Kłopotem drużyny prowadzonej przez Piotra Żyto, był Kacper Woryna, który kilka
dni wcześniej uczestniczył w tragicznych wydarzeniach, związanych z upadkiem i
śmiercią Krystiana Rempały i junior z Rybnika, potrzebował nieco więcej czasu na
powrót do normalnego funkcjonowania. Rybnicki trener zdecydował się jednak na
wystawienie do ligowej rywalizacji najbardziej doświadczonego jeźdźca formacji
młodzieżowej, bowiem zawodnik po feralnych wydarzeniach startował choćby w lidze
angielskiej, gdzie pokazał, że tylko jazda może pomóc zapomnieć mu o tragicznych
wydarzeniach.
I
właśnie z uwagi na owe tragiczne wydarzenia spotkanie rozpoczęło się minutą
ciszy, na telebimach kibice ze łzami w oczach oglądali najlepsze żużlowe akcje w
wykonaniu tarnowskiego juniora, a wszyscy zawodnicy wystąpili w czarnych
opaskach. W ten sposób oddano cześć pamięci Krystiana Rempały.
Początek starcia w Toruniu był bardzo wyrównany. Rekiny były niezwykle szybkie
spod taśmy, a to spora część sukcesu. Gospodarze mocno jednak pracowali nad tym,
aby tor pozwolił im uporać się z tym mankamentem i niemal od początku kibice
oglądali mijanki. Beniaminkowi w pierwszych biegach brakowało przysłowiowej
kropki nad "i". Rybniczanie zazwyczaj kiepsko radzili sobie na pierwszym łuku i
już tam tracili pozycje. Tak było choćby w wyścigu piątym, gdzie Andreas Jonsson
i Damian Baliński zdecydowanie wygrali start, ale na wirażu odjechali dość
szeroko i w ostatecznym rozrachunku przegrali 2:4. Gospodarzom do budowania
przewagi brakowało dobrego wyjścia spod taśmy i to na moment zmieniło się w
dwóch kolejnych odsłonach. Najpierw Greg Hancock i Paweł Przedpełski zapewnili
Aniołom podwójny triumf, a potem Martin Vaculik i Kacper Gomólski powiększyli
przewagę o kolejne dwa "oczka" i w długą przerwę gospodarze wchodzili z
dziesięciopunktową zaliczką.
Ten stan utrzymał się też po trzeciej serii, choć rybniczanie mieli ogromną
szansę na odrobienie strat. Zabrakło jednak parowej jazdy ze strony Grigorija
Łaguty, który nie przypilnował swojego młodszego kolegi, Woryny. Obaj świetnie
rozegrali pierwsze okrążenie, ale Rosjanin uciekł do przodu, a osamotniony
20-latek był bez szans w rywalizacji z podrażnionymi Adrianem Miedzińskim i
Chrisem Holderem.
Podsumowując. Kibice przed spotkaniem pokazali sportową jedność i braterstwo
ponad podziałami, bowiem podczas prezentacji oklaskami przywitali Kacpra Worynę,
który uczestniczył w tragicznym wyścigu Rempały, dodając mu tym samym otuchy.
Podobnie jak... wirażowemu, który w trakcie ósmego biegu dostał mocny cios
częścią motocykla w piersi, zabrakło mu tchu i upadł. Gdy wstał, dostał owację
jak żużlowiec, który wstaje po upadku.
Jeśli chodzi o same zawody, to nie należały one do najciekawszych, a to za
sprawą toru, który gospodarze opanowali niemal do perfekcji. Należy jednak
podkreślić, że nawierzchnia była przygotowana perfekcyjnie od pierwszego do
ostatniego biegu. W trakcie meczu nie doszło do żadnych kontuzji, w biegu
piątym, co prawda niegroźnie upadł Damian Baliński, ale kontynuował jazdę w
powtórce biegu.
W drużynie z Torunia gorszy mecz miał Adrian Miedziński, który zdobył 3 pkt.
oraz Kacper Gomólski, który zakończył z wynikiem 5 oczek. Dawid Krzyżanowski nie
sprawdził się najlepiej i nie zdobył żadnego punktu. Natomiast zdecydowanie
lepiej zaprezentował się Paweł Przedpełski, który zaskoczył podczas spotkania
swoją dobrą formą i przygotowaniem. Nie zawiódł także Chris Holder, który na
swoje konto zapisał 12 pkt i 2 bonusy. Również Martin Vaculik walczył o każdy
punkt i zaliczył tylko jedną wpadkę w biegu dziewiątym. Najlepszy jednak okazał
się Greg Hancock zdobywca "płatnego kompletu" punktów.
Z kolei w ekipie rybnickiej mecz w Toruniu obnażył słabości zespołu. Liderzy
Rekinów nie zawsze stawali na wysokości zadania. Tak było w biegu dwunastym,
gdzie Jonsson był bez szans w rywalizacji z parą Holder - Przedpełski, która
powiększyła przewagę miejscowych do czternastu "oczek". Dobrze jechał tylko
Łaguta, co było dość zaskakujące, biorąc pod uwagę jego ubiegłoroczne występy na
Motoarenie. Rosjanin był zawodnikiem miejscowego klubu i w meczach domowych
mocno zawodził swoich kibiców. W zespole gości najlepiej poczynał sobie młody
Max Fricke, z którego "sportowej mocy" w biegach nominowanych intensywnie
skorzystał trener Piotr Żyto. Australijczyk w czternastej odsłonie postawił
mocny opór miejscowym zawodnikom i przez moment wydawało się, że dowiezie dla ROW-u trzeci indywidualny triumf, ale na dystansie popełnił dwa błędy i spadł na
trzecie miejsce.
Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menedżer z Torunia - Bardzo dobrze pojechali nasi liderzy,
zwłaszcza Hancock i Holder. Vaculik też zaliczył udane zawody, miał tylko jedną
wpadkę. Wynik jest wysoki, a to dobrze wróży przed rewanżem. Ten wynik powinien
zapewnić nam punkt bonusowy, Dzisiaj trzeba było wycisnąć jak najwięcej punktów
i każdy powinien zrozumieć dokonywane zmiany w trakcie meczu, kto myśli
kategoriami dobra drużyny. Cieszę się, że zaczynamy na własnym torze jechać
solidnie i wysoko wygrywać.
Jeśli chodzi o Adriana Miedzińskiego to jego problemem stała się zbyt mała dawka
jazdy. Wypadła mu Szwecja, bo do składu ze względu na średnie wskoczył Madsen.
Zauważyłem, że Adriana trochę wybiło to rytmu. Mam jednak nadzieję, że szybko
się z tym upora, bo jest dla mnie ważnym zawodnikiem. Nie można liczyć na to, że
zrobimy w tym roku rewelacyjny wynik w trójkę lub czwórkę. On jest nam
potrzebny. W rezerwie mamy co prawda Artura Mroczkę, ale jeszcze za wcześnie,
żeby mówić, jakie będą decyzje. We wtorek mamy Szwecję i zobaczymy, jak spiszą
się nasi zawodnicy. Adrian miał dziś słabszy dzień, ale jestem przekonany, że
cały czas stać go na dobrą jazdę. Nie widzę konieczności dokonywania radykalnych
zmian w tym zespole
Robert Kościecha - trener z Torunia - Na początku chciałbym podziękować chłopakom z Rybnika oraz trenerowi za walkę, fajne zawody, trochę ścigania było. Cieszymy się, że od dwóch kolejek mamy prawdziwych liderów, którzy przywożą drogocenne zwycięstwa, bez tego meczu się nie wygra. Jak spojrzymy na pułapy meczu to ta środkowa część, okres od ósmego do dziesiątego biegu był na równym poziomie, a tak to każdą kolejkę wygrywaliśmy. Z tego się bardzo cieszę. Myślałem, że troszeczkę lepiej pojedzie Dawid Krzyżanowski, nie udało się, gdzieś tam Adrian też się pogubił, Kacper wychodzi na tę dobrą drugą linię, która jest bardzo mocna. Walczymy dalej, teraz mamy bardzo ciężki mecz w Rybniku. Jedziemy tam po wygraną, spotkamy się za tydzień na torze rywala i mamy nadzieję, że będą ciekawe zawody.
Greg Hancock - Toruń - Wygląda to bardzo dobrze dla naszej drużyny, która podobnie jak i ja zdobyliśmy dużo punktów. Weszliśmy na wysoki poziom. Teraz trzeba to jak najdłużej utrzyma. Wszyscy próbujemy być lepsi z meczu na mecz. Jestem przekonany, że jeszcze nie pokazaliśmy pełni naszego potencjału. Wciąż pracujemy i może być jeszcze dużo lepiej. Mamy sporo miejsca na wyeliminowanie małych błędów. Mam nadzieję, że to zrobimy i mocno w to wierzę. Punkty bonusowe są niezwykle ważne. Musimy zdobywać ile tylko się da, mamy również istotne mecze u siebie, które także będzie trzeba wygrać.
Paweł Przedpełski - Toruń - Na Motoarenie cała drużyna pojechała dobrze, więc super. Najważniejsze było to, żeby wygrać w ogóle zawody. Udało się i to z dużą przewagą. Dla nas to jest bardzo ważne i mamy spory zapas. Teraz chcemy dobrze się zaprezentować na wyjeździe i powalczyć o zwycięstwo. Jeździłem w parze z Gregiem, który jest wzorem do naśladowania, myślę, że dla każdego zawodnika, który w tych czasach jeździ na żużlu. Jeździ się z nim świetnie w parze, naprawdę się rozumiemy i nikt nikomu nie przeszkadza
Martin Vaculik - Toruń - Cieszymy ze
zwycięstwa. Pozostajemy jednak skoncentrowani na następnych meczach i postaramy
się jechać jak najlepiej. Zaliczyłem jedną wpadkę. Przegrałem start a później
miałem kontakt z innym zawodnikiem i prawie spadłem z motocykla. To nie jest
wytłumaczenie, ale rzeczywiście tak było i dlatego przyjechałem ostatni. Poza
tym nie czułem wystarczającej prędkości, ale dzięki temu jestem bogatszy o
kolejne doświadczenia i jestem pewien, że zaprocentuje to w przyszłości.
W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana. To jest żużel i tutaj naprawdę każdy
może wygrać z każdym. Na razie nic nie dopisujmy i po prostu skupmy się na tym,
aby jechać jak najlepiej. Zawsze staramy się jechać jak najlepiej, zarówno u
siebie jak i na wyjazdach a wszystko zweryfikuje tor.
O tragicznej śmierci Krystiana Rempałay - Jeżeli ktoś myśli o śmierci to lepiej
niech da sobie spokój z żużlem czy w ogóle ze sportem. To jest ogromna tragedia,
ale podczas zawodów trzeba się absolutnie od takich rzeczy odłączyć.
Kacper Gomólski - Toruń - Jestem bardzo
zadowolony z tego zwycięstwa. Nie widziałem piętnastego wyścigu, ale wynik fajny
i cieszy, że dobrze pojechaliśmy kolejny mecz jako drużyna. Osobiście przed
meczem sporo gadałem z "Krzychem" Holderem i próbowałem jechać mniej więcej tak
jak on. Chris ma jednak zdecydowanie więcej szybkości na trasie i musiałem mocno
walczyć o swoje. Wygrałem w dziewiątym biegu po walce z Maksem Fricke'em. Na
wyjściu z ostatniego łuku myślałem, że już przegrałem, ale na szczęście udało
się wcisnąć pod łokieć i ostatecznie triumfować.
Ekstraliga jest tak wyrównana, że nie można sobie niczego dopisywać, dopóki nie
stanie się to faktem. W Rybniku będziemy jechać prosto i w lewo. Naprawdę trudno
powiedzieć, jak będzie. Tor w Rybniku był przebudowywany i jechałem tam w
zeszłym roku na challenge'u. Warunki nie należały do najłatwiejszych, było sporo
kolein.
O tragicznej śmierci Krystiana Rempałay - Wypadek na pewno nie jest to
komfortowa myśl przed meczem, ale zakładając kask każdy się wyłącza i jest
skupiony tylko na zwycięstwie. Byłem bardzo zdołowany, gdy dowiedziałem się o
samym upadku, nie mówiąc już o informacji, że Krystian od nas odszedł. Teraz
będzie jeździć w tej najlepszej drużynie, tam, u góry.
Adrian Miedziński - Toruń - prawie trzy tygodnie temu
odniosłem kontuzję, teraz jest coraz lepiej, ale chwilowo nie jeździłem,
pozmieniałem trochę w silnikach niektóre rzeczy, tor też był w między czasie
zmieniany. Pracowałem nad tym, by poprawić moje starty, ale na razie mi się to
nie udało. Ten silnik, na którym jechałem najlepiej miałem odłożony, bo nie
miałem gdzie go testować. Musiałem spróbować kilku rzeczy, ale z niektórymi
powinienem wrócić do tego, co było. Na pewno sobie poradzę i będzie lepiej.
Musiałem podjąć ryzyko i tak też zrobiłem. Treningi wyglądały obiecująco, ale
zawody wszystko zweryfikowały. Tendencja była u mnie rosnąca. Po pierwszym
wyścigu zmieniłem motocykl, a później jakieś tam ustawienia. Nie było to może
idealne, ale taka, a nie inna była decyzja. Ja jestem od jeżdżenia. Mogę jeździć
lepiej i wtedy nie będę zmieniany.
Jedziemy do Rybnika z nastawieniem na wygraną. Ja ze swojej strony na pewno
pewne rzeczy pozmieniam i myślę, że będzie w porządku w Rybniku. Czas działa na
moją korzyść, ale ta noga naprawdę mi nie przeszkadza. Z tygodnia na tydzień
mogę sobie pozwolić na większą aktywność fizyczną. Wiadomo, że muszę uważać, bo
więzadła to delikatna sprawa, ale lubię być aktywnym. Jak się coś dzieje, to
moje samopoczucie jest lepsze.
Krzysztof Mrozek - prezes z Rybnika - Myślę, że na konkretną ocenę przyjdzie czas. Wynik jest dość wysoki. Popełniliśmy zbyt dużo błędów. Nie ma co rozpaczać, tylko wyciągnąć wnioski i w kolejnym meczu pokazać się z lepszej. W tym meczu zabrakło nam dwunastu punktów do wygranej. Z tego jestem niezadowolony, bo zawsze dążę do doskonałości. Dla nas doskonałością byłaby wygrana. Nie było jej, więc jestem niezadowolony. Nie oceniam poszczególnych zawodników, bo jedzie drużyna i to wynik wszystkich zawodników się liczy.
Piotr Żyto - menedżer z Rybnika - Przede
wszystkim chcę powiedzieć, że jechaliśmy dzisiaj w Toruniu, a nie u siebie.
Jedziemy dalej, tragedii nie ma. Drużyna z Torunia pokazuje, że najgorsze za nią
i już opanowała sytuację. To Get Well przed sezonem był wskazywany jako mistrz,
a my typowani do spadku. W świetle tych typów wynik uzyskany przez nas na
Motoarenie uważam za przyzwoity. Uciekło nam kilka punktów - po taśmie Jonssona
i dwóch błędach Fricke’a w 14 wyścigu. Takich błędów ekstraliga nie wybacza.
Może nie było szybkości, może drużyna z Torunia była zbyt mocna żebyśmy mogli
wygrywać. Udawało nam się przyjeżdżać na 3:3, brakowało zwycięstw
indywidualnych, ale uważam, że wynik jest dla nas korzystny. Bonusa pewnie nie
będziemy mieli, ale nie o to chodzi. Staraliśmy się coś zrobić żeby ten wynik
był lepszy, nie udało się, za tydzień powalczymy z torunianami o zwycięstwo u
siebie. Szykujemy się, o tym meczu zapominamy i wszystko podporządkowujemy
rewanżowi.
Mamy taki skład, że nie musimy myśleć o roszadach kadrowych. Jeżdżą ci co
jeżdżą, do tej pory to wychodziło, a jeśli komuś nie wyjdzie jeden mecz to nie
wolno gości skazywać na porażkę, tak jak to niektórzy robią, bo drużyna
skazywana na spadek walczy i myślę, że jeszcze niejedną niespodziankę w tym roku
sprawimy.
Grigorij Łaguta - Rybnik - Myślę, że nikt z nas
nie spodziewał się, że przegramy aż tak wysoko. Teraz nie pozostaje nam nic
innego, jak mocno przepracować ten tydzień i spróbować powalczyć w domu o punkt
bonusowy. Na pewno damy z siebie wszystko. Ja jestem zadowolony ze swojego
indywidualnego występu. W większości biegów raczej udawało się realizować to, co
sobie założyłem. Słabo poszło mi jedynie w ostatnim wyścigu. Słabo wystartowałem
i nie byłem w stanie złapać prędkości na trasie, bo wszystkie najlepsze ścieżki
były zajęte przez rywali. Na dodatek, gdy jechałem z tyłu, zdefektował mi
jeszcze motocykl. Poza tym nie mogę jednak narzekać.
Pamiętam mecz z Grudziądzem z zeszłego roku, gdzie naprawdę dobrze mi szło.
Wtedy tor był bardzo podobny do tego, jaki przygotowano dzisiaj. Potem jednak
trochę się to zmieniało. Gdyby tor został dokładnie taki sam, to byłoby bardzo
fajnie. Bo trzeba zaznaczyć, że nie były to jakieś wielkie różnice. Dzisiaj jest
po prostu trochę bardziej twardo, ale bez względu na wszystko, nawierzchnia
została jak zawsze przygotowana bardzo dobrze.
Źródło:
www.espeedway.pl
www.nicesport.pl
www.nowosci.com.pl
www.sportowefakty.pl