SŁOWIŃSKI Zygmunt
Urodzony 7 grudnia 1949 roku w Pierstnicy.
Starty rozpoczynał w Sparcie Wrocław w roku 1970, której wierny był
przez sześć kolejnych sezonów. Nie opuścił zespołu również po spadku z pierwszej
ligi w roku 1973.
W roku 1977 opuścił pierwszoligowy Wrocław i zasilił barwy toruńskiego
Apatora. Nie wiadomo na ile odejście Słowińskiego z Wrocławia skutkowało
zajęciem przez Spartę ostatniego miejsca w pierwszej lidze i spadek do niższej
klasy rozgrywek, ale na pewno pomogło "Aniołom" zająć bezpieczne miejsce w
tabeli ekstraligowej.
Po sześciu latach spędzonych w Toruniu Zawodnik otrzymał propozycję wyjazdu na
Węgry, ale bez prawa późniejszego powrotu do toruńśkiego zespołu. Zawodnik długo
się nie zastanawiał, bowiem w owym czasie każdy chciał wyrwać się z PRL-owskiego
tygla.
Oto jak po jatach w wywiadzie dla
www.sportowefakty.pl zawodnik wspomina pobyt na Węgrzech. "W Polsce w
tym czasie panował stan wojenny, więc decyzji o wyjeździe nie żałuję. Z
perspektywy czasu patrzę wręcz na niego jak na dwuletnie, bardzo udane wakacje.
Mieszkałem tam w takim dwupiętrowym pensjonacie przy Volanie, takim odpowiedniku
naszego PKS-u. Na dobrą sprawę, to w tamtych latach wszystkie węgierskie kluby
były związane z Volanem, przez co firma ta widniała w nazwie każdego zespołu.
Jako zawodnicy, do dyspozycji mieliśmy basen oraz źródła termalne, dzięki którym
odniesione kontuzje leczyły się nieporównywalnie szybciej. Mieliśmy bezpłatne
bilety na przejazdy autobusowe po całym kraju. Jak potrzebowałem jechać np. do
Budapesztu, to od kierownika klubu brałem bilet i jechałem. Po powrocie go
zwracałem. Kiedyś na tygodniowe wakacje przyjechała do mnie żona i również
takowy bilet otrzymała. Muszę przyznać, że nieźle rozmawiam po węgiersku,
aczkolwiek w przeszłości bywało z tym znacznie lepiej. Startując na Węgrzech
byłem zatrudniony na etacie w Volanie. Za punkt w lidze płacili nam 80 forintów,
za punkt w turnieju międzynarodowym 100 forintów.
Tory w tym kraju były bardzo zróżnicowane. Od bardzo długich z czerwoną nawierzchnią po krótkie, owalne jak np. ten w Opolu. Podsumowując czas spędzony na Węgrzech muszę przyznać, iż startowało mi się tam bardzo dobrze, klub zapewniał naprawdę komfortowe warunki więc pod żadnym względem owej przygody nie żałuję. "
W roku 1984
powraca do Polski i pojawia się na ligowych torach jako zawodnik Włókniarza Częstochowa, gdzie startuje również w
roku 1985, po czym kończy karierę.
Cały czas mieszkał jednak w Toruniu, a na mecze dojeżdżał. Sprzęt, z którym
trafił w przysłowiową dziesiątkę zostawiał na miejscu z prośbą do wszystkich,
aby nie był przez nikogo innego użytkowany. O motory zawsze dbał, które idealnie
wyszorowane po każdym pojedynku zostawiał gotowe do następnych zawodów. Przed
jednym z meczów zastał motocykl praktycznie kompletnie zajechany, cały brudny,
nie nadający się do dalszego użytkowania. To wydarzenie całkowicie zniechęciło
go do dalszego angażowania swoich sił w drużynę. Później pojechał jeszcze raz do
klubu zdać wszystkie rzeczy, które nie były jego własnością (kask, rękawice, ubiór)
i w ten sposób zakończył swoją przygodę z żużlem. Odszedł po cichu, bez żadnego
turnieju pożegnalnego.
Słowiński preferował tory, które dobrze trzymały co wiązało się z jego stylem jazdy po zewnętrznej. W lidze zdobywał cenne punkty, jednak indywidualnie zawodnik nie odniósł znaczących sukcesów, ale dane mu było uczestniczyć w kilku finałach Mistrzostw Polski. W roku 1972 w Lesznie zajął jedenaste miejsce w IMP. W tym samym roku uczestniczył również w finałowej batalii o Srebrny Kask i zajął trzecie miejsce. W roku 1974 w finale MPPK wspólnie z Zygfrydem Kostką zajął piątą lokatę.
Oto jak po latach (rok 2007) zawodnik
podsumował swoją karierę
Jeżeli miałbym wybrać miasto, w którym startowało mi się najlepiej bez
wahania wskażę Wrocław! Ja stąd odjeżdżałem z bólem serca, tutaj byłem
wychowany, a z miejscowymi zawodnikami byłem bardzo zżyty. Pamiętam szczególnie
takie jedno zdarzenie. Mecz rozgrywany na Stadionie Olimpijskim, był to środek
lata więc było bardzo gorąco. Ja jechałem całkiem nieźle. Kostek Pociejkowicz w
swoim samochodzie miał całą skrzynkę piwa, którą trzymał w przenośnej lodówce.
Po zakończonym meczu wsiadłem w jego samochód i pojechaliśmy do Hotelu Wrocław,
który mieścił się przy ulicy Wyścigowej. Tam przeszedłem z nim "na ty".
Wypiliśmy po małym kieliszku, Kostek wyciągnął dłoń i rzekł - "od dziś mów mi
Konstanty". Nie powiem, czasem po meczu trzeba było wypić piwko albo małego
kieliszka, bo to upuszczało te wielkie emocje nagromadzone w człowieku w czasie
meczu. Największa adrenalina zawsze wydziela się w chwili zapalenia zielonego
światła na starcie. Po tym patrzysz na taśmę, serce wali jak szalone a ty
myślisz tylko o jak najszybszym wyjściu ze startu i wygraniu całego wyścigu. Po
puszczeniu sprzęgła jest już luźniej, bo jak jedziesz - tak jedziesz. Ale sam
moment startu to prawdziwe rozsadzanie organizmu od środka. Lubiłem ryzyko
związane z uprawianiem sportu żużlowego, jednakże nigdy nie myślałem o tym, że
mogło by mi się coś stać. Stając pod taśmę nigdy nie myślałem o tym, że mogę
mieć wypadek i zostać kaleką do końca życia. Czy się bałem? Chyba tylko
szaleniec by się nie bał... Ja odczuwałem dwa rodzaje bojaźni: za wynik oraz o
zdrowie z czego tą ważniejszą była za wynik. Nigdy nie myślałem, że wyjeżdżając
z parkingu mogę do niego nie powrócić, bo jak bym tak myślał, to po co w ogóle
startować? Lepiej od razu odstawić motocykl na bok i mieć to z głowy. A
podsumowując już same starty, to myślę, iż nie były one najgorsze. W danym
zespole najlepszy nigdy nie byłem, ale też nie pałętałem się na samym dnie.
Przeważnie udawało mi się plasować w tej lepszej połówce zawodników. Już teraz -
po zakończeniu przygody z żużlem wiem, że czasami za szybko wracałem na tor
przez co zdobywałem mniej punktów aniżeli mógłbym zdobyć startując w pełni sił.
Michał Madeła - www.sparta.wroclaw.pl
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
1977 | 11 | 47 | 52 | 8 | 1,27 | 67 |
1978 | 18 | 70 | 84 | 15 | 1,41 | 64 |
1979 | 17 | 70 | 89 | 17 | 1,51 | 60 |
1980 | 15 | 65 | 92 | 7 | 1,52 | 61 |
1981 | 12 | 27 | 25 | 6 | 1,15 | 72 |