2023-04-08 runda zasadnicza
for Nature Solution Apator Toruń - ebut.pl Stal Gorzów
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 5 9 11 14 19 20 23 26 27 29 32 35 40 43    
1 Woźniak Szymon 1'         2'     3   2       0 8 2 59,28
2 Fajfer Oskar     1     3     0     2   3   9   59,95
3 Vaculik Martin 2       3     1'     0   2   3 11 1 57,93
4 Jasiński Wiktor       2 0     2     RT         4   58,57
5 Thomsen Anders     3       u|w     1     1' 2'   7 2 59,06
6 Bartkowiak Mateusz   0   0           0           0   59,39
7R Paluch Oskar   2         1         1'       4 1 58,94
8R Pollestad Mathias                               -   59,70
klub Gospodarze 3 7 9 13 16 17 22 25 28 33 37 40 43 44 47     59,35
9 Dudek Patryk 3           3   1'   1     1   9 1 59,11
10 Lambert Robert       3     2'   2       3   1' 11 2 59,52
11 Przedpełski Paweł 0       1'         3   3   0   7 1 59,00
12 Sajfutdinow Emil     2   2         2' 3       2 11 1 59,35
13 Lampart Wiktor     0     1   3         0     4   59,74
14 Lewandowski Krzysztof   1   1       0               2   59,41
15R Affelt Mateusz   3       0           0       3    
16R -                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Sasień Michał

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Inaugurację ekstaligowej kampanii w sezonie 2023 zaplanowano w wielkanocny weekend, a pierwsze spotkanie miało odbyć się w Toruniu, w którym Apator Toruń podejmował Stal Gorzów. Choć gospodarze stawiani byli w roli faworyta , to ubiegłoroczny sezon udowodnił, że gorzowianie nawet gdy są skazywani na pożarcie, potrafią mocno się postawić na MotoArenie. Bez Andersa Thomsena, bez Oskara Palucha i przede wszystkim bez Martina Vaculika (za niego stosowano zastępstwo zawodnika) Gorzów w pierwszej rundzie fazy play-off w ubiegłym sezonie przyjechał do Torunia i gospodarze mieli wygrać lekko, łatwo i przyjemnie. Tymczasem Apator dopiero rzutem na taśmę zapewniły sobie triumf (46:44) i na rewanżowe spotkanie pojechały niemal bez zaliczki. Choć oba zespoły awansowały wówczas do półfinału, Anioły wiedziały, że nie zaprezentowały się zadowalająco. Stal pokazała ogromny hart ducha i nie zważała na to, że niemal pół składu leczyło urazy. Jako że w rundzie zasadniczej padł wynik 47:43, wizyty w Toruniu pozwoliły gościom z województwa lubuskiego nabrać nieco więcej sympatii do Motoareny, na której od momentu jej powstania wygrali tylko dwa razy (2010 i 2017).
I właśnie przed sześcioma laty jedni i drudzy również inaugurowali sezon w Grodzie Kopernika. Prowadzona przez niemal nieomylnego Vaculika ekipa gorzowska wygrała wówczas 46:44. Miała jednak wtedy w zestawieniu m.in. Bartosza Zmarzlika. Indywidualnego mistrza świata, który we wspomnianym ćwierćfinale w sezonie 2022 zdobył... 19 punktów, tym razem próżno było szukać Zmarzlika w kadrze Stali. Jesienią postanowił po raz pierwszy w karierze zmienić klub i po dwunastu sezonach jazdy dla Gorzowa, przeniósł się do Motoru Lublin. W Stali wszyscy wiedzieli, że zastąpić Zmarzlika jeden do jednego się nie da, ale w jego miejsce jako krajowego seniora zakontraktowano doskonale znanego z występów w Toruniu Oskara Fajfera, który na na ekstraligowym poziomie startował jeszcze jako junior, osiem lat temu i było to w barwach Apatora. Zatem przed gnieźnieńskim wychowankiem, był trudny sezon, ale nikt nie oczekiwał od niego brania na swoje barki dużej odpowiedzialności za wynik. Trener Stanisław Chomski miał bowiem polegać na Vaculiku, Thomsenie i Szymonie Woźniaku. Cała trójka miała za sobą udane jazdy w przedsezonowych imprezach. Imponował szczególnie, który w Toruniu stanął na drugim miejscu podium w IMME, a dzień później wygrał Indywidualne Mistrzostwa Słowacji. Z kolei Woźniak udanie wypadł w Kryterium Asów.
Po stronie Aniołów, trener Robert Sawina mógł w końcu desygnować do boju skład złożony z pięciu seniorów, bo po rocznej absencji powrócił Emil Sajfutdinow za którego w roku 2022 stosowano zastępstwo zawodnika. Ten kadrowy komfort sprawił, że już w pierwszym spotkaniu "Sawka" postanowił zaskoczyć, bo mało kto sądził, że z numerem 13 wystawi nowego podopiecznego, a przy tym najniżej notowanego oraz najmniej doświadczonego z całej piątki seniora. Mowa Wiktorze Lamparcie, w którym pokładano duże nadzieje, choć dopiero zakończył wiek juniora. Jednak tym czym dwudziestodwulatek wyróżniał się na MotoArenie były starty, a ponieważ po zmianie nawierzchni wszyscy liczyli na to, że właśnie wyjazd spod taśmy będzie decydującym czynnikiem i trener liczył, że to pozwoli Wiktorowi wywalczyć potrzebne drużynie punkty. Ustawienie Lamparta pod trzynastką sprawiło, że zawodnik otrzymał też duży kredyt zaufania i czuł tę odpowiedzialność na swoich barkach, ale u progu sezonu trener wierzył nie tylko w Wiktora, ale w cały anielski team: "Wierzymy w swoich zawodników. Jest to początek sezonu i trudno mówić o tym, by byli oni w pełni formy. Widzieliśmy ich przygotowania do tego sezonu i nie ma w nas dozy niepewności. Jak ktoś prześledził składy z ubiegłego sezonu, to zauważył, że nie jestem zwolennikiem ustawienia składu i trzymania się go od początku do końca. W zależności od formy i potrzeb zawodników będzie rotacja w numerach. Na razie Wiktor dostał trzynastkę, a co będzie dalej, to zobaczymy. W ostatnich dniach nasz toromistrz miał ogrom pracy, bo pogoda zaskoczyła nieco żużlowców. Jest to trudna sytuacja, bo większość czasu mieliśmy ujemne temperatury w nocy, więc przygotowanie toru jest bardzo trudne. U nas nie ma nadmiaru wilgoci, bo mamy tor pod dachem, ale jest wysychanie nawierzchni, więc żeby jeździć, to musimy tej wody wlać. A jeśli mamy temperatury ujemne, to wiadomo, że jej lać nie możemy, bo nam zamarznie. Musimy znaleźć rozwiązanie, by tor się nie rozsypał, a jak nie ma wody, to on się nie zwiąże".
Niestety w teamie Aniołów Patryk Dudek i Paweł Przedpełski w przedsezonowych jazdach próbnych pokazali, że dalecy są od optymalnej formy. Szczególnie dyspozycja tego pierwszego mogła niepokoić, bo zawodni przeciętnie zaprezentował się we wspomnianym IMME, a przy tym wspólnie z Przedpełskim zawiódł w MPPK w Rzeszowie. Na domiar złego z teamu Roberta Lamberta odszedł mechanik Łukasz Jankowski, który nagle postanowił skorzystać z oferty Piotra Pawlickiego i Anglik na gwałt musiał poszukać nowego pomocnika w parku maszyn: "Odszedł nagle i nie ukrywam, że to był dla mnie lekki problem. Miałem już wszystko przygotowane na kolejny sezon, a nagle okazało się, że konieczne będą gruntowne zmiany. Nawet nie kontaktował się osobiście ze mną i odszedł niespodziewanie. Na szczęście poradziłem sobie z tym. W moim teamie to ja mówię mechanikom, co zmieniamy w ustawieniach, więc odejście jednego z nich nie jest jakimś strasznym problemem i na pewno nie odbije się na mojej formie". Choć "Lambo" nie robił tragedii z sytuacji w jakiej się znalazł, to rola mechanika w speedwayu sprowadzała się nie tylko do wykonywania poleceń szefa, bo dobry specjalista potrafił pomóc w doborze ustawień i podpowiedzieć coś z boku. Jankowski bardzo dobrze znał przede wszystkim silniki od Ashley'a Holloway'a i między innymi z tego powodu Pawlickiemu zależało na współpracy z nim. Dlatego Lambert musiał nie miał łatwo, bo od kilku lat na rynku mechaników był niedobór specjalistów, a doświadczony mechanik był na wagę złota.

Jednak większe lub mniejsze problemy, jak co roku były w każdej drużynie i nie zmieniało to faktu, że każdy z zespołów musiał przystąpić do ligowej rywalizacji. Nie inaczej było w przypadku Apatora, który otworzył ligowy sezon zwycięstwem, ale spotkanie obnażyło słabości drużyny z miasta Kopernika i pokazało siłę Stali która miała powody do satysfakcji, bo pokazała, że nawet bez Bartosza Zmarzlika są w stanie walczyć o wygrane.

Już pierwszy wyścig spotkania przyniósł emocje oraz wiele ścigania. Choć Martin Vaculik ruszył z czwartego toru i zastosował manewr przycinania do krawężnika, nie udało mu się zająć pierwszej pozycji. Ta przypadła Patrykowi Dudkowi, który pewnie przywiózł trzypunktową zdobycz do mety. Za jego plecami na macie zameldował się duet gorzowian, czyli Vaculik i Szymon Woźniak. Zupełnie z tyłu linię mety przeciął Paweł Przedpełski, a więc doszło do podziału punktów.
Bieg juniorski rozpoczął się od równego startu całej czwórki. Najlepszy w tym gronie okazał się Mateusz Affelt, którego wytrwale ścigał Oskar Paluch. Młodemu gorzowianinowi mimo ataków nie udało się jednak przedrzeć na pierwszą pozycję. Na torze wytworzyły się dwie pary - w drugiej trwała walka o jeden punkt, którą toczyli Krzysztof Lewandowski z Mateuszem Bartkowiakiem. Znajomość toru przemówiła jednak na korzyść młodego torunianina, który zagwarantował biegowe zwycięstwo gospodarzom-wyszli oni na meczowe prowadzenie 7:5.
Trzeci wyścig meczu, a pierwszy Emila Sajfutdinowa, pokazał, że ten zawodnik nie zapomniał, jak się jeździ i udowodnił swoją waleczność. Wystartował bardzo dobrze, pod bandą powalczył z Thomsenem, który jednak go wyprzedził. W drugiej parze o jeden punkt walczyli Oskar Fajfer i Wiktor Lampart. Na ostatnim okrążeniu to zawodnik rodem z Gniezna miał wyższą pozycję, co zapewniło biegowe zwycięstwo 4:2 gorzowianom. To doprowadziło do wyrównania wyniku, który na tym etapie wynosił 9:9.
Taki sam rezultat biegowy, jednak na korzyść torunian, padł w gonitwie czwartej, kończącej pierwszą serię startów. Po raz pierwszy na torze pojawił się Robert Lambert, który najpierw wpadł w kleszcze gorzowian, wykorzystał jednak lukę w ustawieniu rywali i po chwili przedarł się już na bezpieczną pierwszą pozycję. Jego klubowy kolega Krzysztof Lewandowski próbował ze wszystkich sił zająć lepiej punktowane miejsce niż trzecie, jednak doświadczenie było po stronie drugiego na mecie Wiktora Jasińskiego. Bez szans był Mateusz Bartkowiak. Tym samym szala zwycięstwa przechyliła się na stronę gospodarzy, w tym momencie prowadzących dwoma punktami-13:11.
Ta różnica punktowa utrzymała się także po przerwie i kolejnym podziale punktów. W piątej odsłonie meczu, kiedy po starcie walczyli ze sobą Jasiński i Sajfutdinow, wykorzystał to słowacki zawodnik gorzowian. Bezpiecznie prowadząc motocykl przy krawężniku, przywiózł za sobą duet gospodarzy. Wiktor Jasiński musiał zadowolić się czwartą lokatą. 16:14 po otwarciu tej części zawodów. Zawodnicy wyjechali na tor po raz szósty i tutaj świetnym startem (oraz prawdopodobnie znajomością toruńskiego obiektu, na którym startował w przeszłości w zmaganiach ligowych) popisał się Oskar Fajfer, do którego szybko dołączył Szymon Woźniak. Torunianie mogli tylko oglądać ich plecy oraz powiększającą się stratę do rywali. Gorzowianie wyszli na nieznaczne prowadzenie 19:17. W siódmym starciu byliśmy świadkami pierwszego przerwania biegu. Po całkiem dobrym starcie Roberta Lamberta na pierwszym łuku upadł Anders Thomsen. Wobec wykluczenia i osłabionej stawki torunianie bez problemu zdobyli pięć punktów, wychodząc na prowadzenie 22:20.
Dwa następne wyścigi toczyły się według remisowego scenariusza, Dopiero w dziesiątej odsłonie meczu, ostatniej przed długą przerwą, gospodarze wyprowadzili znaczący cios. Paweł Przedpełski przełamał się, zdobywając pierwszą trójkę w meczu. Za jego plecami pewnie do mety przyjechał Emil Sajfutdinow i miejscowi zjeżdżali na przerwę z wynikiem 33:27.
Na początku jedenastego wyścigu podniosło Martina Vaculika, co wykorzystał Emil Sajfutdinow. Patryk Dudek został ominięty przez gorzowian. Próbował odzyskać swoją pozycję, ale to jego rywale byli górą. Na początku ostatniego okrążenia wychowanek zielonogórskiego klubu wyszarpał jeden punkt, dając swojemu zespołowi dwupunktowe zwycięstwo, a w całym spotkaniu było już 37:29. W dwunastej gonitwie kolejny popis dał Paweł Przedpełski, który w towarzystwie Mateusza Affelta mógł jedynie wywalczyć remis w starciu z Fajferem i Paluchem. Robert Lambert zamknął serię przed biegami nominowanymi samotnym zwycięstwem nad Vaculikiem i Thomsenem. Wiktor Lampart był ostatni i na tablicy wyników mieliśmy rezultat 43:35.
W pierwszym biegu nominowanym dość niespodziewanie Fajfer i Thomsen w przedłużyli emocje, bo ich podwójne zwycięstwo sprawiło, że przed ostatnią odsłoną wieczoru goście mogli myśleć o remisie, bo przewaga "Aniołów" stopniała do czterech punktów (44:40). I po starcie do ostatniego biegu właśnie na podział punktów meczowych właśnie się zanosiło, bo niespodziewanie na czele znaleźli się goście, ale Sajfutdinow i Lambert uporali się na dystansie z Woźniakiem i Apator ostatecznie wygrał 47:43.
Podsumowując. Przed meczem przegraną czterema oczkami goście z Gorzowa wzięliby w ciemno, bo wynik ten pozwalał im realnie myśleć o punkcie bonusowym w kontekście dwumeczu. Z kolei gospodarze mieli o czym myśleć, bo w ich ekipie z dobrej strony zaprezentowali się Robert Lambert i Emil Sajfutdinow, którzy zdobyli po jedenaście punktów. Ważne dziewięć oczek dorzucił Patryk Dudek, zaś Paweł Przedpełski do swojego dorobku dopisał 7 punktów. Nad formą popracować musiał jeszcze Wiktor Lampart, który poza jednym wygranym wyścigiem zapisał na swoim koncie jedynie cztery punkty. Po stronie gości najlepiej zaprezentował się Martin Vaculík. Słowak w sześciu startach wywalczył 11 oczek. Postawa Oskara Fajfera również mogła się podobać. Nowy nabytek żółto-niebieskich zdobył dziewięć punktów i z pewnością transfer ten okazał się być strzałem w dziesiątkę. Osiem do dorobku zespołu dorzucił Szymon Woźniak, a siedem Anders Thomsen.

Po meczu powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Dziękujemy naszym kibicom za fantastyczny doping. Jest radość ze zwycięstwa. Narodziło się to wszystko naprawdę w bólach, dużo rzeczy było też do poprawienia, ale trzeba już w tej chwili planować, co zrobić dalej, by nasza forma tylko i wyłącznie rosła. Zostały dwa punkty w Toruniu i to jest najbardziej dla mnie istotne, wszyscy widzieli, że jeszcze mamy sporo do zrobienia jeśli chodzi o odkrycie wszystkich tajemnic, które po zmianie kosmetyki toru mamy do odkrycia.
Debiutujący w naszym zespole i w gronie seniorów Wiktor Lampart dostał bardzo ważny numer startowy. I po meczu zrobiłbym tak samo, bo znam wynik, przede wszystkim Wiktora. Wiemy, że w trakcie przygotowań niektórzy mieli delikatne problemy, a na ich tle Lampart dawał nadzieję na wygrane wyścigi. Zresztą wciąż w niego wierzę i jestem przekonany, że to może być nasz lider. Układ biegów wcale nie był trudny i dawał nadzieję, że będzie w stanie zdobywać punkty. Powiedziałem zresztą zawodnikom, że należy się spodziewać rotacji w składzie, bo numery startowe będę rozdzielał zawodnikom pod konkretne zadania, w zależności od ich dyspozycji i najbliższego rywala. Byłem na wszystkich treningach i sparingach zespołu, więc widziałem w jakiej dyspozycji jest Wiktor Lampart. On naprawdę był przekonujący na treningach. Nie dość, że miał dużą szybkość, to jeszcze jeździł świetnie technicznie i wyglądało na to, że jest bardzo uporządkowany przed pierwszym meczem. W trakcie meczu mieliśmy też swojej problemy, bo Patryk Dudek generalnie startował z kontuzją. Po starciu z Oskarem Paluchem w siódmym biegu miał dwa rozcięte palce, które zostały zaklejone, żeby nie leciała krew. Stąd też czucie w palcach było z pewnością słabe. Okazało się, że mecz ligowy to zupełnie coś innego jak sparingi.

Paweł Przedpełski - Toruń - tego duże znaczenie miały pola startowe. Staram się z chłopakami, mechanikami, z całym teamem wyciągnąć wnioski, bo sporo błędów było po mojej stronie. Postaram się to wyeliminować przed następnymi zawodami. Na pewno jakieś się pojawią, oby było ich mniej. Właściwie co bieg mieliśmy inne ustawienia, bo czegoś mi brakowało.
Oskar Fajfer - Gorzów - Trudne spotkanie, jest to oczywiście pierwsze przetarcie. One zawsze są ciężkie. Nie tyle nam się udało, co wywalczyliśmy wygraną To jest Ekstraliga, gdzie drużyny są wyrównane. Gorzowska Stal pokazała, że stać ich na wiele. Bartosz Zmarzlik jeździ w nowym roku w innym klubie i to wszystko.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Fajnie się jeździ. Jak zaczynaliśmy treningi, to potrzebowaliśmy więcej jazdy. Jak porównamy tor z PGE IMME i z dzisiaj, to była widoczna różnica. Dzisiejszy tor pokazał, że można się na nim ścigać, ale to były ciężkie zawody. Musieliśmy pogrzebać przy sprzęcie. Od pierwszych jazd w tym sezonie czuję się bardzo dobrze na motocyklu. Nie potrzebowałem dużo rozjeżdżenia, bo cały czas miałem kontakt z motocyklem

Stanisław Chomski - trener z Gorzowa - Pewnie dużo stracha napędziliśmy gospodarzom. W opinii ekspertów byliśmy outsiderem i chłopcami do bicia w tym meczu, a stworzyliśmy fajne widowisko. Szkoda, że przegrane. Ustawiliśmy skład, aby był zbilansowany. Myślałem, że torunianie zrobią inaczej, ale chyba się przechytrzyli, bo postawili na parę mało doświadczoną, na której można było robić punkty. Połowiczny sukces odnieśliśmy, bo Wiktor Lampart wygrał z Martinem. I to był moim zdaniem języczek u wagi, który zadecydował o wyniku. W maszym zespole pojawił się Oskar Fajfer, który ma wszystko fajnie poukładane i w domu i w życiu zawodowym. Miał problem z mechanikiem, ale znalazł nowego. Wie, jaką szansę dostał i pasuje do tej drużynie charakterologicznie. To też jest startowiec i potrafi wygrywać na obcym torze. Wiem, że się tym nie zachłyśnie i stać go na wiele.

Martin Vaculik - Gorzów - Pojechaliśmy dobre spotkanie. Niestety trochę było nerwowych sytuacji, nerwowych ruchów. W moim przypadku była sinusoida. Dopiero w ostatnim biegu czułem się dobrze na motorze. Miałem problem z dobraniem ustawień przez cały mecz. Dzisiaj była inna pogoda niż w ostatnich o tygodniach. Dużo się przez to zmieniło. Jak jechaliśmy tu na PGE IMME, to warunki były inne. Wyciągamy wnioski i to na pewno pomoże nam na przyszłość. Cieszę się, że nasza drużyna pokazała potencjał. Gdy każdy z nas da od siebie kilka procent więcej i nie będą wkradać się błędy, to wierzę, że to będzie dla nas dobry sezon - dodawał Słowak.

Szymon Woźniak - Gorzów - Było kilka momentów, gdzie było widać jazdę drużynową w sposób pozytywny. Bardzo zdeterminowani podeszliśmy do tego sezonu i zostawiamy serce na torze. Uważam, że wkradło się dużo nerwowości w naszą jazdę, bo może te ustawienia nie były połapane jak trzeba, moja jazda była też za nerwowa. Tak na szybko stwierdziliśmy, że każdy z nas ma jakieś pretensje do siebie. Każdy z nas mógł zrobić coś lepiej. Jednego nam nie można odmówić. Zostawiliśmy na torze tyle, ile mogliśmy. Musimy to ustabilizować. Ciężko w pierwszej kolejce ustawić schemat komunikacji. Potrzeba trochę odjechać meczów na własnym torze, żeby zacząć się komunikować w najprostszy możliwy sposób. Mi środek zawodów trochę nam uciekł. Może nie aż tak bardzo, ale żałuję ostatniego wyścigu. To 5:1 było w naszym zasięgu i wtedy zremisowalibyśmy ten mecz. Byłem jednak w trudnym położeniu, bo zostałem w tym krawężniku i za bardzo nie mogłem nic zrobić. Miałem związane ręce. Rozdzieliliśmy się z Martinem za bardzo i rywale ominęli mnie po zewnętrznej. Nie mam żadnych pretensji do Patryka. Zostawił dla mnie tyle miejsca, ile trzeba było, natomiast trochę za blisko wychodziłem jego tylnego koła i w głupi sposób moje lewe kolano zostało po lewej stronie jego koła i trochę wpadłem w taką pułapkę. Gdybym dalej przyspieszał, to bym wsiadł na jego siedzenie. Musiałem odpuścić. Na szczęście się nie szczepiliśmy. Udało się skutecznie przyciąć i wyjechać na prowadzenie. Było blisko, ale absolutnie tu nie było winy Patryka.

Krzysztof Sudak - menedżer Andreasa Thomsena - Zapewniam, że wszystkie obawy, które pojawiają się ostatnio w przypadku Andersa, są nieuzasadnione. Chcę wyraźnie podkreślić, że noga po upadku, który miał miejsce w sierpniu ubiegłego roku, jest w stu procentach zdrowa i sprawna. Zabieg, o którym się ostatnio mówiło, w żaden sposób nie zwiększa ryzyka kontuzji. Wyciągnięcie śrub to była tylko kosmetyka i to w dodatku planowana. Wiedzieliśmy, że zrobimy to mniej więcej w tym czasie, by być gotowym na start ligi. Nie zostaliśmy zaskoczeni. To nie było tak, że jeden z lekarzy powiedział nam, że byłoby jednak lepiej, gdybyście wyjęli te śruby teraz, a nie trochę później. Anders wiedział o wszystkim od dawna. Dodam, że po takim kosmetycznym zabiegu potrzeba dwóch, trzech dni na dojście do stuprocentowej dyspozycji. Tak właśnie było w przypadku Andersa.

Władysław Komarnicki - honorowy prezes Stali Gorzów - To porażka z absolutnie podniesionym czołem. Podtrzymuję to co już mówiłem wiele razy. Nie będziemy chłopcem do bicia. Stać nas na pierwszą czwórkę. Kapitalnie zaprezentował się Oskar Fajfer, mówiłem, że jak dorzuci 7-8 punktów, jak juniorzy i U-24 wywalczą 4-7 "oczek", to jest szansa wygrać z każdym, niestety tym razem zabrakło punktów niektórych liderów. Bardzo słabo pojechał też Mateusz Bartkowiak, który ciągle się zapowiada, ale nic z tego nie ma. Nie mogę też odżałować wykluczenia Thomsena. Dzisiaj sędziowie nie są już naiwni i nie nabierają się na takie sztuczki. Jak ktoś próbuje wymusić przerwanie wyścigu, to tak się kończy. Wcale nie musieliśmy przegrać tego wyścigu 1:5. Mogło być 3:3

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt