GAŁAŃDZIUK Krzysztof
dyrektor sportowy
Urodzony we Wrocławiu.
Po sezonie 2021 kluby ekstraligowe musiały przeorganizować swoje struktury m.in. w związku z obowiązkiem wystawienia drużyny rezerw. Drużyna ta miała być zapleczem dla pierwszego zespołu i mieli w niej z założenia rywalizować zawodnicy do lat 24. To wymagało dodatkowego zaangażowania organizacyjnego i w klubach powołano dyrektora sportowego. W Apatorze konkurs wygrał Krzysztof Gałańdziuk, który w żużlu nie był osobą anonimową, bo przez wiele lat pracował we wrocławskiej Sparcie.
Nowego dyrektora przekonał do współpracy z Aniołami ciekawy skład, który miał walczyć o najwyższe cele w ekstralidze, a także sposób prowadzenia klubu przez Przemysława i Ilonę Termińskich.
Oto jak po podpisaniu umowy swoją decyzję skomentował sam zainteresowany: "Jestem w żużlu od ponad 20 lat i mam swoje doświadczenie. Przeszedłem właściwie wszystkie szczeble i sądzę, że żużel nie ma dla mnie większych tajemnic. W żużlu nadchodzą aktualnie duże zmiany, jeśli chodzi o wymogi, jakie w przyszłym roku będą stawiane przed klubami. Jestem wrocławianinem z krwi i kości. Urodziłem się we Wrocławiu, a klub Sparta był dla mnie naturalnym miejscem pracy. Wszystko się jednak kiedyś kończy, żeby mogło się zacząć coś nowego. Sparta Wrocław zdobyła mistrzostwo, ale ja swoje miejsce widziałem w Toruniu, a nie we Wrocławiu, gdyż jestem przekonany, ze tutaj w pełni będę w stanie wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie. Dodam jeszcze, że o tej zmianie powiadomiłem wrocławski klub jeszcze przed rundą play-off, a zatem nie można posądzać mnie o koniunkturalizm. Decyzja była świadoma, a wybór Torunia nie był wyborem przypadkowym. Z ludźmi, którzy tu pracują, a przede wszystkim z Asią Sikorską, znamy się od wielu lat i mamy świetne relacje. Działamy w sporcie żużlowym od dawna i chyba nadajemy na tych samych falach. Poznałem również właścicieli klubu i jestem pod wrażeniem ich podejścia i patrzenia nie tylko na żużel, ale również na ludzi, którzy tworzą klub. To naprawdę ma znaczenie. Przedstawiono mi, jakie klub ma cele, zapoznałem się z jego strukturą i funkcjonowaniem. Porozumieliśmy się we wszystkich kwestiach i podjąłem wyzwanie. Mówiąc krótko, będę odpowiadał za wszystko, co jest związane ze sportem. Wiadomo, że regulamin narzuca klubom starty w kilku klasach rozgrywkowych - pitbike, mini żużel, 250 cc, drużyna U-24 i przede wszystkim drużyna seniorów. Trzeba to wszystko scalić, poukładać i zorganizować, żeby młodzi zawodnicy mieli jak najlepsze warunki do rozwoju, a pierwsza drużyna do osiągnięcia celu, jakim w przyszłym roku będzie medal, najlepiej złoty".
Przed Gałańdziukiem oprócz wyniku sportowego
za który miał odpowiadać trener
Tomasz Bajerski, postawiono nadrzędny cel jakim było przyciągnięcie kibiców
na MotoArenę.
Niestety już na starcie za sprawą dyrektora pojawiły się kontrowersje. Pani
prezes klubu Ilona Termińska nie przepadała bowiem za Tomaszem Bajerskim, do
którego miała wiele zastrzeżeń w kwestii szkolenia młodzieży i chciała powierzyć
pełną odpowiedzialność również za wynik sportowy właśnie nowo powołanemu
Dyreotorowi, który
choć oficjalnie tego nie potwierdzał miał kompetencje by podołać temu wyzwaniu. Kibice jednak byli "murem za Bajerskim", który
znał się nie tylko na prowadzeniu drużyny, ale również jako były zawodnik miał
ogromną wiedzę w zakresie sprzętu, jak mało kto potrafił czytać warunki torowe,
a do tego miał wielki szacunek u zawodników i wprowadzał bardzo pozytywną
atmosferę w drużynie. Rozpoczęła się tym samym trwająca ponad miesiąc batalia o
to kto poprowadzi drużynę Apatora w sezonie 2022. Gałańdziuk chciał mieć również
swój udział w decyzjach dotyczących pierwszego zespołu, z kolei Bajerski
oczekiwał pełnej władzy w tym zakresie, bowiem to na nim miła spoczywać
odpowiedzialność za ewentualne porażki.
Ostatecznie klub i Tomasz Bajerski nie doszły do porozumienia, a Krzysztof Gałańdziuk miał współpracować z trenerem/manadżerem, którego klub miał przedstawić po obozie integracyjnym na Malcie.
Menadżer ma dość i robi sobie przerwę! "Już mnie Toruń wyleczył"
Krzysztof Gałańdziuk rozstał się z For Nature Solutions Apatorem Toruń i
oficjalnie pozostaje w roli bezrobotnego menadżera. Ten stan długo się utrzyma,
bo jak sam mówi - nie szuka nowego pracodawcy.
Konrad Cinkowski
Konrad Cinkowski
17 Listopada 2022, 11:33
Krzysztof Gałańdziuk
Materiały prasowe / PGE Ekstraliga / Na zdjęciu: Krzysztof Gałańdziuk
Netflix 4 miesiące w prezencie
Z internetem światłowodowym od UPC
Żużel. Młody Australijczyk ubiega się o polski paszport! "Byłoby to zaszczytem"
Krzysztof Gałańdziuk był jednym z bohaterów ubiegłorocznego okienka
transferowego. Doświadczony działacz zdecydował się zmienić Betard Spartę
Wrocław na For Nature Solutions Apator Toruń. Został zatrudniony w roli
dyrektora klubu, ale pełnił też rolę menadżera.
Jednak w nowym klubie nie udało mu się dojechać do końca rozgrywek ligowych.
Zabrakło go na meczu półfinałowym w Lublinie, a dość absurdalne były tłumaczenia
tej absencji przez Roberta Sawinę.
Pojawiały się informacje łączące go z różnymi ośrodkami. W rozmowie z
"Tygodnikiem Żużlowym" sam zabrał głos w sprawie przyszłości.
- W klubie na pewno nie będę pracował. Żadnym. Przynajmniej w najbliższym
sezonie. Już mnie Toruń wyleczył. Mam dość i muszę od tego odpocząć - przyznał
otwarcie.
Doświadczony działacz przyznał, że w jego stosunkach ze sportem żużlowym nie
zmienia się nic i nadal będzie kochał speedway całym sercem. Zapowiada
pozostanie, ale w innej roli, niż dotychczasowa. - Tego na razie wolę nie mówić.
Jak będzie pewne, to się dowiecie. Na razie mogę powiedzieć tylko, że dalej będę
blisko żużla - dodał.
Kodeks Pracy 2023
Rewolucyjne zmiany w prawie pracy. Praca zdalna. Kontrola trzeźwości
pracowników.
Gałańdziuk nie ma szczęścia, co do rozstań z klubami. W niezbyt dobrych
relacjach odchodził z Betard Sparty Wrocław, a teraz z Apatora Toruń. Sam nie
chce komentować powodów zaistniałej sytuacji.
- Oszczędźmy sobie nerwów, bo kibiców znacznie bardziej interesują inne sprawy.
Te moje niech zostaną między mną i Apatorem. Było, minęło i tyle. Nie ma sensu
już do tego wracać, nie ma co rozgrzebywać i nie ma po co o tym pisać. Apator
niech sobie robi swoje, ja mam swoje cele i pomysł na przyszłość. I niech każda
ze stron się tylko na tym skupi. Powiem szczerze, że nie wyobrażałem sobie, że
dojdzie do czegoś takiego, ale to już sprawa między mną a klubem z Torunia -
powiedział.