2022-06-12 runda zasadnicza
zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 1 2 7 9 11 14 17 18 22 25 28 31 34 37 40    
1 Przedpełski Paweł 0     2   1'     1   2     0   6 1 63,62
2 Dudek Patryk     3     2   1 3     3 3   1' 16 1 64,02
3 Holder Jack 1       0     0     1'   RT RT   2 1 64,00
4 zastępstwo zawodnika
z Rosji
      ZZ ZZ     ZZ     ZZ         -   64,30
5 Lambert Robert     2'   2   3     3     0 3 2 15 1 63,98
6 Lewandowski Krzysztof   1   0           0           1   64,23
7R Zieliński Denis   0         0         0       0   63,03
RT
8R Karol Żupiński                               -   65,11
klub Gospodarze 5 10 11 15 19 22 25 30 32 35 38 41 44 47 50     64,22
9 Madsen Leon 3           2   2   3       3 13   63,66
10 Smektała Bartosz       1     1'   0       2 1'   5 2 64,66
11 Woryna Kacper 2'       3         2   2     0 9 1 64,27
12 Jeppesen Jonas     1   1         1' RZ         3 1 64,08
13 Lindgren Fredrik     0     3   2'         1' 2   8 2 63,92
14 Świdnicki Mateusz   2'   3       3     0         8 1 63,60
15R Miśkowiak Jakub   3       0           1'       4 1  
16R Kupiec Kajetan                               - -  
Wariant Tor 2 Sędzia

Paweł Słupski

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W pierwszym meczu rundy rewanżowej Apator jechał do Częstochowy. Niespełna tydzień wcześniej Anioły pokonały Lwy 48:42 i zainkasowały 2 pkt do ligowej tabeli, ale także niespodziewanie bonus w Lesznie wywalczyli grudziądzanie i to sprawiło, że rewanż w Częstochowie urósł do meczu o bardzo dużą stawkę. Po przegranej w Toruniu Włókniarz nie zmienił miejsca w tabeli i dalej zajmował 4 lokatę, ale Apator awansował z 6 na 5. Zatem dla obu drużyn ważny był każdy punkt, gdyż walka toczyła się nie tylko o zwycięstwo, ale również o bonus. Stawka była tym większa, że aż cztery zespoły miały po 6 oczek w tabeli, więc aby móc powalczyć w fazie play-off, drużyny musiały dać z siebie wszystko. Każde potknięcie mogło skutkować brakiem możliwości walki o medale.

Wydawało się, że zawodnicy Apatora Toruń byli w nieco lepszej sytuacji, bowiem na bój przy Olsztyńskiej przejeżdżali z zaliczką 6 oczek. Stawiało to ich w komfortowej sytuacji, ale częstochowianie uporali się z własną nawierzchnią i na swoim obiekcie czuli się coraz lepiej, co widać było podczas dwóch ostatnich spotkaniach. Mecz z Wrocławiem wygrali z różnicą 14 punktów, a zespół Janusza Ślączki pokonali 65:25. Dlatego po problemach z wykorzystaniem atutu własnego toru, nie było nawet śladu i Anioły czekała ciężka walka o każdy punkt. Zwłaszcza, że przed rokiem Apator pod Jasną Górą nie błyszczał, bowiem mecz zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy mimo zerowego dorobku Jonasa Jeppesena wysoko pokonali Apator 58:32. W roku 2022 drużyna z Torunia, była jednak po przebudowie była innym zespołem. Z poprzedniego składu zostało trzech seniorów Paweł Przedpełski, Jack Holder i Robert Lambert, a wspierać miał ich Patryk Dudek. Zmianie uległa również formacja juniorska, a to zwiastowało, że Anioły mogą pokusić się co najmniej o punkt bonusowy. Jednak w drużynie gospodarzy Leon Madsen i spółka nie zamierzali oddawać pola bez walki. Duńczyk, który liderował Lwom, w każdym z 7 spotkań tego sezonu (oprócz przerwanego w Ostrowie) zapisywał przy swoim nazwisku więcej już 10 punktów. Świetnie podczas ostatniego, domowego starcia z GKM poradził sobie Bartosz Smektała, Polak zgromadził płatny komplet. A trzecim z kolei z dobrym wynikiem był Fredrik Lindgren. Dodatkowo Szwed rewelacyjnie wystartował w czwartej rundzie Grand Prix i w Częstochowie wszyscy mieli nadzieję, że przełoży swoją dyspozycję na rozgrywki ligowe w Polsce. Dużym plusem Włókniarza była formacja juniorska, która potrafiła wywalczyć punkty nawet na zdecydowanie silniejszych zawodnikach.

W porównaniu do poprzednich meczów domowych lub wyjazdowych, trenerzy nie zdecydowali się na większe rotacje w składzie. Kędziora postawił dokładnie na to samo ustawienie, w którym Włókniarz pojechał przeciwko GKM-owi Grudziądz, z kolei Sawina postanowił zmienić numery startowe Patryka Dudka i Jacka Holdera. Co oznaczało w praktyce, że Apator chciał wyprowadzać mocne ciosy w biegach z udziałem zielonogórskiego wychowanka. A miało to nastąpić w biegach z chimerycznym Lindgrenem, który najpierw miał pojechać w duecie z najsłabszym ogniwem Włókniarza - Jeppesenem, a następnie z szukającym formy Miśkowiakiem. W drugiej fazie meczu celem miało być ratowanie remisów, bo w dziewiątym biegu Dudek i Przedpełski mieli zmierzyć się z Madsenem i Smektałą, a w dwunastym z Miśkowiakiem i Woryną, kiedy to stawkę uzupełniał Zieliński. W takim ustawieniu przed meczem większym pewniakiem od Holdera, do wygrywania był właśnie Dudek, wobec czego to on rozstawiony został w roli prowadzącego, a zadaniem Holdera było przyjeżdżanie na co najmniej trzeciej pozycji.

Po meczu można było powiedzieć, że Robert Sawina miał trenerskiego nosa, stawiając na dobrą dyspozycję "Duzersa", bowiem po wyśmienitym ściganiu w Włókniarz pokonał Apator 50:40 i zainkasował punkt bonusowy, ale zielonogórzanin dał z siebie 110% mocy, ale wsparcie miał tylko w Robercie Lambercie. O sukcesie gospodarzy z kolei zadecydował wyrównany skład. Początek spotkania przypominał pojedynek bokserów wagi ciężkiej. Najpierw istne piekło Aniołom z Torunia zgotowali żużlowcy Włókniarza Częstochowa. Pary Madsen - Woryna, a następnie Miśkowiak - Świdnicki zwyciężyły podwójnie na inaugurację. Następnie to żużlowcy Apatora, Dudek i Lambert odpowiedzieli podwójnym zwycięstwem, by w końcu para Świdnicki - Smektała pokonała 4:2 Przedpełskiego i Lewandowskiego. Już po pierwszej serii startów, strata z pierwszego meczu została odrobiona przez drużynę "Lwów" i było jasne, że to częstochowianie mają przewagę, a gra toczyć się będzie tylko i wyłącznie o punkt bonusowy.
Piąty bieg to zwycięstwo Woryny i Jeppesena. Polak był nękany przez Lamberta, który dwoił się i troił, by zdobyć pierwszą pozycję i polepszyć sytuację swojej drużyny, nie mogąc liczyć na Holdera. Później przyszedł czas na dwa remisy, w tym bieg szósty, który mógł naprawdę podobać się kibicom. Jego ozdobą była walka Przedpełskiego i Lindgrena o pierwszą pozycję. Zawodnicy tasowali się na swoich miejscach, ostatecznie we wszystko wmieszał się Dudek. Szwed skasował trzy punkty, a za nim dojechał duet gości. Zabrakło w tym wszystkim punktów dla Miśkowiaka. Robert Lambert w biegu siódmym, ograł Madsena i pobił rekord toru o 0,15 sek, ustanowiony miesiąc wcześniej właśnie przez Duńczyka (63,02 sek). Na tablicy wyników jednak rekordy toru nie dopisywały punktów i po siedmiu biegach widniał wynik 25:17.
Trzecia seria to rollercoster. Po wygranej Świdnickiego i Lindgrena nad Dudkiem i Holderem goście odskoczyli na kolejne cztery punkty i ich przewaga wynosiła już dwanaście punktów, 30:18. Bieg dziewiąty to z kolei ponownie wygrana Dudka i trzecia lokata Przedpełskiego czym Apator odrobił dwa punkty, ale częstochowianie nadal mieli dziesięciopunktową zaliczkę. Taka sama różnica punktowa utrzymała się po biegu dziesiątym, w którym po zaciekłym pościgu Lamberta torunianie uratowali remis i na przerwę drużyny zjeżdżały odpowiednio z 35 i 25 punktami. "Lwy" satysfakcjonował ten wynik, ponieważ we wszystkich wyścigach czwartej serii odnotowano remisy, a to przybliżało gospodarz nie tylko do wygranej, ale też do bonusa. Torunianie próbowali jeszcze ów dodatkowy punkt wyrwać, bo ciągle był na wyciągniecie ręki i do boju obok Roberta Lamberta w wyścigu trzynastym desygnowali bojowo usposobionego Patryka Dudka. Niesttey Smektała i Lindgren skutecznie zneutralizowali zapał Brytyjczyka, który dojechał na ostatnim miejscu, ale trener Sawina nie składał broni i pierwszy z biegów nominowanych to ponowna rezerwa taktyczna z której wszedł ograny bieg wcześniej Lambert i wygrał tę gonitwę, ale tym razem Paweł Przedpełski przyjechał ostatni. Wyścig kończący zawody mógł co prawda jeszcze pozbawić bonusa obie ekipy, ale kapitan Lwów - Leon Madsen stanął na wysokości zadania i wygrywając zapewnił swojej ekipie trzy punkty meczowe.

Podsumowując. W drużynie Włókniarza na uznanie zasługują przede wszystkim Leon Madsen, Kacper Woryna oraz Mateusz Świdnicki. To ta trójka żużlowców była motorem napędowym zespołu, choć żaden z wymienionych nie ustrzegł się błędów. Słabo w barwach Włókniarza spisał się Bartosz Smektała, który nie szczędził sobie gorzkich słów. W zespole z Torunia dwóch zawodników meczu nie było w stanie wygrać. Patryk Dudek i Robert Lambert zdobyli wspólnie aż 31 z 40 punktów wyszarpanych przez toruński zespół. Nikogo to jednak nie dziwiło, bo Brytyjczyk był najwyżej sklasyfikowanym Aniołem i zajmował dziewiąte 9 miejsce i ze średnią biegopunktową 2,143 brylując przy tym w gronie zawodników do lat 24. Lambert był ponadto niezwykle regularny i każdy mecz ligi polskiej od początku sezobo kończył z "dwucyfrówką", a w dwumeczu z Włókniarzem dwa razy zdobywał po 15 punktów. W obu starciach imponował szczególnie efektowną, ale też skuteczną jazdą na dystansie. W kolejnym sezonie Brytyjczyk nie mógł już startował jako zawodnik U24, ale nikt nie miał wątpliwości, że zatrzymanie go w składzie było jednym z priorytetów dla działaczy toruńskiego klubu. Od Lamberta jeszcze lepiej pojechał Dudek, któremu wprawdzie nadal zdarzały się nieco słabsze występy, ale generalnie im dłużej trwał sezon, tym częściej wicemistrz świata z 2017 roku mijał linię mety na czele stawki. Na przeciwnym biegunie znalazł się Jack Holder, który od początku sezonu szukał formy. Przed tygodniem na Motoarenie zdobył osiem punktów i był najsłabszym z toruńskich seniorów. Pod tym względem w Częstochowie było podobnie, jednak tym razem zgromadził zaledwie dwa oczka i to za niego torunianie stosowali rezerwy taktyczne. Po przegranej Apator ciągle nie mógł być pewny awansu do play-off i u Holdera musiało nastąpić przełamanie, bo torunianie mogli zakończyć sezon już w sierpniu.

Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Nie jestem zdziwiony postawą zawodników z Częstochowy. Wiedziałem, że to będzie bardzo trudne spotkanie z uwagi na to, że częstochowski tor jest bardzo szybki, dynamiczny i trzeba od pierwszych do ostatnich metrów być skoncentrowanym. Nie tak jak na torach, na których nie ma tak dużo korzystnych linii jazdy jak na tym owalu. Gratuluję drużynie częstochowskiej, bo stworzyła fantastyczne widowisko. My niestety swoją formą nie dostosowaliśmy się do nich i nie udało nam się im zagrozić. Do końca wierzyłem, że przyjdzie taki bieg, w którym Jack Holder odpali, Mając na uwadze to, że będzie jechać z "zz-tki", nie chciałem go zniszczyć przed tym wyścigiem. Jack nie mógł znaleźć rozwiązania w swoich silnikach na ten tor. Próbował dwa motocykle i dostał też próbę toru, mając na uwadze sygnały, które mieliśmy już w Toruniu. Nie ukrywam, że obawiałem się takiego spotkania, w którym jeden z moich czterech seniorów będzie miał słabszy dzień. I właśnie to się stało. Wierzę, że to ostatni taki mecz w tym sezonie i więcej nas to nie spotka. Poza tym liczyłem, że mimo wszystko będziemy w stanie walczyć o zwycięstwo, a nie tylko o bonus. Nie udało nam się ani jedno, ani drugie. Zabrakło też punktów juniorskich. Denis Zieliński to obecnie najniżej sklasyfikowany zawodnik Ekstraligi. Dowozi pojedyncze punkty, ale generalnie ma słaby sezon. Po wypadku i kontuzji formy nie może też odzyskać Krzysztof Lewandowski. Zatem nie jest tajemnicą, że Mateusz Affelt, który 13 czerwca skończył 16 lat, pojawi się w następnym meczu ligowym, podobnie jak we wtorkowym meczu Ekstraligi U-24 w Toruniu. Przez cały ten czas nasz junior startował w DMPJ, więc nie można powiedzieć, że nie jest gotowy. Wprowadzi trochę świeżej krwi w nasz zespół i nie ukrywam, że liczę na to, iż w niedalekiej przyszłości formacja juniorska zacznie przynosić nam określone punkty.

Paweł Przedpełski - Toruń - Tutaj jest się z kim pościgać. Nie przyjechaliśmy do chłopaków, którzy uczą się jeździć na żużlu, tylko do światowej czołówki. Myślę, że nie oddaliśmy nie wiadomo jak tego wyniku, ktoś musi wygrać, a ktoś musi przegrać. Tor na pewno trochę się zmienił od czasu, gdy tu startowałem. Lubię tutaj wracać, także zawsze wspomnienia mam jak najbardziej pozytywne z klubem, z miastem i torem. Jednak nie zawsze biegi układają się tak jakbym sobie tego życzył, ale taki jest sport i z porażkami też trzeba się pogodzić. Mój problem w każdym biegu polegał na tym, że nie mogłem dopasować się ze startu. Czasem tak jest, że szuka się ustawień i ciężko znaleźć coś optymalnego. Jak od razu nie złapie się jakiegoś ustawienia na torze w Częstochowie, to w trakcie ciężko jest szukać przełożeń, bo ten tor nie wybacza błędów. Tu trzeba być naprawdę szybkim i po wygranym starcie trzeba zasuwać do przodu, bo w czasie biegu można się tasować na każdej pozycji. Mamy przed sobą jeszcze sporo biegów, sporo meczów, więc myślę, że jeszcze za wcześnie aby mówić kto wygra play-offy czy kto zdobędzie medal.

Krzysztof Lewandowski - Toruń - absolutnie nie jestem zadowolony ze swoich wyników. Po kontuzji brakuje mi trochę pewności siebie, ale małymi krokami wszystko zmierza do przodu i w dobrym kierunku, by wrócić do tego co było przed upadkiem. Bardzo dużo pomaga mi team, rodzina oraz przyjaciele i jak na razie nie potrzebuję pomocy psychologa. Współpracowałem z nim w ubiegłym roku i uważam, że nie wyszło mi to na dobre, dlatego staram się radzić sobie sam i w miarę mi to wychodzi. Duże znaczenie miało też trochę to, że zbyt wiele wziąłem na siebie. Za dużo słuchałem opinii innych, że mogę być tym liderem i chciałem nim być, a myślę że to za dużo na takie liderowanie. Teraz jeżdżę z zupełnie innym nastawieniem i wracam do pełni sił. Z każdego meczu można wyciągnąć plusy, z takiego przegranego 15:75 również. Myślę, że mimo wszystko nie wyjeżdżamy z Częstochowy jakoś mocno załamani, ale wiemy że zawsze mogło być lepiej.

Jarosław Dymek - menadżer z Częstochowy - Z przebiegu meczu wiedzieliśmy, że bardzo szybki Robert Lambert pojedzie w dwóch ostatnich wyścigach. Mieliśmy swój plan na ten mecz i nie ma co rozkładać tego na czynniki pierwsze, bo wszystko wypaliło i potoczyło się zgodnie z planem. Mateusz kolejny raz udowodnił, że jest bardzo skutecznym zawodnikiem i myślę, że lada moment dojedzie do niego Kuba Miśkowiak i będziemy się cieszyć z postawy naszych młodych chłopaków. On chciałby już jeździć na wysokim poziomie, a wiemy że stać go na dużo. Wydaje mi się, że do play-off jego forma będzie taka, jakiej sobie życzymy. Z kolei Bartosz Smektała miał punktowe wahania, ale taki jest dzisiejszy żużel. Drobne detale decydują o tym, kto przyjeżdża na metę pierwszy, a kto ostatni. Bartek miał trochę mniej szczęścia, ale przywiózł kilka cennych punktów, które pozwoliły zainkasować bonus.

Leon Madsen - Częstochowa - Co mogę powiedzieć, to było bardzo trudne, ale piękne spotkanie. Było bardzo gorąco, świeciło słońce, było piękne błękitne niebo. Zdobycie dzisiaj bonusa nie było sprawą życia i śmierci, ale mamy fantastyczną publiczność, która dawała nam dzisiaj ogromne wsparcie. Bardzo chcieliśmy dać fanom powody do radości. To było niesamowite uczucie wygrać w 15 biegu i zapewnić drużynie 3 punkty. Chciałbym też wyrazić słowa uznania dla obsługi toru. Było 30 stopni, pełne słońce, a z toru praktycznie w ogóle się nie kurzyło. Wydaje mi się, że nigdy nie widziałem spotkania w ekstralidze, które odbywało się w takich warunkach, a tor nie kurzył się tak jak dzisiaj. Obsługa wykonała niesamowitą robotę. Mamy bardzo dobre relacje w drużynie, nie zamartwiamy się niepowodzeniami w przegranych spotkaniach tylko staramy się wyciągać z nich wnioski. Zdecydowanie wszystko idzie w dobrym kierunku. Ciągle mamy wzloty i upadki, ale jeśli popatrzeć teraz, harmonia w drużynie i klubie jest fantastyczna. Idziemy w dobrym kierunku, wiemy, że ciągle możemy być lepsi i staramy się zoptymalizować każdą możliwą rzecz. Wszystko powoli się układa i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni.

Kacper Woryna - Częstochowa - Jeżeli chodzi o drużynę, to osiągnęliśmy cel, jakim była wygrana i zdobycie punktu bonusowego. Nie byłem jednak tym Kacprem, którym chciałem być, choć jest mały progres, jestem jednak ambitny i dążę do tego, by dojść do perfekcji. Ciągle czegoś szukam, brakuje mi tej wisienki na torcie. Przegrałem po ładnej walce z Robertem Lambertem i Patrykiem Dudkiem, ale znowu nie wyszedł mi piętnasty wyścig. W kolejnych meczach chciałbym prezentować się po prostu lepiej. Tor był specyficzny, ale mi to pasowało, a wszystkie zmiany, których dokonywaliśmy były dobre. Koledzy z drużyny mieli jednak problemy. Ich sprzęt nie pozwalał im w dzisiejszych warunkach dobrze startować. Mi akurat wychodziło to świetnie, można powiedzieć, że do 30 metra zdobyłem 20 punktów.

Mateusz Świdnicki - Częstochowa - W Toruniu miałem gorszy dzień, słabszą dyspozycję, ale trzeba było się podnieść i pojechać jak najlepiej. Nie wiem, czy na mój wynik w Toruniu miał wpływ fakt, że na środku autostrady w drodze na mecz padł nam silnik w busie i na szybko organizowaliśmy wszystko, żeby dotrzeć na czas na zawody. Koniec końców udało się i chciałbym podziękować mojemu sponsorowi Kamilowi Pyziakowi, bo gdyby nie on, to nie dotarlibyśmy na te zawody. Dziękuję też grupie Mercedes Benz Wróbel Poczesna, bo wyciągnęli do mnie pomocną dłoń i zdecydowali się, że naprawią mojego busa, więc nie mam się co martwić i skupiam się na ściganiu. Trenowałem dwa dni z rzędu przed tym meczem, a dodatkowo dostałem możliwość wyjazdu na próbie toru, więc tak naprawdę wiedziałem, że wszystko będzie w porządku. Chciałem próbę toru w ramach rozgrzewki, lubię się przejechać przed meczem, ale wiadomo, że po niej przekazałem swoje wnioski i tak to rozegraliśmy. W tym roku czuję się bardzo dobrze na naszym torze. Wiemy, jakie ustawienia zastosować i razem z mechanikami cały czas pracujemy nad jak najlepszym rezultatem. Jak mam dopasowany motocykl, to pojadę na każdym torze. Czasem jednak nie trafimy z ustawieniami i kiedy ta jazda jest sztywniejsza, bo muszę trzymać motocykl bliżej siebie, to bywa różnie z wynikami. W zeszłym sezonie miałem delikatny problem na domowym torze, ale w końcu jest ta powtarzalność. W porównaniu do meczów, które odjechaliśmy w Częstochowie, to tym razem tych zmian było dosyć dużo. Każdy bieg jechałem na innych ustawieniach, bo tor też się zmieniał, rywale się dopasowywali i chcieliśmy zrobić wszystko, żeby było dobrze. Trzy biegi były udane, ale w jednym niestety rywal mnie wywiózł i było już po wyścigu.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt