2022-05-01 runda zasadnicza
for Nature Solution Apator Toruń - Motor Lublin
   
Nr
Start
NAZWISKO I IMIĘ
ZAWODNIKA

B          I          E          G          I

PKT
IND
BON C
Z
A
S
1 2 3p 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
klub Goście 3 8 9 13 16 19 22 26 29 32 34 37 41 44 48    
1 Hampel Jarosław 3     3   2     3   0       1 12   59,36
2 Bowes Fraser     RZ     1'     RZ     RZ   RZ   1 1 59,17
3 Drabik Maksym 0       3     1     2   1 3   10   58,09
4 zastępstwo zawodnika
z Rosji
      ZZ ZZ     ZZ     ZZ         -   58,55
5 Michelsen Mikkel     u2       3 3   2     3   3 14   58,16
6 Lampart Wiktor   2'   1 0         1'   2   0   6 2 58,38
7R Cierniak Mateusz   3 1       0   0     1'       5 1 58,04
8R -                               -   58,16
klub Gospodarze 3 4 9 11 14 17 20 22 25 28 32 35 37 40 42     58,48
9 Lambert Robert 1'       1'   2   1'   3       2 10 3 58,16
10 Dudek Patryk       2     1'   2   1   2 1'   9 2 58,35
11 Holder Jack 2   3   2         3   3     0 13   58,71
12 zastępstwo zawodnika
z Rosji
    ZZ   ZZ         ZZ ZZ         -   58,42
13 Przedpełski Paweł     2'     3   2   0     0 2   9 1 58,69
14 Karol Żupiński   1   0       0               1   58,17
15R Zieliński Denis   0       0           0       0    
16R -                               -    
Wariant Toru 2 Sędzia

Krzysztof Meyze

T - Taśma     DS - Def Start      P - Powtórka Biegu      SU - Spowodował U      d - Defekt      w - Wykluczenie      SS - Świeca Start      U - Upadek      ( ' ) - pkt bonusowy
F - Falstart      cz - limit czasu 2 min     K  - Kontuzja     ! -  Ostrzeżenie     RZ - Rezerwa Zwykła      RT - Rezerwa Taktyczna     ZZ -  Zastępstwo Zawodnika
żółta kartka      czerwona kartka
Goście
Kask Ż / B
Nr: 1-7
A
B
B
A
B
A
A
B
B
A
A
B
B
A
D
C
C
D
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
B
A
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
C
D
D
C
D
C
C
D
D
C
C
D
D
C
B
A
A
B
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
D
C
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
Gospodarze
Kask C / N
Nr: 9-1
5
B
A
C
D
A
B
D
C
C
D
D
C
A
B
A
B
D
C
B
A
C
D
D
C
C
D
B
A
A
B
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru
D
C
A
B
C
D
B
A
A
B
B
A
C
D
C
D
B
A
D
C
A
B
B
A
A
B
D
C
C
D
1 Wariant Toru
2 Wariant Toru

W czwartej kolejce spotkań do szukającego formy Apatora przyjeżdżał lider Ekstraligi Motor Lublin.
"Koziołki" na Motoarenę stawiły się osłabione brakiem Dominika Kubery, który był w doskonałej formie u progu sezonu, ale podczas meczu w Grudziądzu po fatalnym upadku podejrzewano złamania u leszczyńskiego wychowanka, ale skończyło się na potłuczeniach. Było to spore osłabienie w taktycznej układance, bo pod nieobecność Rosjanina Grigorija Łaguty lublinianie wykorzystywali Kuberę w dodatkowym biegu, a poza tym miał on zmieniać z rezerwy awizowanego w składzie juniora Mateusza Tudzieża, który również doznał kontuzji w zawodach U-24 Ekstraligi. To sprawiło, że w kadrze lidera tabeli znalazł się Australijczyk Fraser Bowes, który miał nikłe szanse na występ, bowiem goście mieli w swym składzie doskonałych juniorów Wiktora Lamparta i Mateusza Cierniaka, którzy potrafili nawiązać walkę z każdym ekstraligowym zawodnikiem i było niemal pewne, że przy problemach kadrowych obaj otrzymają możliwość rywalizacji w dodatkowych wyścigach. Ponadto Motor był na ogromnej fali wznoszącej i przeżywał swój najlepszy czas w historii klubu. Sezon 2022 zaczął od trzech wygranych i słusznie zajmował fotela lidera. Dodatkowo w Toruniu wszyscy wiedzieli, że Apator na MotoArenie miał fatalną passę z lublinianami, bo jeszcze nigdy nie wygrał z Motorem na własnym torze przy ul. Pera Jonssona.

Anioły pokazały jednak w poprzedniej kolejce, że w drużynie drzemie spory potencjał, bo zespół był o krok od wygranej na trudnym terenie w Gorzowie. Drużyna zaprezentowała się o wiele korzystniej niż na inaugurację we Wrocławiu, lecz zabrakło pomysłu na końcówkę meczu. Tym samym wszyscy sympatycy żółto-niebiesko-białych liczyli na podtrzymanie dobrej passy i kolejną wygraną z osłabionym rywalem. Niestety również Apator przystępował do meczu osłabiony, bo  urazu doznał najlepszy junior Apatora Krzysztof Lewandowski. Do niebezpiecznego upadku młodego Anioła doszło w meczu U24, kiedy to torunianie rywalizowali w Opolu ze Spartą Wrocław. Na jednym z łuków Krzysztof Lewandowski wpadł w koleinę i nie opanował motocykla z całym impetem uderzając w bandę. Przy siedemnastolatku szybko pojawiły się służby medyczne. Wstępne badania na stadionie wykluczyły złamania, ale po meczu zawodnik udał się na szczegółowe badania, które potwierdziły brak złamań, ale niezbędna była przerwa w startach i intensywna rehabilitacja. W tej sytuacji w składzie pozycje juniorskie zajęli Denis Zieliński i Karol Żupiński.

Niestety czwórka seniorów która musiała pokonać ponad 1000 km z chorwackiego Gorican, gdzie rywalizowano w ramach pierwszej rundy GP wspólnie ze wspomnianą dwójką juniorów nie sprostała rywalowi. Ciężar walki w drużynie gości wziął bowiem na siebie Jarosław Hampel, który na nowych silnikach, poprowadził ekipę gości do zwycięstwa 48:42.

Już pierwszy wyścig pokazał, że Hampel może być cichym bohaterem meczu na MotoArenie, bo to właśnie on wygrał wyścig otwierający zawody, mając przy tym pokaźną przewagę nad rywalami. Chwilę później swoje zrobiła para juniorów Cierniak - Lampart i "Koziołki" po raz pierwszy objęły meczowe prowadzenie. W trzeciej gonitwie gospodarzom dopisało szczęście, bo uślizg a w konsekwencji upadek na drugiej pozycji zanotował Mikkel Michelsen. Podarowane przez los podwójne zwycięstwo sprawiło, że w spotkaniu notowano remis (9:9). W kolejnych odsłonach obie ekipy zaczęły wymieniać punktowe ciosy, ale cały czas goście mieli niewielką przewagę nad gospodarzami. Na zamknięcie pierwszej serii drugi bardzo dobry występ zanotował Jarosław Hampel, który jak zwykle popisał się startowym refleksem i najlepiej wyszedł spod taśmy mknąc po 3 punkty. Początkowo towarzyszył mu Wiktor Lampart, ale lubelską parę nękał atakami Patryk Dudek i wyprzedził juniora Motoru.
Po równaniu toru najlepiej wystartował Maksym Drabik, który wyciągnął wnioski ze swojego pierwszego startu i umiejętnie wykorzystał korzystne pierwsze pole, przywożąc za plecami Holdera i Lamberta. Bieg numer sześć, to debiut Frasera Bowesa. Australijczyk pokazał się w nim z dobrej strony. Twardo powalczył z Denisem Zielińskim na pierwszym okrążeniu i ostatecznie dowiózł punkt. Z przodu Hampel pierwszy raz ukończył bieg za rywalem, a tym który pozostawił za plecami lubelskiego lidera był Paweł Przedpełski i w programach można było odnotować trzeci remis. Michelsen zrehabilitował się za upadek w swoim drugim starcie i zapisał przy swoim nazwisku "trójkę" startując z czwartego pola. Przejechał pod bandą obok toruńskiej pary i niezagrożony dojechał do mety utrzymując dwupunktowe prowadzenie Motoru, któremu liderowali niemal bezbłędny Hampel i solidny Michelsen. Co prawda w kratkę jeździł Maksym Drabik, ale jego dyspozycja pozwalała remisować biegi z jego udziałem, a to wystarczyło by kontrolować spotkanie.
W połowie meczu torunianie pokazali po raz kolejny, że dysponują czwórką solidnych, ale nieobliczalnych seniorów. Tak naprawdę tylko Jack Holder był pewniakiem w talii menedżera Roberta Sawiny. Kroku próbował mu dotrzymać Robert Lambert. Za to Patryk Dudek nie był w stanie odnieść biegowego zwycięstwa, a Paweł Przedpełski jak miało się za chwilę okazać w drugiej połowie zawodów zaczął kolekcjonować zera. W gonitwie numer osiem Michelsen powtórzył swój manewr z poprzedniego startu i spod bandy ponownie zbudował ogromną prędkość i minął Przedpełskiego. Torunianin choć nie był w stanie zagrozić Duńczykowi, musiał być cały czas czujny, ponieważ za jego plecami napędzał się Maksym Drabik, który ostatecznie nie zdołał urwać punktu uczestnikowi GP. W kolejnym starcie, zawiedzeni toruńscy kibice zanotowali w programach kolejne zwycięstwo zawodnika z Lublina. Jarosław Hampel jak zwykle najszybciej puścił sprzęgło i wysforował się na prowadzenie. Patryk Dudek konsekwentnie budował prędkość po zewnętrznej przez dwa i pół okrążenia, by na drugim łuku zmienić taktykę i zejść do krawężnika i choć mocno zyskał na tym manewrze nie zdołał minąć Hampela. "Mały" jechał bardzo mądrze i dowiózł trzy oczka. Równie inteligentną jazdą popisał się Jack Holder. Trzeci raz z rzędu Michelsen chciał pod bandą rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa, jednak Australijczyk odczytał jego zamiary i "zamknął mu drzwi". Za ich plecami działo się niewiele, bo Wiktor Lampart zdystansował Przedpełskiego i po dziesięciu gonitwach było 28:32.
Po kolejnej kosmetyce toru, torunianie wzięli się za odrabianie strat. Robert Lambert wraz z Patrykiem Dudkiem pokonali 4:2 Maksyma Drabika i Jarosława Hampela zmniejszając o połowę straty. Jednak w biegu dwunastym z pomocą Jackowi Holderowi nie przyszła toruńska młodzież i bieg zakończył się remisem. Kluczowy dla losów spotkania był bieg numer trzynaście, rozgrywany w momencie gdy Motor prowadził dwoma pnktami. Po starcie Patryk Dudek próbował założyć Michelsena, ale ten odparł atak i wypchnął zawodnika Apatora na zewnętrzną, a ponieważ Drabik uporał się z Przedpełskim, Koziołki przed biegami nominowanymi powiększyły przewagę do czterech oczek, co dawała spory komfort w końcówce spotkania.
Przedostatni start zaczął się po mysli gospodarzy i wydawało się, że mogą doprowadzić do remisu w meczu. Jednak Maksym Drabik, nie pozwolił na to, bo pod bandą minął obu torunian i zwycięstwo Motoru było już o krok. Dzieła zwycięstwa dopełnili koledzy Drabika w ostatniej gonitwie. Wyszli spod taśmy na podwójne prowadzenie. Rozdzielił ich co prawda Lambert, jednak nie zmieniło to nic w kontekście punktów meczowych i goście wygrali 48: 42.

Podsumowując. Ekipa gości zaprezentowała się na MotoArenie jako drużyna kompletna, która potrafiła załatać personalne luki formacją juniorską oraz Jarosławem Hampelem. Biorąc pod uwagę, że wychowanek Polonii Piła, skończył niedawno 40 lat i był jednym z najstarszych żużlowców w Ekstralidze, pokazał, że nie zamierza kończyć kariery, jak sugerowały media. W Toruniu "Mały" dysponował świetnymi wyjściami spod taśmy, zwłaszcza w pierwszej części spotkania, co dało mu ostatecznie 12 punktów.
W ekipie gospodarzy trudno było o optymizm. Porażka na własnym torze potwierdzała, że w zespole brakuje tego czegoś, co miały inne ekipy. Wielu wskazywało na to, że drużyna nie jest scementowana i nie było w niej atmosfery. Postawa zawodników po przegranym starciu mogła zdziwić, bo w klubowym budynku nie odbyło się żadne spotkanie, a zawodnicy praktycznie nie mieli okazji, żeby na gorąco podzielić się swoimi przemyśleniami. Zresztą to już w Toruniu stawawało się powoli tradycją, bo odkąd rozpoczął się sezon, Apator jeszcze ani razu nie spotkał się w pełnym składzie na wspólnym treningu. To sprawiało, że ekipa Aniołów była jednym z największych rozczarowań u progu sezonu. Typowani do walki o złoty medal, po czterech kolejkach zajmowali przedostatnie miejsce z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Jednak miejsce w tabeli nie było problemem, a to że drużyna jechała bez pomysłu i serca do walki. Drużyna Aniołów stała się w rzeczywistości zlepkiem indywidualności, a odprawy w czasie meczów na niewiele się zdały, bo zawodnicy nie znali swoich preferowanych ustawień i w przypadku zmiany w przygotowaniu nawierzchni, nie mieli żadnego punktu odniesienia. Nie byłoby pewnie w tym nic wyjątkowo, gdyby drużyna spisywała się zgodnie z oczekiwaniami, a poszczególni zawodnicy dobrze czuli się na domowym torze. W tej sytuacji zobligowano zawodników do obowiązkowego wspólnego treningu w Toruniu przed meczem w Grudziądzu. Miało to ustabilizować ich dyspozycję, ale także dać więcej czasu na rozmowy o sprzęcie i torze, by nie było wpadek w najważniejszych meczach sezonu. Nie zmieniało to jednak faktu, że Apator miał gigantyczny problem, bo finałowa szóstka i play-off z taką niezbyt dobrą dyspozycją zawodników nie była wcale taka pewna. Na szczęście dla ekipy Roberta Sawiny zadyszkę złapał GKM Grudziądz i wcale nie lepiej wyglądała też Sparta Wrocław. Wszyscy zadawali sobie jednak pytanie jak menedżer zdoła wpłynąć na swoich zawodników. NIc więc dziwnego, że w klubie atmosfera stała się napięta, bo kreował ją wynik i w Toruniu trzeba było bić na alarm.

Po zawodach powiedzieli:
Robert Sawina
- trener z Torunia - Zespół był budowany w oparciu o pięciu mocnych seniorów, więc wiadomo, że gdy jeden z nich wypada, to drużyna automatycznie staje się słabsza. Podjąłem się wyzwania prowadzenia tej drużyny, gdy nic nie wskazywało na dyskwalifikację Rosjan, ale nie żałuję tej decyzji i nie zamierzam się poddać pod wpływem nagonki na naszą drużynę. W takich chwilach widzimy i słyszymy jasno, kto jest budującym, a kto podkopuje powstający fundament. Oczywiście jeśli znajdzie się ktoś, kto poprowadzi drużynę lepiej, to ja jestem pierwszy, który będzie za zmianą. Co do przegranego meczu to skończył się on bardzo późno, ja byłem zobligowany obecnością regulaminową na dwóch konferencjach, więc uznaliśmy że nie ma sensu trzymać dłużej zmęczonych po GP zawodników. Najbliższy trening ma odbyć się w Toruniu w piątek i mają stawić się na nim wszyscy żużlowcy. To będzie idealna okazja, by każdy powiedział, co leży mu na sercu i żebyśmy wspólnie zastanowili się nad podejściem do kolejnych meczów. Uzasadnianie słabszego meczu, niepowtarzalnym torem niespecjalnie do mnie trafia, bo każdy zawodnik ma możliwość trenowania na naszym obiekcie i pod tym względem mogę wyróżnić Roberta Lamberta, który w tym sezonie wziął udział w największej liczbie treningów i jak widać, pomogło mu to odnaleźć odpowiednią formę. Juniorzy też ciężko pracują i są na każdym organizowanym treningu. Trudno narzekać na tor, jeśli w rzeczywistości spędziło się na nim bardzo mało czasu i nie ma się przygotowanych rozwiązań na każdą ewentualność. Gdy byłem jeszcze zawodnikiem, to po słabszych meczach przyjeżdżałem na stadion następnego dnia rano i natychmiast szukałem odpowiedzi na pytanie, co poszło nie tak. Jesteśmy do dyspozycji zawodników 24 godziny na dobę. Mam dokładne raporty z treningów i od końcówki marca nigdy nie było u nas pełnego składu na treningu. Usprawiedliwieniem może być to, że zawodnicy startują w różnych zawodach. W ubiegłym tygodniu rozpoczął się cykl Speedway Grand Prix i cała nasza czwórka zawodników od środy była już praktycznie poza krajem.
W trakcie meczów nie ma czasu na wielkie odprawy i nasze meczowe rozmowy nie kończą się konstruktywnymi wnioskami, bo przecież ja nie mogę narzucać zawodnikom, jakie ustawienia mają wybrać. To oni powinni dać wskazówki swoim indywidualnym mechanikom, doradcom. Każdy z nich preferuje inne ustawienia, dysponuje innymi charakterystykami silników, gdyby było tak samo, to pożyczaliby sobie motocykle tak jak to było w moich czasach. Jako trener mogę jedynie zwrócić uwagę, że najszybsza linia jest w tym, a nie innym miejscu lub potrzebujemy lepszego momentu startowego, czy szybkości na wyjściu z wirażu itd. Moim zdaniem jest stworzyć odpowiednie warunki, by zawodnicy chcieli się uzewnętrznić i powiedzieć szczerze o swoich przemyśleniach, czasem pociągnąć za język najlepszego w minionym biegu. Jestem zwolennikiem spokojnych działań, dlatego nie zamierzam wprowadzać nerwowej atmosfery zwłaszcza, że mecz z niepokonanym dotychczas Motorem Lublin był pierwszym naprawdę kiepskim występem w tym roku na naszym torze - przyznaje szkoleniowiec, który po ostatnim meczu był mocno krytykowany przez fanów.

Paweł Przedpełski - Toruń - Można było zaobserwować, że tyle co było mijanek w Toruniu, to w sobotę w Gorican było w jednym biegu. Ciężko było na tym torze wyprzedzać. Zawodnicy z Lublina startami nie grzeszą, więc widać jaki jest wynik. Generalnie myślę, że dzisiaj żaden z nas nie mógł złapać normalnego ustawienia. Na ostatni bieg nie miałem nic do stracenia i zaryzykowałem. Wziąłem kompletnie inny motor i było trochę lepiej, ale wciąż nie ma tej prędkości.

Jacek Ziółkowski - menadżer z Lublina - Gdybym chciał emocji, to bym usiadł na trybunach i obejrzał mecz. Będąc w parku maszyn interesuje mnie tylko zwycięstwo. I niech mi pan uwierzy, nie zwracam uwagi na to czy są mijanki, czy ich brakuje, ale rzeczywiście na MotoArenie obecnie start to 70-80 procent sukcesu. Mnie jednak interesuje głównie to, aby w meczach wyjazdowych Motoru Lublin biegi wygrywali zawodnicy w białym i żółtym kasku.
Przed meczem zatem typowałem nasze zwycięstwo, mimo że niektórzy pukali się w głowę. Wszystko sobie rozpisałem i zauważyłem, ze zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Świetnie pojechał jarek Hampel, ale byłem pewien, że prędzej czy później złapie dobrą dyspozycję. Marzyłem o tym, aby stało się to w Toruniu podczas absencji Dominika. No i stało się. Swoje zrobił też Maksym Drabik i jestem zadowolony z jego występu, bo wygrał ważny, czternasty wyścig. Nie wymagam od zawodników, żeby zdobywali w każdym meczu po kilkanaście punktów. Czasem wystarczy dziesięć czy nawet osiem.

Jarosław Hampel - Lublin - Toruń to bardzo trudny przeciwnik, przede wszystkim u siebie na torze. Po moich słabszych występach wcześniej, zawsze jest wiele wątpliwości i niewiadomych. To ciężka praca, żeby to wszystko poukładać. Bardzo mnie dzisiejszy występ cieszy. Mam nadzieję, że to będzie początek nowego rozdania dla mnie i będę mógł tak dalej występować. Mieliśmy przyjemność rozmawiać z Tomaszem Gollobem i dziękuję za tą rozmowę. Rozmawialiśmy o sprzęcie, o pewności siebie i o tym, że mogę cały czas czuć się młodym zawodnikiem i to wykorzystywać. Mam doświadczenie i pewne rzeczy sprzętowe trzeba umieć poukładać. Czasami potrzeba na to więcej czasu. To są bardzo ważne aspekty. Myślę, że poszedłem dużym krokiem do przodu i chciałbym, żeby to się potwierdziło. Można było gdzieś tu się napędzić czy przyciąć do krawężnika. Nawierzchnia nie była tak ciężka. Jeżeli ktoś zna te ścieżki, to można atakować gdzieś z tyłu. Mi to się nie udało, to były moje błędy.

Na podstawie relacji
www.sportowefakty.pl
www.przeglądsportowy.pl
www.speedwayekstraliga.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt