Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7p | 8 | 9 | 10 | 11 | 12p | 13p | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 3 | 6 | 9 | 11 | 13 | 16 | 18 | 21 | 24 | 26 | 31 | 34 | 39 | 44 | 46 | |||
1 | Madsen Leon | 3 | 1' | 1' | 3 | 3 | 11 | 2 | 58,76 | ||||||||||
2 | Drabik Maksym | 2 | 2 | 2 | 3 | 0 | 9 | 59,21 | |||||||||||
3 | Woryna Kacper | d2 | 2 | 2 | 2' | 2' | 2' | 10 | 3 | 57,70 | |||||||||
4 | Miśkowiak Jakub | 2 | 0 | RT | RT | 2 | 57,71 | ||||||||||||
5 | Michelsen Mikkel | 1' | 2 | 1' | 2 | 3 | 2 | 11 | 2 | 58,42 | |||||||||
6 | Karczewski Franciszek | 3 | T | 0 | 3 | 57,70 | |||||||||||||
7R | Kupiec Kajetan | 0 | u3|w | RZ | 0 | 58,42 | |||||||||||||
8R | Halkiewicz Kacper | u2|w | 0 | 58,13 | |||||||||||||||
klub | Gospodarze | 3 | 6 | 9 | 13 | 17 | 20 | 24 | 27 | 30 | 34 | 35 | 38 | 39 | 40 | 44 | 57,75 | ||
9 | Przedpełski Paweł | 1 | 1 | 0 | u4 | 2 | 58,03 | ||||||||||||
10 | Lambert Robert | 3 | !3 | 3 | u1|w | d2 | 9 | 58,26 | |||||||||||
11 | Dudek Patryk | 2 | 3 | 3 | 2 | 1 | 11 | 58,07 | |||||||||||
12 | Lampart Wiktor | 0 | 1 | 1 | 1 | 1 | 4 | 58,36 | |||||||||||
13 | Sajfutdinow Emil | 3 | 3 | 3 | 1 | 3 | 13 | 58,49 | |||||||||||
14 | Lewandowski Krzysztof | 1' | 1 | 0 | 2 | 1 | 58,52 | ||||||||||||
15R | Affelt Mateusz | 2 | 0 | 1 | 3 | ||||||||||||||
16R | Rumiński Oskar | - | |||||||||||||||||
Wariant Toru 1 | Sędzia |
Piotr Lis |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy 2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
D C |
D C |
B A |
D C |
D C |
C D |
C D |
B A |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
B A |
C D |
D C |
B A |
B A |
A B |
A B |
D C |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
A B |
A B |
C D |
A B |
A B |
D C |
B A |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
C D |
B A |
A B |
C D |
C D |
B A |
D C |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
Na
półmetku rozgrywek w rundzie zasadniczej Ekstraliga okazała się ligą dwóch
prędkości. Górę i dół tabeli dzieliły spore różnice nie tylko pod kątem punktów,
ale też możliwości poszczególnych zespołów. Niestety Apator, uchodził w tym
momencie rozgrywek za drużynę znacząco odstającą od liderów, bowiem zawodził na
całej linii i miał wiele słabych ogniw. Nic więc dziwnego, że po dwóch
przegranych wyjazdowych konfrontacjach, przed domowym starciem z rozpędzonym
czwartym w tabeli Włókniarzem, był wiele obaw o końcowy wynik tego pojedynku.
Wśród Aniołów zawodzili w mniejszym lub większym stopniu wszyscy poza Emila Sajfutdinowem i niekiedy Robertem Lambertem. Drużyna była nierówna i
rozkojarzona. Punkty, jakie torunianie mieli na koncie zostały wywalczone na
Motoarenie i nawet w tych wygranych meczach zespół nie prezentował
spektakularnej formy. Docenić rzecz jasna należy fakt, że Anioły pokonały u
siebie rywale z Gorzowa, Grudziądza i jadący w osłabieniu z Lublin, ale należało
pamiętać, że do Torunia przyjechać miały jeszcze walczące z kontuzjami Byki z
Leszna i mający ciągle nadzieje na utrzymanie nieobliczalny zespół Wilków z
Krosna.
Nic więc dziwnego, że przez meczem z Włókniarzem, mającym za sobą cztery kolejne wygrane, w
ekipie toruńskiej była pełna mobilizacja. Zespół gości ewidentnie złapał
pewność siebie, większość jego zawodników prezentowała wysoki poziom, a
atmosfera w częstochowskim parku maszyn, mimo że czasami jeszcze bywa nerwowa,
była zgoła odmienna od tej z początku sezonu. Lwy nie zamierzały też poprzestać
na dwupunktowym dorobku w konfrontacji z Aniołami i zamierzały zgarnąć całą pulę
w dwumeczu. Taki scenariusz gwarantował im lepsze rozstawienie przed rundą play-off, bo choć wygranie rundy zasadniczej było zadaniem mało realnym to druga
pozycja przed kolejną fazą rozgrywek była scenariusz całkiem realnym.
Apator nie zamierzał jednak ułatwiać sprawy gościom, bo walczył o swoje cele, a
trener Sawina na przedmeczowej konferencji wierzył w swój zespół mówiąc:
"Znamy klasę przeciwnika, stąd też przygotowywaliśmy się bardzo mocno do tego
spotkania. W czwartek odbyliśmy trening i liczymy na dobry występ. Oczywiście
znamy skalę problemów, które gdzieś tam się nam nawarstwiły w międzyczasie, ale
jak to w sporcie, liczymy, że to będzie ten moment przełamania i będzie po
prostu lepiej. Jesteśmy na swoim torze i uważam, że jesteśmy w stanie wygrać z
tak mocną drużyną, jaką jest Częstochowa. Zbudowaliśmy, jako organizacja od
początku dobre podstawy, jeśli chodzi o ten sezon, który trwa. Wszystko było w
tym przygotowaniu. I spotkania i wyjazd integracyjny i z torem naprawdę
poszliśmy w dobrą stronę. Do tego treningi, które są na każde zawołanie
zawodników. Stąd też liczymy na to, że to w pewnym momencie eksploduje,
zaprocentuje i pójdzie w tym celu, który jest dla nas priorytetowy. Dalej
walczymy o to, co ustaliliśmy przed sezonem i jeszcze nic straconego, wszystko
przed nami".
I tak faktycznie było sezon trwał i ewentualna wygrana, nawet bez odrobienia
strat z Częstochowy, dawała Apatorowi poczucie zażegnania niebezpieczeństwa w
kontekście awansu do fazy play-off lub nawet tego, co brzmiało dziwnie, ale
walki o utrzymanie. Tak więc, jeżeli żółto-niebiesko-biali mieli ambicje odegrać
istotną rolę w decydującej rundzie sezonu, musieli robić wszystko, by uniknąć
szóstego miejsca, bo to najpewniej oznaczało rywalizację w kolejnej fazie z
wrocławskim dominatorem. Jednak aby to się stało w szeregach Aniołów dyspozycję
z ostatnich meczów musiał utrzymać Patryk Dudek, który jak mówił Robert Sawina,
wpadł w spiralę niemocy, w której błądził i nie mógł się wyplątać, przez co stracił pewność siebie i
sportowe atuty:
"Trzeba wyczekać ten trudny moment w karierze Patryka. Jest to przede
wszystkim coś, co musi się zadziać w jego głowie. Jeśli bowiem przyjeżdża się
raz po raz na pozycji, która nie satysfakcjonuje, bardzo trudno złapać
powietrze. Mówię tu o tym, że jak się czasami ten bieg wygrywa, czy nawet
przyjeżdża w dobrym stylu na drugiej pozycji, to daje to zawodnikowi chwilę
oddechu i moment na budowanie siebie. Jeśli chodzi o Patryka i jego ostatni
ligowy występ, po dobrym starcie w SEC-u, z pewnością nic dobrego na przyszłość
u niego nie zbudowaliśmy. W dniu wczorajszym odjechał jednak dobry trening i
wierzę, że dojdzie do stabilizacji, do takiego zdecydowanego pójścia do przodu".
Stabilną formę musiał na mecz przygotować też Paweł Przedpełski, który startował
na mocno przeciętnym poziomie, ale jako kapitan nie mógł pozwalać sobie na
przeplatanie wyścigów wygranych z tymi przegranymi zwłaszcza z mniej
utytułowanymi rywalami. Podobnie było z Wiktorem Lampartem. I właśnie ta
nierówna forma dwóch ostatnich zawodników sprawiła, że zaczęto mówić
wprowadzeniu do pierwszego składu Apatora zawodników z rozgrywek U24. Robert
Sawina tak jednak komentował ten pomysł: "Mamy w rozgrywkach U24 ciekawego
zawodnika Nicolaia Heiselberga, który jest wybijającą się postacią w naszym
zespole. Stąd też pewnie w przyszłości pomyślimy, by spróbować jego możliwości w
najwyższej klasie rozgrywkowej. To jest jednak proces, który musi trwać. I
potrzeba wielu elementów, by spróbował sił w Ekstralidze. Zawodnik może liczyć
na co dzień na wsparcie m.in. Nicklasa Porsinga, który towarzyszy mu podczas
turniejów mistrzostw świata juniorów, a sprzętowo jesteśmy otwarci, by stworzyć
mu bazę i zaplecze. Wszystko jest w budowie. Kiedy będzie jasny sygnał, że to
jest ten czas, to on szansę dostanie. Na chwilę obecną mamy pojedyncze sytuacje,
w których widzimy, że to jest materiał na dobrego żużlowca. Jednak pamiętajmy,
że, choć U24 Ekstraliga ma jakiś poziom, to nie jest to Ekstraliga".
Po słowach trenera wiadomym było, że na w składzie Apatora przed meczem z
Częstochową nie przewidziano żadnych zmian, ale przebieg spotkania pokazał, że
być może była to błędna decyzja, bo Apator przegrał u siebie z Włókniarzem
44:46, choć w pewnym momencie prowadził ośmioma punktami. Po dziesięciu biegach
goście mieli na koncie dwie trójki, a Apator osiem i dosłownie nic nie
wskazywało, że bezbarwne Lwy wygrają mecz. Po porażce sytuacja Aniołów w tabeli
Ekstraligi stała się bardzo trudna, bo kolejna porażka na własnym torze z Unią
Leszno, mogła zepchnąć Apatora po raz drugi w historii w pierwszoligowy niebyt.
Mecz miał trzy fazy. Pierwsza to wyrównane spotkanie, druga to zdecydowana
przewaga gospodarzy, którzy wyrównali nawet stan dwumeczu, a trzecia to już
zdecydowana dominacja gości. Początkowo zanosiło się na wyrównane spotkanie, bo
goście prezentowali się naprawdę dobrze, ale rozdawali prezenty. Już w pierwszym
biegu wydawało się, że goście rozpoczną spotkanie od podwójnego triumfu.
Niestety dla nich Kacper Woryna zanotował defekt na drugiej pozycji i nastąpił
biegowy podział punktów, ponieważ Leon Madsen nie oddał prowadzenia do mety, a
za nim uplasowali się Patryk Dudek oraz Paweł Przedpełski. W wyścigu
młodzieżowym także padł remis, a największe show zrobił nam Emil Sajfutdinow w
gonitwie numer trzy. Rosjanin minął najpierw Mikkela Michelsena, a potem Maksyma
Drabika, ratując tym samym biegowy remis.
Gospodarze przewagę zaczęli budować od czwartego wyścigu. W nim taśmy dotknął
Franciszek Karczewski. Osamotniony Jakub Miśkowiak pokonał tylko Krzysztofa
Lewandowskiego, a musiał uznać wyższość bardzo szybkiego Roberta Lamberta. Po
równaniu torunianie zadali kolejny cios. Coraz lepiej na torze zachowywał się
Patryk Dudek, który po dwóch startach miał już pięć punktów. Polak przechodzi
największy kryzys w swojej karierze, więc kibice liczyli na jego przełamanie.
Pechowa sytuacja wydarzyła się w siódmym biegu. Wówczas Lambert wraz z
Przedpełskim pewnie prowadzili 5:1, jednak na tor upadł z własnej winy Kajetan
Kupiec. W drugiej już powtórce, bo jeszcze później pod taśmą ruszał się Robert
Lambert, to właśnie Brytyjczyk po raz kolejny pokazał niesamowitą prędkością i
zapisał na swoim koncie drugie zwycięstwo. Za nim dojechał Mikkel Michelsen,
który prezentował się już lepiej, niż w poprzednim starcie. Na półmetku Apator
prowadził 24:18, a swoją przewagę nieznacznie powiększył w trzeciej serii.
Wszystko za sprawą Patryka Dudka i Wiktora Lamparta, którzy przywieźli Michelsena i Karczewskiego na 4:2. Dzięki temu po dziesięciu gonitwach mieliśmy
rezultat 34:26.
Czwarta seria była pod znakiem wielu upadków. W jedenastej gonitwie na torze
wylądował Paweł Przedpełski, lecz wychowanek klubu z Torunia zdążył się
pozbierać. W tym samym czasie para Madsen-Woryna prowadziła 5:1, co było punktem
kulminacyjnym w tym meczu. W następnym wyścigu na wyjściu z pierwszego łuku
upadek zaliczyli Halkiewicz i Dudek. Wina była po stronie młodzieżowca
Włókniarza, więc to on został wykluczony. W powtórce triumfował Maksym Drabik,
pokonując Dudka i Affelta.
W tym samym miejscu samoistnie wywrócił się także Robert Lambert. Brytyjczyk
znany był ze swoich ponadprzeciętnych umiejętności, więc świadczy to o problemie
z torem. Mimo wszystko musiał być wykluczony z biegu, w którym gospodarze mieli
ogromną szansę na zwycięstwo. W drugim podejściu Michelsen wraz z Woryną
fenomenalnie poradzili sobie z niepokonanym dotąd Sajfutdinowem i wyrównali
rezultat meczu przed nominowanymi. A w pierwszej nominowanej gonitwie goście z
Częstochowy wygrali podwójnie, wykorzystując przy tym defekt Lamberta na drugiej
pozycji. W ten sposób Włókniarz w decydującym momencie wyszedł na prowadzenie
44:40 i był o krok od końcowego sukcesu. W ostatniej odsłonie dnia na wyjściu z
pierwszego łuku pociągnęło Michelsena, ale Dudek tego nie wykorzystał. Skończyło
się na 4:2 dla gospodarzy, co dało im gorzką porażkę 44:46.
Podsumowując. W obozie gości na pochwałę zasłużyli Leon Madsen, Kacper Woryna i
Maksym Drabik, a klasą dla siebie był Mikkel Michelsen, który w kluczowym
momencie wytrzymał ciśnienie i zdobył decydujące punkty. Udźwignął na swoich
barkach odpowiedzialność za końcowy wynik zespołu. Dojeżdżając do mety na drugim
miejscu w piętnastym wyścigu, czym przypieczętował wygraną 46:44. Dzięki niej
Włókniarz Częstochowa dopisał do tabeli 3 punkty.
Apator z kolei na własne życzenie przegrał i skomplikował swoją sytuację w
tabeli. Jednak nikt inny tylko sami zawodnicy zgotowali sobie ten los. Ponadto
tor w Toruniu nie należał do najłatwiejszych. Zawodnicy mieli problemy
szczególnie na wyjściu z pierwszego łuku. Ostatecznie po meczu zastrzeżenia
względem toruńskiego toru doprowadziły do wszczęcia postępowania przez Komisję
Orzekającą Ligi. Ta oceniła, że nawierzchnia "nie zapewniała płynnej jazdy i
możliwości wyprzedzania na całej długości i szerokości". Z kolei na wyjściu z
pierwszego łuku "z powodu tworzących się kolein i nierówności zanotowano upadki
zawodników". W związku z tym Komisja Orzekająca Ligi nałożyła kary na
toromistrza i kierownika zawodów za niewłaściwe wykonywanie swoich obowiązków w
postaci zawieszenia (w obu przypadkach) na miesiąc w zawieszeniu na sześć
miesięcy. Ponadto KOL ukarała trenera klubu z Torunia - za niewłaściwe
wykonywanie obowiązków - karą zawieszenia na miesiąc. Z kolei klub -
organizatora zawodów - za niewłaściwe wykonywanie obowiązków otrzymał karę
pieniężną w wysokości 50.000 zł w zawieszeniu na okres sześciu miesięcy. Decyzja
KOL oznacza, że trener Robert Sawina nie mógł prowadzić toruńskiego zespołu w
meczach Ekstraligi i klub z Grodu Kopernika zmuszony był znaleźć zastępstwo za
pięćdziesięciodwulatka.
Po zawodach powiedzieli
Adam Krużyński - członek rady nadzorczej klub z Torunia - Trudno to sobie
wyobrazić, że ten że ten mecz przegraliśmy, bo mając po dziesiątym biegu osiem
punktów przewagi i wyścig na powiększenie do dwunastu, a potem kumulacje różnych
zbiegów okoliczności i nieszczęść. To rzadko w żużlu występuje, ale... Nie mamy
niczego, aby nas to usprawiedliwiało, by wypuścić takie mecz. To było spotkanie
na przełamanie i by pokazał nam, że w play-off będziemy w stanie walczyć, jak
równy z równym. Nasi zawodnicy mają ciągle jakieś problemy, starają się
rozwiązywać je samodzielne. Dostęp do tunerów jest ograniczony, ale Paweł
dokonał całkowitej rewolucji, a Patryk też jest po wymianie sprzętu. Zawodnicy
szukają, co może ich odmienić poziom sportowy, ale wydaje mi się, że nasza
drużyna ma dużo więcej problemów niż ze sprzętem, bo kilku zawodników ma
problemy z mentalem. I to widać. Nie myślimy jeszcze o nazwiskach w kolejnym
sezonie, ale analizujemy sytuację i dziś trudno powiedzieć co się wydarzy, bo
wiemy, że rynek, na którym funkcjonujemy, to nie jest najszerszy. Nie będziemy
jedynym zespołem, który będzie myślał, co zrobić, by kolejny sezon był lepszy.
My zainwestowaliśmy w ten zespół dużo czasu, zaangażowania i pieniędzy.
Liczyliśmy na inny wynik. Wierzyliśmy, że ten zespół jest w stanie wjechać do
drugiej części play-off i tam może zdarzyć się wszystko. Liczyliśmy na jeden z
medali. Taki cel im stawialiśmy. Gdybyśmy mogli tym składem jakoś rotować, jak w
piłce nożnej i posiadać osiemnastu zawodników, to te rotacje byłyby już dzisiaj.
Natomiast wiemy, z czym się mierzymy, a ta ławka jest krótka. Co do przyszłego
sezonu, jeśli popatrzymy na U24, to nie widzimy kandydatów, którzy mogliby dać
więcej jakości od Wiktora. Jeśli chodzi o skład seniorski, to wiecie, że mamy
zespół na dwa lata. Wymiana któregokolwiek zawodnika, to będzie wypożyczenie
albo skrócenie kontraktu. To nie będą łatwe decyzje. W tym sezonie i w tym
momencie na pewno nie będzie nerwowych ruchów wśród zawodników i trenerów.
Umówiliśmy się na konkretną robotę i będziemy oczekiwać, by ją wykonali. Nawet z
szóstego miejsca jesteśmy w stanie w play-off zawalczyć, a jeśli pokonamy swoje
słabości, to również tam sprawić niespodziankę. Ten zespół ma taki potencjał.
Dzisiaj go nie pokazuje, dzisiaj jesteśmy w kryzysie. Trzeba przyznać, że
wszystkie mecze, które ostatnio jechaliśmy dowodzą, że zespół jest dziś w dużym
problemie. Nie jest jednak tak, że z takiego głębokiego dołka nie będziemy w
stanie wyjść. Mamy dwa mecze u siebie, które są dla nas bardzo ważne, z Unią
Leszno i Krosnem. Te dwa wygrane mecze powinny spokojnie pozwolić nam wjechać do
play-offów. Wierzę, że kolejne trzy-cztery tygodnie będą jednak dawały nam
szansę na odniesienie zupełnie innego wyniku.
Robert Sawina - trener z Torunia - Na tę chwilę trudno jest nam stwierdzić, co było przyczyną tego wyniku. Nie myślę tu o punkcie bonusowym a o zwycięstwie, bo niewiele brakowało, byśmy zwyciężyli to spotkanie. Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, co się stało, że straciliśmy osiem punktów przewagi. Po ostatnim biegu Pawła nie widziałem u niego światełka w tunelu, bo tak jakby on nie potrafił znaleźć odpowiedniego przełożenia i to z pewnością nie pomagało, bo wydaje się, że ten jego pierwszy motocykl trzeba było tak zostawić. To jest tylko i wyłącznie moje spostrzeżenie, nie mogę wiedzieć do końca co kierowało Pawłem, by ten motocykl zmienić. Nie widziałem tam możliwości przełamania się w biegu czternastym. Ciągle liczymy, że przyjdzie ten moment gdy Patryk tak jak w meczu z Częstochową stanie się mocnym filarem naszego zespołu. Oczywiście gdzieś w końcówce zabrakło dobrych występów naszych liderów. Pod koniec meczu Włókniarz bardziej się dopasował ze startu, a był on kluczowy — skwitował trener Apatora.
Patryk Dudek - Toruń - Z mojego punktu widzenia, to jakaś poprawa jest. Plusy po tym meczu są. Działamy, ale nie robimy w boksie rewolucji. Zobaczymy jak ta współpraca się rozwinie. Ostatnie domowe mecze nie były najgorsze. Więc sprzęt na tor w Toruniu jest w miarę poukładany. Dziękuję bardzo kibicom za wsparcie. No może poza jednym wyjątkiem. Niestety drużyna znowu przegrała. Myślę, że przez to, że prawie miesiąc tutaj nie jeździliśmy, to cieplejsza pogoda zweryfikowała nieco ten tor, bo był przygotowany tak samo, a jednak przy tej temperaturze, to były miejsca kąśliwe i trzeba było uważać. W pewnym momencie liczyliśmy na bonus, a tymczasem nie mamy nawet punktu. Szkoda, że tak się potoczyło, bo bardzo potrzebujemy punktów.
Jarosław Dymek - menadżer z Częstochowy - Wiedzieliśmy po co tu przyjechaliśmy. Chcieliśmy zgarnąć pełną pulę, taki był zamysł przed spotkaniem i w jego trakcie. Wiedzieliśmy, że nawet przegrywając 8 punktami nie można składać broni, nie poddawaliśmy się. Jesteśmy drużyną Tauron Włókniarza i my się nie poddajemy i dopóki piłka w grze dopóty walczym.y Zawodnicy doskonale zdawali sobie z tego sprawę i koniec końców możemy cieszyć się z tego wyniku. Nieważne iloma punktami. Ważne, że jest wygrana. Szkoda, że Kajetan zaliczył groźnie wyglądający upadek. Jest poobijany, na szczęście nie skończyło się to groźnie, ale ogólnie trzeba powiedzieć, że byliśmy świadkami wielu upadków. Zawodnicy zgłaszali spore pretensje do tego toru, bo był mega wymagający. Nie był jednakowo przyczepny w każdym miejscu. Przygotowanie przed meczem wyglądało ok, ale już przed próbą toru jedna wyrwa zrobiła się na drugim łuku i widać było, że sprawiała zawodnikom problemy i chyba nie o takie ściganie i nawierzchnie chodzi.
Kacper Woryna - Częstochowa - Był spokój. Byłem bardzo dobrze doklejony i jeździło mi się świetnie. Myślę, że udane zawody to były w moim wykonaniu. Całe zawody wprowadzałem tylko delikatne korekty. Tak naprawdę, to nie patrzyłem na wynik, bo mnie to nie interesowało, a chciałem wykonać, jak najlepszą robotę i myślę, że przyczyniłem się do tego zwycięstwa
Leszek Demski - szef kolegium sędziów - Jeszcze przed prezentacją na torze były prowadzone prace. Rozmawiałem z sędzią i dowiedziałem się, że na cztery godziny przed zawodami tor został odebrany jako regulaminowy. Natomiast na godzinę przed meczem wlano w niego zbyt dużo wody i zaczął się on rozwarstwiać, przyklejać do kół polewaczki. Za to grożą konsekwencje. Rozumiem, że było ciepło, ale z tą wodą też trzeba postępować ostrożnie. Każdy tor w trakcie zawodów zmienia się, ale tor w Toruniu szedł w bardzo złym kierunku. Zrobiły się dosyć głębokie koleiny czy też pasy, przez co sklejało zawodników i sprawiało im problemy.
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl