2022-04-10 runda zasadnicza
Betard Sparta Wrocław - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11p 12 13 14 15
klub Goście 1 2 4 7 12 14 16 18 19 20 22 25 28 30 31    
1 Holder Jack 0     3   0     0   u2|w     0   3   63,51
2 Przedpełski Paweł     2     2   0 1     3     1 9   64,21
3 Lambert Robert 1       3     2     2   2   0 10   63,37
4 zastępstwo zawodnika
z Rosji
      zz zz     zz     zz         zz zz 63,47
5 Dudek Patryk     0   2'   2     1     1' 2   8 2 63,79
6 Lewandowski Krzysztof   0   0           RT           0   63,33
7R Zieliński Denis   1         0     0   0       1   63,73
8R Karol Żupiński                               -   63,18
klub Gospodarze 3 10 14 17 18 22 26 30 35 40 44 47 50 54 59     63,35
9 zastępstwo zawodnika
z Rosji
zz           zz   zz   zz         zz zz 63,78
10 Bewley Daniel 2'     2     3   3       0 3   13 1 63,88
11 Woffinden Tai 3       1       2' 3   2     3 14 1 64,40
12 Czugunow Gleb     1   0   1     2' 1     1   6 1 63,52
13 Janowski Maciej     3     3   3     3   3   2' 17 1 63,24
14 Curzytek Michał   2'   1'       1               4 2 63,87
15R Kowalski Bartłomiej   3       1           1'       5 1  
16R Mateusz Panicz                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Artur Kuśmierz

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Spotkaniem otwierającym sezon żużlowy AD 2022 dla For Nature Solutions Apatora Toruń, był wyjazdowy pojedynek w stolicy dolnego Śląska z Betard Spartą Wrocław. Pojedynek mistrza kraju z pretendentem do tytułu określany był mianem hitu kolejki. Niestety jak się miało okazać, były to określenia na wyrost.

Dotąd w historii konfrontacji wrocławsko-toruńskich doszło do 82 spotkań ligowych. 48 z nich padło łupem Apatora Toruń, 32 zwyciężyli Spartanie, a pozostałe 2 były nierozstrzygnięte. W samym Wrocławiu bilans był bardziej korzystny dla miejscowych, bo z 41 spotkań wrocławianie wygrali 26 w 14 lepsi okazali się torunianie, natomiast 1 mecz zakończył się podziałem punktów. Jeszcze kilka tygodni temu oba zespoły wydawały się głównymi kandydatami do złota. Po wykluczeniu zawodników narodowości rosyjskiej sytuacja mocno się zmieniła. Strata Artioma Łaguty, jak i Emila Sajfutdinowa znacząco wpłynęła na potencjał obu drużyn, choć zespoły nadal miały doskonałych zawodników w swoich szeregach i mogły podjąć walkę o najwyższe cele. Z wykluczeniem ze sportowej rywalizacji oczywiście nie mogli pogodzić się zawodnicy i niektórzy tak jak Emil Sajfutdinow z pokorą w samotności próbowali pogodzić się z polityczną sytuacją. Inni z kolei głośno mówili o tym, co myślą i tak jak mistrz świata Artiom Łaguta pisali oświadczenia i komunikaty w których dawali do zrozumienia, że nie są niczemu wini i chcą normalnie pójść do pracy, jak każdy Polak, bowiem posiadali również polskie obywatelstwo.
Pełna treść oświadczenia Aertioma Łaguty wystosowana w dniu inauguracji rozgrywek Ekstraligowych (pisownia oryginalna):
"
Dziś powinienem być we Wrocławiu i rozpoczynać sezon. Nie mogę robić tego. PZM odebrał mi możliwość startu w polskiej lidze. Potem zabronił mi też trenować z drużyną. Nie pogodziłem się z tym, bo to moje życie i proszę abyście to uszanowali. To jest to, co kocham. Pomimo tego chciałem być dziś w parku maszyn i pomagać chłopakom. Ekstraliga Żużlowa i federacja też mi tego zabraniają. Dowiedziałem się też niedawno od Ekstraligi, że nie mogę trenować indywidualnie w kombinezonie Sparty z tamtego sezonu. Czego jeszcze się dowiem? Dlaczego jestem człowiekiem innej kategorii? Bo urodziłem się w Rosji?
Mam polski paszport. Ten paszport to dokument potwierdzający moje obywatelstwo. Ja go szanuję ale czuję, że dla niektórych to nie ma znaczenia. Ostatnio jeden dziennikarz napisał, że kpie z Polaków bo trenuje na Stadionie Olimpijskim , a mam zakaz. To był film z z treningu z tamtego roku, którym wyraziłem swoje uczucia, bo w sercu mam ten sport i chcę startować. W domu zastanawiamy cię co jeszcze może nas spotkać. Na szczęście nasze dzieci w szkole są bezpieczne, na co dzień też nie czuję ataków. A my się nie zmieniliśmy. Rozumiem, że Rosję wyklucza się z międzynarodowych rozgrywek. Bo taka jest potrzeba. Nie walczę o powrót do GP, chce startować w Polsce i polskiej lidze. Tak jak wy chodzić do pracy".

Manifestacja niezadowolenia nie zmieniła stosunku żużlowych władz do agresywnej nacji i zgodnie z wcześniejszymi decyzjami nieobecność Rosjan miało zrekompensować zastępstwo zawodnika. Tym samym każdy z seniorów miał dostać dodatkową możliwość startu. Choć ZZ-tka była wyjściem z sytuacji w jakiej znalazły się kluby żużlowe z Rosyjskimi zawodnikami w składzie to jednak "jazda z rezerwą" zmniejszała komfort pracy menadżerów, bowiem zwiększała się częstotliwość jazdy pozostałych zawodników, a przy konieczności wprowadzenia rezerwy taktycznej, istniało ryzyko udziału zawodnika aż w siedmiu biegach i to wyścig po wyścigu. Kurczyły się możliwości przy ustalaniu obsady biegów nominowanych i w końcu przy słabszej dyspozycji jednego lub - co gorsza - dwóch zawodników, margines błędu mocno się zawężał lub po prostu go nie było. W Teoretycznie na absencji Rosjanina i zastępstwie zawodnika najwięcej zyskać mieli torunianie, bowiem dysponowali czwórką równych seniorów, pośród których każdy był pełnoprawnym uczestnikiem cyklu Grand Prix. W szeregach wrocławian było z kolei dwóch liderów w osobach Macieja Janowskiego oraz Taia Woffindena, a także dwóch solidnych, jednak nieobliczalnych w ekstraligowych zmaganiach Czugunowa wraz z Bewleya. Dodatkowo Spartanie nie weszli w rozgrywki niezbyt przekonująco, bo wszystkie mecz kontrole padły łupem rywali. Do tego żółto-czerwoni słabo zaprezentowali się w finale mistrzostw parowych, gdzie w miernym stylu zajęli przedostatnią, szóstą lokatę. Pojedynek z Apatorem był tym samym doskonałą okazją do udowodnienia, że początkowe niepowodzenia wyniknęły jedynie z przedsezonowych testów zawodników z Wrocławia.
Przy okazji inauguracji sezonu 2022 meczem Sparta - Apator we Wrocławiu sporo mówiło się o Krzysztofie Gałańdziuku, który w okresie zimowym zamienił stolicę Dolnego Śląska na Toruń. Miał wnieść na Motoarenę swoje doświadczenie i poprawić funkcjonowanie klubu. Na Stadion Olimpijski wracał więc w nowej roli i choć u Dyrektora Sportowego Apatora pojawiały się dodatkowe emocje, to nie traktował tego spotkania w sposób szczególny i przekonywał, że do Wrocławia przyjechała z nim wiedza w kwestii toru i ten atut miał być małą przewagą gości. Nie zmieniało to jednak faktu, że przed Aniołami stało szalenie trudne zadanie. Po raz ostatni torunianie pokonali Spartę na jej obiekcie w 2014 roku. Bardzo blisko triumfu byli cztery lata później, ale na ostatnim okrążeniu piętnastego wyścigu Janowski wyprzedził startującego wówczas w Toruniu Jasona Doyle’a, przez co mecz zakończył się remisem. Tamten manewr kapitana wrocławian był szczególnie istotny, bowiem przesądził, że to Sparta znalazła się w fazie play-off, w której startowały wówczas cztery zespoły. Torunianie natomiast zakończyli rozgrywki na piątym miejscu.

Rok 2022 był jednak nowym rozdaniem i Sparta Wrocław nie miała większych problemów z wygraną. Obrońcy mistrzowskiego tytułu rozgromili Apatora Toruń - 59:31, a dolnośląski kapitan - Maciej Janowski był niepokonany przez rywali. Już początek zawodów okazał się prawdziwym nokautem i po czterech biegach, używając nomenklatury bokserskiej, goście byli pierwszy raz liczeni. Anioły były wolne na starcie i tylko Paweł Przedpełski próbował coś "wyszarpać" na dystansie. Z kolei w ekipie gospodarzy koncertowo jeździła para Brytyjczyków Woffinden i Bewley. Para juniorska szybko uporała się na dystansie z Denisem Zielińskim. Swoje zrobił szybki jak rakieta Maciej Janowski, a Gleb Czugunow pokonał w walce o punkt Patryka Dudka. Apator nie potrafił odnaleźć się w żadnym elemencie żużlowego rzemiosła, a już przed zawodami wiadomo było, że aby nawiązać walkę z mistrzami kraju, toruńscy seniorzy musieli unikać wpadek. Dodatkowo Robert Sawina liczył na dobrą postawę juniorów, ale ta zawiodła na całej linii: "Liczę na bardzo dobry występ juniorów. Pracowaliśmy od początku sezonu, jeśli chodzi o ich przygotowanie do tego meczu, do całego sezonu. Liczę na ich pomoc".
Przez cały wieczór Apator stać było na zaledwie jeden pokaz siły. Autorami podwójnej wygranej w biegu piątym był duet Lambert - Dudek. Raz trójkę zgarnął Jack Holder, ale we wszystkich pozostałych startach nie zdobył ani jednego punktu, a przegrywał nawet z Bartłomiejem Kowalskim, który przed sezonem zasilił młodzieżową formację Sparty. Takiej postawy Australijczyka mało kto się spodziewał, bo w poprzednich latach jego wizyty na Stadionie Olimpijskim były całkiem udane, a on sam w meczach sparingowych zdążył pokazać z dobrej strony.
W miarę upływu kolejnych biegów Sparta rosła w siłę. Nawet mający problemy z szybkością Czugunow pozbierał się po trzech słabszych biegach i w czwartym występie po raz drugi pokonał Dudka, wyprzedzając go efektownym atakiem na dystansie. Na domiar złego przegrywać zaczął też Przedpełski, który jadąc jako zastępstwo zawodnika, został pokonany przez juniora Michała Curzytka.
Po trzeciej serii wiadomo było, że Spartanie zdeklasują rywala i kolejne biegi to potwierdziły, choć torunianie mieli pojedyncze zrywy, jak choćby w dwunastej gonitwie, gdy sposób na Woffindena znalazł Przedpełski, który po znakomitym starcie, przywiózł dla toruńskiego obozu trzecie indywidualne zwycięstwo. Przed biegami nominowanymi popisową jazdę pokazał bezbłędny Janowski, który na pierwszym okrążeniu objechał całą stawkę po zewnętrznej części toru. Bezskutecznie gonił go Lambert, który jako jedyny w szeregach gości unikał zer, ale i on w końcu skapitulował w biegach nominowanych, w których to wrocławską moc zademonstrowali Dan Bewley, a także Tai Woffinden i Maciej Janowski.

Podsumowując. Torunianie przegrali zasłużenie i choć punkty Pawła Przedpełskiego i Roberta Lamberta wskazują, że prezentowali się na stadionie olimpijskim najlepiej, to zawiodła cała drużyna. Zaledwie trzy wygrane indywidualne, to zdecydowanie za mało jak na czterech uczestników Grand Prix. Kompletnie zawiodła toruńska formacja juniorska, która przegrała rywalizację z rówieśnikami 1:9, gdzie jeden punkt Denis Zieliński otrzymał tak naprawdę z urzędu. We Wrocławiu wszyscy zasłużyli na oklaski i wysokie noty nie tylko za zdobyte punkty, ale za styl w jakim te punkty zdobywali. Klasą dla samego siebie był Maciej Janowski. Kapitan Sparty Wrocław okazał się bezbłędny i zanotował bardzo mocne wejście w sezon, zdobywając 17 punktów z bonusem w sześciu startach. A w meczach sparingowych i zawodach indywidualnych wydawało się, że Janowski ma pewne problemy, gdyż nie imponował szybkością i refleksem. Wyróżnić należy również Bartłomieja Kowalskiego, który zaliczył udany debiut w barwach Sparty. W 6 biegu stoczył on emocjonującą walkę z Jackiem Holderem. Australijczyk jechał na ostatniej pozycji, ale po ładnym ataku zdołał znaleźć się przed juniorem wrocławian. Kowalski nie pozostał mu jednak dłużny i już na kolejnym łuku w bardzo podobny sposób odzyskał trzecią lokatę, nie oddając punktowanej pozycji do końca wyścigu.

Po meczu niestety doszło do przykrego incydentu, który można uznać nawet za mały skandal.
Oto bowiem Startujący dzięki polskiej licencji, rosyjski zawodnik Gleb Czugunow dał się sprowokować fanom drużyny toruńskiej, którzy po meczu obrażali go nazywając "Ruska kur**" i rzucając różne przedmioty. Dwudziestotrzylatek poczuł się tym aż tak mocno urażony, że nie zastanawiał się zbyt długo i niemal natychmiast ruszył w stronę fanów Apatora, by osobiście wymierzyć im sprawiedliwość. Ostatecznie do starcia nie doszło tylko dlatego, że park maszyn od sektora gości oddziela wysoki płot, a także zareagowali pracownicy ochrony. Jeden z fotoreporterów uchwycił zresztą moment, gdy jeden z ochroniarzy łapie wpół Czugunowa i odciąga go od sektora gości. Po tym zdarzeniu Rosjanin z polskim paszportem był tak roztrzęsiony, że rzecznik prasowy klubu Adrian Skubis poprosił dziennikarzy o wyrozumiałość i zwolnił go z obowiązku udzielania pomeczowych wywiadów, ze względu na zbyt duże emocje.
Warto w tym miejscu dodać, ze Czugunow, który w przeszłości reprezentował barwy Apatora, był jedynym Rosjaninem, który dostał zgodę na jazdę w rozgrywkach Ekstraligi, bowiem dwa lata temu otrzymał polskie obywatelstwo, a rok temu zadebiutował w Polskiej reprezentacji. Dodatkowo zawodnik kilkukrotnie odcinał się od agresji Rosji na Ukrainę i potępiał działania Putina pisząc m.in. "Każdy Rosjanin, który siedzi w ciepłym moskiewskim mieszkaniu jest odpowiedzialny za to, co się dzieje. Rok temu byłem na mitingach w Moskwie, ryzykując swoją karierą i wolnością, kiedy większość Rosjan się śmiała i zostawała w domach. Na każdym z nich jest odpowiedzialność za to". Zawodnik po całym zamieszaniu, był świadomy, że za swoje zachowanie może otrzymać karę finansową i próbował bronić się w mediach społecznościowych: "będę czekał, że ktoś na meczu wyjazdowym po prostu wystrzeli we mnie. Ale pogodzę się z tym, bo musisz cierpieć, jak urodziłeś się w Rosji. Nawet jak cztery lata jesteś otwarcie przeciwko władzy". Kara była jednak nieunikniona nie tylko dla zawodnika, ale również dla toruńskich kibiców, którym za ksenofobię groził zakaz stadionowy, a klub z miasta Kopernika musiał liczyć się z sankcjami finansowymi

Co ciekawe, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania niemal cały stadion wyraził wsparcie dla mistrza świata Artioma Łaguty, który podobnie jak inni Rosjanie został wykluczony przez PZM z udziału w rozgrywkach ligowych. Fani na samo wspomnienie tego zawodnika zareagowali owacyjnie.

W tym miejscu rodzi się refleksja i pytanie czy żużlowe władze miały świadomość konsekwencji dopuszczenia Gleba jako jedynego Rosjanina do rywalizacji? Czy ktoś pomyślał co byłoby w sytuacji, gdyby we wspólnym biegu wystartował zawodnik z Ukrainy i Rosji? Co działoby się w razie jakiejś sytuacji stykowej pomiędzy nimi? Jak reagowaliby kibice? Skala tego wszystkiego byłaby trudna do opanowania i mogłoby dojść do skandalu większego niż we Wrocławiu i to na skalę międzynarodową. Czy dwaj redaktorzy stacji telewizyjnej, którzy przed startem rozgrywek nakręcili swoimi radykalnymi felietonami falę ksenofobii względem rosyjskich zawodników, mieli świadomość tego co czynią? Czy owym redaktorom chodziło o to aby zlinczować wszystkich Rosjan mieszkających od lat w Polsce i często posiadających polskie obywatelstwo? Na te pytania musieli odpowiedzieć sobie sami zainteresowani. To być ekstraligowi decydenci i dwaj dziennikarze, musieli żyć ze świadomością, że po ich opiniach i decyzjach może zginąć niewinny człowiek mówiący po Rosyjsku lub jakiś kibic za czyn niegodny kibica zostanie skazany prawomocnym wyrokiem.

Sprawą zachowania kibiców Apatora podczas meczu, a także postawą Gleba Chugunova niemal natychmiast zajął się Organ Dyscyplinarny. W wyniku przeprowadzonego postępowania  na jaw wyszły nowe dowody obciążające nie tylko klub toruński, ale też samego zawodnika. Na jednym z nagrań opublikowanych w mediach społecznościowych widać wyraźnie, jak tuż po meczu, Gleb Czugunow podróżuje z resztą drużyny meleksem, by podziękować swoim fanom za doping, a przejeżdżając obok sektora gości nie może się powstrzymać i dwukrotnie pokazuje w stronę torunian środkowy palec. Nagrania te pokazały, że żużlowiec nie był bez winy i sam dolewał oliwy do ognia. To było poważnym argumentem dla Komisji Orzekającej Ligi, której członkowie już następnego dnia po meczu wnikliwie zaczęli analizować dokumentację, na podstawie której ustalili dokładny przebieg wydarzeń. Kluczowe dla działaczy było to, czy Czugunow swoim zachowaniem przyczynił się do agresji ze strony fanów drużyny przeciwnej. Niestety dowody potwierdziły tę tezę i KOL nałożyła karę finansową na KS Toruń w związku z zachowaniem kibiców podczas meczu, a także ukarała finansowo Gleba Chugunova w związku z jego zachowaniem. Informacje o wysokości kar zostały zachowane dla stron postępowania, a Zbigniew Owsiany, Przewodniczący Komisji Orzekające Ligi., tak uzasadnił tę decyzję: "Przeanalizowaliśmy wszystkie dostępne materiały wideo: zapis ciągły meczu oraz transmisję telewizyjną, jak również nagrania powszechnie dostępne w sieci internetowej. Stwierdziliśmy ponad wszelką wątpliwość fakty: kibice drużyny gości wznosili niecenzuralne okrzyki w stosunku do zawodnika, rzucali również w kierunku parku maszyn i toru niebezpieczne przedmioty. Jest to zachowanie niedopuszczalne, naruszające konkretne przepisy regulaminu dyscyplinarnego, które powinno być zawsze potępiane i oceniane negatywnie. Z kolei zawodnik Gleb Chugunov zachowywał się prowokacyjnie, a jego gesty były aroganckie, co również narusza przepisy dyscyplinarne. KOL nie wyobraża sobie, by zawodnik tej klasy, biorąc pod uwagę obecną sytuację międzynarodową dawał ponieść się tak negatywnym emocjom, których eskalacja mogła doprowadzić do dużo gorszych konsekwencji. KOL podkreśliła jednocześnie na etapie analizy sprawy, że sportowcy stanowią szczególny przykład dla publiczności, są bardzo często wzorami do naśladowania i idolami dla młodych ludzi, a więc powinni dbać o wzorce swojego postępowania".

Po meczu powiedzieli:
Ilona Termińska
- prezes klubu z Torunia - W aspekcie wojny na Ukrainie nie można generalizować, że wszyscy Rosjanie są z tego samego worka. Obserwujemy pewne rzeczy, widzimy co się dzieje. Chciałoby się, żeby to wszystko się skończyło i żebyśmy wrócili do normalności. Z perspektywy geopolitycznej ciężko będzie Rosjanom odbudować swoją pozycję. Zaprzepaścili ogromną szansę bycia w Europie. To jest bardzo ciężka sytuacja, aspektów jest od groma. Znamy niektórych Rosjan i nie wydawałoby się, że tego typu działania będą im bliskie. Każdy ma swoje pochodzenie. Jeżeli ktoś ma podwójne obywatelstwo, to najczęściej oznacza, że jego rodzice żyją w jakimś kraju. Ciężko jest powiedzieć, że teraz odcinam się od korzeni i zostaję albo Polakiem albo Rosjaninem. To są tak indywidualne sprawy, że ciężko nam to oceniać z tej perspektywy. Możemy pewne rzeczy generalizować, przyjąć, że wszyscy, którzy odrzucą rosyjskie obywatelstwo, mogą jeździć w lidze polskiej. Ale takich dyrektyw związanych z obywatelstwem chyba nie było? Nasz zawodnik Emil Sajfutdinow posiada podwójne obywatelstwo. Czuje się Polakiem, bo spędził w naszym kraju ponad połowę życia. Każdy z nas inaczej okazuje swoje emocje i niestety, niektórzy zawodnicy pochodzenia rosyjskiego zrobili bardzo złą robotę swoim rodakom. Ta początkowa nagonka, która pojawiła się w mediach również nie przysłużyła się naszemu sportowi. Sytuacja geopolityczna jest taka, a nie inna i trzeba reagować. Liczę, że wszystko się szybko zakończy i zawodnicy będą mogli wrócić na tor. Federacja motocyklowa jest jedyną federacją, która zawiesiła rosyjskich zawodników. Albo określamy wszystkich jedną miarą, albo mamy różne wyjątki w tej całej sytuacji. Na pewno jest pewne rozczarowanie, bo buduje się pewną drużynę. Nagle z dnia na dzień okazuje się, że zostaliśmy bez jednego zawodnika. I to takiego, który był zakładany na jednego z liderów zespołu.

Krzysztof Gałańdziuk - dyrektor sportowy z Torunia - Można było dzisiaj wyciągnąć magiczną różdżkę, a przy takiej dyspozycji po prostu nic nie szło. Rozmawialiśmy na obchodzie toru i wcześniej, ale nie było prędkości, startów, nie było niczego. Zły dzień dotyczył każdego. Robert Lambert z punktówki był najlepszy, ale też się męczył. Miejmy nadzieję, że to był jedyny taki dzień. Gorzów przegrał, ale przecież oni nie są tak słabi i my też nie jesteśmy słabi. W końcówce pojawiły się starty i nawiązaliśmy walkę. Ten mecz to zimny prysznic. Wyciągniemy wnioski. Teraz przed nami domowy pojedynek z drużyną z Ostrowa, w teorii powinno być łatwiej. Będzie okazja do odbudowania się.

Patryk Dudek - Toruń - Jak najszybciej musimy zapomnieć o tym meczu. Nic nie szło. Kiedy wygrywaliśmy starty, to czegoś brakowało po trasie. Jechaliśmy przy krawężniku, to mijali nas po zewnętrznej, jechaliśmy szerzej, to wyprzedzali nas po małej. Brakowało szybkości i w przyszłym tygodniu będę musiał popracować, aby to zmienić. Mogę powiedzieć tylko o sobie, że mam problem z tym, że jest chłodno. Niektórzy ewidentnie sobie z tym radzą, więc to ja muszę popracować, żeby było lepiej. Niby nie było aż tak źle, ale prędkości brakowało. Cały czas coś zmieniałem. W pierwszym biegu byłem ostatni i wprowadziłem korekty, a następnie były dwie dwójki, więc nie najgorzej. Później walczyłem z Woffindenem, ale wyprzedził mnie Gleb Czugunow i choć byłem blisko nich, to dojechałem do mety dopiero trzeci. Zmiany były, ale i tak ciągle czegoś brakowało.

Denis Zieliński - Toruń - Prawdę powiedziawszy, nie myślałem o tym. Zmieniłem drużynę, jeżdżę teraz dla Apatora Toruń i oczywiście, że chciałem pokazać się z dobrej strony. Na obchodzie toru wydawało nam się, że tor będzie przyczepny, a okazał się twardy. Co prawda starty były nieco przyczepniejsze, ale na trasie nie mogliśmy znaleźć odpowiednich ustawień. Moi mechanicy co rusz szukali nowych rozwiązań, zmienialiśmy przełożenia, ale koniec końców tych idealnych ustawień odnaleźć się nie udało. Starty wychodziły mi dobrze, nie miałem problemu z ruszaniem spod taśmy. Na trasie popełniłem jednak za dużo błędów. Do tego udzielił się stres. Wydaje mi się, że wiem, gdzie popełniłem błędy. Teraz muszę wyciągnąć z tego wnioski i wprowadzić poprawki. Niestety pogubiliśmy się na tym torze. Przyjechaliśmy z nastawieniem wywiezienia jakichś punktów z Wrocławia, ale stało się, jak się stało. Musimy teraz szybko wyciągnąć wnioski, bo w następny weekend czeka nas mecz domowy i musimy się w nim pokazać z jak najlepszej strony.

Dariusz Śledź - trener z Wrocławia - Wolelibyśmy mieć Artioma, którego nie było na stadionie, ale wiemy, że oglądał spotkanie i był z nami duchem. Nikt też nie korzystał z jego silników. Przyznaję, że zastępstwo zawodnika wyszło nam dość fajnie, ale zobaczymy, jak to będzie w kolejnych spotkaniach. Teraz jedziemy na wyjazd i na pewno trzeba będzie inaczej to poustawiać

Adrian Skubis - rzecznik prasowy z Wrocławia - odpowiedzmy sobie na pytanie, w jakiej innej dyscyplinie w Polsce tak traktuje się zawodników urodzonych w Rosji? I od razu stawiam drugie pytanie. Kto tę spiralę nienawiści nakręcił? Kto jest bez winy - także w przestrzeni mediów i social mediów - niech teraz pierwszy rzuci kamień. To były wulgaryzmy i agresja kierowane bezpośrednio do Gleba. Powtarzam, że bezpośrednio i personalnie do niego. Oczywiście, że martwi nas reakcja zawodnika, ale to świadczy, że poczuł się tym głęboko dotknięty. Człowiek, który jasno się określił i to jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę, który wielokrotnie pokazywał, jaki ma stosunek do tego reżimu, na pewno na takie personalne ataki nie zasłużył. Nie po to spotykamy się na stadionach.

Maciej Janowski - Wrocław - Zrobiliśmy dwa długie dni treningowe. Podczas tych dni sprawdziliśmy sporo sprzętu. Fajnie to zagrało, sam lepiej się poczułem. Nie myślałem, żeby mieć czysty komplet, kompletnie w ten sposobów na to nie patrzyłem. Faktycznie widziałem kątem oka, że Tai gdzieś przy mecie zaczął zwalniać, po biegu mówił też, że chciał zrobić mi miejsce i puścić mnie, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest wygrana drużyny Jeden bieg jechałem przez chwilę czwarty, po tym biegu była korekta. Fajnie to wygląda na tablicy wyników, ale tu było dużo pracy.

Gleb Czugunow - Wrocław - Ja od trzech tygodni spać nie mogę. Czuję się przygnieciony, czuję, że każdy kto przechodzi obok na ulicy, nienawidzi mnie. Czuję się jak śmieć. Jestem oskarżany, bo urodziłem się w Rosji. Odpuściłbym sobie, to dwieście osób na trybunach, które coś krzyczą. Jest też wiele normalnych osób. Ale słyszę nieoficjalnie, że to ja mogę zostać ukarany, bo ich sprowokowałem. Nie wiem, może znaleźli drogę nienawiści do Rosjan. Żyję w Polsce od trzech lat. Na słowa babci, dziadków, że tu Rosjan nie lubią, zawsze mówiłem, że to nieprawda, nigdy nie odczuwałem, że Polacy są źle nastawieni do Rosjan. Ale teraz odczuwam taką presję... ciężko skupić mi się na meczach, na czymkolwiek. Słów mi brakuje. Najwięcej żalu i negatywnych emocji odczuwam, bo rozumiem, na ile Rosja staje się izolowanym krajem. Ja mam tam całą rodzinę. Jako człowiek, który się tam urodził, chciałbym, żeby ten kraj się rozwijał, szedł w całkiem innym kierunku. Niestety, mieszkańcy tego kraju postanowili pójść w innym kierunku... Rosja staje się izolowana, a to zmusza takich ludzi jak ja, których trochę jest, żeby wyjechać. Urodziłeś się tam, spędziłeś dzieciństwo, ale nie masz wyjścia. Ale to druga sprawa, która mnie martwi, bo ta podstawowa to oczywiście to, że na Ukrainie giną niewinni ludzie. Artiom Łaguta nie wracał przez cztery lata do Rosji poza Grand Prix. Był fajnym człowiekiem, a nagle, jednego dnia, stał się złym. To nie jest normalne. Ja nienawidzę rosyjskiej władzy, nie zjadłbym tyle, jak bardzo chce mi się rzygać patrząc na to, co robią. Dla mnie Europa zawsze była fundamentem, miejscem, gdzie racjonalizm i zdrowy rozsądek się obroni, nawet kiedy cały świat się pogubi. Ale niektóre zachowania mnie przerażają.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt