2023-07-09 runda zasadnicza
Sparta Wrocław - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 4 5 7 10 12 15 17 20 21 22 24 26 27 30 33    
1 Dudek Patryk 3         3     1   2 2     3 14   65,77
2 Przedpełski Paweł     0     0     0     RT       0   65,50
3 Lambert Robert 1       2     1'         1 2   7 1 64,46
4 Heiselberg Nicolai       1' 0     RT     0     1   2 1 64,83
5 Sajfutdinow Emil     2       2 2   1     0   0 7   64,64
6 Lewandowski Krzysztof   1   2           0   0       3   64,26
7R Affelt Mateusz   0         0         RT       0   65,10
8R Rumiński Oskar                               -   64,97
klub Gospodarze 2 7 11 14 18 21 25 28 33 38 42 46 51 54 57     65,04
9 Pawlicki Piotr 2           1   3   1         7   64,72
10 Bewley Daniel       3     3   2'       3   1' 12 2 64,77
11 Łaguta Artiom cz       1         3   3   3   10   64,60
12 Woffinden Tai     1   3         2' 3     d2   9 1 64,86
13 Janowski Maciej     3     2   3         2'   2 12 2 65,47
14 Andrzejewski Kacper   2'   u4|0       0               2 1 64,44
15R Kowalski Bartłomiej   3       1'           1       5 1  
16R -                               -    
Wariant Toru 1 Sędzia

Artur Kuśmierz

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W dwunastej rundzie spotkań Apator jechał na Dolny Śląsk, by sprawdzić swoją siłę na tle Sparty Wrocław, która nie przegrała, żadnego meczu w sezonie i była pretendentem do Drużynowego Mistrzostwa Polski. Niestety sytuacja kadrowa w nierównym zespole Aniołów nie wyglądała najlepiej, bo po kontuzji Wiktora Lamparta, w tygodniu poprzedzającym mecz we Wrocławiu, Emil Poertner odjechał z MotoAreny do szpitala w karetce. A to właśnie on miał zastąpić wychowanka Stali Rzeszów. Do zdarzenia z udziałem Duńczyka doszło w czternastym biegu starcia ze Spartą Wrocław w ramach U24. Emil startując z trzeciego pola zakładał się na rywala, ale sztuka ta nie powiodła się i zawodnik wynosił się na zewnętrzną. W tym samym momencie jadącego z pierwszego pola Oskara Rumińskiego pociągnęło i motocykl młodego wychowanka Apatora uderzył i wręcz staranował Duńczyka, który z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Już pierwsze informacje nie były optymistyczne. Przebąkiwało się o złamanym piszczelu. Duńczyka błyskawicznie przetransportowano do szpitala, gdzie stwierdzono rozległy uraz nogi (podwójne złamanie kości piszczelowej). Portner przeszedł operację w toruńskim szpitalu i po kilku dniach miał być przetransportowany do domu w Danii. Duńczyk mógł mówić o ogromnym pechu. Na początku lipca ubiegłego roku również zaliczył fatalny upadek, który przedwcześnie zakończył sezon. Wówczas w Szwecji po kolizji z Ricardsem Ansviesulisem wypadł poza tor i na dodatek uderzył w żelazny płot. Skutkiem tej kraksy było złamanie czterech kręgów kręgosłupa oraz uszkodzenie płuca. Niestety kolejny uraz również przedwcześnie zakończył jego sezon, a wielu wyrokowało, że to również koniec kariery młodego zawodnika.

Oprócz problemów z kontuzjami zawodników, zespół musiał radzić sobie bez zawieszonego menedżera - Roberta Sawiny. W tym przypadku w trenerskiej gotowości był jednak Jan Ząbik, który emanował spokojem, a jego wieloletnie doświadczenie nieco odmieniło obraz toruńskiego zespołu, który zaczął jechać z większym animuszem. Jednak to mogło być za mało na Spartę Wrocław, która była zespołem niemal idealnym, a skład drużyny pozwalał na gorszy występ jednego z zawodników, bo niemal pewnym faktem była lepsza dyspozycja innego jeźdźca. Dariusz Śledź miał więc pod swoją trenerską ręką dream team, który zwyciężył w jedenastu meczach z rzędu pokazując, że nawet najcięższe mecze może zamienić się w grę do jednej bramki. Nic więc dziwnego, że to gości byli zdecydowanym faworytem. Kibice w Toruniu wierzyli jednak w swój zespół i liczyli na to, że tryumf nad Unią z Leszna, będzie momentem zwrotnym i w najważniejszą część sezonu Anioły wejdą z przytupem. Co prawda mało kto wierzył w końcowy tryumf we Wrocławiu, ale każdy liczył na ciekawe i zacięte widowisko

Zagadką potyczki wrocławsko-toruńskiej była postawa zawodników obu drużyn, a zwłaszcza Piotra Pawlickiego i Patryk Dudka. Obaj walczyli o miejsce w reprezentacji Polski na zbliżający się wielkimi krokami finał Drużynowego Pucharu Świata, który miał odbyć się we Wrocławiu. Nic więc dziwnego, że mecz dwunastej kolejki był doskonałą, ale i ostatnią okazją, by pokazać trenerowi kadry Rafałowi Dobruckiemu, który nich był bardziej gotowy na występ w głównej imprezie sezonu. Warto dodać, że Pawlicki i Dudek wzięli udział w towarzyskich zawodach w których Polska mierzyła się z Resztą Świata w Poznaniu. Nie należeli do czołowych postaci w kadrze i nie przekonali trenera, który rozważał powołanie powracającego po kontuzji Dominika Kuberę z Lublina, czy będącego w dobrej dyspozycji Szymona Woźniaka z Gorzowa. W tej sytuacji zarówno zawodnik Sparty, jak i Apatora chcąc ścigać się w mistrzowskiej imprezie z Orzełkiem na piersi, musiał zaliczyć naprawdę wybitny występ, by przekonać do siebie Rafała Dobruckiego. Tak więc końcówka rundy zasadniczej dla zawodników z Torunia i Wrocławia, była nie tylko walką o ligowe punkty, ale jazdą o spełnienie własnych ambicji. Kibiców jednak najbardziej interesowała liga i zbliżające się play-off, gdzie rywalizacja o medale zaczynała się od nowa, a wcześniejsze niepowodzenia mogły iść w niepamięć. Co prawda wszystko wskazywało na to, że Spartanie zakończą pierwszą część sezonu na pierwszej lokacie, o tyle w Toruniu istniało matematyczne zagrożenie, że Apator może nawet opuścić ekstraligę. Był to jednak scenariusz science-fiction, który zakładał porażkę "Aniołów" we Wrocławiu i u siebie z Wilkami z Krosna, wygraną Unii Leszno u siebie ze Spartą oraz minimum dwa "oczka" wywalczone przez GKM Grudziądz w meczach ze Stalą i Włókniarzem.

Przed meczem szanse Apatora ocenił były menadżer zespołu Jacek Gajewski: "Apator wygrał z Lesznem u siebie, a młodzi debiutujący chłopacy pojechali w Toruniu dobry mecz. Trzeba jednakże również zwrócić uwagę, że to było dość łatwe spotkanie. Dobrze, że istnieją rozgrywki U-24 Ekstraligi i czasami można skorzystać z zawodników, którzy tam jeżdżą. Przy wcześniejszym systemie nie było możliwości, żeby młodzi żużlowcy objeżdżali się z rówieśnikami, aby potem w sytuacji losowej zastąpić kogoś z podstawowego składu, dzięki czemu nie ma totalnej dziury. To się przekłada na to, że zamiast czterech zer są na przykład dwa lub trzy punkty, które mogą mieć duże znaczenie. Wydaje mi się jednak, że Lampart w normalnej i dobrej dyspozycji gwarantował jednak coś więcej. Pozostałbym przy nim, a pod numerem 16 lub 8 zawsze ktoś może być i wtedy ewentualnie można z takiego zawodnika skorzystać. W mojej opinii zbyt dużo oczekuje się do Wiktora, który zastąpił Roberta Lamberta na pozycji U24. Temu chłopakowi trzeba dać się wjechać w nową rolę i będzie punktował. Z kolei mówi się, że zawodzi Lambert, ale porównuje się jego wyniki do tych z poprzedniego sezonu, gdy pełnił rolę żużlowca do 24 roku życia, gdzie mimo wszystko miał nieco łatwiejsze zadania. Co prawda Brytyjczyk był liderem drużyny, i tego chyba oczekiwano od Wiktora, a to nie jest realne. Wiadomo, może obaj mogą jechać lepiej, ale według mnie nie ma tragedii. Na pewno oni nie są największymi sprawcami problemów Torunia. Ja osobiście we Wrocławiu stawiam na Pawła Przedpełskiego. Siedem czy osiem "oczek" jest w jego zasięgu. Tak naprawdę, jeżeli w każdej gonitwie będzie w stanie punktować, to będzie bardzo dobrze. I Toruń ma szansę na pokazanie się z dobrej strony, bo o wygranej raczej mowy być nie może".

I Apator pokazał się z dobrej strony, ale tylko w pierwszej serii, ponieważ spotkanie rozpoczęło się dość zaskakująco, bo od prowadzenia gości. Przyczynił się do tego defekt Artioma Łaguty jeszcze przed startem pierwszego wyścigu, w następstwie którego Rosjanin z polskim paszportem wjechał w taśmę. Lider Sparty został wykluczony z powtórki, w której osamotniony Piotr Pawlicki nie dał rady Patrykowi Dudkowi i Robertowi Lambertowi. Chwilę później za odrabianie strat wzięli się młodzieżowcy. O ile "trójkę" Bartłomieja Kowalskiego niektórzy mogli wpisać w program jeszcze przed startem wyścigu, o tyle druga pozycja niedoświadczonego Kacpra Andrzejewskiego była sporym zaskoczeniem. Sparta po biegu młodzieżowym wysunęła się na prowadzenie, którego nie oddała już do mety. Po drugim wyścigu sędzia zarządził krótką przerwę na roszenie toru. Po nim kolejne dobre ściganie pokazał Emil Sajfutdinow i Maciej Janowski. Początkowo prowadził torunianin, ale Janowski zdołał się odpowiednio napędzić i po wewnętrznej wyprzedził rywala. Z tyłu Woffinden uporał się z Przedpełskim i Sparta zanotowała kolejne zwycięstwo w meczu. W gonitwie kończącej pierwszą serię bezproblemowo zwyciężył Daniel Bewley. Początkowo Spartanie byli na podwójnym prowadzeniu, ale Andrzejewski jechał zbyt blisko kredy, przez co wyprzedził go najpierw Lewandowski a później Heiselberg. Na ostatnim okrążeniu junior wrocławski zaliczył upadek, ale po nim wstał i dojechał do mety.
Po przerwie na równanie toru, druga seria rozpoczęła się od kolejnej wygranej Sparty. Najlepiej ze startu wyszli obaj gospodarze, ale Lambert wszedł Łagucie pod lewy łokieć i wyprzedził wrocławianina. Później Rosjanin z polskim paszportem próbował ścigać Brytyjczyka, ale ta sztuka mu się nie udała, a wszystko skończyło się wynikiem 4:2. W szóstym biegu kosmiczną prędkość zaprezentował Patryk Dudek i wyprzedził całą stawkę po zewnętrznej. Maciej Janowski starał się zbliżyć do "Duzersa", ale ten wypracował sobie tak dużą przewagę na trasie, że nie dał szans wychowankowi Sparty. Wyścig 7. stał pod znakiem walki Bewleya z Sajfutdinowem i próbującym się w to wszystko wmieszać Pawlickim. Ostatecznie jednak Brytyjczyk nie dał się wyprzedzić i wszystko skończyło się wynikiem 4:2.
W biegu numer osiem ponownie emocje zgromadzonym kibicom zafundował Janowski, który rywalizował o "trójkę" z Sajfutdinowem jadącym jako rezerwa taktyczna w miejsce Nicolaia Heiselberga. Torunianin atakował wrocławianina raz po kredzie, raz po szerokiej, ale popularny "Magic" świetnie się bronił przed zapędami rywala. W dziewiątym wyścigu Spartanie pokazali pełną moc i zdołali pokonać wygrywającego pewnie do tego momentu Patryka Dudka. Dzięki temu zwycięstwu wrocławianie powiększyli swoje prowadzenie do dwunastu oczek, które w biegu dziesiątym zostało powiększone do szesnastu przez parę Łaguta - Woffinden do tym jak poradzili sobie na trasie z Sajfutdinowem. Tak więc po trzeciej serii tablica wyników wskazywała prowadzenie Sparty 38:22, a to oznaczało że żużlowcy ze stolicy Dolnego Śląska zapewnili sobie punkt bonusowy.
Gonitwa jedenaście to ponowne zwycięstwo rozpędzonych gospodarzy tym razem 4:2. Co prawda miejscowi po starcie prowadzili 5:1, ale świetną akcją popisał się przy krawężniku Patryk Dudek i wyprzedził, jadącego zbyt szeroko, Piotra Pawlickiego. Trener Ząbik w kolejnym wyścigu zdecydował się na dwie rezerwy taktyczne. Na torze pojawili się Patryk Dudek za Pawła Przedpełskiego i Krzysztof Lewandowski w miejsce Mateusza Affelta. Na starcie ruszał się Bartłomiej Kowalski, ale sędzia nie zdecydował się na przerwanie tego biegu, a na prowadzeniu mknął Artiom Łaguta, który dojechał do mety z ogromną przewagę. Na trasie Kowalski próbował dogonić Dudka, ale nie udało mu się i bieg zakończył się 4:2. Po tym wyścigu Sparta rozstrzygnęła kwestię wygranej, bowiem wynik brzmiał 46:26. W trzynastej gonitwie niesamowitą szarżą popisał się niezwykle napędzony Maciej Janowski, który z czwartej pozycji na dystansie na przedarł się na pozycję drugą i po raz kolejny gospodarze wygrali wyścig 5:1.
W pierwszym biegu nominowanym, problemy sprzętowe miał Tai Woffinden i na trasie wyprzedzili go obaj rywale, a Brytyjczyk ostatecznie nie dojechał do mety. Wyścig wygrał jednak drugi ze Spartan - Artiom Łaguta i Spartanie utrzymali dwudziestoczteropunktowe prowadzenie. W ostatniej odsłonie, pomimo początkowego prowadzenia Apatora, gospodarze zdołali zremisować i cały mecz zakończył się 57:33.

Podsumowując. Sparta ponownie zaprezentowała się jako drużyna kompletna, która wygrała po raz dwunasty w sezonie i była coraz bliżej historycznego sezonu bez porażki. Strach pomyśleć, jak wyglądałby wynik końcowy, gdyby nie problemy sprzętowe liderów, które pozbawiały punktów nie tylko Artioma Łagutę, ale też Taia Woffindena. To najprawdopodobniej uchroniło Apatora od najwyższej porażki wyjazdowej w sezonie 2023. Nic więc dziwnego, że Dolnoślązacy już po dwunastej rundzie, zostali mistrzami rundy zasadniczej.
Apator z kolei pojechał mecz jak większość meczów wyjazdowych w sezonie, czyli gdy przebudził się jeden zawodnik inni zawodzili. Przebudzonym okazał się być Patryk Dudek, który zdecydował się na eksperymentalne użycie silników przygotowywanych przez tunera Ryszarda Kowalskiego, ale nie z tego, czy poprzedniego roku, a nieco starszych serwisowanych przez Witolda Gromowskiego. Przesiadka na kilkuletnie silniki była kluczem do sukcesu i błyskawicznie podziałała na zawodnika. W trzech ostatnich meczach Ekstraligi Dudek zdobył z bonusami kolejno 11, 12 i 14 punktów. Zatem jego rewelacyjna forma na Stadionie Olimpijskim, gdzie z sześciu startów udało mu się zwyciężyć aż trzykrotnie nie była przypadkowa. Rywalami byli najlepsi zawodnicy świata, a po Dudku nie było widać, by odstawał od nich szybkościowo. Zresztą podobne wnioski można już było wyciągnąć po poprzednich występach ligowych tego żużlowca. Niestety na przeciwległym biegunie we Wrocławiu znalazł się Przedpełski, Lambert i o dziwo Sajfutdinow. Jednak tylko do Emila nikt nie miał większych pretensji, bowiem forma i zaangażowanie zawodnika wskazywało, że był to wypadek przy pracy.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener z Torunia - Roberta zawiesili na miesiąc, więc ktoś musiał pomóc drużynie. Gospodarze na swoim torze są bardzo mocni. Liczyłem na zdobycie minimum 40 punktów, ale niestety się nie udało. Wrocław ma opanowany pierwszy wiraż do perfekcji. Potrafią wypuścić ten motocykl, a nasi trzymają go za sztywno, przez co wyprzedzali nas po zewnętrznej. Taki jest sport, Emil też dzisiaj zaliczył wpadki, ale on zawsze jest pewnym zawodnikiem. Dobrze pojechał Patryk Dudek, ale liczyliśmy trochę mocniej na Lamberta. Też zdobył siedem punktów, jak Emil a obaj prowadzili biegi. Stracili pozycję po swoich błędach, a ten, kto robi ich mniej, to wygrywa. Z innymi jest loteria. Martwi mnie przede wszystkim postawa Pawła Przedpełskiego, któremu trzeba pomóc, by wrócił do wysokiej dyspozycji. Co do młodzieży to trzeba im pomóc. To właśnie w nich jest siła, bo nie da się ukryć, że jeśli nie będzie z nich pociechy, to nie będzie żużla. Nie będę ukrywał, mamy problem.
Zabrakło Wiktora i pojechał Nicolai, co prawda zdobył tylko dwa punkty, ale zaprezentował się ładnie na tle dużo bardziej doświadczonych zawodników. On potrzebuje by w niego zaufać i trzeba dać mu szansę. I sprzęt, bo ma problem z silnikami. Jest fajny, waleczny, umie technicznie jechać, ale silniki są stare. Co do jego przyszłości, wszystko jest możliwe. W U24 Ekstralidze jedzie dobrze. My na pewno mu pomożemy, Emilowi Pørtnerowi również
Teraz jedziemy z Krosnem o play-offy. Musimy wygrać i nie ma innej opcji.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Chciałbym powiedzieć, że mieliśmy łatwo, lecz to nie jest prawda, tak, jak widać po wyniku. Sparta jechała u siebie i jest bardzo silną drużyną w tym roku. My natomiast cały czas zmagaliśmy z jakimiś problemami. Taki jest sport. Trzeba to zaakceptować, przemyśleć, przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Mam swoje ambicje i nie jestem dumny z takich wyników. Trudno tłumaczyć się innymi czynnikami w takim wypadku. Nic nie działało tak, jakbym tego chciał. Przy pierwszym motocyklu, że czułem, że jestem w stanie wygrywać biegi. W takim przypadku stwierdziłem więc, że muszę spróbować czegoś innego. Z perspektywy czasu wiem jednak, że to również nie zadziałało tak, jak oczekiwałem i tak, jak powinno. Trudno to stwierdzić na gorąco co było nie tak. Czas na analizę jeszcze przyjdzie, a trzeba to zrobić na spokojnie, z chłodną głową. Na pewno nie mogliśmy się tutaj dobrze spasować. Ze startów miałem szybkość. Wszystko działało, jak należy, ale nie udało się dograć z motorem na tyle, żeby móc ostatecznie wygrywać swoje biegi. Co z tego, że miałem niezły start, jak brakowało mi prędkości na trasie. Nie rozgryzłem tego toru, który był bardziej twardy niż zwykle. Ale trudno się dziwić, przy takiej temperaturze i w pełnym słońcu było to do przewidzenia. Trochę słońce przygrzało i kurzu czy suchej nawierzchni można było się spodziewać. To nie jest jednak żadna wymówka. Gospodarze pokazali, że da się tu dobrze jechać. Poza tym kilka biegów pokazało, że dało się zrobić z tej nawierzchni dobry użytek, co udowodnili gospodarze. Ja nie potrafiłem się jednak przełożyć na tyle, żeby móc na tym torze powalczyć. Inni potrafili mnie wyprzedzać, także odpowiednie przełożenia pozwalały znaleźć odpowiednie ścieżki.
Cały sezon dla nas jest ciężki, ale chcemy jechać jak najdłużej i awansować do finału. Jasne, można powiedzieć, że to nierealne, ale to jest żużel, wszystko może się zdarzyć. Przede mną trochę spotkań w Anglii. Trudno stwierdzić jeszcze, jak będzie wyglądał dokładny plan na ten czas, ale na pewno nie raz, nie dwa spotkamy się na treningu, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Chcemy wygrać kolejne spotkanie i na tym się skupiamy.

Patryk Dudek - Toruń - Ostatni czas był dobrze przepracowany. Cieszę się, że wyszliśmy z dołka, jesteśmy na dobrej drodze, by jechać o najwyższe cele. Dziękuję wszystkim za cierpliwość. Muszę gonić stawkę w SpeedwaGrand Prix, odrobić trochę punktów W SEC, dobrze wypaść w Indywidualnych Mistrzostwach Polski i DPŚ. Progres jest widoczny gołym okiem, ale wiem, że za mną naprawdę kiepski początek sezonu. W razie niepowodzenia mamy nadzieję na awans z czwartego miejsca w fazie play-off. W ostatniej kolejce ścigamy się w Gorzowie, więc wszystko może się zdarzyć - stwierdził.

Dariusz Śledź - trener z Wrocławia - Udało nam się odjechać dobre spotkanie. Mimo trudnych warunków zawodnicy stworzyli piękne widowisko. Cała drużyna pojechała świetnie, na pochwały zasługuje Kacper Andrzejewski.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt