2023-08-13 ćwierćfinał play-off
for Nature Solution Apator Toruń - Platinum Motor Lublin
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2p 3 4pp 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 4 9 12 12 15 19 21 24 29 32 36 39 41 46 47    
1 Hampel Jarosław 3         3     2'   3       0 11 1 58,97
2 Kubera Dominik     0     1     3     3   3   10   68,94
3 Lindgren Fredrik 1       1'     2         0 2'   6 2 57,71
4 Jaworski Bartosz       RZ RZ     RZ     RZ         -   58,48
5 Zmarzlik Bartosz     3       2     3     2   1 11   58,06
6 Grzelak Kacper   RZ   u|w           0           0   57,85
7R Bańbor Bartosz  
u|2'
        0         0       2 1 56,97
8R Cierniak Mateusz   3   su|w 2     1     1         7   57,59
klub Gospodarze 2 3 6 11 14 16 20 23 24 27 29 32 36 37 42     57,24
9 Lambert Robert 2           3   1   0   1   2' 9 1 57,38
10 Przedpełski Paweł       3     1   0       RT     4   58,82
11 Dudek Patryk 0       3         2   2   1   8   57,79
12 Lampart Wiktor     2   0         1' 2     0   5 1 57,53
13 Sajfutdinow Emil     1'     2   3         3   3 12 1 57,88
14 Affelt Mateusz   su|w   2       0               2   58,11
15R Lewandowski Krzysztof   1       0           1'       2 1  
16R Heiselberg Nicolai                               -    
Wariant Toru 1 Sędzia

Krzysztof Meyze

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W pierwszym ćwierćfinałowym meczu rundy play-off Apator Toruń podejmował Motor Lublin. W obu zespołach nie doszło do żadnych zmian względem ostatnich spotkań ligowych. Co prawda istniało zagrożenie w ekipie gospodarzy, że po upadku w poprzednim meczu w Gorzowie nie wystąpi Paweł Przedpełski, który doznał kontuzji ręki. Ostatecznie kapitan Aniołów stanął do walki i swoim heroizmem próbował uspokajać kibiców i kolegów z drużyny: "Z moim zdrowiem bywało lepiej, ale generalnie jestem optymistycznie nastawiony. Nadgarstek ucierpiał, ale mam wokół siebie najlepszych fachowców i próbowaliśmy zrobić, co się dało, abym mógł wystartować. To była walka z bólem i czasem, bo był ból, a czasu nie". Wśród gości zabrakło kontuzjowanego Jacka Holdera, który co prawda mógł spróbować już swoich sił w twardej ligowej walce, ale działacze i zawodnik uznali, że Apator jest w zasięgu Motoru nawet bez Australijczyka i ten miał pojawić się w kolejnych bardziej wymagających meczach.

Na przedmeczowej konferencji szanse swojego zespołu oceniał trener Jan Ząbik: "Chcielibyśmy przede wszystkim wygrać, a do tego jak największą przewagę sobie wyrobić. Paweł Przeszedł wszystkie badania i jest wszystko w porządku. Nie ma żadnych złamań. Zatem zobaczymy czy da radę walczyć. Na pewno liczę na Patryka Dudka, który po słabszym początku sezonu wysoką formę. Ważne będą też punkty Wiktora Lamparta, który po kontuzji i zmianie menedżera stał się znacznie bardziej bojowy na torze. O tym co mają wykonać Emil Sajfutdinow i Robert Lambert nie wspominam, bo to liderzy pełną gębą. Do kompletnego zespołu torunianom brakuje już tylko jednego juniorów. Musimy ich zbudować juniorów na to spotkanie. Czas mija, a różnie z nimi jest. Wreszcie muszą coś pokazać. Cały czas im podpowiadam. Ciężko mi zrozumieć, w czym tkwi ten problem u nich. Nie jestem z nimi na treningach czy na innych zawodach, więc trudno mi powiedzieć. Muszą usiąść i zastanowić się, w czym jest przyczyna. Mają teraz ostatni moment, ostatnich parę meczów, w których muszą udowodnić, że są dobrymi juniorami. Wszystko od nich zależy. Jak chcą być w tym sporcie i cały czas rosnąć, to muszą się postarać pojechać jak potrafią najlepiej".

Z kolei lider Aniołów, Emil Sajfutdinow mówił: "Uważam, że cały czas mieliśmy team z ambicjami, który mogliśmy pokazać. Po prostu niektórzy chłopacy mieli problemy, a teraz z nich powoli wychodzą. Dzięki temu od razu wyniki skoczyły do góry. Teraz jesteśmy w fazie play-off, którą chcemy się cieszyć. Pojechać w nich jak najlepiej i awansować dalej, do półfinału. Wydaje mi się, że mamy dużą możliwość. Wiadomo, że szanujemy rywala. Musimy się skupić, potrenować, poszukać coś dzisiaj i będzie ok. Musimy wypracować jakąś przewagę na własnym torze, by w Lublinie było czego bronić. Myślę, że oba spotkania będą bardzo ciężkie. Tak jak trener powiedział, musimy wyciągać z siebie wszystko, co najlepsze. Pojechać tak, jak potrafimy. Tylko się wydaje, że Lublin, to trudny teren. Po prostu musimy znaleźć ustawienia w naszych motorach, by prowadziło się je jak najlepiej. By mieć tę prędkość, którą u siebie mają chłopaki z Lublina. Wszystko jest możliwe. Patrząc w jakim miejscu byliśmy w tym sezonie zasadniczym, jakie problemy mieliśmy, to tylko możemy się cieszyć, iż jesteśmy w play-offach. Nic nie musimy, możemy się tylko cieszyć jazdą. Pojechać z radością i na luzie. Tak pojechaliśmy w Gorzowie i to był najlepszy sposób".

A szanse na pokonanie Koziołków były. Anioły miały przecież dobre wspomnienia rundy zasadniczej, kiedy to w szóstej kolejce osłabiony mistrz Polski przyjechał na Motoarenę i w piętnastym biegu popis pary Sajfutdinow - Lambert, dał triumf gospodarzom. Mecz ten dodatkowo pokazał, że na Motoarenie łapalny jest Bartosz Zmarzlik, który w dwóch ostatnich latach przegrywał w Toruniu kluczowe biegi ligowe. Sposób na mistrza mieli Sajfutdinow, Dudek, czy Lambert, którzy swoimi ostatnimi występami dawali kibicom powody do optymizmu. Zwłaszcza cieszyła postawa "Duzersa", który wyleczył się już z problemów z początku sezonu i zaczynał być liderem z prawdziwego zdarzenia. Zielonogórski wychowanek, udowodnił to w Gorzowie, gdzie zaliczył dwucyfrówkę. Na Jancarzu optymistyczne były też występy Przedpełskiego i Lamparta (odpowiednio 6+2 i 6 punktów). Tak więc silna formacja seniorska może dać wygraną przed własną publicznością, co w konsekwencji dawało szansę na wejście do czołowej czwórki w roli szczęśliwego przegranego. Oczywiście nikt "Aniołom" nie odbierał szansy na pokonanie Motoru w dwumeczu, ale taki scenariusz zakładali tylko niepoprawni optymiści.
Niestety Apator nie powtórzył wyczynu z rundy zasadniczej i przegrał z Motorem Lublin 42:47. Mistrzowie Polski pokazali, że są w znakomitej formie i poradzili sobie z rywalem pomimo braku Jacka Holdera. Świetny występ zaliczył czterdziestojednoletni Jarosław Hampel. W drużynie miejscowych z kolei nikt wyraźnie meczu nie zawalił, ale każdemu z zawodników, włącznie z liderami Apatora przydarzały się wpadki, co w ogólnym rozrachunku skutkowało meczową porażką. Już pierwsza seria startów zweryfikowała jednak słowa Emila Sajfudinowa odnośnie spokoju, bo od początku nie brakowało emocji i kontrowersji. W powietrzu dało się wyczuć, że to już nie jest runda zasadnicza i gra idzie o wielką stawkę. Dość powiedzieć, że do rozegrania pierwszych czterech biegów potrzeba było, aż 40 minut, a sędzia Krzysztof Meyze od początku miał ręce pełne roboty.
Pierwszy wyścig ułożył się po myśli lubelskiego klubu, bo dobrym startem popisał się Jarosław Hampel, do którego dołączył Fredrik Lindgren. Robert Lambert wykorzystał jednak błąd Szweda i przebił się na drugą pozycję. Lindgren natomiast był zmuszony walczyć z Patrykiem Dudkiem o jeden punkt i ostatecznie go zdobył. Start do drugiego biegu należał do Mateusza Cierniaka. Doszło jednak kontaktu między Bartoszem Bańborem i Mateuszem Affeltem, w wyniku którego młody lublinianin upadł, a sędzia winnym uznał Affelta, którego wykluczył z powtórki. Po upadku nerwów na wodzy nie utrzymał Bańbor, który podnosząc się z toru pokazał środkowy palec w kierunku Affelta. Takie zachowanie nie mogło ujść płazem i młodzieżowiec Motoru został ukarany żółtą kartką. W drugim podejściu zawodnicy Motoru nie mieli problemu z pokonaniem Krzysztofa Lewandowskiego. W biegu numer trzy, Wiktor Lampart założył Bartosza Zmarzlika, a napędzał się Emil Sajfutdinow. Nie ze Zmarzlikiem jednak te numery - trzykrotny mistrz świata przyjechał pierwszy. Ostatni za to na mecie zameldował się Dominik Kubera. Czwarty start okazał się pechowy dla Kacpra Grzelaka, bowiem upadł na drugim łuku po własnym błędzie i został wykluczony z powtórki. Nie był to jednak ostatni wyjazd do tego biegu, gdyż w jego drugiej wersji atomowo wystartował Mateusz Cierniak, jednak po kontakcie upadł Paweł Przedpełski. Tym razem światło w kolorze swojego kasku ujrzał Cierniak. W trzecim podejściu Paweł Przedpełski przyjechał z dużą przewagą przed Mateuszem Affeltem. Wyścig zakończony na 5:0 oznaczał punkt zapasu lublinian na koniec serii.
Druga seria przebiegła już spokojniej. Patryk Dudek zwyciężył w biegu piątym po wywiezieniu lublinian, gwarantując torunianom remis. Szósty bieg rozstrzygnął się na korzyść Motoru po tym, jak Jarosław Hampel upolował najlepszego po starcie Emila Sajfiutdinowa. Na urodzonego w Saławacie zawodnika czyhał także Dominik Kubera, jednak nie był dziś najszybszy i zakończył zmagania na trzeciej pozycji. Ten fragment zawodów zamknęło siódme ściganie, zakończone zwycięstwem torunian 4:2. Najlepszym refleksem popisali się Robert Lambert i Paweł Przedpełski. O ile Polak zobaczył przed sobą plecy Bartosza Zmarzlika, to Brytyjczykowi jako pierwszemu w tym spotkaniu udało się go pokonać. Tym samym wynik wrócił do takiej samej sytuacji jak po pierwszej serii - lublinianie odskoczyli na jedno oczko (21:20).
Emil Sajfutdinow ukrócił zapędy Fredrika Lindgrena do zwycięstwa w biegu ósmym. W drugiej parze działo się już mniej, ponieważ Mateusz Cierniak bez problemu pokonał swojego imiennika Affelta. Dzięki sprytnej blokadzie Jarosława Hampela w dziewiątym wyścigu, dołączył do niego Dominik Kubera, co pozwoliło lublinianom wygrać tę odsłonę podwójnie. Robert Lambert mimo, że dwoił się i troił, nie zdołał dogonić lubelskiego duetu. Dziesiąta gonitwa zakończyła się remisowo, bo Bartosz Zmarzlik zniszczył marzenia Patryka Dudka o biegowym zwycięstwie. Za plecami tej dwójki Wiktor Lampart zdobył jeden punkt i podopieczni Jacka Ziółkowskiego oraz Macieja Kuciapy, po trzech seriach mieli na swoim koncie pięć punktów przewagi nad ekipą Jana Ząbika (32:27).
Seria wyścigów poprzedzająca gonitwy nominowane przyniosła wszystkie możliwe rozwiązania punktowe. Zaczęło się od zwycięstwa lublinian. Najpierw startem zaimponował Wiktor Lampart, który jednak musiał uznać wyższość fenomenalnego Jarosława Hampela. W kłopoty wpadł Robert Lambert, przed którym do mety dojechał Mateusz Cierniak. Dwunasty start to popis Dominika Kubery, który za plecami przywiózł duet gospodarzy. Ostatni wyjazd spod taśmy w czwartej serii to zwycięstwo torunian w stosunku 4:2, bo Emil Sajfutdinow po raz kolejny sprawił, że zwycięstwa nie odniósł Bartosz Zmarzlik, a jadący jako rezerwa taktyczna Robert Lambert wyciągnął wnioski z ostatniej porażki i upolował Fredrika Lindgrena niemal na samej mecie. Przed dwoma ostatnimi odsłonami torunianie ciągle tracili jednak pięć punktów (41:36) i końcowy sukces wymagał nie lada wyczynu, bo oba biegi Anioły musiały wygrać. Niestety tak się nie stało, bo Motor podwójną wygraną w biegu numer czternaście przypieczętował wybraną w meczu. Apator jednak do końca miał o co jechać, bowiem do półfinału awans zyskiwała też jedna z drużyn przegranych z najlepszym bilansem jako tzw. "lucky looser". Nic więc dziwnego, że w ostatnim biegu dali łupnia gościom wygrywając podwójnie, czym zmniejszyli rozmiary porażki do pięciu oczek.

Podsumowując. Ewentualny brak awansu Apatora do strefy medalowej byłby bardzo dużym rozczarowaniem. Klub bowiem zbudował na papierze mocny zespół z takimi nazwiskami jak Dudek, Sajfutdinow czy Lambert, oczekując minimum jazdy w półfinale Ekstraligi. Niestety po pierwszym meczu nic nie wskazywał na taki scenariusz, bo przy braku Jacka Holdera i słabego na MotooArenie Fredrika Lindgrena Anioły powinny mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Rewanż zapowiadał się zatem na trudną przeprawę w której do Emila Sajfutdinowa musieli na dwucyfrowym poziomie dołączyć Robert Lambert i Patryk Dudek.
W drużynie przyjezdnej, było wiele słabych punktów, ale postawa Jarosława Hampela zasługiwała na uznanie. Swoje punkty wykręcił oczywiście Bartosz Zmarzlik, ale trzy razy musiał uznać wyższość gości. Po słabiutkim i bezbarwnym początku przebudził się Dominik Kubera, a to wystarczyło na pokonanie Aniołów. Na szczęście dla Apatora zarówno Częstochowa jak i Leszno również przegrały spotkania na własnym torze i to Anioły były bliżej półfinału jako szczęśliwy przegrany, bo miały najlepszy bilans małych punktów, który premiował do dalszej jazdy. Fakt, że większe znaczenie miała suma małych punktów od różnicy punktów, budził mieszane opinie wśród kibiców, bo był niebezpieczny i wręcz kuriozalny. Oto bowiem, gdyby okazało się, że jeden z trzech meczów zostałby przerwany po 12 wyścigu z powodu deszczu, a wynik zaliczony wówczas drużyny walczące w przerwanym meczu zdobywały rzecz jasna mniejszą liczbę punktów biegowych. Zatem ktoś mógł przegrać dwa razy 35:37 i mogło się okazać, że to gorszy rezultat niż podwójna przegrana 37:53. Całą sytuację wyjaśniał jednak Przemysław Szymkowiak rzecznik Ekstraligi: "Nie możemy mieszać dwóch systemów. W fazie play-off, w odróżnieniu od rundy zasadniczej, nie wszystkie zespoły rywalizują ze sobą na zasadzie meczów i rewanżów. Mamy przykładowo dwumecz Sparty z Unią, ale wrocławianie nie jadą już z Motorem, Apatorem, Włókniarzem czy Stalą. Nie ma zatem mowy o tym, by liczyć różnicę punktów. To byłoby nielogiczne. Przypominam też, że obecny system obowiązywał nie tylko w zeszłym roku, ale też w latach 2007 - 2011, a potem został zmieniony, ponieważ w kolejnych dwóch sezonach najwyższa klasa rozgrywkowa liczyła 10 drużyn".
Tak więc gdy wszystko stało się jasne, drużyny mogły przygotowywać się do rewanżów, by wygrać kolejne mecze, a gdyby to się nie udało miały za zadanie zdobyć jak najwięcej małych punktów.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener z Torunia - Zabrakło może jednego, może pół zawodnika albo świeżości tych zawodników, co byli na Grand Prix Łotwy. Ten mecz rozpoczął się za wcześnie, bo zawodnicy jadący z Rygi mieli kawałek drogi do przejechania i było widać u naszej dwójki brak świeżości. Samym Emilem nie da się wygrać zawodów. Potrzebna jest też reszta. Do tego wszystkiego Paweł też nie był sobą, bo nie wiadomo było, czy w ogóle pojedzie. Wziął to do siebie, że trzeba pomóc drużynie, jednak jest kapitanem. Zobowiązał się, że wystartuje. Wytrzymał dwa biegi i upadek który nie pomógł mu w dalszej części. Motor jest jaki jest, to mocny zespół. Nawet jak brakowało im Kubery, czy kogoś innego, to mają kim ich zastąpić. Cierniak jechał, a oni wykorzystali taktycznie wszystko jak trzeba. Teraz jedziemy Lublina, może Paweł będzie świeższy, trzeba wierzyć. Musimy też wykorzystać naszego Duńczyka, Nicolaia Heiselberga. On jest dobry, trzeba go wykorzystywać jak najczęściej. Tanio skóry nie sprzedamy.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Było to ciężkie spotkanie. Wszyscy wiedzieliśmy, że takie będzie. Na początku mieliśmy problem z ustawieniami. Najważniejsze, że wyrwaliśmy jakieś punkty, ale mogło być jeszcze lepiej. Musimy teraz wpasować się w lubelski tor, żeby mieć dobrą prędkość. Mi się wydaje, że możemy wszystko, wszystko jest możliwe w tym sporcie. Nie załamujemy rąk i na pewno się nie poddamy. Jedziemy powalczyć kolejny raz. Powinniśmy te ustawienia w końcu znaleźć. Nastawiamy się dobrze. Mecz będzie później, wtedy nie będzie już tak gorąco jak dziś. My jednak jesteśmy zawodnikami, którzy jeździli w różnych warunkach - zimno czy ciepło. Powinniśmy wiedzieć jak ustawiać. Ja nie jestem z tych, którzy narzekają na pogodę. Tu zależy jak odczytasz tor - albo odczytasz, albo szukasz tych ustawień.

Patryk Dudek - Toruń - tor był wymagający, zwłaszcza pod kątem ustawień. Nie mogłem dobrze wystartować, w jakimkolwiek biegu. Na pewno możemy gdybać, ale przede wszystkim szacunek dla Pawła, bo wiemy, że jechał z kontuzją, musieliśmy sobie po jego dwóch biegach radzić bez niego.. Jeżeli byłby zdrowy, może wynik wyglądałby inaczej. Lublinianie byli po prostu lepsi, to trzeba przyznać

Krzysztof Lewandowski - Toruń - Jeśli chodzi o nas, juniorów, trener Jan Ząbik wziął nas pod skrzydła. Dużo czasu spędzamy z trenerem, atmosfera jest weselsza, jest więcej śmiechu. Myślę, że wpłynęło to na plus. To był trudny mecz, przyjechali do nas mistrzowie Polski. W rundzie zasadniczej jechali bez Dominika Kubery, który tym razem dołożył fajne punkty. Taki jest ten sport, trzeba pracować ciężko, żeby było dużo lepiej. Na pewno będziemy walczyć, damy z siebie sto dziesięć procent żeby wygrać mecz rewanżowy.

Jacek Ziółkowski - menedżer z Lublina - Nasza drużyna jest bardzo równa. Na pochwały zasługuje Jarosław Hampel, który wrócił do swojej normalnej, wysokiej dyspozycji. Nie możemy odpuszczać i poważnie przygotować się do meczu rewanżowego - skomentował .

Dominik Kubera - Lublin - Po pierwszych biegach czyniłem sporo zmian w sprzęcie. Od trzeciego startu, w którym już wygrałem, robiliśmy tylko drobne korekty. Tor był bardzo trudny, strasznie wymagający. Ciężko się jechało, trzeba było trafić dobrze z ustawieniami. Porównując z tym, co było w przeszłości, nawierzchnia znacząco się zmieniła.

Jarosław Hampel - Lublin - Zawsze może być lepiej. Było trochę kontrowersji z tymi wkluczeniami i bieg, który skończył się 5:0. Można by o tym dyskutować. W gruncie rzeczy jest jednak wygrana na trudnym terenie i musimy brać to jako dobry rezultat. Odnaleźliśmy ścieżki, którymi dało się jechać i ścigać się na Motoarenie, i to nam pomagało. Teraz trzeba się przygotować teraz do kolejnego meczu u siebie. Jak się wszystko uda, to będziemy myśleć, co będzie dalej, ale najpierw trzeba to przeskoczyć. Sport jest sportem i trzeba w tym wszystkim pokory i robić swoje.

Bartosz Zmarzlik - Lublin - Myślę, że weekend był pozytywny i należy się z tego cieszyć. To były ciężkie dwa dni, bo niespełna dwie doby, a mnóstwo jazdy na motocyklu. Dużo biegów powtórzonych w Grand Prix, do tego trening przed, teraz próba toru i pięć biegów, więc przez te dwa dni odjechałem sporo. Należy się jednak cieszyć, bo z dobrym skutkiem. Dla Motoru Lublin faza play-off jest znacznie trudniejsza niż runda zasadnicza. To przede wszystkim dlatego, że w kluczowym momencie sezonu stracili Jacka Holdera. I o ile w pierwszym etapie rozgrywek jedna, czy dwie porażki nie miałyby dużego znaczenia, tak tutaj liczy się każdy z trzydziestu wyścigów. Musieliśmy się spiąć i pojechać jak najlepszy mecz. Każde zawody są ważne. Jedziemy w play-off, każdy chce wygrać i nie ma już "miękkiej gry". Do tego był duży upał. O tej godzinie, jak ta, też rzadko się jeździ. To jednak też jest fajne i nowe doświadczenie.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt