2023-04-28 runda zasadnicza
Fogo Unia Leszno - for Nature Solution Apator Toruń
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 4 8 12 15 18 19 23 24 25 27 29 34 37 41    
1 Dudek Patryk 2         2     d4   0         4   61,87
2 Przedpełski Paweł     1     1'     1     2   1'   6 2 61,87
3 Lampart Wiktor 1'       1'     1         RT RT   3 2 62,53
4 Sajfutdinow Emil       3 2     3     2   3   3 16   61,96
5 Lambert Robert     3       1     1     2' 2 1 10 1 62,28
6 Lewandowski Krzysztof   0   1           0           1   61,78
7R Affelt Mateusz   1         0         0       1   62,24
8R -                               -   62,50
klub Gospodarze 3 8 10 12 15 18 23 25 30 35 39 43 44 47 49     61,85
9 Smektała Bartosz 3           3   2'   1       0 9 1 62,50
10 Kołodziej Janusz       2     2'   3       1   2 10 1 62,45
11 Parnicki Nazar 0       RZ         3   3       6   63,01
12 Zengota Grzegorz     0   3         2' 3     0   8 1 61,24
13 Lidsey Jaimon     2     3   2         0 3   10   62,92
14 Jabłoński Hubert   2'   0       0               2 1 62,19
15R Ratajczak Damian   3     0 0           1       4    
16R Mencel Antoni                               - -  
Wariant Toru 1 Sędzia

Piotr Lis

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
2x - zawodnik przejechał dwoma kołami wew. linię toru      F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     
RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
D
C
D
C
B
A
D
C
D
C
C
D
C
D
B
A
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
B
A
C
D
D
C
B
A
B
A
A
B
A
B
D
C
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
A
B
A
B
C
D
A
B
A
B
D
C
B
A
A
B
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
C
D
B
A
A
B
C
D
C
D
B
A
D
C
C
D
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

Sezon ligowy wchodził dopiero na obroty, a w Apatorze pojawiły się zawirowania kadrowe. Trener Robert Sawina po dwóch przegranych ze Spartą Wrocław i Wilkami Krosno znalazł się w ogniu krytyki i po meczu w Krośnie po jego słowach zawrzało: "Mówiłem w klubie, że jeżeli jeden z tych meczów przegramy, to oddaję się do dyspozycji zarządu. Wiadomo, że jeżeli w takiej sytuacji ktoś zarzuca mi, że nie jest tak jak być powinno, bo takie głosy w mediach można usłyszeć, to na pewno będę próbował, żeby ten zespół znalazł kogoś lepszego ode mnie". Była to reakcja trenera Apatora na słowa byłego menadżera toruńskich "Aniołów" Jaka Gajewskiego, gdy ten ocenił potencjał kadrowy Apatora i przyznał, że wyniki pozostawiają do życzenia. Dodając, że nie rozumie rotacji zawodników pod kątem numerów startowych, jakie następują w toruńskim teamie. Sawina w telewizji odpowiedział Gajewskiemu, że takie opinie są krzywdzące dla jego drużyny. Zaznaczył, że Gajewski na co dzień nie jest związany z klubem i nie wie, jak sytuacja wygląda od środka.  Gajewski długo nie czekał z ripostą. W mediach społecznościowych zamieścił swój komentarz. Krótko i dosadnie: "Nie widziałem, nie słyszałem. Robert Sawina 0, Jacek Gajewski DMP 2 - złoto, 3 - srebro, 4 - brąz. Życzę powodzenia".

Czy ta niepotrzebna medialna pyskówka i decyzja trenera Sawiny wpłynęła deprymująco na zespół Aniołów miała znaczenie przed meczem w Lesznie? Trudno powiedzieć, w końcu zawodnicy byli profesjonalistami i to oni wspólnie z trenerem ponosili odpowiedzialność za wynik. A fakty były takie, że jeden wygrany mecz i dwa oczka w tabeli dają niebiesko-żółto-białym tylko siódme miejsce w ósemce Ekstraligi, a przecież zespół miał spokojnie wjechać do play-off i bić się o medale. Lesznianie z kolei przystępowali do tego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, stracili na jakiś czas możliwość korzystania z usług Chrisa Holdera. Mistrz świata z 2012 roku podczas meczu w Grudziądzu zaliczył kolizję z Kacprem Pludrą i okazało się, że doszło do pęknięcia kręgu szyjnego C5. To wyeliminowało go ze startów na kilka tygodni. Uraz Australijczyka zasmucił całe środowisko, bo wypadek wyglądał makabrycznie, a goście z Torunia, dla których Chris był swoistą ikoną, na prezentację przygotowali specjalne plastrony z wizerunkiem żużlowca oraz napisem "Get Well Soon Legend", czyli w tłumaczeniu na polski: "Szybkiego powrotu do zdrowia Legendo".
W składzie Unistów pod nieobecność Holdera pojawił się niespełna siedemnastoletni Nazar Parnicki, który przed sezonem dostał dwa nowe silniki wprost od Ashley'a Holloway'a, a trzeci sprzedał mu Brady Kurtz. Młody zawodnik cały czas może mógł liczyć na wsparcie od Janusza Kołodzieja, więc o przygotowanie sprzętowe do debiutu nie miał się co martwić. Większą zagadką było to, czy presję wytrzyma psychika młodego zawodnika. Przed rokiem przyjechał on do Leszna, by w ogóle mieć możliwość do treningu, a nawet w najśmielszych snach nie mógł marzyć o regularnych występach w Ekstralidze. Ukrainiec pokazał jednak, że potrafi walczyć na dystansie i zdobywać przyzwoitą liczbę punktów. Ekstraliga to była jednak zupełnie inna bajka i raczej sztab szkoleniowy w Lesznie nie miał co do niego wielkich oczekiwań, a każdy punkt zdobyty przez niego na seniorze gości miał być sukcesem.
Absencję Kangura miało zniwelować dodatkowo to, że Unia była na fali wznoszącej po tym, jak udało im się zburzyć "twierdzę Grudziądz”. Wydatnie pomógł im w tym Janusz Kołodziej, który od początku sezonu notował kilkunastopunktowe zdobycze, a w województwie kujawsko-pomorskim "wykręcił” 15 punktów. Oprócz niego dobrze spisali się Grzegorz Zengota (11+2), który coraz śmielej poczynał sobie po powrocie do Ekstraligi oraz Bartosz Smektała, który poza słabszym występem we Wrocławiu (jedno oczko) zawsze dorzucał cegiełkę do rezultatu drużyny.
Zatem wszystkie zespoły rozpędzały się, a Apator stał w miejscu i mecz w Lesznie miał być dla niego pojedynkiem o spokój w tabeli lub nerwowym poszukiwaniem rozwiązań na zbudowanie zawodników na dalszą część sezonu. Niestety stadion przy ul. Smoczyka, kojarzył się Aniołom raczej źle. Dodatkowo torunianie zbierali się moralnie po porażce na własnym torze ze Spartą i nokaucie w województwie podkarpackim, gdzie dodatkowo boleśnie z nawierzchnią zapoznał się Patryk Dudek. Robert Sawina starał się jednak walczyć i zdecydował się na niewielkie zmiany. Porównując zestawienie "Aniołów” ze spotkaniem w Krośnie - na swoich miejscach zostali Patryk Dudek i Paweł Przedpełski, pozycjami zamienili się za to Wiktor Lampart i Emil Sajfutdinow. Parę z juniorem ponownie stanowił będzie Robert Lambert.

I taktyka ta wydawała się skuteczna, bo początek zawodów był obiecujący dla przyjezdnych, ale światło zaczęło dla Apatora gasnąć w Lesznie od szóstego biegu w szybkim tempie. Nic to, że Unia jechała bez Chrisa Holdera, bo szesnastoletni debiutant z Ukrainy wygrywał z bezradnymi gośćmi jak chciał i gospodarze wygrali 49:41. Już początek meczu pokazał, że gospodarze nie zamierzają się poddać. Rewelacyjnie jeździł Bartosz Smektała, który we wcześniejszych meczach spisywał się przeciętnie.
W pierwszym wyścigu punktu nie zdobył debiutujący Nazar Parnicki, ale mimo to pokazał się z bardzo dobrej strony. W pewnym momencie walczył z trzecim Lampartem i na metę przyjechał w kontakcie. Potem Parnicki został zastąpiony, ale gdy już wrócił, był nie do zatrzymania. Zanim jednak Ukrainiec pokazał gościom, jak dopasować motocykl do leszczyńskiego owalu oglądając pierwszą serię, można było sądzić, że Apatorowi być może uda się zrehabilitować za nieudany występ na Podkarpaciu. Wprawdzie wyraźnie przegrali swój bieg juniorzy, ale trzy punkty zdobył Robert Lambert, a wielką klasę pokazał Emil Sajfutdinow. Lider gości stoczył zwycięski bój z Januszem Kołodziejem. Rewanż na Hubercie Jabłońskim wziął nawet Krzysztof Lewandowski i było 12:12. Jednakże to, co zaczęło dziać się w Lesznie od drugiej serii, zaczęło przypominać wydarzenia z Krosna. Walczył do upadłego i był przy tym skuteczny Sajfutdinow, który znów sporadycznie mógł liczyć na kolegów. Postawa trzydziestotrzylatka, który przecież spędził w Unii siedem sezonów (2015-2021) i zdobył z nią aż pięć złotych medali Drużynowych Mistrzostw Polski, nie była tu żadnym zaskoczeniem.
Jednak i na Sajfutdinowa, sposób w drugiej i czwartej serii znalazł podrażniony zerem w pierwszym starcie Grzegorz Zengota. W biegu piątym senior Byków zapewnił cenny remis i przy okazji wygrał po raz 200 w karierze ekstraligowej. Nie tylko on jednak kończył wyścigi na czele stawki. W każdej z trzech pierwszych gonitw plecy pokazywał rywalom zadziorny Bartosz Smektała, a dawno niewidziany u niego lwi pazur pokazywał również Jaimon Lidsey. Dokładając do tego spodziewanie szybkiego Kołodzieja, leszczynianie zaczęli nakręcać się bardziej i bardziej. A przecież brak kontuzjowanego Chrisa Holdera, co z pewnością komplikował ich sytuację przed meczem i zarazem zwiększał szanse Apatora na powodzenie i pierwsze zwycięstwo na Stadionie im. Alfreda Smoczyka od ośmiu lat. Tymczasem Byki jechały tak, że w ogóle nie odczuwały absencji Australijczyka. Ba, w wyścigu dziesiątym drugą szansę od Piotra Barona otrzymał 16-letni Nazar Parnicki i... zdobył trzy punkty. Kibice Unii dosłownie oszaleli. Gospodarze wyszli na 10-punktowe prowadzenie i mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki.
Jakby tego było mało, w tej samej odsłonie Zengota obronił się przed męczącym się na trasie Lambertem, dzięki czemu miejscowi osiągnęli już doprawdy pokaźną przewagę (35:25). Po przerwie krajowy senior gospodarzy zgarnął drugą "trójkę", a że Smektała przywiózł za sobą wolnego i bezradnego Patryka Dudka, koncert trwał w najlepsze. Jeżeli ktoś myślał, że wygrana Parnickiego to przypadek, to jeszcze bardziej się zdziwił w 12 wyścigu. Ukrainiec jadący na silniku Kołodzieja trzasnął kolejne trzy punkty po tym, jak niczym stary lis objechał pod bandą na drugim łuku Pawła Przedpełskiego!
Dopiero skuteczna rezerwa taktyczna w postaci Sajfutdinowa w trzynastej odsłonie zatrzymała rozpędzoną Unię. Mający polskie obywatelstwo Rosjanin i Lambert dość nieoczekiwanie zatrzymali Kołodzieja oraz Lidseya, wygrywając 5:1 i zmniejszając straty do dziesięciu "oczek" (34:44). Biorąc pod uwagę, że za lepszy bilans w dwumeczu zdobywa się punkt bonusowy, żółto-niebiesko-biali nie mogli pozwolić sobie na kolejne przegrane. W wyścigach nominowanych do boju dwukrotnie ruszył Robert Lambert, w czternastym biegu wyznaczony jako rezerwa taktyczna za Wiktora Lamparta. Było to dobre posunięcie, bo Lambert dobrze wystartował, jednak szybko pierwsze miejsce rozstrzygnął na swoją korzyść Jaimon Lidsey. Paweł Przedpełski wydarł jeden punkt Grzegorzowi Zengocie, dając tym samym remis i nadal tylko dziesięć punktów straty gości (37:47). Na otarcie łez duet Sajfutdinow-Lambert zwyciężył 4:2 z Januszem Kołodziejem, szaleńczo ścigającym Sajfutdinowa, i Smektałą, który musiał zadowolić się zerem. Torunianie zmniejszyli wymiar swojej kary do wyniku 49:41.

Podsumowując: Niekwestionowanym liderem Unii Leszno jest oczywiście Janusz Kołodziej, lecz pod nieobecność Chrisa Holdera na wyższy poziom musiała wskoczyć reszta zespołu. Tak też się stało. Dobry występ ponownie odnotowali Grzegorz Zengota oraz Bartosz Smektała, a pierwszą dwucyfrówkę w tym sezonie zdobył natomiast Jaimon Lidsey. Także juniorzy wykonali plan minimum wygrywając podwójnie bieg młodzieżowy.
W zespole z Torunia nadal brakowało stabilności. Świetną formą zachwycał Emil Sajfutdinow, ale poza Rosjaninem z polskim obywatelstwem ciężko było znaleźć zawodnika, na którym menedżer Robert Sawina mógł polegać. Duże problemy ze znalezieniem prędkości mieli Wiktor Lampart, Paweł Przedpełski czy Patryk Dudek, a "w kratkę” jeździł Robert Lambert. To właśnie nierówna forma torunian wydawała się być główną przyczyną porażki.

Po spotkaniu powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - oddaje się do dyspozycji zarządu żeby ktoś przeanalizował moją dotychczasową pracę, bo być może ona niesie jakieś niedociągnięcia i po prostu ma to sprawić, że zostaną wyciągnięte wnioski i podjęte pewne decyzje. Jeśli chodzi sam mecz to, że jechaliśmy mecz dzień po dniu, nie było przyczyną tego jak układało się to spotkanie. Zawodnicy są przygotowani kondycyjnie, sprzętowo i logistycznie. Dla mnie osobiście nie miało to żadnego znaczenia. Chcielibyśmy, żeby to wyglądało inaczej. Początek zawodów nie wskazywał na to, że będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją, gdzie w pewnym momencie mieliśmy bardzo dużą stratę do zespołu z Leszna. Gdzieś tam w końcówce zniwelowaliśmy te straty, ale z pewnością nie tak sobie te spotkanie wyobrażaliśmy. Słabiej pojechał Patryk, ale on odczuł czwartkowy upadek w Krośnie, choć nie sądzę, że to wpłynęło na jego wynik w Lesznie. Początek nie wskazywał na to, że będzie on kończył te zawody praktycznie bez kontaktu z przeciwnikami. Także no smutna sytuacja. W sporcie to się zdarza i trzeba szybko podnieść się i walczyć w kolejnych zawodach. Patryk już w Gorican będzie miał możliwość, aby zmienić to oblicze jego formy. Martwi mnie bardziej poziom sportowy naszej formacji juniorskiej. Na tle leszczyńskiej formacji, to wyglądało to słabo. Za dużo nie mamy możliwości przeprowadzić specjalnego przygotowania z uwagi na to, że zawodnicy są po prostu w rozjazdach. Będziemy najprawdopodobniej jechać trening w czwartek przed zawodami ligowymi, bo tylko to jest możliwe.

Emil Sajfutdinow - Toruń - Tor w trakcie zawodów trochę się zmienił. Czasem jak jedziesz po szerokiej, to czasem, aż za daleko się jedzie, jak nie ma prędkości, ale jak ona jest, to można się cieszyć jazdą. Gratuluję Unii kolejnej wygranej, bo nikt na to nie stawiał, a oni to robią. Zawsze porażka nie smakuje najlepiej. Mamy dużo do myślenia i do pracy, ale nie ma takiego stresu, jak wszyscy myślą, że są zagotowane głowy. Będziemy próbowali wyjść z tego kryzysu i zdobywać punkty. Bez stresu i nigdy się nie poddajemy.
Nazar Parnicki - Leszno - Wydaje mi się, że pojechałem dziś dobrze i jestem zadowolony z wyniku. Udało mi się bardzo fajnie dopasować motor czego skutkiem było zwycięstwo w dwóch biegach. Korzystałem ze swojego motoru, natomiast silniki miałem od Janusza Kołodzieja. Gdy podjeżdżałem pod taśmę w pierwszym biegu to trochę się stresowałem. Nie wiem, może, że to pierwsze zawody ligowe i się tym stresowałem, później jednak już wszystko minęło.

Janusz Kołodziej - Leszno - Muszę powiedzieć, że dziś się męczyłem i nie miałem prędkości jakiej bym chciał. Trzeba to przemyśleć i czeka mnie trochę pracy. Emil mi już w pierwszym biegu przemknął i powiedziałem sobie, że albo on dziś zrobi komplet albo ja jestem taki wolny. Moje wyścigi były przeplatane, ale świetnie pojechała cała drużyna i bardzo się cieszymy. Nazar bardzo słucha, co widać na torze, ale i poza nim. Jechał dobrze, z głową, obierał dobre ścieżki i wykorzystał to, co miał w motocyklu. Dopasowaliśmy go i jechał dobrze.
Bartosz Smektała - Leszno - Trzeba też powiedzieć, że w 15 biegu jadą najlepsi zawodnicy i ja w tym zestawieniu byłem tym najsłabszym z zawodników. Po prostu zabrakło prędkości w motocyklu. Cały czas wierzyłem, że możemy wygrać te spotkanie mimo tego, przed meczem byliśmy skreśleni, ale ten wynik na pewno nas satysfakcjonuje.

Jacek Frątczak - były menadżer z Torunia - Sytuacja Apatora nie jest tragiczna, bo jest jeszcze 10 meczów w rundzie zasadniczej i cała masa punktów do zdobycia. Przegrane mecze wyjazdowe chluby nie przynoszą. Tu widać gołym okiem jaki jest problem. Jak to w sportach wyścigowych, jak się nie ma wystarczającej prędkości, żeby wyprzedzać rywali, to sukcesu się nie odnosi. Pytanie co się za tym kryje? Każdy z zawodników korzysta z innych jednostek. Jest tam chyba kilku tunerów zaangażowanych w silniki podstawowych zawodników, natomiast problem dotyczy niemal wszystkich oprócz Emila Sajfutdinowa.
Trudno jednak wytłumaczyć to, że działacze klubu z Torunia mają ogromne możliwości, a w ostatnich latach ich jedynym sukcesem jest wicemistrzostwo Polski z sezonu 2016. Kibice z pewnością są zawiedzeni takim stanem rzeczy. Jak to wytłumaczyć, gdy skład na przestrzeni lat się zmienia, a problemy zostają te same? Wszyscy na samym końcu obwiniają tego, który zespół prowadzi. Brakuje odpowiedzi na pytanie właśnie jak to jest, że klasowi zawodnicy, wielkie pieniądze, a wyniku nie ma. Natomiast co ma taki Robert Sawina w tym momencie zrobić. Na motocykl za chłopaków nie wsiądzie, sprzętu im nie zamawiał. Sezon do sezonu nie równy, przyczyny na przestrzeni lat mogły być różne. Ja bym tutaj nie budował takiego wizerunku klubu, który ma jakiś problem wewnętrzny i to się później objawia tym, że mimo innego składu, to on dalej nie punktuje. Co roku są inne przyczyny. Mnie też obciążono różnymi historiami związanymi z kryzysem drużyny, wylewano pomyje, a dzisiaj się zastanawiamy co się takiego dzieje, że na przestrzeni sezonów jest tak samo. Nie wiem. Każdy sezon jest inny i zawodnicy są inni.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt