2022-09-04 runda play-off półfinał
Motor Lublin - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 4 6 7 12 16 18 19 20 24 25 28 31 34 36    
1 Dudek Patryk 1'     1   3     0   1     1'   7 2 66,94
2 Holder Jack     0     1   1 RT     1'   RT   3 1 66,66
3 Przedpełski Paweł 2       2'     0     u4   3 2 0 9 1 66,49
4 zastępstwo zawodnika
z Rosji
      ZZ ZZ     ZZ     ZZ         -   66,92
5 Lambert Robert     2   3   2   1 3     0   2 13   66,06
6 Lewandowski Krzysztof   0!   0           1           1   66,46
7R Affelt Mateusz   1         0         RT       1   66,07
8R Zieliński Denis                       2       2   66,64
klub Gospodarze 3 8 12 17 18 20 24 29 34 36 41 44 47 50 54     66,59
9 Hampel Jarosław 3       1   1   2'   2'       3 12 2 67,20
10 Bowes Fraser       RZ     RZ   RZ       RZ RZ   -   66,80
11 Drabik Maksym 0   1   0         RZ   0   RZ   1   67,64
12 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ   ZZ         ZZ ZZ         -   66,68
13 Michelsen Mikkel     3     2   2'     3   1   RZ 10 1 66,26
14 Cierniak Mateusz   3   3       3   2       3   14   66,79
15R Lampart Wiktor   2'       0           3     1 6 1  
16R Kubera Dominik       2'     3   3 d2     2 0   10 1  
Wariant Tor 2 Sędzia

Krzysztof Meyze

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Apator na rewanżowe spotkanie półfinałowe do Lublina jechał z dziesięciopunktową zaliczką. Była to zaliczka bezpieczna, ale jednocześnie w Toruniu doskonale zadawano sobie sprawę z siły rywala. Dodatkowo Lublinianie potrafili sobie poradzić z presją i odrabianiem strat. Wystarczy wspomnieć rok 2018, gdy lubelski zespół odprawił z kwitkiem ROW Rybnik, odrabiając 14 punktów przewagi i zameldował się w Ekstralidze. Oczywiście skala pojedynku w roku 2022 była zupełnie inna, ale lublinianie byli dominatorem na własnym torze, na którym nie mieli w zwyczaju przegrywać.

Ustawienie pary Jarosław Hampel i Maksym Drabik na otwarcie stało się już tradycją w szeregach Koziołków, a Hampel, który ze swoimi znakomitymi startami zazwyczaj kończył pierwszy wyścig jako zwycięzca mógł w pierwszej fazie zawodów zrobić przewagę na liderach Aniołów. Chimeryczny był z kolei Drabik, dlatego od postawy tego niepokornego zawodnika zależało czy Motor wejdzie w mecz na wysokim poziomie. Kluczem do sukcesu miała jednak okazać się taktyka oraz znak zapytania przy Mikkelu Michelsenie, który w bólach jechał podczas pierwszego meczu półfinałowego. Duńczyk zdobył co prawda sześć punktów i choć zapowiadał swoją obecność w rewanżu nikt nie był pewny jego dyspozycji. Na szali wyniku znaczną wagę stanowili także juniorzy. Na papierze Motor miał zdecydowaną przewagę, bo w Toruniu swoje zrobił Wiktor Lampart, ale zawiódł Mateusz Cierniak, którego dorobek zwarzywszy na dyspozycję Michelsena, był lublinianom potrzebny jak tlen. Z drugiej strony Krzysztof Lewandowski i Mateusz Affelt pokazali w Toruniu, że mogą sprawić niespodziankę i nawet remis w biegu juniorskim mógł pomóc Aniołom w walce o finał.
Wśród żółto-niebiesko-białych istotna była postawa Patryka Dudka i Pawła Przedpełskiego, którzy mieli otwierać mecz przy alejach Zygmuntowskich. Wicemistrz świata z 2017 w ostatnich spotkaniach notował bardzo słabe wyniki. I choć nie uskarżał się na swój stan zdrowia, to niewielu wiedziało, że Duzers startował z bólem po kontuzjach jakich doznał jeszcze w okresie, gdy był zawodnikiem zielonogórskim. Nie chcąc burzyć przedsezonowego toku przygotowań zawodnik zrezygnował z operacji usunięcia metalowych wzmocnień w ręce, ale zabieg ten był konieczny po sezonie 2022. Zatem dyspozycja krajowego lidera Apatora była zagadką, ale też kluczowa dla utrzymania przewagi wywalczonej na Motoarenie.
Atutem gości był Robert Lambert, który owal w Lublinie zna jak własną kieszeń, bowiem w przeszłości zdobywał punkty z Koziołkiem na plastronie. Po stronie Roberta Sawiny leżało podobnie jak w zespole lubelskim, odpowiednie żonglowanie rezerwami, a Lambert miał być wykorzystany do maksimum w tej roli. W prawdziwego bohatera mógł z kolei przemienić się Jack Holder, który zawiódł podczas ćwierćfinału. Jego dobry występ w półfinale, mógł szybko sprawić, że słaba dyspozycja z poprzednich spotkań poszłaby w zapomnienie i ucięte zostałyby spekulacje o rzekomym odpuszczeniu meczu przez Jacka, który odchodził z Torunia i jeszcze w trakcie sezonu doszedł do porozumienia z Motorem Lublin. Mimo wielu niewiadomych w Toruniu była wielkaa wiara w końcowy sukces, a szanse swojej byłej drużyny przed meczem ocenił najlepszy zawodnik w historii klubu Wojciech Żabiałowicz:
"Apator łatwo pola nie oddał i fajnie, że jest taki wynik. Motor przyjechał do Torunia trochę nastroszony. Sytuację pokrzyżował im upadek Michelsena. Czwórka seniorów Apatora pojechała pozytywnie i 50:40 jest dla torunian sukcesem. Jedziemy do Lublina z podniesionymi głowami, ale wszystko zależy od pierwszych biegów, jak to się ułoży. W Lublinie jest wymagający tor. Inny jest pierwszy łuk, a inny drugi. Jestem za Apatorem, awans do finału Ekstraligi z taką drużyną byłby sukcesem. Motor ma jednak więcej klasowych zawodników. Pamiętajmy też, że lublinianom w pierwszym meczu przeszkodziła kontuzja Michelsena".

Ostatecznie Motor Lublin z łatwością rozprawił się z Apatorem Toruń i awansował do finału Ekstraligi. Gospodarze tak jak w całym sezonie pokazali, że nie mieli słabych punktów. Honor gości próbował ratować Robert Lambert, ale nie miał wsparcia w kolegach. Początek spotkania pokazał, że Koziołki u siebie są zupełnie inną drużyną. Pomimo niezłej postawy ekipy z Torunia w pierwszym biegu i wywalczonym remisie, to w dalszych wyścigach przyjezdni znacząco ustępowali pola gospodarzom. Świetnie spod taśmy ruszał Jarosław Hampel, u Mikkela Michelsena nie było widać skutków kontuzji, a Mateusz Cierniak znajdował się poza zasięgiem rywali. Efekt? Już po czterech wyścigach gospodarze odrobili stratę z Torunia i mogli skupić się na walce o awans do wielkiego finału. Apator nie zamierzał jednak odpuszczać i imponująco rozpoczął drugą serię zawodów wygrywając 5:1. Wszystko za sprawą dobrze dysponowanych Roberta Lambert i Pawła Przedpełskiego, którzy najlepiej pokazali się w pierwszej serii startów i podtrzymali tę dyspozycję w kolejnych wyścigach. Również Patryk Dudek odnalazł szybkość w swoim sprzęcie i w efektownym stylu Mikkela Michelsena i przewaga Motoru stopniała do czterech punktów (20:16), a w dwumeczu na prowadzeniu ponownie znalazły się "Anioły". To był jednak pierwszy i ostatni zryw w wykonaniu Aniołów, bo Jack Holder choć starał się coś zdziałać na dystansie, to ponownie był mało skuteczny i rollercoaster emocji w Lublinie trwał dalej. Po tym jak Motor stracił kilka punktów, w trzeciej serii wyprowadził dwa mocne ciosy w stosunku 5:1. Wszystko za sprawą świetnie dysponowanego Cierniaka, który razem z Michelsenem przywieźli pewne podwójne zwycięstwo. Manewr ten powtórzyli bieg później Kubera i Hampel. W biegu jedenastym głównym aktorem był Robert Lambert, który w stylu Joe Screena wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do mety, a pech chciał, że Kuberze spadł łańcuch i Toruń wygrał 4:2, ale po trzech seriach przegrywał dwunastoma punktami.
Ostatnia seria również padła łupem gospodarzy. Otworzyli oni ją koncertowo wygrywając 5:1, dzięki szybkim tego dnia Michelsenowi i Hampelowi. Z każdym biegiem goście mieli coraz większe problemy z odczytaniem nawierzchni, a na domiar złego jadący jako zastępstwo zawodnika nieatakowany przez nikogo Przedpełski upadł na ostatniej pozycji. Kolejne wyścigi kończyły się remisowo ze wskazaniem na gospodarzy. Torunianie przed biegami nominowanymi mieli jeszcze matematyczne szanse na awans, lecz musieli zwyciężyć podwójnie w dwóch ostatnim biegach. Niestety trener Sawina nie zawiódł się tylko na Robercie Lambercie, który dwoił się i troił na dobrze sobie znanym lubelskim torze, ale na niewiele to się zdało, bo Patryk Dudek i Paweł Przedpełski dobre biegi przeplatali słabszymi. Jeśli do tego dodać nieistniejącego Jacka Holdera, który był tylko cieniem zawodnika kreowanego na jednego z liderów, to trudno było spodziewać się pozytywnych rozstrzygnięć na korzyść przyjezdnych. Nic więc dziwnego, że gdy przed biegami nominowanymi Motor prowadził 47:31, tylko najwięksi pesymiści z Lublina i najwięksi optymiści z Torunia wieszczyli inny scenariusz niż tryumf gospodarzy.

Niestety sportowe święto zakłócili po czternastym biegu pseudokibice z sektora gości, którzy starli się z ochroną. Na tor poleciały różne przedmioty. Niektórzy niszczyli też ogrodzenie. Pseudofanów Apatora próbował uspakajać spiker zawodów, a także kibice Motoru Lublin. Gdy to nie pomagało spotkanie w Lublinie musiało zostać przerwane, aż do momentu opanowania sytuacji. W czasie tych zamieszek po użyciu przez ochronę gazu, ucierpiał jeden z toruńskich kibiców, który wymagał interwencji służb medycznych. Sytuację udało się opanować dopiero po kilku minutach i sędzia Krzysztof Meyze włączył zielone światło dla uczestników ostatniego wyścigu, w którym obolały Mikkel Michelsen został w parku maszyn, a jego miejsce zajął pod taśmą zajął Wiktor Lampart. To jednak nie osłabiło siły rażenia gospodarzy, bo lubelski junior wspólnie z Jarosławem Hampelem ponownie  nie dał żadnych szans torunianom i wygrywając 4:2 ustalił wynik meczu na 54:36.

Podsumowując. Motor po raz kolejny potwierdził, że w sezonie 2022 miał jeden cel - awans do finału Ekstraligi. Cel został osiągnięty i Koziołki po raz drugi z rzędu zameldowały się w wielkim finale Ekstraligi. Rok temu uległy w nim Sparcie Wrocław, zaś w sezonie 2022 miay zrobić wszystko by poprawić swój wynik i zdobyć pierwszy złoty medal w historii klubu. W rewanżowym meczu półfinałowym zawiódł co prawda Maksym Drabik, który dołożył zaledwie jedno "oczko" do dorobku drużyny, ale z nawiązką nadrobili tę stratę młodzieżowcy, którzy po raz kolejny pokazali, że są jedną z najlepszych par juniorskich w Ekstralidze. Najlepszy mecz w sezonie odjechał Mateusz Cierniak, który tylko raz musiał uznać wyższość rywala. To właśnie ten młodzieżowiec postawił przysłowiową "kropkę nad i" wygrywając w biegu czternasty. Ponadto kapitalne występy zaliczyli pozostali zawodnicy, którzy wypracowali taką przewagę, że Mikkel Michelsen mógł w biegu piętnastym oddać swój start Wiktorowi Lampartowi. Warto też wspomnieć, że gospodarze spotkania byli idealnie spasowani torem i nie dość, że wygrywali starty to potrafili wyszarpać punkty także na dystansie.
Ekipa toruńska była jakby przeciwnością swojego rywala. Anioły zameldowały się w Lublinie bez tak zwanej drugiej linii, ale też bez młodzieżowców. Dodatkowo po raz kolejny przeciętne zawody odjechał Patryk Dudek, który tylko raz zameldował się na linii mety na pierwszym miejscu. Jedynie Robert Lambert i Paweł Przedpełski robili wszystko by to zespół z Torunia był w finale. Gościom zdecydowanie zabrakło wsparcia pozostałych kolegów, a zwłaszcza młodzieżowców. Team z Torunia mimo porażki nie kończył sezonu, bo miał walczyć o brązowy krążek z największym przegranym sezonu Włókniarzem Częstochowa.

Po zawodach powiedzieli:
Adam Krużyński
- członek Rady Nadzorczej Apatora Toruń - Trafiliśmy na wyjątkowy mecz Mateusza Cierniaka, który pojechał najlepsze zawody w życiu i być może takie, które mu się zapewne długo nie zdarzą. Zabrakło nam też agresji, zadziorności i próby walki do końca. Od szóstego biegu byliśmy pasywni w jeździe i po przegranych startach stawka dojeżdżała do mety tak, jak wyjeżdżała spod taśmy.
Mamy wewnątrz zespołu taki moment, w którym podejmujemy pewne decyzje. Postanowiliśmy, że dla dobra zespołu akurat w tym meczu Krzysztofa Gałandziuka nie będzie. To była decyzja sztabu, który chciał w taki, a nie inny sposób w Lublinie zafunkcjonować. Oficjalnie nie powinienem się jeszcze na ten temat wypowiadać, ponieważ sezon trwa. Po ostatnich zawodach będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Można sobie zdawać sprawę, że jest coś na rzeczy, mamy pewien kłopot i musimy go rozwiązać wewnątrz klubu.

Robert Sawina - trener z Torunia - Przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem, aby awansować do finału. Niewiele zabrakło nam do awansu do upragnionego finału, o który walczyliśmy. Niewiele mogliśmy zrobić na torze w Lublinie i z perspektywy można powiedzieć, że powinniśmy mieć większą zaliczkę po meczu w Toruniu. Cóż, z pewnością jesteśmy bardzo smutni z tego powodu. Siła zespołu lubelskiego jest bardzo trudna do rozbicia, a my nie byliśmy niczym zaskoczeni, bo było to powielenie tego wszystkiego, co działo się w rundzie zasadniczej.  Co zawiodło w tym spotkaniu? Z pewnością równe występy poszczególnych zawodników, gdzie nie mogliśmy załatać tych dziur, które powstawały w nieoczekiwanych momentach. Stąd też cały występ poszczególnych zawodników nie był taki, który zadowalałby nas. Do końca jednak wierzyłem., nawet gdy była już sytuacja, że trzeba było wygrać dwa razy po 5:0 to wierzyłem do końca, że może się to udać. Czy mogę coś sobie zarzucić? Żałuje wypuszczenia na tor Zielińskiego tylko raz. Powinienem go spróbować troszkę wcześniej. Jednak pamiętam jego występ z rundy zasadniczej, gdzie nie widziałem tego promyka nadziei, żeby Denis zaprezentował się lepiej. Trzeba pamiętać, że bardzo duża pomoc w tym biegu była od Jacka Holdera, który wsparł go w obronie przed Maksymem Drabikiem

Paweł Przedpełski - Toruń - Tor był równy dla wszystkich. Można powiedzieć, że lublinianie mają atut własnego toru, bo taki tor jaki jest w Lublinie to nie jest nigdzie. Gdzieś dziury się zdarzały, ale wszyscy wiemy, że jeździmy na motocyklach żużlowych, a nie po torze żużlowym. Najbardziej szkoda mi tych zer. Ostatni bieg z pierwszego pola, to sam moment, gdy puściłem sprzęgło to była tragedia. Jak się wystrzeliło ze startu i był w miarę dobry dojazd, to się łapało nasypane i można było swoją linią mknąć gdzieś po zwycięstwo czy dwa punkty. Z przodu zawsze się jeździ łatwo. Z tyłu jak się kogoś widzi przed sobą, jak choćby w biegu, gdzie miałem ten uślizg, widziałem przed sobą Patryka i nie wiedziałem czy on stanie w poprzek i niepewnie wszedłem w ten łuk, przymknąłem gazu, złapałem koleinę i się zdarzył ten upadek. To było na pewno bardzo ciężkie spotkanie, ale kto tu przyjedzie, to się tak naprawdę morduje. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Przyjechaliśmy z zaliczką i mieliśmy w głowach by pojechać lepiej, by z aniołem na piersi walczyć o złoty medal. Niestety, nie udało się to. Na kogo trafimy, to naprawdę nie wiem. Zobaczymy z kim przyjdzie nam jechać.

Jacek Ziółkowski - menadżer z Lublina - Mecz potoczył się zgodnie z moimi założeniami, bo planowałem, że w pierwszej serii odrobimy minimum 8 punktów, a udało się 10. Druga seria to był dołek, bo przegraliśmy 2 wyścigi i straciliśmy trochę tej przewagi, ale już od trzeciej serii zaczęliśmy tą przewagę powoli budować. Dojechaliśmy do końca z przewagą 18 punktów. Chwała zawodnikom, bo wykonali kawał dobrej roboty.

Mateusz Cierniak - Lublin - W zasadzie cały sezon w Lublinie się męczyłem. Zdarzało mi się wygrywać pojedyncze biegi, to nigdy nie było to z czego mógłbym być zadowolony. Zawsze miałem niedosyt, brakowało mi czegoś. Dzisiaj zaryzykowałem, jeżeli chodzi o przełożenia, silnik był ten sam co zawsze i to zadziałało. Mogę być zadowolony z wyniku, tego prawie kompleciku (śmiech). Pokazaliśmy, że z każdych opresji można wyjść i żaden wynik nie jest nie do odrobienia i to nawet w takich meczach. Toruń to już było minęło. Myślę, że to co tam straciłem, to dzisiaj w zupełności nadrobiłem. Czuję się z tym dobrze, dla spokoju mojej głowy jest to bardzo ważne, że chociażby jutro w Rzeszowie jadę bez presji. To co miałem zrobić i czekałem cały sezon, doczekałem się tego. Mamy jeszcze dwa równie ważne mecze przed sobą i oby nie było gorzej. To co najważniejszego w tym meczu miałem zrobić, to zrobiłem.

Jarosław Hampel - Lublin - Chciałem tylko krótko powiedzieć. Zostaje w Lublinie na kolejny rok

Jan Krzystyniak - były zawodnik, komentator TV - To nie jest ten Patryk Dudek, którego chciałby mieć w składzie Apator i jakiego pamiętamy z poprzednich lat. Po to go ściągali, by był liderem tej drużyny. Tymczasem w play-off jest ledwie średniakiem. Jeszcze niedawno to był dla mnie drugi zawodnik w kraju, po Bartoszu Zmarzliku, a dziś jest od niego gorszy o kilka klas. Trudno mi powiedzieć co jest przyczyną (Duzers jeździł w play-off z kontuzją o której nie mówił). Słucham wypowiedzi Patryka i tłumaczeń, że sprzęt na nic nie reaguje. Rozumiem, że można mieszać wszystkim, a silnik nie reaguje, ale w tej sytuacji tuner powinien znaleźć jakieś rozwiązanie. Dlatego nie do końca chce mi się wierzyć, że to jest kwestia tylko sprzętowa. Wcześniej próbował z innymi tunerami i też nie wychodziło. Jego problem ciągnie się już miesiącami. Boję się, że to nie jest tylko sprawa sprzętu, ale kwestia psychiki. Ewidentnie coś z tym chłopakiem jest nie tak. To jest cień klasowego zawodnika.

Kamil Gołębiowski - nadkomisarz Komendy Miejskiej Policji w Lublinie - Mieszkańcy Torunia w wieku 26, 27 i 31 lat noc spędzili w policyjnej celi. Dzisiaj są przesłuchiwani i trafią do sądu. Wszyscy będą odpowiadać za niewykonywanie poleceń służb porządkowych oraz wtargnięcie na teren nieprzeznaczony dla publiczności. Grozi im kara ograniczenia wolności, wysoka grzywna i zakaz wstępu na imprezy masowe nawet do 6 lat. Funkcjonariusze po meczu zabezpieczyli monitoring, który zostanie poddany skrupulatnej analizie.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt