Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 3 | 6 | 9 | 14 | 19 | 22 | 24 | 27 | 30 | 31 | 33 | 35 | 37 | 42 | 45 | |||
1 | Pawlicki Piotr | 0 | 2 | 3 | 0 | T | 5 | 57,75 | |||||||||||
2 | Bewley Daniel | 1' | 1' | 0 | 2 | 2' | 6 | 3 | 58,81 | ||||||||||
3 | Łaguta Artiom | 3 | 3 | 1' | 2 | T | 9 | 1 | 57,38 | ||||||||||
4 | Woffinden Tai | 2' | 2' | 2 | 2 | 1' | 9 | 3 | 57,59 | ||||||||||
5 | Janowski Maciej | 2 | 2 | u|0 | 0 | 4 | 57,45 | ||||||||||||
6 | Kowalski Bartłomiej | 3 | 3 | 1 | 3 | 2 | 12 | 57,34 | |||||||||||
7R | Małkiewicz Kevin | u4 | 0 | 0 | 0 | 57,76 | |||||||||||||
8R | Andrzejewski Kacper | - | 57,66 | ||||||||||||||||
klub | Gospodarze | 3 | 6 | 9 | 10 | 11 | 14 | 18 | 21 | 24 | 29 | 33 | 37 | 41 | 42 | 45 | 58,25 | ||
9 | Dudek Patryk | 1' | 1 | 1' | 1 | 4 | 2 | 57,46 | |||||||||||
10 | Lampart Wiktor | 1 | 3 | 2 | 1 | !0 | 7 | 58,96 | |||||||||||
11 | Lambert Robert | 2 | 1 | 2' | 3 | !0 | 8 | 1 | 57,99 | ||||||||||
12 | Przedpełski Paweł | 0 | 0 | RT | 3 | 1 | 4 | 57,56 | |||||||||||
13 | Sajfutdinow Emil | 3 | 3 | 3 | 3 | 3 | 3 | 18 | 58,47 | ||||||||||
14 | Rumiński Oskar | 1 | 0 | RT | 1 | 57,88 | |||||||||||||
15R | Lewandowski Krzysztof | 2 | 0 | 0 | 1 | 3 | |||||||||||||
16R | Heiselberg Nicolai | - | |||||||||||||||||
Wariant Toru 1 | Sędzia |
Paweł Słupski |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy 2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
D C |
D C |
B A |
D C |
D C |
C D |
C D |
B A |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
B A |
C D |
D C |
B A |
B A |
A B |
A B |
D C |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
A B |
A B |
C D |
A B |
A B |
D C |
B A |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
C D |
B A |
A B |
C D |
C D |
B A |
D C |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
Apator do półfinałów play-off awansował jako lucky loser i był to awans zasłużony. Niestety na drodze do finału stanął faworyt rozgrywek Sparta Wrocław, która jeszcze przed sezonem była koronowana jako mistrz sezonu 2023. I Dolnoślązacy od samego początku sezonu nie zawodzili tych którzy na nich stawiali. Kolejna runda play-off to jednak inny ciężar gatunkowy i wszystko było w rękach i głowach zawodników. Dobrym wyznacznikiem formy obu drużyn były mecze ćwierćfinałowe. W nich Sparta bez większego problemu pokonała Unię Leszno. Apator wprawdzie przegrał dwumecz z Motorem Lublin, lecz ambitna postawa pozwoliła mu pozostać w walce o medale i choć nic nie musieli, zamierzali stawić czoła kolejnemu rywalowi. Niestety wrocławianie, byli drużyną jeszcze bardziej kompletną niż lubelska. Dość powiedzieć, że Artiom Łaguta w ostatnich siedmiu spotkaniach tylko raz nie zdobył dwucyfrowej liczby punktów. Niewiele mniej skutecznymi byli Daniel Bewley czy Maciej Janowski. I to właśnie ta trójka w głównej mierze miała odpowiadać za wygrywanie biegów z Emilem Sajfutdinowem, Patrykiem Dudkiem i Robertem Lambertem. Zatem języczkiem u wagi miała być druga linia w obu zespołach oraz formacja juniorska, która w każdej z drużyn ekstraligowych była lepsza od tej toruńskiej. Bartłomiej Kowalski był jednym z najlepszych młodzieżowców na świecie i walczył o tytuł IMŚJ. Z kolei Krzysztof Lewandowski miał po swojej stronie atut własnego toru, który zamierzał wykorzystać, jednak do chęci musiał dołożyć jeszcze głowę, która jechała znacznie wolniej niż jego rywale.
Przed meczem obaj trenerzy próbowali wprowadzić niepewność w szeregach rywala,
trzymając do końca w tajemnicy meczowe ustawienie par. Dariusz Śledź gdy
decydował się na zmiany w spotkaniach wyjazdowych, to dotyczyły one zamiany
miejsc Piotra Pawlickiego i Tai'a Woffindena. Pozostali zawodnicy od początku
sezonu jeździli z tymi samymi numerami i trudno było się temu dziwić, bo
wystarczyło spojrzeć na wyniki Spartan i taktyka ta broniła się sama.
Więcej roszad było w składzie toruńskim. Wcześniej Robert Sawina, a od
siedmiu meczów Jan Ząbik starał się znaleźć najlepszy układu par i tylko Emila
Sajfutdinowa na inaugurację sezonu nie jechał z numerem 13 na plecach.
Siedemdziesięciosiedmioletni trener gospodarzy zamierzał tego zmieniać, ale
postanowił zamieszać i zaproponować na półfinałowe spotkanie coś zupełnie nowego
i wcześniej niespotykanego w Apatorze. Patryk Dudek który dostał numer
dziewiąty, miał co prawda okazję startować z tej pozycji, ale było to w
pierwszej kolejce. Nowy rozkład meczowych startów czekał za to na Roberta
Lamberta, Wiktora Lamparta i Pawła Przedpełskiego. Brytyjczyka w pierwszej
części półfinałowego spotkania, miał dwa razy zmierzyć się z Artiomem Łagutą, a
w czwartej serii z Danielem Bewleyem, jadąc wówczas w duecie z młodzieżowcem.
Lampart z kolei miał teoretycznie nieco łatwiejsze dwa pierwsze biegi, ale potem
dwudziestodwulatek miał wystartować w trzynastej odsłonie wieczoru przeciwko
Łagucie i Maciejowi Janowskiemu. Najmniej wymagających rywali toruński sztab
szkoleniowy zaplanował dla borykającego się z urazem Pawła Przedpełskiego, który
zawsze po równaniu toru, by odciążać bolącą rękę, miał walczyć głownie z
juniorem przyjezdnych Bartłomiejem Kowalskim.
Jakiekolwiek ustawienie obu drużyn sprawiało jednak, że to Apator musiał wspiąć
się na sportowe wyżyny. Chcąc mieć szansę na jazdę w finale, nie mógł pozwolić
sobie na porażkę na własnym terenie. Sparta z kolei liczyła na powtórkę z rundy
zasadniczej, kiedy to rozpędzający się wrocławski walec przyjechał na teren
rywala i nie pozostawił mu złudzeń, wygrywając aż 52:38. I to pomimo tego, że
Maciej Janowski zdobył tylko 2 punkty. To wskazywało, jaką mocą drużyną była
ekipa ze stolicy Dolnego Śląska, która na 16 spotkań wygrała 14 i o kłopotach z
końcówki rundy zasadniczej nikt nie pamiętał, bo podwójny tryumf w ćwierćfinale
nad Unią z Leszna rozwiał wszelkie wątpliwości.
Co ciekawe Toruniowi mocno kibicował im ćwierćfinałowy rywal Motor Lublin,
bowiem broniący tytułu Mistrz Polski wiedział, że finał z Apatorem byłby
znacznie prostszym zadaniem. Jacek Ziółkowski tak komentował szansę niedawnego
rywala Koziołków: "Wierzę, że Toruń postraszy Wrocław. Ja wiem, że w
półfinałach są faworyci, ale ja w żużlu już tyle rzeczy widziałem i tylu
faworytów, którzy nie wygrywali meczów, że wszystko jest możliwe. Wiadomo, że
Sparta jest faworytem, ale nie przekreślałbym szans Apatora. Ja widziałem w
Lublinie, co ten zespół potrafi, mimo że słaby początek miał przecież wtedy Emil
Sajfutdinow. Gdyby on zaskoczył wówczas od początku, mielibyśmy naprawdę wysokie
schody. Zatem nie przekreślajmy szans drużyny Apatora".
Jak to zwykle w końcówce sezonu bywa, władze klubowe ogłaszały sukcesy kontraktowe na kolejny sezon. Ponieważ w roku poprzednim klub zabezpieczył się dwuletnimi kontraktami z czwórką seniorów do obsadzenia pozostało jedno miejsce i przypadło Wiktorowi Lampartowi. Tym samym żółto-niebiesko-białi w roku 2024 mieli wystartować w identycznym składzie, a rzeszowski wychowanek miał pełnić w toruńskiej ekipie funkcję zawodnika do lat 24. Był to dobry ruch, bo choć po przejściu do grona seniorów zawodnik nie robił furory, to od pewnego czasu potrafi dorzucić cenne punkty do dorobku drużyny. Ogłoszona decyzja była również w dobrym momencie, bo zawodnik znając swoją przynależność klubową, zyskał jeszcze większą pewność siebie, pokazując na co go stać i w pierwszym półfinale okazał drugim najlepiej punktującym zawodnikiem. Apator jednak od początku meczu gonił wynik i ale w drugiej części meczu wziął się w garść i ostatecznie zremisował i ciągle był w grze o finał Ekstraligi. Zdaniem byłego zawodnika Apatora - Tomasza Golloba, dobry wynik miejscowych, była zasługą trenera Jana Ząbika, który dobrze rozgrywał mecz taktycznie oraz Emila Sajfutdinowa, który zaliczył kapitalny występ, w którym wywalczył komplet 18 punktów.
Kibice już w pierwszym wyścigu mieli okazję
podziwiać starcie prawdziwych armat po obu stronach, z których najszybciej
strzelał sprzęgłem Artem Łaguta, który na mecie zameldował się jako pierwszy,
ale do samego końca musiał się bronić przed atakami niesamowicie szybkiego
Roberta Lamberta. Dalsze miejsca zajęli odpowiednio Dudek i Pawlicki. Młodszy z
braci Pawlickich tuż po starcie jechał za plecami Rosjanina z polskim
obywatelstwem, lecz stracił swoją pozycję. W kolejnej gonitwie na wejściu w
pierwszy łuk czwartego okrążeniu na tor upadł wypożyczony z Grudziądza - Kevin Małkiewicz. Szesnastolatek po chwili wstał o
własnych siłach, a powtórkę biegu zgodnie z oczekiwaniami wygrał Bartłomiej
Kowalski, a dla Oskara Rumińskiego był to pierwszy punkt w historii w najwyższej
klasie rozgrywkowej w Polsce. Po remisie w trzeciej gonitwie, pierwszą serię
startów zakończyło oczekiwane przez sympatyków klubu z Wrocławia podwójne
zwycięstwo ich pupili. Co prawda Wiktor Lampart dobrze ruszył spod taśmy, ale
już po chwili obaj rywale byli przed nim i tę część zawodów zespoły zamknęły z
wynikiem 10:14.
Wyścig piąty, otwierający drugą serię, był niejako kalką czwartego. Tutaj także
wrocławianie zgarnęli z toru pięć punktów, tym razem za sprawą kosmicznego
startu Artioma Łaguty. Po zewnętrznej już po chwili napędził się Tai Woffinden i
torunianie byli już bezradni. Bieg szósty to powrót do remisu. Emil Sajfutdinow
najlepiej ruszył spod taśmy, na moment wyprzedził go Piotr Pawlicki, jednak
Rosjanin z polskim paszportem nie pozwolił sobie nic uszczknąć swojego dorobku.
Ostatni wyjazd na tor przed przerwą to przełamanie podopiecznych Jana Ząbika.
Wiktor Lampart wystrzelił spod taśmy, odpierając ataki Macieja Janowskiego.
Patryk Dudek wyprzedzeniem Kevina Małkiewicza przechylił szalę biegowego
zwycięstwa na stronę torunian - ci zgarnęli z toru rezultat 4:2, na przerwę
zjeżdżając z sześcioma punktami straty - 18:24.
Trzecia odsolona zawodów to ponownie dwa remisy. W biegu ósmym toruński sztab
szkoleniowy po raz pierwszy zdecydował się na zastosowanie rezerwy taktycznej.
Oskara Rumińskiego zastąpił Krzysztof Lewandowski. Gwiazdą wyścigu był jednak i
tak Emil Sajfutdinow, który zameldował się z przodu stawki, przed duetem rywali.
Piotr Pawlicki zabrał z kolei dla siebie zwycięstwo w wyścigu dziewiątym.
Wychowanek klubu z Leszna założył Patryka Dudka, a Wiktor Lampart wziął na
siebie ciężar walki z Pawlickim. Rezerwa taktyczna pojawiła się z toruńskiej
strony także w biegu numer dziesięć. Pawła Przedpełskiego zastąpił Sajfutdinow i
to był strzał w dziesiątkę, a raczej w piątkę. Razem z Robertem Lambertem
przywieźli pięć oczek, odrabiając znaczną część strat zespołu. Nieco pomógł w
tym upadek Macieja Janowskiego w pierwszym łuku oraz defekt Bartłomieja
Kowalskiego. Obaj dojechali do mety, ale nie byli w stanie nawiązać walki. Po
2/3 zawodów torunianie tracili już tylko dwa punkty - 29:31.
Czwarta część meczu to trzy triumfy zawodników w czerwonych i niebieskich
kaskach w stosunku 4:2. Przerwę miedzy swoimi startami solidnie popracował Paweł
Przedpełski, bo to on zgarnął trójkę w jedenastej odsłonie dnia. Z kolei Patryk
Dudek nękał atakami Taia Woffindena, ale na niewiele to się zdało, bo Brytyjczyk
umiejętnie odpierał jego ataki, ale Torunianie zdołali doprowadzić do meczowego
remisu! Wyższość Roberta Lamberta w kolejnym biegi musiał uznać Dan Bewley, a
Krzysztof Lewandowski okazał się lepszy od Kevina Małkiewicza. Dzięki temu
Apator urwał rywalowi kolejne punkty, a przed kolejnym równaniem toru kosmiczny
Emil Sajfutdinow z Wiktorem Lampartem powiększyli przewagę nad Spartanami do
czterech oczek, a mieli szansę nawet na dwa oczka więcej. Artiom Łaguta jednak
przechytrzył Wiktora Lamparta i na dwa biegi przed końcem zawodnicy z Torunia
prowadzili 41:37.
W biegach nominowanych mecz zyskał dodatkową dramaturgię. Najpierw w
wyścigu numer czternaście przed startem ruszał się Lampart, który podpuścił w
ten sposób Pawlickiego, co skończyło się wjechaniem w taśmę. Jego miejsce zajął
doskonale spasowany z toruńską nawierzchnią Bartłomiej Kowalski, który popisał się świetnym refleksem
i goście
dowieźli do mety 5:1 co sprawiło, że przed ostatnią gonitwą na tablicy wyników
widniał remis 42:42. O wszystkim miał zadecydować zatem bieg numer 15, w którym
kibice na trybunach mogli mieć deja vu, bo tym razem na starcie czołgał się
Lambert, czym podpuścił Łagutę. Rosjanin z polskim paszportem został wykluczony, a
kolejną szansę dostał ponownie Kowalski. Junior Sparty kolejny raz zrobił
psikusa rywalom i po starcie co prawda nie dał rady Emilowi Sajfutdinowowi, ale
założył Lamberta i ubezpieczany przez Woffindena, dowiózł biegowy remis, a mecz
zakończył się remisem 45:45.
Podsumowując. Ze strony gości na pochwałę zasłużył Bartłomiej Kowalski, który
zwyciężył w trzech z pięciu swoich wyścigów. Młodzieżowiec ostatecznie
skompletował przy swoim nazwisku 12 "oczek". Po dobrym starcie zawodów z tonu
spuścili nieco Artiom Łaguta i Tai Woffinden. Z kolei pierwszy półfinał nie
należał za to do Piotra Pawlickiego i Macieja Janowskiego, którzy ewidentnie nie
radzili sobie z toruńskim torem.
W ekipie gospodarzy tradycyjnie klasą dla samego siebie był Emil Sajfutdinow,
dla którego był to już piętnasty sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce
i tylko trzy razy zszedł poniżej średniej biegowej 2,0. Miało to miejsce w dwóch
jego pierwszych sezonach w Polsce, gdy jako 17-latek i 18-latek nabierał
doświadczenia. Trzeci taki przypadek miał miejsce w roku 2021 gdy
punktował dla Unii z Leszna (1,954). Zatem
jego pojawienie się w Toruniu z góry skazywało go na bycie liderem i z roli tej
zawodnik wywiązywał się wyśmienicie, bo po rocznej przerwie do jazdy na żużlu
nic nie stracił ze swojej skuteczności i wrócił w wielkim stylu, bo na tym etapie
rozgrywek był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Ekstraligi, a całej swojej
karierze tylko raz wykręcił lepszą średnią. Podczas półfinału ligi potwierdził,
że jest królem Motoareny i zdecydowanym liderem Apatora. Jego doskonała postawa
to jednak było za mało by drużyna awansowała do finału. Na wyżyny wspiąć się
musieli wszyscy zawodnicy, bo sytuacja w której 18 z 45 punktów zdobędzie
Sajfutdinow we Wrocławiu może się nie powtórzyć, ale była możliwa.
Obok Emila na pochwałę zasługiwał też Oskar Rumiński. 17-latek swoim debiutem
przed toruńską publicznością, wprawił ekspertów w ekstazę. Zawodnik jednak od
dłuższego czasu "prosił" się swoimi występami o poważną szansę w Ekstralidze.
Dostał ją i w biegu młodzieżowym ją wykorzystał zdobywając jeden punkt, co dało
miejscowym fanom wielkie powody do zadowolenia. Pojawienie się w składzie
Oskara, było pokłosiem tego, że Mateusz Affelt by bez formy, a Rumiński
pokazywał się w z dobrej strony w młodzieżowych turniejach i choć czasem
brakowało mu sprzętu i umiejętności to pokazywał przemyślaną i odważną jazdę.
Choć Affeltowi także zdarzało się punktować, to jednak zera Mateusza już nieco
kibiców zmęczyły. Rumiński pozytywnym debiutem dał nadzieję na to, że może
wkrótce w Toruniu większą rolę zacznie odgrywać formacja młodzieżowa. Debiut
Rumińskiego, absolutnie nie skreślał Affelta, ale regres jego formy był widoczny
gołym okiem. Z całą pewnością na postawę zawodnika wpływ miały upadki, ale w tu
klub powinien zaangażować do pomocy psychologa, bo blokady po upadkach u młodych
zawodników są sprawą normalną i Affelt nadal ma zadatki by być dobrym żużlowcem.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener z Torunia - Na pewno jest lekki niedosyt. Trzeba walczyć,
żeby wygrywać. W Lubinie też skazywano nas na porażkę. Jest wiara przed
rewanżem. Trzeba się dopasować z motocyklami. Wiemy też, jak jechać we
Wrocławiu. Walczymy do końca. Nie ma innej opcji. Uważam, że Sparta jest bardzo
mocnym zespołem. U nas był parę dziur. Sukcesem dla nas jest doprowadzenie do
remisu. Chciałoby się wygrać, ale przeciwnik na to nie pozwolił. O remisie
przesądził bieg 14, gdybym ustawił Pawła Przedpełskiego na zewnętrznym torze, to
może by coś to zmieniło. Paweł z tą kontuzjowaną ręką sam prosił, żeby startować
z tego drugiego toru. W grę wchodził również Patryk Dudek, ale żaden nie chciał
wziąć pełnej odpowiedzialności. To jest sport i na to nie ma rady. Oskar
Rumiński debiutował na Motoarenie, towarzyszył mu na pewno mętlik w głowie, ale
dał sobie radę. W przyszłości będzie z niego kawał zawodnika, ale musi dużo
pracować nad startami. Z dobrej strony pokazał się Wiktor Lampart.On sam
wierzył, że zdobędzie dużo punktów. Przejść z juniora do seniora jest bardzo
trudno. Nie wszystkim się to udaje.
Emil Sajfutdinow - Toruń - Trener Ząbik wniósł luz, spokój. Wiemy, co robić. Wiemy też, jak tor jest przygotowany. Wiemy, jak przygotować się do meczu. Złapaliśmy luz i to idzie w dobrym kierunku. Za trenera Sawiny też było ok, ale coś uciekło i przestało działać. Cieszę się z osobistego wyniku, ale wiadomo, że to są play-offy, wiemy jak smakują finały i nic nie jest stracone. Mamy remis i jedziemy do Wrocławia walczyć tak samo jak u siebie. Obie drużyny mają szansę i miejmy nadzieję, że zobaczymy piękny speedway w rewanżu. Musimy popracować nad juniorami i będzie dobrze. Jan Ząbik prowadzi z nimi treningi na motocrossie i na żużlu, stara się, chce im pomóc. Nasi juniorzy chyba są troszeczkę przepaleni tym sezonem, bo idzie im ciężko, starają się jechać jak najlepiej, ale niestety to się nie udaje. Rumiński w pierwszym biegu pokazał, że może powalczyć. Pokazał charakter. Lewandowski dziś zaczął troszkę lepiej jeździć. Potrzebują czasu na pracę. Jest deficyt z juniorami, trzeba szkolić ich jak najwięcej, żeby załatać dziurę.
Dariusz Śledź - Wrocław - To było bardzo trudne spotkanie. Gdzieś w pewnym momencie myśleliśmy, że uda nam się utrzymać naszą przewagę, ale chyba się zgubiliśmy w połowie meczu. Uciekły nam ustawienia. Gospodarze wykorzystali bardzo dobrze rezerwę taktyczną. Emil Sajfutdinow odjechał dziś cudowne spotkanie. Dzięki temu zbliżyli się do nas i końcówka była nerwowa, co było widać po biegach nominowanych. Cieszymy się koniec końców z tego remisu, ale przed nami rewanż, o tym też pamiętamy. Trzeba się do niego dobrze przygotować. Woleliśmy to wygrać, oczywiście. Jednak druga część przed nami. Nie zastanawiajmy się, w jakiej remis nas stawia pozycji, bo rywale nas dogonili. Bartek Kowalski jedzie cały sezon dobrze i doskonale wiedział jaki ciężar na nim spoczywa, ale dał radę. Mogę tylko mu pogratulować, bo dobrze wytrzymał ciśnienie. To naprawdę są bardzo trudne wyścigi, gdzie wpadasz w ostatniej chwili, ale dobrze, że Bartek był na posterunku i dźwignął ciężar. Naprawdę duże słowa uznania.
Piotr Pawlicki - Wrocław - Koniec końców wynik remisowy jest sprawiedliwy. Czeka nas trudny rewanż we Wrocławiu, ale jesteśmy dobrej myśli. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że to ja ostatnie mecze jadę kiepsko. Nie czuję się generalnie na motocyklu, nie potrafię tego dopasować tak, jak powinienem. Po kontuzji de facto wróciłem na Lublin, gdzie ten tor u siebie był bardzo twardy, równy. W miarę poszło, w Lesznie wiadomo, znam ten tor, a później było pod górkę. Nie czuje się mentalnie jeszcze na tyle, żeby na tak ciężkim torze jechać na styku i ryzykować. Staram się i próbuję, ale to jest mocniejsze ode mnie. Myślę, że w ostatnim biegu byłoby okej, bo dobrą korektę zrobiliśmy, nawet po przegranym starcie mój motocykl fajnie w koleinkach pracował. Niestety, dotknąłem taśmy. To jednak jest gra i wydaje mi się, że za podpuszczanie na starcie powinny być również ostrzeżenia. Zawodnik, który się pierwszy rusza, powinien dostać warning, upomnienie, a nie ten, który został wpuszczony w taśmę i jeszcze jest wykluczany z biegu. To jest trudne, bo jest taki poziom koncentracji, stresu i wszystkiego dookoła, że trudno utrzymać nerwy na wodzy. Widać to było u Artioma Łaguty. Wjechał w taśmę, a wcześniej ruszył się Robert Lambert.
Artiom Łaguta - Wrocław - Trzeba było dobrze wychodzić ze startu. Jadąc z tyłu, było już trudno wyprzedzać, także zawodnikom gospodarzy. Powinni robić tor dla całej drużyny, a nie dla jednego żużlowca, który zrobił 18 punktów. Gdyby był zrobiony dla wszystkich, to Apator pojechałby dużo lepiej. W biegu nominowanym po raz pierwszy w tym sezonie wjechałem w taśmę, ale Robert Lambert chciał ukraść start, a to ja pojechałem. Po prostu trzeba patrzeć na taśmę, a nie na zawodnika. Czasami jest tak, że ktoś ruszy i ty zrobisz to samo. Trudno mi powiedzieć, że coś trzeba zmienić. Trzeba pilnować samego siebie, a nie patrzeć na innych. Chciałbym zostać w Sparcie, ponieważ moim zdaniem jest to najlepszy klub w Polsce. Wszystko mi tu pasuje i uważam, że jest on bardzo profesjonalny. Na razie nie było rozmów, gdyż mam jeszcze umowę na kolejny sezon. Najpewniej będziemy rozmawiać o przedłużeniu kontraktu w przyszłym roku.
Bartłomiej Kowalski - Wrocław - To co się wydarzyło w biegach nominowanych, to coś niemożliwego. Jak wyjechałem na tor w 14 biegu, to przeszło mi przez myśl, co będzie, jak będę musiał jechać jeszcze raz i stało się. Kilka osób po 14 biegu powiedziało mi, poczekaj, poczekaj, jeszcze jest ostatni bieg.
Jacek Frątczak - były menadżer z Torunia - Apator ciągle ma szanse. Warunek jest jeden. Do Emila Sajfutdinowa musi dołączyć drugi lider zespołu. Ktoś kto będzie w stanie zdobyć we Wrocławiu 10-12 punktów. Patryk Dudek, czy Robert Lambert na pewno mają potencjał, by to zrobić. Stać ich na to. Warto zauważyć, że wrocławski tor, nigdy nie był złym torem dla Apatora. Mnie udało się tam zremisować. Jego geometria pasuje toruńskim zawodnikom. Patryk Dudek przecież w sezonie zasadniczym zdobył tam 14 punktów. Nie wiem co się z nim stało we wczorajszym meczu, a także, poza jednym wyścigiem, z Pawłem Przedpełskim. Ich punktów na pewno zabrakło. To były poważne "dziury" w składzie, ale obaj ci zawodnicy mają potencjał i umiejętności, żeby w rewanżu się zrehabilitować. Domowy tor nie jest w tym sezonie jakimś wielkim atutem wrocławian. Na dodatek forma niektórych zawodników też nie jest rewelacyjna. To dziś nie jest ten niepokonany zespół, który pamiętamy z pierwszej fazy sezonu. Każdy z zawodników Sparty notuje wpadki. Potrafi przegrać jeden, dwa, a nawet trzy kolejne biegi. To nie jest na dzisiaj zespół, który pamiętamy z pierwszej fazy rozgrywek. Skoro najlepiej punktującym zawodnikiem Sparty był wczoraj junior, Bartłomiej Kowalski, to — przy całym szacunku dla sporych umiejętności tego chłopaka — wniosek jest jednoznaczny. Liderzy Sparty mają swoje problemy. Zresztą on sam przyznał, że nie jest tym, który powinien ciągnąć ten wózek. Moim zdaniem Apator stoi przed olbrzymią, wręcz historyczną szansą. Potrzebuje w rewanżu jednak przynajmniej jeszcze jednego lidera, żeby móc szachować gospodarzy i od pierwszego biegu narzucić własne warunki.
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl