2022-09-02 runda play-off półfinał
for Nature Solution Apator Toruń - Motor Lublin
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 6 10 13 16 20 22 25 26 27 32 35 36 37 40    
1 Michelsen Mikkel RZ         3     0   3     ds   6   57,91
2 Drabik Maksym     1     1     1     3     1' 7 1 58,40
3 Hampel Jarosław 2   3   0     2!         0   2 9   58,22
4 Bowes Fraser       RZ RZ     RZ     RZ     RZ   -   57,36
5 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ       ZZ     ZZ     ZZ     -   59,35
6 Cierniak Mateusz   0   0           0           0   57,64
7R Lampart Wiktor   3         2 1'   1   0       7 1 58,12
8R Kubera Dominik 1'     3 3   0       2'   1 1   11 2 58,11
klub Gospodarze 3 6 8 11 14 16 20 23 28 32 34 37 42 47 50     57,68
9 Dudek Patryk 0       1'   1   2'   0     3   7 2 57,40
10 Holder Jack       2     3   3   1   2'   0 11 1 57,64
11 Przedpełski Paweł 3   2   2         2'   2   2'   13 2 57,87
12 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ   ZZ         ZZ ZZ         -   57,98
13 Lambert Robert     0     2   3   3     3   3 14   59,05
14 Affelt Mateusz   1'   1'       0               2 2 57,48
15R Lewandowski Krzysztof   2       0           1'       3 1  
16R Zieliński Denis                               -    
Wariant Tor 1 Sędzia

Michał Sasień

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Ekstraligowe spotkania ćwierćfinałowe odbywały się w cieniu upadku Adriana Miedzińskiego na torze w Zielonej Górze. Wychowanek Apatora Toruń zaliczył fatalny upadek w biegu ósmym, który okupił ciężkim urazem mózgu. Zawodnik Polonii Bydgoszcz przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, a do szpitala z różnych stron płynęły słowa wsparcia dla Miedziaka.
Jednak kontuzje i urazy w motorsporcie były wkalkulowane w sportowe ryzyko i zespoły walczyły dalej o ligowe cele. Tak więc Anioły w mentalnej łączności z "Miedziakiem", przystępowali do drugiej rundy play-off, w której znalazły się dzięki lepszemu bilansowi punktowemu, a zadanie jakie mieli do wykonania, było znacznie trudniejsze niż w półfinale, bo ich rywalem był teoretycznie najtrudniejszy z możliwych rywali. Motor Lublin, bo o nim mowa wygrał rundę zasadniczą, przegrywając tylko raz, w przedostatniej kolejce w Częstochowie. W ćwierćfinale lublinianie zaś nie dali najmniejszych szans najlepszej drużynie ostatniej dekady - Unii Leszno. Wygrali 49:41 w Lesznie i 51:39 na własnym torze. Nic więc dziwnego, że celowali w spotkanie finałowe i pierwsze w historii klubu DMP. Dlatego mobilizacja wśród "Koziołków" była wielka i działacze Motoru na wieść o trafieniu w półfinałach na zespół z Torunia nie kryli zadowolenia. Ich zespół doskonale spisywał się na MotoArenie co dobitnie pokazała runda zasadnicza w której lublinianie wygrali bez dwóch podstawowych zawodników. Tym razem rywal Aniołów przyjeżdżał w pełnym składzie po zwycięstwo, bo wygrana na MotoArenie, mogła zagwarantować pewny finał Ekstraligi w sezonie 2022. Szkoleniowiec gości mocno pomieszał swoimi gwiazdami w składzie, bo meczowe zestawienie różniło się od tego z fazy zasadniczej, ale było tożsame  tym w jakim zespół z Lublina wystąpił w pierwszym meczu ćwierćfinałowym w Lesznie. Jedyną różnicą było to, iż zamiast Mateusza Tudzieża, po parku maszyn na spacery mógł pozwolić sobie Fraser Bowes. Australijczyk szansę na start miał dostać tylko w przypadku jakichś zdarzeń losowych. Nominalnie zaś plan był taki, aby od początku zastępował go, ustawiony na rezerwie Dominik Kubera.
Apator z kolei choć wypadł w półfinale na tle osłabionej Stali Gorzów bezbarwnie, a w całych rozgrywkach był mocno nieprzewidywalny i choć rywal był niezwykle mocny nie składał broni. Trener Rober Sawina również postanowił zaskoczyć rywali nieco innym zestawieniem meczowym, co miało dać przewagę gospodarzom w porównaniu do meczu z rundy zasadniczej, kiedy to Motor tryumfował na MotoArenie 48:42. swój numer zachował tylko Robert Lambert. Całe trio: Patryk Dudek, Jack Holder i Paweł Przedpełski oraz juniorzy zostali pozamieniani numerami, a dodatkowo Denisa Zielińskiego zastąpił Mateusz Affelt. Taktyka meczowa i ustawnie par miało znacznie, jednak do zwycięstwa nad faworyzowanym Motorem, torunianie potrzebowali oprócz co najmniej dwucyfrowej zdobyczy czterech liderów, kilku oczek młodzieżowców, a zwłaszcza tych z biegu juniorskiego w którym Lewandowski z Affeltem, musieli spróbować powalczyć z najlepszym polskim młodzieżowym duetem Lampart - Cierniak. Oto co o szansach Aniołów przed spotkaniem mówił lider zespołu Robert Lambert:
"Na pewno jest to dla nas trudny sezon. Cały sezon jedziemy bez Emila. Musimy przez to nieco kombinować z zastępstwem zawodnika. Kiedy dobrze idzie, duża ilość startów nie jest dla mnie żadnym problemem. Łapie się to flow i wyjeżdża do następnych biegów. Pamiętajmy jednak, że motocykle potrzebują przerwy, one nie są w stanie udźwignąć niekiedy tak intensywnych zawodów. To jest tak naprawdę jedyne wyzwanie w meczu, w którym jadę siedem razy. Chcę jednak jechać tyle, ile jest to potrzebne, aby pomóc drużynie. Generalnie w każdym meczu było ciężko, ale cieszymy się, że awansowaliśmy do fazy play-off, a teraz pojawiła się przed nami nawet szansa na medal. Uważam więc, że powinniśmy się cieszyć z naszych wyników w tym sezonie. Lublin jest zatem rywalem jak każdy inny. W przeszłości startowałem w Lublinie, wobec czego znam ten tor dość dobrze. Jest to na pewno dla mnie jakaś przewaga, mogę również podzielić się moimi wrażeniami z resztą drużyny. Presja w tym dwumeczu jest na drużynie z Lublina. Wygrali niemal każde spotkanie w tym sezonie i idą po złoto. My spróbujemy nieco popsuć im te plany i bawić się żużlem. To końcówka sezonu, gdzie trzeba oczywiście jeździć twardo, ale jednocześnie powinniśmy się właśnie cieszyć z tego, że tu jesteśmy i nie nakładać na siebie samych zbyt wielkiej presji. Ja chcę poprawić moje wyniki i jeszcze podnieść moją średnią. Jestem w najlepszej dziesiątce Ekstraligi pod względem średniej biegopunktowej i taki był właśnie cel na początku sezonu. Postaram się więc tego nie wypuścić w tych ostatnich spotkaniach. Poza tym chcę po prostu cieszyć się tą końcówką zmagań na torze, bo przed nami długa zima".

Samo spotkanie rozpoczęło się już na próbie toru i mentalnie ustawiło obie ekipy. O wielkim pechu mógł mówić Mikkel Michelsen, który został desygnowany przez Motor Lublin, aby zapoznać się z torem przed pierwszym biegiem i przekazać wskazówki swoim kolegom. Niestety na jednym z okrążeń Duńczyk nie dociążył przodu motocykla i upadł on na plecy, a jego motocykl przygniótł lewą nogę. Przy Michelsenie pojawiły się służby medyczne, które przetransportowały go do pokoju lekarskiego, bo pojawił się problem z lewą stopą. Występ lubelskiego straniero stanął pod znakiem zapytania, ale lekarz klubowy Motoru zamierzał zabezpieczyć nogę mistrza Europy na tyle, by ten mógł wziąć udział w zawodach. Całą sytuację skomentował dla TV Tomasz Gollob: "To jest lewa noga, lewa noga nie jest na tytle potrzebna, żeby była niezbędna podczas jazdy na żużlu. Proszę mi zaufać. Prawa noga jest najważniejszą rzeczą dla zawodnika. Gdyby prawa noga ucierpiała, to byłby problem. Ja jeździłem z unieruchomioną lewą nogą". Słowa te krzepiły fanów Motoru, bo absencja Mikkela, była dla zespołu ogromną stratą, ponieważ był on najskuteczniejszym zawodnikiem, ze średnią 2,349 pkt/bieg. "To był szkolny błąd. Chciałem przeprosić kolegów z drużyny, sztab szkoleniowy i sponsorów" - mówił po meczu obolały i załamany Mikkel Michelsen, komentując wydarzenia z próby toru. Ostatecznie Duńczyk odpuścił pierwszy bieg i wystąpił w trzech kolejnych wyścigach, a trener Maciej Kuciapa przed pierwszym biegiem informował: "Ucierpiała lewa stopa. Jest zdolny, ale w tym pierwszym biegu jeszcze odpocznie. Czekamy na decyzję Mikkela". Co ciekawe po pierwszej serii, pomimo osłabienia, prowadził Motor Lublin 13:11. Sztab szkoleniowy gości eksploatował jednak bardzo mocno Dominika Kuberę, który zastępował zarówno Mikkelsena jak i Frasera Bowesa. Rezerwowy Motoru w pięciu biegach miał na koncie trzy starty i 7 punktów, w całym meczu pojechał aż siedem razy i zakończył mecz z dorobkiem 11 punktów i 2 bonusów. Cichym bohaterem pierwszej serii dla torunian był szesnastoletni Mateusz Affelt, który dwukrotnie uporał się na dystansie z Mateuszem Cierniakiem. "Jestem szczęśliwy, że mogę pomóc drużynie. Tor jest bardzo podobny do czwartkowego treningu" mówił ekstraligowy debiutant. W drugiej serii niesamowitym hartem ducha wykazał się kontuzjowany Mikkel Michelsen, który utykając na lewą nogę, ledwo chodził, ale wsiadł na motocykl i w wielkim stylu wygrał szósty wyścig. Motor prowadził wówczas 20:16. Duńczyk stoczył jednak heroiczną walkę z bólem i w kolejnych biegach dołożył jeszcze jedną trójkę i w czterech startach zapisał na swoim koncie w sumie 6 punktów.
Trzecia seria odwróciła losy meczu. Apator Toruń wygrał dwa razy podwójnie i po dziesięciu biegach było 33:27 dla gospodarzy. Wreszcie szybki wydawał się Patryk Dudek, a pozostała trójka seniorów torunian spisywała się od początku bez zarzutu. Motor jednak natychmiast odpowiedział na zadane ciosy i Kubera jako rezerwa taktyczna wraz z Michelsenem pokonali 5:1 Jacka Holdera i Patryka Dudka, zmniejszając straty do dwóch punktów. Riposta Aniołów, które zwietrzyły swoją szansę, była natychmiastowa, bo Lambert z Holderem pokonali najmocniejszą tego dnia lubelską parę Kubera - Hampel i przed wyścigami nominowanymi Apator ponowienie miał 6 punktów przewagi. W pierwszej nominowanej gonitwie gospodarze powiększyli zaliczkę do 10 punktów i mieli wielką szansę by wygrać jeszcze wyżej w ostatniej odsłonie, ale na starcie drgnął Jack Holder, czym ukarał się sam, dlatego po zwolnieniu taśmy, arbiter słusznie nie przerwał wyścigu, a Holder choć próbował jeszcze gonić rywali, niewiele zdziałał na dystansie.

Podsumowując. Zespół Roberta Sawina wygrał 50:40 z Motorem Lublin i był to pierwszy tryumf Aniołów nad Koziołkami od powrotu lublinian do Ekstraligi. Kluczem do sukcesu była postawa Lamberta, Przedpełskiego i Holdera, którzy zrobili to czego od nich oczekiwano. Kibice i toruński sztab szkoleniowy więcej spodziewali się jednak po Patryku Dudku, ale w jego przypadku nasiliły się niedoleczone kontuzje sprzed roku i "Duzers" walczył nie tylko z rywalami, ale również z dysfunkcjami własnego ciała. Duże brawa należały się za to toruńskim juniorom, którzy zdobyli arcyważne punkty, bez których dziesięciopunktowa zaliczka przed rewanżem nie byłaby możliwa. W zespole z Lublina dwoił się i troił Dominik Kubera, ale on również nie ustrzegł się wpadek. Podobnie Jarosław Hampel. Michelsen silą rzeczy był usprawiedliwiony, bo i tak zrobił więcej niż pewnie od niego oczekiwano po tym, co stało się na próbie toru. Przed rewanżem dziesięć punktów przewagi Aniołów mogło wydawać się bezpieczne, ale Motor miał mieć przewagę własnego toru i nawet pod ewentualną nieobecność Mikkela Michelsena odrobienie takiej straty mogło okazać się banalnie proste przy odpowiedniej taktyce.

Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - To zawodnicy są głównymi aktorami tego widowiska i to im należą się ciepłe słowa. Ja staram się im tylko pomagać. Podobnie jak reszta osób pracujących w klubie. Cieszę się, że kibice dostrzegają naszą ciężką pracę. Osobiście staram się tonować emocje, bo wiem ile zawodnicy wkładają w ten sport zaangażowania. Wiemy, jakie to niesie ryzyko. Mam tu na myśli choćby Adriana Miedzińskiego, z którym wszyscy się teraz łączymy.
O tym, kto jedzie na próbę, decyduje kilka czynników. Chcieliśmy, żeby Mateusz wszedł odpowiednio w rytm meczowy, a Jack Holder nie trenował z nami w czwartek, bo startował w Anglii. Dlatego pojechał na próbę. Wszystko jest przemyślane. Nie podejmujemy pochopnych decyzji.
Wiemy, że drzemią w nas jeszcze spore możliwości. Stąd też mamy dobrą zaliczkę przed rewanżem, ale z pewnością będziemy bardzo mocno pocili się w Lublinie, bo oczywiście bronimy 10 punktowej przewagi i wierzymy, że jest to możliwe do zrealizowania. To jest jednak sport i nie można sobie z góry czegoś założyć. Wierzę w swoich zawodników i wiem, że każdy z nich w odpowiednim momencie da z siebie sto procent możliwości. Trzeba jednak pamiętać, że przebieg meczu sam wykreuje scenariusz, a my będziemy reagować na bieżąco i chcemy od początku kontrolować wynik. Ważnym ogniwem będą juniorzy. Liczę na nich. Mateusz bardzo prawidłowo się rozwija. Idzie do przodu, krok po kroku. To był odpowiedni moment, aby z przytupem wszedł w sezon. I tak się stało. Wszystko w jego przypadku idzie w dobrą stronę. Bardzo się cieszę, że zrobił punkty na trasie, a nie wygrywając start.

Mateusz Affelt - Toruń - jestem bardzo zdziwiony, że poszło mi aż tak dobrze. Cieszę się i jedziemy dalej. O tym że jadę w meczu dowiedziałem się, kiedy zobaczyłem skład awizowany. Trochę się zaskoczyłem. Przed meczem dopadł mnie stres. Byłem lekko wyłączony. Ale udało się. Miałem przekazane od trenera żeby jechać do końca. I było dobrze.

Patryk Dudek - Toruń - To nie jest ten poziom, jaki prezentowałem w rundzie zasadniczej. Znaleźliśmy prędkość w ostatnim biegu, ale nie wyobrażam sobie, żeby męczyć się przez pięć biegów i dopiero znaleźć coś na ostatni bieg. Mam dużo myśli, przede mną kolejne trzy dni jazdy. Trochę biorę winę na siebie, bo ten wynik mógłby być lepszy. Niestety moich punktów zabrakło. Nie powinienem tak jechać

Wojciech Żabiałowicz - były zawodnik z Torunia - Apator łatwo pola nie oddał i fajnie, że jest taki wynik. Motor przyjechał do Torunia trochę nastroszony. Sytuację pokrzyżował im upadek Michelsena. Czwórka seniorów Apatora pojechała pozytywnie i 50:40 jest dla torunian sukcesem. Jedziemy do Lublina z podniesionymi głowami. W rewanżu najważniejsza może okazać się pierwsza seria startów i jak to się ułoży. W Lublinie jest wymagający tor. Inny jest pierwszy łuk, a inny drugi. Jestem za Apatorem, awans do finału Ekstraligi z taką drużyną byłby sukcesem. Motor ma jednak więcej klasowych zawodników, a w pierwszym meczu przeszkodziła im w uzyskaniu lepszego wyniku kontuzja Michelsena.

Maciej Kuciapa - trener z Lublina - Spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki się okazał. Początek bardzo pechowy. Kontuzja Mikkela ułożyła mecz, trochę nerwowości to spowodowało. Później nie szło tak, jakbyśmy chcieli, nie było tego spokoju. Martwiliśmy się o zdrowie Mikkela. Po tym, jak podbiegłem do niego na tor i zobaczyłem but, to stwierdziłem, że nie wróci szybko do parkingu. Okazało się, że to jest mocne stłuczenie i potrzebował czasu, żeby wystartować w biegach. Dodatkowo Mateusz odjechał słabsze spotkanie, szkoda tych jego punktów, bo potracił je na dystansie. Gospodarze bardzo dobrze byli spasowani z torem, okazali się bardzo szybcy ze startu. Mieliśmy fazy meczowe, szukaliśmy różnych opcji ustawień i jechaliśmy trochę w kratkę, potrafiliśmy wygrać 5:1, by potem przegrać.

Dominik Kubera - Lublin - Od samego rana piach w oczy. Najpierw upadek Mikkela, potem moje pogubione punkty na dystansie. Jestem rozgoryczony, sfrustrowany i zdenerwowany tym wszystkim. Mogliśmy wyciągnąć więcej. Zmiany zostały wprowadzone trochę za późno. Nawet jeśli wydawało się, że jest lepiej i że nie wygląda to źle, to znowu w końcówce gospodarze nam odjechali. Mamy u siebie nasz lubelski tor, a to nasz mocny atut. Skupimy się i zrobimy wszystko, żeby odrobić straty. Jesteśmy sportowcami i teraz intensywny czas przed nami. Tak jednak musi być. Musimy dać z siebie wszystko, żeby skupić się na ten najważniejszy moment w sezonie.

Maksym Drabik - Lublin - Uważam, że każdy mecz był wymagający. Staram się być zawodnikiem, który wykonuje zasadniczo swoją pracę, więc jestem przy każdej sposobności - wtedy, kiedy jestem zmuszany do tego - skoncentrowany oraz pochylony przy każdym poszczególnym biegu. Każdy mecz wymaga od nas czegoś innego, każdy mecz ma zupełnie inne oczekiwania. Pamiętajmy, że konfrontujemy się z zawodnikami, którzy są obecnie w zasadzie w zaskakującej dyspozycji dla nas. Nie wiemy, czego się spodziewać po drużynie z Torunia. Będziemy wykonywali pracę taką, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni przez całokształt sezonu, a jaki będzie efekt finalny, dowiemy się po biegu piętnastym. Posiadam w swej głowie jakąkolwiek wstępną koncepcję. Będę próbował ją zmaterializować oraz wykorzystać pod każdym względem w moich biegach, lecz w zasadzie nie wiem, w jakiej będę dyspozycji i nie potrafię ziścić każdego biegu, w którym uczestniczę. Uważam, że dzisiejsza konfrontacja była niezwykle interesująca.

Mikkel Michelsen - Lublin - Co za wieczór. Wypadek na próbie toru, skręcona kostka, opuszczony pierwszy bieg, później dwa wygrane, a na koniec mój silnik wybuchł w ostatnim starcie. To co się stało, to był po prostu mój szkolny błąd. Bardzo z tego miejsca chcę przeprosić klub, kibiców i moich kolegów z zespołu. Bardzo mi przykro, bo zawiodłem dziś drużynę. Oczywiście niezbyt dobrze się czuję. Doskwiera mi ogromny ból i nie wiem, czy zdołam pojechać w sobotnim turnieju SEC. W niedzielę mamy arcyważny mecz, więc na tym muszę się skupić. Przepraszam raz jeszcze mój klub, kolegów z drużyny i wszystkich, którzy przybyli do Torunia. 50:40 to nie jest katastrofa, Motor może to odrobić. Widzimy się już w niedzielę przy pełnym stadionie na Z5.

Jarosław Hampel - Lublin - Jest to spora strata do odrobienia i jesteśmy tego świadomi. Jechaliśmy jednak osłabieni i nie jest to budujące, kiedy traci się tak dobrego zawodnika. I to w takim momencie. Praktycznie przez cały mecz mieliśmy pod górkę. Ten sport bywa jednak brutalny i zwariowany, a Mikkelowi należą się ogromne słowa uznania, za to że w ogóle stanął pod taśmą. Na dodatek wygrał dwa biegi z ogromnym bólem. Przed rewanżem jest za mało czasu by cokolwiek zmieniać. Sprzęt jest przygotowany. Trzeba nastawić się mentalnie do bardzo trudnego boju. Faza play-off zawsze ma specyficzną atmosferę. Jest dużo większe spięcie. To w końcu mecze o wszystko, ale nasi kibice są fantastyczni. To fenomen nie tylko w skali kraju, ale w skali światowej. Chciałbym im bardzo podziękować za doping.

Mateusz Cierniak - Lublin - Czy wiem co było problemem w tym meczu, to okaże się jutro. Mam nadzieję, że wnioski wyciągnąłem na tyle odpowiednie i wszystkie błędy postaram się naprawić. To nie był generalnie mój dzień. Tor w Toruniu zazwyczaj mi nie spryja i nie jeździło mi się na nim tak jakbym chciał. Muszę jednak wyciągnać wnioski i nie rozpamiętywać tego co było.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt