Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menadżer z Torunia - Początek był dobry. Zaimponował zwłaszcza
Miedziński w swoim pierwszym starcie, kiedy pokonał Bartosza Zmarzlika. W
kolejnym wyścigu też jechał dobrze i ukończył go na drugiej pozycji. Później
zupełnie nieoczekiwanie coś zacięło. Adriana w pewnym momencie spotkał wielki
pech. Musiał zmienić motocykl, na którym bardzo dobrze punktował, bo złamała się
w nim środkowa część ramy. Na tym drugim jego jazda nie wyglądała już tak samo.
Było to widać gołym okiem. Wszystko się posypało.
Mecz rozegrałem taktycznie bo taki miałem plan. W ósmym biegu miał jechać
przeciwko Zmarzlikowi. Zawodnik Stali jechał w nim z pierwszego pola. Gdyby stał
na drugim lub trzecim, to być może zdecydowałbym się na zmianę. A tak to nie
wiem, czy ta rezerwa coś by nam dała. Wolałem ją przetrzymać na później. Był
pomysł, żeby pojechał w wyścigu dwunastym za Holdera lub w trzynastym za
Przedpełskiego. Kiedy jednak wynik posypał się w biegu dziesiątym i jedenastym,
to uznaliśmy, że to nie ma sensu. Zależało mi zwłaszcza na tym, żeby jak
najwięcej pojeździł Paweł. Nie chciałem mu w tej sytuacji zabierać biegu.
Jest gdzieś problem u Daniela Kaczmarka. Popełnia bardzo wiele błędów. Więcej
oczekiwaliśmy nie tylko my, ale i sam zawodnik. A tak w ogóle to widać, że nasza
młodzież czuje się zdecydowanie pewniej na Motoarenie niż na wyjazdach. Nie
powinno być takiej różnicy, bo Daniel i Igor zdążyli zebrać już sporo
doświadczeń na innych torach. Na tle gorzowian, którzy w lidze są debiutantami,
obaj powinni radzić sobie lepiej.
Robert Kościecha - trener z Torunia - Gratulacje dla Gorzowa. Przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że to jest bardzo trudny teren i będzie ciężko tutaj wygrać. Do połowy zawodów walczyliśmy jak mogliśmy. Po dziesiątym biegu zaczęły się większe problemy. Gospodarze bardzo dobrze startowali, a my popełnialiśmy trochę błędów, przez to przegraliśmy spotkanie dosyć wysoko. Widać było, że gorzowianie znają ten tor. Gdy my nie wiedzieliśmy, co się dzieje, to oni wiedzieli w którą stronę iść i zasłużenie wygrali mecz. Maturę z matematyki zdałem i nie miałem z nią problemów, ale nawet nie liczyłem, czy matematycznie mamy szansę na play-off. Będziemy oczywiście robić wszystko, żeby wejść do tej czwórki, ale trzeba patrzeć realnie. Szans już wielkich nie ma. Będziemy jednak walczyć o to, żeby bezpiecznie zając piąte lub szóste miejsce. Jestem zadowolony z każdego meczu. Do każdego podchodzę tak, żeby go wygrać. Proszę zobaczyć, jakie problemy w zeszłym roku miała Unia Leszno czy dwa lata temu Stal Gorzów, która rok po zdobyciu mistrza ledwo się utrzymała. Taki jest sport i żużel. Walczymy jednak o swoje. Ciężko pracujemy na lepsze wyniki w przyszłości.
Greg Hancock - Toruń - w Grand Prix pojechałem dobre zawody. Ostatnie kilka miesięcy było dla mnie trudne, bo próbowałem dojść do dobrej dyspozycji. Powoli zaczynam osiągać coraz lepsze rezultaty, jednak ostatnie miesiące były dla mnie dosyć ciężkie. Wychodzę jednak na prostą. Z Bartoszem Zmarzlikiem po jedenastym biegu mieliśmy małe spięcie, ale wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Między nami jest wszystko w porządku.
Sławomir Kryjom - były menadżer z Torunia -
Niezłe zawody pojechał Paweł Przedpełski, który zabrał do Gorzowa dwa silniki -
jeden od Johnsa, drugi od Graversena. Ten od Johnsa był z ubiegłego roku.
Jednostka napędowa Graversena była natomiast całkiem nowa. Paweł postawił na
sprzęt Flemminga i nie zawiódł się. Silnik Graversena testował na jednym
treningu, więc można mówić, że w Gorzowie podjął ryzyko, które się jednak
opłaciło. Od razu zadzwonili do niego z ligi szwedzkiej z zaproszeniem na
wtorkowy mecz. To mu pomoże odzyskać rytm. Wydaje mi się też, że menedżer Jacek
Gajewski mógłby zaryzykować i ustawić Przedpełskiego, jako prowadzącego parę w
najbliższym meczu ligowym z Falubazem. Może tak się stanie. W końcu Gajewski już
raz pomógł zawodnikowi ustawiając go w Gorzowie w parze z Hancockiem
W Toruniu ostatnio jadą nieco słabiej juniorzy. W przypadku Daniela Kaczmarka
takim planem minimum powinno być zdobywanie pięciu, sześciu punktów w meczu.
Jeśli będzie punktować we wszystkich swoich biegach, to to torunianie będą mogli
być z niego w miarę zadowoleni.
Stanisław Chomski - trener z Gorzowa - Dziękuję kolegom z Torunia za dobre ściganie. Pokazali wysokiej klasy żużel. To, że przegrali wysoko nie odzwierciedla tego, co działo się na torze. Wyścigi były pasjonujące. Myślę, że to była dobra promocja żużla, wynik schodzi na drugi plan. Bardzo obawiałem się tego meczu. Nie bez powodu mówiłem na konferencji, że zespół toruński idzie w górę. Dwa ostatnie wygrane spotkania dały im pozytywnego kopa. Wyniki, które uzyskiwali Hancock i Holder w ostatnim czasie mogły napawać kibiców oraz sztab szkoleniowy optymizmem. U nas Przemysław Pawlicki jako jedyny uczestniczył w treningach i być może najbardziej skorzystał. Być może jego rady i słowa na odprawie, pozwoliły wyciągnąć wnioski i pozostali mogli się lepiej spasować z tym torem niż na derbach. My cały czas uczymy się tego toru. To jest grubej granulacji nawierzchnia. Nie można pogodzić widowiska z wynikiem, ale myślę, że jakoś przez to przebrnęliśmy. Cieszę się z równego zespołu. Gratuluję moim młodzieżowcom, bo nawet jak przegrywali to po walce. Nie brakowało im agresji w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie będę chwalił kapitana i innych, bo oni swoją robotę zrobili. Przede wszystkim para Pawlicki-Vaculik podobnie jak w Toruniu dała sygnał do powiększania przewagi. Do połowy meczu nikt nie osiągnął wyraźnej przewagi. Później lepiej odczytaliśmy tor, znaleźliśmy lepsze ustawienia i z tego się cieszę. Kto się pomyli ten przegrywa.
Bartosz Zmarzlik - Gorzów - Wciąż szukam, bo chciałbym znaleźć te ustawienia, żebym czuł się jak w zeszłym sezonie. Dalej mi mój sprzęt na to nie pozwala. Jestem na etapie poszukiwań. Jak na razie nie ma tragedii, ale każdy chce być jak najszybszy. Ja wiem czego chcę, ale jeszcze tego nie znalazłem. Sprzęt z zeszłego roku kompletnie mi nie pasuje. Jeżdżę na nowych jednostkach. Nie jest źle, ale musi być lepiej. Mój najlepszy silnik na gorzowski tor zatarł mi się na próbie toru. Jechałem na silniku, z którego nigdy tutaj nie korzystałem. W zeszłym tygodniu został on przerobiony i nawet nie miałem okazji spróbowania go na naszym torze. W sumie nie spisał się on najgorzej. Możemy być zadowoleni. Wygraliśmy kolejny mecz i oby ta passa trwała jak najdłużej. Wygrane nas napędzają i będziemy robić wszystko, aby kontynuować naszą serię zwycięstw. Trzeba podziękować trenerowi Stanisławowi Chomskiemu i toromistrzowi Jarosławowi Gale, ponieważ świetnie przygotowali tor, jak na taką wysoką temperaturę i porę dnia. Dzięki nim było sporo mijania.
Przemysław Pawlicki - Gorzów - Dziękuję torunianom za dobry mecz. Niewiele zabrakło do płatnego kompletu. To był dobry występ w moim wykonaniu. Przede wszystkim cała drużyna pojechała bardzo dobrze. Mieliśmy na samym początku sezonu problemy z dopasowaniem się do toru. Teraz widać, że z meczu na mecz nasza praca popłaca, jest bardzo ważne i z tego się cieszymy. Ostatnio trenowaliśmy w bardzo gorących warunkach, przez co tor na treningach był podobny do tego na jakim rywalizowaliśmy.
Niels Kristian Iversen - Gorzów - Nie byłem zadowolony z ostatnich kilku tygodni. Krok po kroku musimy zobaczyć, co było źle wcześniej i nie robić tego ponownie. Nie mogę powiedzieć dokładnie, ale wpływało to na moje wyniki i to frustrujące, gdy nic nie idzie, jak trzeba. Teraz było dobrze, a jestem pewien, że może być jeszcze lepiej, jeśli tylko nauczę się ustawiać tak inne silniki. W Gorzowie odjechałem dobre spotkanie i oby tak dalej. Prędkość była naprawdę dobra. Jechałem na zupełnie innym sprzęcie niż wcześniej w tym sezonie. Jestem naprawdę szczęśliwy z tego powodu. To był pierwszy raz, kiedy używałem tego silnika na torze - zdradził tajemnicę dobrego występu Duńczyk.
Martin Vaculik - Gorzów - Było dużo ścigania, dobrych biegów. Fajnie, że ten tor pozwala na takie mecze. Bardzo się z tego cieszymy. W pierwszym i drugim wyścigu miałem kłopot z motorem. Później go zmieniłem na drugi. Z tym pierwszym trzeba już chyba jechać do serwisu.