2016-06-05 Runda zasadnicza
KS Get Well Toruń - ROW Rybnik
 
W ramach ósmej kolejki rozgrywek Ekstraligi piastujący fotel vice-liera Get Well Toruń na własnym torze miał zmierzyć się z beniaminkiem - drużyną ROW Rybnik. Początkowo starcie "Aniołów" z "Rekinami" miało być spotkaniem rewanżowym. Ze względu jednak na niekorzystne warunki atmosferyczne u progu sezonu mecz w Rybniku przełożono na 12 czerwca i de facto pojedynek w Grodzie Kopernika był dopiero pierwszym starciem obu drużyn w sezonie 2016. Natchnieni bardzo pewnym zwycięstwem nad Spartą Wrocław torunianie byli faworytem tej konfrontacji, jednak beniaminek udowodnił we wcześniejszych meczach, że nie można go lekceważyć, nawet jeżeli jedzie na wyjeździe.
Tak jak wspomniano Get Well Toruń w ostatnim meczu pokonał Drużynowego Vice-Mistrza Polski nadzwyczaj łatwo, bo w stosunku 60:30. Torunianie przygotowali wówczas inną nawierzchnię toru i w końcu trafili w przysłowiową dziesiątkę, bowiem w szeregach toruńskiej drużyny w tamtym meczu praktycznie wszyscy zrobili swoje. Po spotkaniu z drużyną ze stolicy Dolnego Śląska menadżer Jacek Gajewski miał problem, ale wyłącznie bogactwa. Bardzo dobrze pojechał ten, który dotychczas zawodził, a więc Kacper Gomólski. To właśnie w alternatywie na słabszą jazdę przede wszystkim popularnego "Gingera" w Toruniu pozostawiono na kontrakt z Arturem Mroczką, a gnieźnieński wychowanek tak komentował tę sytuację: "Artur już przed sezonem podpisał kontrakt w Toruniu. Teraz ma aneks i dla mnie jest to całkowicie zrozumiałe. Trzeba mieć w drużynie zmienników. Ja dzisiaj potwierdziłem, że nikogo zmieniać nie potrzeba", i na treningach wygrywał walkę o miejsce w składzie ze wspomnianym Mroczką.
Rybniczanie z kolei byli ekipą, która w połowie rundy zasadniczej rozegrała najmniej spotkań, bo zaledwie trzy. Mimo to podopieczni trenera Piotra Żyto pozostawili po sobie dobre wrażenie i niespodziankę, chociażby w postaci remisu w wyjazdowym spotkaniu z Unią Leszno. Oprócz tego meczu "Rekiny" doznały minimalnej porażki w Zielonej Górze z tamtejszym Falubazem i odniosły bardzo pewne zwycięstwo na własnym torze z GKM Grudziądz. Dzięki temu mieli w swoim dorobku trzy duże punkty i tracili tyle samo do drugiego w ligowej tabeli zespołu z Torunia.
Najskuteczniejszymi zawodnikami w szeregach beniaminka byli ci, którzy już przed sezonem byli kreowani na liderów drużyny. Grigorij Łaguta i Andreas Jonsson plasowali się w czołowej dziesiątce najlepiej punktujących zawodników Ekstraligi i choć obaj wystąpili zaledwie w trzech meczach, to średnia wyjazdowa na poziomie dwóch punktów na bieg uzyskana na bardzo trudnych terenach w Lesznie i Zielonej Górze mogła robić wrażenie. Dlatego zdaniem wielu to właśnie ten duet powinien ciągnąć wynik rybnickiej drużyny na MotoArenie. Tym bardziej, że popularny "Girsza" jeszcze przed rokiem reprezentował barwy klubu z Torunia i miał okazję poznać tajniki toru. Warto też wspomnieć, że największym zaskoczeniem in plus w ekipie Ślązaków była postawa Maxa Fricke'a. Australijczyk zanotował bardzo udany początek sezonu. Z dobrej strony prezentował się praktycznie w każdych zawodach. Jeżeli Australijczyk sprowadzony do polskiej ligi przez menadżerów toruńskich będzie równie wysoko dysponowany, rybniczanie mogą napsuć sporo krwi toruńskim zawodnikom i niewykluczone, że to właśnie postawa młodego "Kangura" może okazać się kluczową dla losów całego spotkania.
Oba zespoły miały jednak swoje dylematy. W Toruniu drobnej kontuzji doznał Adrian Miedziński, który miał problem z więzadłami w kolanie, ale przekonywał, że podczas jazdy tego nie odczuwa: "Podczas jazdy jest okej, więc tutaj mogę uspokoić. Ucierpiały więzadła, za miesiąc zrobimy jeszcze raz rezonans i wtedy podejmiemy decyzję co robić z tym kolanem po sezonie. Ja już wcześniej miałem problem z więzadłami w tej nodze, tylko że teraz zostało to bardziej doprawione. Na szczęście na motocyklu mi to w żaden sposób nie przeszkadza. Dobrze, że skończyło się tak a nie inaczej, bo szczerze mówiąc, w Szwecji jeszcze nigdy nie zaliczyłem takiego upadku jaki miał miejsce teraz. Bogu dzięki, że mogę normalnie funkcjonować i jeździć. Jeżeli okaże się, że operacja jest niezbędna, to zrobimy ją, ale na pewno po sezonie." Punkty toruńskiego wychowanka, były jednak bardzo istotne, w aspekcie tego, że Anioły chciały zbudować dużą przewagę przed walką o punkt bonusowy.

Kłopotem drużyny prowadzonej przez Piotra Żyto, był Kacper Woryna, który kilka dni wcześniej uczestniczył w tragicznych wydarzeniach, związanych z upadkiem i śmiercią Krystiana Rempały i junior z Rybnika, potrzebował nieco więcej czasu na powrót do normalnego funkcjonowania. Rybnicki trener zdecydował się jednak na wystawienie do ligowej rywalizacji najbardziej doświadczonego jeźdźca formacji młodzieżowej, bowiem zawodnik po feralnych wydarzeniach startował choćby w lidze angielskiej, gdzie pokazał, że tylko jazda może pomóc zapomnieć mu o tragicznych wydarzeniach.
I właśnie z uwagi na owe tragiczne wydarzenia spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy, na telebimach kibice ze łzami w oczach oglądali najlepsze żużlowe akcje w wykonaniu tarnowskiego juniora, a wszyscy zawodnicy wystąpili w czarnych opaskach. W ten sposób oddano cześć pamięci Krystiana Rempały.

Początek starcia w Toruniu był bardzo wyrównany. Rekiny były niezwykle szybkie spod taśmy, a to spora część sukcesu. Gospodarze mocno jednak pracowali nad tym, aby tor pozwolił im uporać się z tym mankamentem i niemal od początku kibice oglądali mijanki. Beniaminkowi w pierwszych biegach brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Rybniczanie zazwyczaj kiepsko radzili sobie na pierwszym łuku i już tam tracili pozycje. Tak było choćby w wyścigu piątym, gdzie Andreas Jonsson i Damian Baliński zdecydowanie wygrali start, ale na wirażu odjechali dość szeroko i w ostatecznym rozrachunku przegrali 2:4. Gospodarzom do budowania przewagi brakowało dobrego wyjścia spod taśmy i to na moment zmieniło się w dwóch kolejnych odsłonach. Najpierw Greg Hancock i Paweł Przedpełski zapewnili Aniołom podwójny triumf, a potem Martin Vaculik i Kacper Gomólski powiększyli przewagę o kolejne dwa "oczka" i w długą przerwę gospodarze wchodzili z dziesięciopunktową zaliczką.
Ten stan utrzymał się też po trzeciej serii, choć rybniczanie mieli ogromną szansę na odrobienie strat. Zabrakło jednak parowej jazdy ze strony Grigorija Łaguty, który nie przypilnował swojego młodszego kolegi, Woryny. Obaj świetnie rozegrali pierwsze okrążenie, ale Rosjanin uciekł do przodu, a osamotniony 20-latek był bez szans w rywalizacji z podrażnionymi Adrianem Miedzińskim i Chrisem Holderem.

Podsumowując. Kibice przed spotkaniem pokazali sportową jedność i braterstwo ponad podziałami, bowiem podczas prezentacji oklaskami przywitali Kacpra Worynę, który uczestniczył w tragicznym wyścigu Rempały, dodając mu tym samym otuchy. Podobnie jak... wirażowemu, który w trakcie ósmego biegu dostał mocny cios częścią motocykla w piersi, zabrakło mu tchu i upadł. Gdy wstał, dostał owację jak żużlowiec, który wstaje po upadku.
Jeśli chodzi o same zawody, to nie należały one do najciekawszych, a to za sprawą toru, który gospodarze opanowali niemal do perfekcji. Należy jednak podkreślić, że nawierzchnia była przygotowana perfekcyjnie od pierwszego do ostatniego biegu. W trakcie meczu nie doszło do żadnych kontuzji, w biegu piątym, co prawda niegroźnie upadł Damian Baliński, ale kontynuował jazdę w powtórce biegu.
W drużynie z Torunia gorszy mecz miał Adrian Miedziński, który zdobył 3 pkt. oraz Kacper Gomólski, który zakończył z wynikiem 5 oczek. Dawid Krzyżanowski nie sprawdził się najlepiej i nie zdobył żadnego punktu. Natomiast zdecydowanie lepiej zaprezentował się Paweł Przedpełski, który zaskoczył podczas spotkania swoją dobrą formą i przygotowaniem. Nie zawiódł także Chris Holder, który na swoje konto zapisał 12 pkt i 2 bonusy. Również Martin Vaculik walczył o każdy punkt i zaliczył tylko jedną wpadkę w biegu dziewiątym. Najlepszy jednak okazał się Greg Hancock zdobywca "płatnego kompletu" punktów.
Z kolei w ekipie rybnickiej mecz w Toruniu obnażył słabości zespołu. Liderzy Rekinów nie zawsze stawali na wysokości zadania. Tak było w biegu dwunastym, gdzie Jonsson był bez szans w rywalizacji z parą Holder - Przedpełski, która powiększyła przewagę miejscowych do czternastu "oczek". Dobrze jechał tylko Łaguta, co było dość zaskakujące, biorąc pod uwagę jego ubiegłoroczne występy na Motoarenie. Rosjanin był zawodnikiem miejscowego klubu i w meczach domowych mocno zawodził swoich kibiców. W zespole gości najlepiej poczynał sobie młody Max Fricke, z którego "sportowej mocy" w biegach nominowanych intensywnie skorzystał trener Piotr Żyto. Australijczyk w czternastej odsłonie postawił mocny opór miejscowym zawodnikom i przez moment wydawało się, że dowiezie dla ROW-u trzeci indywidualny triumf, ale na dystansie popełnił dwa błędy i spadł na trzecie miejsce.

Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski
- menedżer z Torunia - Bardzo dobrze pojechali nasi liderzy, zwłaszcza Hancock i Holder. Vaculik też zaliczył udane zawody, miał tylko jedną wpadkę. Wynik jest wysoki, a to dobrze wróży przed rewanżem. Ten wynik powinien zapewnić nam punkt bonusowy, Dzisiaj trzeba było wycisnąć jak najwięcej punktów i każdy powinien zrozumieć dokonywane zmiany w trakcie meczu, kto myśli kategoriami dobra drużyny. Cieszę się, że zaczynamy na własnym torze jechać solidnie i wysoko wygrywać.
Jeśli chodzi o Adriana Miedzińskiego to jego problemem stała się zbyt mała dawka jazdy. Wypadła mu Szwecja, bo do składu ze względu na średnie wskoczył Madsen. Zauważyłem, że Adriana trochę wybiło to rytmu. Mam jednak nadzieję, że szybko się z tym upora, bo jest dla mnie ważnym zawodnikiem. Nie można liczyć na to, że zrobimy w tym roku rewelacyjny wynik w trójkę lub czwórkę. On jest nam potrzebny. W rezerwie mamy co prawda Artura Mroczkę, ale jeszcze za wcześnie, żeby mówić, jakie będą decyzje. We wtorek mamy Szwecję i zobaczymy, jak spiszą się nasi zawodnicy. Adrian miał dziś słabszy dzień, ale jestem przekonany, że cały czas stać go na dobrą jazdę. Nie widzę konieczności dokonywania radykalnych zmian w tym zespole

Robert Kościecha - trener z Torunia - Na początku chciałbym podziękować chłopakom z Rybnika oraz trenerowi za walkę, fajne zawody, trochę ścigania było. Cieszymy się, że od dwóch kolejek mamy prawdziwych liderów, którzy przywożą drogocenne zwycięstwa, bez tego meczu się nie wygra. Jak spojrzymy na pułapy meczu to ta środkowa część, okres od ósmego do dziesiątego biegu był na równym poziomie, a tak to każdą kolejkę wygrywaliśmy. Z tego się bardzo cieszę. Myślałem, że troszeczkę lepiej pojedzie Dawid Krzyżanowski, nie udało się, gdzieś tam Adrian też się pogubił, Kacper wychodzi na tę dobrą drugą linię, która jest bardzo mocna. Walczymy dalej, teraz mamy bardzo ciężki mecz w Rybniku. Jedziemy tam po wygraną, spotkamy się za tydzień na torze rywala i mamy nadzieję, że będą ciekawe zawody.

Greg Hancock - Toruń - Wygląda to bardzo dobrze dla naszej drużyny, która podobnie jak i ja zdobyliśmy dużo punktów. Weszliśmy na wysoki poziom. Teraz trzeba to jak najdłużej utrzyma. Wszyscy próbujemy być lepsi z meczu na mecz. Jestem przekonany, że jeszcze nie pokazaliśmy pełni naszego potencjału. Wciąż pracujemy i może być jeszcze dużo lepiej. Mamy sporo miejsca na wyeliminowanie małych błędów. Mam nadzieję, że to zrobimy i mocno w to wierzę. Punkty bonusowe są niezwykle ważne. Musimy zdobywać ile tylko się da, mamy również istotne mecze u siebie, które także będzie trzeba wygrać.

Paweł Przedpełski - Toruń - Na Motoarenie cała drużyna pojechała dobrze, więc super. Najważniejsze było to, żeby wygrać w ogóle zawody. Udało się i to z dużą przewagą. Dla nas to jest bardzo ważne i mamy spory zapas. Teraz chcemy dobrze się zaprezentować na wyjeździe i powalczyć o zwycięstwo. Jeździłem w parze z Gregiem, który jest wzorem do naśladowania, myślę, że dla każdego zawodnika, który w tych czasach jeździ na żużlu. Jeździ się z nim świetnie w parze, naprawdę się rozumiemy i nikt nikomu nie przeszkadza

Martin Vaculik - Toruń - Cieszymy ze zwycięstwa. Pozostajemy jednak skoncentrowani na następnych meczach i postaramy się jechać jak najlepiej. Zaliczyłem jedną wpadkę. Przegrałem start a później miałem kontakt z innym zawodnikiem i prawie spadłem z motocykla. To nie jest wytłumaczenie, ale rzeczywiście tak było i dlatego przyjechałem ostatni. Poza tym nie czułem wystarczającej prędkości, ale dzięki temu jestem bogatszy o kolejne doświadczenia i jestem pewien, że zaprocentuje to w przyszłości.
W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana. To jest żużel i tutaj naprawdę każdy może wygrać z każdym. Na razie nic nie dopisujmy i po prostu skupmy się na tym, aby jechać jak najlepiej. Zawsze staramy się jechać jak najlepiej, zarówno u siebie jak i na wyjazdach a wszystko zweryfikuje tor.
O tragicznej śmierci Krystiana Rempałay - Jeżeli ktoś myśli o śmierci to lepiej niech da sobie spokój z żużlem czy w ogóle ze sportem. To jest ogromna tragedia, ale podczas zawodów trzeba się absolutnie od takich rzeczy odłączyć.

Kacper Gomólski - Toruń - Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa. Nie widziałem piętnastego wyścigu, ale wynik fajny i cieszy, że dobrze pojechaliśmy kolejny mecz jako drużyna. Osobiście przed meczem sporo gadałem z "Krzychem" Holderem i próbowałem jechać mniej więcej tak jak on. Chris ma jednak zdecydowanie więcej szybkości na trasie i musiałem mocno walczyć o swoje. Wygrałem w dziewiątym biegu po walce z Maksem Fricke'em. Na wyjściu z ostatniego łuku myślałem, że już przegrałem, ale na szczęście udało się wcisnąć pod łokieć i ostatecznie triumfować.
Ekstraliga jest tak wyrównana, że nie można sobie niczego dopisywać, dopóki nie stanie się to faktem. W Rybniku będziemy jechać prosto i w lewo. Naprawdę trudno powiedzieć, jak będzie. Tor w Rybniku był przebudowywany i jechałem tam w zeszłym roku na challenge'u. Warunki nie należały do najłatwiejszych, było sporo kolein.
O tragicznej śmierci Krystiana Rempałay - Wypadek na pewno nie jest to komfortowa myśl przed meczem, ale zakładając kask każdy się wyłącza i jest skupiony tylko na zwycięstwie. Byłem bardzo zdołowany, gdy dowiedziałem się o samym upadku, nie mówiąc już o informacji, że Krystian od nas odszedł. Teraz będzie jeździć w tej najlepszej drużynie, tam, u góry.

Adrian Miedziński - Toruń - prawie trzy tygodnie temu odniosłem kontuzję, teraz jest coraz lepiej, ale chwilowo nie jeździłem, pozmieniałem trochę w silnikach niektóre rzeczy, tor też był w między czasie zmieniany. Pracowałem nad tym, by poprawić moje starty, ale na razie mi się to nie udało. Ten silnik, na którym jechałem najlepiej miałem odłożony, bo nie miałem gdzie go testować. Musiałem spróbować kilku rzeczy, ale z niektórymi powinienem wrócić do tego, co było. Na pewno sobie poradzę i będzie lepiej. Musiałem podjąć ryzyko i tak też zrobiłem. Treningi wyglądały obiecująco, ale zawody wszystko zweryfikowały. Tendencja była u mnie rosnąca. Po pierwszym wyścigu zmieniłem motocykl, a później jakieś tam ustawienia. Nie było to może idealne, ale taka, a nie inna była decyzja. Ja jestem od jeżdżenia. Mogę jeździć lepiej i wtedy nie będę zmieniany.
Jedziemy do Rybnika z nastawieniem na wygraną. Ja ze swojej strony na pewno pewne rzeczy pozmieniam i myślę, że będzie w porządku w Rybniku. Czas działa na moją korzyść, ale ta noga naprawdę mi nie przeszkadza. Z tygodnia na tydzień mogę sobie pozwolić na większą aktywność fizyczną. Wiadomo, że muszę uważać, bo więzadła to delikatna sprawa, ale lubię być aktywnym. Jak się coś dzieje, to moje samopoczucie jest lepsze.

Krzysztof Mrozek - prezes z Rybnika - Myślę, że na konkretną ocenę przyjdzie czas. Wynik jest dość wysoki. Popełniliśmy zbyt dużo błędów. Nie ma co rozpaczać, tylko wyciągnąć wnioski i w kolejnym meczu pokazać się z lepszej. W tym meczu zabrakło nam dwunastu punktów do wygranej. Z tego jestem niezadowolony, bo zawsze dążę do doskonałości. Dla nas doskonałością byłaby wygrana. Nie było jej, więc jestem niezadowolony. Nie oceniam poszczególnych zawodników, bo jedzie drużyna i to wynik wszystkich zawodników się liczy.

Piotr Żyto - menedżer z Rybnika - Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jechaliśmy dzisiaj w Toruniu, a nie u siebie. Jedziemy dalej, tragedii nie ma. Drużyna z Torunia pokazuje, że najgorsze za nią i już opanowała sytuację. To Get Well przed sezonem był wskazywany jako mistrz, a my typowani do spadku. W świetle tych typów wynik uzyskany przez nas na Motoarenie uważam za przyzwoity. Uciekło nam kilka punktów - po taśmie Jonssona i dwóch błędach Fricke’a w 14 wyścigu. Takich błędów ekstraliga nie wybacza. Może nie było szybkości, może drużyna z Torunia była zbyt mocna żebyśmy mogli wygrywać. Udawało nam się przyjeżdżać na 3:3, brakowało zwycięstw indywidualnych, ale uważam, że wynik jest dla nas korzystny. Bonusa pewnie nie będziemy mieli, ale nie o to chodzi. Staraliśmy się coś zrobić żeby ten wynik był lepszy, nie udało się, za tydzień powalczymy z torunianami o zwycięstwo u siebie. Szykujemy się, o tym meczu zapominamy i wszystko podporządkowujemy rewanżowi.
Mamy taki skład, że nie musimy myśleć o roszadach kadrowych. Jeżdżą ci co jeżdżą, do tej pory to wychodziło, a jeśli komuś nie wyjdzie jeden mecz to nie wolno gości skazywać na porażkę, tak jak to niektórzy robią, bo drużyna skazywana na spadek walczy i myślę, że jeszcze niejedną niespodziankę w tym roku sprawimy.

Grigorij Łaguta - Rybnik - Myślę, że nikt z nas nie spodziewał się, że przegramy aż tak wysoko. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak mocno przepracować ten tydzień i spróbować powalczyć w domu o punkt bonusowy. Na pewno damy z siebie wszystko. Ja jestem zadowolony ze swojego indywidualnego występu. W większości biegów raczej udawało się realizować to, co sobie założyłem. Słabo poszło mi jedynie w ostatnim wyścigu. Słabo wystartowałem i nie byłem w stanie złapać prędkości na trasie, bo wszystkie najlepsze ścieżki były zajęte przez rywali. Na dodatek, gdy jechałem z tyłu, zdefektował mi jeszcze motocykl. Poza tym nie mogę jednak narzekać.
Pamiętam mecz z Grudziądzem z zeszłego roku, gdzie naprawdę dobrze mi szło. Wtedy tor był bardzo podobny do tego, jaki przygotowano dzisiaj. Potem jednak trochę się to zmieniało. Gdyby tor został dokładnie taki sam, to byłoby bardzo fajnie. Bo trzeba zaznaczyć, że nie były to jakieś wielkie różnice. Dzisiaj jest po prostu trochę bardziej twardo, ale bez względu na wszystko, nawierzchnia została jak zawsze przygotowana bardzo dobrze.

Źródło: www.espeedway.pl
www.nicesport.pl
www.nowosci.com.pl

www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt