2023-05-05 runda zasadnicza
for Nature Solution Apator Toruń - ZOOleszcz GKM Grudziądz
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 1 4 7 8 10 13 14 17 20 23 27 31 32 33 38    
1 Czugunow Gleb 0         1'     0   RT         1 1 57,69
2 Fricke Max     2     2     3     3 1   3 14   58,35
3 Tarasienko Wadim 1       2     1'     3   0 d1   7 1 56,77
4 Jakobsen Frederik       1 0     2   3 1       2' 9 1 57,71
5 Pedersen Nicki     1'       zdubl     RT     RT RT   1 1 58,40
6 Pludra Kacper   2   u           0   1   1   3   57,09
7R Rafalski Wiktor   1'         1         RT       2 1 57,55
8R Łobodziński Kacper                               -   57,91
klub Gospodarze 5 8 11 16 20 23 28 31 34 37 39 41 46 51 52     57,62
9 Przedpełski Paweł 3           2'   2   0     3   10 1 58,25
10 Lambert Robert       2'     3   1'       3   d1 9 2 57,70
11 Dudek Patryk 2'       1         2   2   2'   9 2 57,16
12 Lampart Wiktor     0   3         1' 2         6 1 57,63
13 Sajfutdinow Emil     3     3   3         2'   RZ 11 1 59,17
14 Lewandowski Krzysztof   3   3       0             1 7   57,67
15R Affelt Mateusz   0       0           0       0    
16R -                               - -  
Wariant Toru 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W ramach piątej kolejki spotkań władze ekstraligi zaplanowały debry Pomorza i Kujaw. Niestety nie tak początek sezonu wyobrażali sobie kibice obu drużyn, bo zarówno Toruń, jak i Grudziądz spisywały się poniżej oczekiwań. Jednak obiektywnie patrząc, zdecydowanie większy zawód był po stronie Aniołów, które w przedsezonowych opiniach ekspertów miały być jednym z faworytów i walczyć o medale. Postawa Apatora, była na tym etapie rozgrywek największym zaskoczeniem in minus, dlatego nikogo nie dziwiło, że przed meczem trudno było wskazać zwycięzcę tego pojedynku. Apator przy normalnej dyspozycji swoich liderów byłby zdecydowanym faworytem na własnym orze, ale po tym co pokazał w czterech pierwszych spotkaniach, nie było to takie pewne. Drużyna była kompletnie zagubiona i trudno było szukać pozytywów. Dla przykładu GKM pomimo problemów całkiem nieźle zaprezentował się w Krośnie, a nad występem Apatora najlepiej roztoczyć parasol milczenia. Formy nie miał Patryk Dudek, poniżej oczekiwań jeździł Robert Lambert, nierówny był Przedpełski, a formacja juniorska, na tle rywali była tylko nazwiskami w programie. Na szczęść szczęście świetnie prezentował się Emil Sajfutdinow i bez jego zaskakująco wysokiej skuteczności, w Toruniu byłaby kompletna żużlowa tragedia. Postawę drużyny przed meczem z lokalnym rywalem tak komentował kapitan Aniołów, Paweł Przedpełski: "Wyobrażałem sobie zupełnie inaczej te dwa ostatnie mecze wyjazdowe, a wyszło jak wyszło. Czasu nie cofniemy. Porażki może nie zniechęcają, co frustrują. Założenia były inne, jechaliśmy po zwycięstwo, a wyszło odwrotnie. To jest denerwujące. Być może ta złość sportowa wyjdzie nam na plus i ten wynik będzie inny. To nie jest tak, że nic nie funkcjonuje, bo każdy z nas się stara. Komunikacja w zespole jest. Jako drużyna czujemy się na siłach, aby odwrócić ten los. Nie pozostaje nic innego, jak tylko skupić się na tym co jest przed nami. Priorytetem jest starcie z GKM-em. Nikt nie siedzi z założonymi rękoma i przygotowujemy się ostro. Trzeba wyciągnąć wnioski z poprzednich meczów, aby nie popełniać tych samych błędów".
Z kolei były trener Tomasz Bajerski, nie chciał oceniać postawy Roberta Sawiny, ponieważ jak twierdził nie miał pojęcia, czy problemem jest tor lub jeszcze coś innego oraz jaka atmosfera panuje w toruńskiej drużynie. Dlatego skwitował krótko, że jego kolega po fachu musi sobie jakoś z tym wszystkim poradzić i skomentował szanse zespołu, który jeszcze nie tak dawno prowadził: "Nie wiem, czy GKM Grudziądz jest drużyną bardzo mocną, ponieważ jest tam dużo niewiadomych. Apatorowi za to będzie bardzo trudno wygrać jakiekolwiek spotkanie przy tak nierównej postawie niektórych zawodników. Jeżeli wszyscy jechaliby na swoim poziomie, to bez problemu torunianie by to wygrali. Myślę, że Apator Toruń jest drużyną mocniejszą, ale teraz żużel jest tak nieprzewidywalny, że nie wiadomo, kto odpali. Widać u Patryka Dudka nierówną formę. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale myślę, że Patryk jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że powinien do tego dojść i to unormować. To chyba właśnie jeden z największych problemów drużyny toruńskiej leży w tym, że Polak nie robi 10-12 punktów. W momencie, gdyby to zrobił w Lesznie i w Krośnie, to te mecze byłyby przez Apator wygrane i ich sytuacja byłaby zupełnie inna. Z kolei w Grudziądzu Tarasienko po przerwie jedzie naprawdę dobrze i myślę, że to będzie w miarę mocny punkt zespołu".
Dla zespołu problemem była też niepewna sytuacja w sztabie szkoleniowym. Po oddaniu się trenera do dyspozycji zarządu, zawodnicy choć byli profesjonalistami mogli czuć się zdezorientowani, ale nikt z władz Apatora Toruń nie widział żadnego powodu, by już na tym etapie sezonu wyciągać od kogokolwiek jakieś konsekwencje względem Roberta Sawiny. Zarówno trener, jak i zawodnicy mieli spokojnie przygotowywać się do kolejnych wyzwań i pracować nad tym, by w kolejnych meczach Ekstraligi prezentować się już nieco lepiej, a całą sytuację próbował uspokoić właściciel klubu który mówił: "Zupełnie nie rozumiem tej atmosfery strachu, która jest budowana wokół naszego klubu. Przegraliśmy u siebie ze Spartą Wrocław, ale mogę się założyć, że z tym zespołem nikt nie wygra. W Krośnie też nam nie poszło, ale proszę zwrócić uwagę w jakich warunkach torowych odbyły się zawody. Z kolei z Unią Leszno porażka była wkalkulowana. Naprawdę nie ma powodów do zmartwień. Chyba nikt nie sądził, że wygramy w tym roku wszystkie mecze. Robert Sawina wyjaśnił nam, że oddając się do dyspozycji zarządu, chciał w ten sposób zmotywować drużynę przed dwoma meczami wyjazdowymi. Wymyślił sobie coś takiego, ale mogę zapewnić, że nawet przez moment nie braliśmy dymisji pod uwagę. Jesteśmy zadowoleni z jego pracy, radzi sobie bardzo dobrze, a my nie widzimy, by drużyna miała jakiś gigantyczny problem. Nie ma powodów do siania paniki. Gdy patrzę w kalendarz to współczuję ekipom z Leszna, Grudziądza, czy Krosna. O naszych porażkach nikt za parę tygodni nie będzie pamiętał".
Drużyna grudziądzka też miała swoje problemy. Kreowany na lidera Nicki Pedersen zawodził na całej linii, a przyczyną były rozliczne kontuzje i urazy jakie dotykały Duńczyka. Efektem tego było odpuszczanie wyścigów na trudnych nawierzchniach i choć wielu rozumiało, że zdrowie jest najważniejsze, to nikt nie rozumiał dlaczego były mistrz świata rozmienia swoją karierę na drobne i nie wyleczy nabytych urazów, by wrócić w pełni sił i zachwycać swoją jazdą. Dość napisać, że na przestrzeni czterech dni, Duńczyk rozpoczął dwa mecze i żadnego nie dokończył. Po meczu Gołębi z Wilkami wyjaśnił, że ból pleców i ręki to pokłosie kontuzji jakiej nabawił się w marcu w lidze brytyjskiej. Z kolei w lidze Duńskiej również zawiódł swój zespół, bo w potyczce pomiędzy Esbjerg vs Holsted, zdobył zaledwie pięć punktów i nie wygrał ani jednego wyścigu. W swoim czwartym starcie przyjechał na metę ostatni, a przegrał z takimi zawodnikami jak Jonas Knudsen, Claus Vissing i Matias Nielsen. Jak się później okazało, był to ostatni wyścig Pedersena w tym meczu. Do kolejnego już nie wyjechał, a po meczu mówił: "Niestety wciąż nie daję rady na pewnych torach i ból staje się zbyt silny". Duńczykowi nie można było jednak odmówić zaangażowania, bo potrafił on poświęcić rodziną uroczystość na rzecz występu w spotkaniu z Apatorem Toruń. Oto bowiem jego córka Mikkeline w dniu zawodów miała pierwszą komunię świętą i jeszcze w południe czterdziestosześciolatek był obecny w kościele, gdzie towarzyszył swojej pociesze. Później lider GKM-u wsiadł na pokład prywatnego samolotu i udał się w podróż do Polski: "Opuściłem imprezę mojej córki i teraz lecę prywatnym samolotem do Torunia na mecz ligowy" - pisał były mistrz świata w mediach społecznościowych. Gdyby nie decyzja o transporcie drogą lotniczą, Pedersen nie miałby szans, aby zdążyć z uroczystości córki na toruńską Motoarenę. Podróż samochodem zajęłaby mu co najmniej dziewięć godzin. Natomiast samolot doleciał do Torunia w niespełna półtorej godziny.
Nie zmieniało to faktu, że zagadką ciągle pozostawała forma zawodnika, bo ewentualne dalsze kłopoty zdrowotne Pedersena, oznaczały kłopoty GKM-u. I choć przyjezdni jak wspomniano dysponowali lepszymi juniorami od miejscowych, głównie z uwagi na postać Kacpra Pludry, ale nie miał on szans na to, by zastąpić lidera jeden do jednego. W tej sytuacji większej odpowiedzialności za wynik oczekiwano od Maxa Fricke, który niestety nie notował zbyt dobrego początku sezonu, ale należało pamiętać, że był to zawodnik mający w dorobku triumf w toruńskiej imprezie GP.
Patrząc na problemy gości, Robert Sawina ciągle wierzył w swoich podopiecznych:
"Jesteśmy tuż przed spotkaniem, które na tą chwilę jest dla nas najważniejsze. Liczymy na to, że w końcu wszystko się zazębi i pojedziemy po dwa punkty. Wcześniej wierzyliśmy, że wszystko nam się poukłada, lecz niestety się nie udało. Przed nami spotkanie na naszym torze, więc wierzę, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Wiadomo, że my i GKM mamy największe problemy jeżeli chodzi o tabelę. Wszystko jest tak, jak być powinno, a wyniku brakuje, stąd też jesteśmy przybici taką sytuacją. Nie może to jednak wpłynąć na to, że zawodnicy nie będą czuli własnej wartości. Ja, jako były sportowiec, nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż odbicie się od dna, w którym na tę chwilę jesteśmy. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Najważniejsze, by z tego dołka jak najszybciej wyjść". Trener nie zdecydował się jednak na wielkie roszady w składzie i w zestawieniu na domowym torze jedynie zamienił miejscami Pawła Przedpełskiego i Roberta Lamberta. Pozostali jeźdźcy utrzymali numery, które menadżer przypisał im w starciu z rywalem z Wrocławia. Dokonana zmiana miała pomóc wychowankowi toruńskiego klubu, bo w pierwszej i trzeciej serii miał się zmierzyć z duetami seniorów GKM-u, ale jadąc z pól wewnętrznych, które w dotychczasowych meczach na Motoarenie były statystycznie tymi najkorzystniejszymi. Z kolei z pól zewnętrznych Przedpełski miał mierzyć się najpierw z jednym z juniorów gości, a potem z Frederikiem Jakobsenem i Glebem Czugunowem. I właśnie na pokonaniu przez Przedpełskiego, tego ostatniego trenerowi Sawinie najbardziej zależało, bo zawodnicy przed biegami nominowanymi mieli pojedynkować się między sobą aż trzykrotnie.

Ostatecznie Apator Toruń pokonał GKM Grudziądz i pogrążył rywala zza miedzy w chaosie. Grudziądzanie znów nie mogli liczyć na Nickiego Pedersena i wymarzone play-offy, stały się dla przyjezdnym coroczną walka o utrzymanie.
Derby rozpoczęły się od mocnego uderzenia Apatora 5:1. Najlepiej spod taśmy ruszył Paweł Przedpełski, a w ślad za nim ruszył Patryk Dudek. Byłego wicemistrza świata atakami nękał Wadim Tarasienko, jednakże Dudek nie popełniał błędów. Daleko z tyłu jechał Gleb Czugunow, który bardzo widocznie przegrał moment startowy. W wyścigu młodzieżowym znakomicie wystartował Krzysztof Lewandowski. Imponował on również prędkością na dystansie, dzięki temu dowiózł pewne zwycięstwo do mety. Za nim uplasowała się para GKM-u.
W trzeciej gonitwie świetną szarżą na pierwszym okrążeniu popisał się Emil Sajfutdinow. Baszkir jest w tym sezonie niesamowicie szybki i tym razem również popisał się swoją prędkością. W trakcie biegu na drugą pozycję przedarł się Max Fricke, wyprzedzając wolnego Nickiego Pedersena. Walki nie nawiązał Wiktor Lampart. Pierwszą serię startów zamknęło nam drugie podwójne zwycięstwo Aniołów. Fenomenalnie spisał się Lewandowski, wygrywając swój drugi wyścig. W ślad za nim udał się Robert Lambert, dzięki czemu gospodarze prowadzili po pierwszych czterech biegach 16:8.
Znakomitym startem w biegu piątym popisał się Wiktor Lampart. Wychowanek rzeszowskiej Stali nie oddał prowadzenia do samej mety. Drugi był Tarasienko, który ponownie jak w swoim pierwszym starcie nękał atakami swojego rywala. Ostatecznie wyścig zakończył się zwycięstwem KS Apatora 4:2, bo Jakobsen nie zagroził trzeciemu Dudkowi nawet w najmniejszym procencie. Kosmiczną dyspozycją Sajfutdinowa delektowaliśmy się także w szóstej gonitwie. W niej Rosjanin z polskim paszportem uciekł zdecydowanie do przodu, a za nim kompletnie nic się nie działo. Inaczej było w biegu siódmym, gdzie najwięcej działo się wokół Nickiego Pedersena. Duńczyk bardzo dobrze wyszedł spod taśmy i gnał po dwa punkty. 3-krotny mistrz świata nie poradził sobie jednak z przyczepną nawierzchnią i odpuścił ściganie na trzecim okrążeniu. Dzięki temu gospodarze z Torunia wygrali podwójnie i prowadzili po siedmiu biegach 28:14.
Za wiele ścigania w piątkowym spotkania na Motoarenie nie oglądaliśmy, ale z pewnością gonitwa numer siedem należała do tych szczególnie interesujących. Nie za dobrze ze startu ruszył Sajfutdinow, który dwoił się i troił, aby przedrzeć się na pierwsze miejsce. Lider gospodarzy, co zamierzał, to uczynił i w efektownie przemknął obok Jakobsena, dając biegowy remis swojemu zespołowi. Można powiedzieć standardowo ze spotkania ponownie wycofał się Nicki Pedersen. Kapitan GKM-u Grudziądz miał wyraźne problemy ze zdrowiem i nie był w stanie rywalizować. O ile jazda na prostych nie była wielkim problemem i trzykrotny mistrz świata podejmował walkę, o tyle miał duże problemy z wjeżdżaniem w łuki. Duńczyka w jego trzecim starcie zastąpił rodak Frederik Jakobsen, który swoją zadanie wypełnił wzorowo. Jakobsen wygrał bieg ze sporą przewagą, dzięki czemu goście nie odrabiali strat, ale również nie tracili dystansu do Aniołów. A w przypadku Pedersena kamery TV pokazały, że Duńczyk przebrał się w dres i doradzał kolegom z zespołu i rady te były na tyle skuteczne, że goście w czwartej serii zaczęli odrabiać staty. W niej po pierwszą trójkę w Ekstralidze pomknął Wadim Tarasienko, a następnie Max Fricke rozprowadził towarzystwo z Torunia i Gołębie odrobili tym samym cztery punkty w dwóch gonitwach. Wszystko co zdobyli, to stracili w biegu trzynastym. Wówczas start przespał Australijczyk, nieświadomie blokując przy krawężniku Tarasienkę. Gospodarze wykorzystali ten moment, a dokładniej Lambert i Sajfutdinow, pieczętując zwycięstwo w meczu. Przed zawodnikami, były jednak jeszcze dwie gonitwy nominowane.
A pierwszej z nich ogromnych pech dopadł Wadima Tarasienkę, który prowadził przez ponad trzy okrążenia, ale pod sam koniec wyścigu posłuszeństwa odmówił zatarty silnik. Przez to gospodarze wygrali kolejny bieg 5:1, powiększając swoją przewagę. W ostatniej odsłonie podobny przypadek spotkał Lamberta, ale defekt miał miejsce już podczas pierwszego okrążenia. Wykorzystali to goście z Grudziądza, którzy ograli Lewandowskiego startującego za życzliwego Sajfutdinowa, który oddał swój bieg juniorowi i zniwelowali straty w meczu do czternastu punktów, przegrywając ostatecznie 38:52.

Podsumowując. Mecz piątej kolejki przyniósł ulgę fanom z Torunia i dał wskazówkę, jak należy przygotować tor na Motoarenie w kolejnych spotkaniach. Natomiast grudziądzanie mieli nad czym myśleć, bo GKM nie przypominał drużyny, a bardziej zlepek indywidualności, a ta największa nie jest w stanie poradzić sobie z trudniejszą nawierzchnią. W efekcie zespół Janusza Ślączki już po pięciu meczach nie musiał się martwić play-offami, ale powinien myśleć o walce o utrzymaniu w Ekstralidze.

Po spotkaniu powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Z pewnością mieliśmy trudny okres wcześniej. Liczymy w tym meczu na przełamanie, by podnieść morale drużyny. Dokonaliśmy szeregu różnych podsumowań tego co było. Liczę, że po meczu z GKM-em zakończymy dyskusję na temat poziomu sportowego naszej drużyny. U Patryka Dudka widać konkretną zmianę zarówno w charakterystyce jazdy, jak i w jego czasach. Każdy z zawodników jest pozytywnie nastawiony po treningu i liczymy, że kolejne mecze wygramy jako zespół, bo to jest tutaj najważniejsze. A w tym meczu zwycięstwo nie było zagrożone, ale w drugiej odsłonie zawodów troszkę punktów pogubiliśmy. Tam, gdzie liczyliśmy na podwyższenie przewagi, stało się inaczej. Każdy zawodnik może być zadowolony, może poza Mateuszem Affeltem, który pogubił się w ustawieniach. Na treningu wyglądał dobrze, a podczas meczu czegoś zabrakło. Na szczęście ten tor pasował większości naszym zawodnikom i takie było założenie. To my mamy się dobrze czuć na swoim obiekcie i na tym się koncentrowaliśmy. Można powiedzieć, że to się udało. Cieszy mnie w końcówce gest Emila, aczkolwiek ja do końca nie byłem przekonany, jeśli chodzi o tę decyzję. Gdzieś z tyłu głowy jest to, że powinniśmy się skupić na maksymalnym wyniku. Emil słusznie wskazał, że jedziemy o zupełnie coś innego i jedziemy do Grudziądza po zwycięstwo. Dyskutowaliśmy na ten temat, z pewnością Emil patrzy przez pryzmat tego wszystkiego, co było budowane w Lesznie. To jest istotne dla rozwoju juniorów. Przystałem na to rozwiązanie, bo rzeczywiście musimy patrzeć pozytywnie na rozwój zespołu. Biorę odpowiedzialność za decyzję.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Tor na pewno się różnił, bo ostatnio był twardy, a dzisiaj trzymał. Fajnie się jechało. Było inaczej niż wcześniej. Nie było mnie na treningu wczoraj, bo miałem mieć mecz w Anglii. Przyjechałem dzisiaj "na świeżo". Udało się zdobyć dużo punktów, mamy dwa "oczka" do tabeli i to cieszy. Oddałem ostatni mój bieg juniorowi, bo jak chcemy walczyć o medale, to trzeba szkolić i dawać możliwości jazdy juniorom. Niech ta młodzież zbiera doświadczenie, które się jeszcze przyda w tym sezonie. Jak będziemy tak pracować, to zbudujemy jeszcze mocniejszy zespół.

Patryk Dudek - Toruń - Kibice mogli być zaniepokojeni poprzednimi meczami i tym, jak wyglądał nasz zespół. Po ostatnim zwycięstwie jestem jednak dobrej myśli. Wymagam od siebie dużo. Jeżeli wrócę do swojej normalnej dyspozycji, to uważam, że klub na tym zyska i także zacznie wygrywać więcej spotkań. Aura nas nie rozpieszcza. Wprawdzie trenujemy w tych samych porach, w których mamy wyznaczone mecze ligowe, ale to niestety często nie ma przełożenia. Pogoda się zmienia. Staramy się dopasować do warunków, co jednak nie zawsze wychodzi. W zeszłym roku powiedziałem, że jak będzie ciepło, to będę jechać i przylgnęła do mnie łatka tej ciepłej pogody. W trakcie meczu z GKM-em wiatry były dla mnie bardziej korzystne i było okej, miejmy nadzieję, że już tak pozostanie. Poza tym cieszę się z wygranej, bo odbiliśmy się od dna. Zdobyliśmy ważne punkty do tabeli i na tym nam zależało, bo zawsze jesteśmy bojowo nastawieni, jednak ostatnie porażki poniesione w słabym stylu sprawiły, że wokół klubu pojawiła się pewna otoczka. Może nie chodzi o to, że byliśmy w odwrocie, ale Paweł Przedpełski słusznie zauważył, że nie ma sensu dużo mówić, rozmyślać, tylko trzeba jechać i robić swoje. Każdy chce zdobywać punkty, wiemy co mamy robić. Musimy wyjść z założenia, żeby przemówiły czyny, a nie słowa i wtedy powinno być lepiej. Po meczu można pochwalić "Lewego", fajnie pojechał w dwóch biegach. To jest duży pozytyw. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że to jeszcze nie jestem ja. Szukamy dalej. Mogę potwierdzić, że szukaliśmy czegoś innego niż silniki Ryszarda Kowalskiego. Sprawa jest w toku. Jeśli chodzi o mnie, to w drugim starcie puściłem rękę od sprzęgła zbyt szybko i start poszedł na dwa razy. Efektem był słaby wyścig w moim wykonaniu. W trakcie meczu brakowało u mnie luzu. Mnie i mój team czeka sporo pracy.

Wadim Tarasienko - Grudziądz - Chciałbym pogratulować Apatorowi, bo pojechali dobre spotkanie. Tor nadawał się do walki. Do połowy zawodów szukałem optymalnych ustawień, aż w końcu udało się je znaleźć i dopasowałem odpowiednio motocykl. Nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo, bo jechaliśmy rezerwami taktycznymi i każdy miał podwójne obciążenie w seriach. Przyjdzie czas na to, żeby porozmawiać. Na pewno brakuje nam zawodników, którzy jechaliby ciągiem i dorzucali choćby drobne punkty. Ja dołączyłem do zespołu w trudnym momencie. Próbuję wnieść do drużyny adrenalinę, coś pozytywnego, żebyśmy walczyli i nie poddawali się. Wspieram chłopaków, jak tylko mogę. Nie poddawałem się, żeby wrócić do ścigania, więc czemu teraz mamy się poddawać? Zdobyłem "trójkę", cieszę się z tego podwójnie, bo długo czekałem na występy w Ekstralidze. Potem zerówka to już moja wina.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt