LIPIŃSKI Mariusz
toromistrz


Urodzony 27 maja 1984 roku w Toruniu, gdzie zamieszkał w wieku 6 lat i od razu zaczął uczęszczać ze swoim tatą na zawody żużlowe.
A tata Mariusza pełnił niezwykle ważną rolę w toruńskim klubie, bowiem odpowiadał za przygotowanie żużlowej nawierzchni na ulicy Broniewskiego. Nic więc dziwnego, że żużel stał się nieodłączną częścią życia Mariusza, bowiem pod nadzorem Ojca od najmłodszych lat "kręcił kółka" w ciągniku lub polewaczce, a ale także na co dzień obcując z zawodnikami, trenerami i klubowymi problemami.

W 2004 roku Mariusz przejął klubowe obowiązki taty i samodzielnie zaczął odpowiadać za przygotowanie toruńskiego owalu. Stało się to co prawda niemal z dnia na dzień, za sprawą problemów zdrowotnych Ojca, ale Mariusz znał doskonale teorię przygotowania toru. Jednak jak sam przyznaje początki nie były łatwe, bowiem wszystko wydarzyło się bardzo szybko i nie miał czasu, żeby się wdrożyć. Na początku brakowało mu torowego doświadczenia, bowiem przygotowanie nawierzchni to długa i trudna praca, której nie można nauczyć się podpatrując najlepszych, ale samemu w praktyce trzeba zgłębić tajniki żużlowej nawierzchni.
Ojciec przekazał jednak synowi solidne podstawy, które w połączeniu z pracą i zainteresowaniem, a w pewnym sensie i poświęceniem dały pożądane efekty. Nic więc dziwnego, że na początku, pracy Mariusza jako toromistrza, Jan Ząbik bronił wówczas torowego nowicjusza przed krytyką zawodników. Dziś jednak nikt już nie ma żadnych wątpliwości co do nawierzchni żużlowej na toruńskiej MotoArenie, a najwyższą rekomendacją dla Mariusza są pomeczowe protokoły wystawiane przez komisarza toru, w których próżno szukać uwag w zakresie przygotowania nawierzchni, a na przestrzeni. Dość powiedzieć, że na przestrzeni 10 lat w protokołach tych poza pierwszym meczem, gdzie toruński toromistrz dostał ocenę 5 za przygotowanie i 4 za stan toru po meczu, pozostałe oceny to wyłącznie same 5.

Nic więc dziwnego, że kibice często nie dostrzegają pracy dobrego toromistrza, bowiem mówi się o nich tylko, gdy popełniają błędy w przygotowaniu nawierzchni. O pracy Mariusza wiadomo i mówi się niewiele, bo można powiedzieć, że to anonimowy mistrz w swoim fachu, a przecież dla człowieka w w ciągniku i polewaczce zawody często zaczynają się już w piątek i kończą późnym wieczorem, albo następnego dnia. Poza tym dla toromistrza żużlowe zawody to nie tylko rozgrywki ligowe, ale również zawody mniejszej rangi, a także treningi, na których zawodnicy oczekują różnej nawierzchni zależnie od rozwiązań taktycznych, rywala czy prognoz pogody.
Warto również wiedzieć, że w klubie Mariusz odpowiada nie tylko za przygotowanie nawierzchni, ale również do jego obowiązków należy właściwe przygotowanie bandy pneumatycznej, ustawienie tablic reklamowych, a także przygotowanie toru do zimowej przerwy, kiedy to trzeba odpowiednio zakonserwować nawierzchnię, żeby wiosną zawodnicy mogli jak najszybciej zacząć kręcić próbne jazdy w lewo.
Nic więc dziwnego, że gdy sezon się kończy Mariusz również czuje zmęczenie i nadrabia zaległości w kontaktach ze znajomymi i po prostu odpoczywa.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt