LORAM Mark Royston
Anglia
Urodzony 12
stycznia 1971 roku - La Valetta, Malta.
Ten niezwykle waleczny, słuchający kapeli Offspring zawodnik rodem z Wielkiej Brytanii, rozpoczynał swoją karierę na torach trawiastych.
W 1987 roku debiutował w Top League na
niezapomnianym torze w Hackney, jego pierwszy nauczyciel, dawny champion John
Louis pokiwał tylko głową i powiedział, że ten drobny jasnowłosy chłopak kiedyś
zostanie mistrzem świata. Droga Lorama na żużlowy olimp nie była jednak usłana
różami. Mark, pomimo wszelkich przeciwności, uparcie dążył swoją ścieżką i
wierzył w spełnienie marzeń. Zahartowany na brytyjskich, trudnych i często
grząskich torach nie poddawał się nigdy. Zawsze wierzył w zwycięstwo. Nie
poddawał się po kolejnym zaspanym starcie, nie zrażał się licznymi kontuzjami,
które pokonywał, by po raz kolejny wrócić na ukochany żużlowy owal.
Wszyscy utożsamiamy go z porywającymi wyścigami. Dzięki swej ogromnej ambicji i woli walki, zrobił ogromną
furorę w roku 2000, kiedy to przebojem zdobył tytuł najlepszego żużlowca na
świecie. I mimo, iż do dnia dzisiejszego pozostaje jedynym mistrzem świata,
który nie wygrał żadnego turnieju, to w annałach światowego żużla jego nazwisko
zostało zapisane jako Mark Loram - Indywidualny Mistrz Świata. Kluczem do jego
sukcesu była równa jazda przez wszystkie turnieje. Trzy razy wówczas awansował
do wielkiego finału, a jego najsłabszy występ był w kończących cykl zawodach w
Bydgoszczy, w których Loram zajął szóste miejsce. Warto dodać, że cykl składał się
wówczas z sześciu rund, a startowali w nim Tony Rickardsson, Jason Crump, Greg Hancock, Tomasz Gollob, czy Leigh Adams,
którzy zdaniem "Loramskiego" byli jednymi z najlepszych zawodników w dziejach
Grand Prix, więc tytułu mistrza świata nikt mu nie podarował.
Wcześniej jako junior raz sięgnął po medal IMŚJ. Było to w sezonie
1992. Ten rok przyniósł młodemu Anglikowi jeszcze jeden sukces. Był to brązowy
medal DMŚ.
W 1992 roku dzięki udanym startom w barwach King’s Lynn Stars, drugiemu miejscu w IMŚJ rozgrywanych
na torze w bawarskim Pfaffenhofen wypłynął na szerokie sportowe wody.
Podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt na starty w polskiej lidze w barwach
klubu z Częstochowy,
jednak w teamie spod Jasnej Góry startuje przez jeden sezon i w roku 1993
przenosi się do Torunia, gdzie spędza pięć lat (1993 - 1997) - jak się
później miało okazać najlepszych lat w lidze polskiej. W pewnym
momencie zawodnik zanotował obniżkę formy, która nie pozwalała mu być pewnym
punktem drużyny i działacze toruńscy postanowili
zrezygnować z jego usług. Jednak szybko znalazła się
Iskra Ostrów, w której
zawodnik spędził sezon 1998. Po roku powraca do
Włókniarza Częstochowa,
gdzie w latach 1999 - 2000, jest podstawowym obcokrajowcem. Po zdobyciu
tytułu IMŚ zawodnik znacznie podniósł swoje żądania finansowe i włodarze
częstochowscy rozstali się z Anglikiem. Długo Loram nie mógł znaleźć dla siebie
klubu w Polsce na sezon 2001, w końcu doszedł do porozumienia z działaczami
Polonii Bydgoszcz,
i z gryfem na piersi ścigał się w latach 2001 - 2003. Po sezonie 2003 bydgoski
klub znalazł się na skraju zapaści finansowej i postanowił zrezygnować z Lorama,
który jednocześnie nieco zatracił swe dawne walory sportowe (zawodnik odniósł
pasmo kontuzji, które w dużym stopniu spowodowały, że rok 2003 stał się dla
sympatycznego Anglika stracony). Na szczęście dla zawodnika na horyzoncie
pojawił się beniaminek ekstraklasy
RKM Rybnik, który postawił na "Loramskiego"
w sezonie 2004. Mariaż z rekinami trwał zaledwie rok i w kolejnym roku Loram
postanowił zdobywać punkty dla pierwszoligowego zespołu
gorzowskiej Stali.
W sezonie 2005 Anglik zdobywa już punktu dla
Unii Leszno, ale sezon zaliczyć
może do przeciętnych stąd nie był pewien kontraktu na kolejny rok w lidze
polskiej. Działacze Leszczyńscy postanowili dać mu jeszcze jedną szansę jednak
po roku zawodnik przenosi się do niższej ligi i ponownie ma zdobywać punkty dla
klubu z Ostrowa. Tak się jednak nie stało bowiem na początku 2007 Mark uległ bardzo groźnej
kontuzji nogi, która wyeliminowała go na kilka miesięcy z żużlowej rywalizacji, a jak
się później miało okazać również z czynnego uprawiania speedwaya. Co prawda po
ponad dwóch latach przerwy, gdy kończyna w końcu się zrosła Mark Loram znowu
zaczął myśleć nad powrotem na żużlowy tor i postanowił ścigać się nie tylko w
Wielkiej Brytanii, ale także w Polsce i Szwecji. Podpisane umowy nie gwarantowała
Anglikowi żadnych startów, a w Polsce działacze mieli skorzystać z jego usług, gdy
zawodnik potwierdzi swoją przydatność dla drużyny formą na torze. Borykający się z problemami finansowymi ostrowianie nie skorzystali z usług "Loramskiego" i w grudniu
Mark Loram podjął decyzję o definitywnym zakończeniu swojej kariery żużlowej. Oto co powiedział Anglik w swoim oświadczeniu: "Naprawdę szkoda, że moja kariera zakończyła się właśnie w taki sposób, ale dwa lata przerwy po wypadku, to naprawdę dużo czasu. Gdybym miał teraz 34 albo 35 lat, być może byłbym w stanie sobie poradzić z tą pauzą, ale niestety to zdarzyło się w złym okresie".
Decyzję o rozbracie z żużlem Mark konsultował z towarzyszącym mu w trakcie
kariery niezawodnym Norrie Alanem i ukochaną żoną Flo... Oto jak Norrie Alen
przed turniejem, którym Loram pożegnał się z torem wspomina zawodnika - Mark
urodził się dla żużla i wiele zrobił dla reprezentacji. Jego jazdę na torze
można porównać do dużego ładunku wybuchowego. Gdy zbliżała się detonacja, czyli
moment wyprzedzania, kibice często wstawali z miejsc. Był lubiany za swoje
niepowtarzalne szarże. Gdyby nie kontuzja, do dzisiaj wojowałby w Grand Prix.
Ostatni angielski indywidualny mistrz świata seniorów
nigdzie na dłużej nie zagrzał miejsca. W Polsce przez siedemnaście lat
przywdziewał plastron siedmiu zespołów, w Anglii startował dla dziesięciu (Hackney, Ipswich, King`s Lynn, Exter,
Eastbourne, Peterborough, Pool), a
Szwecji czterech klubów
(Bysarna, Svelux, Luxo Stars, Piraterna).
Obok ligi skutecznie walczy również w
indywidualnym championacie swego kraju. Czego dowodem są tytuły mistrzowskie z
lat 1997, 1999, 2001, oraz tytuł mistrzowski z roku 1988 wśród angielskich juniorów.
Zjeździł praktycznie cały świat, choć jego serce
podobno zostało w malowniczym Maldvies w Stanach Zjednoczonych. Mark Loram to
nie tylko mistrz świata z 2000 roku, to przede wszystkim wspaniały sportowiec, który
zaskarbił sobie serca fanów "czarnego sportu" wspaniałymi akcjami, jakimi
przedzierał się po nieudanych startach na czoło stawki. Nie uznawał straconych
pozycji, wspaniale balansował ciałem na motocyklu. Wygrywał nawet wtedy, gdy
startował ze specjalnym plastikowym opatrunkiem na kontuzjowaną dłoń, jaki
uratował go przed amputacja dwóch palców. To Loram, a nikt inny wydarł Tony
Rickarssonowi tytuł IMŚ'2000. Do dziś biegi, w których chyba jako jedyny
potrafił pojechać zewnętrznymi ścieżkami Tomasza Golloba w Bydgoszczy cieszą się
dużym zainteresowaniem wśród internautów.
Loramski powrócił do Torunia na ostatnia rundę Grand Prix w roku 2013. Po zakończeniu kariery sportowej, po wspomnianym ciężkim wypadku Mark Loram nie działa przy sporcie żużlowym, ale że nadal lubi oglądać speedway, choć jak twierdzi nie mam nic wspólnego z tym sportem. Prowadzi za to warsztat samochodowy oraz handluje samochodami marki BMW. A prywatnie prowadzi spokojne życie z dala od sportu, choć czasem można spotkać go w żużlowy parkingu, jak choćby w roku 2015 podczas jednej z rund na toruńskiej MotoArenie.
Prywatnie Mark jest towarzyskim, lekko flegmatycznym człowiekiem, który podąża jednak swoimi ścieżkami. W chwilach niepowodzeń odchodzi gdzieś na chwilę na bok by pobyć sam. Jest przyjacielski i bardzo szanowany w środowisku żużlowym, za to, że nigdy nie zajeżdżał toru, walczył twardo, ale fair. Potrafił mijać rywali jak tyczki, nawet gdy ci faulowali. Dlatego po zdobyciu IMŚ w 2000 roku, na nowego mistrza narzekali tylko statystycy, a nie zawodnicy i ludzie czujący park maszyn.
W trakcie kariery zawodnik jak większość żużlowców, często przebywał w trasie i zwiedził wiele krajów. Na początku lat dziewięćdziesiątych ścigał się nawet w otwartych mistrzostwach RPA, a ze startami w Afryce wiąże się zresztą mało znana historia, o której Brytyjczyk opowiedział w "Speedway Chat Show": "Pomyślałem, że świetnie by było pojechać do Soweto któregoś dnia. Soweto to takie wydzielone miasto. Po drodze zostaliśmy zatrzymani przez policjantów, którzy pytali, co my tutaj robimy i twierdzili, że nie powinno nas tutaj być. A my chcieliśmy tylko sobie pozwiedzać. Potem policjant poprosił mnie o dokumenty i moje prawo jazdy, więc otworzyłem schowek, a oni wycelowali do nas z broni! Oczywiście nie zdaliśmy sobie sprawy z tego, ale możesz mieć tam broń. W momencie, gdy zbliżyłem się do tego schowka, oni pomyśleli, że może chcę wyjąć broń. Celowali do nas, a ja myślałem, że się zes**m". Nie była to jedyna sytuacja, w której Anglik miał kontakt z policją, lub przeżywał historie mrożące krew w żyłach. Kiedyś miał "małą sprzeczkę" z funkcjonariuszami, ponieważ Carl Stonehewer (były stały uczestnik cyklu Grand Prix), z którym podróżował na zawody, brzydko odezwał się do policjanta. Efekt? Znowu skierowano w jego stronę broń.
Obecnie Loram nie ma czynnego związku z żużlem.
Posiada warsztat samochodowy i, jak sam przyznał kilka lat temu, prowadzi
spokojniejsze życie.
Śledzi jednak wydarzenia żużlowe i zwraca uwagę, na aspekt mentalny w sporcie żużlowym,
który nie był tak istotny gdy sam ścigał się na torze, a za wzory do
naśladowania w tej sferze były mistrz świata wskazuje Taia Woffindena i Bartosza
Zmarzlika: "Uważam, że dopiero w dzisiejszych czasach zaczęto o to dbać profesjonalnie. Za
czasów mojej kariery wyglądało to inaczej, nikt nie miał psychologicznego
wsparcia i każdy musiał sobie sam radzić, by mieć przewagę nad rywalami w
kwestiach psychologicznych. Miałem szczęście, że mi się udało przebrnąć przez to
z moimi naturalnymi zdolnościami oraz czystą chęcią do zwycięstwa w wyścigach,
ale gdyby mój mózg był bardziej na tym skupiony, wyszłoby mi to o wiele lepiej.
Obecnie musisz mieć to profesjonalne wsparcie zapewnione, nawet jeśli go nie
chcesz. "Tajski" jest świetnym przykładem kogoś, kto ma to "coś", tę umiejętność
mentalną. Zmarzlik jest po prostu świetny, jest powodem, dla którego fani żużla,
w tym ja, płacą pieniądze, żeby go zobaczyć na motocyklu. Pomimo poważnego
wypadku i tak wstanie i tak pojedzie dalej. I "Tajski" jest taki sam".
Były zawodnik nie stroni również od komentowania bieżących wydarzeń w sporcie
żużlowym i o rzeczowy komentarz porównujący polską i angielską żużlową finansową
rzeczywistość, pokusił się w sezonie 2020, gdy świat ogarnęła pandemia
koronawirusa: "Nie dziwi mnie, że zawodnicy wybierają ligę polską, choć
kiedyś było odwrotnie. Wszyscy kochamy brytyjski żużel, ale jest on ofiarą dostępnych w nim
pieniędzy. Nikogo z nich nie
powinniśmy jednak winić za to, że wybierze tylko Polskę. Każdy zrobiłby to samo.
Jeśli jesteś np. murarzem i ktoś ci zaoferuje cztery razy większe pieniądze za
dzień pracy, to je weźmiesz. Nie winię ich, bo wiem, że kariera żużlowca może
być krótka i bolesna. Moja w trakcie jednego wieczoru skróciła się o 4-5 lat.
Gdy jest siano, musisz je kosić, tak długo jak świecie słońce!Sport zawsze będzie się zmagał z takimi zjawiskami
w których zawodnik chcąc startować, będzie musiał wybierać pomiędzy ligami, ale
też będzie patrzył na zarobki. W latach 90-tych Simon Wigg, Joe Screen, ja i
wielu innych zawodników jeździło do Niemiec, bo w zawodach na trawie można było
zarobić całkiem dobre pieniądze. Potem nastąpił nagły rozwój polskiego żużla i
zabił te imprezy, bo każdy mógł zarobić jeszcze trzy lub cztery razy więcej.
Teraz problem jest podobny, ale skala jest prawdopodobnie 10 razy większa.
Myślę, że dzięki polskim pieniądzom niedługo żużlowcy nie będą mogli pozwolić
sobie na starty gdzie indziej, bo po prostu nie będzie ich stać na niepotrzebne
narażanie się na kontuzje. W następnych latach inne ligi będą miały jeszcze
większe problemy by walczyć z o przyciągnięcie do swych klubów wielkich nazwisk.
Absolutnie nic nie można na to poradzić skoro w Polsce liczby w kontraktach są
tak długie jak numery telefonów".
Osiągnięcia
1993/3; 1994/3; 1995/2; 1996/2; 2001/3; 2002/1; 2003/3 | |
IMŚ | 1994/8 |
IMŚ GP | 1995/6; 1996/7; 1997/5; 1998/10; 1999/5; 2000/1; 2001/9; 2002/8; 2003/18; 2004/17 |
IMŚJ | 1989/5; 1992/2 |
DMŚ | 1992/3; 1994/7; 1995/2; 1999/4; 2000/2 |
DPŚ | 2004/2; 2006/3 |
Kluby w lidze polskiej
1992 | 1993--1997 | 1998 |
1999- -200 |
2001- -2003 |
2004 | 2005 | 2006 |
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
1993 | 7 | 35 | 84 | 4 | 2,514 | 6 |
1994 | 4 | 20 | 41 | 3 | 2,200 | ? |
1995 | 15 | 78 | 186 | 6 | 2,462 | 7 |
1996 | 8 | 28 | 74 | 2 | 2,000 | 22 |
1997 | 7 | 39 | 93 | 4 | 2,487 | 4 |
Zdjęcia zostały nabyte
na stadionowym stoisku z pamiątkami