KOMUNIKAT PGE EKSTRALIGI NR 42/2015
z dnia 19.08.2015
1. Decyzja weryfikacyjna z dnia 19.08.2015.
Zweryfikowano:
1) W związku ze stwierdzonym przez Komisją do Zwalczania Dopingu w Sporcie
pozytywnym wynikiem badania antydopingowego zawodnika klubu Zielonogórski Klub
Żużlowy SSA Aleksandra Łoktajewa po meczu 10. rundy DMP KS Toruń -SPAR Falubaz
Zielona Góra rozegranego w dniu 28.06.2015w Toruniu na podstawie art. 9 oraz
art. 11.3 Kodeksu Antydopingowego FIM weryfikuje się wynik przedmiotowego meczu
poprzez odjęcie od wyniku drużyny SPAR Falubaz Zielona Góra 4 punktów zdobytych
przez tego zawodnika.
KS Toruń - SPAR Falubaz Zielona Góra wynik uzyskany na torze 46:43, wynik po
weryfikacji 46:39
W obozie toruńskim radość zagościła jednak z
innego powodu, oto bowiem poprawiał się stan zdrowia
Dawida Krzyżanowskiego,
który podczas meczu z Unią Leszno zanotował groźny upadek.
Junior KS Toruń trafił natychmiast do szpitala, bowiem jego stan był bardzo poważny, ale na szczęście młody żużlowiec szybko wracał
do zdrowia, ale z powrotem na tor lekarze wypowiadali się niezwykle ostrożnie.
Najważniejsze było jednak, że zawodnik dochodził do zdrowia, o czym poinformował
prezes toruńskiego klubu na swoim profilu społecznościowym:
Drodzy Kibice!
Mam przyjemność poinformowania Was o stanie zdrowia zawodnika KS Toruń, Dawida
Krzyżanowskiego, który 9 sierpnia podczas meczu ligowego w Toruniu uległ
kontuzji. Niezmiernie miło mi poinformować, ze Dawid bardzo szybko dochodzi do
zdrowia. Być może już w piątek zostanie wypisany ze szpitala, a wówczas liczymy
na jego obecność w parkingu podczas naszego niedzielnego spotkania z tarnowską
Unią. Liczymy, że obecność naszego młodego zawodnika doda skrzydeł starszym
kolegom i "Anioły" polecą tego dnia nader wysoko. Jeśli chodzi o samego Dawida
to lekarze są ostrożni jeśli chodzi o jego powrót na tor. Sam zawodnik pokazał
już jednak, że jest bardzo silny; po naprawdę groźnym upadku szybko wraca do
zdrowia i dlatego wierzę, że jeszcze w tym sezonie zobaczymy go na torze, czego
osobiście bardzo serdecznie mu życzę.
Jednak niemniej ważne od zdrowa Dawida dla Aniołów było ostatnie spotkanie
rundy zasadniczej w rozgrywkach ekstraligowych. Z uwagi na sprezentowany
bonus, obie ekipy miały zapewniony awans do fazy play-off jednak mecz miał
znaczenie dla układu tabeli przez finałową rozgrywką. Zarówno Anioły jak i
Jaskółki nie chciały trafić na rozpędzoną Unię z Leszna. Dlatego Torunianie
musieli pokonać tarnowian za trzy punkty, z kolei goście musieli wywieźć z grodu
Kopernika co najmniej jeden punkt meczowy.
Niestety w zespole Aniołów problemem pozostawała forma Jasona Doyle'a, który w drugiej części
sezonu spisywał się zdecydowanie poniżej oczekiwań. To właśnie jego punktów
zabrakło w meczach w Rzeszowie oraz przy okazji derbowego pojedynku z
GKM Grudziądz. O ile drugi z Australijczyków, Chris Holder robił co mógł, to w
przypadku dwudziestodziewięciolatka sprawa wygląda o wiele gorzej. Kibice z Torunia liczyli, że
mecz w Toruniu będzie powrotem do czasów, kiedy Doyle obok Grigorija Łaguty był
najlepszym zawodnikiem ich ukochanej drużyny. Nic więc dziwnego, że przed ostatnim spotkaniem fazy
zasadniczej, sztab szkoleniowy KS Toruń zdecydował się ponownie zmienić układ
par i zgodnie z nim, Doyle był prowadzącym w duecie z juniorami Aniołów.
Niedzielny mecz był też szczególny dla Kacpra Gomólskiego, który przed obecnymi
rozgrywkami przeszedł do KS Toruń właśnie z drużyny z Tarnowa. Jego ważne punkty
mogły okazać się kluczowe w kwestii wywalczenia korzystnego rezultatu, zwłaszcza
gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że drugi senior ekipy z nad Wisły, Adrian
Miedziński jeździł w kratkę. Z pewnością na papierze
torunianie mieli przewagę na pozycji juniorskiej, bowiem duet Paweł Przedpełski - Oskar Fajfer mimo
problemów, który napotkał na przestrzeni całych rozgrywek, prezentował się znacznie
bardziej okazale niż młode Jaskółki z Tarnowa.
Po drugiej stronie barykady, zagadką dla przyjezdnych mogła być postawa
lidera zespołu Martina Vaculika,
który na Motoarenie nie notował w przeszłości oszałamiających wyników. Dowodem na
potwierdzenie tej tezy mógł być chociażby przeciętny dorobek punktowy w
pierwszej
rundzie SEC.
Jednak postawa Słowaka w sezonie 2015 mogła cieszyć włodarzy i kibiców drużyny z
województwa małopolskiego, ale obawy pozostawały. Ekipa gości miała jednak
dziesięciopunktową zaliczkę z własnego toru i dzięki temu mogła pozwolić sobie
na niewielki margines błędu.
Nic więc dziwnego, że mimo wyraźnego celu wynik
gospodarzy rodził się w bólach.
W pierwszych biegach inicjatywę przejęli gospodarze. Po dwóch biegach pewnie
prowadzili sześcioma punktami, Chris Holder był dużo szybszy niż lider
tarnowian, Martin Vaculik, a juniorzy Aniołów wręcz zdystansowali młode
Jaskółki. Goście jednak rozkręcali się z kolejnymi biegami. W czwartym wyścigu Janusz
Kołodziej stoczył fenomenalny bój z Pawłem Przedpełskim pokazując, że tor na
Motoarenie nie ma dla niego tajemnic. To był więc przedsmak tego, co Jaskółki
miały do pokazania w dalszej części meczu i w drugiej serii zdecydowanie lepiej startowali, popełniali
niewiele błędów na dystansie i po siódmym biegu był remis. Mimo dobrego
początku, zdawało się, że podopieczni Jacka Gajewskiego niewiele mają
argumentów. Do tej pory dobrze radził sobie głównie Przedpełski, a szybkość na
trasie miał też Holder. To było jednak za mało na będących w dobrej formie
gości, wśród których zawodzili głównie juniorzy, co zresztą nikogo nie dziwiło -
Jaskółki miały przecież jedną z najsłabszych formacji młodzieżowych w
Ekstralidze.
To, na co się zanosiło, stało się w gonitwie dziewiątej. Mimo że bieg wcześniej
torunianie za sprawą Przedpełskiego objęli dwupunktowe prowadzenie, para Madsen
- Bjerre pokonała podwójnie Holdera oraz Gomólskiego i dała Jaskółkom pierwszą w
tym meczu przewagę. Gospodarze za moment wyprowadzili jednak kolejny cios,
ponownie za sprawą swojego czołowego juniora, który wraz z Łagutą przyjechał
przed Kołodziejem. Po trzeciej serii Przedpełskiemu został jednak tylko jeden
wyścig, a poza nim w ekipie Aniołów wciąż nie było widać zawodnika, który mógłby
nawiązać skuteczną walkę z liderami gości.
Tymi ogniwami okazali się być Doyle, który w znakomity sposób wygrał z parą
Bjerre - Mroczka, a także Miedziński. Jacek Gajewski w gonitwie dziesiątej
postanowił odstawić wychowanka legendarnego Apatora i zdaje się, że to
podziałało na niego motywująco. "Miedziak" przegrał start do biegu dwunastego,
ale na dystansie pokonał szybkiego Vaculika. W obu tych wyścigach lepsi na
starcie okazywali się jednak goście. Gdy w końcu w trzynastej odsłonie Anioły
lepiej wyszły spod taśmy, bez większych problemów obu minął jadący w kratkę
Kołodziej. Wynik 41:37 dla torunian oznaczał, że przy braku niecodziennych
rozstrzygnięć, aby zdobyć punkt bonusowy musieli oni dwa ostatnie biegi wygrać
podwójnie.
Już w pierwszej z nominowanych gonitw taśmy dotknął Łaguta i musiał za niego
jechać będący w kiepskiej formie Fajfer. Mimo że partnerem dwudziestojednolatka był latający
Przedpełski, mało kto wierzył w zdobycie przez Anioły punktu bonusowego.
Ostatecznie "Pawełek" został po raz pierwszy w tym meczu pokonany, a remis
oznaczał, że bonus pojedzie do Tarnowa. W ostatnim biegu z gospodarzy zeszło
zupełnie powietrze i nie stawili większego oporu, bo tarnowianie rewelacyjnie
wystartowali i rzutem na taśmę zapewnili sobie remis. To oznaczało, że w play-offach torunianie zmierzą się z Unią Leszno, a tarnowianie ze
Spartą Wrocław.
Podsumowując.
Nie na taką końcówkę rundy zasadniczej liczyli kibice żużla w Toruniu. Wprawdzie
KS awansował do play off, ale zrobił to w kiepskim stylu.
Torunianie z czterech ostatnich spotkań przegrali trzy, jeden zremisowali. W
minioną niedzielę na własnym torze mieli pokonać różnicą przynajmniej 11 punktów
Unię Tarnów, a było 45:45. Fatalnie, po raz kolejny, spisali się seniorzy KS-u.
Gdyby nie świetna postawa Pawła Przedpełskiego (14 punktów) i w miarę dobra
Oskara Fajfera (4), dostaliby srogie lanie. Po raz kolejny okazało się również, że Motoarena to żaden handicap dla miejscowych.
Potwierdził to zresztą jeden z liderów Unii, Martin Vaculik. Mecz ostatniej
kolejki rundy zasadniczej był wymianą ciosów pomiędzy drużynami. Z początku
przewagę zbudowali sobie gospodarze, później goście nieco odrobili, aż w końcu
wyszli na dwupunktowe prowadzenie, które chwilę później stracili. Jeszcze przed
biegami nominowanymi nierozstrzygnięta była sprawa punktu bonusowego, bardzo
cennego dla torunian, którzy musieli dwa ostatnie wyścigi wygrać podwójnie. I
choć po czternastej odsłonie to Jaskółki cieszyły się ze zwycięskiego dwumeczu,
wciąż była szansa, że uda im się wyrwać Aniołom jeszcze jeden punkt, ale ostatni
bieg torunianie pojechali bez animuszu, a remis w stu procentach oddawał postawę obu drużyn na torze.
W drużynie gospodarzy na wyróżnienie zasłużył tylko rewelacyjny Paweł Przedpełski,
który zdobył czternaście punktów i od dwóch lat wyrastał na prawdziwego lidera
zespołu. Dwudziestolatek wytrenował bardzo szybkie starty i potrafił myśleć na trasie, co potwierdza
fakt, że w niektórych wyścigach wręcz dystansował swoich rywali.
Niestety jeden zawodnik meczu nie jest w stanie wygrać i kibice oczekiwali
znacznie więcej od zakontraktowanych przed sezonem "żużlowych armat". Były
mistrz świata, Chris Holder, uczestnik cyklu Grand Prix, Jason Doyle, a także
rewelacyjny Rosjanin, który od lat zalicza się do ścisłej światowej czołówki,
Grigorij Łaguta niestety nie potrafił w w meczu z Jaskółkami zdobyć przynajmniej
dziesięciu punktów. To właśnie ich przeciętna postawa spowodowała, że torunianie
zainkasowali zaledwie punkt, choć mieli realną szansę na trzy oczka. Menadżera
Aniołów martwiło postawa Rosjanina, który w decydującej fazie meczu miał wraz z Pawłem Przedpełskim przywieźć dla
Torunia podwójne zwycięstwo, przedłużające szanse Aniołów na walkę o punkt
bonusowy. Jednak po bardzo nerwowym starcie Rosjanin ostatecznie dotknął taśmy.
Było to jego
szóste w tym roku wykluczenie i miał on ich najwięcej w całej drużynie. W
poprzednich spotkaniach "Grisza" wykluczany był za spowodowanie czyjegoś
upadku lub przekroczenie czasu dwóch minut. W bardzo ważnym meczu z Unią takie
sytuacje miały zostać wyeliminowane, ale Łaguta jak zwykle przekombinował na
starcie i został wykluczony.
W zespole Jaskółek, na które w przedsezonowych dywagacjach mało kto stawiał, że pojadą w fazie play-off,
poza juniorami ważne punkty przewoził każdy z zawodników. Poza tym końcówka rundy zasadniczej
w wykonaniu tarnowian była rewelacyjna. Cenną przewagę budowała para duńska Kenneth Bjerre - Leon
Madsen, znakomicie w roli lidera sprawdzali się Janusz Kołodziej i Martin Vaculik, a pojedyncze "oczka" dorzucał
też Artur Mroczka, a to pozawalało skutecznie łatać "dziury" w formacji
juniorskiej i skutecznie odprawiać rywali z kwitkiem.
Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menadżer KS Toruń - Trzeba powiedzieć jasno, że
pojechaliśmy przeciętnie, a nawet słabo. Przede wszystkim nie wychodziły nam
starty. Szczerze, nie pamiętam żebyśmy w tak dramatyczny sposób przegrywali
moment startowy. Nawet z przeciwnikami teoretycznie wyżej notowanymi, jak Unia
Leszno, prezentowaliśmy się w tym elemencie dużo lepiej. Nie licząc Pawła
Przedpełskiego, to po puszczeniu taśmy na wejściu w łuk było widać kaski żółty i
biały, a my jechaliśmy na końcu stawki. Tak było w większości wyścigów. Końcówkę
rundy zasadniczej mamy przeciętną, żeby nie powiedzieć słabą, ale mam nadzieję,
że za dwa tygodnie uda się pojechać w Toruniu dobry mecz i nawiązać walkę z Fogo
Unią. Już raz wykorzystaliśmy niedyspozycję Lesznian. Jeśli jednak myślimy o czymś więcej, to należy
dobrze zacząć ten dwumecz już na Motoarenie. W sytuacji,
gdybyśmy u siebie przegrali lub nawet wygrali, lecz w okolicach remisu, to
rewanż byłby dla nas czymś w rodzaju mission impossible. Byłem zresztą ostatnio
na tym filmie. W kinie wszystko jest możliwe, ale zobaczymy jak to będzie
wyglądać w żużlowym życiu. Będziemy trenować, ale jeśli nie uda nam się
zorganizować żadnego wspólnego spotkania, zwłaszcza w tygodniu poprzedzającym
mecz, to powiem szczerze, że nie widzę specjalnie szans aby nawiązać walkę z
Unią Leszno. Dwa najbliższe tygodnie to dla nas walka o to, żebyśmy zaczęli
lepiej jechać na własnym torze. Jeśli w tym czasie nie wypracujemy sobie
handicapu, to możemy zapomnieć o walce o najcenniejsze medale.
Jak jadą nasi zawodnicy każdy widzi. Ja dużo więcej oczekuję od Doyla i Łaguty.
Jesteśmy już bliżej końca niż początku sezonu i wydaje mi się, że Jason musi
spojrzeć w kalendarz i się nad paroma rzeczami zastanowić. Może ten tydzień nie
był tak intensywny, jak przed meczem z Grudziądzem, ale Polska, Anglia, Szwecja,
Dania i Grand Prix to chyba trochę za dużo, co odbija się na jego dyspozycji. Z
kolei Grisza gubi punkty w dziwny sposób. Rozmawialiśmy przed meczem, że czeka
nas ważny i trudny mecz, więc powinniśmy wyeliminować takie sytuacje, gdzie
głupio tracimy "oczka". Nie możemy sobie pozwalać na wykluczenia za
przekroczenie czasu dwóch minut czy za taśmy.
Jacek Krzyżaniak - trener KS Toruń - Najważniejsze jest to, że dostaliśmy się do fazy play-off. Zawodnicy wiedzieli, że w tym meczu interesują nas przede wszystkim trzy punkty, bo wtedy prawdopodobnie zakończylibyśmy sezon na drugim miejscu i zawsze lepiej jechać spotkanie rewanżowe u siebie. Bardzo ładnie pojechał Paweł Przedpełski, który wyśmienicie ciągnął drużynę na tyle na ile mógł. Chris Holder też w miarę dobrze się spisał, ale trochę zabrakło punktów od zawodników drugiej linii.
Chris Holder - Toruń - Z pewnością jestem odrobinę zawiedziony. Ostatni wyścig nie był najlepszym zakończeniem tego meczu. Unia Tarnów ma znakomity zespół. Wszyscy oczekiwali od nas zwycięstwa, ale oni są bardzo mocną drużyną, która ciągle nas naciskała. Skończyło się remisem i teraz w play-offach wszystko zaczyna się od zera. Już raz ich pokonaliśmy więc możemy tego dokonać ponownie.
Grigorij Łaguta - Toruń - Staramy się nie myśleć o tym meczu, bo najważniejsze jest to, że utrzymaliśmy miejsce w pierwszej czwórce i jedziemy w play-offach. Z tego jesteśmy zadowoleni. Trudno jednak być szczęśliwym po takim meczu. Ani my, ani kibice nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Tarnów jechał właściwie jak u siebie w domu, chyba nasz tor bardzo im pasuje. Trudno mi powiedzieć, co poszło nie tak. Początek mieliśmy dobry. W pierwszych biegach czuliśmy się przecież rewelacyjnie, szybko zbudowaliśmy sześciopunktową przewagę i dojeżdżaliśmy do mety ze sporą przewagą nad rywalami. Później jednak wszystko zaczęło iść w dół. Był bieg, gdzie jechaliśmy z Pawłem Przedpełskim na 5:1. On obrał optymalną ścieżkę i ja musiałem trzymać się tą samą. Robiliśmy co w naszej mocy żeby nie przepuścić Kołodzieja i na szczęście się udało. Wynika to z tego, że teraz na tym torze szybciej jedzie się przy krawężniku, a nie pod bandą, jak na początku roku. Gdyby na zewnętrznej było nasypane jak na motocrossie, to pewnie bym się tam wypuszczał. Musimy do play-off podejść bez stresu, trochę bardziej zrelaksowani, tak jak chłopaki z Tarnowa. Wtedy będzie szansa żeby osiągnąć korzystny wynik.
Adrian Miedziński - Toruń - Tak naprawdę mogę tylko ubolewać po takim wyniku, bo starałem się żeby wszystko było dobrze, a jakieś kłopoty sprzętowe mnie dopadły, gdzie wszystko jest nowe, posprawdzane i było widać w jednym z biegów co wyszło. Później zmieniłem motocykl na mój trzeci start co skutkowało wygraną bez problemów. Potrzeba mi więcej takich startów aby odzyskać pewność siebie. Ten rok taki jaki jest, bardzo ciężki dla mnie. Ta kontuzja wszystko popsuła, ale staram się cały czas jak tylko mogę, chociaż po meczu to najchętniej zamknąłbym się w jakiejś klatce. Tor w Toruniu nigdy nie stanowił jakiegoś utrudnienia dla przeciwników. Jest robiony pod to, aby wygrał lepszy i żeby było fajne widowisko. Zawsze mieliśmy dobry zespół, który sobie potrafił poradzić z przeciwnikiem. Teraz z pewnością inni zawodnicy nauczyli się jeździć na tym torze, ale my też pozwalamy na więcej. Jesteśmy słabsi na tę chwilę, nie jedziemy tego co zawsze jechaliśmy w Toruniu. Ja mogę powiedzieć za siebie, że nigdy nie miałem tak słabych występów u siebie. Czasem robię więcej punktów na wyjeździe i to nie jest normalne. Oczywiście można przygotować tor na następny mecz inaczej, to jest kwestia przedyskutowania. Przed przyszłym sezonem aby uzyskać atut własnego toru to już trzeba zrobić głębsze zmiany, dlaczego nie?
Paweł Baran - trener Unii Tarnów - Byłbym niepoważny gdybym powiedział, że nie jestem zadowolony. Dużo miałem pytań przed meczem, czy my kombinujemy, układamy, czy liczymy. Nie, w żużlu nie ma co kalkulować. Po prostu jedziemy i robimy swoje, a co nam los da, to weźmiemy w swoje ręce i się z tym zmierzymy. Cieszę się i dziękuję chłopakom. Może to zawsze powtarzam, ale są fantastycznym zespołem. Można popatrzeć na wynik naszych juniorów, którego tak naprawdę nie ma. Mimo tego potrafimy zrobić remis na trudnym terenie, co świadczy o tym, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną.
Martin Vaculik - Tarnów - Bardzo się cieszę z tego remisu. To jest naprawdę świetny wynik w Toruniu. Wszyscy wiedzą, że KS Toruń jest bardzo mocny. Podeszliśmy do tego spotkania na luzie, to fakt, ale to nie zmienia faktu, że mecz był bardzo zacięty i ciężki. Chciałbym pochwalić gospodarzy za tak świetnie przygotowany tor do walki. Kibice zgromadzeni na trybunach mogli oglądać świetne widowisko, tak jak to zwykle bywa w Toruniu. Kto wie, może się jeszcze spotkamy w tym sezonie.
Martin Vaculik - Tarnów - Na tym torze trzeba być dobrze spasowanym. To jest prosta matematyka. Jeżeli nie jesteś spasowany to nie jedziesz dobrze. W niedzielę wszystko mi pasowało do tego doszła dobra pogoda, wyspałem się przed meczem, po prostu nic mi nie przeszkadzało. Jednak na pewno każdy dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu. Nawet gdyby zabrakło jednego punktu zdobytego przez kogokolwiek z naszego zespołu, to wówczas nie uzyskali byśmy tak dobrego wyniku. W play-offach wszystko zaczyna się od zera i nie ma znaczenia czy jedziemy z Lesznem, Toruniem czy Wrocławiem. To są najlepsze drużyny tego sezonu i nie można sobie tutaj wybrać słabszego przeciwnika. Jedziemy od początku i zrobimy wszystko aby pojechać jak najlepiej, a możemy skutecznie rywalizować z każdym
Po zakończeniu rundy zasadniczej tabela rozgrywek wyglądała następująco
zespół | mecze | zw. | rem. | por. |
pkt duże |
bon. | razem |
pkt małe |
|
Fogo Unia Leszno | 14 | 12 | - | 2 | 24 | 5 | 29 | +89 | |
Grupa Azoty Unia Tarnów | 14 | 8 | 1 | 5 | 17 | 4 | 21 | +17 | |
Betard Sparta Wrocław | 14 | 6 | 1 | 7 | 13 | 5 | 18 | +68 | |
KS Toruń | 14 | 6 | 2 | 6 | 14 | 3 | 17 | +27 | |
Spar Falubaz Zielona Góra | 14 | 6 | 1 | 7 | 13 | 3 | 16 | -1 | |
Stal Gorzów | 14 | 5 | - | 9 | 10 | 3 | 13 | +10 | |
PGE Stal Rzeszów | 14 | 5 | 1 | 8 | 11 | 2 | 13 | -26 | |
GKM Grudziądz | 14 | 5 | - | 9 | 10 | 0 | 10 | -184 |
Układ półfinałowych par rundy play-off:
6 września - półfinały
KS Toruń - Fogo Unia Leszno
Betard Sparta Wrocław - Unia Tarnów (mecz w Częstochowie)
13 września - półfinały (rewanże)
Fogo Unia Leszno - KS Toruń
Unia Tarnów - Betard Sparta Wrocław
Finał i mecz o brązowy medal
20 i 27 września.
Mecze barażowe o utrzymanie
(7
drużyna PGE Ekstraligi z 2 drużyną Nice PLŻ) odbędą się 4 i 11 października.
Niestety po spotkaniu mimo awansu do fazy play-off w obozie toruńskim, ale też w
całej żużlowej rodzinie, nie było powodów do radości. Oto bowiem w spotkaniu
pomiędzy Falubazem Zielona Góra, a GKMem Grudziądz w ostatnim piętnastym biegu
Darcy
Ward upadł niefortunnie i doznał złamania kręgosłupa. Przerwania rdzenia
kręgowego oznaczało dla dwudziestotrzylatka, koniec marzeń nie tylko o karierze
sportowej, ale marzeń o normalnym życiu, bowiem diagnoza była okrutna. Paraliż
dolnej części ciała.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl
www.nowosci.com.pl