Mecz pomiędzy Budlexem Polonią Bydgoszcz, a Apatorem Adrianą Toruń
był dla żużlowców z grodu Kopernika meczem jubileuszy, bowiem było to 550
spotkanie klubu z Torunia w najwyższej klasie rozgrywek. Żużlowcy z Grodu
Kopernika wystartowali w szeregach najlepszych teamów w 1976 roku, kiedy po
przegranych barażach o miejsce w ekstraklasie właśnie z bydgoszczanami (12
października 1975), GKSŻ ogłosiła, że powiększa ligę z 8 do 10 drużyn.
Ponadto pojedynek w Bydgoszczy miał również inny okrągły jubileusz, a
mianowicie były to 70 derby Pomorza.
Należy w tym miejscu również dodać że Apator obok Polonii Bydgoszcz jest jak
dotąd jedynym klubem, który nigdy nie spadł z ekstraklasy.
Widowisko, jak na Derby przystało, było fantastyczne, tym bardziej, że oba
zespoły chciały zwyciężyć, a na trybunach zjawił się nadkomplet widzów, którzy z
wyjątkiem jednej sytuacji, gorąco dopingowali swoje zespoły. Dopisała pogoda,
dopisali kibice, dopisały emocje, których na torze nie brakowało, więc czegóż
chcieć więcej. Po raz kolejny, żałować mogą wszyscy Ci, którzy nie mogli zjawić
się na stadionie w Bydgoszczy.
Torunianie przystąpili do meczu bez kontuzjowanego Karola Ząbika, który
na swojej stronie internetowej opowiedział swoim fanom nieco więcej o swoim
pobycie w Ipswich u doktora Simpsona, gdzie leczył złamaną kość strzałkową
prawej nogi: Zabieg rozpoczynał się od tego, że doktor Simpson nakładał mapę
z polem magnetycznym, by umożliwić szybszy przepływ prądu przez kość, a
następnie przez około 10 minut naświetlał tę kość laserem. W ogóle nie czułem
żadnego bólu, ani kłucia. Laser robił swoje, a ja tylko spokojnie leżałem. Dzień
po wypadku i w momencie, kiedy przyleciałem do Anglii nie mogłem ruszać nogą, a
po trzech pierwszych zabiegach swobodnie mogłem ją podnieść do góry.
Na początku tygodnia pod znakiem zapytania stał również występ Jasona
Crump, który w poniedziałkowym spotkaniu z Eastbourne Eagles doznał kontuzji
dłoni. Pierwsze doniesienia mówiły o uszkodzeniach ścięgien, pęknięciu
kciuka i nadgarstka. Australijczyk kontuzji doznał w biegu IX, gdy zerwany
łańcuch z jego motocykla uderzył Crumpa w dłoń. Więcej na torze tego wieczoru
aktualny indywidualny mistrz świata się nie pojawił. Rzeczywistość pokazała
jednak że żużlowcy to prawdziwi twardziele i Jason pojawił się na stadionie nad
Brdą..
Zawody rozpoczęły się od drobnego pożaru, który wywołały race świetlne
rzucone przez kibiców Apatora Adriany na suchą trawę i leżące na niej
serpentyny. Sytuację jednak opanowali bardzo szybko zjawiając się na
stadionie Polonii strażacy i z niewielkim opóźnieniem spotkanie mogło się
rozpocząć.
Pierwsza część zawodów była niezwykle wyrównana. Najpierw bydgoscy kibice
cieszyli się z defektu na pierwszej pozycji, jaki zanotował młodszy z braci
Jagusiów. Jednak dobrze wiemy, że “ten się śmieje, kto się śmieje ostatni" i za
chwilę pech dopadł drużynę bydgoską, kiedy to w pierwszym swoim biegu Andreas
Jonsson wjechał w taśmę: Byłem niesamowicie zdenerwowany przed pierwszą
gonitwą, nie wytrzymałem ciśnienia. Pech, po prostu pech, ale co zrobić,
musiałem przegonić te myśli i później poszło już lepiej. Na szczęście Jacek
Krzyżaniak zrobił swoje i przyjechał tuż za plecami “Crumpy'ego". Do piątej
gonitwy utrzymywał się remis i miejscowi nie mogli uwierzyć w to, że ich drużyna
nie rozgromi “Aniołów" u siebie, jak to goście uczynili z Polonią .
Jednak gospodarze po raz kolejny potwierdzili, że na własnym torze środek
zawodów to ich specjalizacja. Biegi szósty, siódmy i dziesiąty wygrali
podwójnie, remisując wyścig dziewiąty, a przegrywając niespodziewanie ósmą
odsłonę spotkania. Torunianom po tak mocnym uderzeniu zaczął wymykać się punkt
bonusowy.
Ale po kolei. Bieg siódmy to piękna walka Andreasa Jonssona o drugie miejsce z
Wiesławem Jagusiem. Najszybszy na starcie tego biegu okazał się Jacek
Krzyżaniak, który powraca powoli do dobrej formy. Tuż za nim w łuku pojechali
Jaguś i Jonsson. Torunianin bronił się bardzo dzielnie przed ciągłymi atakami
bydgoszczanina, jednak w I łuku 3 okrążenia został zmuszony do kapitulacji. Mimo
kontuzji stopy sympatyczny Jonsson jak zawsze pokazywał niesamowitą waleczność,
co zostało mu wynagrodzone w tym biegu zajęciem drugiej lokaty.
Kolejną ciekawą batalią był bieg ósmy, w którym to mimo startu w nim
Protasiewicza i Crumpa, karty w walce o cenne punkty rozdawali młodzieżowcy.
Start bezapelacyjnie lepszy w wykonaniu pary toruńskiej, która po wyjściu z I
łuku prowadziła podwójnie. Wszystkich zdziwiła ostatnia lokata Piotra
Protasiewicza, który nie przywykł przegrywać na bydgoskim torze. Rekompensując
niejako kibicom słabszy start PePe, do roboty zabrał się Krystian Klecha, który
bez przerwy nękał atakami Adriana Miedzińskiego. Podobnie jak w poprzednim
starcie Jonsson, tym razem Klecha popisał się świetnym atakiem w I łuku
trzeciego okrążenia i wyprzedził Miedzińskiegom, przywożąc do mety cenne dwa
punkty.
Dziewiąta odsłona dnia to spotkanie par Sawina – Robacki, Wiesław Jaguś –
Miedziński. O ile nie zdziwił nikogo bardzo szybki start Sawiny, to pozostała
trójka wyszła spod taśmy dość równo. Wyrzucony nieco na zewnętrzną Miedziński
spadł na ostatnią pozycję i nie mógł już nic zrobić. Fantastyczną za to walkę o
2 punkty stoczyli Robacki i Jaguś. Obaj zawodnicy pokazali w tym biegu naprawdę
kawał dobrego i profesjonalnego żużla. Walka trwała przez niemal całe 4
okrążenia, a ostatecznie na kresce szybszy okazał się Robacki, dzięki któremu
bieg 10 miejscowi wygrali podwójnie. W biegu 11 dołożyli jeszcze zwycięstwo 4:2
i prowadzili w spotkaniu 39:28.
W końcówce zawodów do groźnej sytuacji doszło w I łuku biegu 12,
gdzie
efektem domina zawodnicy zaczęli się wypychać na zewnętrzną. Po wyjściu spod
taśmy do krawężnika przyciął Robacki i jedynie on uniknął niebezpieczeństwa. W
łuku wyniosło Miedzińskiego, który wypchnął Crumpa, a ten uderzył w Sawinę.
Tylko bardzo dobry refleks bydgoszczanina pozwolił mu na wyjście cało z opresji.
Robert po uderzeniu przez Crumpa został wyrzucony pod bandę i gdyby nie złożył
się w lewo, jego zderzenie z płotem okalającym tor mogło zakończyć się upadkiem.
Sędzia bieg przerwał i stosując regulaminowe zapiski, nie dopatrując się
jednocześnie niczyjej winy, zarządził słusznie powtórkę w pełnej obsadzie.
Dzięki temu Sawina po raz drugi stanął przed szansą pokonania Crumpa, którą mimo
zdobycia tylko jednego punktu wykorzystał, gdyż torunianin przyjechał ostatni. W
biegu zwyciężył Miedziński przed Robackim.
Trzy ostatnie biegi dnia, to podwójne wygrane, ale na zmianę gości, gospodarzy i
gości. W biegu 13 zastępujący kontuzjowanego Karola Ząbika, Jason Crump wraz z
Wiesławem Jagusiem pokonali Krzyżaniaka i Protasiewicza. Piotr, który w minionym
tygodniu trochę słabiej prezentował się także w spotkaniach za granicą,
powiedział, że zna już przyczynę problemów i po ich wyeliminowaniu jego
motocykle znów będą szybkie. Krzyżaniak za to chcąc poprawić ustawienia w
motocyklu na lepsze, delikatnie przekombinował i nie był już tak szybki jak w
swoich pierwszych trzech startach.
Przed biegami nominowanymi 43:35 dla gospodarzy i już było wiadomo, że 2 duże
punkty zostają w Bydgoszczy, a bonus jedzie do Torunia. To jednak nie
zakłóciło „rytmu” spotkania, które od 1 do 15 biegu było pasjonujące.
W drużynie “Aniołów" jechali właściwie tylko dwaj zawodnicy.
Fantastyczny występ Jasona Crumpa i naprawdę bardzo dobry wynik Wiesława
Jagusia. Waleczny był oczywiście Andy Smith, który jeszcze w ubiegłym sezonie z
wielkim zacięciem zdobywał punkty dla Polonii. Dorobek punktowy sympatycznego
Anglika byłby z pewnością większy, gdyby Andy nie spóźnił się na start wyścigu
jedenastego. Przyzwyczajenie Smitha do wyjeżdżania na tor w ostatniej chwili
bydgoska publiczność dobrze zna i wykluczenie to przyjęła z uśmiechem na ustach,
po cichu żartując, że ta maniera po prostu na Andym się w końcu zemściła.
Niestety Mariusz Puszakowski 70. derbów Pomorza miło wspominał nie będzie. Jeden
punkt i jeden bonus to marna zdobycz tego zawodnika.
Można dywagować czy ewentualny występ Karola Ząbika przyniósłby torunianom
korzystniejszy bilans punktowy. Na pewno godnie zastąpili go Crump i Jaguś.
Chyba kibice Apatora liczyli na więcej, szczególnie jeśli chodzi o Andy'ego:
Spóźnienie ... zdarza się chyba. Tak wyszło, nie mogę powiedzieć, że to
zadecydowało o naszej przegranej. Fakt, znam bardzo dobrze ten tor, ale team
bydgoski bardzo się zmienił od ubiegłego sezonu. - podkreśla zadowolony ze
swojej postawy Anglik.
Wśród bydgoszczan fenomenalny występ zaliczył Robert Sawina. Aż dech w
piersi zapiera, kiedy można obserować niesamowitą jazdę tego żużlowca. Dwa
ostatnie biegi może niezbyt udane, ale w pozostałych gonitwach “Sawka" był po
prostu bezkonkurencyjny. Niesamowite, że po przejściu z niższej ligi i ogromnym
“dołku" w jakim się ten żużlowiec znajdował można się tak sportowo odrodzić.
Trochę zawiódł Protasiewicz, którego dorobek punktowy jest prawie równy temu,
jaki osiągnął młody Krystian. Czegoś Piotrowi brakowało... Mocy w motocyklu,
startów, ambicji... Zaskoczył Krzyżaniak, który po dwakroć przy pomocy Andreasa
Jonssona zdobywał punkty. Raz dał się jednak przy początkowym prowadzeniu
wyprzedzić Crumpowi. Jak widać u siebie “Krzyżak" zdobywa cenne dla zespołu
punkty, tylko szkoda, że tylko u siebie.
Słabszy występ zanotował Andreas, ale przy bólu, jaki przez cały mecz odczuwał
Szwed, trzeba być pełnym podziwu dla jego determinacji: Przyjechałem
specjalnie na derby. Gdyby to był inny pojedynek, na przykład w Szwecji czy
Anglii nie pojechałbym. Wiem, że nie powinienem jeszcze nadwyrężać nogi, ale
musiałem przyjechać, zrobiłem to dla moich kibiców - opowiada nadal obolały
Jonsson.
Pomimo przegranej Apator wyjechał z Bydgoszczy “z tarczą". Bonus zdobyty a i widowisko, jakiego żużlowcy z Torunia byli współautorami to sukces nie tylko miejscowych, to sukces bydgosko - toruński. Jak to bywa bitwa fanów na słowa przejawiała się w nie zawsze cenzuralnych przyśpiewkach, ale spotkanie sąsiadów z Pomorza należy zaliczyć pod względem organizacyjnym i sportowym do naprawdę wyjątkowych. Bez względu na animozje pomiędzy tymi miastami, pojedynki tych ekip to żużlowe święto, przede wszystkim dla kibiców. Początkowa interwencja strażaków przy palącym się toruńskim sektorze i nieustanne zbieranie różnego rodzaju przedmiotów z toru rzucanych przez miejscowych nie zatarły ogólnego niesamowitego wrażenie. Kiedy na trybunach zasiada komplet publiczności, a atmosfera jest tak gorąca, że człowiek nie słyszy własnych myśli, to takie mecze z pewnością pamiętać będzie się przez długi czas. Tak naprawdę, byłoby czego żałować, gdyby Apator z Polonią nie miałyby szansy wspólnej rywalizacji. I większość fanów z Kujaw i Pomorza choć głośno o tym nie mówi to zdaje sobie z tego faktu sprawę.
Po zawodach powiedzieli:
Piotr Protasiewicz - zawodnik Polonii (ubiegłoroczny zawodnik Apatora)
- Plan wykonany, dwa punkty w Bydgoszczy i o to nam chodziło. O bonusowym
nie bardzo myśleliśmy, choć z przebiegu meczu było widać, że szansę mieliśmy.
Stało się tak, a nie inaczej, mamy dwa punkty i jedziemy teraz jeszcze mecz u
siebie z Gdańskiem i do Częstochowy. Pod Jasną Górą chcemy się pokazać z jak
najlepszej strony, oczywiście szanse są małe ale pojedziemy powalczyć, a z
Gdańskiem nie ma co się oszukiwać mamy tylko 2 małe punkty straty i będziemy
walczyć o 3 punkty. Jest szansa zakończyć rundę zasadnicza na trzecim, czwartym
miejscu. Ja mówię, że pierwsza piątka jest dla nas dobrym miejscem. Czwarte
będzie bardzo dobrym, a sukcesem będzie miejsce medalowe. W play-offach nie
chciałbym tak jak moi koledzy trafić na Częstochowę, życzyłbym sobie chyba
Leszno. Mam nieznaczną obniżkę formy, trochę sprzęt trzeba zregenerować, ale na
szczęście mój wynik nie zaważył na ostatecznym rezultacie. W Ekstraklasie nie ma
łatwych i trudnych meczów. My zawodnicy do tego chłodniej podchodzimy, to raczej
na trybunach było gorąco.
Krystian Klecha - junior Polonii - Nie był to mój pierwszy start w biegu dla najlepszych zawodników, ale jestem bardzo zadowolony z mojego występu. Cieszę się bardzo z 8 punktów, choć mogłem pokazać się z lepszej strony. Pod koniec zawodów zmieniły się warunki na torze nie nadążałem za zmianami przełożeń. W ostatnim biegu pojechałem na innym motorze, ale jak widać nie spełnił on zamierzonej roli jednak cieszę się, że dojechałem do mety i czegoś się nauczyłem, wyciągnąłem wnioski.
Robert Sawina - zawodnik Polonii (wychowanek Apatora)- Derby
rządzą się swoimi prawami, stąd też wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno i
zresztą tak było do samego końca. Byłem maksymalnie skoncentrowany. Chciałem
pojechać tak, żeby nie było nerwówki w biegach nominowanych. Każdemu się zdarza
mieć słabszy dzień. Ja ostatnio zaliczam udane mecze. Spodziewałem się, że
końcówka będzie nerwowa i wyszło jak wyszło w tym ostatnim wyścigu. Ale
wygraliśmy. W 14 wyścigu, kiedy wygraliśmy 5:1 emocje już nieco opadły i
wiedziałem, że w 15 biegu nie muszę ryzykować nie muszę robić jakiś dziwnych czy
strasznych manewrów. Czasem zdarza się tak, że nie dopasuję się w sposób jaki
bym sobie życzył i było to u mnie widać w biegu 15. Zmieniłem motocykl,
zaryzykowałem, jednak wiedząc, że mamy wygrany mecz, a bonus jedzie do Torunia,
nie miało to większego znaczenia. Okazało się, że zmiana nie miała większego
sensu, bo przyjechałem trzeci.
Bonus nam uciekł ponieważ występ gości był bardzo dobry. Toruń prowadzi w
tabeli, więc wiedziałem doskonale, że będzie bardzo trudno jeśli chodzi o ten
punkt bonusowy i bądźmy realistami, raczej nie było to w naszym zasięgu.
Andreas Jonsson - straniero Polonii (były zawodnik Apatora) - Po tygodniowej przerwie pierwszy raz wyjechałem na tor tuż przed meczem, na próbie toru. Nadal boli mnie noga i nadal odczuwam skutki kontuzji. Jestem jednak szczęśliwy, że wygraliśmy. Cieszę się, że pomogłem drużynie, a presja muszę przyznać była ogromna. W pierwszym wyścigu byłem bardzo zdenerwowany, drżała mi ręka i ... nie wytrzymałem. Byłem szybszy niż sędzia! (śmiech). Wiedziałem, że to jest arcyważne spotkanie dla mojej drużyny, dlatego zdecydowałem się pojechać. Teraz mam wrażenie, że jeszcze gorzej jest z tą nogą, nadal mi doskwiera ból i bardzo mi to przeszkadzało w skutecznej jeździe. Byłem zawiedziony tylko tym, że dotknąłem taśmy, poza tym mogę być z siebie naprawdę zadowolony. Chyba potrzebuję jeszcze dwa dni odpoczynku, może więcej
Krzysztof Buczkowski - junior Polonii - W pierwszym biegu mieliśmy z Krystianem małe nieporozumienie. Aż wstyd było niw wykorzystać tego defektu Marcina. Rzeczywiście nie pojeździłem sobie, ale mam nadzieję, że kolejnych meczach będzie lepiej. Zdobyłem w drugim wyścigu jeden punkt, przyjeżdżając przed Puszakowskim, więc ten bieg mogę zaliczyć do udanych. Krystian jechał świetnie a i Michał się dopasował, dlatego jechałem tylko dwa razy.
Jacek Krzyżaniak - zawodnik Polonii (wychowanek Apatora)
- Ze swojej postawy jestem zadowolony, gdyż trzy razy spotkałem się zarówno z
Crumpem, jak i z Wiesiem Jagusiem, więc nie były to łatwe starty. W biegu
wygranym miałem do tego dobry czas, z czego także jestem zadowolony, tym
bardziej, że był to drugi czas zawodów. Oby tak dalej. Najważniejsze, że
wygraliśmy, bo początek zapowiadał się bardzo ciężko. Być może gdyby jechał
Karol Ząbik byłoby nam łatwiej o bonus, gdyż przez zastępstwo i rezerwy
taktyczne niemal ciągle na torze przebywali Jaguś z Crumpem, dzięki czemu na
bieżąco mogli korygować ustawienia. Ja za to jechałem jeden bieg, cztery
przerwy, bieg następne 3 przerwy i stąd mniejsze szanse na dobre dopasowanie, co
chociażby było widać w biegu 13.
Na uwagę zasługuje postawa Andreasa, który jest twardym zawodnikiem i świetnie,
że w ogóle nas wspomógł, bo równie dobrze mógł przedstawić zwolnienie lekarskie
i powiedzieć, „sory, ale nie mogę jechać”. Bardzo mu zależy na wyniku drużyny,
wsiadł na motocykl bez żadnego treningu z powodu bólu nogi i objechał spotkanie.
Jan Ząbik - trener Apatora - Obie ekipy, to bardzo dobre
zespoły, co widać chociażby po miejscach, które zajmują w tabeli. Cieszy mnie,
że obie ekipy z Pomorza są w czubie tabeli i oby tak było do końca. Z każdym
trzeba jechać, my zaliczyliśmy dobre spotkanie, z którego można się cieszyć. Był
taki moment gdzie pogubiliśmy frajersko punkty, bo jechaliśmy dobrze ze startu a
w łukach nie dawaliśmy sobie rady i to się zemściło. Taki scenariusz jednak
zapewne musiał być, tak się ułożył, cieszy mnie, że wywieźliśmy punkt bonusowy.
Stan zdrowia Karola można powiedzieć, że już bardzo dobry, ćwiczy dokładnie tak
jak zalecił mu lekarz i wraca do pełni sił. Przed dzisiejszym meczem trzeba było
przemyśleć, czy lepszy jest niesprawdzony zawodnik po 2 tygodniach, czy zdrowi
wszyscy zawodnicy i zastępstwo.
Liczyłem na więcej w wykonaniu Andy Smitha, szczególnie w tym biegu, gdzie nie
zdążył dojechać na start. Szkoda, ale stało się tak jak się stało i nic na to
nie poradzimy. Andy zresztą sam chciał się pokazać tu z jak najlepszej strony,
ale to jest tylko sport i czasami zdarzają się różne wpadki.
Adrian Miedziński - junior Apatora - Bardzo trudny mecz, Bydgoszcz bardzo dobrze jeździ na swoim torze, trochę za dużo błędów z naszej strony z przełożeniami i na torze i to się zemściło. Najważniejsze, że udało się zdobyć punkt bonusowy. Do końca nie jestem zadowolony. Miałem problem z przełożeniami. Raz taki był dobry, raz zły. Trochę błędów popełniłem, ale co zrobić. Jakoś w Bydgoszczy zawsze się męczę, zawsze tutaj trudno mi się jeździ. Tor jest do walki, jasne, że mógłby być przyczepniejszy, ale to prawo gospodarzy, mogą przygotować taki, na jakim im się najlepiej jeździ. Bydgoszcz popełniła mniej niż my błędów, dlatego wygrali. Nie wiem czy gdyby jechał Karol wygralibyśmy mecz, na pewno to dla wszystkich kolegów z drużyny było bardzie obciążające, kiedy musieliśmy czasami jechać bieg po biegu, by zastąpić Karola. Jeżeli będziemy jechali w play-offach z Bydgoszczą, daj Bóg, to mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Andy Smith - zawodnik Apatora (ubiegłoroczny zawodnik Polonii)- Nie było chyba źle. Nic się nie zmieniło, tor jest taki sam jak w roku ubiegłym. Mogło być lepiej, ale ja potrzebowałbym jednego dnia żeby pojeździć sobie, dopasować się bardziej i pewnie byłoby lepiej. Mamy bonusa i tak miało być.
Jason Crump - straniero Apatora - Jesteśmy zadowoleni, że udało się wywalczyć punkt bonusowy. Pojedynki pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą zawsze są bardzo ciężkie i zacięte. Bonus dla nas był najważniejszy, szczególnie, że Karol Ząbik „wypadł” nam ze składu. Ale jako drużyna wypadliśmy dobrze. 16 punktów z bonusem w 7 to nie jest zły wynik. Jedno ostatnie miejsce. Ogólnie jestem zadowolony, gdyż niewielu jest zawodników przyjezdnych, którzy zdobywają na tym torze tyle punktów. Zwycięstwo w Bydgoszczy realistycznie myśląc nie było możliwe. Natomiast punkt bonusowy był tym, o który walczyły obie drużyny. Miałem naprawdę szybki sprzęt, jestem z niego zadowolony w perspektywie walki o Grand Prix Polski właśnie na tym torze.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl