Nr Start |
NAZWISKO I IMIĘ ZAWODNIKA |
B I E G I |
PKT IND |
BON |
C Z A S |
||||||||||||||
1 | 2 | 3p | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | |||||
klub | Goście | 3 | 8 | 9 | 13 | 16 | 19 | 22 | 26 | 29 | 32 | 34 | 37 | 41 | 44 | 48 | |||
1 | Hampel Jarosław | 3 | 3 | 2 | 3 | 0 | 1 | 12 | 59,36 | ||||||||||
2 | Bowes Fraser | RZ | 1' | RZ | RZ | RZ | 1 | 1 | 59,17 | ||||||||||
3 | Drabik Maksym | 0 | 3 | 1 | 2 | 1 | 3 | 10 | 58,09 | ||||||||||
4 |
zastępstwo zawodnika z Rosji |
ZZ | ZZ | ZZ | ZZ | - | 58,55 | ||||||||||||
5 | Michelsen Mikkel | u2 | 3 | 3 | 2 | 3 | 3 | 14 | 58,16 | ||||||||||
6 | Lampart Wiktor | 2' | 1 | 0 | 1' | 2 | 0 | 6 | 2 | 58,38 | |||||||||
7R | Cierniak Mateusz | 3 | 1 | 0 | 0 | 1' | 5 | 1 | 58,04 | ||||||||||
8R | - | - | 58,16 | ||||||||||||||||
klub | Gospodarze | 3 | 4 | 9 | 11 | 14 | 17 | 20 | 22 | 25 | 28 | 32 | 35 | 37 | 40 | 42 | 58,48 | ||
9 | Lambert Robert | 1' | 1' | 2 | 1' | 3 | 2 | 10 | 3 | 58,16 | |||||||||
10 | Dudek Patryk | 2 | 1' | 2 | 1 | 2 | 1' | 9 | 2 | 58,35 | |||||||||
11 | Holder Jack | 2 | 3 | 2 | 3 | 3 | 0 | 13 | 58,71 | ||||||||||
12 |
zastępstwo zawodnika z Rosji |
ZZ | ZZ | ZZ | ZZ | - | 58,42 | ||||||||||||
13 | Przedpełski Paweł | 2' | 3 | 2 | 0 | 0 | 2 | 9 | 1 | 58,69 | |||||||||
14 | Karol Żupiński | 1 | 0 | 0 | 1 | 58,17 | |||||||||||||
15R | Zieliński Denis | 0 | 0 | 0 | 0 | ||||||||||||||
16R | - | - | |||||||||||||||||
Wariant Toru 2 | Sędzia |
Krzysztof Meyze |
|||||||||||||||||
T - Taśma
DS - Def Start
P - Powtórka Biegu
SU - Spowodował U
d - Defekt
w
- Wykluczenie
SS - Świeca Start
U - Upadek
( ' ) - pkt bonusowy F - Falstart cz - limit czasu 2 min K - Kontuzja ! - Ostrzeżenie RZ - Rezerwa Zwykła RT - Rezerwa Taktyczna ZZ - Zastępstwo Zawodnika żółta kartka czerwona kartka |
|||||||||||||||||||
Goście Kask Ż / B Nr: 1-7 |
A B |
B A |
B A |
A B |
B A |
A B |
B A |
D C |
C D |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
B A |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
C D |
D C |
D C |
C D |
D C |
C D |
D C |
B A |
A B |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
D C |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
||||
Gospodarze Kask C / N Nr: 9-15 |
B A |
C D |
A B |
D C |
C D |
D C |
A B |
A B |
D C |
B A |
C D |
D C |
C D |
B A |
A B |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
|||
D C |
A B |
C D |
B A |
A B |
B A |
C D |
C D |
B A |
D C |
A B |
B A |
A B |
D C |
C D |
1 Wariant Toru 2 Wariant Toru |
W
czwartej kolejce spotkań do szukającego formy Apatora przyjeżdżał lider
Ekstraligi Motor Lublin.
"Koziołki" na Motoarenę stawiły się osłabione brakiem
Dominika Kubery, który był w doskonałej formie u progu sezonu, ale podczas meczu
w Grudziądzu po fatalnym upadku podejrzewano złamania u leszczyńskiego
wychowanka, ale skończyło się na potłuczeniach. Było to spore osłabienie w
taktycznej układance, bo pod nieobecność Rosjanina Grigorija Łaguty lublinianie
wykorzystywali Kuberę w dodatkowym biegu, a poza tym miał on zmieniać z rezerwy
awizowanego w składzie juniora Mateusza Tudzieża, który również doznał kontuzji
w zawodach U-24 Ekstraligi. To sprawiło, że w kadrze lidera tabeli znalazł się
Australijczyk Fraser Bowes, który miał nikłe szanse na występ, bowiem
goście mieli w swym składzie doskonałych juniorów Wiktora Lamparta i Mateusza
Cierniaka, którzy potrafili nawiązać walkę z każdym ekstraligowym zawodnikiem i
było niemal pewne, że przy problemach kadrowych obaj otrzymają możliwość
rywalizacji w dodatkowych wyścigach. Ponadto Motor był na ogromnej fali
wznoszącej i przeżywał swój najlepszy czas w historii klubu. Sezon 2022 zaczął
od trzech wygranych i słusznie zajmował fotela lidera. Dodatkowo w Toruniu
wszyscy wiedzieli, że Apator na MotoArenie miał fatalną passę z lublinianami, bo jeszcze nigdy nie wygrał z Motorem na własnym torze przy ul. Pera
Jonssona.
Anioły pokazały jednak w poprzedniej kolejce, że w drużynie drzemie spory potencjał, bo zespół był o krok od wygranej na trudnym terenie w Gorzowie. Drużyna zaprezentowała się o wiele korzystniej niż na inaugurację we Wrocławiu, lecz zabrakło pomysłu na końcówkę meczu. Tym samym wszyscy sympatycy żółto-niebiesko-białych liczyli na podtrzymanie dobrej passy i kolejną wygraną z osłabionym rywalem. Niestety również Apator przystępował do meczu osłabiony, bo urazu doznał najlepszy junior Apatora Krzysztof Lewandowski. Do niebezpiecznego upadku młodego Anioła doszło w meczu U24, kiedy to torunianie rywalizowali w Opolu ze Spartą Wrocław. Na jednym z łuków Krzysztof Lewandowski wpadł w koleinę i nie opanował motocykla z całym impetem uderzając w bandę. Przy siedemnastolatku szybko pojawiły się służby medyczne. Wstępne badania na stadionie wykluczyły złamania, ale po meczu zawodnik udał się na szczegółowe badania, które potwierdziły brak złamań, ale niezbędna była przerwa w startach i intensywna rehabilitacja. W tej sytuacji w składzie pozycje juniorskie zajęli Denis Zieliński i Karol Żupiński.
Niestety czwórka seniorów która musiała pokonać ponad 1000 km z chorwackiego Gorican, gdzie rywalizowano w ramach pierwszej rundy GP wspólnie ze wspomnianą dwójką juniorów nie sprostała rywalowi. Ciężar walki w drużynie gości wziął bowiem na siebie Jarosław Hampel, który na nowych silnikach, poprowadził ekipę gości do zwycięstwa 48:42.
Już pierwszy wyścig pokazał, że Hampel może być cichym bohaterem meczu na
MotoArenie, bo to właśnie on wygrał wyścig otwierający zawody, mając przy tym
pokaźną przewagę nad rywalami. Chwilę później swoje zrobiła para juniorów
Cierniak - Lampart i "Koziołki" po raz pierwszy objęły meczowe prowadzenie.
W trzeciej gonitwie gospodarzom dopisało szczęście, bo uślizg a w
konsekwencji upadek na drugiej pozycji zanotował Mikkel Michelsen. Podarowane
przez los podwójne zwycięstwo sprawiło, że w spotkaniu notowano remis (9:9). W
kolejnych odsłonach obie ekipy zaczęły wymieniać punktowe ciosy, ale cały czas
goście mieli niewielką przewagę nad gospodarzami. Na
zamknięcie pierwszej serii drugi bardzo dobry występ zanotował Jarosław Hampel,
który jak zwykle popisał się startowym refleksem i najlepiej wyszedł spod taśmy
mknąc po 3 punkty. Początkowo
towarzyszył mu Wiktor Lampart, ale lubelską parę nękał atakami Patryk Dudek i
wyprzedził juniora Motoru.
Po równaniu toru najlepiej wystartował Maksym Drabik, który wyciągnął wnioski ze
swojego pierwszego startu i umiejętnie wykorzystał korzystne pierwsze pole,
przywożąc za plecami Holdera i Lamberta. Bieg numer sześć, to debiut Frasera
Bowesa. Australijczyk pokazał się w nim z dobrej strony. Twardo powalczył z
Denisem Zielińskim na pierwszym okrążeniu i ostatecznie dowiózł punkt. Z przodu
Hampel pierwszy raz ukończył bieg za rywalem, a tym który pozostawił za
plecami lubelskiego lidera był Paweł Przedpełski i w programach
można było odnotować trzeci remis. Michelsen zrehabilitował się za upadek w swoim drugim
starcie i zapisał przy swoim nazwisku "trójkę" startując z czwartego pola.
Przejechał pod bandą obok toruńskiej pary i niezagrożony dojechał do mety
utrzymując dwupunktowe prowadzenie Motoru, któremu liderowali niemal bezbłędny
Hampel i solidny Michelsen. Co prawda w
kratkę jeździł Maksym Drabik, ale jego dyspozycja pozwalała remisować biegi z
jego udziałem, a to wystarczyło by kontrolować spotkanie.
W połowie meczu torunianie pokazali po raz kolejny, że dysponują czwórką solidnych, ale
nieobliczalnych seniorów. Tak naprawdę tylko Jack Holder był pewniakiem w talii
menedżera Roberta Sawiny. Kroku próbował mu dotrzymać Robert Lambert. Za to
Patryk Dudek nie był w stanie odnieść biegowego zwycięstwa, a Paweł Przedpełski
jak miało się za chwilę okazać w drugiej połowie zawodów zaczął kolekcjonować
zera.
W gonitwie numer osiem Michelsen powtórzył swój manewr z poprzedniego startu i
spod bandy ponownie zbudował ogromną prędkość i minął Przedpełskiego. Torunianin
choć nie był w stanie zagrozić Duńczykowi, musiał być cały czas czujny, ponieważ
za jego plecami napędzał się Maksym Drabik, który ostatecznie nie zdołał urwać
punktu uczestnikowi GP. W kolejnym starcie, zawiedzeni toruńscy
kibice zanotowali w programach kolejne zwycięstwo zawodnika z Lublina. Jarosław Hampel
jak zwykle najszybciej puścił sprzęgło i wysforował się na prowadzenie. Patryk Dudek
konsekwentnie budował prędkość po zewnętrznej przez dwa i pół okrążenia, by na
drugim łuku zmienić taktykę i zejść do krawężnika i choć mocno zyskał na tym
manewrze nie zdołał minąć Hampela. "Mały" jechał bardzo mądrze i dowiózł trzy
oczka. Równie inteligentną jazdą popisał się Jack Holder. Trzeci raz z rzędu
Michelsen chciał pod bandą rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa, jednak Australijczyk
odczytał jego zamiary i "zamknął mu drzwi". Za ich plecami działo się niewiele,
bo
Wiktor Lampart zdystansował Przedpełskiego i po dziesięciu gonitwach było 28:32.
Po kolejnej kosmetyce toru, torunianie wzięli się za odrabianie strat. Robert
Lambert wraz z Patrykiem Dudkiem pokonali 4:2 Maksyma Drabika i Jarosława
Hampela zmniejszając o połowę straty. Jednak w biegu dwunastym z pomocą Jackowi
Holderowi nie przyszła toruńska młodzież i bieg zakończył się remisem. Kluczowy
dla losów spotkania był bieg numer trzynaście, rozgrywany w momencie gdy Motor
prowadził dwoma pnktami. Po starcie Patryk Dudek próbował założyć Michelsena, ale ten
odparł atak i wypchnął zawodnika Apatora na zewnętrzną, a ponieważ Drabik uporał
się z Przedpełskim, Koziołki przed biegami nominowanymi powiększyły przewagę do
czterech oczek, co dawała spory komfort w końcówce spotkania.
Przedostatni start zaczął się po mysli gospodarzy i wydawało się, że mogą
doprowadzić do remisu w meczu. Jednak Maksym Drabik, nie pozwolił na to, bo pod bandą
minął obu torunian i zwycięstwo Motoru było już o krok. Dzieła zwycięstwa
dopełnili koledzy Drabika w ostatniej gonitwie. Wyszli spod taśmy na podwójne
prowadzenie. Rozdzielił ich co prawda Lambert, jednak nie zmieniło to nic w
kontekście punktów meczowych i goście wygrali 48: 42.
Podsumowując. Ekipa gości zaprezentowała się na MotoArenie jako drużyna
kompletna,
która potrafiła załatać personalne luki formacją juniorską oraz Jarosławem
Hampelem. Biorąc pod uwagę, że wychowanek Polonii Piła, skończył niedawno 40 lat
i był jednym z najstarszych żużlowców w Ekstralidze, pokazał, że nie zamierza
kończyć kariery, jak sugerowały media. W Toruniu "Mały" dysponował
świetnymi wyjściami spod taśmy, zwłaszcza w pierwszej części spotkania, co dało
mu ostatecznie 12 punktów.
W ekipie gospodarzy trudno było o optymizm. Porażka na własnym torze
potwierdzała, że w zespole brakuje tego czegoś, co miały inne ekipy. Wielu
wskazywało na to, że drużyna nie jest scementowana i nie było w niej atmosfery.
Postawa zawodników po przegranym starciu mogła zdziwić, bo w klubowym budynku
nie odbyło się żadne spotkanie, a zawodnicy praktycznie nie mieli okazji, żeby
na gorąco podzielić się swoimi przemyśleniami. Zresztą to już w Toruniu
stawawało się powoli
tradycją, bo odkąd rozpoczął się sezon, Apator jeszcze ani razu nie spotkał się
w pełnym składzie na wspólnym treningu. To sprawiało, że ekipa Aniołów była
jednym z największych rozczarowań u progu sezonu. Typowani do walki o złoty medal, po czterech kolejkach zajmowali przedostatnie
miejsce z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Jednak miejsce w tabeli nie
było problemem, a to że drużyna jechała bez pomysłu i serca do walki. Drużyna
Aniołów stała się w rzeczywistości zlepkiem indywidualności, a odprawy w czasie
meczów na niewiele się zdały, bo zawodnicy nie znali swoich preferowanych
ustawień i w przypadku zmiany w przygotowaniu nawierzchni, nie mieli żadnego punktu odniesienia.
Nie byłoby pewnie w tym nic wyjątkowo, gdyby drużyna spisywała się zgodnie z
oczekiwaniami, a poszczególni zawodnicy dobrze czuli się na domowym torze.
W tej sytuacji zobligowano zawodników do obowiązkowego wspólnego treningu w
Toruniu przed meczem w Grudziądzu. Miało to ustabilizować ich dyspozycję, ale także dać więcej czasu na rozmowy o sprzęcie i torze,
by nie było wpadek w najważniejszych meczach sezonu.
Nie zmieniało to jednak faktu, że Apator miał gigantyczny problem, bo finałowa szóstka i play-off z taką
niezbyt dobrą dyspozycją zawodników nie była wcale taka pewna. Na
szczęście dla ekipy Roberta Sawiny zadyszkę złapał GKM Grudziądz i wcale nie
lepiej wyglądała
też Sparta Wrocław. Wszyscy zadawali sobie jednak pytanie jak menedżer zdoła
wpłynąć na swoich zawodników. NIc więc dziwnego, że w klubie atmosfera stała się napięta, bo kreował ją wynik i w Toruniu trzeba było bić na alarm.
Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina - trener z Torunia - Zespół był budowany w oparciu o pięciu
mocnych seniorów, więc wiadomo, że gdy jeden z nich wypada, to drużyna
automatycznie staje się słabsza. Podjąłem się wyzwania prowadzenia tej drużyny,
gdy nic nie wskazywało na dyskwalifikację Rosjan, ale nie żałuję tej decyzji i
nie zamierzam się poddać pod wpływem nagonki na naszą drużynę. W takich chwilach
widzimy i słyszymy jasno, kto jest budującym, a kto podkopuje powstający
fundament. Oczywiście jeśli znajdzie się ktoś, kto poprowadzi drużynę lepiej, to
ja jestem pierwszy, który będzie za zmianą.
Co do przegranego meczu to skończył się on bardzo późno, ja byłem zobligowany
obecnością regulaminową na dwóch konferencjach, więc uznaliśmy że nie ma sensu
trzymać dłużej zmęczonych po GP zawodników. Najbliższy trening ma odbyć się w
Toruniu w piątek i mają stawić się na nim wszyscy żużlowcy. To będzie idealna
okazja, by każdy powiedział, co leży mu na sercu i żebyśmy wspólnie zastanowili
się nad podejściem do kolejnych meczów. Uzasadnianie słabszego meczu,
niepowtarzalnym torem niespecjalnie do mnie trafia, bo każdy zawodnik ma możliwość trenowania na naszym obiekcie i pod tym względem
mogę wyróżnić Roberta Lamberta, który w tym sezonie wziął udział w największej
liczbie treningów i jak widać, pomogło mu to odnaleźć odpowiednią formę.
Juniorzy też ciężko pracują i są na każdym organizowanym treningu. Trudno
narzekać na tor, jeśli w rzeczywistości spędziło się na nim bardzo mało czasu i
nie ma się przygotowanych rozwiązań na każdą ewentualność. Gdy byłem jeszcze
zawodnikiem, to po słabszych meczach przyjeżdżałem na stadion następnego dnia
rano i natychmiast szukałem odpowiedzi na pytanie, co poszło nie tak. Jesteśmy
do dyspozycji zawodników 24 godziny na dobę. Mam dokładne raporty z treningów i
od końcówki marca nigdy nie było u nas pełnego składu na treningu.
Usprawiedliwieniem może być to, że zawodnicy startują w różnych zawodach. W
ubiegłym tygodniu rozpoczął się cykl Speedway Grand Prix i cała nasza czwórka
zawodników od środy była już praktycznie poza krajem.
W trakcie meczów nie ma czasu na wielkie odprawy i nasze meczowe rozmowy nie
kończą się konstruktywnymi wnioskami, bo przecież ja nie mogę narzucać
zawodnikom, jakie ustawienia mają wybrać. To oni powinni dać wskazówki swoim
indywidualnym mechanikom, doradcom. Każdy z nich preferuje inne ustawienia,
dysponuje innymi charakterystykami silników, gdyby było tak samo, to pożyczaliby
sobie motocykle tak jak to było w moich czasach. Jako trener mogę jedynie
zwrócić uwagę, że najszybsza linia jest w tym, a nie innym miejscu lub
potrzebujemy lepszego momentu startowego, czy szybkości na wyjściu z wirażu itd.
Moim zdaniem jest stworzyć odpowiednie warunki, by zawodnicy chcieli się
uzewnętrznić i powiedzieć szczerze o swoich przemyśleniach, czasem pociągnąć za
język najlepszego w minionym biegu. Jestem zwolennikiem spokojnych działań,
dlatego nie zamierzam wprowadzać nerwowej atmosfery zwłaszcza, że mecz z
niepokonanym dotychczas Motorem Lublin był pierwszym naprawdę kiepskim występem
w tym roku na naszym torze - przyznaje szkoleniowiec, który po ostatnim meczu
był mocno krytykowany przez fanów.
Paweł Przedpełski - Toruń - Można było zaobserwować, że tyle co było mijanek w Toruniu, to w sobotę w Gorican było w jednym biegu. Ciężko było na tym torze wyprzedzać. Zawodnicy z Lublina startami nie grzeszą, więc widać jaki jest wynik. Generalnie myślę, że dzisiaj żaden z nas nie mógł złapać normalnego ustawienia. Na ostatni bieg nie miałem nic do stracenia i zaryzykowałem. Wziąłem kompletnie inny motor i było trochę lepiej, ale wciąż nie ma tej prędkości.
Jacek Ziółkowski - menadżer z Lublina - Gdybym chciał emocji, to bym usiadł na
trybunach i obejrzał mecz. Będąc w parku maszyn interesuje mnie tylko
zwycięstwo. I niech mi pan uwierzy, nie zwracam uwagi na to czy są mijanki, czy
ich brakuje, ale rzeczywiście na MotoArenie obecnie start to 70-80 procent
sukcesu. Mnie jednak interesuje głównie to, aby w meczach wyjazdowych Motoru
Lublin biegi wygrywali zawodnicy w białym i żółtym kasku.
Przed meczem zatem typowałem nasze zwycięstwo, mimo że niektórzy pukali się w
głowę. Wszystko sobie rozpisałem i zauważyłem, ze zwycięstwo jest w zasięgu
ręki. Świetnie pojechał jarek Hampel, ale byłem pewien, że prędzej czy później
złapie dobrą dyspozycję. Marzyłem o tym, aby stało się to w Toruniu podczas
absencji Dominika. No i stało się. Swoje zrobił też Maksym Drabik i jestem
zadowolony z jego występu, bo wygrał ważny, czternasty wyścig. Nie wymagam od
zawodników, żeby zdobywali w każdym meczu po kilkanaście punktów. Czasem
wystarczy dziesięć czy nawet osiem.
Jarosław Hampel - Lublin - Toruń to bardzo trudny przeciwnik, przede wszystkim u siebie na torze. Po moich słabszych występach wcześniej, zawsze jest wiele wątpliwości i niewiadomych. To ciężka praca, żeby to wszystko poukładać. Bardzo mnie dzisiejszy występ cieszy. Mam nadzieję, że to będzie początek nowego rozdania dla mnie i będę mógł tak dalej występować. Mieliśmy przyjemność rozmawiać z Tomaszem Gollobem i dziękuję za tą rozmowę. Rozmawialiśmy o sprzęcie, o pewności siebie i o tym, że mogę cały czas czuć się młodym zawodnikiem i to wykorzystywać. Mam doświadczenie i pewne rzeczy sprzętowe trzeba umieć poukładać. Czasami potrzeba na to więcej czasu. To są bardzo ważne aspekty. Myślę, że poszedłem dużym krokiem do przodu i chciałbym, żeby to się potwierdziło. Można było gdzieś tu się napędzić czy przyciąć do krawężnika. Nawierzchnia nie była tak ciężka. Jeżeli ktoś zna te ścieżki, to można atakować gdzieś z tyłu. Mi to się nie udało, to były moje błędy.
Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl