2023-09-23 mecz o 3 miejsce przełożony 2023-09-24
Tauron Włókniarz Częstochowa - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 4 5 10 13 14 19 21 25 26 30 33 36 41 42 44    
1 Lambert Robert 1         3     1   3       2 10   62,92
2 Dudek Patryk     3     2'     0     3   1   9 1 62,44
3 Lampart Wiktor 3       0     3         2' 0   8 1 61,97
4 Przedpełski Paweł       3 1     1     0         5   62,35
5 Sajfutdinow Emil     2'       2     3     3   RZ 10 1 63,04
6 Affelt Mateusz   1   0           RZ           1   61,97
7R Rumiński Oskar   0         RZ         0       0   62,06
8R Lewandowski Krzysztof             0     !1         0 1   63,13
klub Gospodarze 2 7 8 11 16 17 21 23 28 30 33 36 37 42 46     62,18
9 Michelsen Mikkel 2           3   3   1'       3 12 1 61,81
10 Drabik Maksym       2     1   2'       1 3   9 1 62,66
11 Madsen Leon 0!       2'         2   2     1 7 1 62,63
12 Miśkowiak Jakub     1   3         0 2     2'   8 1 62,41
13 Woryna Kacper     0     0   2         0     2   63,23
14 Karczewski Franciszek   2'   1'       0               3 2 63,09
15R Kupiec Kajetan   3       1           1'       5 1  
16R Halkiewicz Kacper                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Przed ostatnią odsłoną w sezonie 2023 w Apatorze była pełna mobilizacja, bowiem w ostatnich latach nie było tak wielkiej szansy na zdobycie kolejnego medalu DMP. Torunianie na własnym torze wypracowali dziesięciopunktową zaliczkę w meczu o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski i mieli wielką szansę na jej obronę, bowiem częstochowski Włókniarz o ile sportowo był na porównywalnym poziomie, a do tego podejmował rywala na własnym torze, to był moralnie rozbity. Wewnątrz klubowe rozgrywki personalne, nie wpłynęły dobrze na atmosferę w drużynie, która stała się zlepkiem indywidualności, których nikt nie potrafił zrobić zespołu. Kompletnie bez posłuchu był Lech Kędziora, który jedną nogą był już poza klubem, a w tej sytuacji trudno mu było wyzwolić motywację w zawodnikach. Całość próbował scalić Michał Świącik, ale wszelkie ruchy prezesa tylko pogarszały sprawę. W Apatorze dla odmiany, po przejęciu trenerskiej pałeczki przez Jana Ząbika zespół złapał wiatr w żagle. Co prawda zdarzyły się play-offowe wpadki w postaci porażki na własnym torze z Lublinem i blamaż w meczu ze trzebioną kontuzjami Spartą Wrocław, ale za każdym razem zespół wstawał z kolan. Mecz o brązowy medal na MotoArenie był tego przykładem. Zaraz po spotkaniu Emil Sajfutdinow wystąpił z inicjatywą, że jak będzie potrzeba użyczy swoich silników, by koledzy którzy mają problem sprzętowe dorzucili niezbędne punkty do końcowego tryumfu.

Mecz początkowo miał być rozegrany 23 września, jednak w związku z niekorzystnymi prognozami pogody, Ekstraliga Żużlowa odwołała spotkanie i w komunikacie wyznaczyła nowy termin na 24 września.

Dla kibiców obu drużyn był to bardzo ważny pojedynek. Torunianie na medal drużynowych mistrzostw polski czekali od 2016 roku, kiedy to przegrali finałowe starcie ze Stalą Gorzów. Z tamtego dwumeczu w składzie Apatora pozostał jedynie kapitan ekipy, Paweł Przedpełski, który po raz kolejny musiał udowodnić, że decyzja o przedłużeniu z nim kontraktu, nie była błędem. W pierwszym meczu dwudziestoośmiolatek uzbierał solidne siedem "oczek" z dwoma bonusami, ale wynik ten musiał powtórzyć w Częstochowie, by jego zespół stanął na najniższym stopniu podium. Drugą niewiadomą w zespole Jana Ząbika był Patryk Dudek, który wplątał się małą aferę. Skorzystał bowiem z silnika użyczonego przez nowego członka jego teamu Dariusza Sajdaka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że numery jednostki, zgadzały się z tymi, które kilka tygodni wcześniej Krzysztof Lewandowski zgłosił na policję, bowiem silnik został skradziony. Policja zabezpieczyła dowód w sprawie i “Duzers” musiał powrócić do silników które przez cały sezon były jego utrapieniem i nie potrafił na nich złapać odpowiedniego rytmu jazdy. Na szczęście coraz lepiej zaczął jechać Wiktor Lampart, który został obdarzony dużym zaufaniem, za które odpłacił się lepszą jazdą, notując znaczny skok jakościowy i ze średniej 1,250 pkt/bieg w rundzie zasadniczej, wspiął się do poziomu 1,476 w play-offach. Niezawodny w decydującej fazie rozgrywek był oczywiście Emil Sajfutdinow, który w trzech ostatnich meczach zanotował kosmiczną średnią 2,705 pkt/bieg.

W Toruniu jednak pamiętali, że drużyna potrafiła zawieść oczekiwania w najmniej oczekiwanym momencie. Przecież jeszcze kilka tygodni wcześnie, był taki moment, że nie wiadomo było, czy Apator w ogóle awansuje do play-off, a do tego dwukrotnie przegrał w rundzie zasadniczej. Nic więc dziwnego, że wszyscy byli bardzo zmobilizowani i już na początku spotkania Anioły wyraźnie zaznaczyły, po co przyjechały do Częstochowy. Inauguracyjna gonitwa padła łupem Wiktora Lamparta, a Robert Lambert przyjechał na trzeciej pozycji. Niespodziewanie Leon Madsen nie zdobył punktów. Gospodarze szybko odpowiedzieli, w biegu juniorów, bo Kajetan Kupiec oraz Franciszek Karczewski pewnie zwyciężyli. Podopieczni Jana Ząbika nie pozostali jednak dłużni w kolejnej gonitwie i przywieźli wygraną 5:1. Czwarta odsłona zakończyła się remisem i po pierwszej serii na tablicy wyników widniał rezultat 11:13 dla gości.
Świetny w pierwszym biegu Wiktor Lampart, po równaniu toru nie był już tak szybki  i ograł go zarówno Jakub Miśkowiak jak i Leon Madsen oraz kolega z drużyny Paweł Przedpełski. Włókniarz wygrał 5:1 i wyszedł na prowadzenie w meczu. W następnym biegu po raz kolejny Anioły zwyciężyły podwójnie i wróciły na prowadzenie. W biegu tym Patryk Dudek po dobrym starcie uciekł stawce, a Kacper Woryna nie mógł sobie poradzić nawet z kolegą z pary Kajetanem Kupcem. W ostatniej odsłonie drugiej serii sposób na Email Sajfutdinowa znalazł odrodzony Mikkel Michelsen i Włókniarz wygrał 4:2 doprowadzając do remisu 21:21.
Po przerwie ponownie błysnął Lampart i wygrał bieg zostawiając za swoimi plecami słabego Kacpra Worynę i Pawła Przedpełskiego. W biegu dziewiątym para Drabik - Michelsen po dobrym starcie odrobiła straty, prowadząc od startu do mety, czym wprowadzili w euforię swoich fanów i podali “tlen” swojej ekipie. Jednak już następny wyścig, ku zaskoczeniu wszystkich zakończył się wygraną 4:2 dla gości. Oto bowiem będący kompletnie bez formy od kilku meczów Krzysztof Lewandowski, po dobrze rozegranym pierwszym łuku za swoimi plecami przywiózł Jakuba Miśkowiaka i na tablicy wyników widniał remis 30:30. Kolejne dwie gonitwy kończyły się remisowo, a trójki na swoim koncie zapisali Lambert i Dudek. Jednak w trzynastym biegu Anioły wyprowadziły cios, który był kluczowy dla losów dwumeczu, bowiem para Sajfutdinow – Lampart wygrała podwójnie i przyjezdni mogli przyjmować gratulacje za wywalczenie brązowego medalu w sezonie 2023.
Biegi nominowane były już tylko formalnością, bo nie miały żadnego sportowego zaznaczenia, a jedynie wymiar finansowy dla zawodników. Wygrali je gospodarze w stosunku 4:2 oraz 5:1, dzięki temu mogli zapisać na swoim koncie minimalną wygraną 46:44 czym dali powody satysfakcji swoim fanom. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo zespołu, który miał mocną kadrę, ale rozczarował, kończąc sezon na 4 miejscu.

Podsumowując. Apator stanął na najniższym stopniu podium w sezonie 2023. Trzeba jednak przyznać, że los uśmiechał się do Apatora Toruń już od dłuższego czasu, ale jak mówi przysłowie "szczęście sprzyja lepszym" i na koniec sezonu Anioły pomogły szczęściu i miały w garści brązowy medal. Było to o tyle to ciekawe, że... w całym sezonie Ekstraligi 2023 toruńczycy wygrali zaledwie sześć z dwudziestu meczów.
System rozgrywek w Ekstralidze umożliwiał jednak nawet szóstej drużynie po rundzie zasadniczej zawalczyć o tytuł drużynowego mistrza Polski w fazie play-off. Nie brakowało opinii, obniżało to znaczenie wyników osiąganych w podstawowej części sezonu i sprawiało, że w końcowe rozstrzygnięcia mogła wkraść się duża loteryjność. I faktycznie sezon 2023 przechodził do historii w tym właśnie kontekście, bo brązowy medalista jak wspomniano wygrał zaledwie sześć razy w dwudziestu podejściach! Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że Apatorowi Toruń raczej nie groził spadek, ale już brak awansu do play-off był całkiem możliwy. A to dlatego, że pierwsza połowa tego sezonu była znacznie poniżej możliwości zespołu. W pewnym momencie doszło więc do zmiany na stanowisku szefa drużyny. Roberta Sawinę zastąpił Jan Ząbik, tchnęło w żużlowców z Grodu Kopernika nowego ducha i sprawiło, że pogląd na pewne sprawy był nieco inny. Siedemdziesięcioletni legendarny trener od razu postawił drużynie cel, jakim było wysokie miejsce na koniec sezonu. Wcześniej dokończyć jednak było trzeba rundę zasadniczą. Anioły zajęły w niej piątą pozycję, co skazywało ją na jazdę w ćwierćfinale z Motorem Lublin. Oba mecze Apator przegrał, ale okazał się lepszy w tabeli od gorzowian i lesznian i to on awansował do strefy medalowej jako tzw. "lucky loser". W półfinale po świetnym widowisku torunianie najpierw zremisowali ze Spartą Wrocław, a w rewanżu dostali kolejne szanse od losu w postaci urazów aż trzech zawodników rywali. Tym razem nie dopomogli swojemu szczęściu i z kretesem przegrali na Dolnym Śląsku. Wobec tego szansa na przynajmniej srebrny medal przeszła im koło nosa. W dwumeczu o brąz żółto-niebiesko-biali wzięli już sprawy w swoje ręce i wykazali się pełną zadziornością, pewnie pokonując Włókniarza. Wygrali u siebie różnicą dziesięciu punktów, a w Częstochowie cały czas tę przewagę mieli pod kontrolą i jeszcze przed wyścigami nominowanymi mogli cieszyć się z pierwszego po siedmiu latach medalu w PGE Ekstralidze.
Tak więc sukces zwieńczony tylko sześcioma zwycięstwami w całym sezonie i dwoma remisami, zapisał się w annałach żużlowych jako coś czego dotąd nie było w historii DMP rozgrywanych jako faza zasadnicza i play-off.
Żeby znaleźć sezony, w których sześć wiktorii dało podium, trzeba cofnąć się aż do lat 50 i 60 poprzedniego stulecia. Z tym że wówczas wszystkich spotkań w sezonie było znacznie sporo mniej W czasach bardziej współczesnych w Ekstralidze w XXI wieku dwa razy siedem wygranych dało medal, a było to w 2015 roku kiedy po srebro sięgnęła Sparta Wrocław, i cztery lata później, gdy brąz trafił do Włókniarza Częstochowa.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener z Torunia - Wiele lat nie było w naszym klubie żadnego medalu, więc ten jest dla nas takim małym-dużym sukcesem. Trzeba się cieszyć z tego, co mamy, bo to był trudny sezon i udało nam się coś osiągnąć. Zasłużyliśmy na to. W rewanżu nic nas nie zaskoczyło. Tor był taki jak zawsze i trzeba było się do niego dostosować. Ja go pamiętam, kiedy ja jeździłem i nie różni się za wiele. Gospodarze albo robili tor twardy albo przyczepny. I wówczas też trzeba się dostosować. Patryk prze cały czas z czymś się zmagał, więc było dużo myślenia. A młodzież... Trzeba z nimi dużo i solidnie pracować, a będziemy mieć z nich pociechę.

Wiktor Lampart - Toruń - Myślę, że dla naszej drużyny jest to duży sukces, biorąc pod uwagę problemy, które mieliśmy w tym roku. Weszliśmy tak naprawdę na ostrzu noża do play-offów, ale myślę, że należało nam się bezpośrednio normalny awans, bo trzecie miejsce, to już nie jest przypadek.

Patryk Dudek - Toruń - Cieszę się, że zdobyliśmy brązowy medal. Plany może przed sezonem były wyższe, jednak patrząc jak on nam wychodził, może poza Emilem Sajfutdinowem, to trzecie miejsce uważam, że to bardzo dobry wynik dla naszej drużyny. Jeśli chodzi o mnie to patrząc ostatnio na media, jak skaczą i mówią o mnie, co tydzień nowa sensacja, więc nie mi oceniać, jak było dzisiaj,

Michał Świącik - prezes klubu z Częstochowy - Z ubolewaniem przyjąłem informację, że nikt nie chce podejść do mikrofonu. Chciałbym przeprosić kibiców, nie takie były założenia. Mogę tylko przeprosić za postawę niektórych zawodników. Dawałem z siebie wszystko, w niektóre rzeczy nie mogę wchodzić, po to jest pion sportowy . Ja gdy robię przelewy, to na tym moja rola się kończy. Ubolewam nad tym, bo jeden dziennikarz czy drugi powie, że Świącik próbuje ingerować w drużynę. Nie jestem, jak inni prezesi, że w parku maszyn gram pierwsze skrzypce. (...) Od tego są ludzie, którzy biorą za to pieniądze. Nad tym we Włókniarzu trzeba pracować. Szykują się wzmocnienia, bo żużel poszedł do przodu. Zabrakło tego czegoś w drużynie. Tej energii... ja o to ciągle, odnośnie sztabu, zabiegam. Jak ktoś chce robić żużel, jak w latach 80., to nie we Włókniarzu.
Mecz z Toruniem pokazał, że niektórzy mają problem sprzętowe I nie mogli się zmobilizować na to spotkanie. Czuję złość w stosunku do niektórych zawodników, ale też osób odpowiedzialnych za sport. Pion sportowy nie powinien działać tylko w parku maszyn. Powinien pomóc poza torem, rozwiązać problemy sprzętowe, czy też ze zdrowiem. Oczekuje się od takich ludzi, żeby pomogli wrócić do dyspozycji, do zdrowia. W każdej dyscyplinie jest tak, że rozlicza się pracowników za sezon, ale takie deklaracje przed meczem nie są zasadne. Któryś z zawodników mógł to słyszeć. Jesteśmy przed rozmową z trenerem Kędziorą, przedyskutujemy wszystko. Robiłem co mogłem. W parkingu był team Flemminga Graversena, z jego sprzętu korzystają nasi juniorzy. Oni pokazali, że można wygrywać. Zrobili swoje, a to jedna z najmłodszych formacji w lidze.

Lech Kędziora - trener z Częstochowy - Chyba tak jest, bo tak media podają. Jest początek i koniec pewnej przygody. Myślę, że to jest mój ostatni mecz. Mam co prawda jeszcze umowę, ale głowy muszą polecieć i szatnię trzeba przewietrzyć. Najprostsza sprawa jest z trenerem, tak samo, jak w piłce, czy innych sportach. Drużynę rozliczamy jako jedno, a indywidualnie każdy powinien jechać przyzwoicie. Kiedy jeden z tej piątki seniorów nie zdobędzie punktów, to nie ma najmniejszych szans na to, by wygrać mecz. Wpływają na to różne rzeczy. Jak w każdej rodzinie, są wzloty i upadki, jest dobrze i źle. W meczu o brąz na pewno nie spodziewałem się takiego wyniku i tego, że skończymy bez medalu. Wiadomo, że nie mieliśmy go na wyciągnięcie ręki, bo przegraliśmy w Toruniu tyloma punktami, że to już nas stawiało w trudnej sytuacji. Robiliśmy wszystko, by ten wynik odwrócić na naszą korzyść. Pierwsze biegi pokazały, że w dalszym ciągu mamy z nimi problem. To nie była ta drużyna, która zaczynała od 5:1 i kończyła 5:1. Ten sport jest nieprzewidywalny, a składa się na to wiele przyczyn - sprzęt, dyspozycja zawodników i ten nasz słynny tor, który był kiedyś naszym handicapem z fajnym ściganiem, a teraz przyjeżdżają rywale i wywożą punkty.

Jakub Miśkowiak - Częstochowa - maiłem ciężki początek spotkania, bo motałem z ustawieniami. Co chwilę coś zmieniałem, na ostatni bieg też motocykl zmieniłem. Ekipa z Torunia jest naprawdę mocna, co podkreśliła w dwóch pojedynkach i pokazali, że są mocni

Leon Madsen - Częstochowa - To jest koniec sezonu w wykonaniu Włókniarza Częstochowa. Przepraszam wszystkich naszych kibiców, że nie udało nam się zdobyć medalu. Dałem z siebie wszystko, ale infekcja żołądkowa pozbawiła mnie sił. Nie w taki sposób chcieliśmy kończyć ten sezon, ale mimo wszystko było dla mnie wielką przyjemnością ścigać się przed waszym obliczem przez kolejny rok. Dziękuję wszystkim. Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie wrócimy silniejsi i znów powalczymy o medale.

Mikkel Michelsen - Częstochowa - Liczyłem na weekend pełen medali i jestem zawiedziony, że Włókniarz nie zdobył brązowego medalu. Gdybym wiedział, co poszło nie tak, bylibyśmy w innym miejscu. Byliśmy zbyt niekonsekwentni. Każdy z nas miał przebłyski, ale to było za mało. Nie jest to sezon do zapomnienia, ale z pewnością, jest to sezon, z którego można wiele wynieść, by stać się lepszym zawodnikiem. Musimy usiąść, porozmawiać o wszystkim i spróbować rozwiązać problemy, które pojawiły się w trakcie sezonu. W tych dwóch ostatnich meczach przegraliśmy z lepszym zespołem. Oczywiście, to rozczarowujące, że nie zdobyliśmy medalu, ale nie zasłużyliśmy na niego. Czuję, że zawiodłem wielu ludzi - chłopaków z drużyny, klub, kibiców. Chciałem dzisiaj w pewnym sensie udowodnić, że to, co się działo przez ostatnie trzy miesiące, to nie był Mikkel, którego powinniście spodziewać się w przyszłym sezonie. To był długi sezon, prawdopodobnie jeden z najgorszych w moim wykonaniu od lat i to zarówno w lidze jak i Grand Prix. Złożyły się na to zarówno problemy sprzętowe jak i kłopoty mentalne. Teraz czuję, że jestem we właściwym miejscu zarówno ze sprzętem jak i ze sobą. Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy z powodu zdobycia trzeciego tytułu. To były trudne zawody ze względu na opady deszczu i mój upadek już w pierwszym wyścigu. Wydaje mi się, że mam połamane żebra, ale to jest częścią tej gry

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt