Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2p | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11p | 12 | 13 | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 5 | 8 | 11 | 13 | 16 | 19 | 21 | 24 | 25 | 27 | 30 | 33 | 38 | 43 | 44 | |||
1 | Hampel Jarosław | 3 | 1' | 0 | RT | 2' | 6 | 2 | 60,11 | ||||||||||
2 | Holder Jack | 1' | 2 | 1 | 2 | 3 | 9 | 1 | 59,60 | ||||||||||
3 | Lindgren Fredrik | 2' | 3 | 2 | su|u|w | 3 | 0 | 10 | 1 | 58,38 | |||||||||
4 | Grzelak Kacper | 2 | 0 | RZ | RT | 2 | 58,51 | ||||||||||||
5 | Zmarzlik Bartosz | 2 | 2 | 2 | 3 | 2' | 1 | 12 | 1 | 59,69 | |||||||||
6 | Bańbor Bartosz | u|2 | 0 | 0 | 2 | 58,08 | |||||||||||||
7R | Cierniak Mateusz | u|1' | 0 | 1' | 1' | 3 | 3 | 58,69 | |||||||||||
8R | - | - | 58,95 | ||||||||||||||||
klub | Gospodarze | 1 | 4 | 7 | 11 | 14 | 17 | 21 | 24 | 29 | 33 | 36 | 39 | 40 | 41 | 46 | 59,10 | ||
9 | Przedpełski Paweł | 1 | 1 | 3 | 2 | 0 | 7 | 58,66 | |||||||||||
10 | Lambert Robert | 3 | 3 | 2' | 0 | 2' | 10 | 2 | 59,07 | ||||||||||
11 | Dudek Patryk | 0 | 2 | 3 | 3 | 1 | 9 | 59,01 | |||||||||||
12 | Lampart Wiktor | 0 | 1' | 1 | u2|1 | 3 | 1 | 59,22 | |||||||||||
13 | Sajfutdinow Emil | 3 | 3 | 3 | 1 | 3 | 13 | 59,36 | |||||||||||
14 | Lewandowski Krzysztof | u|3 | 1 | 0 | 4 | 58,64 | |||||||||||||
15R | Affelt Mateusz | u|0 | 0 | 0 | 0 | ||||||||||||||
16R | - | - | |||||||||||||||||
Wariant Toru 2 | Sędzia |
Michał Sasień |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy 2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
D C |
D C |
B A |
D C |
D C |
C D |
C D |
B A |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
B A |
C D |
D C |
B A |
B A |
A B |
A B |
D C |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
A B |
A B |
C D |
A B |
A B |
D C |
B A |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
C D |
B A |
A B |
C D |
C D |
B A |
D C |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
W
szóstej kolejce spotkań doszło do starcia Apatora Toruń z Motorem Lublin i
spotkanie okrzyknięto hitem kolejki.
W Grodzie Kopernika nie ukrywano, że zespół
z mistrzem Polski mierzy w zwycięstwo, choć każdy miał świadomość ile jest dziur
w Anielskim składzie.
Gospodarze do meczu przystępowali mocno podrażnieni ostatnimi wynikami, choć
wygrana nad GKM-em Grudziądz nieco poprawiła nastroje w zespole: "Kupiliśmy
troszkę czasu i wykorzystaliśmy go właściwie, bo zawodnicy poszli właściwie z
przygotowaniem sprzętu. Czekamy na dobry występ z dobrym zespołem, a Motor
należy do tych przeciwników, który od pierwszego biegu będzie bardzo wymagający.
Chcemy wrócić do formy z ubiegłego sezonu i liczę na to, że to będzie ten
moment, że wszystko nam zagra i zdobędziemy dwa duże punkty" - mówił na
przedmeczowej konferencji prasowej Robert Sawina.
By myśleć o co najmniej 46 punktach w starciu z Koziołkami, na wysokim poziomie
pojechać musiał każdy z podopiecznych Sawiny. Wiele zależało przede wszystkim od Pawła Przedpełskiego i Patryka Dudka. Drugi z
jeźdźców był największym rozczarowaniem w żółto-niebiesko-białej talii jokerów,
bo zawodził najbardziej nie tylko oczekiwania kibiców, ale tak duży regres, w
tak długim czasie był po prostu nie do przyjęcia przez samego zawodnika.
Zielonogórski wychowanek w 25 biegach wygrał tylko pięciokrotnie, a zdobywając w
sumie 37 punktów i trzy bonusy. W swojego podopiecznego wierzył jednak trener,
który komentował: "Obserwując to, co Patryk robi w ostatnim czasie, to na pewno
się nie poddał. Cały czas zbliża się do znalezienia przyczyny, dlaczego jest
taki stan jego formy na chwilę obecną. Mam nadzieję, że z kolejnym występem
będziemy widzieć światełko w tunelu lub coś, co sprawi, że Patryk pójdzie do
przodu. Liczymy na to, że przebudzenie nastąpi w najbliższym czasie i każdy
kolejny mecz stwarza ku temu możliwość. Trener na pewno mógł liczyć na Emila Sajfutdinowa, który wrócił w sezonie 2023
po rocznej absencji spowodowanej odgórnym zawieszeniem. Rosjanin z polskim
paszportem imponował formą i nie był tym faktem zaskoczony: "Byłem przygotowany
na taką dyspozycję, bo pracowałem nad tym. I to nie tylko ja, ale także mój team
w warsztacie. W żużlu nie możesz przespać żadnego momentu, tylko pilnować i
kontynuować to, co mamy w warsztacie. Zobaczymy, co będzie dalej, ale mam
nadzieję, że będzie działało tak, jak ja to lubię. Liga angielska daje mi dużo
jazdy, bo cały czas jestem na motocyklu i to mi wiele pomaga. Jednak angielski
żużel trudno porównać do polskiego, bo jedyne, co stamtąd mogłem "wziąć" tutaj
to technikę. Ale jazda tam pozwala mi zbierać kolejne doświadczenie i uważam to
za dobry ruch i tego nie żałuję. Zawsze miałem głód jazdy. Miałem kilka kryzysów
formy, ale one motywowały mnie, by jeszcze bardziej lubić ten sport. Wiadomo, że
lubię startować i jeździć, więc jestem tutaj i staram się pomóc drużynie
wynikami, ale i tym, by pokazać dobrą walkę na torze". Dość napisać, że
trzydziestoczterolatek w dotychczasowych meczach Ekstraligi wystartował w 27
biegach, z których 14 kończył na pierwszej pozycji. Co więcej, tylko raz nie
zapunktował, więc w sumie przy swoim nazwisku zapisał 64 punkty i dwa bonusy, co
daje mu średnią biegową 2,519.
Kibice Apatora z dużymi nadziejami patrzyli też na formację młodzieżową. Mateusz
Cierniak byli co prawda poza zasięgiem, ale każdy wierzy w
to, że pozostałym lubelskim juniorom, duet Lewandowski i Affelt urwie cenne
punkty. To, co mogło w ostatnich meczach nieco zastanawiać to sposób przygotowania
toruńskiej nawierzchni, bo na Derby Pomorza przygotowano przyczepny tor, czyli
znacznie odbiegającą od tego, jaki zwykle na Motoarenie można było zastać. W
potyczce z Lublinem, z uwagi na predyspozycje gości, taki manewr wydawał się
również korzystny i tak było w istocie, bo Lublin przegrał w Toruniu 44:46, a
ojcem zwycięstwa w Apatorze okrzyknięto Roberta Lamberta, który wyszarpał
zwycięstwo na ostatnich metrach ostatniego biegu i 0,009 sekundy zdecydowało o
wygranej Aniołów!
Na kilka dni przed meczem niespodziewane szanse Apatora na końcowy tryumf wzrosły, bo w meczu z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Dominik Kubera, z własnej winy upadł na treningu poprzedzającym rozgrywaną w Warszawie rundę Grand Prix i nabawił się kontuzji kręgosłupa. Była to spora strata dla wicelidera tabeli, który musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kalendarz jednak sprzyjał Koziołkom, bo bez Kubery, na swoim torze najpierw podejmowali beniaminka z Krosna, którego rozgromili 56:34 i to pozwoliło przyjrzeć się taktyce meczowej na wyjazd do Torunia, gdzie skalą trudności była znacznie wyższa, a brak Kubery miał okazać się już znacznie większą stratą. Naturalnym zastępcą w Motorze na wypadek którego z zawodników, wydawał się dwudziestotrzyletni Antti Vuolas, który był objawieniem sezonu w rozgrywkach U-24, gdzie po czterech meczach miał rewelacyjną średnią 2,692 pkt/bieg. Fin dobrą dyspozycję potwierdził także w SEC Challenge w Nagyhalasz, gdzie zdobył sześć punktów, wygrywając choćby z Kacprem Woryną, Janem Kvechem, czy Antonio Lindbaeckiem. Wydawało się, że w obliczu kontuzji Dominika Kubery trudno o lepszą rekomendację i zawodnik miał już otwartą drogę do pierwszego składu Motoru Lublin. Klub jednak zrezygnował z tego rozwiązania, bo zawodnik doznał kontuzji ręki. W tej sytuacji miejsce Kubery zajął junior Kacper Grzelak, który miał być zastępowany przez dwójkę podstawowych młodzieżowców, czyli Mateusza Cierniaka i Bartosza Bańbora. Warto wspomnieć, że przed rokiem, także w maju, Motor przyjechał do Torunia bez Dominika Kubery i całe zawody odjechał sześcioma zawodnikami, a i tak wygrał.
Niestety mecz od pierwszego biegu nie poukładał się po myśli gospodarzy, choć w
połowie zawodów zdołali oni wypracować sześciopunktową przewagę. Już w pierwszej
odsłonie dnia dobrze ze startu ruszył Paweł Przedpełski, ale na drugim okrążeniu
objechał go po szerokiej Jarosław Hampel, a przy krawężniku to samo uczynił
Fredrik Lindgren, co dało podwójne zwycięstwo gości. Następnie byliśmy świadkami
upadku czterech zawodników w wyścigu młodzieżowym - nikt jednak nie ucierpiał, a
sędzia nie doszukał się winnego, i zarządził powtórkę w pełnej obsadzie. W niej
świetnie wystartował Lewandowski i z ogromną przewagą zwyciężył nad parą Bańbor-Cierniak.
W biegu numer trzy, pierwszą porażkę wyjazdową poniósł Bartosz Zmarzlik, a stało
się to za sprawą świetnego startu Sajfutdinowa, niestety z Wiktorem Lampartem
szybko poradzili sobie zarówno trzykrotny mistrz świata, jak i Jack Holder.
Gospodarze odrobili 2 punkty do mistrzów Polski w gonitwie kończącej pierwszą
serię za sprawą wygranej Lamberta i Lewandowskiego, którzy wygrali w stosunku
4:2.
Choć na tablicy wyników widniał wynik korzystny dla gości 13:11, torunianie nie
zamierzali składać broi i w drugiej serii wyrównali stan spotkania. Najpierw w
biegu piątym, a później szóstym kibice w programach odnotowali remis, by w biegu
siódmym zapisać przy nazwisku Zmarzlika drugi raz tego dnia tylko dwa punkty.
Tym razem pogromcą wychowanka Stali Gorzów, był Robert Lambert, a ponieważ
Przedpełski zdołał na dystansie uporać się z Cierniakiem, po siedmiu odsłonach
tablica wyników oznajmiała meczowy remis 21:21.
W biegu rozpoczynającym trzecią serię startów ponownie pogromcy nie znalazł Emil
Sajfutdinow. Rosjanin jak zwykle pewnie wygrał start i dowiózł trójkę do mety,
choć za jego plecami uplasowali się lublinianie, którzy widząc że nie mają szans
na walkę z toruńskim liderem, bronili meczowego remisu. W biegu dziewiątym
"Anioły" poderwały się jednak wysoko i choć Hampel wygrał start, to natychmiast
wyprzedził go przebudzony Przedpełski. To samo po chwili uczynił Lambert, przez
co torunianie po raz pierwszy w wyszli na prowadzenie. W kolejnej gonitwie nie
było lepszego momentu na przełamanie Patryka Dudka, który wygrał start i wyszedł
na prowadzenie. Za jego plecami dwoił się i troił Zmarzlik, ale wyraźnie to nie
był dzień polskiego mistrza i nie był w on stanie wyrwać Dudkowi zwycięstwa. Za
plecami tej dwójki Lampart wyprzedził Bańbora, a to sprawiało, że podopieczni
Roberta Sawiny po trzech seriach mieli w zapasie już sześć oczek.
Sztab szkoleniowy "Koziołków" korzystając możliwości rezerw, nie
zwlekał zbyt długo i w biegu jedenastym posłał do boju podwójną rezerwę
taktyczną. Zmarzlik zastąpił Grzelaka, natomiast Lindgren Hampela. Aktualny
mistrz świata wygrał start i pognał do przodu, próbował do niego dołączyć
Lindgren, jednak Lampart dojechał do płotu i obaj żużlowcy szczepili się
motocyklami, co skończyło się upadkiem. Panowie tuż po kraksie mieli sobie sporo
do powiedzenia, bo kamery TV uchwyciły moment, w którym Lindgren kilkukrotnie
rzucił w kierunku toruńskiego zawodnika dwuwyrazowy zwrot "fuck off",
powszechnie uznawany za wulgarny. Winnym całego zajścia został jednak uznany
Szwed i to on został wykluczony z powtórki, którą co prawda wygrał Zmarzlik, ale
rezerwa taktyczna nie przyniosła zamierzonego efektu, bo wyścig zakończył się
jedynie remisem. Taki sam rezultat padł w kolejnej gonitwie, bo przebudzony
Dudek ponownie świetnie wyszedł ze startu i zostawił w tyle parę Holder -
Cierniak.
Koziołki miały jednak w swoim składzie dwie armaty, które miały co prawda na
swoim koncie nieco mniej punktów niż zazwyczaj, ale kto miał odwrócić losy
spotkania na korzyść gości, jak nie para Zmarzlik-Lindgren? Mieli oni jednak
przed sobą trudne zadanie, bo w trzynastej odsłonie dnia musieli stanąć w
szranki z niepokonanymi do tej pory Sajfutdinowem i Lambertem. W pierwszym
podejściu do tego biegu po wejściu w pierwszy łuk z torem zapoznał się Rosjanin,
lecz sędzia nie wskazał winnego i pod taśmą zameldowali się wszyscy zawodnicy. W
powtórce kapitalnie ze startu ruszyli goście i podwójnie pokonali liderów
Apatora. To sprawiało, że lublinianie zmniejszyli stratę do dwóch punktów i
wynik meczu wciąż był sprawą otwartą.
Pierwszy wyścig nominowany to popisowa jazda Jarosława Hampela. Ze startu
wystrzelił Jack Holder, a za jego plecami znaleźli się torunianie. "Mały" ruszył
jednak w pogoń za "Aniołami" i najpierw przy krawężniku wyprzedził
Przedpełskiego, a następnie to samo uczynił z Dudkiem. Lublinianie wygrali
podwójnie i przed ostatnią gonitwą ponownie objęli dwupunktowe prowadzenie w
meczu. Był to prawdziwy meczowy rollercoaster, bo w ostatniej odsłonie dobrze ze
startu wyszedł Zmarzlik, ale obok niego przemknął Sajfutdinow i lider Motoru
musiał bronić się przed atakiem Lamberta, by jego drużyna mogła wywieźć z
Torunia chociaż meczowy remis. Brytyjczyk miał jednak świadomość, że remis
będzie tak naprawdę porażką jego zespołu i do końca ścigał Polaka i dosłownie o
"błysk szprychy" na linii mety złapał mistrza świata zapewniając Apatorowi
zwycięstwo! Brytyjczyk utonął w objęciach zespołu i pofrunął w górę, a kibice
długo celebrowali triumf nad mistrzami Polski.
Podsumowując. To był mecz godny hitu kolejki! Wydarzenia z Motoareny po części
osłodziły toruńskim kibicom to, co działo się kilka wcześniej w Krośnie czy
Lesznie. Dodatkowo zwycięstwo z tak silnym przeciwnikiem pozytywnie wpłynęło na
morale całej toruńskiej ekipy, którą przed sezonem typowano do jednego z medali.
Apator, pomimo nikłej wygranej, odjechał najlepsze spotkanie w obecnym sezonie.
Jak zwykle błyszczał wspomniany Sajfutdinow, co dla nikogo nie było
niespodzianką. Świetnie walczył Lambert, wykonując akcję meczu na koniec
spotkania. Wreszcie prędkość znalazł Patryk Dudek, który odzyskał radość z
jazdy. ''Duzers" był zadziorny i mimo wpadek jego występ należy ocenić
pozytywnie. Swoją rolę wypełnił Paweł Przedpełski, a cegiełkę do wygranej
dołożył też Lewandowski. Na taki Apator patrzyło się z przyjemnością. Z
przyjemnością oglądało się też ściganie na Motoarenie. Tu słowa uznania należą
się toromistrzowi, bo wykonał kawał dobrej roboty i gdybyśmy mieli wystawić notę
za stan nawierzchni, to byłaby to ocena celująca.
Spotkanie w Toruniu pokazało też drużynowym mistrzom Polski, że bez
kontuzjowanego Dominika Kubery w spotkaniach wyjazdowych nie będzie łatwo o
zwycięstwa. Mecz z Apatorem ujawnił, jak wiele Motor stracił na sile po urazie
jednego ze swoich liderów i wydawało się, że większym problemem od porażki przy
ul. Pera Jonssona 7, był dla Koziołków brak wartościowego jeźdźca i niepewność
co do terminu jego powrotu na tor.
Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina - trener z Torunia - Co się stało, że było tyle ścigania? Nie
będziemy zdradzać tej tajemnicy. To efekt pracy wielu ludzi. Wiadomo, że temu
spotkaniu towarzyszyły emocje. W pewnym momencie witaliśmy się z gąską, a
niedługo później okazało się, że to niekoniecznie musi się tak dobrze skończyć.
Ostatecznie mamy dwa cenne punkty i ta radość jest. Myślimy już o tym, co przed
nami i nie zapominamy o tym, że z Motorem nie było Dominika i życzymy mu jak
najwięcej zdrowia, aby jak najszybciej wrócił do rywalizacji. Wszyscy jednak
wiedzą, że Motor i tak jest bardzo mocny. To drużyna silna i wyrównana. W
świetnej formie są chociażby Fredrik Lindgren czy Bartosz Zmarzlik. Wygrane z
tymi zawodnikami na pewno cieszą. Ale cieszy też to, że Patryk na pewno zrobił
tym meczem krok w dobrą stronę. Mamy nadzieję, że tych pięknych biegów w jego
wykonaniu będzie więcej. Nic mi nie wiadomo, żeby przed tym meczem były wielkie
zmiany sprzętowe. Jest krok do przodu i z tego się wszyscy cieszymy
Emil Sajfutdinow - Toruń - Jestem pod wrażeniem jazdy w lidze angielskiej, jednak trudno porównać jazdę na Wyspach Brytyjskich z występami w Ekstralidze. Ale musze tam startować, bo jeszcze nam brakuje ciutkę w niektórych biegach, żeby zrozumieć, w którą stronę iść. Trochę się pogubiliśmy, ale w 15 biegu poszliśmy w dobrą stronę i ta prędkość wróciła
Wiktor Lampart - Toruń - w biegu jedenastym chciałem się odbić od płotu, a odbiłem się od Fredki, który się tam pojawił. Pojechał trochę bez głowy, ja go nie widziałem i pojawił mi się znikąd i się zdenerwowałem. To było niebezpieczne i mogło nam się coś stać.
Paweł Przedpełski - Toruń - Były mijanki. Walczyliśmy między sobą, a nie z torem.
Jacek Ziółkowski - menedżer z Lublina - Ten mecz pokazał, jak pięknym i wyrównanym sportem jest żużel. Na torze wydarzyć może się praktycznie wszystko. I to jest najlepszy na to dowód. Tor był znakomicie przygotowany, więc było fenomenalne widowisko. Można było zobaczyć sporo mijanek. A o to przecież w żużlu chodzi. Na pewno szkoda tej sytuacji z Lindgrenem, bo może kosztowało nas to nawet wynik całego meczu. Niemniej jak się ogląda tak wspaniałe i emocjonujące widowisko jak w Toruniu, to proszę mi wierzyć, że o wiele łatwiej znieść porażkę. Z zasady decyzji sędziego nie komentuje. Była to typowa sytuacja torowa. Gdy przed laty byłem sędzią, to na odprawie zawsze mówiłem do zawodników, że dojechanie do bandy skutkuje nie tylko tym, że blokuje się rywala, ale może skutkować, że rywal wjedzie w plecy. Wtedy poza punktami można stracić coś o wiele cenniejszego, a więc zdrowie. W Toruniu mieliśmy groźny upadek, ale na szczęście bez konsekwencji. Na pewno zawodnik prowadzący ma prawo obierać tor jazdy. Są dwie kategorie zawodników. Tacy, którzy zostawiają miejsce przy bandzie, że jak rywal jest szybszy, to żeby nie doszło do kolizji i mógł ich wyprzedzić i tacy, którzy tego nie robią. Nicki Pedersen trzy razy został mistrzem świata, a czy ktoś widział, żeby komuś zostawił miejsce przy bandzie?
Bartosz Zmarzlik - Lublin Dzisiaj byłem strasznie wolny. Na początku nie było ani startu, ani trasy. Potem te starty były lepsze, ale też z pierwszych pól. Nic więcej nie mogłem zrobić. Szukaliśmy, dwa motocykle, wszystkie zębatki świata, dysze, zapłony, ale wszystko nie było odpowiednie na dzisiejszy mecz. Cały czas szukam czegoś dobrego na start. Mam z tym problem. Motocykl nie chce w tym pomóc. Stajemy na głowie i cały czas jest z tym lekki problem, ale spokojnie. Na pewno bez Dominika jest nam ciężko. Jest bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu. Czekamy na jego szybki powrót, ale najważniejsze jest, żeby się dobrze czuł i był gotowy do jazdy. Do tego czasu musimy robić wszystko jako drużyna, żeby wysyłać wszystko jak się da.
Leszek Demski - szef kolegium sędziów - w biegu numer jedenaście, dobrze widać sytuację na ujęciu z tyłu. Zawodnik w kasku żółtym zahacza o prawą rękę zawodnika w kasku niebieskim. To zadecydowało o tym, że sędzia wykluczył zawodnika w kasku żółtym. To on wyprzedzając spowodował upadek. Nie było dociśnięcia do bandy przez zawodnika w kasku niebieskim, dlatego decyzja sędziego jak najbardziej słuszna.
Jacek Frątczak - były menadżer z Torunia - Z całą pewnością są to ważne dwa punkty do ligowej tabeli. Trudno jednak jednoznacznie ocenić to zwycięstwo, bo trzeba pamiętać, że lubelska drużyna przyjechała osłabiona brakiem Dominika Kubery. Apator wykorzystał kłopoty kadrowe Motoru i wygrał, ale o tym, że tak się stało, zdecydowało 0,009 s. Gdyby był remis, to nikt nie mówiłby o sukcesie, bo jednak dla gospodarzy byłby to punkt stracony. W końcówce lublinianie napędzili Apatorowi nieco strachu, ale za chwilę nikt nie będzie o tym pamiętał. Nie ma co patrzeć na styl, tylko na punkty. Te na pewno cieszą, zwłaszcza że zespół ten ma jeszcze rezerwy zwłaszcza w osobie Patryka Dudka. Pojechał w dwa bardzo dobre wyścigi, jeden przyzwoity i dwa słabe. Może spokojnie te proporcje odwrócić i dołożyć jeszcze do swego dorobku 3 punkty więcej, a to dla drużyny oznacza przecież +6 punktów. Widać, że zmiany sprzętowe, których dokonał, poszły w dobrym kierunku. Paweł Przedpełski też ma możliwość dorzucenia jednej trójki więcej. Jest też jeszcze Wiktor Lampart. W niedzielę w pierwszym swoim starcie jechał z Emilem Sajfutdinowem na 5:1, ale na trasie został minięty. Musi jeszcze okrzepnąć, nabrać doświadczenia, ale widać, że prędkość w motocyklach jest. Juniorzy też mogą dać więcej. Krzysztof Lewandowski błysnął tylko w biegu juniorskim, a w poprzednich spotkaniach potrafił już przecież wygrywać z seniorami. Jeśli te wszystkie drobne elementy zagrają, to torunianie będą w stanie wygrywać mecze na własnym torze z piątką z przodu i walczyć o punkty na wyjazdach. Nie złapali jeszcze odpowiedniego rytmu, ale najważniejsze, że udało im się wyjść z potężnego kryzysu i mają ukształtowany rdzeń. To są: jadący rewelacyjnie Emil Sajfutdinow i sekundujący mu Robert Lambert, który nawet jeśli się pomyli to w jednym, góra dwóch biegach. Mając taką bazę, można spokojnie budować coś więcej.
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl