2021-07-04 runda zasadnicza przełożony 2021-07-09 przełożony 2021-07-13
ZOOLeszcz DVP Logistic GKM Grudziądz - Apator Toruń
   
Do rewanżowych Derbów Pomorza GKM i Apator przystępowały trzy razy. Za pierwszym razem stan toru po opadach deszczu i rzekomo niekorzystne prognozy spowodowały, że spotkanie zostało przełożone na piątek 9 lipca na 19:30, a Ekstraliga poinformowała o tym fakcie w stosownym komunikacie: "Ze względu na aktualny stan toru związany z intensywnymi opadami deszczu w dniu wczorajszym oraz niekorzystnymi prognozami pogody na dzień dzisiejszy i jutrzejszy, Ekstraliga Żużlowa odwołuje mecz 11. rundy Ekstraligi zaplanowany na dzień 04.07.2021 ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz - Apator Toruń".
Decyzja ta była o tyle dziwna, że rodziła szereg podtekstów wynikających z absencji Nickiego Pedersena, który po konflikcie z arbitrem w lidze duńskiej został przez macierzystą federację zawieszony w prawach zawodnika, o czym GKSŻ poinformowała w komunikacie nr 78/2021 z dnia 5 lipca, w myśl którego Duńska Federacja Motocyklowa (DMU) wycofała w dniu 5 lipca 2021 r. zgodę na starty w polskiej lidze dla Nickiego Pedersena. Sankcje dyscyplinarne obowiązują od 5 lipca 2021 r. do dnia 5 stycznia 2022 r.
Sprawę tę skomentował właściciel toruńskiego klubu Przemysław Termiński: "To oczywiste kombinatorstwo. Niestety nie mam na nie żadnego wpływu. Mieszkam w Toruniu, więc wiem doskonale jaka była w weekend pogoda w Grudziądzu. Nie padało, a już na pewno nie padało na tyle, żeby tego meczu nie dało się odjechać. Jak jednak ktoś nie chciał przygotować toru, to go nie przygotował. Rozbronowali tor, a potem wystarczyło trochę deszczu, by powiedzieć, że się nie da. Wszędzie indziej ten mecz by się odbył, ale w Grudziądzu się nie dało. Nie wiem dlaczego. Może mają słabego toromistrza? Tylko zastanawiam się co zrobią teraz, gdy od środy do soboty zapowiadane są deszcze. Przypuszczam, że teraz dopiero im się ten tor rozpłynie i w piątek meczu nie będzie. A co do kontuzji Nickiego Pedersena, to też jestem sceptyczny. Jakoś w sobotę pierwszy wyścig potrafił w mistrzostwach Europy wygrać, zanim się wycofał. Myślę więc, że tu wcale z jego zdrowiem nie jest tak źle, tylko chodzi o jego stosunek do SEC. Jedzie tam, gdzie odpowiednio płacą. Jestem pewien, że do piątku na pewno go odwieszą. W ogóle nie zakładam scenariusza, żeby grudziądzanie w tym meczu mieli wystąpić bez Duńczyka".
Pedersen wspólnie ze swoim prawnikiem odwołał się od tej decyzji, ale sprawa nie należała do prostych, bowiem w duńskim środowisku zawodnik uchodził za recydywistę. Na kilka dni przed meczem zakaz startów został cofnięty i GKM mógł przystąpić do rywalizacji w pełnym składzie, a informował o tym komunikat nr 82/2021, w którym GKSŻ informowała, że Duńska Federacja Motocyklowa (DMU) poinformowała, że decyzja DMU o zawieszeniu licencji Nicki Pedersena została zawieszona, a zawodnik może wznowić swoją aktywność sportową zarówno w duńskich, jak i zagranicznych zawodach. Tym samym zawodnik został potwierdzony do startów w zawodach w dniu 09.07.2021 r.

Dla Aniołów wyjazd do Grudziądza był niezwykle ważny, bowiem wywalczenie co najmniej punktu bonusowego, przesądzał o utrzymaniu ekstraligi przez żółto-niebiesko-białych. Ponadto torunianie chcieli przełamać złą passę, bowiem od 49 miesięcy nie wygrali meczu wyjazdowego w Ekstralidze. Ostatni raz Apator Toruń wracał do domu z tarczą 4 czerwca 2017 roku właśnie z Grudziądza. Pokonał wówczas gospodarzy w spotkaniu przerwanym z powodu opadów deszczu - 45:33. W końcowym rozrachunku uniknął dzięki temu degradacji po pamiętnych kłopotach ROW-u Rybnik. Od tamtej pory w Grodzie Kopernika nie poznano smaku zwycięstwa na obcym torze.
Niestety wygrana Apatora oznaczała poważne kłopoty GKM-u, który musiał liczyć na przegrane Falubazu Zielona Góra w Gorzowie i we Wrocławiu oraz na własnym torze z Lesznem. Zanim jednak doszło do rywalizacji kibice musieli uzbroić się w cierpliwość i poczekać na trzecie podejście do spotkania, bowiem na przeszkodzie do rozegrania meczu ponownie stanęła pogoda. A decyzje o kolejnym przełożeniu Derbów Pomorza, wyjaśnił sam prezes ekstraligi Wojciech Stępniewski: "Zgodnie z regulaminem, kierujemy się najpierw prognozami pogody. Sprawdzane są one w dwóch niezależnych źródłach: IMGW i yr.no, a więc jednym z Polski, drugim z Norwegii. Prognozy są sporządzane przez fachowców, nie widzimy powodów, dla których - a pojawiły się takie pytania i sugestie - mielibyśmy dodatkowo zatrudniać do pracy lub uzasadniania tych prognoz meteorologów. Każdorazowo Ekstraliga Żużlowa - na podstawie prognoz pogody - może (do 48 godzin przed każdym meczem) nadać takiemu meczowi status meczu zagrożonego, co skutkuje określonymi wytycznymi dot. ubicia i przygotowania nawierzchni, ale wyłącznie na podstawie załączonej do takiej decyzji prognozy, która musi dokumentować realne zagrożenie deszczem. Zdarza się czasami, że taki status jest nadawany, a po kilku czy kilkunastu godzinach jest on "zdejmowany", bo prognozy się zmieniają. W każdym przypadku, niezależnie od statusu meczu, organizator jest zobowiązany do przygotowania toru biorąc pod uwagę aktualne prognozy pogody.
Kiedy prognozy są bardzo niekorzystne i wskazują na mocno i jednoznaczne opady deszczu bez frontów burzowych, to bywa również tak, że - chcąc ograniczyć koszty organizacji meczu dla klubów, niepotrzebne dojazdy zawodników i kibiców, a także telewizji - odwołujemy mecz dzień lub dwa dni przed terminem. Chciałbym jednak podkreślić, że dzieje się tak wtedy, gdy jednoznacznie wskazują na to prognozy, nie przewidują one frontów burzowych, jak to miało miejsce w ostatnich dniach w Polsce. Burze mają to do siebie, że niosą opady deszczu, czasami bardzo silne i gwałtowne, ale też mogą być te opady w zupełnie innym miejscu niż prognozowane, czasami mówiąc prosto - pada w jednym mieście i to gwałtownie, a 30 czy 50 kilometrów dalej, mimo wcześniejszych prognoz, opadów brak, a burzy... nie ma.
Mecz to 15 wyścigów. Mamy punkty bonusowe za dwumecz i bardzo ważną sprawę: trzy drużyny rywalizują obecnie o uniknięcie miejsca ósmego na koniec sezonu i tym samym chcą się utrzymać w Ekstralidze. Który z kibiców, kto z ludzi z klubów i dziennikarzy nie skrytykowałby sytuacji, gdyby w Grudziądzu było po 8. biegu np. 25:23 i sędzia miałby zakończyć mecz? My nie chcemy takich sytuacji. Naszym zdaniem każdy mecz powinien być rozgrywany na bezpiecznym torze, każdy mecz powinien, jeśli to jest możliwe, być rozgrywany w ramach 15 wyścigów.
Czytam też sporo komentarzy w mediach społecznościowych, które wskazują na brak wiedzy dotyczący plandek i odwodnienia. Plandeki - dodajmy certyfikowane przez PZM - będą obowiązkowe od sezonu 2022 na wszystkich obiektach Ekstraligi wraz z odwodnieniem liniowym, co na pewno pomoże organizatorom w przypadku złych prognoz pogody i opadów deszczu. Dziś nie są one wymagane regulaminem licencyjnym, a z tej racji, że koszty zakupienia plandeki sięgają 250 - 350 tys. zł (w zależności od wielkości toru) odstąpiono, mam tu na myśli regulamin licencyjny PZM, od obowiązku ich posiadania w sezonie 2021. Spowodowane było to wyłącznie sytuacja pandemiczną w 2020 roku. Dodam jeszcze, że obecnie jedynym klubem posiadającym certyfikowaną plandekę jest klub z Wrocławia. Aby plandeka dobrze zafunkcjonowała, potrzebne jest odwodnienie liniowe. Takiego nie mają jeszcze ośrodki z Zielonej Góry, Leszna, Częstochowy i Gorzowa. Jego koszty także są znaczne, ale jest to nierozłączny system: plandeka i odwodnienie.
Już pięć lat temu regulamin licencyjny zawierał tego typu wymogi, tzn. plandek i odwodnienia, kluby i samorządy wiedziały o tym z wyprzedzeniem, potem świat stanął w obliczu pandemii i priorytety się zmieniły. Jeśli mogę zrozumieć trudną sytuację samorządów po 2020 roku, to wychodzę teraz naprzeciw nowemu kontraktowi TV i mówię, że od 2022 roku będą w każdym klubie pieniądze na odwodnienie i plandeki".

Ostatecznie w trzecim terminie udało się rozegrać mecz. W drużynie gospodarzy nie było żadnej niespodzianki. W awizowanym składzie znalazł się Nicki Pedersen, nad którym ciągle wisiało widmo zawieszenia przez duńską federację. Ponadto trener Janusz Ślączka zdecydował, że swoją szansę dostanie Krzysztof Kasprzak, a nie Paweł Miesiąc. Z kolei trener Tomasz Bajerski zastosował standardowy manewr, w którym w składzie znalazł się Kamil Marciniec, którego od początku miał zastępować Robert Lambert. Ponadto w składzie znalazł się młody Kacper Makowski, który miał dostać szansę na ligowy debiut, ale była to tylko zasłona, bowiem mimo słabej postawy, doświadczenie Karola Żupińskiego, było znacznie większe i to ten zawodnik ostatecznie został wpisany do programu zawodów.

Spotkanie od początku było bardzo nerwowe i toczyło się na przysłowiowym styku. Dzięki bardzo dobrej dyspozycji Krzysztofa Kasprzaka i Norberta Krakowiaka gospodarze uratowali remis, który co prawda nie zadowalał gospodarzy, ale dawał minimalne nadzieje na utrzymanie. Po remisie w biegu pierwszym i wygranej gospodarzy 4:2 w biegu młodzieżowym w odsłonie dnia doszło do fatalnego wypadku z udziałem Nickiego Pedersena, Jacka Holdera oraz Kennetha Bjerre. Na wyjściu z pierwszego łuku Bjerre zawęził tor jazdy i wjechał w Jacka Holdera, a w to wszystko wmieszał się jeszcze Pedersen, który najbardziej ucierpiał w tym zdarzeniu. Trzykrotny mistrz świata na moment stracił nawet przytomność. Z kolei Australijczyk był bardzo mocno oszołomiony. W jego motocyklu rozpadł się łańcuch i sprzęgło. Siła uderzenia była tak duża, że choć miało ono miejsce w połowie prostej, ogniwka łańcucha leżały przy wjeździe do parku maszyn na drugim łuku. Decyzją lekarza zawodów obaj zawodnicy nie zostali dopuszczeni do dalszych startów. Pedersen z powodu chwilowej utraty świadomości, Jack Holder z racji podejrzenia urazu żeber. Po tym jak zawodnicy ochłonęli, obaj zostali odwiezieni na badania do grudziądzkiego szpitala. Bjerre został wykluczony z powtórki, ale mógł kontynuować jazdę, jednak sportowo już nie istniał w meczu, bo zapisał przy na swoim koncie tylko 1 punkt i bonus.
Nieobecność liderów nie wpłynęła na jakość widowiska, a spotkanie było bardzo wyrównane. Gospodarze przygotowali wymagającą nawierzchnię. W trakcie meczu zawodnicy obu drużyn wielokrotnie mieli problemy z opanowaniem motocykli. Na takiej nawierzchni zupełnie nie radził sobie wspomniany Kenneth Bjerre, a także Chris Holder. Błyszczeli za to Przemysław Pawlicki, świetnie radził sobie Krzysztof Kasprzak, ważne punkty dorzucał Roman Lachbaum, ale również Norbert Krakowiak, który bezpośrednio zastępował Pedersena. Wynik pozostawał remisowy do biegu dziewiątego, kiedy Pawlicki do spółki z Lachbaumem podwójnie pokonali Pawła Przedpełskiego i Karola Żupińskiego. W dwunastej gonitwie miał miejsce kolejny dramat grudziądzan. Przy stanie 35:31 miejscowi w osobach Krzysztofa Kasprzaka i Denisa Zielińskiego prowadzili podwójnie, jednak na ostatnim okrążeniu groźny wypadek zanotował ten ostatni. Na wyjściu z pierwszego łuku podniosło mu przednie koło i uderzył w bandę, a na domiar złego tyłem motocykla uderzył go jadący z tyłu Żupiński. Pierwsza diagnoza postawiona przez lekarza zawodów - niestety, wizualnie można było ją potwierdzić - mówiła o złamaniu kości przedramienia i był to koniec sezonu dla zawodnika.
Przed biegami nominowanymi gospodarze prowadzili czterema punktami i zaliczka ta dawała im pewien komfort. Jednak w gonitwie czternastej kapitalny popis jazdy parą dał Robert Lambert, który niemal przez cztery kółka "holował" Chrisa Holdera i Apator dowiózł do mety drużynowo pięć punktów, doprowadzając do kolejnego remisu w meczu. Wszystko miało się zatem rozstrzygnąć w ostatnim biegu. Grudziądzanie chcieli walczyć o wygraną i przez moment prowadzili podwójnie, by za chwilę wygrywać 4:2. Z przodu jechał Krzysztof Kasprzak, o jedno "oczko" walczył natomiast Przemysław Pawlicki, ale zawodnik GKM-u na trzecim okrążeniu zamiast skupić się na obronie zajmowanej pozycji, próbował po zewnętrznej wyprzedzić Adriana Miedzińskiego i zanotował uślizg. Sędzia w tej sytuacji przerwał wyścig i z powtórki wykluczył wychowanka Unii Leszno. Tym samym grudziądzanie mogli liczyć już tylko na pozostawiający niedosyt remis i właśnie takim rezultatem zakończyło się derbowe starcie. Wszystko za sprawą Krzysztofa Kasprzaka, który swoim występem "wykupił" sobie miejsce w składzie GKM-u na kolejny rok.

Podsumowując. Remis zadowala torunian, bo oprócz jednego punktu meczowego otrzymali także drugi - bonusowy, a taka zdobycz stawia ich w całkiem dobrej sytuacji w kontekście walki o pozostanie w lidze. A GKM? Znacznie skomplikował sobie swoją sytuację, ale ciągle miał szanse na utrzymanie, ale jego los zależał od kolejnych potyczek Falubazu Zielona Góra.

Po spotkaniu kibice obu zespołów drżeli o stan zdrowia poszkodowanych zawodników. Na szczęście obyło się bez poważniejszych urazów u liderów i po kilku dniach rehabilitacji obaj żużlowy mogli wrócić do ścigania. Australijczyk został mocno poturbowany i miał zbite płuco, dlatego młodszy z braci Holderów został w szpitalu na obserwacji i odpuścił starty w spotkaniu brytyjskiej Premiership, by być gotowym na konfrontację Apatora z Motorem Lublin. Z kolei u Nickiego Pedersena również obeszło się bez złamań, ale Duńczyk był także mocno poobijany. Zawodnik narzekał na ból głowy, szyi, brzucha i ramienia, ale postanowił wypisać się ze szpitala i udał się ze swoją partnerką do Hiszpanii, skąd miał wrócić na mecz GKM-u w Lesznie. Niestety u Denisa Zielińskiego potwierdziło się złamanie kości ramiennej z przemieszczeniem oraz dwóch żeber. Zawodnik przeszedł operację w grudziądzkim szpitalu i kontuzją zakończył sezon.

Po spotkaniu powiedzieli:
Tomasz Bajerski
- trener z Torunia - Absolutnie nie czujemy się pewni utrzymania w Ekstralidze, cały czas trzeba jeszcze walczyć, przewaga w tabeli jest niewielka. Po upadku Jacka i Nickiego wiedziałem, że obie drużyny są równo osłabione. W tym meczu potwierdziło się to, co wiem od lat, że jak drużyna traci lidera, to reszta jedzie jakby ponad stan. Nam udało się zdobyć punkt bonusowy plus jeszcze jeden za remis, a niewiele zabrakło, abyśmy wygrali to spotkanie. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy. Co do toru, nie mieliśmy i nie mamy żadnych zastrzeżeń. Był on dobrze przygotowany. Upadki nie miały z tym żadnego związku. Jeżeli chodzi o karambol z początku meczu, to po prostu trzech zawodników spotkało się w jednym miejscu. Zrobiło się ciasno. Trudno mi nawet komentować czy była kogoś wina. Na pewno był to dla mnie najbardziej dramatyczny mecz w mojej karierze trenerskiej. Zawodniczej nie. Pamiętam kiedyś mecz w Grudziądzu, który kończyliśmy w trójkę.

Robert Lambert - Toruń - Wiedzieliśmy, jak bardzo ważny jest ten wyścig czternasty. Mieliśmy pewną rozmowę w parku maszyn. Ten mecz musiał trwać i odpowiednio się zakończyć. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia wszystkim kontuzjowanym zawodnikom. Robert kontrolował i patrzył na wynik spotkania. Później trzeba było odrabiać te straty i udało się je odrobić.

Janusz Ślączka - trener z Grudziądza - Nicki nie czuł się najlepiej. Zdrowie jest najważniejsze. Wynik sportowy jest dla nas ważny, ale to zdrowie jest na pierwszym miejscu
Krzysztof Kasprzak - Grudziądz - Finał w Lesznie pokazał czego brakuje - tylko dopasowania motocykla. Jechałem na silniku Flemminga Graversena, mam też silniki od Ashleya. Dziękuję za pomoc obu tunerom. Każdy z nas ćwiczy, trenuje, biega, jeździ rowerem, pilnuje diety itd. A jeśli trafisz ze sprzętem i na wejściu jesteś pierwszy, to trzymasz gaz i jedziesz do przodu. Cały czas trzeba walczyć, szukać nowości, brać przykład z Bartka Zmarzlika Na pewno dużo pomogły mi starty w Szwecji. Potrzebowałem meczów. Dzisiaj musimy wygrać. Ciężkie miałem wejście w sezon, ale postaram się, aby zakończenie było dobre. Mieliśmy wygrać te zawody ale nie udało się. Dzisiaj jednak popełniłem parę błędów, ale cieszę się z tego remisu, bo chociaż to nam zostało.

Nicki Pedersen - Grudziądz - Brałem udział w niebezpiecznym upadku w ostatnim meczu w lidze polskiej. Po uderzeniu z dużą prędkością w ogrodzenie byłem nieprzytomny. Na początku zacząłem mamrotać, a po kilku minutach mój kolega z zespołu Kenneth Bjerre, który również brał udział w upadku, powiedział, że totalnie "odcięło mi prąd". Pamiętam jedynie moment wypadku zanim uderzyłem głową i całym ciałem w ogrodzenie. Następnie nie pamiętam nic aż do momentu podróży do szpitala, gdzie mnie prześwietlono. Nie ma żadnych złamań, ale towarzyszy mi dużo bólu - szyi, głowy, ramion i brzucha. Mam wewnętrzny skrzep krwi na wątrobie i muszę być świadomy, że będzie towarzyszył mi duży ból. Wypisałem się już ze szpitala, chociaż lekarze zasugerowali, że powinien zostać na obserwacji. Pięć godzin później byłem już na lotnisku w Berlinie, skąd odleciałem do mojej dziewczyny Anny w Hiszpanii. Szukamy tam nowego mieszkania. Myślę, że w kolejny tydzień mini pod znakiem bólu i powrotu do zdrowia. Po takim niebezpiecznym upadku muszę jednak patrzeć pozytywnie na tę sytuację, ponieważ mogło potoczyć się o wiele gorzej.

Piotr Markuszewski - wychowanek z GKM-u, były zawodnik Apatora - Remis jak porażka. Liczyłem, że GKM wygra z Apatorem. Początek zawodów ułożył się bardzo źle. Zespół stracił Nickiego. Być może na to miało wpływ zamieszanie z licencją. To mogło wpłynąć na koncentrację i psychikę samego zawodnika. Najważniejsze, że nie stało mu się nic poważnego. Szkoda Denisa Zielińskiego. Wpadł w koleinę, nie utrzymał motocykla, puścił gaz i go pociągnęło. Szkoda też biegu juniorskiego. GKM mógł wygrać 5:1 a wynik byłby inny. Mecz mógł być spokojnie wygrany, a tak się ułożyło, że mamy remis.Z drugiej strony Kenneth bardzo zawiódł i ciężko powiedzieć o nim coś dobrego. Jak nie ma się stabilnych zawodników to trudno marzyć o czymkolwiek. To największy problem. Możemy być zadowoleni z postawy Romana Lachbauma i Norberta Krakowiaka, bo stanęli na wysokości zadania. Tak samo jak Krzysztof Kasprzak, którego sprzęt w końcu zaczął jechać. Teraz GKM musi pojechać na maksimum możliwości, ale będzie o wiele trudniej niż z Apatorem. Apator ma bardziej wyrównany skład i kosmicznych juniorów.

Jacek Frątczak - były menadżer z Torunia - Tor był wymagający ze względu na ulewy, które panowały w Grudziądzu. Byli jednak tacy zawodnicy, jak Robert Lambert, którzy świetnie radzili sobie na nim. I to jest odpowiedź na ewentualne pytania dotyczące nawierzchni. Co innego, gdyby wszyscy zawodnicy przewracali się na niej, ale tak nie było, dlatego dla mnie nie ma tutaj żadnej dyskusji. Matematycznie GKM ma jeszcze szanse, ale realnie oceniam, że braknie Grudziądzowi tego punku. Szkoda, bo w drużynie narodził się poważny zawodnik w postaci Norberta Krakowiaka. Przede wszystkim trzeba mieć nadzieję, że chłopaki będą zdrowi, bo wypadek był koszmarny. Wygląda na to, że Grudziądz tym meczem pogrzebał sobie szanse na pozostanie w Ekstralidze. Krzysztof Kasprzak, uratował gospodarzom remis w ostatniej gonitwie. Widać, że jeździ na nowych silnikach od Fleminga Graversena. Widać było, że w Lesznie, jak i w Grudziądzu jechał podobnie - szybki dojazd do pierwszego łuku ze startu, natomiast na trasie po jednej regulacji było też w porządku. Wszystko wskazuje na to, że Krzysiek złapał formę i Grudziądz może tylko żałować, że nie wykorzysta tego do końca sezonu.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt