Lata
1950 - 1954 to okres bujnego rozwoju sportu żużlowego. W Rzeszowie działała z
powodzeniem sekcja motorowa Zrzeszenia Sportowego "Stal". Możliwość rywalizacji
w I lidze podsunęła działaczom myśl skonstruowania własnego silnika do motocykla
żużlowego. Realizacja była niełatwa, ale pod koniec kwietnia 1954 roku silnik,
wzorowany na brytyjskim silniku JAP, był gotowy. Próby wypadły zadowalająco.
I tak od roku 1959 zaczęto produkcję pierwszego i jak dotąd jedynego
polskiego silnika do
motocykli żużlowych.
Twórcami silnika byli związani z żużlową sekcją Stali Rzeszów Tadeusz Fedko
i Romulad Iżewski (nazwa silnika pochodzi od nazwisk konstruktorów i
nazwy klubu Fedko-Iżewski-Stal). Produkcja silnika odbywała
się w Polskich Zakładach Lotniczych w Rzeszowie.
Prototyp silnika był kopią angielskiego silnika marki JAP (model z roku 1949) z czasem silnik został udoskonalony i różnił się od JAP-ów m.in. średnicami zaworów, zmianą czasów zaworowych, gabarytami krzywki oraz materiałami zastosowanymi do budowy. Do wszystkich innowacji konstruktorzy dochodzili metodą prób i błędów oraz bazując na własnej intuicji.
Silnik FIS-1, został wbudowany w ramę angielskiego motocykla żużlowego
Excelsior i 12
maja 1954 roku wypróbowany na rzeszowskim torze przez członka kadry Zrzeszenia
Sportowego "Gwardia" Eugeniusza Nazimka. Próby wykazały duże zalety silnika i
potwierdziły opinię, iż nie ustępuje on oryginalnemu angielskiemu JAP.
Niebawem dwa następne silniki wbudowano w ramy wykonane na wzór
Rotraxów (na
zdjęciu z prawej).
Ważny jest jednak fakt, że przez kilka lat FIS-y były podstawowym sprzętem żużlowej reprezentacji potem
jednak zastąpiły je motocykle importowane. Część wycofywanych FIS-ów
odsprzedano do różnych krajów. Produkcję ostatecznie wstrzymano w 1959 roku.
Dziś zachowane egzemplarze są cenionymi na świecie obiektami
kolekcjonerskimi.
Dane techniczne | ||
Silnik | jednocylindrowy, czterosuwowy, górnozaworowy (OHV) | |
Pojemność skokowa | 497 ccm | |
Ilość zaworów | dwa | |
Rozrząd | popychaczowy | |
Średnica cylindra | 80 mm | |
Skok tłoka | 99 mm | |
Średnica gaźnika | 27 mm | |
Stopień sprężania | 14,4 | |
Moc maksymalna | 43 KM przy 6000 obr/min | |
wskaźnik mocy | Pojemnościowy 86,5 KM/l | |
Zapłon | iskrowy | |
Układ smarowania | sucha miska olejowa, obieg smarowania otwarty |
Należy w tym miejscu dodać że w Gorzowie powstawał konkurencyjny dla FIS-a silnik żużlowy . W ciągu dwóch miesięcy (luty - marzec 1955) członkowie sekcji motorowej przy Zakładach Mechanicznych w Gorzowie wykonali prototyp silnika żużlowego STAL 001-55. Planowano wykonanie 9 silników (minimalna ilość, aby startować w lidze żużlowej), wyprodukowano jednak łącznie 6 sztuk wraz z częściami zamiennymi. Wmontowano je w ramy ZMG (od Zakłady Mechaniczne Gorzów) stworzone przez zespół entuzjastów w składzie Wiśniewski, Stercel i Czesław Rymsza. Czas wykonania motocykli był rekordowy gdyż rozgrywki ligowe ruszały 22 maja, a zawodnicy ZS "Stal" startowali w tym sezonie w II lidze. W ciągu zimy 1955/1956 wykonano jeszcze dalsze 6 egzemplarzy tych motocykli.
Czas na "FIS" - fragment książki "Barwy Stali"
W 1952 roku Zawodnicy Stali Gorzów przy 5-tysięcznej widowni przegrali z wysoko notowanym przeciwnikiem (Włókniarzem Częstochowa) aż 36:14, co Fedko i Iżewski uznali za klęskę. Obaj nie mieli wątpliwości, iż doszło do niej wskutek słabości przystosowanych do żużlowego toru motocykli, więc postanowili rozpocząć pracę nad skonstruowaniem i zbudowaniem prototypu własnego silnika do maszyny żużlowej, który później PZL mógłby produkować seryjnie dla wszystkich sekcji żużlowych w kraju, dając im szansę równego startu, a jednocześnie gwarancję wysokiej klasy napędu i jego obsługi technicznej.
Potrzeba jest matką wynalazków - powiadają - ale kiedy w zimie 1953 r. Fedko i Iżewski (zawodnicy, mechanicy i konstruktorzy w jednych osobach) przystąpili do realizacji pomysłu budowy pierwszego polskiego silnika do motocykla żużlowego, żużlowego pewnością niewielu wierzyło w powodzenie tego przedsięwzięcia. Niewiara i sceptycyzm towarzyszyły wielu odkryciom i wynalazkom, a dla nich najbardziej chyba liczyły się głosy tych, którzy jednak nie odesłali ich z tym pomysłem do diabła, tylko w warsztacie na zakładzie znaleźli miejsce dla materializacji niewiarygodnego przedsięwzięcia oraz stworzyli klimat zrozumienia i zaciekawienia tym projektem.
Stal od wiosny nadal jeździła na torze Ogniwa oraz uczestniczyła w zawodach żużlowych poza Rzeszowem, zyskując sobie coraz liczniejsze grono sympatyków. sympatyków 1953 r. sekcja miała już 79 członków, przeprowadziła 39 oficjalnych treningów żużlowych i uczestniczyła w 13 meczach, z których wygrała 6, uzyskując tytuł mistrza strefy "Południe". Fedko, Iżewski i Christiani kilkakrotnie bronili barw Zrzeszenia Stal na centralnych zawodach I ligi żużlowej, motorzyści zdobyli w rajdach 8 medali, zwyciężali w modnych wówczas wyścigach ulicznych, ale w sekcji, którą kierował Józef Grzywa, odczuwało się niedostatek sukcesów. Coraz częściej więc kierowano życzliwe zainteresowanie, pełne zresztą niepokoju o efekty, w stronę warsztatu w zakładzie, gdzie Fedko i Iżewski spędzali coraz więcej czasu. Józef Batko (późniejszy czołowy zawodnik Stali, w której barwach jeździł 16 lat, a przez kilka następnych pełnił funkcję trenera), który jako mechanik uczestniczył w tym przedsięwzięciu, podobnie jak coraz większa grupa konstruktorów, technologów i mechaników z zakładu, do dziś jest pełen podziwu dla uporu i pracowitości ludzi zaangażowanych w tamten projekt, który - czego nie ukrywano - mógł i powinien był przynieść żużlowcom Stali szanse startów w gronie najlepszych w kraju, na pierwszoligowych torach.
Ale skonstruowanie i zbudowanie nowego silnika parametrach specjalnych parametrach wyczynowych nie było przecież sprawą prostą, ani łatwą. Przez pól roku trwały np. nieprzerwane starania o zdobycie odpowiednich materiałów dla nowej konstrukcji, wykonanie niezbędnych prób technologicznych i pierwszych odlewów, a później obróbka poszczególnych części silnika. Fedko i Iżewski pokonywać musieli nie tylko trudności materiałowe oraz sceptycyzm części współpracowników, współpracowników których nie wszyscy przecież identyfikowali się z zawadiackim przedsięwzięciem. Ale w końcu wykonano pierwszy prototyp i zmontowany silnik trafił do badań w zakładowej hamowni.
Po podgrzaniu silnik osiągną wprawdzie dostateczną moc i obroty, ale niektóre jego stałe elementy po krótkiej pracy przy pełnym obciążeniu nie wytrzymywały próby. Zaczęto je poddawać dodatkowym badaniom, zmieniać, poprawiać. Dopiero te pierwsze próby, które nie od razu przyniosły błyskotliwy sukces, wykazały, że całe przedsięwzięcie ma jednak wielu wiernych przyjaciół, którzy poświęcali mu coraz więcej uwagi i czasu. Mało kto wie, że ten pierwszy silnik po niezupełnie udanych próbach niemal w całości (jeśli chodzi o kadłub) trafił w końcu na zakładowe złomowisko, a Józef Batko do dziś nie może odżałować, że go stamtąd nie zabrał, by mógł poświadczyć kiedyś prawdę o trudzie, dochodzeniu do technicznej sprawności i gorzkich przeżyciach konstruktorów i twórców pierwszego FIS-a, który w rzeczywistości był drugim, ale za to pierwszym udanym i sprawdzonym w hamowni tworem ludzkiej myśli i uporu.
Teraz czekała go już pierwsza próba na torze żużlowym Ogniwa, którą tak zrelacjonowano później na łamach ilustrowanego tygodnika "Motor":
"Wreszcie silnik był gotów. Dnia 30 kwietnia br. (1954 r.) wbudowany do przystosowanej ramy stanął po raz pierwszy do próbnej jazdy na torze żużlowym w Rzeszowie. Zapalił łatwo i "zagrał" równym tonem. Fedko wolno, kilkakrotnie objechał tor, dodał nagle gazu, rzucił na wirażu długim pióropuszem żużlu. "Popłynął" kilka okrążeń na pełnych obrotach. Nieliczna grupa obserwatorów nie posiadała się z radości. Silnik pracował bez zarzutu. Pierwszy polski silnik do motocykla żużlowego dostał nazwę FIS-1 (Fedko, Iżewski, Stal)
Tej pierwszej próby nie uznano jednak za całkowicie zadowalającą i postanowiono ją ponowić na motocyklu z oryginalną ramą "Exelsiora" oraz uzyskać ocenę pracy silnika wystawioną tym razem przez zawodnika I ligi żużlowej. Do kolejnej próby doszło 12 maja tego roku, a za kierownicą usiadł na tym samym torze kadrowy żużlowiec ZS Gwardia - Eugeniusz Nazimek. Były zawodnik gwardyjskiego klubu w Bydgoszczy, a po powrocie w rodzinne strony (pochodził z podrzeszowskiej Przybyszówki) Gwardii Rzeszów, dokładnie sprawdził najpierw mechanizm i przełożenie silnika, po czym wykonał kilka próbnych startów, by wreszcie przejechać na próbowanym motocyklu kilka pełnych okrążeń na pełnych obrotach silnika i maksymalnych prędkościach.
"Zryw silnika doskonały, moc bez zastrzeżeń, chodzi jak oryginalny Jap... "- stwierdził po tej próbie znakomity żużlowiec i trener.
Po tych słowach nikt już nie miał wątpliwości, że w Rzeszowie skonstruowano i zbudowano silnik, który wkrótce zrewolucjonizuje polski sport żużlowy. Upewniono się w tej sprawie podczas trzeciej oficjalnej próby, którą w tym samym roku przed zawodami o mistrzostwo I ligi podjął wicemistrz Polski - Edward Kupczyński.