2023-09-17 mecz o 3 miejsce
for Nature Solution Apator Toruń - Tauron Włókniarz Częstochowa
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8p 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 2 6 9 13 14 17 19 21 26 27 32 35 37 39 40    
1 Madsen Leon 0         2     2'   3     2   9 1 59,37
2 Miśkowiak Jakub     1'     1'     3     3     d4 8 2 59,74
3 Woryna Kacper 2       1     u2|w         0     3   58,79
4 Drabik Maksym       3 0     2     2'       1 8 1 58,19
5 Michelsen Mikkel     2       2     u     2 d   6   58,33
6 Kupiec Kajetan   3   1           1           5   57,93
7R Halkiewicz Kacper   1         0         0       1   58,45
8R Karczewski Franciszek                               0   58,14
klub Gospodarze 4 6 9 11 16 19 23 27 28 33 34 37 41 46 50     58,39
9 Dudek Patryk 1           1   0   1         3   58,34
10 Lampart Wiktor       2     3   1       1 2'   9 1 59,26
11 Lambert Robert 3       3         3   2     1 12   58,92
12 Przedpełski Paweł     0   2'         2' 0     3   7 2 58,63
13 Sajfutdinow Emil     3     3   3         3   3 15   59,21
14 Rumiński Oskar   u4   RZ       1               1   58,79
15R Affelt Mateusz   2       0           1'       3 1  
16R Lewandowski Krzysztof       0                       0    
Wariant Toru 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Ostatnia misja w sezonie 2023 dla Apatora Toruń, to była walka o brązowy medal DMP z Włókniarzem Częstochowa. Niestety cały sezon Anioły spisywały się przeciętnie i to, że zespół dotarł aż do tej fazy rozgrywek należało uznać za duży sukces. Jednak po tym jak torunianie pokpili sprawę awansu do finału, który mieli na wyciągnięcie ręki, po tym jak wrocławska drużyna przez kontuzje sypała się jak domek z kart, brak medalu byłby sporym rozczarowaniem dla kibiców z grodu Kopernika. W przypadku Włókniarza sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. Przed dwumeczem z Motorem Lublin nikt nie dawał im większych szans, mimo że Koziołki jechały w pierwszym meczu osłabione brakiem Jacka Holdera. Przegrana, aż osiemnastoma punktami na domowym owalu wybiła Lwom finały z głowy, a 58 : 32 w drugim pojedynku dobiło zespół spod Jasnej Góry. W drużynie zapanował chaos i wzajemne oskarżenia, a najbardziej oberwało się najmniej winnemu trenerowi Lechowi Kędziorze, który już w trakcie sezonu zaczął być na cenzurowanym i nic dziwnego, że chodziły słuchy, że jego dni w Częstochowie są policzone.
Niemniej oceniając szanse na tryumf, którejkolwiek z drużyn trudno było wskazać faworyta. Co prawda w bezpośrednich spotkaniach między obiema ekipami, faworytem wyraźnie byłby Włókniarz, który w zasadniczej części sezonu tryumfował zarówno na MotoArenie jak i na własnym torze. Obie drużyny były jednak podobne w charakterystyce składów. W Apatorze i we Włókniarzu ton rywalizacji nadawał solidny lider (Emil Sajfutdinow i Leon Madsen). Jednak w obu zespołach regularnie zawodzili żużlowcy kreowani na tych, którzy mieli być drugą siłą pociągową poza głównymi strzelbami (Patryk Dudek/Robert Lambert oraz Mikkel Michelsen/Kacper Woryna). Ponadto zarówno Lampart jak i Miśkowiak, czyli zawodnicy do lat 24, zaczęli sezon słabo, ale w rundzie play-off odnaleźli formę i prędkość w swoich motocyklach. Również siła rażenia obu formacji juniorskich była podobna. Nic więc dziwnego, że w walce o brązowy medal spotkały się niesamowicie wyrównane ekipy, a dwa ostatnie mecze miały pokazać, która z drużyn zachowała więcej spokoju i chłodnej głowy po burzliwych półfinałach.
Nic więc dziwnego, że mobilizacja w obu ekipach była pełna nie tylko w klubach, ale też na trybunach. Kibice Aniołów nadal wierzyli że to na piersiach ich ulubieńców ostatecznie zawiśnie medal z brązowego kruszcu. A lider Aniołów - Emil Sajfutdinow starał się motywować kolegów do ostatniego wysiłku w sezonie: "Cały sezon minął. Zostały dwa mecze. Musimy zostawić za sobą to, co jest i próbować wyciągnąć wnioski. Za późno byśmy teraz coś zmienili. Zmieni się pogoda, będzie zimniej. Koledzy z drużyny muszą coś pozmieniać w motocyklach i nie wiem czy im się to uda, a ja muszę utrzymać formę. Sam jednak meczu nie wygram. O samym dwumeczu z Włókniarzem trudno coś powiedzieć. Musimy ochłonąć po ciężkim spotkaniu ze Spartą i zobaczymy, co uda się zrobić u siebie z Częstochową, bo meczem domowym zaczynamy. Wiadomo, że Częstochowa to trudny rywal. Wszystko jest możliwe, ale musimy jechać całym zespołem. Inaczej meczu nie wygramy". Nie wiadomo na ile na zawodników Apatora podziałały słowa lidera, a na ile chcieli zmazać plamę po wrocławskim blamażu, ale starcie na Motoarenie gospodarze rozegrali po mistrzowsku. Co prawda początek spotkania był bardzo wyrównany i po pierwszej serii minimalnie prowadzili częstochowianie, ale torunianie trzymali kontakt, bo różnica wynosiła zaledwie dwa "oczka". Później do głosu doszli już gospodarze, którzy bezlitośnie wykorzystywali błędy Włókniarza.

Kibicom w Częstochowie, już na początku meczu towarzyszyły ogromne emocje usłane gigantycznymi problemami Leona Madsena. Wyszedł fatalnie spod taśmy w pierwszej gonitwie, a komentatorzy w pewnym momencie nawet pomyśleli, że liderowi Częstochowian zdefektował motocykl. Duńczyk jednak jechał dalej, a Torunianie po wyjściu spod taśmy byli na prowadzeniu 5:1. Okrążenie później demony objawiły się również Patrykowi Dudkowi, który dał się oszukać szybszemu Kacprowi Worynie. Trzydziestojednolatek wyniósł się szerzej, co wykorzystał wychowanek Rybek Rybnik, przycinając do krawężnika.
Pierwsze wyścigi oprócz świetnego ścigania, pokazały również, że tor toruńskiej Motoareny był znakomicie przygotowany do żużlowej rywalizacji na najwyższym poziomie. W juniorskiej rywalizacji najlepiej spod taśmy wyszedł Mateusz Affelt, który rywalizował o zwycięstwo z Kajetanem Kupcem. Torunianin jednak stracił prowadzenie, później je odzyskał, a na drugim okrążeniu utracił je już bezpowrotnie. Wychowanek Apatora jeszcze musiał walczyć o drugą pozycję z szarżującym Kacprem Halkiewiczem, ale Częstochowianinowi zabrakło niezbędnego doświadczenia i to Affelt mógł cieszyć się z dwóch punktów.
W trzecim biegu start wygrał Mikkel Michelsen, a za nim uplasowała się para toruńska Sajfutdinow-Przedpełski. Po chwili przed kapitana Aniołów wyskoczył jak diabeł z pudełka Jakub Miśkowiak, który wykorzystał zbyt szeroki tor jazdy żużlowca z grodu Kopernika. Zanosiło się na wygraną gości, ale na ostatnim okrążeniu zbyt zachowawczą jazdę Duńczyka wykorzystał atakiem po zewnętrznej Emil Sajfutdinow i uratował remis dla Apatora.
Pierwszą serię mogło zakończyć podwójne zwycięstwo Włókniarza, bo niespodziewanie spod taśmy najlepiej wyskoczył Kajetan Kupiec, a obok niego usadowił się Maksym Drabik. Częstochowianie próbowali jechać parą, ale juniorowi Lwów zabrakło prędkości i obycia w żużlowym rzemiośle, przez co bardzo szybko stracił swoją pozycję na rzecz Wiktora Lamparta. Niestety na końcu przyjechał Krzysztof Lewandowski zastępujący Oskara Rumińskiego i Włókniarze prowadzili z Krzyżakami 13:11.
Po pierwszym równaniu toru mijanki na torze nieco ustały, co nie znaczy, że skończyła się rywalizacja. W wyścigu numer pięć, dobrze wystartowali torunianie, ale na koleinie, która znajdowała się na pierwszym wirażu, podbiło koło Roberta Lamberta, co wykorzystali Drabik i Woryna wychodząc na podwójne prowadzenie. Niestety wychowanek ROWu Rybnik, również stracił prędkość poprzez nierówności na torze, a to wystarczyło, aby Lambert i Przedpełski ograli obu rywali odzyskując podwójne prowadzenie w biegu. W kolejnej gonitwie Emil Sajfutdinow pokazał, dlaczego jest zdecydowanym liderem drużyny. Dynamicznym startem wykazali się Madsen i Miśkowiak, ale Rosjanin zdecydowanie wszedł między nich na przeciwległej prostej i uciekając pozbawił im wątpliwości kto rządzi na MotoArenie. Przed długą przerwą techniczną przewaga miejscowych mogła wzrosnąć do sześciu punktów, bo Wiktor Lampart wraz z Patrykiem Dudkiem świetnie rozegrali pierwsze metry tuż po starcie, zostawiając daleko z tyłu Mikkela Michelsena. Duńczyk jednak obudził i na kolejnych okrążeniach obierając szeroki tor jazdy wyprzedził zielonogórskiego wychowanka w Anielskich barwach . Michelsen jednak nie poprzestał na jednym ataki i do końca atakował pierwszą pozycję. Ostatecznie toruński zawodnik dl lat 24 wygrał na ostatnich metrach obronił pierwszą pozycję i tablica wyników wyświetlała wynik 23:19 dla gospodarzy.
Złośliwość rzeczy martwych dała znać Kacprowi Worynie w biegu ósmym. Oto bowiem zerwał się łańcuszek sprzęgłowy w jego motocyklu i zawodnik upadł na tor. W momencie defektu, żużlowiec znajdował się na drugiej pozycji, a niespodziewanie na czele stawki przed Maksymem Drabikiem jechał Oskar Rumiński. Powtórka wyścigu przyniosła taki sam rezultat, jak w momencie przerwania pierwszej odsłony, ale Oskar niestety musiał zadowolić się trzecią pozycją, a trzecią trójkę na swoim koncie zapisał Emil Sajfutdinow. W kolejnym biegu Włókniarz odrobił nieco strat, po ponownym atomowym starcie Madsena i Miśkowiaka, którzy bardzo szybko utworzyli parę I choć Patryk Dudek próbował atakować głównie przy krawężniku, nie dał rady przyjezdnym. Pewnym rozczarowaniem w tym biegu była postawa Wiktora Lamparta, który dojechał na końcu stawki, a do tego mementu stracił tylko jeden punkt.
Niestety bieg dziesiąty był rozgrywany na raty, bo w pierwszej odsłonie doszło do upadku. Mikkel Michelsen tak usilnie próbował założyć się na opóźniającego wejście w pierwszy wiraż Pawła Przedpełskiego, że skończyło się na upadku duńskiego żużlowca, któremu na szczęście nic się nie stało. Sędzia powtórzył wyścig w pełnoosobowej obsadzie, a w powtórce torunianie nie dali żadnych szans rywalom. Świetną prędkość w swoich motocyklach mieli Lambert i Przedpełski. Jednak Michelsen ponownie po słabym starcie uporczywie nękał toruńskiego kapitana, atakami od zewnętrznej do krawężnika. Gdy wydawało się, że manewry Duńczyka powiodą się, na koleinie w ostatnim wirażu wyprostowało i podniosło jego przednie koło, przez co groźnie zapoznał się z nawierzchnią toru, a przewaga Apatora wzrosła po sześciu oczek.
Włókniarz jednak nie składał broni liczy na odrobienie strat w serii poprzedzającej biegi nominowane. Najpierw Madsen z Drabikiem perfekcyjnie rozegrali start do biegu jedenastego i choć szyki początkowo próbował pokrzyżować im Przedpełski, a później Dudek, to Włókniarz wygrał podwójnie łapiąc kontakt punktowy z Apatorem, jednak utracili możliwość korzystania z rezerw taktycznych. A to oznaczało, że w kolejnych biegach nie mogli startować najlepiej puentujący po stronie gości. Na szczęście dla przyjezdnych Jakub Miśkowiak podtrzymał płomień nadziei Włókniarza w dwunastym rozdaniu. Ponownie kluczowy okazał się moment startowy i rozegranie pierwszego wirażu, co częstochowski żużlowiec do lat 24 zrobił fenomenalnie. Popularny Misiek nic nie robił sobie z ataków Roberta Lamberta i dobrze odczytywał jego plany ataków. Niestety jego młodszy kolega Kacper Halkiewicz choć próbował ograć Mateusza Affelta, dojechał na ostatniej pozycji co skończyło się biegowym remisem. W biegu trzynastym Anioły, wykorzystując brak rezerw taktyczny w ekipie gości, błyskawicznie odrobiły wygrały 4:2 i przed biegami nominowanymi powiększyły swoją zaliczkę punktową do czterech oczek. W biegu tym najlepiej ze startu wyszedł Michelsen, ale ponownie bezlitosny dla rywali Emil Sajfutdinow od razu wybił mu 3 punkty z głowy. Kacper Woryna podrażniony upadkiem w swoim poprzednim występie ambitnie atakował po zewnętrznej Wiktora Lamparta, jednak żużlowiec Apatora bardzo umiejętnie zamykał tor jazdy rywala, który przeszarżował i był blisko kolejnego zapoznania się z przyczepną nawierzchnią Motoareny.
Po pierwszym biegu nominowanym na MotoArenie wybuchła euforia. Mikkel Michelsen i Maksym Drabik zostali wyraźnie na starcie, a Lampart z Przedpełskim mknęli do mety po ośmiopunktową przewagę w meczu. Drabik szukał jeszcze okazji na poprawę nastrojów w częstochowskim obozie, ale na niewiele się to zdało. Na domiar złego pod koniec biegu Michelsenowi zdefektował motocykl. Włókniarz wiedział, że dwumecz może uciec już w Toruniu. Dlatego przed ostatnim biegiem zawodnicy starali się szukać punktów, które zmniejszą stratę przed potyczką w Częstochowie. Ta sztuka wydawała się do wykonania szczególnie, że świetnym startem popisał się Jakub Miśkowiak. Jednak w Apatorze był Emil Sajfutdinow, który zapisał na swoim koncie piątą trójkę i wspólnie z Lambertem ustalił wynik meczu na 50:40.
Podsumowując. Włókniarz mógł pluć sobie w brodę, bo trochę na własne życzenie przegrał, aż dziesięcioma punktami. Fatalnie pojechał zwłaszcza Mikkel Michelsen, który zdobył tylko sześć punktów i w trzech ostatnich spotkaniach nie wygrał ani jednego wyścigu.
Dla Apatora dziesięć punktów przewagi przed rewanżem było sporą zaliczką, jednak Włókniarz, biorąc pod uwagę to, ile na wyjazdach tracił na swojej sile Apator nie by bez szans na odrobienie całego deficytu. Jeśli jednak torunianie pokpili by kolejną szansę na medal i zafundowali swoim kibicom ubiegłoroczne rozstrzygnięcie, to poziom irytacji sięgnąłby zenitu.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener z Torunia - Chłopaki zrobili swoje. Dobrze, że Wiktor ma dobrego opiekuna. Za dużo nie gada, nie truje, tylko robi swoje. Świetnie pojechał Oskar Rumiński i gdyby się nie przewrócił w biegu młodzieżowym, to jechałby do końca. Później chciałem zobaczyć, co wart jest Lewandowski. Nie pokonał Kajetana Kupca, więc wróciliśmy do Oskara. W nim jest nadzieja. Ciężko pracuje, będziemy mieli z niego pociechę. U Krzysztofa Lewandowskiego wierzymy w dobre przepracowanie zimy, m.in. przy wsparciu psychologa.
Już myślimy o kolejnym spotkaniu i po meczu stanęliśmy na wirażu, omówiliśmy pewne sprawy, związane z wyjazdem do Częstochowy - co poprawić, jak jeden drugiemu może pomóc. Emil wystąpił z inicjatywą, że jak będzie potrzeba, to użyczy swoich silników. O to w tym wszystkim chodzi, żeby w końcowym rozrachunku wyszło dobrze dla nas

Wiktor Lampart - Toruń - to był mój najlepszy mecz w Apatorze. Radość jest duża. Cały czas jeżdżę na silnikach od pana Jacka Rempały. Wiem, co wcześniej nie grało. Dokonałem właściwych zmian. Gdybym tego nie zrobił, to za chwile byłoby bardzo źle.
Grzegorz Rempała w moim teamie na pewno ma na mnie pozytywny wpływ. Znamy się tak naprawdę od moich początków. Gdy miałem 13,14,15 lat, to Grzegorz współpracował z moim bratem. Na pierwsze treningi, czy zawody jeździłem z Grzechem. Później był mechanikiem brata, więc ja musiałem zatrudnić kogoś innego. Wtedy zacząłem współpracę z Rafałem Trojanowskim i z innymi mechanikami. Później, gdy z moją ekipą było dobrze, to nie chciałem niczego zmieniać, a gdy zrobiło się gorzej, musiałem zareagować

Mateusz Affelt - Toruń - Bardzo dobrze zrobiła mi przerwa, miałem duży głód jazdy, i to też wpłynęło na to, jak się dziś zaprezentowałem. Miałem ogromną chęć do walki i czuję, że to pokazałem. Widać chyba po mnie, jak bardzo zadowolony jestem. Taki reset, zimny prysznic, był mi potrzebny i myślę, że widzimy już pierwsze efekty. Miałem czas, żeby sobie wszystko ułożyć, a dziś mogłem pokazać, że potrafię dać coś drużynie. Na torze w Częstochowie czuję się całkiem dobrze. W Ekstralidze U24 zdobyłem tam 7 punktów, ale wiadomo mecz o medal w Ekstralidze to zupełnie inny poziom, inni zawodnicy. Mam nadzieję, że dowiozę punkty i pomogę drużynie. Jeżeli dostanę szansę, dam z siebie na pewno wszystko, żebyśmy zdobyli ten medal. Czuję, że teraz jestem gotowy na walkę, pomimo presji, wagi tego meczu. W głowie już teraz jest dobrze. Czuję duży spokój. Dam z siebie wszystko w tym meczu i dam radę.

Kajetan Kupiec - Częstochowa - Dzisiaj tor był dobrze przygotowany i sprawiał frajdę z jazdy, także nie możemy narzekać na tor i zwalać na niego winy . Jeśli chodzi o występ indywidualny jestem zadowolony. Było trochę walki w pierwszym biegu, potem parę błędów w drugim, ale w trzecim już tę sylwetkę poprawiłem, także z mojego występu indywidualnego jestem zadowolony, ale wynik drużyny trochę ten mój humor popsuł, bo dziesięć punktów to już jest trochę dużo, ale wiem, że stać nas na to, żeby tę stratę odrobić. Jeśli cała drużyna włoży w tym tygodniu ciężką pracę w siebie wiem, że jesteśmy w stanie to odrobić. Mam nadzieję, że historia zatoczy koło, jak w minionym sezonie i najpierw odrobimy stratę, a później będziemy powiększać przewagę. Ja wierzę w chłopaków i w drużynę i myślę, że jest to jak najbardziej do zrobienia.

Jacek Frątczak - były menadżer Apatora - Patryk Dudek ma problem z prędkością swoich motocykli, a w tym zakresie klub mu specjalnie nie przeszkadza. Jego zdobycze z Motoareny są kiepskie, ale na innych torach jest często niewiele lepiej. Po świetnym meczu półfinałowym we Wrocławiu, zdawało się, że w końcu coś znalazł, ale przyszło Grand Prix w Vojens i znów było słabo. Za mało regularnych występów na wysokim poziomie mąci mu nieco w głowie. Podium w Grand Prix Szwecji, brązowy medal IMP czy drużynowe mistrzostwo świata, świadczą, że od strony sportowej wszystko jest w porządku, ale po tym jak na emeryturę przeszedł jego wieloletni tuner, Jan Andersson, Patryk jest na etapie ciągłych poszukiwać sprzętowych. Tych roszad sprzętowych jest bardzo dużo, by nie powiedzieć, że za dużo. To nie chodzi o jakość tego nowego sprzętu, a o jego charakterystykę. Dudek ma problem z jego dopasowaniem. Czy będzie jeździł w lidze w Apatorze, czy w innym klubie, ten problem nie zniknie. Sam musi się z tym uporać. Sezon zaczynał na silnikach Ryszarda Kowalskiego, potem były jednostki od Michała Marmuszewskiego, a dziś wygląda na to, że to są jeszcze inne silniki. Wczoraj, po finale PGE Ekstraligi mówił o tym problemie Piotr Pawlicki. Sam przyznał, że on też ma słaby sezon, bo za mocno zaczął żonglować silnikami. Zamiast skupić się na tych dobrych, które jechały na początku rozgrywek i je optymalizować, zaczął kombinować. Dudek miał jeszcze większy mętlik w głowie, bo wejście w sezon wynikowo miał trudne, zaczęła się zbliżać inauguracja cyklu Grand Prix i zaczęła się nerwowość. Nie złapał żadnej bazy i tak się miota od ściany do ściany. Żal mi go ogromnie, bo ma potencjał. Współczuję mu, bo przykro się ogląda taką jazdę, jaką zaprezentował w niedzielę w meczu z Włókniarzem.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt