2023-05-28 runda zasadnicza
Tauron Włókniarz Częstochowa - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 4 6 8 11 14 17 21 24 26 28 32 35 38 41    
1 Dudek Patryk 3         2     1'   2     2   10 1 63,09
2 Przedpełski Paweł     0     1'     RT     RT       1 1 64,18
3 Sajfutdinow Emil 0       2     3       3 2   2 12   63,38
4 Lampart Wiktor       2 1'     1     0     1'   5 2 63,26
5 Lambert Robert     2       3   2 2     1   1 11   64,04
6 Lewandowski Krzysztof   1   0           0   1       2   63,76
7R Affelt Mateusz   0         0         RT       0   63,67
8R Rumiński Oskar                               -   64,11
klub Gospodarze 3 8 12 16 19 22 25 27 30 34 38 40 43 46 49     64,14
9 Madsen Leon 1'           1'   3   3     3   11 2 64,25
10 Drabik Maksym       3     2   ds       d4     5   64,57
11 Woryna Kacper 2       3         3   2     w     64,01
12 Miśkowiak Jakub     1   0         1 1'     0   3 1 63,87
13 Michelsen Mikkel     3     3   2         3   3     64,69
14 Halkiewicz Kacper   2'   1       0               3 1 64,40
15R Karczewski Franciszek   3       0           u4       3    
16R Kupiec Kajetan                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Michał Sasień

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W ramach siódmej kolejki spotkań w żużlowej ekstralidze Apator napędzony wygraną nad Mistrzem Polski z Lublina, jechał zdobyć Częstochowę. Miejscowy Włókniarz był jednak faworytem do zdobycia dwóch punktów i wskazywała na to również pozycja w tabeli, gdzie po sześciu spotkaniach "Lwy" zajmowały trzecie miejsce. Zespół Lecha Kędziory wygrał ostatnie dwa spotkania (domowe z Krosnem oraz wyjazdowe w Lesznie) i chciał wygrać również Aniołami, bo tryumf miał umocnić ich w górnej części tabeli.
Klub z Torunia rozpędzał się i zaczął coraz śmielej punktować w rozgrywkach Ekstraligi. Dwa ważne zwycięstwa nad GKM-em Grudziądz oraz Motorem Lublin wzmocniły morale zawodników pod wodzą Roberta Sawiny i czterokrotni mistrzowie Polski jechali do Częstochowy z nadziejami na zwycięstwo, ale zadanie to nie było łatwe, bo ostatnią wygraną z Częstochowy, Apator wywiózł prawie dziewięć lat temu (1 czerwca 2014 r). Po meczu pełnym emocji Anioły zwyciężył 47:43. Liderem przyjezdnych wówczas był Darcy Ward zdobywca 14 oczek, natomiast po stronie gości najlepszy był Grigorij Łaguta, który punktował na tym samym poziomie.
W obu ekipach liderów z tamtego meczu już nie było, ale Robert Sawina z pewnością mógł być spokojny, że Australijczyka zastąpi Emil Sajfutdinow, który od początku sezonu imponował formą. Ważne punkty zdobywał też Robert Lambert, a z meczu na mecz było widać progres w jeździe Patryka Dudka, który w pierwszych spotkaniach najbardziej zawodził oczekiwania kibiców i dopiero w swoim szóstym spotkaniu pokazał, że jest coraz bliżej powrotu do swojej normalnej dyspozycji. Zawodnik zaryzykował z ustawieniami sprzętu, a dzięki temu znalazł coś, co miało dać efekt także w starciu z Włókniarzem. Choć zawodnik na sprzęcie od tunera Michała Marmuszewskiego ściga się już od początku maja, to nowe silniki wciąż stanowiły dla niego zagadkę. Żużlowiec pojechał na tym sprzęcie w pięciu zawodach i dopiero ostatni mecz na Motoarenie pokazał prawdziwy potencjał maszyn, które team zawodnika zaczynał coraz bardziej rozumieć. Dlatego dobry występ przeciwko Motorowi Lublin i pokonanie w bezpośredniej rywalizacji Bartosza Zmarzlika i Jacka Holdera wcale nie było przypadkiem. Dudek przyjechał do Torunia dwa dni przed meczem i długo trenował, by zrozumieć jak działają jego silniki. Żużlowiec najpierw kręcił kółka samotnie i sprawdzał zupełnie nowe ustawienia sprzętu, na jakich nie jeździł przez kilka ostatnich sezonów. Później sprawdził swoje najnowsze pomysły na tle kolegów z drużyny ii wiele wskazywało na to, że przeciwko Włókniarzowi o dobry wynik zielonogórskiego wychowanka, kibice mogli być spokojni. Charakterystyka jego jednostek napędowych była bowiem taka, że lepiej spisywały się one na dłuższych i szerszych torach od Motoareny, a takie warunki były właśnie pod Jasną Górą. I Duzers nie zawiódł, choć jego Apator przegrał po pięknej walce 49:41.

Zawodnicy show rozpoczęli już w inauguracyjnej odsłonie, w której para gości po starcie objęła podwójne prowadzenie. Patryk Dudek wykorzystał słabszy moment startowy Leona Madsena i pomknął po trzy punkty. Za nim jednak trwały harce Kacpra Woryny i wspomnianego Duńczyka. Udało im się minąć Emila Sajfutdinowa, który jednak do ostatnich chwil nie chciał dać za wygraną Madsenowi i do końca naciskał Duńczyka, próbując wyszarpać mu punkt. Wyścig młodzieżowy był bez historii, bo gospodarze lepiej wystartowali i przywieźli pewny podwójny triumf.
W trzecim biegu ponownie Lwy popisały się lepszym refleksem i z początku prowadzili 5:1. Jednak Robert Lambert umiejętnie ścigał Jakuba Miśkowiaka i w końcu wyprzedził 22-latka. Z tyłu nie liczył się Paweł Przedpełski. Pierwszą serię zamknęła świetna pogoń Maksyma Drabika. Syn Sławomira - legendy Włókniarza - budował prędkość przez cały bieg. Wiktor Lampart świetnie wystartował i bardzo dobrze bronił się przed atakami Maksa, lecz ten uśpił jego czujność i minął go na samej mecie.
Druga seria to biegowe remisy. Piąta gonitwa była okraszona pościgiem Sajfutdinowa za Woryną, który skrupulatnie wykorzystał dobre tego dnia drugie pole. Rosjanin z polskim paszportem starał się wyprzedzić Polaka, jednakże Kacper umiejętnie odpierał jego ataki. W szóstym biegu nie widzieliśmy za dużo walko, ponieważ Michelsen podobnie jak Woryna, wykorzystał pole B i pewnie pomknął po trzy punkty.
W wyścigu siódmym po równym stracie zawodnicy jechali przez cztery okrążenia w bliskim kontakcie. Maksym Drabik starał się przecinać tor jazdy Lamberta, wjeżdżając prostym motocyklem w wiraże, czym zmuszał Brytyjczyka do długich prostych. Z tyłu czaił się Madsen, który próbował coś zdziałać przy krawężniku. Duńczyk jednak przyjechał na trzecim miejscu, a bieg zwyciężył ostatecznie popularny "Lambo" i tablica wyników po siedmiu biegach wskazywała prowadzenie gospodarzy 25:17.
Wielkie ściganie pod Jasną Górą zaczęło się na dobre w serii trzeciej. W biegu ósmym bardzo dobrze wystartował Sajfutdinow, który musiał bronić się przed zadziornymi atakami Michelsena. Duńczyk naciskał na Emila do samej mety, lecz to Sajfutdinow okazał się wyjść zwycięsko z tego pojedynku. Trzeci dojechał Lampart, który nie miał wielkich problemów z pokonaniem Halkiewicza. W ruch poszły manewry taktyczne torunian, bo za Przedpełskiego pojawił się Lambert. Stworzył on wraz z Madsenem wielkie widowisko. Wydawało się, że to Brytyjczyk zwycięży, lecz Duńczyk stawiał konsekwentnie na krawężnik podczas ostatniego okrążenia i minął "Lambo" o przysłowiowy błysk szprychy. Trzeci był Dudek, który początkowo był na drugim miejscu, jednakże okazał się wolniejszy od Leona Madsena.
Dziesiąta gonitwa podobnie jak bieg wcześniej wydawała się rozstrzygnięta z powodu dobrego startu Lamberta i obierania dobrych ścieżek przez niego. Woryna jednak konsekwentnie rozpędzał swoją maszynę, aż w końcu przemknął obok zawodnika gości, mijając go na samej kresce. Po trzech seriach gospodarze prowadzili ciągu ośmioma punktami – 36:24.
Świetnym startem w biegu jedenastym popisał się Patryk Dudek. Zawodnik Apatora prowadził przez niemalże cały wyścig, pilnując wewnętrznej części toru. Za nim jednak rozpędzał się Madsen. Duńczyk zapikował pod rywala na ostatnim łuku i w konsekwencji zwyciężył ten wyścig. W kolejnej gonitwie walka stoczyła się pomiędzy młodzieżowcami. Trzeciego Karczewskiego gonił Lewandowski, który w końcu zaatakował juniora gospodarzy. Franciszek się przewrócił samoistnie, lecz wstał i udał się w stronę murawy. Z przodu triumfował Sajfutdinow, przyjeżdżając przed Woryną.
Trzynasty bieg nie przyniósł nam aż tak wiele emocji, jak poprzednie. Gospodarze wyszli lepiej ze startu, ale Drabik zanotował kolejny defekt. Do przodu uciekł Michelsen, a ścigać go próbowała para Sajfutdinow-Lambert. Nie udało im się minąć Duńczyka, a więc przed wyścigami nominowanymi Lwy prowadziły 43:35. W przerwie pomiędzy wyścigami doszło do zamieszania w szeregach gospodarzy, a związane było z Maksymem Drabikiem, który był tak wzbudzony, że zabrał swoją walizkę i przed biegami nominowanymi ostentacyjnie udał się do swojego busa. Trener Kędziora, menedżer Jarosław Dymek, a nawet prezes Michał Świącik, musieli go prosić, aby się uspokoił i wrócił do boksu. Ostatecznie wychowanek Włókniarza już do żadnego wyścigu nie został wystawiony, a zamiast niego pojechał Miśkowiak w duecie z Madsenem i chociaż były młodzieżowy indywidualny mistrz świata z pierwszego pola nic nie zdziałał, to Duńczyk zrobił swoje i przypieczętował zwycięstwo gospodarzy, które w ostatnim biegu ośmiopunktową zaliczką przed rewanżem zamknął Michelsen, który przyjechał pierwszy, choć naciskali go Lambert z Sajfutdinowem. Z tyłu ataków po zewnętrznej próbował Woryna, lecz były one bezskuteczne i ostatecznie Lwy pokonały Anioły 49:41.

Podsumowując. Kibice byli świadkami kapitalnego ścigania w Częstochowie! Dawno nie było tylu mijanek na kresce jak w pojedynku Lwów z Aniołami. Za to "show" odpowiedzialna był w dużej mierze para częstochowskich Duńczyków, czyli Mikkel Michelsen oraz Leon Madsen. Oni najlepiej czytali ścieżki częstochowskiego owalu i stworzyli nam niesamowite widowisko, walcząc na całej długości toru. Swoje "trzy grosze" w tym znakomitym widowisku dorzucili również Kapcer Woryna, Robert Lambert czy Emil Sajfutdinow.
Ośmiopunktowa różnica przed rewanżową potyczką w Toruniu nie stawiała, żadnej z ekip w roli faworyta do wywalczenia punktu bonusowego. Anioły co prawda mogły na własnym torze latać znacznie wyżej, ale Lwy z całą pewnością myśląc o finale ekstraligi nie zamierzały składać broni i w rundzie rewanżowej chciały walczyć o jak najlepsze rozstawienie przed play-offami.

Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Na pewno jest niedosyt w związku z punktami, które wypracowaliśmy, ale ostatecznie je straciliśmy. Ten tor ma wiele linii i możliwości do jazdy, więc trzeba tym żużlem się mocno pobawić, aby na końcu powiedzieć, że zrobiło się wszystko. Emil i Paweł w przeszłości startowali w Częstochowie i rozmawialiśmy na temat tego, co było kiedyś, ale wiele się pozmieniało, bo obaj startowali tutaj wiele lat temu. Także i w sprzęcie nastąpiły zmiany i trudno się na tym opierać, choćby w kwestii pogody czy przygotowania toru. Poza tym w trakcie wyścigu trzeba się dostosować do warunków, jakie dyktuje rywal, bo na przykład manewry Leona Madsena są znane, że jeśli on atakuje, to jest to z wyjścia z łuku. Na pewno mamy wiele do analizy, bo gdybyśmy nie potracili punktów, to byłoby one wyrównane do samego końca. Jest szansa, by w rewanżu zdobyć bonus i na tym się skupimy. Ważne dla nas jest by juniorzy lepiej punktowali, ale nie wypowiadałbym się krytycznie o Krzysztofie, bo miewał momenty, gdzie zaznaczał swoją obecność w Ekstralidze. Oczywiście, że ta najwyższa klasa rozgrywkowa powoduje u niego blokadę, ale pamiętajmy, że to nadal młody zawodnik, który mamy nadzieję, że eksploduje i zacznie robić te punkty i to doświadczenie zaprocentuje. Jeśli chodzi o Mateusza to cudów nikt od niego nie oczekuje i on sam ma świadomość swoich problemów. Przyznaję jednak, że nie jest tak, jak być powinno w kwestii jego rozwoju. Jest to temat naszych dyskusji, by mu pomóc i coś zmienić, aby była to zmiana na lepsze. Coś się zablokowało w głowie z pewnością siebie i nie jedzie. Przecież w Częstochowie to nie był jego pierwszy start, więc te doświadczenia, które zebrał na tym torze, to powinno przynosić efekt, by chociaż pokonać cztery okrążenia linią, która jest najkorzystniejsza. Szukamy różnych rozwiązań i wprowadzenie Oskara na rezerwę z pewnością spowodowane jest tym, że musi zbierać, choćby naoczne doświadczenie. Kiedy nadejdzie czas, to na pewno pojawi się na torze, kiedy jego starsi koledzy nie będą spełniać stawianych oczekiwań.

Patryk Dudek - Toruń - Patrząc na start tego sezonu, moja jazda nie była taka, jakbym sobie wyobrażał. Rozkręcam się jak Boston w play-offach w NBA. Spoglądałbym na to wszystko spokojniej, ale jest światełko w tunelu. Cieszę się z tego, że wracam na pełne obroty. Brakowało jazdy, brakowało treningów, prób. To wróciło, wrócił uśmiech na twarzy w trakcie jazdy i w parkingu. Czas pokaże, co będzie dalej. Jestem z siebie zadowolony, ale potrzeba mi jeszcze trochę pracy. Mam nadzieję, że będzie lepiej, szybciej i będę cieszył kibiców.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Wydaje mi się, że możemy tę różnicę odrobić u siebie. Będziemy próbować, bo każdy potrzebuje punktów. My mamy ich dopiero 6 w tabeli. Musimy więc zdobywać kolejne "oczka", aby być spokojnym na fazę play-off. W tym meczu nie miałem możliwości ścigać się po bandzie jak przed laty, ze względu na to, jak był przygotowany tor. Mówiłem, że nie zawsze jest tak, że możesz tamtędy pojechać. Obserwowałem jak było równanie, że non stop ściągali nawierzchnię z zewnętrznej, aby nie było tam tego przyczepnego materiału. Poza tym, od tamtego czasu ten tor się zmienił i inne ścieżki okazują się być skuteczne. Dzisiaj trochę źle odczytaliśmy warunki. Ja lubię takie tory, gdy możesz walczyć na całej jego szerokości i które umożliwiają skuteczną jazdę. Wiadomo, że to jest też zależne od kwestii ustawień danego zawodnika, ale to kwestia indywidualna. Potrafiliśmy jednak nawet przy złych przełożeniach walczyć i było kilka biegów, które rozstrzygały się tuż przed metą. W biegu ósmym z Mikkelem cały czas go za sobą słyszałem. Nie czułem się szybki w tym wyścigu, lecz nie chciałem zmienić swojej koncepcji jazdy. Próbowałem budować prędkość jadąc szerzej. Nie miałem jednak tam aż takich możliwości, by mu bardziej odjechać i czułem, że cały czas mnie atakuje. Udało mi się jednak jakieś centymetry na mecie wywalczyć na swoją korzyść.

Wiktor Lampart - Toruń - Lubię tutaj jeździć. Dużo zawodów tutaj odjeżdżałem. Różne eliminacje, finały, również bardzo dużo rund Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Lubię tutaj jeździć, ponieważ jest to tor, który umożliwia ciekawą walkę na dystansie. Dlatego myślę, że mogłem dać od siebie znacznie więcej tego wieczora. Tor był dzisiaj przygotowany do walki na dystansie. Ciężko jednak stwierdzić czy była jakaś dobra ścieżka na tym torze, bo tutaj wszędzie można było zaatakować. Jak jechaliśmy po szerokiej, to po krawężniku ktoś nas mijał. Jak jechaliśmy przy kredzie, to wyprzedzano nas po zewnętrznej. Szkoda, że ja traciłem też punkty na samej mecie. Jedenasty bieg nie poszedł po mojej myśli, ponieważ zmieniliśmy ustawienia i poszliśmy w złą stronę. Wynik ostatecznie nie jest taki zły i myślę, że jesteśmy w stanie odrobić tę stratę w rewanżu w Toruniu. Ja lubię jeździć w Toruniu. Dużym plusem jest to, że prawie nigdy nie przeszkadza nam deszcz w treningach i nigdy nie się odwoływane. Czasami było takie problemy jak jeździłem w innych drużynach. Tutaj już w lutym wyjechaliśmy na tor. Nie jest łatwo. Przejście w wiek seniora jest trudne i są dużo bardziej wymagające wyścigi. Daje z siebie cały czas wszystko. Chce się rozwijać i osiągnąć coś w tym sporcie.

Lech Kędziora - trener z Częstochowy - Nie tylko w obozie toruńskim, ale i w naszym były pewne zastrzeżenia. Próba toru i pierwsze wyścigi pokazały jednak, że ten tor jest do ścigania. Owszem, czasy były troszeczkę gorsze, ale w trakcie meczu była "plażowa pogoda" i być może było to trochę tym podyktowane. Cieszę się, że zespół sprostał wymaganiom i wygraliśmy, tak jak sobie obiecywaliśmy, a przy tym było ciekawie. Tym kibicom to się należy. Cały speedway polega na tym, aby było widowisko i nie było jazdy gęsiego. Zawodnicy to pokazali, ale do tego potrzebni są zawodnicy takiego formatu jak z Włókniarza i Apatora. Z takimi żużlowcami można pokazać dobry mecz. Cieszy wynik, ale też występ Mikkela. To profesjonalista i super gość. Szanuje klub i przygotowuje się do każdego meczu z pełnym zaangażowaniem. Na każdym treningu sprawdza sprzęt i w niedzielę wystąpił na tym, który spasował mu właśnie podczas naszych przygotowań do tego spotkania. Jeśli chodzi o sytuację z Maksem, to zaliczył dwa defekty, więc mógł się zdenerwować. To jest normalne. Może trochę go poniosło, ale ja go rozumiem, tym bardziej, że jest to zawodnik, który zdobywa punkty, a nie taki, który na defektach dojeżdża do mety. Miał jechać w biegu nominowanym, ale przez to, że go nie było, a dodatkowo był problem z jego sprzętem, reakcja musiała być natychmiastowa. Kuba Miśkowiak był następny w kolejce. Wszystko działo się tak szybko, że nie mogliśmy czekać. Później wyszło, że Leon Madsen zadeklarował, iż mógł wziąć jeden z jego motocykli.

Mikkel Michelsen - Częstochowa - Jeśli chodzi o Maksyma, to cóż — taki jest żużel. Czasami sprzęt nie działa tak, jakbyś chciał. Myślę, że należy spojrzeć na jego dwa pierwsze wyścigi, podczas których pokazał jak świetnym jest zawodnikiem, mimo że jego motocykle nie spisywały się na pewno tak, jakby sobie tego życzył. Jestem przekonany, że wszystko u niego będzie w porządku.
Ja cieszę się z tego, że udało się wygrać, bo wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Zwłaszcza, że Apator wygrał w poprzedniej kolejce z Motorem i był tym faktem napędzony. Jestem dumny z chłopaków z drużyny, bo każdy wycisnął z siebie maksimum. Teraz czeka nas wyjazd do Torunia i jedziemy z nastawieniem, że chcemy wygrać. Jeżeli mielibyśmy jechać z innym nastawieniem, to równie dobrze moglibyśmy w ogóle się tam nie wybierać i rywalizować wyłącznie na domowym torze. Liczy się wygrana - nieważne czy jednym lub dziesięcioma punktami. Oczywiście toczy się walka o bonus, ale biorąc pod uwagę nasz początek sezonu, najważniejsze są przede wszystkim zwycięstwa. Pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem.

Kacper Halkiewicz - Częstochowa - Na swoim torze nie czułem presji, chociaż noc przed meczem była średnia. Nie byłem jednak tak zestresowany jak w Lesznie. Na zawodach U24 nie ma takiej publiki, a tu jedenaście tysięcy robi wrażenie. Na trybunach było sporo członków mojej rodziny oraz znajomych. Aż ciężko zliczyć, trzydziestu, a może czterdziestu. To, czy zostanę w składzie, to już zależy od trenera. Dla mnie priorytetem w tym momencie jest Ekstraliga U24 oraz DMPJ. Dużo w szkoleniu zawdzięczam Sławkowi Drabikowi, za co mu dziękuję. Teraz jest nieco trudniej o kontakt z nim, bo nie ma go w klubie, ale nic się na to nie poradzi. Na razie jeżdżę na klubowym sprzęcie. Motocykle były fajnie dopasowane do nawierzchni, która się odsypywała i była nieco tajemnicza. Znajdowały się na nim dziury i "wybijało" motocykl. Tor był podobny do tego na treningu, ale jednak inny

Leon Madsen - Częstochowa - Mieliśmy wiele ciekawych wyścigów. To jest właśnie taki tor w Częstochowie, jaki kochamy. Jestem szczęśliwy, bo czuję, że wracam do mojej najlepszej formy. Męczyliśmy się trochę z moimi nowymi silnikami w tym roku. Musieliśmy zastanawiać się, w którym kierunku należy podążać. Pracowaliśmy bardzo mocno z moim tunerem oraz mechanikami. Myślę, że teraz wszystko zmierza ku lepszemu, co można było zauważyć w Lesznie oraz przeciwko Toruniowi. Moje starty wyglądają lepiej. No i jestem w stanie atakować rywali i ich wyprzedzać. Zdecydowanie czuję, że spisałem się bardzo dobrze. To był dobry mecz w moim wykonaniu przeciwko silnemu rywalowi. Wygrana z nimi ośmioma punktami to fajny rezultat, który pokazuje, że z każdym meczem jesteśmy coraz lepsi. Każdy musi o tym pamiętać i ciągle nas wspierać. Rośniemy w siłę. Cieszę się, że nasi fani ciągle przychodzą w takiej liczbie, aby nas dopingować. To miłe i fajnie, że mogliśmy im podarować to zwycięstwo. Liczę, że u siebie z Lesznem znowu wygramy a na stadion przyjdzie jeszcze więcej kibiców. Po kiepskim początku sezonu mam nadzieję, że te zwycięstwa dadzą nam dużo dobrej energii oraz motywacji. Tego potrzebujemy. Obecnie każdy w zespole jest nastawiony pozytywnie. Nieważne jak zaczynasz sezon, ważne jak kończysz. Cały czas to sobie powtarzamy

Kacper Woryna - Częstochowa - Po dwóch takich defektach, nie ma się co dziwić, że Maks się zdenerwował

Leszek Demski - szef kolegium sędziów - Sytuacja z opuszczeniem parku maszyn przez zawodnika nie była złamaniem regulaminu. Do toalety też zawodnicy wychodzą i wracają. Zapis w regulaminie dotyczy tylko motocykli, one nie mogą w czasie meczu i 15 minut po zawodach, opuścić parku maszyn.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt