Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 4 | 5 | 10 | 13 | 14 | 19 | 21 | 25 | 26 | 30 | 33 | 36 | 41 | 42 | 44 | |||
1 | Lambert Robert | 1 | 3 | 1 | 3 | 2 | 10 | 62,92 | |||||||||||
2 | Dudek Patryk | 3 | 2' | 0 | 3 | 1 | 9 | 1 | 62,44 | ||||||||||
3 | Lampart Wiktor | 3 | 0 | 3 | 2' | 0 | 8 | 1 | 61,97 | ||||||||||
4 | Przedpełski Paweł | 3 | 1 | 1 | 0 | 5 | 62,35 | ||||||||||||
5 | Sajfutdinow Emil | 2' | 2 | 3 | 3 | RZ | 10 | 1 | 63,04 | ||||||||||
6 | Affelt Mateusz | 1 | 0 | RZ | 1 | 61,97 | |||||||||||||
7R | Rumiński Oskar | 0 | RZ | 0 | 0 | 62,06 | |||||||||||||
8R | Lewandowski Krzysztof | 0 | !1 | 0 | 1 | 63,13 | |||||||||||||
klub | Gospodarze | 2 | 7 | 8 | 11 | 16 | 17 | 21 | 23 | 28 | 30 | 33 | 36 | 37 | 42 | 46 | 62,18 | ||
9 | Michelsen Mikkel | 2 | 3 | 3 | 1' | 3 | 12 | 1 | 61,81 | ||||||||||
10 | Drabik Maksym | 2 | 1 | 2' | 1 | 3 | 9 | 1 | 62,66 | ||||||||||
11 | Madsen Leon | 0! | 2' | 2 | 2 | 1 | 7 | 1 | 62,63 | ||||||||||
12 | Miśkowiak Jakub | 1 | 3 | 0 | 2 | 2' | 8 | 1 | 62,41 | ||||||||||
13 | Woryna Kacper | 0 | 0 | 2 | 0 | 2 | 63,23 | ||||||||||||
14 | Karczewski Franciszek | 2' | 1' | 0 | 3 | 2 | 63,09 | ||||||||||||
15R | Kupiec Kajetan | 3 | 1 | 1' | 5 | 1 | |||||||||||||
16R | Halkiewicz Kacper | - | |||||||||||||||||
Wariant Toru 2 | Sędzia |
Paweł Słupski |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy 2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
D C |
D C |
B A |
D C |
D C |
C D |
C D |
B A |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
B A |
C D |
D C |
B A |
B A |
A B |
A B |
D C |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
A B |
A B |
C D |
A B |
A B |
D C |
B A |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
C D |
B A |
A B |
C D |
C D |
B A |
D C |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
Przed ostatnią odsłoną w sezonie 2023 w Apatorze była pełna mobilizacja, bowiem w ostatnich latach nie było tak wielkiej szansy na zdobycie kolejnego medalu DMP. Torunianie na własnym torze wypracowali dziesięciopunktową zaliczkę w meczu o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski i mieli wielką szansę na jej obronę, bowiem częstochowski Włókniarz o ile sportowo był na porównywalnym poziomie, a do tego podejmował rywala na własnym torze, to był moralnie rozbity. Wewnątrz klubowe rozgrywki personalne, nie wpłynęły dobrze na atmosferę w drużynie, która stała się zlepkiem indywidualności, których nikt nie potrafił zrobić zespołu. Kompletnie bez posłuchu był Lech Kędziora, który jedną nogą był już poza klubem, a w tej sytuacji trudno mu było wyzwolić motywację w zawodnikach. Całość próbował scalić Michał Świącik, ale wszelkie ruchy prezesa tylko pogarszały sprawę. W Apatorze dla odmiany, po przejęciu trenerskiej pałeczki przez Jana Ząbika zespół złapał wiatr w żagle. Co prawda zdarzyły się play-offowe wpadki w postaci porażki na własnym torze z Lublinem i blamaż w meczu ze trzebioną kontuzjami Spartą Wrocław, ale za każdym razem zespół wstawał z kolan. Mecz o brązowy medal na MotoArenie był tego przykładem. Zaraz po spotkaniu Emil Sajfutdinow wystąpił z inicjatywą, że jak będzie potrzeba użyczy swoich silników, by koledzy którzy mają problem sprzętowe dorzucili niezbędne punkty do końcowego tryumfu.
Mecz początkowo miał być rozegrany 23 września, jednak w związku z niekorzystnymi prognozami pogody, Ekstraliga Żużlowa odwołała spotkanie i w komunikacie wyznaczyła nowy termin na 24 września.
Dla kibiców obu drużyn był to bardzo ważny pojedynek. Torunianie na medal drużynowych mistrzostw polski czekali od 2016 roku, kiedy to przegrali finałowe starcie ze Stalą Gorzów. Z tamtego dwumeczu w składzie Apatora pozostał jedynie kapitan ekipy, Paweł Przedpełski, który po raz kolejny musiał udowodnić, że decyzja o przedłużeniu z nim kontraktu, nie była błędem. W pierwszym meczu dwudziestoośmiolatek uzbierał solidne siedem "oczek" z dwoma bonusami, ale wynik ten musiał powtórzyć w Częstochowie, by jego zespół stanął na najniższym stopniu podium. Drugą niewiadomą w zespole Jana Ząbika był Patryk Dudek, który wplątał się małą aferę. Skorzystał bowiem z silnika użyczonego przez nowego członka jego teamu Dariusza Sajdaka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że numery jednostki, zgadzały się z tymi, które kilka tygodni wcześniej Krzysztof Lewandowski zgłosił na policję, bowiem silnik został skradziony. Policja zabezpieczyła dowód w sprawie i “Duzers” musiał powrócić do silników które przez cały sezon były jego utrapieniem i nie potrafił na nich złapać odpowiedniego rytmu jazdy. Na szczęście coraz lepiej zaczął jechać Wiktor Lampart, który został obdarzony dużym zaufaniem, za które odpłacił się lepszą jazdą, notując znaczny skok jakościowy i ze średniej 1,250 pkt/bieg w rundzie zasadniczej, wspiął się do poziomu 1,476 w play-offach. Niezawodny w decydującej fazie rozgrywek był oczywiście Emil Sajfutdinow, który w trzech ostatnich meczach zanotował kosmiczną średnią 2,705 pkt/bieg.
W Toruniu jednak pamiętali, że drużyna potrafiła zawieść oczekiwania w
najmniej oczekiwanym momencie. Przecież jeszcze kilka tygodni wcześnie, był taki moment, że nie wiadomo
było, czy Apator w ogóle awansuje do play-off, a do tego dwukrotnie przegrał w
rundzie zasadniczej. Nic więc dziwnego, że wszyscy byli bardzo zmobilizowani i już na początku
spotkania Anioły wyraźnie zaznaczyły, po co przyjechały do Częstochowy. Inauguracyjna gonitwa padła łupem Wiktora Lamparta, a Robert Lambert przyjechał
na trzeciej pozycji. Niespodziewanie Leon Madsen nie zdobył punktów. Gospodarze
szybko odpowiedzieli, w biegu juniorów, bo Kajetan Kupiec oraz Franciszek
Karczewski pewnie zwyciężyli. Podopieczni Jana Ząbika nie pozostali jednak
dłużni w kolejnej gonitwie i przywieźli wygraną 5:1. Czwarta odsłona zakończyła
się remisem i po pierwszej serii na tablicy wyników widniał rezultat 11:13 dla
gości.
Świetny w pierwszym biegu Wiktor Lampart, po równaniu toru nie był już tak
szybki i ograł go zarówno Jakub Miśkowiak jak i Leon Madsen oraz kolega z drużyny
Paweł Przedpełski. Włókniarz wygrał 5:1 i wyszedł na prowadzenie w meczu. W następnym biegu po raz kolejny Anioły zwyciężyły
podwójnie i wróciły na
prowadzenie. W biegu tym Patryk Dudek po dobrym starcie uciekł stawce, a Kacper
Woryna nie mógł sobie poradzić nawet z kolegą z pary Kajetanem Kupcem. W
ostatniej odsłonie drugiej serii sposób na Email Sajfutdinowa znalazł odrodzony
Mikkel Michelsen i Włókniarz wygrał 4:2 doprowadzając do remisu 21:21.
Po przerwie ponownie błysnął Lampart i wygrał bieg zostawiając za swoimi plecami
słabego Kacpra Worynę i Pawła Przedpełskiego. W biegu dziewiątym para Drabik -
Michelsen po dobrym starcie odrobiła straty, prowadząc od startu do mety, czym
wprowadzili w euforię swoich fanów i podali “tlen” swojej ekipie. Jednak już
następny wyścig, ku zaskoczeniu wszystkich zakończył się wygraną 4:2 dla gości.
Oto bowiem będący kompletnie bez formy od kilku meczów Krzysztof Lewandowski, po
dobrze rozegranym pierwszym łuku za swoimi plecami przywiózł Jakuba Miśkowiaka i
na tablicy wyników widniał remis 30:30. Kolejne dwie gonitwy kończyły się
remisowo, a trójki na swoim koncie zapisali Lambert i Dudek. Jednak w trzynastym
biegu Anioły wyprowadziły cios, który był kluczowy dla losów dwumeczu, bowiem
para Sajfutdinow – Lampart wygrała podwójnie i przyjezdni mogli przyjmować
gratulacje za wywalczenie brązowego medalu w sezonie 2023.
Biegi nominowane były
już tylko formalnością, bo nie miały żadnego sportowego zaznaczenia, a jedynie
wymiar finansowy dla zawodników. Wygrali je gospodarze w stosunku 4:2 oraz 5:1,
dzięki temu mogli zapisać na swoim koncie minimalną wygraną 46:44 czym dali powody satysfakcji swoim fanom. Było to jednak
pyrrusowe zwycięstwo zespołu, który miał mocną kadrę, ale rozczarował, kończąc
sezon na 4 miejscu.
Podsumowując. Apator stanął na najniższym stopniu podium w sezonie 2023.
Trzeba jednak przyznać, że los uśmiechał się do Apatora Toruń już od dłuższego
czasu, ale jak mówi przysłowie "szczęście sprzyja lepszym" i na koniec sezonu Anioły pomogły szczęściu i miały w garści brązowy medal.
Było to o tyle to ciekawe, że... w całym sezonie Ekstraligi 2023 toruńczycy
wygrali zaledwie sześć z dwudziestu meczów.
System rozgrywek w Ekstralidze umożliwiał jednak nawet szóstej drużynie po
rundzie zasadniczej zawalczyć o tytuł drużynowego mistrza Polski w fazie
play-off. Nie brakowało opinii, obniżało to znaczenie wyników osiąganych w
podstawowej części sezonu i sprawiało, że w końcowe rozstrzygnięcia mogła wkraść
się duża loteryjność. I faktycznie sezon 2023 przechodził do historii w tym
właśnie kontekście, bo brązowy medalista jak wspomniano wygrał zaledwie sześć
razy w dwudziestu podejściach!
Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że Apatorowi Toruń raczej nie groził spadek,
ale już brak awansu do play-off był całkiem możliwy. A to dlatego, że pierwsza
połowa tego sezonu była znacznie poniżej możliwości zespołu. W pewnym momencie
doszło więc do zmiany na stanowisku szefa drużyny. Roberta Sawinę zastąpił Jan
Ząbik, tchnęło w żużlowców z Grodu Kopernika nowego ducha i sprawiło, że pogląd
na pewne sprawy był nieco inny.
Siedemdziesięcioletni legendarny trener od razu postawił drużynie cel, jakim
było wysokie miejsce na koniec sezonu. Wcześniej dokończyć jednak było trzeba
rundę zasadniczą. Anioły zajęły w niej piątą pozycję, co skazywało ją na jazdę w
ćwierćfinale z Motorem Lublin. Oba mecze Apator przegrał, ale okazał się lepszy
w tabeli od gorzowian i lesznian i to on awansował do strefy medalowej jako tzw.
"lucky loser". W półfinale po świetnym widowisku torunianie najpierw zremisowali
ze Spartą Wrocław, a w rewanżu dostali kolejne szanse od losu w postaci urazów
aż trzech zawodników rywali. Tym razem nie dopomogli swojemu szczęściu i z
kretesem przegrali na Dolnym Śląsku. Wobec tego szansa na przynajmniej srebrny
medal przeszła im koło nosa. W dwumeczu o brąz żółto-niebiesko-biali wzięli już
sprawy w swoje ręce i wykazali się pełną zadziornością, pewnie pokonując
Włókniarza. Wygrali u siebie różnicą dziesięciu punktów, a w Częstochowie cały
czas tę przewagę mieli pod kontrolą i jeszcze przed wyścigami nominowanymi mogli
cieszyć się z pierwszego po siedmiu latach medalu w PGE Ekstralidze.
Tak więc sukces zwieńczony tylko sześcioma zwycięstwami w całym sezonie i dwoma
remisami, zapisał się w annałach żużlowych jako coś czego dotąd nie było w
historii DMP rozgrywanych jako faza zasadnicza i play-off. Żeby znaleźć sezony,
w których sześć wiktorii dało podium, trzeba cofnąć się aż do lat 50 i 60
poprzedniego stulecia. Z tym że wówczas wszystkich spotkań w sezonie było
znacznie sporo mniej W czasach bardziej współczesnych w Ekstralidze w XXI wieku
dwa razy siedem wygranych dało medal, a było to w 2015 roku kiedy po srebro
sięgnęła Sparta Wrocław, i cztery lata później, gdy brąz trafił do Włókniarza
Częstochowa.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener z Torunia - Wiele lat nie było w naszym klubie żadnego
medalu, więc ten jest dla nas takim małym-dużym sukcesem. Trzeba się cieszyć z
tego, co mamy, bo to był trudny sezon i udało nam się coś osiągnąć. Zasłużyliśmy
na to. W rewanżu nic nas nie zaskoczyło. Tor był taki jak zawsze i trzeba było
się do niego dostosować. Ja go pamiętam, kiedy ja jeździłem i nie różni się za
wiele. Gospodarze albo robili tor twardy albo przyczepny. I wówczas też trzeba
się dostosować. Patryk prze cały czas z czymś się zmagał, więc było dużo
myślenia. A młodzież... Trzeba z nimi dużo i solidnie pracować, a będziemy mieć
z nich pociechę.
Wiktor Lampart - Toruń - Myślę, że dla naszej drużyny jest to duży sukces, biorąc pod uwagę problemy, które mieliśmy w tym roku. Weszliśmy tak naprawdę na ostrzu noża do play-offów, ale myślę, że należało nam się bezpośrednio normalny awans, bo trzecie miejsce, to już nie jest przypadek.
Patryk Dudek - Toruń - Cieszę się, że zdobyliśmy brązowy medal. Plany może przed sezonem były wyższe, jednak patrząc jak on nam wychodził, może poza Emilem Sajfutdinowem, to trzecie miejsce uważam, że to bardzo dobry wynik dla naszej drużyny. Jeśli chodzi o mnie to patrząc ostatnio na media, jak skaczą i mówią o mnie, co tydzień nowa sensacja, więc nie mi oceniać, jak było dzisiaj,
Michał Świącik - prezes klubu z Częstochowy - Z ubolewaniem przyjąłem
informację, że nikt nie chce podejść do mikrofonu. Chciałbym przeprosić kibiców,
nie takie były założenia. Mogę tylko przeprosić za postawę niektórych
zawodników. Dawałem z siebie wszystko, w niektóre rzeczy nie mogę wchodzić, po
to jest pion sportowy . Ja gdy robię przelewy, to na tym moja rola się kończy.
Ubolewam nad tym, bo jeden dziennikarz czy drugi powie, że Świącik próbuje
ingerować w drużynę. Nie jestem, jak inni prezesi, że w parku maszyn gram
pierwsze skrzypce. (...) Od tego są ludzie, którzy biorą za to pieniądze. Nad
tym we Włókniarzu trzeba pracować. Szykują się wzmocnienia, bo żużel poszedł do
przodu. Zabrakło tego czegoś w drużynie. Tej energii... ja o to ciągle, odnośnie
sztabu, zabiegam. Jak ktoś chce robić żużel, jak w latach 80., to nie we
Włókniarzu.
Mecz z Toruniem pokazał, że niektórzy mają problem sprzętowe I nie mogli się
zmobilizować na to spotkanie. Czuję złość w stosunku do niektórych zawodników,
ale też osób odpowiedzialnych za sport. Pion sportowy nie powinien działać tylko
w parku maszyn. Powinien pomóc poza torem, rozwiązać problemy sprzętowe, czy też
ze zdrowiem. Oczekuje się od takich ludzi, żeby pomogli wrócić do dyspozycji, do
zdrowia. W każdej dyscyplinie jest tak, że rozlicza się pracowników za sezon,
ale takie deklaracje przed meczem nie są zasadne. Któryś z zawodników mógł to
słyszeć. Jesteśmy przed rozmową z trenerem Kędziorą, przedyskutujemy wszystko.
Robiłem co mogłem. W parkingu był team Flemminga Graversena, z jego sprzętu
korzystają nasi juniorzy. Oni pokazali, że można wygrywać. Zrobili swoje, a to
jedna z najmłodszych formacji w lidze.
Lech Kędziora - trener z Częstochowy - Chyba tak jest, bo tak media podają. Jest początek i koniec pewnej przygody. Myślę, że to jest mój ostatni mecz. Mam co prawda jeszcze umowę, ale głowy muszą polecieć i szatnię trzeba przewietrzyć. Najprostsza sprawa jest z trenerem, tak samo, jak w piłce, czy innych sportach. Drużynę rozliczamy jako jedno, a indywidualnie każdy powinien jechać przyzwoicie. Kiedy jeden z tej piątki seniorów nie zdobędzie punktów, to nie ma najmniejszych szans na to, by wygrać mecz. Wpływają na to różne rzeczy. Jak w każdej rodzinie, są wzloty i upadki, jest dobrze i źle. W meczu o brąz na pewno nie spodziewałem się takiego wyniku i tego, że skończymy bez medalu. Wiadomo, że nie mieliśmy go na wyciągnięcie ręki, bo przegraliśmy w Toruniu tyloma punktami, że to już nas stawiało w trudnej sytuacji. Robiliśmy wszystko, by ten wynik odwrócić na naszą korzyść. Pierwsze biegi pokazały, że w dalszym ciągu mamy z nimi problem. To nie była ta drużyna, która zaczynała od 5:1 i kończyła 5:1. Ten sport jest nieprzewidywalny, a składa się na to wiele przyczyn - sprzęt, dyspozycja zawodników i ten nasz słynny tor, który był kiedyś naszym handicapem z fajnym ściganiem, a teraz przyjeżdżają rywale i wywożą punkty.
Jakub Miśkowiak - Częstochowa - maiłem ciężki początek spotkania, bo motałem z ustawieniami. Co chwilę coś zmieniałem, na ostatni bieg też motocykl zmieniłem. Ekipa z Torunia jest naprawdę mocna, co podkreśliła w dwóch pojedynkach i pokazali, że są mocni
Leon Madsen - Częstochowa - To jest koniec sezonu w wykonaniu Włókniarza Częstochowa. Przepraszam wszystkich naszych kibiców, że nie udało nam się zdobyć medalu. Dałem z siebie wszystko, ale infekcja żołądkowa pozbawiła mnie sił. Nie w taki sposób chcieliśmy kończyć ten sezon, ale mimo wszystko było dla mnie wielką przyjemnością ścigać się przed waszym obliczem przez kolejny rok. Dziękuję wszystkim. Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie wrócimy silniejsi i znów powalczymy o medale.
Mikkel Michelsen - Częstochowa - Liczyłem na weekend pełen medali i jestem zawiedziony, że Włókniarz nie zdobył brązowego medalu. Gdybym wiedział, co poszło nie tak, bylibyśmy w innym miejscu. Byliśmy zbyt niekonsekwentni. Każdy z nas miał przebłyski, ale to było za mało. Nie jest to sezon do zapomnienia, ale z pewnością, jest to sezon, z którego można wiele wynieść, by stać się lepszym zawodnikiem. Musimy usiąść, porozmawiać o wszystkim i spróbować rozwiązać problemy, które pojawiły się w trakcie sezonu. W tych dwóch ostatnich meczach przegraliśmy z lepszym zespołem. Oczywiście, to rozczarowujące, że nie zdobyliśmy medalu, ale nie zasłużyliśmy na niego. Czuję, że zawiodłem wielu ludzi - chłopaków z drużyny, klub, kibiców. Chciałem dzisiaj w pewnym sensie udowodnić, że to, co się działo przez ostatnie trzy miesiące, to nie był Mikkel, którego powinniście spodziewać się w przyszłym sezonie. To był długi sezon, prawdopodobnie jeden z najgorszych w moim wykonaniu od lat i to zarówno w lidze jak i Grand Prix. Złożyły się na to zarówno problemy sprzętowe jak i kłopoty mentalne. Teraz czuję, że jestem we właściwym miejscu zarówno ze sprzętem jak i ze sobą. Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy z powodu zdobycia trzeciego tytułu. To były trudne zawody ze względu na opady deszczu i mój upadek już w pierwszym wyścigu. Wydaje mi się, że mam połamane żebra, ale to jest częścią tej gry
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl