Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 1 | 4 | 7 | 8 | 10 | 13 | 14 | 17 | 20 | 23 | 27 | 31 | 32 | 33 | 38 | |||
1 | Czugunow Gleb | 0 | 1' | 0 | RT | 1 | 1 | 57,69 | |||||||||||
2 | Fricke Max | 2 | 2 | 3 | 3 | 1 | 3 | 14 | 58,35 | ||||||||||
3 | Tarasienko Wadim | 1 | 2 | 1' | 3 | 0 | d1 | 7 | 1 | 56,77 | |||||||||
4 | Jakobsen Frederik | 1 | 0 | 2 | 3 | 1 | 2' | 9 | 1 | 57,71 | |||||||||
5 | Pedersen Nicki | 1' | zdubl | RT | RT | RT | 1 | 1 | 58,40 | ||||||||||
6 | Pludra Kacper | 2 | u | 0 | 1 | 1 | 3 | 57,09 | |||||||||||
7R | Rafalski Wiktor | 1' | 1 | RT | 2 | 1 | 57,55 | ||||||||||||
8R | Łobodziński Kacper | - | 57,91 | ||||||||||||||||
klub | Gospodarze | 5 | 8 | 11 | 16 | 20 | 23 | 28 | 31 | 34 | 37 | 39 | 41 | 46 | 51 | 52 | 57,62 | ||
9 | Przedpełski Paweł | 3 | 2' | 2 | 0 | 3 | 10 | 1 | 58,25 | ||||||||||
10 | Lambert Robert | 2' | 3 | 1' | 3 | d1 | 9 | 2 | 57,70 | ||||||||||
11 | Dudek Patryk | 2' | 1 | 2 | 2 | 2' | 9 | 2 | 57,16 | ||||||||||
12 | Lampart Wiktor | 0 | 3 | 1' | 2 | 6 | 1 | 57,63 | |||||||||||
13 | Sajfutdinow Emil | 3 | 3 | 3 | 2' | RZ | 11 | 1 | 59,17 | ||||||||||
14 | Lewandowski Krzysztof | 3 | 3 | 0 | 1 | 7 | 57,67 | ||||||||||||
15R | Affelt Mateusz | 0 | 0 | 0 | 0 | ||||||||||||||
16R | - | - | - | ||||||||||||||||
Wariant Toru 2 | Sędzia |
Paweł Słupski |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy 2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
D C |
D C |
B A |
D C |
D C |
C D |
C D |
B A |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
B A |
C D |
D C |
B A |
B A |
A B |
A B |
D C |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
A B |
A B |
C D |
A B |
A B |
D C |
B A |
A B |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
C D |
B A |
A B |
C D |
C D |
B A |
D C |
C D |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
W
ramach piątej kolejki spotkań władze ekstraligi zaplanowały debry Pomorza i
Kujaw. Niestety nie tak początek sezonu wyobrażali sobie kibice obu drużyn, bo
zarówno Toruń, jak i Grudziądz spisywały się poniżej oczekiwań. Jednak
obiektywnie patrząc, zdecydowanie większy zawód był po stronie Aniołów, które w
przedsezonowych opiniach ekspertów miały być jednym z faworytów i walczyć o
medale. Postawa Apatora, była na tym etapie rozgrywek największym zaskoczeniem in minus, dlatego nikogo nie dziwiło, że przed meczem trudno było wskazać
zwycięzcę tego pojedynku. Apator przy normalnej dyspozycji swoich liderów byłby
zdecydowanym faworytem na własnym orze, ale po tym co pokazał w czterech
pierwszych spotkaniach, nie było to takie pewne. Drużyna była kompletnie
zagubiona i trudno było szukać pozytywów. Dla przykładu GKM pomimo problemów
całkiem nieźle zaprezentował się w Krośnie, a nad występem Apatora najlepiej
roztoczyć parasol milczenia. Formy nie miał Patryk Dudek, poniżej oczekiwań
jeździł Robert Lambert, nierówny był Przedpełski, a formacja juniorska, na tle
rywali była tylko nazwiskami w programie. Na szczęść szczęście świetnie
prezentował się Emil Sajfutdinow i bez jego zaskakująco wysokiej skuteczności, w
Toruniu byłaby kompletna żużlowa tragedia. Postawę drużyny przed meczem z
lokalnym rywalem tak komentował kapitan Aniołów, Paweł Przedpełski: "Wyobrażałem
sobie zupełnie inaczej te dwa ostatnie mecze wyjazdowe, a wyszło jak wyszło.
Czasu nie cofniemy. Porażki może nie zniechęcają, co frustrują. Założenia były
inne, jechaliśmy po zwycięstwo, a wyszło odwrotnie. To jest denerwujące. Być
może ta złość sportowa wyjdzie nam na plus i ten wynik będzie inny. To nie jest
tak, że nic nie funkcjonuje, bo każdy z nas się stara. Komunikacja w zespole
jest. Jako drużyna czujemy się na siłach, aby odwrócić ten los. Nie pozostaje
nic innego, jak tylko skupić się na tym co jest przed nami. Priorytetem jest
starcie z GKM-em. Nikt nie siedzi z założonymi rękoma i przygotowujemy się
ostro. Trzeba wyciągnąć wnioski z poprzednich meczów, aby nie popełniać tych
samych błędów".
Z kolei były trener Tomasz Bajerski, nie chciał oceniać postawy Roberta Sawiny,
ponieważ jak twierdził nie miał pojęcia, czy problemem jest tor lub jeszcze coś
innego oraz jaka atmosfera panuje w toruńskiej drużynie. Dlatego skwitował
krótko, że jego kolega po fachu musi sobie jakoś z tym wszystkim poradzić i
skomentował szanse zespołu, który jeszcze nie tak dawno prowadził: "Nie wiem,
czy GKM Grudziądz jest drużyną bardzo mocną, ponieważ jest tam dużo
niewiadomych. Apatorowi za to będzie bardzo trudno wygrać jakiekolwiek spotkanie
przy tak nierównej postawie niektórych zawodników. Jeżeli wszyscy jechaliby na
swoim poziomie, to bez problemu torunianie by to wygrali. Myślę, że Apator Toruń
jest drużyną mocniejszą, ale teraz żużel jest tak nieprzewidywalny, że nie
wiadomo, kto odpali. Widać u Patryka Dudka nierówną formę. Nie wiem, czym to
jest spowodowane, ale myślę, że Patryk jest na tyle doświadczonym zawodnikiem,
że powinien do tego dojść i to unormować. To chyba właśnie jeden z największych
problemów drużyny toruńskiej leży w tym, że Polak nie robi 10-12 punktów. W
momencie, gdyby to zrobił w Lesznie i w Krośnie, to te mecze byłyby przez Apator
wygrane i ich sytuacja byłaby zupełnie inna. Z kolei w Grudziądzu Tarasienko po
przerwie jedzie naprawdę dobrze i myślę, że to będzie w miarę mocny punkt
zespołu".
Dla zespołu problemem była też niepewna sytuacja w sztabie szkoleniowym. Po
oddaniu się trenera do dyspozycji zarządu, zawodnicy choć byli profesjonalistami mogli
czuć się zdezorientowani, ale nikt z władz Apatora Toruń nie widział żadnego
powodu, by już na tym etapie sezonu wyciągać od kogokolwiek jakieś konsekwencje
względem Roberta Sawiny. Zarówno trener, jak i zawodnicy mieli spokojnie
przygotowywać się do kolejnych wyzwań i pracować nad tym, by w kolejnych meczach
Ekstraligi prezentować się już nieco lepiej, a całą sytuację próbował uspokoić
właściciel klubu który mówił: "Zupełnie nie rozumiem tej atmosfery strachu,
która jest budowana wokół naszego klubu. Przegraliśmy u siebie ze Spartą
Wrocław, ale mogę się założyć, że z tym zespołem nikt nie wygra. W Krośnie też
nam nie poszło, ale proszę zwrócić uwagę w jakich warunkach torowych odbyły się
zawody. Z kolei z Unią Leszno porażka była wkalkulowana. Naprawdę nie ma powodów
do zmartwień. Chyba nikt nie sądził, że wygramy w tym roku wszystkie mecze.
Robert Sawina wyjaśnił nam, że oddając się do dyspozycji zarządu, chciał w ten
sposób zmotywować drużynę przed dwoma meczami wyjazdowymi. Wymyślił sobie coś
takiego, ale mogę zapewnić, że nawet przez moment nie braliśmy dymisji pod
uwagę. Jesteśmy zadowoleni z jego pracy, radzi sobie bardzo dobrze, a my nie
widzimy, by drużyna miała jakiś gigantyczny problem. Nie ma powodów do siania
paniki. Gdy patrzę w kalendarz to współczuję ekipom z Leszna, Grudziądza, czy
Krosna. O naszych porażkach nikt za parę tygodni nie będzie pamiętał".
Drużyna grudziądzka też miała swoje problemy. Kreowany na lidera Nicki Pedersen
zawodził na całej linii, a przyczyną były rozliczne kontuzje i urazy jakie
dotykały Duńczyka. Efektem tego było odpuszczanie wyścigów na trudnych
nawierzchniach i choć wielu rozumiało, że zdrowie jest najważniejsze, to nikt
nie rozumiał dlaczego były mistrz świata rozmienia swoją karierę na drobne i nie
wyleczy nabytych urazów, by wrócić w pełni sił i zachwycać swoją jazdą.
Dość napisać, że na przestrzeni czterech dni, Duńczyk rozpoczął dwa mecze i
żadnego nie dokończył. Po meczu Gołębi z Wilkami wyjaśnił, że ból pleców i ręki
to pokłosie kontuzji jakiej nabawił się w marcu w lidze brytyjskiej. Z kolei w
lidze Duńskiej również zawiódł swój zespół, bo w potyczce pomiędzy Esbjerg vs
Holsted, zdobył zaledwie pięć punktów i nie wygrał ani jednego wyścigu. W swoim
czwartym starcie przyjechał na metę ostatni, a przegrał z takimi zawodnikami jak
Jonas Knudsen, Claus Vissing i Matias Nielsen. Jak się później okazało, był to
ostatni wyścig Pedersena w tym meczu. Do kolejnego już nie wyjechał, a po meczu
mówił: "Niestety wciąż nie daję rady na pewnych torach i ból staje się zbyt
silny". Duńczykowi nie można było jednak odmówić zaangażowania, bo potrafił on poświęcić
rodziną uroczystość na rzecz występu w spotkaniu z Apatorem Toruń. Oto bowiem
jego córka Mikkeline w dniu zawodów miała pierwszą komunię świętą i jeszcze w
południe czterdziestosześciolatek był obecny w kościele, gdzie towarzyszył
swojej pociesze. Później lider GKM-u wsiadł na pokład prywatnego samolotu i udał
się w podróż do Polski: "Opuściłem imprezę mojej córki i teraz lecę prywatnym
samolotem do Torunia na mecz ligowy" - pisał były mistrz świata w mediach społecznościowych. Gdyby nie decyzja o transporcie drogą lotniczą, Pedersen nie
miałby szans, aby zdążyć z uroczystości córki na toruńską Motoarenę. Podróż
samochodem zajęłaby mu co najmniej dziewięć godzin. Natomiast samolot doleciał
do Torunia w niespełna półtorej godziny.
Nie zmieniało to faktu, że zagadką ciągle pozostawała forma zawodnika, bo
ewentualne dalsze kłopoty zdrowotne Pedersena, oznaczały kłopoty GKM-u. I choć
przyjezdni jak wspomniano dysponowali lepszymi juniorami od miejscowych, głównie
z uwagi na postać Kacpra Pludry, ale nie miał on szans na to, by zastąpić lidera
jeden do jednego. W tej sytuacji większej odpowiedzialności za wynik oczekiwano
od Maxa Fricke, który niestety nie notował zbyt dobrego początku sezonu, ale
należało pamiętać, że był to zawodnik mający w dorobku triumf w toruńskiej
imprezie GP.
Patrząc na problemy gości, Robert Sawina ciągle wierzył w swoich podopiecznych:
"Jesteśmy tuż przed spotkaniem, które na tą chwilę jest dla nas najważniejsze.
Liczymy na to, że w końcu wszystko się zazębi i pojedziemy po dwa punkty.
Wcześniej wierzyliśmy, że wszystko nam się poukłada, lecz niestety się nie
udało. Przed nami spotkanie na naszym torze, więc wierzę, że wszystko pójdzie po
naszej myśli. Wiadomo, że my i GKM mamy największe problemy jeżeli chodzi o
tabelę. Wszystko jest tak, jak być powinno, a wyniku brakuje, stąd też jesteśmy
przybici taką sytuacją. Nie może to jednak wpłynąć na to, że zawodnicy nie będą
czuli własnej wartości. Ja, jako były sportowiec, nie wyobrażam sobie innego
scenariusza niż odbicie się od dna, w którym na tę chwilę jesteśmy. Dopóki
walczysz, jesteś zwycięzcą. Najważniejsze, by z tego dołka jak najszybciej
wyjść". Trener nie zdecydował się jednak na wielkie roszady w składzie i w
zestawieniu na domowym torze jedynie zamienił miejscami Pawła Przedpełskiego i
Roberta Lamberta. Pozostali jeźdźcy utrzymali numery, które menadżer przypisał
im w starciu z rywalem z Wrocławia. Dokonana zmiana miała pomóc wychowankowi
toruńskiego klubu, bo w pierwszej i trzeciej serii miał się zmierzyć z duetami
seniorów GKM-u, ale jadąc z pól wewnętrznych, które w dotychczasowych meczach na
Motoarenie były statystycznie tymi najkorzystniejszymi. Z kolei z pól
zewnętrznych Przedpełski miał mierzyć się najpierw z jednym z juniorów gości, a
potem z Frederikiem Jakobsenem i Glebem Czugunowem. I właśnie na pokonaniu przez
Przedpełskiego, tego ostatniego trenerowi Sawinie najbardziej zależało, bo
zawodnicy przed biegami nominowanymi mieli pojedynkować się między sobą aż
trzykrotnie.
Ostatecznie Apator Toruń pokonał GKM Grudziądz i pogrążył rywala zza miedzy w
chaosie. Grudziądzanie znów nie mogli liczyć na Nickiego Pedersena i wymarzone
play-offy, stały się dla przyjezdnym coroczną walka o utrzymanie.
Derby rozpoczęły się od mocnego uderzenia Apatora 5:1. Najlepiej spod taśmy
ruszył Paweł Przedpełski, a w ślad za nim ruszył Patryk Dudek. Byłego
wicemistrza świata atakami nękał Wadim Tarasienko, jednakże Dudek nie popełniał
błędów. Daleko z tyłu jechał Gleb Czugunow, który bardzo widocznie przegrał
moment startowy. W wyścigu młodzieżowym znakomicie wystartował Krzysztof
Lewandowski. Imponował on również prędkością na dystansie, dzięki temu dowiózł
pewne zwycięstwo do mety. Za nim uplasowała się para GKM-u.
W trzeciej gonitwie świetną szarżą na pierwszym okrążeniu popisał się Emil
Sajfutdinow. Baszkir jest w tym sezonie niesamowicie szybki i tym razem również
popisał się swoją prędkością. W trakcie biegu na drugą pozycję przedarł się Max
Fricke, wyprzedzając wolnego Nickiego Pedersena. Walki nie nawiązał Wiktor
Lampart. Pierwszą serię startów zamknęło nam drugie podwójne zwycięstwo Aniołów.
Fenomenalnie spisał się Lewandowski, wygrywając swój drugi wyścig. W ślad za nim
udał się Robert Lambert, dzięki czemu gospodarze prowadzili po pierwszych
czterech biegach 16:8.
Znakomitym startem w biegu piątym popisał się Wiktor Lampart. Wychowanek
rzeszowskiej Stali nie oddał prowadzenia do samej mety. Drugi był Tarasienko,
który ponownie jak w swoim pierwszym starcie nękał atakami swojego rywala.
Ostatecznie wyścig zakończył się zwycięstwem KS Apatora 4:2, bo Jakobsen nie
zagroził trzeciemu Dudkowi nawet w najmniejszym procencie. Kosmiczną dyspozycją
Sajfutdinowa delektowaliśmy się także w szóstej gonitwie. W niej Rosjanin z
polskim paszportem uciekł zdecydowanie do przodu, a za nim kompletnie nic się
nie działo.
Inaczej było w biegu siódmym, gdzie najwięcej działo się wokół Nickiego
Pedersena. Duńczyk bardzo dobrze wyszedł spod taśmy i gnał po dwa punkty.
3-krotny mistrz świata nie poradził sobie jednak z przyczepną nawierzchnią i
odpuścił ściganie na trzecim okrążeniu. Dzięki temu gospodarze z Torunia wygrali
podwójnie i prowadzili po siedmiu biegach 28:14.
Za wiele ścigania w piątkowym spotkania na Motoarenie nie oglądaliśmy, ale z
pewnością gonitwa numer siedem należała do tych szczególnie interesujących. Nie
za dobrze ze startu ruszył Sajfutdinow, który dwoił się i troił, aby przedrzeć
się na pierwsze miejsce. Lider gospodarzy, co zamierzał, to uczynił i w
efektownie przemknął obok Jakobsena, dając biegowy remis swojemu zespołowi.
Można powiedzieć standardowo ze spotkania ponownie wycofał się Nicki Pedersen.
Kapitan GKM-u Grudziądz miał wyraźne problemy ze zdrowiem i nie był w stanie
rywalizować. O ile jazda na prostych nie była wielkim problemem i trzykrotny
mistrz świata podejmował walkę, o tyle miał duże problemy z wjeżdżaniem w łuki.
Duńczyka w jego trzecim starcie zastąpił rodak Frederik Jakobsen, który swoją
zadanie wypełnił wzorowo. Jakobsen wygrał bieg ze sporą przewagą, dzięki czemu
goście nie odrabiali strat, ale również nie tracili dystansu do Aniołów. A w
przypadku Pedersena kamery TV pokazały, że Duńczyk przebrał się w dres i
doradzał kolegom z zespołu i rady te były na tyle skuteczne, że goście w
czwartej serii zaczęli odrabiać staty. W niej po pierwszą trójkę w Ekstralidze
pomknął Wadim Tarasienko, a następnie Max Fricke rozprowadził towarzystwo z
Torunia i Gołębie odrobili tym samym cztery punkty w dwóch gonitwach. Wszystko
co zdobyli, to stracili w biegu trzynastym. Wówczas start przespał
Australijczyk, nieświadomie blokując przy krawężniku Tarasienkę. Gospodarze
wykorzystali ten moment, a dokładniej Lambert i Sajfutdinow, pieczętując
zwycięstwo w meczu. Przed zawodnikami, były jednak jeszcze dwie gonitwy
nominowane.
A pierwszej z nich ogromnych pech dopadł Wadima Tarasienkę, który prowadził
przez ponad trzy okrążenia, ale pod sam koniec wyścigu posłuszeństwa odmówił
zatarty silnik. Przez to gospodarze wygrali kolejny bieg 5:1, powiększając swoją
przewagę. W ostatniej odsłonie podobny przypadek spotkał Lamberta, ale defekt
miał miejsce już podczas pierwszego okrążenia. Wykorzystali to goście z
Grudziądza, którzy ograli Lewandowskiego startującego za życzliwego Sajfutdinowa,
który oddał swój bieg juniorowi i zniwelowali straty w meczu do czternastu
punktów, przegrywając ostatecznie 38:52.
Podsumowując. Mecz piątej kolejki przyniósł ulgę fanom z Torunia i dał wskazówkę, jak należy przygotować tor na Motoarenie w kolejnych spotkaniach. Natomiast grudziądzanie mieli nad czym myśleć, bo GKM nie przypominał drużyny, a bardziej zlepek indywidualności, a ta największa nie jest w stanie poradzić sobie z trudniejszą nawierzchnią. W efekcie zespół Janusza Ślączki już po pięciu meczach nie musiał się martwić play-offami, ale powinien myśleć o walce o utrzymaniu w Ekstralidze.
Po spotkaniu powiedzieli:
Robert Sawina - trener z Torunia - Z pewnością mieliśmy trudny okres wcześniej.
Liczymy w tym meczu na przełamanie, by podnieść morale drużyny. Dokonaliśmy
szeregu różnych podsumowań tego co było. Liczę, że po meczu z GKM-em zakończymy
dyskusję na temat poziomu sportowego naszej drużyny. U Patryka Dudka widać
konkretną zmianę zarówno w charakterystyce jazdy, jak i w jego czasach. Każdy z
zawodników jest pozytywnie nastawiony po treningu i liczymy, że kolejne mecze
wygramy jako zespół, bo to jest tutaj najważniejsze. A w tym meczu zwycięstwo
nie było zagrożone, ale w drugiej odsłonie zawodów troszkę punktów pogubiliśmy.
Tam, gdzie liczyliśmy na podwyższenie przewagi, stało się inaczej. Każdy
zawodnik może być zadowolony, może poza Mateuszem Affeltem, który pogubił się w
ustawieniach. Na treningu wyglądał dobrze, a podczas meczu czegoś zabrakło. Na
szczęście ten tor pasował większości naszym zawodnikom i takie było założenie.
To my mamy się dobrze czuć na swoim obiekcie i na tym się koncentrowaliśmy.
Można powiedzieć, że to się udało. Cieszy mnie w końcówce gest Emila, aczkolwiek
ja do końca nie byłem przekonany, jeśli chodzi o tę decyzję. Gdzieś z tyłu głowy
jest to, że powinniśmy się skupić na maksymalnym wyniku. Emil słusznie wskazał,
że jedziemy o zupełnie coś innego i jedziemy do Grudziądza po zwycięstwo.
Dyskutowaliśmy na ten temat, z pewnością Emil patrzy przez pryzmat tego
wszystkiego, co było budowane w Lesznie. To jest istotne dla rozwoju juniorów.
Przystałem na to rozwiązanie, bo rzeczywiście musimy patrzeć pozytywnie na
rozwój zespołu. Biorę odpowiedzialność za decyzję.
Emil Sajfutdinow - Toruń - Tor na pewno się różnił, bo ostatnio był twardy, a dzisiaj trzymał. Fajnie się jechało. Było inaczej niż wcześniej. Nie było mnie na treningu wczoraj, bo miałem mieć mecz w Anglii. Przyjechałem dzisiaj "na świeżo". Udało się zdobyć dużo punktów, mamy dwa "oczka" do tabeli i to cieszy. Oddałem ostatni mój bieg juniorowi, bo jak chcemy walczyć o medale, to trzeba szkolić i dawać możliwości jazdy juniorom. Niech ta młodzież zbiera doświadczenie, które się jeszcze przyda w tym sezonie. Jak będziemy tak pracować, to zbudujemy jeszcze mocniejszy zespół.
Patryk Dudek - Toruń - Kibice mogli być zaniepokojeni poprzednimi meczami i tym, jak wyglądał nasz zespół. Po ostatnim zwycięstwie jestem jednak dobrej myśli. Wymagam od siebie dużo. Jeżeli wrócę do swojej normalnej dyspozycji, to uważam, że klub na tym zyska i także zacznie wygrywać więcej spotkań. Aura nas nie rozpieszcza. Wprawdzie trenujemy w tych samych porach, w których mamy wyznaczone mecze ligowe, ale to niestety często nie ma przełożenia. Pogoda się zmienia. Staramy się dopasować do warunków, co jednak nie zawsze wychodzi. W zeszłym roku powiedziałem, że jak będzie ciepło, to będę jechać i przylgnęła do mnie łatka tej ciepłej pogody. W trakcie meczu z GKM-em wiatry były dla mnie bardziej korzystne i było okej, miejmy nadzieję, że już tak pozostanie. Poza tym cieszę się z wygranej, bo odbiliśmy się od dna. Zdobyliśmy ważne punkty do tabeli i na tym nam zależało, bo zawsze jesteśmy bojowo nastawieni, jednak ostatnie porażki poniesione w słabym stylu sprawiły, że wokół klubu pojawiła się pewna otoczka. Może nie chodzi o to, że byliśmy w odwrocie, ale Paweł Przedpełski słusznie zauważył, że nie ma sensu dużo mówić, rozmyślać, tylko trzeba jechać i robić swoje. Każdy chce zdobywać punkty, wiemy co mamy robić. Musimy wyjść z założenia, żeby przemówiły czyny, a nie słowa i wtedy powinno być lepiej. Po meczu można pochwalić "Lewego", fajnie pojechał w dwóch biegach. To jest duży pozytyw. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że to jeszcze nie jestem ja. Szukamy dalej. Mogę potwierdzić, że szukaliśmy czegoś innego niż silniki Ryszarda Kowalskiego. Sprawa jest w toku. Jeśli chodzi o mnie, to w drugim starcie puściłem rękę od sprzęgła zbyt szybko i start poszedł na dwa razy. Efektem był słaby wyścig w moim wykonaniu. W trakcie meczu brakowało u mnie luzu. Mnie i mój team czeka sporo pracy.
Wadim Tarasienko - Grudziądz - Chciałbym pogratulować Apatorowi, bo pojechali dobre spotkanie. Tor nadawał się do walki. Do połowy zawodów szukałem optymalnych ustawień, aż w końcu udało się je znaleźć i dopasowałem odpowiednio motocykl. Nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo, bo jechaliśmy rezerwami taktycznymi i każdy miał podwójne obciążenie w seriach. Przyjdzie czas na to, żeby porozmawiać. Na pewno brakuje nam zawodników, którzy jechaliby ciągiem i dorzucali choćby drobne punkty. Ja dołączyłem do zespołu w trudnym momencie. Próbuję wnieść do drużyny adrenalinę, coś pozytywnego, żebyśmy walczyli i nie poddawali się. Wspieram chłopaków, jak tylko mogę. Nie poddawałem się, żeby wrócić do ścigania, więc czemu teraz mamy się poddawać? Zdobyłem "trójkę", cieszę się z tego podwójnie, bo długo czekałem na występy w Ekstralidze. Potem zerówka to już moja wina.
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl