2020-10-05 runda zasadnicza przełożony 2020-10-10 przełożony 2020-10-12
Car Gwarant Kapi Meble Budex Start Gniezno - eWinner Apator Toruń
   
Spotkanie czternastej, ostatniej rundy pierwszej ligi żużlowej, pomiędzy Startem Gniezno a Apatorem Toruń, które kończyło rywalizację ligową nie doszło do skutku w pierwszym terminie. Powodem odwołania meczu były niekorzystne warunki atmosferyczne panujące w Gnieźnie. W dniu zawodów w pierwszej stolicy Polski padało od rana. Choć gospodarze próbowali doprowadzić tor do stanu pozwalającego na rywalizację, to kolejne opady deszczu wykluczyły możliwość rozpoczęcia zmagań i sędzia spotkania Piotr Lis odwołując spotkanie, tak komentował swoją decyzję: "Jestem przekonany, że to jedyna słuszna decyzja. Organizator starał się zrobić, co w jego mocy, by doprowadzić tor do stanu regulaminowego. Taki on był, dopóki nie spadł kolejny deszcz". Arbitrowi rację przyznał Adrian Miedziński: "Szczerze mówiąc, tor nie nadaje się do jazdy. Z tego co wiem, prawie nikt nie chce jechać. Były na nas jakieś naciski, byśmy pojechali próbę toru". W tej sytuacji spotkanie odbyło się tydzień później i było ciekawym pełnym dramaturgii widowiskiem.

Obie ekipy przystąpiły do hitu kolejki w osłabionych składach. W zestawieniu Startu zabrakło Timo Lahtiego, który przeszedł operację dłoni i zakończył już sezon, natomiast Apator pojechał bez Jacka Holdera. Australijczyk odczuwał skutki upadku do jakiego doszło na skutek awarii jego motocykla tydzień wcześniej w meczu Ekstraligi. W związku z czym Tomasz Bajerski zastosował zastępstwo zawodnika, które spełniło swoje zadanie w stu procentach. Żużlowcy zastępujący młodszego z braci Holderów w trzech przypadkach wpadali na metę jako pierwsi (Holder, Miedziński, Musielak), a raz za swoim kolegą z pary (Kułakow).
Mecz nie miał żadnego dla układu tabeli, ale obie ekipy chciały sobie coś udowodnić, bowiem spotykał się wicelider z liderem pierwszoligowych rozgrywek. Nic więc dziwnego, że kibice mogli podziwiać na torze pokaz ambicji i siły obu zespołów. Gnieźnianie robili wszystko, by utrzeć nosa mistrzowi pierwszej ligi. Apator natomiast szukał szansy na zakończenie rozgrywek z przytupem. To sprawiło, że zawodnicy obu zespołów byli absolutnie bezkompromisowi, remisy były rzadkością i biegi wygrywali goście albo gospodarze. Na torze niejednokrotnie iskrzyło, były odważne akcje, upadki i walka na pograniczu faulu. Ale spotkanie bez wątpienia mogło się podobać.

Mecz od początku był wyrównany, choć z czasem przewagę zaczęli osiągać gospodarze. Start trzykrotnie odskakiwał na sześć punktów, ale za każdym razem torunianie odpowiadali podwójnym zwycięstwem, trzymając kontakt z gospodarzami. W drużynie toruńskiej, pod nieobecność Jacka Holdera brylował Tobiasz Musielak, który w sześciu startach zdobył aż czternaście punktów z trzema bonusami. Zawodnik chciał pokazać, że warto postawić na niego w przyszłym sezonie na wyższym poziomie ligowym i swoim występem z całą pewnością dał sporo do myślenia działaczom kompletującym ligowe składy.
Niestety aż dwukrotnie na torze leżał drugi s polskich seniorów - Adrian Miedziński, który dwukrotnie został wykluczony. Jednak w wyścigu dwunastym decyzja arbitra była dość kontrowersyjna, bo wielu obserwatorów oraz sam zawodnik byli przekonani, że Oskar Fajfer celowo zajechał mu tor jazdy, a Miedziński nie był w stanie go ominąć i wjechał na jego tylne koło. Po drugim upadku zawodnik Apatora nie miał już sprawnego motocykla i nie mógł wystąpić w biegach nominowanych. A w pierwszej nominowanej odsłonie emocje sięgnęły zenitu i kibice mogli nacieszyć oko odważnymi szarżami. Szczególnie warta podkreślenia była akcja Frederika Jakobsena, który swoją ofiarnością zdołał wyprzedzić słabo dysponowanego Wiktora Kułakowa i uratować remis biegowy. zwiększając tym samym szanse na wygranie meczu w ostatnim biegu dnia.
Po starcie do ostatniej piętnastej gonitwy Apator prowadził 4:2 i zanosiło się na meczowy remis. Jednak Oskar Fajfer na prostej przeciwległej minął niepokonanego dotąd Tobiasza Musielaka i pomknął po prestiżowe zwycięstwo w spotkaniu 46:44. Należy dodać, że start Fajfera wzbudził kontrowersje po stronie toruńskiej, bo wydawało się, że gnieźnianin ruszył przez zwolnieniem taśmy maszyny startowej. Powtórki telewizyjne pokazały jednak, że zawodnik Startu wstrzelił się idealnie.

Podsumowując. Mecz w Gnieźnie był pojedynkiem godnym starcia dwóch najlepszych drużyn pierwszej ligi. Zwycięzcę poznaliśmy po ciekawej i ambitnej wymianie ciosów dopiero w ostatniej odsłonie dnia, gdy dwoma punktami wygrali gospodarze. Apator żegnał się z zapleczem Ekstraligi porażką, ale w przekroju całego sezonu był zdecydowanym dominatorem pierwszoligowch rozgrywek i zasłużenie wracał na wyższy szczebel rozgrywek. W ostatnim meczu sezonu, najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Oskar Fajfer, który do dorobku drużyny dopisał 11 punktów. Wśród torunian najlepszym zawodnikiem był Tobiasz Musielak, zdobywca 14 punktów i trzech bonusów.

Po meczu żużlowcy Apatora odebrali puchar za wygranie pierwszej ligi. Trzeba jednak przyznać, że od początku był zdecydowanym faworytem i wykonał to czego od niego oczekiwano. Anioły okazały się najlepszymi riderami w sezonie, choć przytrafiły mu się trzy porażki. Najlepszym zawodnikiem zdecydowanie był Jack Holder, który z Wiktorem Kułakowem i swoim bratem Chrisem tworzył najlepszą ligową parę.

Po meczu powiedzieli:
Adrian Miedziński
- Toruń - Kto oglądał, to widział, jak te zawody wyglądały. Gospodarze jechali na pograniczu fauli, a decyzje sędziego też były bardzo dziwne. Ostatnie zawody moim zdaniem powinny być dla przyjemności, a Start chciał nam udowodnić chyba coś. Ja tutaj chciałem fajnie się pościgać, a nie zajeżdżać z premedytacją. W pierwszym swoim biegu ja popełniłem błąd, a później Oskar Fajfer ścina z premedytacją motocykl w moja stronę. Tutaj powinna być żółta kartka. Odechciało mi się już tego sezonu i generalnie 1. Ligi. Nie podoba mi się jazda niektórych zawodników, bo wielu nie szanuje siebie i innych. Tak nie powinien żużel wyglądać. Cieszę się, że kończymy sezon, bo muszę też popracować nad sobą, nad moim podejściem, bo myślałem, że już w Częstochowie mentalnie poprawiłem wiele, ale w Toruniu na pewno to nie wyglądało dobrze.

Tobiasz Musielak - Toruń - Przede mną rozmowy z władzami klubu. Mam nadzieję, że się dogadamy. Bardzo chciałbym zostać w Toruniu. Od pierwszego momentu wejścia do klubu wiedziałem, że to bardzo profesjonalne środowisko. Czuję się tutaj świetnie.

Igor Kopeć-Sobczyński - Toruń - wypowiedź na profilu społecznościowym - Meczem w Gnieźnie zakończyłem sezon. To był wcale niełatwy acz bardzo dobry sezon dla zespołu. Właścicielom Klubu Pani Ilonie i Panu Przemkowi Termińskim oraz Trenerowi Tomkowi Bajerskiemu, Panu Adamowi Krużyńskiemu, Pani Joannie Sikorskiej, trenerowi Radosławowi Smykowi oraz wszystkim pracownikom Klubu, kolegom z drużyny, moim wszystkim Sponsorom, mechanikom Tomkowi i Dawidowi chciałem serdecznie podziękować za zaufanie, radości i smutki, wzloty i upadki jakie wspólnie dzieliliśmy. Jednocześnie życzę Klubowi powodzenia i osiągnięcia jak najlepszego wyniku sportowego. Trzymam kciuki za sezon Apatora w 2021. W moim sercu na zawsze Apator. Podziękowania kieruję również do kibiców, którzy w trudnym czasie nie odwrócili się od Apatora, a tym którzy szczególnie wspierali mnie w trudnych chwilach chce powiedzieć, że zawsze jesteście w moim sercu.

Sławomir Kryjom - były menadżer Apatora - Uważam, że Oskar Fajfer zmienił swój tor jazdy i spowodował upadek Adriana Miedzińskiego. Wcześniej jeszcze Oskar spoglądał na niego. Tak się na żużlu nie jeździ.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt