2022-06-03 runda zasadnicza
for Nature Solution Apator Toruń - zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 4 7 8 11 12 17 19 23 25 27 31 35 38 41 42    
1 Madsen Leon 3         3     2   3       1 12   58,09
2 Smektała Bartosz     0     2'     0     3   1'   6 2 58,26
3 Lindgren Fredrik 1       1     3     1   1' 2   9 1 57,92
4 Jeppesen Jonas       1' 0     RZ     RT         1 1 57,66
5 Woryna Kacper     1       2     2     2   0 7   60,12
6 Miśkowiak Jakub   3   2       1   0           6   57,68
7R Świdnicki Mateusz   0         0         1       1   57,93
8R Kupiec Kajetan                               -   58,85
klub Gospodarze 2 5 10 13 18 19 23 25 29 33 35 37 40 43 48     58,69
9 Przedpełski Paweł 2       3   1   3   0       2' 11 1 57,83
10 Lambert Robert       3     3   1   2   3   3 15   58,28
11 Dudek Patryk 0   3   2'         1   2   3   11 1 59,00
12 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ   ZZ         ZZ ZZ         0   58,37
13 Holder Jack     2'     1   2   3     0 0   8 1 58,66
14 Zieliński Denis   1'   0       0               1 1 58,32
15R Lewandowski Krzysztof   2       0           0       2    
16R Cook Zach                               -    
Wariant Tor 1 Sędzia

Michał Sasień

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Podrażniony stratą punktów w Lesznie, Apator Toruń stał przed trudnym zadaniem w kolejce wieńczącej pierwszą rundę spotkań, bowiem Anioły od 2018 roku nie potrafiły pokonać Włókniarza Częstochowa. Kibiców pojedynki obu ekip elektryzowały niemal zawsze. Fani z Częstochowy w niewybredny sposób informowali żużlowy świat jakie "żywią uczucia" do zespołu z Torunia, za co sympatycy Aniołów zespołu nie darzyli sympatią z fanów z województwa śląskiego. Co ciekawe napięta atmosfera z trybun często przenosiła się do parkingu i udzielała się zawodnikom, co zawsze zwiastowało emocjonujące widowisko. Jednak mimo powszechnej niechęci fanów, kluby z Torunia i Częstochowy często wymieniali się zawodnikami. W obu klubach jeździł między innymi Ryan Sullivan, który był traktowany jak legenda zarówno przez fanów Apatora, jak i Włókniarza, ale oprócz niego można wymienić takie nazwiska jak Mark Loram. Andreas Jonsson, czy Rune Holta lub dwójka wychowanków Jana Ząbika - Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski.

W roku 2022 oba zespoły nie weszły w sezon najlepiej, ale z każdym meczem łapały właściwy rytm i wchodziły na coraz wyższy poziom sportowy. Apator po blamażu we Wrocławiu i żenującej porażce z Motorem Lublin zaliczył dwa solidne występy na wyjeździe i możliwe, że gdyby nie absurdalne decyzje sędziowskie, to oba mecze padłyby łupem Aniołów. Powrót na MotoArenę po dwóch wyjazdowych potyczkach, był jednak wielką niewiadomą. Po wspomnianej porażce z Motorem, media zaczęły jako winnego wskazywać toruński tor. Jednak menadżer Robert Sawina twierdził, że ten temat jest wyolbrzymiony dodając, że ubiegłoroczny tor był w jego ocenie znacznie gorszy do wyprzedzania, a prezes Ilona Termińska z kolei wyznała w jednym z wywiadów, poinformowała że są czynione kroki, by toruńską nawierzchnię uczynić lepszą pod każdym względem.  Kto miał rację trudno powiedzieć, ale prawdą było to, że na Motoarenie która niegdyś słynęła ze znakomitych widowisk, od dawna trudno było zadbać o nawierzchnię pozwalającą na wyprzedzanie. A to gryzło się atutami jakie prezentowali zawodnicy reprezentujący żółto-niebiesko-białe barwy, bowiem czwórka seniorów wyśmienicie czuła się w walce na dystansie i nie bazowała tylko na momencie startowym. Tak więc kolejny rywal musiał być przywitany torem do walki, bo choć Lwy podobnie jak Anioły zaliczyły wpadkę na inaugurację, to z każdym meczem prezentowały się coraz solidniej. Brakowało im jednak stabilizacji przede wszystkim u Fredrika Lindgrena. Siłą napędową Włókniarza byli z kolei świetnie spisujący się juniorzy. I choć Jakub Miśkowiak nieco obniżył loty, to na znacznie wyższym poziomie zaczął jeździć Mateusz Świdnicki. Dużym kapitałem sportowym Włókniarza był też Leon Madsen, który na Motoarenie na przestrzeni lat notował niesamowicie wysoką średnią 2,52 punktu na bieg, a sezon 2022 pokazał, że Duńczyk nie zamierzał zaniżać tego wyniku.

W tabeli przed meczem w tabeli lepszą sytuację miał Włókniarz. Drużyna prowadzona przez Lecha Kędziorę miała na swym koncie sześć punktów, czyli o dwa więcej od Apatora, który liczył na zniwelowanie tego dystansu do zera, ale presja kibiców na zespole była ogromna: "Presja jest cały czas i jest ona wpisana w ten sport, obojętnie czy jest się działaczem, w sztabie szkoleniowym, czy zawodnikiem. Trzeba sobie z tym radzić, a zadanie jest jedno - wygrać. Nie ma meczów bez presji, niezależnie kto przyjeżdża, to zawsze to towarzyszy, ale trzeba wygrywać tyle, ile się da - przede wszystkim u siebie i szukać punktów na wyjazdach, a mecze w Gorzowie i Lesznie pokazały, że jest to możliwe. I wierzę w to, że nam się to uda" -mówił przed meczem menadżer toruńskiej drużyny Krzysztof Gałańdziuk. I Anioły doskonale poradziły sobie z tą presją, bowiem kontrolował mecz od początku, ale zryw gości w końcówce sprawił, że Lwy zniwelowały straty, a gospodarzy uratował rewelacyjny tego dnia Robert Lambert. Gospodarze pokazali tym samym, że nie są już drużyną, która co prawda zawodziła na początku sezonu, ale forma zawodników wyraźnie rosła i mogła dawać nadzieję na walkę o coś więcej niż tylko play-off.
Spotkanie rozpoczęło się dla Apatora niezbyt optymistycznie, bo Paweł Przedpełski zdołał jedynie rozdzielić Leona Madsena i Fredrika Lindgrena. Pozytywnie zaskoczyli za to miejscowi juniorzy, którzy wprawdzie musieli uznać wyższość Jakuba Miśkowiaka, ale obaj uporali się z Mateuszem Świdnickim i remis w biegu młodzieżowym mógł napawać miejscowych delikatnym optymizmem. W trzeciej gonitwie Motoarena po raz pierwszy wrzała z radości, bo Patryk Dudek z Jackiem Holderem, zwyciężając podwójnie, wyprowadzili Apator na prowadzenie, które utrzymał Rober Lambert w kolejnym biegu i po pierwszej serii startów gospodarze prowadzili 13:11, przejmując kontrolę nad wydarzeniami na torze. Na tym etapie zawodów zawodnicy Apatora lepiej wychodzili spod taśmy, a przyjezdni nie potrafili znaleźć odpowiednich ścieżek na torze, który był dla nich zagadką.
Wynik gości trzymał przede wszystkim świetnie dysponowany Leon Madsen, który nie miał jednak wsparcia w kolegach. W kratkę jeździł Bartosz Smektała, słabo w mecz wszedł również Fredrik Lindgren. Po dwóch wyścigach trener Lech Kędziora stracił też cierpliwość do Jonasa Jeppesena, ale zastępujący go Jakub Miśkowiak również z każdym biegiem tracił sportowy animusz. Nic więc dziwnego, że dobra passa gospodarzy została podtrzymana w drugiej serii startów, którą podwójnym zwycięstwem otworzył Paweł Przedpełski wraz z Patrykiem Dudkiem pokonując bezbarwnych częstochowskich Skandynawów. W biegu numer sześć nieco nadziei w serca biało-zielonych kibiców wlał Leon Madsen do spółki z Bartoszem Smektałą, ale bieg siódmy wygrany przez torunian 4:2 udowodnił, że gospodarze mają więcej "sportowych armat" i wynik przed kolejnym równaniem toru brzmiał 23:19.
Po przerwie swoją pierwszą "trójkę" przywiózł Lindgren, a ponieważ zastępujący Jeppesena Jakub Miśkowiak szybko poradził sobie z Denisem Zielińskim, goście nieco zmniejszyli przewagę gospodarzy. W biegu dziewiątym kibice obejrzeli wreszcie nieco walki, bo po starcie torunianie prowadzili 5:1, jednak Robert Lambert został wyprzedzony najpierw przez Madsena, a po chwili to samo uczynił Smektała. Ambitny Brytyjczyk zdołał jednak odbić drugą pozycję, a waleczny tego dnia Smektała zapiał na swoim koncie drugie zero. Na koniec trzeciej serii torunianie ograli 4:2 parę Woryna - Miśkowiak i utrzymali czteropunktową przewagę, którą powiększyli do sześciu oczek w biegu dziesiątym. Gdy kibice z Torunia w myślach dopisywali już dwa punkty w tabeli swojej drużynie, nastąpiło przebudzenie Włókniarza. Odpowiednie ustawienia w motocyklach złapali Lindgren i Smektała, a dwa zwycięstwa w rozmiarach 4:2 sprawiły, że goście zniwelowali różnicę punktową do dwóch oczek (35:37). Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzynasta gonitwa, w której goście wyszli na podwójne prowadzenie, ale popis jazdy dał Robert Lambert. Brytyjczyk szybko uporał się z Lindgrenem, a na ostatnim łuku po szalonej szarży wyprzedził Kacpra Worynę. Z 1:5 zrobiło się 3:3 i gospodarze utrzymali dwupunktowa przewagę przed biegami nominowanymi (40:38).
Po tym jak w czternastym biegu padł wynik remisowy, o losach spotkania decydował wyścig ostatni, przed którym miejscowi kibice największe nadzieje pokładali w Lambercie, a ten nie zawiódł oczekiwań. Znakomicie wystrzelił ze startu, a szybko do niego dołączył Przedpełski i żużlowcy Apatora pognali po podwójne zwycięstwo, dające im meczowy triumf. Trybuny Motoareny wręcz eksplodowały. Toruńscy fani zgotowali swojej najlepszej parze owację na stojąco, bo żużlowy Toruń długo czekał na domowy triumf w meczu z mocnym rywalem.

Podsumowując. Kibice Apatora Toruń odetchnęli z ulgą. Ich ulubieńcy po trzymającym w napięciu meczu pokonali rywali z Częstochowy 48:42, a bohaterem "Aniołów" był Robert Lambert, który zapisał na swoim koncie aż 15 punktów. Poza brylującym Lambertem dwucyfrowe zdobyczy punktowe wyszarpali Przedpełski i Dudek. Słabiej spisał się Jack Holder, ale punkty zdobyte przez juniorów w biegu młodzieżowym pomogły przechylić szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy. Po triumfie nad Włókniarzem torunianie mogli ze spokojem oczekiwać kolejnych spotkań. W perspektywie mieli jeszcze cztery mecze na własnym torze, a jak pokazał pojedynek z Lwami, byli w stanie wygrywać z każdym mocnym przeciwnikiem, bo MotoArena zaczęła być ich sprzymierzeńcem.

Po zawodach powiedzieli:
Krzysztof Gałańdziuk
- dyrektor sportowy z Torunia - Wydaje mi się, że spośród wszystkich możliwych sposobów przygotowania toru, ten wydaje się najrozsądniejszy. Tor na treningu był dokładnie taki sam. Na meczu też nam pasował. Zwłaszcza na początku i pod koniec. Trochę pogubiliśmy się w środku, ale ostatecznie wszystko poszło dobrze. Będziemy szli w tym kierunku. Dopiero drugi raz mieliśmy lidera. Najpierw w Grudziądzu wynik ciągnął Patryk Dudek, a teraz doskonały mecz pojechał Robert Lambert. Zresztą każdy z naszych zawodników może być liderem. Fakt, Jackowi nie poszło w ostatnich dwóch startach, ale nadrobili to pozostali zawodnicy. Mamy prawo narzekać na juniorów, ale proszę zauważyć, że bez ich trzech punktów w meczu byłby remis

Robert Sawina - trener z Torunia - Do tej pory nie wszystko szło po naszej myśli, czuliśmy jednak, że mecz z Włókniarzem to okazja do przełamania się. Na szczęście się udało, dwa punkty zostają w Toruniu, co bardzo nas wszystkich cieszy, zwłaszcza że spotkanie było bardzo zacięte. Chcemy podtrzymać zwycięską passę. Nie jedziemy do Częstochowy walczyć o punkt bonusowy, celem są trzy punkty. Wiemy, że stać nas, by tam wygrać, bo mamy do tego wszelkie potrzebne argumenty. Naszym zawodnikom nie brakuje umiejętności, ani woli walki, każdy z nich zawsze daje z siebie 110%. W żużlu bardzo ważną rolę odgrywa sprzęt i jego ustawienia. Pogubiliśmy się trochę w środku zawodów, lecz na szczęście odbudowaliśmy się przed końcową fazą meczu i wygraliśmy. Apator po raz drugi w tym sezonie miał lidera. W Grudziądzu był nim Patryk Dudek, wczoraj zwyciężyliśmy przede wszystkim dzięki świetnie dysponowanemu Lambertowi. Być może w następnej kolejce ktoś inny poprowadzi nasz zespół do zwycięstwa. Stać na to praktycznie każdego seniora z naszego składu, co napawa optymizmem. Dzisiaj zastępstwo zawodnika zdało egzamin, ale trzeba na to spojrzeć szerzej. Akurat wtedy, gdy nasi seniorzy zastępowali Emila, ustrzegli się wpadek, jednak równie dobrze mogło być odwrotnie. Należy spojrzeć w program, to są przecież ci sami zawodnicy. Gorszy start mógł się przytrafić każdemu z nich, gdy jechał za Emila, więc to nie jest do końca miarodajne. Przykładem jest Holder, który nie trafił z przełożeniami w końcówce, przez co dwukrotnie jak ostatni przekraczał linię mety. Na szczęście stracone przez niego punkty nadrobił Lambert. Właśnie tak powinna wyglądać drużyna, uzupełniać się nawzajem przez całe zawody. W momencie, gdy jednemu idzie gorzej, drugi wznosi się na wyżyny swoich możliwości. Priorytetem naszych żużlowców jest dobro drużyny, dziś wygraliśmy i to jest najważniejsze. Liczyliśmy, że juniorzy dołożą więcej punktów do dorobku drużyny. Krzysztof Lewandowski musi odbudować formę, gdyż kontuzja wybiła go z rytmu meczowego. Na turniejach DMPJ nasi młodzieżowcy spisują się dużo lepiej. Jak na razie nie do końca udaje im się przełożyć dobrą formę z tamtych rozgrywek na Ekstraligę, ale nadal wierzymy, że to się zmieni. Niedługo Mateusz Affelt kończy 16 lat, a wtedy z pewnością znajdzie się w składzie pod ósemką lub szesnastką. Chcemy, żeby zbierał cenne doświadczenie, toteż gdy będzie stosowna okazja, dostanie szansę.

Robert Lambert - Toruń - Takiego rezultatu potrzebowaliśmy. To na pewno daje nam dużo pozytywnej energii i napędza na kolejne spotkania. Było ciężko, musieliśmy walczyć z dobrze stawiającym się przeciwnikiem. Ten tor różnił się od tego, co było tutaj na początku. Był to tor, który wyglądał tak samo, jak podczas treningów. Było więcej ścieżek do ścigania w porównaniu do początku sezonu. Ciężko jest też dopasować nawierzchnię tak, by wszystkim pasowała idealnie. Wydaje się, że dzisiaj zrobiliśmy duży krok w przód, bo oprócz zwycięstwa, czuliśmy się bardziej komfortowo. W trzynastym biegu udało mi się zebrać odpowiednią prędkość i dzięki temu mogłem przygotować finalny atak. Bardzo się z tego cieszę, ale przede wszystkim cieszy drużynowa wygrana z bardzo mocnym przeciwnikiem.

Leon Madsen - Częstochowa - Na MotoArenie w 2019 roku otarłem się tu o mistrzostwo świata, więc to nie tak, że to nie jest szczęśliwy stadion. W piątek też czułem, że ten tor mi pasuje, jestem zadowolony ze swojego występu, ale pozostaje niedosyt, jeśli chodzi o wynik drużyny. Wiemy, że możemy być jeszcze silniejsi i wrócimy tu w play-off silniejsi. Jestem już myślami w Teterowie na GP, będzie to nowy dzień, nowe zawody i kompletnie inne ściganie. Ostatni raz rywalizowaliśmy tam w 2019 roku i szczerze mówiąc ciekawe, jak będzie się zachowywał tamtejszy tor. W każdym razie będzie to długa noc w podróży.

Kacper Woryna - Częstochowa - Walczyłem ze wszystkich sił o jak najlepszy wynik. Popełniłem jednak kilka błędów, jak choćby ten na ostatnim łuku, gdzie zostałem wyprzedzony. Tor zawsze będzie oceniać inaczej ten, któremu dobrze poszło, a co innego powie ktoś, kto nie zdobył tyle punktów ile by sobie życzył. Jeśli chodzi o mnie, to wszystkie swoje biegi jechałem środkiem lub po szerokiej. Kto jechał z przodu, tego wszędzie niosło. W rewanżu oczywiście będziemy chcieli wygrać. Musimy się do niego odpowiednio przygotować. Trzeba przeanalizować na chłodno mecz w Toruniu i wyciągnąć wnioski żeby było lepiej.

Bartosz Smektała - Częstochowa - Nie mogę zaliczyć tego meczu do udanych. Nie dosyć, że przegraliśmy jako drużyna, to ja indywidualnie nie zaprezentowałem się na miarę pokładanych we mnie oczekiwań. Wywalczyłem na torze raptem osiem punktów, a więc o siedem za mało. Muszę to sobie przeanalizować na chłodno. Na pewno była potrzebna moc w motocyklach. Jeśli chodzi o pierwszy bieg, to nie wyjechałem na motocyklu, na którym chciałem, bo on był za słaby na ten dzisiejszy tor. To nie znaczy, że jak podjechałem pod taśmę startową, to już jestem na straconej pozycji, skupiłem się na tym co jeszcze mogę wycisnąć, ale to nie wystarczyło. W trzeciej serii pogrążyło mnie czwarte pole startowe. Nie byłem w stanie go wykorzystać. Miałem szansę na punkt, bo Robert Lambert popełnił błąd, ale później ja też błąd popełniłem. Zresztą, Anglik był tego dnia świetnie dysponowany i tak to się skończyło. W tej chwili nie myślimy jeszcze o rewanżu, jednak z pewnością zrobimy wszystko, aby mecz w Częstochowie rozstrzygnąć na swoją korzyść i zdobyć bonus i tylko taki jest cel.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt