W składzie
toruńczyków zabrakło Roberta Kościechy, dla którego pechowo zakończyła się inauguracja szwedzkiej Elitserien. W spotkaniu Piraterna Motala - Masarna Avesta popularny Kostek
zanotował groźny upadek, po którym żużlowca Unibaksu Toruń czeka przerwa
w startach około 6 tygodni.
Początek sezonu dla Roberta Kościechy był dobry, choć sam zawodnik nie był zbyt
zadowolony z pierwszych swoich startów. Jednak ostatnia kolejka w wykonaniu
całej drużyny Unibaksu Toruń, jak i Roberta była rewelacyjna. Torunianie wygrali
w Częstochowie 54:39, a Kostek zdobył w tym meczu 12 punktów i jeden bonus,
dlatego nieobecność Kościechy była sporym osłabieniem zespołu z Aniołem na
piersi.
Na uwagę zasługiwała piękne oprawa przygotowane przez kibiców oraz wspaniałe
show stworzone przez organizatorów zawodów. Do pełni szczęścia zabrakło jednak ścigania na najwyższym
poziomie co było spowodowane słabszą dyspozycją przyjezdnych, którzy nie byli w
stanie zagrozić dzisiaj dobrze przygotowanym gospodarzom.
Na wysoką porażkę gości na pewno duży wpływ miała nie do końca wyleczona
kontuzja Andreasa Jonssona, który w drugiej części zawodów musiał się wycofać -
cały czas odczuwam skutki upadku, nie miałem tyle sił aby móc po prostu utrzymać
maszynę, nie chciałem stwarzać niebezpiecznych sytuacji na torze - przyznał
Jonsson.
Przed zawodami miała miejsce uroczysta prezentacja do której na lawecie wjechali główni bohaterowie
niedzielnego widowiska, a wraz z nimi ikona toruńskiego żużla - Per Jonsson,
który został przywitany przez fanów zgromadzonych na stadionie gromkimi brawami
- podczas oklasków dla Długiego Pera nikt nie siedział bowiem owacja odbywała
się na stojąco.
W trakcie prezentacji na tor w rajdowym aucie wyjechał także Jacek Ptaszek -
właściciel firmy Karo – BHZ, który wręczył kapitanowi toruńskiej drużyny -
Wiesławowi Jagusiowi czek na wartość 50.000 PLN za zwycięstwo w Częstochowie.
Zawodnicy zgodnie przeinaczyli dziesięć tysięcy z tej kwoty dla Pera Jonssona na rehabilitację, następne dziesięć tysięcy na
rehabilitację kontuzjowanego Roberta Kościechy, natomiast reszta zasiliła konta
zawodników.
Już pierwszy bieg, w którym to para Ząbik – Marcinkowski pokonała podwójnie
Jędrzejewskiego i Sajfudinowa, pokazał, iż torunianie są znakomicie spasowani do
własnej nawierzchni. W drugim biegu na pierwszym łuku upadli Wiesław Jaguś i
Krzysztof Buczkowski. Sędzia Maciej Spychała za winnego przerwania gonitwy uznał
bydgoszczanina i wykluczył go z powtórki. W tej "Jagoda" pewnie wygrał,
przywożąc za plecami Mariusza Staszewskiego. Świetnie pierwszy łuk trzeciego
wyścigu rozegrali torunianie. Matej Zagar wypchnął Rafała Okoniewskiego, robiąc
miejsce przy krawężniku Adrianowi Miedzińskiemu. Gospodarze ponownie wygrali
podwójnie. W czwartym biegu
kibice zgromadzeni na toruńskim obiekcie mieli okazję zobaczyć piękną walkę Andreasa Jonssona i Ryana Sullivana. Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł Szwed.
Po pierwszej serii startów, torunianie prowadzili nad bydgoszczanami aż
dziesięcioma oczkami.
Piąta gonitwa to niemalże kopia biegu numer trzy. Ponownie rewelacyjny start
pary Zagar - Miedziński i podwójne zwycięstwo gospodarzy i czternastopunktowa
przewaga drużyny z Aniołem na piersi.
To dało trenerowi Zdzisławowi Ruteckiemu możliwość użycia złotej rezerwy
taktycznej. Szkoleniowiec bydgoszczan zastąpił Jonasa Davidssona Andreasem
Jonssonem. Na niewiele to się zdało bowiem Jonnson zakończył
szósty wyścig na drugiej pozycji za co zainkasował tylko cztery punkty, a gonitwę wygrał Sullivan, a że trzeci był Ząbik, bieg
zakończył się remisem 4:4.
W siódmej gonitwie jako rezerwa taktyczna pojechał Rosjanin Sajfutdinow, nie
pomogło to jednak gościom, którzy ponownie przegrali, tym razem w stosunku 4:2.
Na pierwszym okrążeniu ósmego wyścigu zanosiło się na podwójne zwycięstwo
gospodarzy, Karol Ząbik nie dotrzymał jednak kroku Sullivanowi i dał się
wyprzedzić bydgoszczanom, a bieg zakończył się podziałem punktów.
"Anioły" zwyciężały kolejne wyścigi. Po dziesięciominutowej przerwie nastąpiła seria czterech biegowych zwycięstw
"Aniołów". W jedenastej gonitwie padł wynik 4:2, a w dwunastej 5:1. Warto
zaznaczyć, że w tym wyścigu bardzo ładną walkę stoczyli Karol Ząbik i Emil Sajfutdinow,
zakończoną pomyślnie dla "Zobera". Trzynasty bieg wygrał Adrian
Miedziński, a po starcie ostatni był Wiesław Jaguś. "Jagoda" wyprzedził na
dystansie Rafała Okoniewskiego (rezerwa taktyczna za Jonssona), ale nie udało mu
się to z Jonasem Davidssonem i ponownie było 4:2.
Przed biegami
nominowanymi ekipa Unibaksu prowadziła 53:27.
Pierwszą z nominowanych gonitw podwójnie wygrali gospodarze, z kolei w ostatnią odsłonę wieczoru
na swoją korzyść rozstrzygnęli goście, za sprawą Jonasa Davidssona
i Mariusza Staszewskiego. Bydgoszczanie zwyciężyli ten bieg 4:2. Parę bydgoską
przedzielił jeszcze Ryan Sullivan, zaś do mety nie dojechał Matej Zagar, któremu
zdefektował silnik na trzeciej pozycji.
Ostateczny wynik meczu 60:32 dla
gospodarzy dosadnie pokazuje różnice jaka była dzisiaj widoczna miedzy tymi
dwoma zespołami.
Wśród gospodarzy na wyróżnienie zasługuje cała drużyna. Każdy z zawodników
przyczynił się do wysokiej wygranej nad ekipą Zdzisława Ruteckiego. Pomimo
niezbyt wielkich zdobyczy punktowych, nie należy umniejszać zasług Alesa Drymla
i Alana Marcinkowskiego. Dla Czecha był to drugi oficjalny występ po przerwie
spowodowanej kontuzją obojczyka. Marcinkowski z kolei nie ma zbyt wielu okazji
do pokazania się na żużlowych torach, dlatego też jego wygrana nad
faworyzowanymi juniorami z Bydgoszczy cieszy równie mocno.
Po stronie bydgoskiej jedynymi armatkami byli w dniu dzisiejszym Andreas Jonsson
i dość nieoczekiwanie Jonas Davidsson. Adrenalina nie wystąpił jednak we
wszystkich swoich biegach. Na skutek nie uleczonej jeszcze do końca kontuzji nie
dane mu było do końca zawodów ścigać się z rywalami z Torunia, a jego brak był
bardzo zauważalny. Jego role starał się przejąć młodszy ze Szwedów, którego to
postawa była dzisiaj największym zaskoczeniem "in plus" drużyny Polonii. Z
gorszej niż oczekiwano strony pokazali się natomiast juniorzy bydgoscy w osobach
Jędrzejewskiego, Sajfudinowa i Buczkowskiego. Na miano najsłabszego zawodnika
zasłużył jednak Rafał Okoniewski, który zgromadził zaledwie jeden punkt, zdobyty
na Davidssonie.
Po zawodach powiedzieli:
Per Jonsson - gość honorowy, były zawodnik Apatora - Toruń był fantastyczny tego wieczoru. Na pewno Andreas, co jest
dużym brakiem nie mógł wystartować w końcówce spotkania. Bydgoszcz dzisiaj miała
problemy, ale to Toruń spisywał się znakomicie. Tak jak byłem wczoraj pytany
podczas otwartego parkingu, gdzie umieścić Toruń podczas tego sezonu, widać, że
moje prognozy się spełniają, widzę ich na szczycie play-off.
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Jak widać po wyniku, zwycięstwo to przyszło nam nadzwyczaj łatwo. Bardzo obawiałem się tego spotkania mając w myśli zeszłoroczne derby w Toruniu. Na dodatek zabrakło dobrze ostatnio dysponowanego Roberta Kościechy, jednak jego miejsce godnie zajęli pozostali zawodnicy. Dzisiaj swoją klasę pokazał Matej Zagar, pojechał tak jak się od niego oczekuje i mimo straconych, na skutek defektu, punktów w ostatnim biegu można jego występ zaliczyć do bardzo udanych. Po pierwszych nienajlepszych meczach widać, że w Toruniu kształtuje się ta drużyna o której wcześniej mówiono. Jestem pewien, że ubiegło tygodniowe zwycięstwo w Częstochowie nie będzie pojedynczym wypadem, bo chłopacy chcą wygrywać i stać ich na to.
Ryan Sullivan - Unibax - To były piękne derby, cała drużyna pracowała ciężko i dzięki temu udało nam się odnieść pewne zwycięstwo. Jestem zadowolony z mojego wyniku chociaż jestem też trochę sfrustrowany przez błąd który popełniłem w ostatnim biegu.
Ales Dryml - Unibax - Najważniejsze, że wygraliśmy dzisiejszy mecz, a przy okazji to było ładne widowisko. Zdobyłem 4 punkty, ale oczywiście chciałbym, aby tych punktów było więcej. To jest jednak dopiero mój drugi występ po przerwie i muszę przyznać, że jeszcze trochę odczuwam kontuzję obojczyka. W przyszłym tygodniu nigdzie nie będę startował, więc trochę odpocznę. Nie wiem jeszcze, co będzie z moimi startami w Anglii - zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.
Alan Marcinkowski - Unibax - Bardzo się cieszę z tego występu. Udało mi się powalczyć z zawodnikami z Bydgoszczy i zdobyć punkty w każdym wyścigu. Na pewno jest to dla mnie jakiś sukces. Cieszę się, że dołożyłem coś od siebie do bardzo dobrego wyniku drużyny. Mam nadzieje, że tak będzie w każdym meczu będę jechał jak największą ilość biegów jeśli będzie to możliwe. Mój nowy silnik sprawuje się bardzo dobrze, za co dziękuję moim sponsorom oraz klubowi. Mogę zapewnić, że moja forma cały czas idzie w górę i będzie jeszcze lepiej, bo mam zamiar jeszcze bardziej się dosprzętowić, aby osiągać jeszcze lepsze rezultaty. W Toruniu zostałem bardzo dobrze przyjęty, dobrze się tu czuję, tak jak w domu. Dzisiejsze derby mogę chyba porównać do spotkań zielonogórsko-gorzowskich – podobnie kibice się zachowują, podobna jest atmosfera. Dziś były bardzo ciekawe zawody przy bardzo ładnej oprawie.
Matej Zagar - Unibax - Wszystko jest w porządku zawiodłem na pewno drużynę w trzech pierwszych meczach tego sezonu. Mam zupełnie nowy motocykl, nowy silnik, on pracuje bardzo dobrze. Cieszę się przede wszystkim ze zwycięstwa drużyny. Liczę na to, że kibice dadzą nam dużo ciepła, będą nas dopingować jak do tej pory.
Robert Kościecha - Unibax - Z moim zdrowiem jest już dobrze i z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Jeśli chodzi o sam moment upadku, to atakowałem po zewnętrznej Billy Hamilla, a po wewnętrznej pojawił się Kenneth Bjerre, zrobiło się ciasno i upadłem. To był dość niefortunny upadek, bo motocykl uderzył jeszcze we mnie i myślę, że to było głównym powodem złamania ręki. Nie wiem jeszcze, kiedy wrócę na tor. Nie chciałbym zapeszać, najpierw trzeba posłuchać lekarzy, którzy obejrzą mnie jeszcze tu w Toruniu i to oni zadecydują, co będzie dalej. Dzisiejsze spotkanie bardzo mi się podobało, ale jednak oglądanie żużla z boku, to jest zupełnie co innego. Mam nadzieję, że już niedługo stanę pod taśmą z innymi zawodnikami. Cieszę się również i dziękuje klubowi za to, że wyciągnął do mnie pomocną dłoń po wypadku. Moi mechanicy pomagali dziś Matejowi Zagarowi i ta współpraca na pewno będzie kontynuowana, a chłopacy nie będą musieli czekać z pracą aż do mojego powrotu.
Zdzisław Rutecki - trener Polonii - Nam nie pozostaje nic innego jak pogratulować gospodarzom tego spotkania. My mieliśmy dwóch zawodników, którzy coś tam jechali. Toruń miał drużynę, monolit stąd też taki a nie inny obrót sprawy. U nas gdy nie startował Andreas Jonsson praktycznie wszystko rozgrywało się już na starcie. Jeżeli na piętnaście biegów są trzy indywidualne zwycięstwa, na pewno nie można wygrać spotkania. Pozytywnie zaskoczył nas Jonas, widać, że chłopak ma papiery na jazdę i na pewno będziemy częściej korzystać z jego usług. Szkoda, że nie do końca zdrowy jest Andreas. W drugiej części zawodów, kiedy wiadome było, że przegramy, wolałem nie wystawiać go do biegów, wiadomo, lepiej żeby się wykurował, bo będzie nam bardzo potrzeby w kolejnych meczach.
Jonas Davidsson - Polonia - Myślę, że to był całkiem udany występ w moim wykonaniu. Pierwszy bieg może nie był zbyt dobry, ale muszę przyznać, że mimo tego czułem się dość szybki. Dlatego byłem trochę zły, kiedy okazało się, że zostałem wycofany z drugiego startu. Pozostałe biegi były już dużo lepsze, a najbardziej udany był rzeczywiście ostatni bieg. To duży wyczyn wyprzedzić na dystansie Ryana Sullivana na jego torze. Cieszę się z tego występu, bo udało mi się również pokonać Wiesława Jagusia, który na własnym torze jest bardzo mocny. Smuci na pewno porażka naszej drużyny, ale wpływ na to miał wypadek w ubiegłym tygodniu Andreasa Jonssona, który nie czuł się dziś zbyt dobrze. Ale to jest żużel i porażki się zdarzają, a my musimy bardziej postarać się w kolejnych biegach.
Andreas Jonsson - Polonia - Bardzo lubię jeździć w Toruniu, zresztą moje maszyny chyba też lubią miejscowy tor. Jednak dzisiaj te motocykle były chyba trochę za szybkie, a pod koniec meczu odezwała się kontuzja i dlatego nie jechałem w ostatnich dwóch wyścigach. Nie miałem już siły jechać. Bark i ramię bolały mnie cały czas. Z biegu na bieg coraz bardziej i właściwie to miałem nawet kłopoty ze swobodnym operowaniem manetką sprzęgła! Nie było sensu dalej próbować, bo to byłoby niebezpieczne. Myślę, ze nie będę w stanie rywalizować na torze przez ten tydzień, więc prawdopodobnie będę musiał zrezygnować ze startu w Szwecji. Szkoda, bo to już drugi ligowy mecz, który odbędzie się beze mnie. Wywalczyłem trochę punktów, ale wiem, ze byłbym w stanie pojechać lepiej, gdyby nie ból. Motocykle pracowały znakomicie i wiedziałem, ze jestem szybki, ale nie byłem w stanie tego wykorzystać - mówi lider bydgoskiej drużyny.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl