2023-08-27 półfinał play-off
for Nature Solution Apator Toruń - Betard Sparta Wrocław
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 6 9 14 19 22 24 27 30 31 33 35 37 42 45    
1 Pawlicki Piotr 0         2     3   0     T   5   57,75
2 Bewley Daniel     1'     1'     0     2   2'   6 3 58,81
3 Łaguta Artiom 3       3     1'         2   T 9 1 57,38
4 Woffinden Tai       2' 2'     2     2       1' 9 3 57,59
5 Janowski Maciej     2       2     u|0     0     4   57,45
6 Kowalski Bartłomiej   3   3           1       3 2 12   57,34
7R Małkiewicz Kevin   u4         0         0       0   57,76
8R Andrzejewski Kacper                               -   57,66
klub Gospodarze 3 6 9 10 11 14 18 21 24 29 33 37 41 42 45     58,25
9 Dudek Patryk 1'           1   1'   1         4 2 57,46
10 Lampart Wiktor       1     3   2       1 !0   7   58,96
11 Lambert Robert 2       1         2'   3     !0 8 1 57,99
12 Przedpełski Paweł     0   0         RT 3     1   4   57,56
13 Sajfutdinow Emil     3     3   3   3     3   3 18   58,47
14 Rumiński Oskar   1   0       RT               1   57,88
15R Lewandowski Krzysztof   2       0   0       1       3    
16R Heiselberg Nicolai                               -    
Wariant Toru 1 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Apator do półfinałów play-off awansował jako lucky loser i był to awans zasłużony. Niestety na drodze do finału stanął faworyt rozgrywek Sparta Wrocław, która jeszcze przed sezonem była koronowana jako mistrz sezonu 2023. I Dolnoślązacy od samego początku sezonu nie zawodzili tych którzy na nich stawiali. Kolejna runda play-off to jednak inny ciężar gatunkowy i wszystko było w rękach i głowach zawodników. Dobrym wyznacznikiem formy obu drużyn były mecze ćwierćfinałowe. W nich Sparta bez większego problemu pokonała Unię Leszno. Apator wprawdzie przegrał dwumecz z Motorem Lublin, lecz ambitna postawa pozwoliła mu pozostać w walce o medale i choć nic nie musieli, zamierzali stawić czoła kolejnemu rywalowi. Niestety wrocławianie, byli drużyną jeszcze bardziej kompletną niż lubelska. Dość powiedzieć, że Artiom Łaguta w ostatnich siedmiu spotkaniach tylko raz nie zdobył dwucyfrowej liczby punktów. Niewiele mniej skutecznymi byli Daniel Bewley czy Maciej Janowski. I to właśnie ta trójka w głównej mierze miała odpowiadać za wygrywanie biegów z Emilem Sajfutdinowem, Patrykiem Dudkiem i Robertem Lambertem. Zatem języczkiem u wagi miała być druga linia w obu zespołach oraz formacja juniorska, która w każdej z drużyn ekstraligowych była lepsza od tej toruńskiej. Bartłomiej Kowalski był jednym z najlepszych młodzieżowców na świecie i walczył o tytuł IMŚJ. Z kolei Krzysztof Lewandowski miał po swojej stronie atut własnego toru, który zamierzał wykorzystać, jednak do chęci musiał dołożyć jeszcze głowę, która jechała znacznie wolniej niż jego rywale.

Przed meczem obaj trenerzy próbowali wprowadzić niepewność w szeregach rywala, trzymając do końca w tajemnicy meczowe ustawienie par. Dariusz Śledź gdy decydował się na zmiany w spotkaniach wyjazdowych, to dotyczyły one zamiany miejsc Piotra Pawlickiego i Tai'a Woffindena. Pozostali zawodnicy od początku sezonu jeździli z tymi samymi numerami i trudno było się temu dziwić, bo wystarczyło spojrzeć na wyniki Spartan i taktyka ta broniła się sama.
Więcej roszad było w składzie toruńskim. Wcześniej Robert Sawina, a od siedmiu meczów Jan Ząbik starał się znaleźć najlepszy układu par i tylko Emila Sajfutdinowa na inaugurację sezonu nie jechał z numerem 13 na plecach. Siedemdziesięciosiedmioletni trener gospodarzy zamierzał tego zmieniać, ale postanowił zamieszać i zaproponować na półfinałowe spotkanie coś zupełnie nowego i wcześniej niespotykanego w Apatorze. Patryk Dudek który dostał numer dziewiąty, miał co prawda okazję startować z tej pozycji, ale było to w pierwszej kolejce. Nowy rozkład meczowych startów czekał za to na Roberta Lamberta, Wiktora Lamparta i Pawła Przedpełskiego. Brytyjczyka w pierwszej części półfinałowego spotkania, miał dwa razy zmierzyć się z Artiomem Łagutą, a w czwartej serii z Danielem Bewleyem, jadąc wówczas w duecie z młodzieżowcem. Lampart z kolei miał teoretycznie nieco łatwiejsze dwa pierwsze biegi, ale potem dwudziestodwulatek miał wystartować w trzynastej odsłonie wieczoru przeciwko Łagucie i Maciejowi Janowskiemu. Najmniej wymagających rywali toruński sztab szkoleniowy zaplanował dla borykającego się z urazem Pawła Przedpełskiego, który zawsze po równaniu toru, by odciążać bolącą rękę, miał walczyć głownie z juniorem przyjezdnych Bartłomiejem Kowalskim.
Jakiekolwiek ustawienie obu drużyn sprawiało jednak, że to Apator musiał wspiąć się na sportowe wyżyny. Chcąc mieć szansę na jazdę w finale, nie mógł pozwolić sobie na porażkę na własnym terenie. Sparta z kolei liczyła na powtórkę z rundy zasadniczej, kiedy to rozpędzający się wrocławski walec przyjechał na teren rywala i nie pozostawił mu złudzeń, wygrywając aż 52:38. I to pomimo tego, że Maciej Janowski zdobył tylko 2 punkty. To wskazywało, jaką mocą drużyną była ekipa ze stolicy Dolnego Śląska, która na 16 spotkań wygrała 14 i o kłopotach z końcówki rundy zasadniczej nikt nie pamiętał, bo podwójny tryumf w ćwierćfinale nad Unią z Leszna rozwiał wszelkie wątpliwości.
Co ciekawe Toruniowi mocno kibicował im ćwierćfinałowy rywal Motor Lublin, bowiem broniący tytułu Mistrz Polski wiedział, że finał z Apatorem byłby znacznie prostszym zadaniem. Jacek Ziółkowski tak komentował szansę niedawnego rywala Koziołków:
"Wierzę, że Toruń postraszy Wrocław. Ja wiem, że w półfinałach są faworyci, ale ja w żużlu już tyle rzeczy widziałem i tylu faworytów, którzy nie wygrywali meczów, że wszystko jest możliwe. Wiadomo, że Sparta jest faworytem, ale nie przekreślałbym szans Apatora. Ja widziałem w Lublinie, co ten zespół potrafi, mimo że słaby początek miał przecież wtedy Emil Sajfutdinow. Gdyby on zaskoczył wówczas od początku, mielibyśmy naprawdę wysokie schody. Zatem nie przekreślajmy szans drużyny Apatora".

Jak to zwykle w końcówce sezonu bywa, władze klubowe ogłaszały sukcesy kontraktowe na kolejny sezon. Ponieważ w roku poprzednim klub zabezpieczył się dwuletnimi kontraktami z czwórką seniorów do obsadzenia pozostało jedno miejsce i przypadło Wiktorowi Lampartowi. Tym samym żółto-niebiesko-białi w roku 2024 mieli wystartować w identycznym składzie, a rzeszowski wychowanek miał pełnić w toruńskiej ekipie funkcję zawodnika do lat 24. Był to dobry ruch, bo choć po przejściu do grona seniorów zawodnik nie robił furory, to od pewnego czasu potrafi dorzucić cenne punkty do dorobku drużyny. Ogłoszona decyzja była również w dobrym momencie, bo zawodnik znając swoją przynależność klubową, zyskał jeszcze większą pewność siebie, pokazując na co go stać i w pierwszym półfinale okazał drugim najlepiej punktującym zawodnikiem. Apator jednak od początku meczu gonił wynik i ale w drugiej części meczu wziął się w garść i ostatecznie zremisował i ciągle był w grze o finał Ekstraligi. Zdaniem byłego zawodnika Apatora - Tomasza Golloba, dobry wynik miejscowych, była zasługą trenera Jana Ząbika, który dobrze rozgrywał mecz taktycznie oraz Emila Sajfutdinowa, który zaliczył kapitalny występ, w którym wywalczył komplet 18 punktów.

Kibice już w pierwszym wyścigu mieli okazję podziwiać starcie prawdziwych armat po obu stronach, z których najszybciej strzelał sprzęgłem Artem Łaguta, który na mecie zameldował się jako pierwszy, ale do samego końca musiał się bronić przed atakami niesamowicie szybkiego Roberta Lamberta. Dalsze miejsca zajęli odpowiednio Dudek i Pawlicki. Młodszy z braci Pawlickich tuż po starcie jechał za plecami Rosjanina z polskim obywatelstwem, lecz stracił swoją pozycję. W kolejnej gonitwie na wejściu w pierwszy łuk czwartego okrążeniu na tor upadł wypożyczony z Grudziądza - Kevin Małkiewicz. Szesnastolatek po chwili wstał o własnych siłach, a powtórkę biegu zgodnie z oczekiwaniami wygrał Bartłomiej Kowalski, a dla Oskara Rumińskiego był to pierwszy punkt w historii w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Po remisie w trzeciej gonitwie, pierwszą serię startów zakończyło oczekiwane przez sympatyków klubu z Wrocławia podwójne zwycięstwo ich pupili. Co prawda Wiktor Lampart dobrze ruszył spod taśmy, ale już po chwili obaj rywale byli przed nim i tę część zawodów zespoły zamknęły z wynikiem 10:14.
Wyścig piąty, otwierający drugą serię, był niejako kalką czwartego. Tutaj także wrocławianie zgarnęli z toru pięć punktów, tym razem za sprawą kosmicznego startu Artioma Łaguty. Po zewnętrznej już po chwili napędził się Tai Woffinden i torunianie byli już bezradni. Bieg szósty to powrót do remisu. Emil Sajfutdinow najlepiej ruszył spod taśmy, na moment wyprzedził go Piotr Pawlicki, jednak Rosjanin z polskim paszportem nie pozwolił sobie nic uszczknąć swojego dorobku. Ostatni wyjazd na tor przed przerwą to przełamanie podopiecznych Jana Ząbika. Wiktor Lampart wystrzelił spod taśmy, odpierając ataki Macieja Janowskiego. Patryk Dudek wyprzedzeniem Kevina Małkiewicza przechylił szalę biegowego zwycięstwa na stronę torunian - ci zgarnęli z toru rezultat 4:2, na przerwę zjeżdżając z sześcioma punktami straty - 18:24.
Trzecia odsolona zawodów to ponownie dwa remisy. W biegu ósmym toruński sztab szkoleniowy po raz pierwszy zdecydował się na zastosowanie rezerwy taktycznej. Oskara Rumińskiego zastąpił Krzysztof Lewandowski. Gwiazdą wyścigu był jednak i tak Emil Sajfutdinow, który zameldował się z przodu stawki, przed duetem rywali. Piotr Pawlicki zabrał z kolei dla siebie zwycięstwo w wyścigu dziewiątym. Wychowanek klubu z Leszna założył Patryka Dudka, a Wiktor Lampart wziął na siebie ciężar walki z Pawlickim. Rezerwa taktyczna pojawiła się z toruńskiej strony także w biegu numer dziesięć. Pawła Przedpełskiego zastąpił Sajfutdinow i to był strzał w dziesiątkę, a raczej w piątkę. Razem z Robertem Lambertem przywieźli pięć oczek, odrabiając znaczną część strat zespołu. Nieco pomógł w tym upadek Macieja Janowskiego w pierwszym łuku oraz defekt Bartłomieja Kowalskiego. Obaj dojechali do mety, ale nie byli w stanie nawiązać walki. Po 2/3 zawodów torunianie tracili już tylko dwa punkty - 29:31.
Czwarta część meczu to trzy triumfy zawodników w czerwonych i niebieskich kaskach w stosunku 4:2. Przerwę miedzy swoimi startami solidnie popracował Paweł Przedpełski, bo to on zgarnął trójkę w jedenastej odsłonie dnia. Z kolei Patryk Dudek nękał atakami Taia Woffindena, ale na niewiele to się zdało, bo Brytyjczyk umiejętnie odpierał jego ataki, ale Torunianie zdołali doprowadzić do meczowego remisu! Wyższość Roberta Lamberta w kolejnym biegi musiał uznać Dan Bewley, a Krzysztof Lewandowski okazał się lepszy od Kevina Małkiewicza. Dzięki temu Apator urwał rywalowi kolejne punkty, a przed kolejnym równaniem toru kosmiczny Emil Sajfutdinow z Wiktorem Lampartem powiększyli przewagę nad Spartanami do czterech oczek, a mieli szansę nawet na dwa oczka więcej. Artiom Łaguta jednak przechytrzył Wiktora Lamparta i na dwa biegi przed końcem zawodnicy z Torunia prowadzili 41:37.
W biegach nominowanych mecz zyskał dodatkową dramaturgię. Najpierw w wyścigu numer czternaście przed startem ruszał się Lampart, który podpuścił w ten sposób Pawlickiego, co skończyło się wjechaniem w taśmę. Jego miejsce zajął doskonale spasowany z toruńską nawierzchnią Bartłomiej Kowalski, który popisał się świetnym refleksem i goście dowieźli do mety 5:1 co sprawiło, że przed ostatnią gonitwą na tablicy wyników widniał remis 42:42. O wszystkim miał zadecydować zatem bieg numer 15, w którym kibice na trybunach mogli mieć deja vu, bo tym razem na starcie czołgał się Lambert, czym podpuścił Łagutę. Rosjanin z polskim paszportem został wykluczony, a kolejną szansę dostał ponownie Kowalski. Junior Sparty kolejny raz zrobił psikusa rywalom i po starcie co prawda nie dał rady Emilowi Sajfutdinowowi, ale założył Lamberta i ubezpieczany przez Woffindena, dowiózł biegowy remis, a mecz zakończył się remisem 45:45.

Podsumowując. Ze strony gości na pochwałę zasłużył Bartłomiej Kowalski, który zwyciężył w trzech z pięciu swoich wyścigów. Młodzieżowiec ostatecznie skompletował przy swoim nazwisku 12 "oczek". Po dobrym starcie zawodów z tonu spuścili nieco Artiom Łaguta i Tai Woffinden. Z kolei pierwszy półfinał nie należał za to do Piotra Pawlickiego i Macieja Janowskiego, którzy ewidentnie nie radzili sobie z toruńskim torem.
W ekipie gospodarzy tradycyjnie klasą dla samego siebie był Emil Sajfutdinow, dla którego był to już piętnasty sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce i tylko trzy razy zszedł poniżej średniej biegowej 2,0. Miało to miejsce w dwóch jego pierwszych sezonach w Polsce, gdy jako 17-latek i 18-latek nabierał doświadczenia. Trzeci taki przypadek miał miejsce w roku  2021 gdy punktował dla Unii z Leszna (1,954). Zatem jego pojawienie się w Toruniu z góry skazywało go na bycie liderem i z roli tej zawodnik wywiązywał się wyśmienicie, bo po rocznej przerwie do jazdy na żużlu nic nie stracił ze swojej skuteczności i wrócił w wielkim stylu, bo na tym etapie rozgrywek był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Ekstraligi, a całej swojej karierze tylko raz wykręcił lepszą średnią. Podczas półfinału ligi potwierdził, że jest królem Motoareny i zdecydowanym liderem Apatora. Jego doskonała postawa to jednak było za mało by drużyna awansowała do finału. Na wyżyny wspiąć się musieli wszyscy zawodnicy, bo sytuacja w której 18 z 45 punktów zdobędzie Sajfutdinow we Wrocławiu może się nie powtórzyć, ale była możliwa.
Obok Emila na pochwałę zasługiwał też Oskar Rumiński. 17-latek swoim debiutem przed toruńską publicznością, wprawił ekspertów w ekstazę. Zawodnik jednak od dłuższego czasu "prosił" się swoimi występami o poważną szansę w Ekstralidze. Dostał ją i w biegu młodzieżowym ją wykorzystał zdobywając jeden punkt, co dało miejscowym fanom wielkie powody do zadowolenia. Pojawienie się w składzie Oskara, było pokłosiem tego, że Mateusz Affelt by bez formy, a Rumiński pokazywał się w z dobrej strony w młodzieżowych turniejach i choć czasem brakowało mu sprzętu i umiejętności to pokazywał przemyślaną i odważną jazdę. Choć Affeltowi także zdarzało się punktować, to jednak zera Mateusza już nieco kibiców zmęczyły. Rumiński pozytywnym debiutem dał nadzieję na to, że może wkrótce w Toruniu większą rolę zacznie odgrywać formacja młodzieżowa. Debiut Rumińskiego, absolutnie nie skreślał Affelta, ale regres jego formy był widoczny gołym okiem. Z całą pewnością na postawę zawodnika wpływ miały upadki, ale w tu klub powinien zaangażować do pomocy psychologa, bo blokady po upadkach u młodych zawodników są sprawą normalną i Affelt nadal ma zadatki by być dobrym żużlowcem.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener z Torunia - Na pewno jest lekki niedosyt. Trzeba walczyć, żeby wygrywać. W Lubinie też skazywano nas na porażkę. Jest wiara przed rewanżem. Trzeba się dopasować z motocyklami. Wiemy też, jak jechać we Wrocławiu. Walczymy do końca. Nie ma innej opcji. Uważam, że Sparta jest bardzo mocnym zespołem. U nas był parę dziur. Sukcesem dla nas jest doprowadzenie do remisu. Chciałoby się wygrać, ale przeciwnik na to nie pozwolił. O remisie przesądził bieg 14, gdybym ustawił Pawła Przedpełskiego na zewnętrznym torze, to może by coś to zmieniło. Paweł z tą kontuzjowaną ręką sam prosił, żeby startować z tego drugiego toru. W grę wchodził również Patryk Dudek, ale żaden nie chciał wziąć pełnej odpowiedzialności. To jest sport i na to nie ma rady. Oskar Rumiński debiutował na Motoarenie, towarzyszył mu na pewno mętlik w głowie, ale dał sobie radę. W przyszłości będzie z niego kawał zawodnika, ale musi dużo pracować nad startami. Z dobrej strony pokazał się Wiktor Lampart.On sam wierzył, że zdobędzie dużo punktów. Przejść z juniora do seniora jest bardzo trudno. Nie wszystkim się to udaje.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Trener Ząbik wniósł luz, spokój. Wiemy, co robić. Wiemy też, jak tor jest przygotowany. Wiemy, jak przygotować się do meczu. Złapaliśmy luz i to idzie w dobrym kierunku. Za trenera Sawiny też było ok, ale coś uciekło i przestało działać. Cieszę się z osobistego wyniku, ale wiadomo, że to są play-offy, wiemy jak smakują finały i nic nie jest stracone. Mamy remis i jedziemy do Wrocławia walczyć tak samo jak u siebie. Obie drużyny mają szansę i miejmy nadzieję, że zobaczymy piękny speedway w rewanżu. Musimy popracować nad juniorami i będzie dobrze. Jan Ząbik prowadzi z nimi treningi na motocrossie i na żużlu, stara się, chce im pomóc. Nasi juniorzy chyba są troszeczkę przepaleni tym sezonem, bo idzie im ciężko, starają się jechać jak najlepiej, ale niestety to się nie udaje. Rumiński w pierwszym biegu pokazał, że może powalczyć. Pokazał charakter. Lewandowski dziś zaczął troszkę lepiej jeździć. Potrzebują czasu na pracę. Jest deficyt z juniorami, trzeba szkolić ich jak najwięcej, żeby załatać dziurę.

Dariusz Śledź - Wrocław - To było bardzo trudne spotkanie. Gdzieś w pewnym momencie myśleliśmy, że uda nam się utrzymać naszą przewagę, ale chyba się zgubiliśmy w połowie meczu. Uciekły nam ustawienia. Gospodarze wykorzystali bardzo dobrze rezerwę taktyczną. Emil Sajfutdinow odjechał dziś cudowne spotkanie. Dzięki temu zbliżyli się do nas i końcówka była nerwowa, co było widać po biegach nominowanych. Cieszymy się koniec końców z tego remisu, ale przed nami rewanż, o tym też pamiętamy. Trzeba się do niego dobrze przygotować. Woleliśmy to wygrać, oczywiście. Jednak druga część przed nami. Nie zastanawiajmy się, w jakiej remis nas stawia pozycji, bo rywale nas dogonili. Bartek Kowalski jedzie cały sezon dobrze i doskonale wiedział jaki ciężar na nim spoczywa, ale dał radę. Mogę tylko mu pogratulować, bo dobrze wytrzymał ciśnienie. To naprawdę są bardzo trudne wyścigi, gdzie wpadasz w ostatniej chwili, ale dobrze, że Bartek był na posterunku i dźwignął ciężar. Naprawdę duże słowa uznania.

Piotr Pawlicki - Wrocław - Koniec końców wynik remisowy jest sprawiedliwy. Czeka nas trudny rewanż we Wrocławiu, ale jesteśmy dobrej myśli. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że to ja ostatnie mecze jadę kiepsko. Nie czuję się generalnie na motocyklu, nie potrafię tego dopasować tak, jak powinienem. Po kontuzji de facto wróciłem na Lublin, gdzie ten tor u siebie był bardzo twardy, równy. W miarę poszło, w Lesznie wiadomo, znam ten tor, a później było pod górkę. Nie czuje się mentalnie jeszcze na tyle, żeby na tak ciężkim torze jechać na styku i ryzykować. Staram się i próbuję, ale to jest mocniejsze ode mnie. Myślę, że w ostatnim biegu byłoby okej, bo dobrą korektę zrobiliśmy, nawet po przegranym starcie mój motocykl fajnie w koleinkach pracował. Niestety, dotknąłem taśmy. To jednak jest gra i wydaje mi się, że za podpuszczanie na starcie powinny być również ostrzeżenia. Zawodnik, który się pierwszy rusza, powinien dostać warning, upomnienie, a nie ten, który został wpuszczony w taśmę i jeszcze jest wykluczany z biegu. To jest trudne, bo jest taki poziom koncentracji, stresu i wszystkiego dookoła, że trudno utrzymać nerwy na wodzy. Widać to było u Artioma Łaguty. Wjechał w taśmę, a wcześniej ruszył się Robert Lambert.

Artiom Łaguta - Wrocław - Trzeba było dobrze wychodzić ze startu. Jadąc z tyłu, było już trudno wyprzedzać, także zawodnikom gospodarzy. Powinni robić tor dla całej drużyny, a nie dla jednego żużlowca, który zrobił 18 punktów. Gdyby był zrobiony dla wszystkich, to Apator pojechałby dużo lepiej. W biegu nominowanym po raz pierwszy w tym sezonie wjechałem w taśmę, ale Robert Lambert chciał ukraść start, a to ja pojechałem. Po prostu trzeba patrzeć na taśmę, a nie na zawodnika. Czasami jest tak, że ktoś ruszy i ty zrobisz to samo. Trudno mi powiedzieć, że coś trzeba zmienić. Trzeba pilnować samego siebie, a nie patrzeć na innych. Chciałbym zostać w Sparcie, ponieważ moim zdaniem jest to najlepszy klub w Polsce. Wszystko mi tu pasuje i uważam, że jest on bardzo profesjonalny. Na razie nie było rozmów, gdyż mam jeszcze umowę na kolejny sezon. Najpewniej będziemy rozmawiać o przedłużeniu kontraktu w przyszłym roku.

Bartłomiej Kowalski - Wrocław - To co się wydarzyło w biegach nominowanych, to coś niemożliwego. Jak wyjechałem na tor w 14 biegu, to przeszło mi przez myśl, co będzie, jak będę musiał jechać jeszcze raz i stało się. Kilka osób po 14 biegu powiedziało mi, poczekaj, poczekaj, jeszcze jest ostatni bieg.

Jacek Frątczak - były menadżer z Torunia - Apator ciągle ma szanse. Warunek jest jeden. Do Emila Sajfutdinowa musi dołączyć drugi lider zespołu. Ktoś kto będzie w stanie zdobyć we Wrocławiu 10-12 punktów. Patryk Dudek, czy Robert Lambert na pewno mają potencjał, by to zrobić. Stać ich na to. Warto zauważyć, że wrocławski tor, nigdy nie był złym torem dla Apatora. Mnie udało się tam zremisować. Jego geometria pasuje toruńskim zawodnikom. Patryk Dudek przecież w sezonie zasadniczym zdobył tam 14 punktów. Nie wiem co się z nim stało we wczorajszym meczu, a także, poza jednym wyścigiem, z Pawłem Przedpełskim. Ich punktów na pewno zabrakło. To były poważne "dziury" w składzie, ale obaj ci zawodnicy mają potencjał i umiejętności, żeby w rewanżu się zrehabilitować. Domowy tor nie jest w tym sezonie jakimś wielkim atutem wrocławian. Na dodatek forma niektórych zawodników też nie jest rewelacyjna. To dziś nie jest ten niepokonany zespół, który pamiętamy z pierwszej fazy sezonu. Każdy z zawodników Sparty notuje wpadki. Potrafi przegrać jeden, dwa, a nawet trzy kolejne biegi. To nie jest na dzisiaj zespół, który pamiętamy z pierwszej fazy rozgrywek. Skoro najlepiej punktującym zawodnikiem Sparty był wczoraj junior, Bartłomiej Kowalski, to — przy całym szacunku dla sporych umiejętności tego chłopaka — wniosek jest jednoznaczny. Liderzy Sparty mają swoje problemy. Zresztą on sam przyznał, że nie jest tym, który powinien ciągnąć ten wózek. Moim zdaniem Apator stoi przed olbrzymią, wręcz historyczną szansą. Potrzebuje w rewanżu jednak przynajmniej jeszcze jednego lidera, żeby móc szachować gospodarzy i od pierwszego biegu narzucić własne warunki.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt