2022-08-07 runda zasadnicza
for Nature Solution Apator Toruń - Betard Sparta Wrocław
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 6 7 12 17 20 24 28 30 33 35 38 42 43 45    
1 Czugunow Gleb 0     3   0     0   0     RZ   3   58,68
2 Panicz Mateusz     RZ     RZ     RZ     RZ   RZ   0   57,99
3 Wofinnden Tai 3       3     3     2   1   2 14   57,81
4 zastępstwo zawodnika
z Rosji
      ZZ ZZ     ZZ     ZZ         0   58,76
5 Janowski Maciej     0   2'   1     3     3   0 9 1 59,93
6 Kowalski Bartłomiej   3   2'           u|w       su|w   5 1 57,91
7R Curzytek Michał   0         3         1'       4 1 57,87
8R Bewley Daniel     1     3   1 2     2   1   10   57,48
klub Gospodarze 3 6 11 12 13 16 18 20 24 27 31 34 36 41 45     57,88
9 Holder Jack 1'       0   0   1   RT     RT   2 1 58,73
10 Lambert Robert       1     2   3   3   2 2' 3 16 1 57,84
11 Przedpełski Paweł 2   3   1         2   3     1 12   59,19
12 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ   ZZ         ZZ ZZ         0   58,15
13 Dudek Patryk     2'     2   2   1 1   T u|3   11 1 58,93
14 Zieliński Denis   2   0       RT               2   58,37
15R Lewandowski Krzysztof   1'       1'   0       0 0     2 2  
16R Affelt Mateusz                               0    
Wariant Tor 1 Sędzia

Piotr Lis

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej, można było stwierdzić, że Apator Toruń jechał najlepszy sezon od kilku lat. Podopieczni Roberta Sawiny pierwszy raz od 2016 mieli zameldować się w play-off żużlowej Ekstraligi, a to napędzało żużel w mieście, który cieszył się coraz większą popularnością. Dzięki temu, Anioły w najważniejszej części sezonu mogły liczyć na rekordy frekwencji i spory zastrzyk pieniędzy! W rundzie zasadniczej toruński klub zarobił na biletach kilka milionów złotych, ale w sześciozespołowym play-off klubową kasę mogło zasilić dodatkowe półtora miliona.

Choć o tym kto pojedzie w play-off wiadomo było znacznie wcześniej, to niewiadomą pozostawał układ meczów ćwierćfinałowych, a zadecydować miały o tym ostatnie mecze rundy zasadniczej, spośród których największe znacznie miało spotkanie w Toruniu, gdzie gospodarze podejmowali Spartę Wrocław. Anioły otwarcie mówiły, że liczą na zwycięstwo, bo chcieliby w ćwierćfinale trafić na Stal Gorzów, która przez kontuzje miała problemy kadrowe: "Śmiem twierdzić, że to najważniejszy mecz jaki w tym roku do tej pory rozegramy. Wygrana z Wrocławiem daje nam szansę ustawienia się w play-off w dość korzystnym położeniu. Wiemy o kłopotach Gorzowa, ale nie patrzymy na nie. Nie mniej, gdybyśmy mieli wybierać to na pewno wskazalibyśmy na tą drużynę, dlatego ten mecz jest tak ważny i mamy tego świadomość" - mówił podczas konferencji prasowej przed meczem Krzysztof Gałańdziuk.
Zarówno Sparta jak i Apator w końcówce rundy zasadniczej prezentowały się znacznie lepiej niż na początku sezonu i mecz zapowiadała się naprawdę ekscytująco zwłaszcza, że nikt nie chciał trafić w ćwierćfinale na rozpędzony Włókniarz Częstochowa. Nic więc dziwnego, że trudno było wskazać wyraźnego faworyta, choć nieco większe szanse na triumf dawano gospodarzom, za którymi miał przemawiać atut własnego toru. Z drugiej strony wrocławianie doskonale czuli się w Toruniu, co udowodnili w latach 2016-2021 wygrywając na MotoArenie, aż trzy razy. Jednak w Toruniu w ostatnich latach sporo się zmieniło. Patryk Dudek oraz Robert Lambert mieli być doskonałą przeciwwagą dla Macieja Janowskiego i Taia Woffindena, ponieważ świetnie radzili sobie na swoim torze, zdobywając powyżej 2,300 pkt/bieg. trzeba było jednak pamiętać, że Janowski i Woffinden w ostatnich trzech spotkaniach w Toruniu za każdym razem zapisywali przy swoich nazwiskach dwucyfrową zdobycz punktową. W tej sytuacji w obu zespołach kluczową wydawała się postawa młodzieżowców oraz drugiej linii. Wśród młodzieżowców zadecydować mogła dyspozycja dnia Spartanina Bartłomieja Kowalskiego, z kolei torunianie liczyli na dobry występ Krzysztofa Lewandowskiego. Największą różnicę mieli zrobić jednak Jack Holder i Gleb Czugunow. Obaj jeźdźcy byli w swoich zespołach najsłabszymi ogniwami w formacji seniorskiej, ale mieli spory potencjał.

W trakcie meczu ku zadowoleniu kibiców przekazano kolejny komunikat dotyczący budowy składu "Aniołów" na sezon 2023. Po tym jak w Toruniu podpisano dwuletnie umowy z Patrykiem Dudkiem i Robertem Lambertem, nadszedł czas na dopełnienie formalności związanych z angażem Pawła Przedpełskiego. Wychowanek "Aniołów" zadeklarował tym samym pozostanie w macierzystym klubie przez kolejne dwa sezony (2023-2024). Decyzja o pozostaniu Przedpełskiego w klubie oznaczała, że otoczenie musi zmienić Jack Holder, który miał trafić do Motoru Lublin. Pierwotny plan działaczy z Torunia zakładał, by podpisać umowę również z Holderem, a następnie na starcie sezonu 2023 podjąć decyzję o tym, kto z dwójki Przedpełski-Holder odejdzie na wypożyczenie, ale tego planu nie udało się zrealizować, bo żaden z zawodników nie chciał tkwić w niepewności co do przynależności klubowej.  Tym samym klub z Grodu Kopernika miał zagwarantowane usługi trzech seniorów w kolejnych latach, a czwartym do brydża miał być powracający z alienacji sportowej Emil Sajfutdinow i zagadką co do składu na rok 2023 pozostawało jedynie, kto zmieni Roberta Lamberta - najskuteczniejszego jeźdźca do lat 24, który  kończył 25 lat i stawał się pełnoprawnym seniorem.

Dla kibiców najważniejsze były jednak bieżące rozgrywki, bo przed Apatorem otwierała się długo wyczekiwana możliwość walki o medale. Niestety mecz z dolnośląską ekipą zasiał mały niepokój, bowiem wrocławianie prowadzili niemal przez cały mecz, by ostatecznie zremisować 45:45. To na szczęście dla Aniołów oznaczało, że w fazie play-off ich rywalem miała być osłabiona Stalą Gorzów. Już pierwsze biegi pokazywały, że spotkanie będzie bardzo wyrównane. W pierwszej odsłonie swoją dobrą passę w Ekstralidze podtrzymał Tai Woffinden, który prowadził od startu do mety i zapisał na swoim koncie bardzo pewną trójkę. Pozostali za jego plecami zawodnicy pokazali, że na toruńskim owalu będzie możliwa walka na trasie, bo w tym samym biegu najpierw Jack Holder wymienił się pozycjami z Glebem Czugunowem, a w kolejnej gonitwie Michał Curzytek na trasie został pokonany przez Krzysztofa Lewandowskiego. Pierwszy mocny cios ze strony gospodarzy wyszedł w biegu trzecim. Bardzo dobrze ze startu wyszli wówczas Dudek i Przedpełski i zostawili za plecami mocną parę Janowski-Bewley. Odpowiedź ze strony Sparty przyszła natychmiast, bo w następnej gonitwie świetnie pierwsze okrążenie rozegrał Gleb Czugunow, który wysforował się na prowadzenie, a za jego plecami z Denisem Zielińskim poradził sobie Bartłomiej Kowalski i dołączył do kolegi z drużyny. W zamieszaniu na pierwszym łuku stracił Robert Lambert, który starał się gonić wrocławian, ale ostatecznie musiał uznać wyższość obu rywali.
Po równaniu goście ponownie wygrali podwójnie. Nadal klasą dla siebie był Tai Woffinden. Zupełnie inaczej niż w pierwszym starcie zaprezentował się Maciej Janowski, który znalazł sobie bezpieczną pozycję za plecami swojego kolegi z drużyny. W następnych biegach wrocławianie nie pozostawili złudzeń rywalom i kolejni zawodnicy Sparty pokazywali swoje najlepsze sportowe oblicze. Ostatni wyścig drugiej serii przyniósł niespodziankę, bowiem Michał Curzytek pokonał trzech uczestników cyklu Grand Prix. Pomógł mu co prawda Maciej Janowski, który przez większość biegu asekurował juniora, przez co sam musiał uznać wyższość Roberta Lamberta, ale po siedmiu gonitwach to Sparta prowadziła z Apatorem 24:18 i konsekwentnie powiększała swoje prowadzenie. W biegu ósmym, trzeci raz równych sobie nie miał Tai Woffinden, który tym razem pokonał Patryka Dudka. Na trzecim miejscu dojechał Daniel Bewley i przyjezdni prowadzili ośmioma punktami. Przełamanie "Aniołów" przyszło w kolejnej odsłonie, kiedy to para Lambert-Holder pokonała 4:2 duet Bewley-Czugunow. Było to pierwsze biegowe zwycięstwo gospodarzy od trzeciej gonitwy i dopiero druga "trójka" po stronie podopiecznych Roberta Sawiny. Bieg dziesiąty rozpoczął się jednak ponownie po myśli przyjezdnych, ponieważ prowadzili 5:1, a jadącego na drugiej pozycji Bartłomieja Kowalskiego atakowali zawodnicy Apatora. Junior z Wrocławia w pewnym momencie wyjechał na zewnętrzną, podniosło mu motor, upadł na tor i w konsekwencji został wykluczony z biegu. W powtórce na wysokości zadania stanął drugi ze Spartan - Maciej Janowski, który bardzo dobrze rozegrał pierwszy łuk, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do mety i Dolnoślązacy utrzymali sześciopunktową przewagę. To jednak pozwalało Apatorowi na manewry taktyczne i Robert Sawina skorzystał z tego przywileju, desygnując do boju Patryka Dudka za bezbarwnego Jacka Holdera. Najmocniejsza para Aniołówmiała za zadanie pokonać nieomylnego dotąd Taia Woffindena i udało się to połowicznie, bo swojego krajana za plecami pozostawił Lambert, a że trzeci dojechał Duzers to torunianie zapisali na swoje konto 4 punkty. Kolejny bieg padł łupem Pawła Przedpełskiego, który musiał być bardzo czujny, bowiem Dan Bewley szalał za jego plecami, by przedrzeć się na pierwszą pozycję. Po tej gonitwie wrocławianie prowadzili czterema "oczkami", ale to torunianie byli na fali wznoszącej i to oni mieli większe szanse na zniwelowanie strat, niż goście na utrzymanie przewagi. Niestety w kolejnym biegu, gdy na starcie stanęli liderzy obu drużyn, taśmy dotknął Patryk Dudek i powtórzonej procedurze startowej miejsce pod taśmą zajął Krzysztof Lewandowski, który po wyjściu z pierwszego łuku prowadził z Lambertem 4:2. Niespodziewanie stawkę zamykał Tai Woffinden, ale po szaleńczej pogoni Janowski najpierw poradził sobie z Lambertem, a później Woffinden minął toruńskiego juniora i z 4:2 dla gospodarzy zrobiło się 4:2, a tablica wyników przed biegami nominowanymi wyświetlała rezultat 36:42.
W pierwszym nominowanej gonitwie obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany i za Holdera pojechał Lambert, za Czugunowa - Kowalski, a za Panicza - Bewley. Zawodnicy wiedzieli o co jadą, bo wyścig ten mógł przypieczętować wygraną Sparty. I choć po starcie goście znaleźli się na prowadzeniu 4:2, to na wejściu w pierwszy łuk zupełnie niepotrzebnie Bartłomiej Kowalski bezpardonowo zaatakował Patryka Dudka, który momentalnie spadł z motocykla. Lider Apatora Toruń wyraźnie się zagotował, bo szybko wstał z toru z toru i pokazał środkowy palec w kierunku zawodnika Sparty. Za to zachowanie otrzymał od sędziego żółtą kartkę i zgodnie z regulaminem musiał w ciągu 14 dni sięgnąć do portfela po 2000 zł kary, by uniknąć zawieszenia. Arbiter po ukaraniu Dudka, winnym całego zając uznał jednak Kowalskiego i wykluczył go z powtórki, którą Anioły wygrały 5:1 i dali sygnał, że to spotkanie może zakończyć się happy endem. O wszystkim miał zadecydować ostatni wyścig w którym emocje sięgały zenitu, a trybuny skandowały "wiara jest w nas", gdy po starcie na pierwsze miejsce wysforował się Robert Lambert, a na trzecią lokatę wyszedł Paweł Przedpełski. Taki obrót sprawy dawał remis i oczekiwane czwarte miejsce przed kolejną fazą ligowej rywalizacji. Co prawda Woffinden przez cały bieg dwoił się i troił, ale ostatecznie nie dał rady młodszemu rodakowi i toruńscy kibice mogli świętować "zwycięski" remis.

Podsumowując. Mecz na żywo w raz z rodziną oglądał oglądał Ryan - legenda toruńskiego Apatora. Australijczyk nie zawiódł się, bo widowisko było przednie, ale trzeba jasno napisać, że w ostatnim meczu rundy zasadniczej Anioły miały dużo szczęścia (upadek, a potem wykluczenie Bartłomieja Kowalskiego) i niewiele brakowało, a byłaby porażka i zupełnie inne nastroje. Jednak jak mawia przysłowie szczęście sprzyja lepszym, ale szczęściu trzeba czasem pomóc. Poza tym w sporcie nie od dziś wiadomo, że granica pomiędzy zwycięstwem a porażką, między euforią a smutkiem, bywa bardzo cienka. Tak więc całoroczne wysiłki działaczy oraz sztabu Apatora wypadało, a wręcz trzeba było docenić. Na atmosferę wokół klubu przed rundą play-off świetnie wpłynęło przedłużenie współpracy z liderami, Patrykiem Dudkiem, Robertem Lambertem, Pawłem Przedpełskim. Euforię trybun studził jednak kolejny słaby występ Jacka Holdera, którego punktów zabrakło do zwycięstwa. Młodszy z braci Holderów w całym spotkaniu zdołał tylko dwukrotnie wyprzedzić równie słabo dysponowanego na MotoArenie Gleba Czugunowa. Niepokojące było też to, że "Anioły" praktycznie nie zwyciężali w biegach, bo siedem biegów zakończyli indywidualnym tryumfem, a tylko pięć z nich torunianie zdołali wygrać drużynowo. "Bohaterem torunian" został dość niespodziewanie Bartłomiej Kowalski z ekipy Sparty, który spowodował upadek Dudka czym odwrócił losy spotkania i dał radość gospodarzom. W ekipie przyjezdnych oprócz Gleba Czugunowa próżno było szukać słabych punktów. Swoje zrobili liderzy, Tai Woffinden oraz Maciej Janowski. Ważne punkty dołożyli także pozostali, w tym młodzieżowcy, którzy łącznie zdobyli 9 punktów i 2 bonusy. Sparta musiała można powiedzieć miała na wyciągnięcie ręki zwycięstwo, ale ostatecznie musiała zadowolić się tylko jednym oczkiem i w ćwierćfinale Ekstraligi mieli zmierzyć się z dochodzącym do szczytowej formy Włókniarzem Częstochowa.

Najwyższą klasę rozgrywkową opuszczała Arged Malesa Ostrów Wielkopolski, która zakończyła sezon z zerowym dorobkiem punktowym. Drużyna trenera Mariusza Staszewskiego przegrała wszystkie 14 meczów, ale o tym że skład ostrowian był za słaby na Ekstraligę mówiła większość ekspertów już przed sezonem. Czternaście porażek nie było więc żadnym zaskoczeniem, ale gdy ostatnia drużyna w tak wąskiej lidze, nie zdobywa ani jednego punktu meczoweg, musi być powodem do głębszej refleksji. Przede wszystkim nasuwało się pytanie, kiedy podobna rzecz miała miejsce, bo nawet drużyny które bankrutowały w trakcie sezonu, albo miały inne problemy, potrafiły wygrać przynajmniej jedno spotkanie. Oceniając występ ostrowian w 2022 roku warto dodać, że zespół po dość niespodziewanym tryumfie w pierwszej lidze w roku 2021 i awansie, miał trudne zadanie przy budowaniu składu na miarę najlepszej ligi świata,, bo regulamin stawiał beniaminka w beznadziejnej sytuacji. Dlatego do Ostrowa sprowadzono w zasadzie tylko Chrisa Holdera i uznano, że Australijczyk plus inwestycje w sprzęt pozostałych zawodników mogą dać jakieś nadzieje na meczowe punkty. Ostatecznie założenia te nie sprawdziły się i sezon zakończył się dla Ostrowa klęską, bo drużyna przegrywała mecz średnio różnicą 18 punktów i tylko w dwóch meczach przekroczyła 40 meczowych oczek.

Co ciekawe ostatnim największym przegranym ligowych rozgrywek na najwyższym szczeblu, był zespół który spadał z ligi w roku 1989 roku i była to drużyna z...Ostrowa, która przegrała wszystkie 18 meczów, a w tabeli na ich koncie widniał bilans... minus 16 punktów, bowiem obowiązywał wówczas zapis, że przegrane różnicą co najmniej 25 punktów, karane były dodatkowym punktem ujemnym. A niestety Ostrovia na 18 meczów, zanotowała wówczas, aż 16 takich porażek.

Po zawodach powiedzieli
Paweł Przedpełski
- Toruń - Jest mi niezmiernie miło, że kolejne dwa lata będę jeździł z Aniołem na piersi.

Robert Lambert - Toruń - Tak naprawdę do końca nie wiedziałem jaki jest wynik. Bardzo się cieszę, że w ostatnich wyścigach pojechałem z rezerwy taktycznej. Koledzy z drużyny mieli problemy, ale udało nam się wygrać.

Patryk Dudek - Toruń - Są rzeczy, których nie da się wyrazić słowami. Mam nadzieje, że pieniądze z żółtej kartki zasilą konto chorego potrzebującego dziecka..

Tai Woffinden - Wrocław - Mamy mentalność zwycięzców, po powrocie z urlopu powiedziałem chłopakom, że nie ma znaczenia z kim przyjdzie nam rywalizować w ćwierćfinałach, musimy wykonać swoją robotę. Tej roboty dzisiaj nie wykonaliśmy, bo ten zwycięski remis wyszarpał Apator.

Bartłomiej Kowalski - Wrocław - Chciałem podejść do Patryka i przeprosić. Myślałem, że się zmieszczę, ale na powtórce widziałem, że za wolno zawróciłem i powinienem to zrobić mocniej, żeby to było czyste. Nie było to celowe. Przepraszam Patryka i kibiców, bo im też to się nie podobało.

Tomasz Gollob - ekspert TV - Kowalski nie słucha trenera, przecież ten wyraźnie mówił, że remis w tym wyścigu im wystarcza. Nie jedzie się tak, że na pełnym gazie wchodzi w krawężnik. Z tą prędkością później nie ma co zrobić. Dlatego doszło do faulu na Dudku. Dudek nie spodziewał się takiej jazdy. Był wyraźnie zdziwiony. Rolą trenera Sparty, jest wytłumaczyć teraz młodemu zawodnikami, że tak się nie jeździ.

Władysław Komarnicki - honorowy prezes Stali Gorzów - Według mnie bardzo dobrze się stało, że Stal pojedzie z Apatorem. Myślę, że w obecnej chwili nikt nie chciałby trafić na Spartę, która wstała z kolan, co zresztą pokazał mecz właśnie w Toruniu. Wydaje mi się, że moja drużyna ma przewagę w jednym aspekcie. Otóż Apator jedzie bez dobrych juniorów, więc na tej płaszczyźnie wypadamy lepiej. Jeśli Oskar Paluch wróci do drużyny, to ja jestem osobiście spokojny o wynik. Jeśli chodzi o szanse Stali w tym sezonie, to jest to w głównej mierze uzależnione od powrotu Martina Vaculika. Jeśli on zdoła się wykurować na dalszą część rozgrywek, to gorzowska drużyna może powalczyć o medal.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt