Urodził się w 1955 r. w Toruniu.
Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.
Dziennikarz, publicysta. Zaczynał w
Ilustrowanym Kurierze Polskim, od 1990 r. w Expressie Bydgoskim, od 1992
współpracownik
Tygodnika Żużlowego. Autor bądź współautor ponad dwudziestu wydawnictw o
tematyce sportowej, w większości poświęconych historii żużla, w tym m.in.
Ten, który odkrył Wembley, Dołek, Mały wojownik, Wiosłem z Brdy wyrosłe, Żużel
po bydgosku, czy wreszcie
Anioły na torze.
To właśnie Anioły na torze zainspirowały mnie młodego żużlomaniaka do
kontynuowania żużlowej historii toruńskiego speedwaya.
Zaangażowanie Pana Krzysztofa w speedway najlepiej oddaje posłowie popełnione
przy pozycji
Anioły na torze
Byłem z nimi. Od pierwszych dni, od pierwszych występów po reaktywowaniu
żużla w Toruniu. Dzieliłem wszystkie smutki i radości, dni triumfu i rozpaczy.
Byłem z nimi, gdy cieszyli się z pierwszych zwycięstw i marzyli o ekstraklasie.
I gdy przegrywali mecz za meczem, bojąc się wychodzić na tor po śmierci Rosego.
Także wtedy, gdy wreszcie awansowali. Byłem z nimi, gdy w premierowym występie w
ekstraklasie zbierali baty na własnym torze od "wielkiego" Włókniarza. Gdy
pierwszy raz wycięli numer Polonii w Bydgoszczy w derby. I gdy sięgali po
pierwsze ligowe złoto i po następne. Również i wówczas, gdy tak frajersko
wypuścili z rąk kolejne w 1996. Byłem z nimi każdego roku.
Byłem tam znów na ostatnim meczu roku 2001. Zobaczyć, jak zdobywają trzecie
złoto. I pokłonić się, jak zawsze kiedy wspinam się na koronę tamtego
stadionu, cieniom Niezapomnianych - Rosego, jego kolegów i uczniów, których z
roku na rok wśród nas ubywa.