I Mistrzostwa Torunia w Speedwayu na lodzie
7 luty 2004

Na oficjalny trening przed mistrzostwami Torunia stawili się niemal wszyscy uczestnicy zawodów. Zabrakło jedynie zawodników GTŻ: Mariusza Puszakowskiego i Roberta Sawiny oraz Tomasza Bajerskiego, który nie wrócił jeszcze ze Stanów Zjednoczonych.
Pierwsze okrążenia zawodnicy pokonywali w miarę spokojnie, ale wraz z upływem czasu jazda wszystkich żużlowców była coraz pewniejsza. - Szykują się na lada emocje - zacierał ręce trener Jan Ząbik.
Po treningu ostatecznie już postanowiono, że w wyścigach będzie brać udział czterech żużlowców, a lista startowa będzie składała się z 12 zawodników, kiedyś lub obecnie związanych z toruńskim klubem, którzy podzieleni zostali na 6 par. Lodowi jeźdźcy ścigali się w 10 wyścigach - 9 eliminacyjnych oraz 1 finałowym. Losowania numerów startowych dokonały dzieci z hospicjum "Nadzieja" w obecności Sławomira Derdzińskiego.

Ostateczną rywalizację wygrał Tomasz Bajerski i został zwycięzcą I Mistrzostw Torunia w Speedway’u na Lodzie. Licznie zgromadzona publiczność obejrzała ciekawe widowisko, w trakcie którego nie zabrakło, niegroźnych na szczęście, upadków oraz niespodziewanych zwrotów sytuacji. Już pierwszy wyścig pokazał, że jazda motocyklem żużlowym po lodzie, nie będzie należała do najłatwiejszych, bowiem już na pierwszym okrążeniu przewrócili się Sławomir Derdziński, Karol Ząbik oraz Arkadiusz Kalwasiński. W kolejnych wyścigach z toruńskim lodem zapoznawali się także m.in. Robert Sawina, Mirosław Kowalik i Robert Kościecha. Sędzia zawodów – Ryszard Kowalski zazwyczaj po tych przykrych zdarzeniach, dopuszczał do powtórki cała czwórkę zawodników. Jednak z biegu na bieg widać było, że zawodnicy coraz lepiej radzą sobie na lodzie, a w kilku wyścigach kibice mogli nawet obejrzeć trochę walki pomiędzy żużlowcami.

Oprócz Miedzińskiego i Bajerskiego do decydującej rozgrywki zakwalifikowali się także Mirosław Kowalik, który za sobą ma już sukcesy w podobnych imprezach oraz Robert Sawina. Postawa tego ostatniego była sporą niespodzianką, bo w odróżnieniu od swoich kolegów był dopiero drugi raz na lodzie. - Trochę jestem zaskoczony swoim wynikiem - przyznał później "Sawka". - Zwłaszcza, że byłem pod wrażeniem popisów moich kolegów. Choćby Tomka Chrzanowskiego, który jeździł bardzo brawurowo na całej szerokości toru - dodał.

W finałowym biegu od początku prowadził junior Apatora/Adriany (w poprzednich wyścigach sprawiał wrażenie, jakby od dzieciństwa ścigał się na lodzie), ale na przedostatnim wirażu zbyt mocno wykontrował motocykl i został wyprzedzony przez Bajerskiego. Miedziński nie był specjalnie rozczarowany porażką. - Od dawna jeżdżę na lodzie, ale tutaj tafla był bardziej śliska i pewnie stąd wynikał mój błąd. Najważniejsza jednak dzisiaj była zabawa, zarówno dla nas, jak i dla kibiców - opowiadał.

Wcześniej emocji nie brakowało, bo mimo towarzyskiemu charakterowi imprezy nikt nikomu nie zamierzał odpuszczać. Już w pierwszym biegu sczepili się motocyklami Sławomir Derdziński i Arkadiusz Kalwasiński. Później niegroźnych kolizji także nie brakowało, ale organizatorzy postanowili nikogo nie wykluczać i poszczególne biegi powtarzali do skutku.

Niektórzy zawodnicy popisywali się świetną jazdą na lodzie, a inni odkrywali swoje ukryte dotąd zdolności. Robert Kościecha znakomicie sprawdzał się w roli DJ, kilka razy brał w ręce mikrofon i skutecznie zachęcał widzów do meksykańskiej fali. Kowalik okazał się natomiast utalentowanym biegaczem. W wyścigu żużlowców bez motocykli na dystansie dwóch okrążeń sprytnie poczekał aż wszyscy rywale przewrócą się na pierwszym wirażu, po czym pomknął do mety po zwycięstwo. Wykorzystał doświadczenie z wyścigu z braćmi Gollobami podczas identycznej imprezy przed dwoma laty na bydgoskim Torbydzie. Od początku zawodów najlepiej radzili sobie Adrian Miedziński oraz Tomasz Bajerski, którzy zakończyli zasadniczą część zawodów z kompletem trzech zwycięstw. Niewiele im ustępowali Kowalik oraz Sawina i właśnie ta czwórka zawodników stanęła na starcie finałowego wyścigu. Przyniósł on kibicom sporo wrażeń, gdyż przez 3 okrążenia pewnie prowadził Miedziński i kiedy wydawało się, że to on zwycięży, nagle postawiło go w poprzek lodowiska, co skwapliwie wykorzystał Bajerski, wygrywając ostatecznie turniej i nie znajdując w nim żadnego pogromcy.

Rozegrano również wyścig juniorów, który dość pewnie wygrał Adrian Miedziński, a na zakończenie zawodów wszyscy uczestnicy, ustawili się na starcie, by pościgać się na…własnych nogach na dystansie dwóch okrążeń! Ten nietypowy wyścig, w trakcie którego upadła chyba większa część zawodników, bardzo spodobał się toruńskiej publiczności. Ostatecznie triumfował w nim Mirosław Kowalik. Na lodowisku można było także zobaczyć ścigających się: Stanisława Miedzińskiego oraz Jana Ząbika. Podsumowując, trzeba stwierdzić, że zawody były bardzo udane i miejmy nadzieję, że będą w przyszłości kontynuowane.

Klasyfikacja Indywidualna
1 Tomasz Bajerski 12+3 (3,3,3)
2 Adrian Miedziński 11+2 (3,3,3)
3 Mirosław Kowalik 7+1 (2,3,1)
4 Robert Sawina 8+0 (3,2,3)
5 Arkadiusz Kawlasiński 4 (2,0,2)
6 Tomasz Chrzanowski 4 (1,1,2)
7 Robert Kościecha 4 (1,2,1)
8 Mirosław Bożejewicz 3 (2,1,0)
9 Sławomir Derdziński 2 (-,0,2)
10 Karol Ząbik 2 (-,2,0)
11 Jacek Krzyżaniak 1 (0,1,0)
12 Piotr Maćkiewicz 1 (0,0,1)
 

Klasyfikacja Par

1 Miejsce
Para nr 6 - 12pkt

Tomasz Bajerski - 9pkt. (3,3,3) Mirosław Bożejewicz - 3pkt. (2,1,0)

 

2 Miejsce
Para nr 2 - 12pkt

Robert Sawina - 8pkt. (3,2,3) Arkadiusz Kalwasiński - 4pkt. (2,0,2)

 

3 Miejsce
Para nr 3 - 10pkt
Piotr Maćkiewicz - 1pkt. (0,0,1) Adrian Miedziński - 9pkt. (3,3,3)

 

4 Miejsce
Para nr 4 - 10pkt
Mirosław Kowalik - 6pkt. (2,3,1) Tomasz Chrzanowski - 4pkt. (1,1,2)

 

5 Miejsce
Para nr 5 - 5pkt
Jacek Krzyżaniak - 1pkt. (0,1,d) Robert Kościecha - 4pkt. (1,2,1)

 

6 Miejsce
Para nr 1 - 4pkt
Sławomir Derdziński - 2pkt. (d,d,2) Karol Ząbik - 2pkt. (u,2,0)

 

Wyścig po wyścigu

 I Sawina, Kalwasiński, K.Ząbik (u), Derdziński (d)
 II Miedziński, Kowalik, Chrzanowski, Maćkiewicz
 III Bajerski, Bożejewicz, Kościecha, Krzyżaniak
 IV Kowalik, K.Ząbik, Chrzanowski, Derdziński (d)
 V Miedziński, Kościecha, Krzyżaniak, Maćkiewicz
 VI Bajerski, Sawina, Bożejewicz, Kalwasiński
 VII Miedziński, Derdziński, Maćkiewicz, K.Ząbik
 VIII Bajerski, Chrzanowski, Kowalik, Bożejewicz
 IX Sawina, Kalwasiński, Kościecha, Krzyżaniak (d)
Wyścig
juniorów
Miedziński, K.Ząbik, Chyżewski, Kalwasiński (d)
Wyścig
 finałowy
Bajerski, Miedziński, Kowalik, Sawina
Sędziował: Ryszard Kowalski z Torunia

W jednym wyścigu na torze pojawił się były trener Apatora - Stanisław Miedziński. Ojciec utalentowanego juniora pokonał na torze aktualnego trenera "Aniołów" - Jana Ząbika.
- Była to bardzo fajna impreza - mówi Stanisław Miedziński. - Mnie jeździło się znakomicie. Przypomniałem sobie swoje najlepsze lata, kiedy ścigałem się na żużlu. Kiedy ja startowałem w lidze, nie było okazji do występów na lodzie. Tej zimy razem z synem Adrianem jeździłem trochę na zamarzniętych na stawach. Lepiej jednak występować przy komplecie publiczności, bo to zawsze dodaje skrzydeł. Trudno nazwać rywalizacją mój pojedynek z Jankiem Ząbikiem, bo przecież jechaliśmy na różnym sprzęcie. Chodziło o typową zabawę.

Wszystkim zawodnikom bardzo podobała się jazda na lodzie. Podkreślali jednak, że dla nich najważniejsze było zebranie pieniędzy dla dzieci.
- Dla nas jest to wspaniała zabawa - mówi Mirosław Kowalik, były kapitan Apatora. - Mieliśmy kontakt z motocyklem. Kilkakrotnie brałem udział w zawodach na lodzie. Mogę powiedzieć, że mam już doświadczenie w jeździe na takiej nawierzchni. Na lodzie trzeba bardziej uważać. Nie da się ukryć, że jest bardziej ślisko. Jest też troszeczkę inna technika jazdy. W trakcie zawodów coś popsuło się w tylnej oponie mojego motocykla i dlatego miałem tyle problemów. Bardzo fajnie było spotkać się ze starymi kolegami z toru, którzy rozjechali się po całej Polsce. Najważniejszą rzeczą jest to, że zebraliśmy pieniądze na szczytny cel. Dziękuję kibicom za miłe przyjęcie. Myślę, że zbieram owoce tego, że tyle lat spędziłem w Toruniu i miałem duży szacunek dla fanów.
Na ciepłe przyjęcie kibiców czarnego sportu nie mógł liczyć wychowanek Apatora - Jacek Krzyżaniak. - Kibice poprzez gwizdy mnie doceniają - mówi żużlowiec. - Jeżeli gwiżdżą to znaczy, że nie traktują mnie jak dupka. Gdybym był słabeuszem, to nawet by nie zareagowali. Bardzo mi się podobała jazda na lodzie. Miałem przyjemność wystąpić na takiej nawierzchni po raz pierwszy.

Po zawodach dla Gazety Wyborczej Tomasz Bajerski powiedział:
W finale trochę pomogło ci szczęście...
- Na tym w końcu sport polega. Adrianowi postawiło motocykl na wirażu i wykorzystałem to. Najważniejsza dzisiaj jednak i tak była zabawa.
Mówisz o zabawie, ale w kilku wyścigach brawurowo atakowałeś pozycje kolegów.
-To tylko tak groźnie wyglądało.Ciężko było po prostu nagle wyhamować, gdy któregoś z kolegów zarzuciło na wirażu
Dużo trenowałeś przed mistrzostwami?
- Kilka razy brałem już udział w podobnych imprezach. Poza tym w zimie lubie czasami pojeździć na stawach pod Toruniem. Więc trochę wprawy mam.
Dużo czasu trzeba poświęcić na przygotowania sprzętu do takich zawodów?
- Ja startowałem dziś na motocyklach Waldka Walczaka, bo mój sprzęt jest na razie w proszku. Zmiany widać gołym okiem, przede wszystkim są kolce na kołach, w silnikach raczej się nie grzebie. One nie mają tu takiego znaczenia i powalczyć można na każdym motocyklu.
Na mistrzostwa przyjechałeś niemal prosto ze Stanów Zjednoczonych. Jakie wrażenia z pobytu za oceanem?
- Było bardzo fajnie. Czas spędzałem przede wszystkim na spotkaniach z kibicami i wycieczkach. Podejmowano nas z wielkimi honorami, z lotniska odebrano nas na przykład limuzyna lincoln, byliśmy też w Las Vegas.
Próbowałeś szczęścia w kasynach?
-Trochę. Przegrałem trochę pieniędzy, ale niedużo.

Rozmawiał Joachim Przybył, Gazeta Wyborcza

Organizatorami I Mistrzostw Torunia w Speedwayu na Lodzie byli: Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz KS Apator Adriana, patronem prasowym - redakcja "Nowości".
Honorowy patronat nad zawodami objął prezydent Torunia Michał Zaleski, a imprezę dodatkowo wspomogły firmy: Elkard, Kopel, Oferta, Marwit, Filar, Adriana, Fiat Moto Import Frelik.

Głównym celem imprezy jest zebranie środków na hospicjum dla dzieci "Nadzieja". Dochód z imprezy, a także ze sprzedaży pamiątek żużlowych (m.in. plastronów z podpisami zawodników), które przekazali zawodnicy i KS Apator, trafi właśnie do "Nadziei".
Ołena Bożęcka założycielka Hospicum Nadzieja
Jestem zachwycona imprezą. Żużlowcom kibicuję zresztą od wielu lat, bo mój mąż w młodości próbował sił w tym sporcie. Bardzo zadowolone były także dzieci. Przyszli tylko chłopcy, ale gdy zapytałam, czy z powodu zimna nie chcą iść do domu, o mało co by się rozpłakali. Żeby wyrazić w choć symboliczny sposób naszą wdzięczność, przygotowaliśmy małe serduszka, które wręczymy żużlowcom. Jestem bardzo wdzięczna organizatorom, zawodnikom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do pomocy naszej instytucji.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt