenie ekipy, która może pokonać faworytów, a jednocześnie zupełnie zawieść. Po dwóch domowych meczach podopieczni Roberta Sawiny mieli na koncie 2 punkty po triumfie ze Stalą Gorzów, ale styl w jakim punkty zostały zdobyte daleki był od oczekiwanego, a klęska ze Spartą Wrocław na własnym torze, sprawiła, że menadżer torunian zdecydował się na duże zmiany w składzie. Zwłaszcza, że mecz na torze ekstraligowego debiutanta, był dla większości zawodników żużlową egzotyką, a dodatkowo torunianie dzień później mieli kolejne spotkanie w Lesznie, gdzie czekała na nich miejscowa Unia, z której do Torunia po 7 sezonach trafił Emil Sajfutdinow, który tak mówił przed meczem: "Nigdy jeszcze nie byłem w Krośnie. Tor żużlowy w tym mieście widziałem tylko w telewizji. Wiem, że jest najdłuższy w ekstralidze. Zobaczymy jak wyjdzie w praniu, gdy już ustawimy się na linii startu. Pamiętajmy jednak, że gospodarze posiadają naprawdę mocny zespół, co potwierdzili w pierwszym występie na torze w Lesznie. Na pewno czeka nas trudny pojedynek. Będziemy walczyć".

I Anioły walczyły, ale pierwszy domowy mecz w Ekstralidze, zakończył się pierwszym zwycięstwem na najwyższym szczeblu rozgrywek dla Wilków, które tryumfowały 50:40, pisząc historię speedwaya w Krośnie, a honoru gości bronił niemal w pojedynkę ten który nigdy nie był w "szklanym mieście" czyli Emil Sajfutdinow.
Premierowy ekstraligowy wyścig przy ulicy Legionów 1 rozgrywany był na dwa razy, bo w pierwszym podejściu z powodu lotnego startu Jasona Doyle’a, sędzia zarządził powtórzenie procedury startowej w pełnym składzie. Nie zdeprymowało to gości, bo Patryk Dudek i Emil Sajfutdinow bez problemu objechali Jasona Doyle’a. W drugim wyścigu gospodarze błyskawicznie odgryźli się gościom, bo młodzieżowcy Wilków szybko wyjechali ze startu i nie pozostawili złudzeń juniorom Apatora. W wyścigu numer trzy dobrym startem popisał się Krzysztof Kasprzak, a ponieważ na trasie o jeden punkt Andrzej Lebiediew powalczył z Robertem Lambertem kibice cieszyli się z pierwszego meczowego prowadzenie, które przed równaniem toru zostało powiększone za sprawą podwójnego zwycięstwa pary Milik - Sadurski i na tablicy wyników pojawił się wynik 15:9.
W drugiej serii torunianie odrobili cztery "oczka" w biegach piątym i szóstym, ale straciły wszystko w odsłonie numer siedem. Zawiódł w nim ponownie Robert Lambert, który zupełnie nie mógł wypracować dobrej pozycji po starcie, a do tego był mało nieskuteczny na dystansie. W efekcie 24:18 dla Wilków nie było zaskoczeniem, mimo że z rywalami nie przegrywali konsekwentni w swoich torowych poczynaniach Emil Sajfutdinow i Patryk Dudek.
Toruński trener mógł więc skorzystać z rezerwy taktycznej, bo miał dwóch liderów, ale ponownie zaufał Wiktorowi Lampartowi w gonitwie ósmej i ten w duecie z Sajfutdinowem odpłacił się podwójnym triumfem nad Andrzejem Lebiediewem oraz Sadurskim. W kolejnym biegu Anioły wyrównały stan meczu, ale tuż przed przerwą Wilki ponownie odpowiedziały mocnym 5:1 Bohaterem w tym biegu był Sadurski, który zastąpił Mateusza Świdnickiego i po dobrym starcie wytrzymał napór ze strony Lamberta.
Bieg jedenasty rozpoczął się od upadku Patryka Dudka. Sędzia uznał, że wina tego zdarzenia leżała po stronie torunianina i wykluczył go z powtórki. Druga odsłona tego biegu w trzyosobowym składzie dała bezproblemowe podwójne zwycięstwo parze gospodarzy. W wyścigu dwunastym goście w końcu skorzystali z rezerwy taktycznej. W miejsce Mateusza Affelta na tor wyjechał Krzysztof Lewandowski. Zmiana okazała się skuteczna, ponieważ goście zdołali wygrać 4:2, ale mieli już tylko trzy wyścigi na odrobienie ośmiopunktowej straty. Niestety gospodarze wiedzieli o co jadą i byli niesamowicie zdeterminowani by odnieść historyczne zwycięstwo. Nie przeszkodził im w tym nawet Patryk Dudek, który przed biegami nominowanymi pojawił się w miejsce Roberta Lamberta, bo gospodarze ograli go i Emila Sajfutdinowa 4:2 i mogli cieszyć się z historycznego zwycięstwa w Ekstralidze.
Mimo, że losy spotkania były rozstrzygnięte gościom zależało na zniwelowaniu strat w kontekście punktu bonusowego.
Dlatego w dwóch ostatnich biegach dwukrotnie na torze pojawił się Sajfutdinow. Baszkir potwierdził bardzo dobrą formę, a to, co zrobił w wyścigu czternastym poderwało wszystkich na równe nogi. Po słabszym starcie pięknym atakiem na przeciwległej prostej wszedł między Lebiediewa i Milika, po czym pomknął do mety. W finałowej gonitwie również zapisał przy swoim nazwisku trzy oczka, ale nie zmąciło to wielkiej radości, jaka zapanowała na wyremontowanych krośnieńskich trybunach.

Podsumowując. Fani Wilków 27 kwietnia 2023 zasmakowali pierwszego zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej, a wygrana nad Aniołami, w Krośnie była stawiana na równi pierwszego z ligowego zwycięstwa, d którego doszło 30 czerwca 1957. Wówczas w pojedynku z Unią Tarnów padł rezultat 35:18. Wówczas "Watahę" reprezentowali rzecz jana zupełnie inni zawodnicy, a najwyższym szczeblu rozgrywek liderem miejscowych był Indywidualny wicemistrz świata z 2014, Krzysztof Kasprzak, który podtrzymał dobrą formę z meczów w Wielkiej Brytanii. Wtórowali mu Jason Doyle i Václav Milík. Pięciokrotnie na torze pojawił się dzisiaj Krzysztof Sadurski. dwudziestoletni junior do dorobku krośnieńskiej drużyny dorzucił 8 punktów z bonusem, co było jego zdecydowanie najlepszym występem w historii startów w Ekstralidze. Bardzo słabo zaprezentował się z kolei Mateusz Świdnicki. Zawodnik U24 dwukrotnie pojawił się na torze i dwukrotnie kończył bez zdobyczy punktowej.
Wynik Apatora ciągnął jak mógł Emil Sajfutdinow (16 punktów i bonus), jednak zabrakło mu odpowiedniego wsparcia kolegów z zespołu. Bardzo dobrze w mecz wszedł Patryk Dudek, jednak po upadku w jedenastym biegu zupełnie stracił rezon i w swoich trzech ostatnich biegach nie zdobył ani jednego punktu. Na całej linii zawiódł natomiast Robert Lambert. Brytyjczyk przy swoim nazwisku zapisał dzisiaj tylko dwa "oczka", dwukrotnie będąc zastępowanym w ramach rezerwy taktycznej.

Po meczu powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Jak się okazuje zwycięstwo w dniu dzisiejszym nie jest nam pisane. Stawia nas to w trudnej sytuacji, jednak z meczu w Lesznie chcielibyśmy wywieźć 2 punkty. W Krośnie każdy miał świadomość, że po ostatnim naszym nieudanym występie w Toruniu, jesteśmy głodni sukcesu, bo nie zgadza nam się to, co sobie założyliśmy. Chodziliśmy po tym torze, ale niestety był dziurawy, były miejsca gdzie poodparzała się nawierzchnia, jest tu też dużo kamieni, które są niebezpieczne dla samych zawodników. Przygotowanie tego toru, było po prostu fatalne. Nie spotkałem się z takim torem w Polsce.
Fakty są jednak takie, że przegraliśmy i oddaję się do dyspozycji zarządu. Zobaczymy jaką decyzję podejmie organizacja. Jeżeli to ma wpłynąć pozytywnie na zespół, to najważniejsza jest dla mnie drużyna, żeby zaspokoiła oczekiwania nas wszystkich.

Przemysława Termiński - właściciel klubu - Nie wiem i nie rozumiem, skąd taka deklaracja trenera. Przegraliśmy mecz wyjazdowy, ale przecież żadna tragedia się nie wydarzyła. Oczywiście, że chcielibyśmy wygrać, ale za chwilę jedziemy do Leszna, a w kolejny weekend czeka nas spotkanie u siebie z GKM. Nie wszystko funkcjonuje dobrze, ale jest jeszcze czas, by to poprawić. Nie widzę żadnego powodu, by robić nerwową atmosferę. Żadnej dymisji nie będzie. Niech drużyna spokojnie pracuje, a efekty tego będziemy dopiero analizować w późniejszym czasie. Sezon dopiero co się rozpoczął i nic strasznego się nie dzieje

Emil Sajfutdinow - Toruń - To było bardzo ciężkie spotkanie dla całej drużyny. Bo my jesteśmy jedną drużyną i staramy się wymieniać sugestiami na temat przełożeń. Każdy ma jednak inny styl jazdy, silniki też, ale na pewno się wymieniamy opiniami. Każdy ma swój profesjonalny team, mechaników, wszyscy próbowali i nie było tak, że ktokolwiek się poddawał. Tor dla wszystkich był równy, trzeba było spiąć pośladki i jechać. Kiedyś jeździło się na takich cięższych torach. Ja zrobiłem swoje punkty, zdobyłem je dla drużyny. Ciężko mi ocenić, dopiero co mecz się skończył i będziemy pewnie o nim rozmawiać. Być może to ten tor, że jest dłuższy i chłopaki się nie spasowali, on był dość specyficzny. Start mocno się rozsypywał, trasa była w porządku, można było obierać ścieżki, widać też, że można było próbować wyprzedzać. Szkoda, że kolejny mecz przegrywamy, ale nie chcę o tym myśleć, a wręcz chcę o tym zapomnieć. W piątek mamy kolejny mecz i trzeba odrabiać. Jesteśmy profesjonalistami i każdy nastawiał się na dobry wynik. Nie wyszło, będziemy próbować u siebie odrobić te straty i wygrać z bonusem.

Ireneusz Kwieciński - trener z Krosna - Spodziewaliśmy się, że w Ekstralidze nie ma łatwych pojedynków, ale najważniejsze jest to, żeby wytrzymać napięcie, walczyć do końca i odbijać pozycje. Pokazaliśmy, że potrafimy wdać się w wymianę ciosów z rywalem i jesteśmy w pełni gotowi na Ekstraligę Trochę mnie cieszy, to co mówi Rober Sawina, bo jak on uważa, że jest źle przygotowany i to problem dla jego zawodników, to myślę, że będzie dobry dla nas. Nie wiem, co miał na myśli. Nawierzchnia jest przygotowana bardzo podobnie do tego, co było na ostatnim treningu. Jason Doyle był bardzo zadowolony, że jest szybki i są ścieżki, które mu bardzo pasują.

Grzegorz Leśniak - prezes klubu z Krosna - Atmosfera na stadionie była znakomita. Kibice na trybunach pierwszy raz mieli okazję do obejrzenia meczu PGE Ekstraligi w Krośnie. To jest zupełnie inna prędkość, inna rywalizacja, inni zawodnicy, inna wartość meczu. Wygrywamy spotkanie z mocnym przeciwnikiem. Łapiemy oddech i w niedzielę jedziemy z rywalem w walce o utrzymanie. Przed nami mecz z drużyną z Grudziądza, który koniecznie trzeba wygrać, choć nie będzie wcale łatwo, bo grudziądzanie mają już "nóż na gardle" i w Krośnie muszą wygrać, ale my też chcemy zwyciężyć. Szykują się więc kapitalne emocje.

Jacek Gajewski - były menadżer z Torunia - Nie może być podwójnych standardów, a prawda jest jednak taka, że ten tor nie spełnia standardów, które kilka lat temu narzuciła sama Ekstraliga. Wiem, że można na nim jeździć i że zawody się odbyły, ale po pamiętnym meczu finałowym z 2016 roku w Gorzowie zostały podjęte działania, by pewne historie więcej się nie powtarzały. Początkowo ja też byłem wyrozumiały wobec Wilków, ale pewnych rzeczy nie można dłużej akceptować. Kuriozalne są dla mnie też tłumaczenia, że tor był przykryty plandeką. Ekstaliga powinna się nad tym tematem jak najszybciej pochylić. Przypominam, że wiele klubów było w przeszłości karanych za odstępstwa w sposobie przygotowania toru. Problem polega też na tym, że to już powoli zaczyna przypominać jazdę na krawędzi. Dobrze, że tym razem nic nikomu się nie stało. Jestem jednak pewny, że dyskusja pójdzie w zupełnie innym kierunku, kiedy taki mecz skończy się jakimś poważnym urazem i będzie widać jak na dłoni, że doprowadził do tego stan toru. Wtedy wszyscy się obudzą.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt