2015-08-16 Runda zasadnicza
mrGarden GKM Grudziądz - KS Toruń
  
Rewanżowy mecz derbowy na Kujawach i Pomorzu pomiędzy GKM Grudziądz, a KS Toruń zapowiadał się niezwykle ciekawie. Gospodarze liczyli na zwycięstwo i przedłużenie swoich matematycznych szans na utrzymanie w Ekstralidze z kolei goście chcieli uniknąć rywalizacji z półfinale play-off z Unią Leszno, a do tego potrzebowali trzech punktów wywalczonych w Grudziądzu lub na własnym torze z Unią Tarnów.
W grudziądzkim teamie trudno było jednak szukać optymizmu na dobry wynik. Podopieczni trenera Roberta Kempińskiego polegli w bardzo ważnym spotkaniu w Rzeszowie aż 29:61 i praktycznie pogrzebali swoje szanse na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Beniaminek Ekstraligi walczył jednak do końca, choć uniknięcie degradacji było mało prawdopodobne. Iluzoryczną nadzieję "Gołębiom" dawał pojedynek z "Aniołami' Który musieli po prostu wygrać, ale musieli też powalczyć o punkty w w ostatniej kolejce w Zielonej Górze i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w pozostałych meczach.
W kuluarach mówiło się, że torunianie mogą pomóc lokalnemu rywalowi i zadowolą się punktem bonusowym, jednak było to ryzykowne, bowiem żużlowcy z miasta Kopernika walczyli o awans do play-off, ale tylko kataklizm mógł odebrać im finałową batalię, bowiem musieliby przegrać w Grudziądzu oraz na własnym torze z Tarnowem, a przyłapany na zażywaniu środków niedozwolonych Aleksander Łoktajew z Zielonej Góry uniewinniony, co oznaczałoby, że punkt bonusowy powędrowałby do grodu Bachusa. Nic więc dziwnego, że po porażce na własnym torze z Unią Leszno, torunianie mieli zamiar wywalczyć trzy meczowe punkty. Za ekipą Jacka Gajewskiego przemawiał bardzo równy skład z niezwykle silna formacja młodzieżowa. Do zestawienia Aniołów wracał bowiem zawieszony za czerwoną kartkę Oskar Fajfer, który bardzo dobrze czuł się na owalu beniaminka z Grudziądza. Choć kibice z Torunia doskonale pamiętają przedsezonowy sparing, w którym GKM przekonująco pokonał ich ulubieńców, to mimo wszystko liczyli na korzystny rezultat. Menadżer Aniołów liczył na skuteczną postawę Jasona Doyle'a i Grigorija Łaguty. Obaj w przeszłości doskonale radzili sobie na torze przy ulicy Hallera i powinni wziąć na siebie ciężar walki o biegowe punkty. Problemów z rozszyfrowaniem grudziądzkiego owalu nie powinien mieć również Paweł Przedpełski, ale w kontekście końcowego rezultatu bardzo ważna była też postawa Kacpra Gomólskiego i Adriana Miedzińskiego.

Niestety toruńczycy musieli sobie radzić w czasie meczu bez menadżera Jacka Gajewskiego, który w związku z karą nałożoną przez Komisję Orzekającą Ligi nie mógł przebywać w parkingu i mecz obejrzał z trybun. Jego obowiązki w trakcie zawodów przejął trener Jacek Krzyżaniak.

Ostatecznie po pasjonującym spotkaniu drużyna GKM Grudziądz pokonała KS Toruń 49:41, a bohaterem spotkania okazał się Rafał Okoniewski, który zapisał na swoim koncie komplet 15 punktów.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia grudziądzan. Dwa podwójne zwycięstwa i porażka 4:2 w biegu juniorskim dała żółto-niebieskim 6 punktów przewagi po trzech wyścigach. I.... na stadionie zabrakło prądu. Zgasło oświetlenie, wyłączony został telebim, nie można było włączyć czasu dwóch minut. Przez ponad pół godziny na obiekcie nie działo się kompletnie nic. Po tym czasie, kiedy zasilenie odzyskał wóz transmisyjny, drużyny mogły do rywalizacji. W czwartym biegu, po ostrym ataku Grigorija Łaguty upadek zanotował Hubert Łęgowik. W powtórce biegu bez wykluczonego Rosjanina gospodarze wyszli na podwójne prowadzenie, jednakże juniora grudziądzan wyprzedził Oskar Fajfer, ratując dwa punkty dla swojej drużyny.
Środkowa faza zawodów odbyła się pod dyktando gości. W szóstym i siódmym biegu torunianie odrobili 8 punktów straty do gospodarzy dwoma podwójnymi zwycięstwami. Na to samo zanosiło się w kolejnym wyścigu, kiedy para złożona z Kacpra Gomólskiego i Jasona Doyle’a po pierwszym okrążeniu znajdowała się na prowadzeniu. Jednak niezwykle widowiskowo a zarazem skutecznie jeździł Artiom Łaguta, który po wyjściu z pierwszego łuku był ostatni, ale rzucił się w pogoń za rywalami i napędzał się po zewnętrznej. Najpierw minął Łęgowika, a potem jadąc na drugim łuku pod samą bandą na drugim kółku wyprzedził Jasona Doyle'a, a na na kolejnym okrążeniu z łatwością minął Kacpra Gomólskiego.
Do kolejnego groźnego upadku doszło w biegu dziesiątym. Prowadzącego Krzysztofa Buczkowskiego zaatakował Oskar Fajfer, którego pociągnęło na powstałej koleinie przy krawężniku na pierwszym łuku. Umiejętności gimnastyczne "Buczka" pozwoliły mu skutecznie uratować się przed poważna kontuzją. Po tym incydencie… ponownie zabrakło prądu przy ulicy Hallera 4. Tym razem przerwa trwała jednak krócej. Po niej Okoniewski wespół z Buczkowskim przewieźli za swoimi plecami Grigorija Łagutę, odskakując rywalom zza miedzy na 4 punkty. Później byliśmy świadkami kilku remisów, a przed wyścigami nominowanymi na telebimie widniał wynik 41:37.
Przed biegami nominowanymi drużyna GKM Grudziądz prowadziła 41:37 i wszystko było możliwe. Trener Robert Kempiński w pierwszym z biegów nominowanych desygnował do boju Artioma Łagutę i Krzysztofa Buczkowskiego, mając nadzieje, że jego zespół zwycięży przynajmniej w stosunku 4:2, co zapewni meczowe zwycięstwo. Świetnym momentem startowym popisał się jednak Paweł Przedpełski, który pewnie wygrał, zaś Łaguta pod koniec drugiego kółka minął Doyle'a i w meczu było 44:40. W ostatnim biegu klasę potwierdził Rafał Okoniewski, który potwierdził swoją klasę zdobywając komplet 15 punktów. Tuż za nim do mety dojechał Tomasz Gollob i mecz zakończył się wynikiem 49:41.
Zawody na pewno mogły się podobać licznie zgromadzonej publiczności, która czekała na pojedynek derbowy z zespołem z Torunia 15 lat. Nie zabrakło ciekawych wyścigów i przede wszystkim walki. Oprócz emocji sportowych na stadionie w Grudziądzu dwukrotnie występowały problemy związane z elektrycznością, przez co spotkanie znacznie się przedłużało.

Podsumowując. Zespół gospodarzy po zwycięstwie w derbach grudziądzanie wciąż teoretycznie mieli szanse na utrzymanie w Ekstralidze. Do zwycięstwa miejscowych poprowadził wychowanek Polonii Piła Rafał Okoniewski, który udowodnił, że nie ma już najmniejszych problemów z dopasowaniem swojego sprzętu do toru przy ulicy Hallera. "Okoń" po przeciętnym początku sezonu, doskonale odnalazł się w meczu z Wrocławiem, gdzie zainkasował dwanaście punktów. Później przyszły dwa słabsze występy w Rzeszowie i szwedzkiej Elitserien. W niedzielę okazał się jednak nie do ugryzienia i fruwał wręcz po grudziądzkim owalu. Efekt to komplet piętnastu punktów. Grudziądzcy kibice niepotrzebnie drżeli przed pojedynkiem o stan zdrowia i formę swojego kapitana. Mistrz świata z 2010 roku zmaga się od pewnego czasu z kontuzją i jego start w Derbowym meczu stał pod znakiem zapytania. Gollob odpuścił sobotnią rundę SEC w Kumli, aby przystąpić w pełni sił do niedzielnej potyczki. "Chudy" spisał się jednak znakomicie, walnie przyczyniając się do triumfu GKM-u.
Na drugim biegunie w zespole gości na słowa pochwały zasługiwał tylko Paweł Przedpełski, który miał za sobą bardzo udany weekend. Torunianin wygrał w dzień wcześniej na lubelskim torze rundę IMŚJ, a w niedzielę okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem KS Toruń, zdobywając dziesięć "oczek" z bonusem. Niezadowolony może być jedynie ze swojego jednego wyścigu, w którym przyjechał na końcu stawki, ale i tak patrząc na całokształt pokazał w Grudziądzu kawał dobrego żużla. Torunianie spodziewali się z pewnością zdecydowanie więcej po Australijczyku - Jasonie Doylu, który jeszcze rok temu w barwach Orła Łódź rządził na grudziądzkim torze. Tym razem uczestnik cyklu Grand Prix nie mógł odnaleźć się na twardej nawierzchni. Również Adrian Miedziński od jakiegoś czasu w spotkaniach Ekstraligi nie potrafił odnaleźć choćby odrobiny formy sprzed lat. Toruński wychowanek liczył na przełamanie właśnie w Grudziądzu, ale po raz kolejny nie mógł być zadowolony ze swojego występu. Jedynie w drugim swoim starcie przywiózł po walce na dystansie wespół z Chrisem Holderem podwójny triumf dla gości.
Niestety, po raz kolejny bardzo słabo wyglądał doping części grudziądzkich kibiców, którzy zamiast wspierać w kulturalny sposób swoją drużynę, rzucali racami na tor, utrudniając rozegranie spotkania. W związku z tym na GKM nałożono kolejne kary. Zdegustowany całym zdarzeniem był zarząd klubu, który miał żal nie tylko do grupy swoich fanów, ale także do służb porządkowych, które w żaden sposób nie zareagowały na wspomniane wydarzenia.

Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski
- menadżer KS Toruń - Po tym meczu sprawa jest dla nas prosta. Musimy wygrać, żeby być w play-off, a zgarnąć trzy punkty, żeby nie jechać z Fogo Unią Leszno. Jedziemy cały czas w kratkę. Po raz kolejny dochodzi do decydujących biegów i brakuje nam w nich armat. Nie odnosimy w nich zwycięstw. Wygrywaliśmy w Lesznie czy w Gorzowie, ale tam było inaczej. Raz był nim Doyle, a wcześniej Łaguta. W pewnym momencie wydawało się, że GKM nam odjedzie, ale byliśmy w stanie doprowadzić do remisu. Mecz zrobił się zacięty, ale później pojawiły się pojedyncze błędy. Przyszła kluczowa faza spotkania i przegraliśmy. Nie ma jednego czy dwóch zdecydowanych liderów. Potwierdzają to statystyki. Nie mamy żadnego zawodnika w pierwszej dziesiątce, jeśli chodzi o klasyfikację pod względem średnich biegopunktowych.

Jacek Krzyżaniak - menadżer KS Toruń -Mecz był bardzo wyrównany. Może nie do końca świadczy o tym wynik, ale przed biegami nominowanymi byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. Niestety tor jest poza geometrią. Nawierzchnia jest bardzo specyficzna, żeby osiągać sukcesy i wygrywać trzeba sporo na niej trenować, a my nie mieliśmy takiej możliwości. Na początku zawodów było widać, że znacznie przegrywaliśmy. Pózniej chłopcy się jakoś dopasowali. Niestety w trakcie zawodów były duże przerwy i tor się zmienił. Miejscowi potrafili odpowiednio wyregulować motocykle, natomiast nasi nie mieli możliwości jeżdżenia tutaj wcześniej. Gratuluję wyniku grudziądzanom, im bardzo są potrzebne punkty, ponieważ chcą utrzymać się w lidze. Nam punkt bonusowy również się przyda.

Chris Holder - Toruń - To był ciężki mecz. Gospodarze uciekli już nam od samego początku. W trakcie spotkania udało nam się jednak odrobić starty i nadal byliśmy w grze. Do samego końca mieliśmy szanse na zwycięstwo. W ostatnim biegu przegraliśmy podwójnie i to zadecydowało o naszej porażce.

Paweł Przedpełski - Toruń - Grudziądz wygrał, bo był lepszy. Lepiej radził sobie na swoim torze. Mamy bonus i wyjeżdżamy zadowoleni. Szkoda jednego biegu, w którym nie przywiozłem punktów. To był ewidentnie mój błąd. Po prostu wypadłem z koleiny. Następne starty były jednak OK i wygrywałem, więc to jest najważniejsze. Ostatnio właśnie śmiejemy się z mechanikami, że jeden bieg muszę kolokwialnie mówiąc "spierdzielić". Przytrafiło mi się to również w Grudziądzu, ale nie ukrywam, że był to mój błąd. Ciężko był później powalczyć o jakieś punkty, bo stawka wyścigu była naprawdę bardzo mocna i rywale strasznie szybko uciekali. Jestem jednak bardzo zadowolony z mojego występu. Fajne ściganie i przede wszystkim udawało mi się wygrywać starty. Ogólnie była fajna jazda i czyste ściganie. Myślę, że celem każdej drużyny, która znajdzie się w play-offach będzie złoto i my będziemy mieli ten sam cel. Pojedziemy i zobaczymy jak będzie, a jedziemy oczywiście po zwycięstwo.

Kacper Gomólski - Toruń - Szkoda, że biegi nie kończyły się po pierwszym łuku, bo w moim wykonaniu dobrze to wtedy wyglądało. Już w pierwszym moim starcie trochę się pogubiłem. Dobrze, że koledzy pociągnęli trochę ten wynik, ale do zwycięstwa i tak trochę zabrakło. Oczywiście, cieszymy się z bonusa, ale lepiej byłoby gdybyśmy wygrali. Potoczyło się tak, że jest porażka, więc teraz trzeba wygrać u siebie. Liczę też, że grudziądzanie powalczą w Zielonej Górze i spadnie kto inny, niż oni.

Oskar Fajfer - Toruń - Tor cały czas jest podobny do tego, jaki pamiętam z poprzednich lat. Chociaż po raz pierwszy spotkałem się z tym, że porobiły się takie dziwne koleiny, w których strasznie "ciągnęło". Trzeba było pilnować motocykl. Przez to doszło do mojej kolizji z Krzysiem Buczkowskim, za co go przepraszam. Na pewno tego nie chciałem. Taki jest żużel, tor na pewno był do walki, bo były wyprzedzenia. Trudno wytłumaczyć, dlaczego jechaliśmy falami. Może trochę wybijały nas te dłuższe przerwy. Mieliśmy też trochę pecha, bo zanotowaliśmy dwa wykluczenia, więc te punkty uciekły. Gdyby nie to, pokusilibyśmy się o zwycięstwo. Na pewno cieszy nas zrealizowanie planu minimum, ale po sportowemu trochę złości jest. Musimy to sobie odkuć na Tarnowie.

Robert Kempiński - trener GKM Grudziądz - Cieszymy się ze zwycięstwa z Toruniem, bo bez tego moglibyśmy się pakować i do Zielonej Góry pojechać tylko po to, żeby sobie pojedzić, a nie się pościgać. Dzięki temu zwycięstwu tak naprawdę nie wiadomo do końca kto spadnie. Chciałbym podziękować zawodnikom oraz trenerowi z Torunia, a także mojej drużynie. Na pewno nie był to mecz do jednej bramki, a w środkowej fazie zawody wyrównały się i tak było do końca. W biegach nominowanych z kierownikiem ustaliliśmy obsadę, tak, żeby zapewnić sobie zwycięstwo już w 14 biegu. Na koniec jednak Tomek Gollob z Rafałem Okoniewskim stanęli na wysokości zadania.

Rafał Okoniewski - Grudziądz - Myślę, że było to ciężkie spotkanie dla nas, mecz bardzo wyrównany. Wiedzieliśmy, że jak przyjedzie tutaj Toruń to łatwo skóry nie odda i faktycznie tak było. Do końca mecz trzymał w napięciu. Fajnie, że wygraliśmy, bo potrzeba nam punktów i jest jeszcze ta szansa na utrzymanie się. Na pewno w Zielonej Górze nie będzie łatwo, ale jesteśmy pełni wiary. Póki jedziemy to będziemy walczyć o to, by zadowolić kibiców.

Krzysztof Buczkowski - Grudziądz - Cieszymy się, że wygraliśmy, ale nasz tor był suchy, a tak nie powinno być w żadnym wypadku. Jeździć na piasku czy na plaży - chyba nie o to chodzi. Mogło być różnie. Do tego jeszcze te problemy z prądem. Na tak twardym i suchym torze to już nie jest zabawa. Nie wiem, kto tu doradza, ale jeździ nas siedmiu w drużynie. Fajnie jednak, że wygraliśmy i jest święto. Mam też nadzieję, że to nie ostatni mecz u nas w tym sezonie i że te baraże uda się jakimś cudem uratować.

Artiom Łaguta - Grudziądz - W przypadku porażki byłby to już dla nas koniec, a tak możemy coś jeszcze zdziałać i utrzymać ekstraligę. Przeciwko bratu jedzie się normalnie. Tor był w porządku. Jak zrobi się tu kopę, to jedzie się ciężko. A tak - kto umie jeździć po bandach, ten daje radę.

Marcin Nowak - Grudziądz - Wrażenia po meczu są na pewno duże. Nasza drużyna nieźle się spisała, a Rafał Okoniewski zdobył komplet punktów. Magia Derbów chyba jeszcze na mnie działa. Bardzo żałuję, że tylko w pierwszym wyścigu zdobyłem punkty. Popełniłem kilka błędów i odbiło się to na wyniku. Na szczęście wygraliśmy ten mecz, ale to było dziwne spotkanie. Nie była to jednak wina klubu, tylko z dostawami prądu był jakiś problem. Tak się niestety wszystko ułożyło. Jeszcze raz powtórzę, że ważne jest zwycięstwo w tym spotkaniu.

Hubert Łęgowik - Grudziądz - Jestem zadowolony, bo cel został zrealizowany. Jechaliśmy bez żadnej większej presji. Najważniejsze, że wygraliśmy u siebie kolejne zawody. Spotkanie było zacięte i mogło się podobać. Wszystko na torze szło na żyletki. Po upadku jestem lekko pozdzierany i miałem problem z łokciem, jednak nie przeszkadzało mi to w kolejnych biegach. Cieszę się, że poprawiłem moment startowy, bo był naprawdę dobry. Trochę gubiłem punkty po trasie. Myślę, że wynikało to z moich błędów. Czeka nas mecz w Zielonej Górze i chcielibyśmy tam pokusić się o wygraną. Liczę na siebie, bo w meczach wyjazdowych czuję się lepiej niż na torze w Grudziądzu.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

www.nowosci.com.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt