Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menadżer z Torunia - Pozostał lekki niedosyt. Nie było jednak
zbyt wielu osób, które stawiały na naszą wygraną taką różnicą punktów. Jeśli
ktoś w nas wierzył, to obstawiał zwycięstwo na poziomie czterech, maksymalnie
sześciu "oczek". Wydaje mi się, że pojechaliśmy bardzo dobry mecz. Zabrakło
ostatniego biegu. Przegrana 4:2 lub remis sprawiłyby, że do Zielonej Góry
jechalibyśmy w znacznie lepszych nastrojach. Niezależnie od wyniku musimy się
skoncentrować, bo czasami wystarcza osiem lub sześć punktów, a bywa i tak, że 14
lub 16 punktów to za mało. Wszystko jest kwestią otwartą. Ten wynik można z całą
pewnością obronić. Jestem przekonany, że możemy pokonać barierę 40 "oczek" w
Zielonej Górze. Szczególnych przygotowań jednak nie planujemy, bo trudno będzie
zorganizować coś szczególnego. Czeka nas weekend z Grand Prix, a wiadomo, że to
komplikuje wiele spraw. Poza tym, do spotkań na własnym torze łatwiej się
przygotować, bo trenujemy na obiekcie, gdzie będzie odbywać się później
rywalizacja. Trudno przewidzieć, co będzie na obcym torze i jakie zastaniemy tam
warunki. Podejdziemy do wszystkiego raczej z marszu. Treningi będą, ale bez
udziału Hancocka czy Holdera, których eliminuje wspomniane Grand Prix. Co
więcej, Greg i Martin mają ligę szwedzką. Zgromadzenie wszystkich zawodników nie
jest możliwe, a poza tym przed meczem wyjazdowym nie ma to większego sensu.
Robert Kościecha - trener z Torunia - Przed zawodami chciałem przynajmniej takiego wyniku. Udało się zwyciężyć dziesięcioma punktami, jest to dużo i mało. Cieszę się z tego, że zespół wytrzymał presję. Było dużo kibiców i każdy wiedział o co chodzi. Nasz junior Igor Kopeć-Sobczyński w dwóch biegach prowadził z Alexem Zgardzińskim, ale dał się objechać. Widać, że jeszcze presja jest dla niego za duża i nie wytrzymał tego. Jestem zadowolony z tego, że reszta pojechała naprawdę dobrze. Szkoda trochę punktów Grega Hancocka zgubionych na starcie, gdzie wpadł mu kamyczek do gaźnika i zapchał dyszę. Później jechał kapitalnie. Cóż, jedziemy do Zielonej Góry walczyć o utrzymanie przewagi i wejście do finału. Będziemy robić wszystko, żeby w sportowej rywalizacji przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Greg Hancock - Toruń - Oczywiście, że to był bardzo ciężki mecz. W ostatecznym rozrachunku wyszło przyzwoicie dla naszej drużyny. Myślę, że to dla nas bardzo ważne zwycięstwo i dobrze mieć zaliczkę, ale nie możemy zlekceważyć meczu wyjazdowego. Przed nami bardzo ciężka praca. To będzie trudne spotkanie, ale takie są play-offy. Nie będzie już łatwo. Staram się do tego podchodzić spokojnie, lecz w tym sporcie nie jest to takie proste.
Martin Vaculik - Toruń - Wydaje mi się, że jest ok. Jeżeli wszystko pójdzie
dobrze w Zielonej Górze, to jest duża szansa abyśmy pojechali w finale. Lubię
ten tor, wydaje mi się, że zawsze jest normalnie przygotowany. W ostatnim biegu
prawie mi eksplodowała głowa i całe ciało po tym wyścigu. To ja takie szczęście
mam, że prowadzę w biegu lub jestem o motocykl z przodu po starcie i mi go
przerwą. Niestety, faktycznie mieliśmy do czynienia z upadkiem, co jest niedobrą
sprawą. Później nie znalazłem dobrego miejsca do startu, popsułem na pierwszym
łuku i tak to jest.
Bardzo się cieszę, że udało mi się wywalczyć awans do Grand Prix. To było moje
marzenie od dziecka i teraz się ono spełniło. Jestem obecnie o wiele bardziej
doświadczonym zawodnikiem niż w 2013 roku. Myślę, że teraz to podejście do Grand
Prix będzie zupełnie inne. Nie mogę się doczekać tego sezonu.
Paweł Przedpełski - Toruń - Myślę, że większość z nas wzięłaby taki wynik w ciemno. Fakt, że po czternastym biegu mieliśmy wyższą przewagę, ale i tak jedziemy na rewanż z dziesięciopunktową zaliczką, więc nie jest źle. Ten mecz w moim wykonaniu pokazał, że żużel jest naprawdę dziwnym i ciężkim sportem. Po dwóch pierwszych biegach zmieniłem motocykl i dojechałem na ostatniej pozycji. Potem jednak na tym samym sprzęcie zdobyłem dwa punkty z bonusem, ale na ostatni wyścig przesiadłem się na ten pierwszy motor i też było dwa z bonusem. Po meczu ciężko powiedzieć, na którym jechało mi się lepiej. Dużo sprawdzaliśmy przed biegami. Jeden start, jeden motor, drugi na kolejnym i gdy podjeżdżałem pod taśmę, miałem zaledwie 30 sekund.Na rewanż jedziemy jednak powalczyć o finał. Ja w rundzie zasadniczej w Zielonej Górze jechałem po upadku w King's Lynn i ten mecz nie był dla mnie zbyt udany. Teraz będę już zdrowy i liczę, że będzie w porządku.
Adrian Miedziński - Toruń - W Toruniu ciężko jest robić komplety jadąc w parze z Chrisem Holderem, który przecież jest tu praktycznie niepokonany. Ktoś musi dojechać drugi lub trzeci. Rywale też nie przyjechali na "komarkach", tylko na najszybszych motocyklach. Tor był ostatnio dla mnie bolączką. Wiem, że mi odrobinę brakowało, ale na tym etapie sezonu trudno było podjąć ryzyko z drastycznymi zmianami w sprzęcie. Wliczając bonusy zdobyłem siedem punktów w czterech startach i nie jest to słaby wynik. Na tej nawierzchni, podobnie jak na innych, kluczem do sukcesu jest dobre przygotowanie i jak najszybsze znalezienie ustawień. U mnie na szczęście w tej kwestii jest coraz lepiej. Miałem okres, gdzie się pogubiłem, ale teraz wszystko zmierza w lepszym kierunku. Na pewno mogło być lepiej, ale na tym etapie każdy może wygrać i przegrać z każdym. W półfinale nie ma słabych rywali. Dla mnie tak naprawdę liczy się drużyna. Najważniejsze żeby każdy dorzucił swoje punkty i żeby zbudować jak największą zaliczkę przed rewanżem. Mogła być większa, ale ten wynik bralibyśmy w ciemno przed meczem. Trochę punktów nam pouciekało - defekt Grega Hancocka, czy nieporozumienie w ostatnim biegu. Z drugiej jednak strony Patryk Dudek wjechał w taśmę. To pokazuje, że nie ma sensu rozkładać meczu na czynniki pierwsze. Wiadomo przecież, że Falubaz jest bardzo silny i nie ma słabych punktów. Koncentrujemy się teraz na tym, aby zdobyć w Zielonej Górze 41 punktów, co zapewni nam awans. Życie zweryfikuje, jak się to potoczy.
Marek Cieślak - trener z Zielonej Góry - Wiedzieliśmy, że jedziemy tutaj na bardzo trudny teren. Mieliśmy wiele problemów z drużyną. Patryk Dudek jak to się mówi, odchorowywał ten sukces w postaci awansu do przyszłorocznego Grand Prix, bo na pewno cały sezon na to pracował. W tym meczu widzieliśmy Patryka, z którego zeszło powietrze. Takie są niestety koszta tych osiągnięć. Myślę, że w Zielonej Górze pojedzie normalnie i będzie liderem naszej ekipy. Wiadomo, że Karpow też jeździł bez głowy. Wygrał jeden start z Hancockiem i zamiast go zamknąć na krawężnik to pojechał prosto. W tym biegu powinniśmy zwyciężyć w stosunku 5:1. Cóż, jak to się mówi, wróciliśmy do gry po ostatnim wyścigu. Uratował to Jason Doyle, który miał najlepszy moment startowy i założył Martina Vaculika na pierwszym polu. Dziesięć punktów odrobić jest to dużo i nie jest dużo bo to są dwa i pół biegu i można to odrobić. Oczywiście mając takiego przeciwnika jak mój przyjaciel Greg Hancock, nie będzie tak łatwo, jak również Chris Holder, czy Martin Vaculik. Są to zawodnicy, którzy potrafią wszystko. Gratuluję drużynie z Torunia wyniku a sam jestem zadowolony, że przy naszych takich perypetiach zrobiliśmy czterdzieści punktów. Myślę, że druga część play of będzie bardzo interesująca i palca bym nie dał na to kto tak naprawdę awansuje tym bardziej, że nie potrzebujemy dwunastu punktów, nam wystarczy wygrać dziesięcioma.
Jason Doyle - Zielona Góra - To był dobry, mecz po pierwsze to było trudne spotkanie, ciężko wraca się do Torunia. W ostatnim meczu tutaj, na początku sezonu nie pojechałem za dobrze, zdobyłem sześć punktów. Wiedziałem, że będzie ciężko, są tutaj zawodnicy z pierwszej piątki z Speedway Grand Prix, mają też wielkie rezerwy. Tak jak Marek Cieślak powiedział, Patryk Dudek miał wczoraj dobry występ w Vetlandzie i czasem jest ciężko wrócić po takich zawodach na mecz ligowy i zdobywać punkty. Moim zdaniem, ten mecz był najtrudniejszym meczem w tym sezonie.
Jarosław Hampel - Zielona Góra - Czuję się już całkiem nieźle, byłoby bardzo
miło jakbym jeździł jeszcze lepiej, szczególnie w niedzielnym meczu. Nie udało
mi się to, nie nawiązałem walki. To były dla mnie ciężkie zawody, chociażby ze
względu na klasę rywala. Po drugie, tor w Toruniu jest bardzo techniczny i w tym
momencie, kiedy ja zaczynam sezon, to były okoliczności, które nie sprzyjały,
aby myśleć o dobrym wyniku. Starałem się, ale okazuje się, że nie jestem jeszcze
w tak dobrej formie, żeby nawiązać walkę, przynajmniej na Motoarenie.
Można powiedzieć, że drużyna z Torunia wygrywała większość startów. Nawet w tych
biegach, gdzie Jason Doyle czy Piotr Protasiewicz jechali dobrze, to musieli się
szarpać o każdy centymetr na torze, a starty lepsze mieli gospodarze.
Przegraliśmy dziesięcioma punktami, a to jest sporo i zdajemy sobie z tego
sprawę, że rewanż to nie będą łatwe zawody. Nie ma takich, a w play-offach tym
bardziej. Nie mniej jednak, nie będziemy się specjalnie nad tym zastanawiać,
tylko od początku spotkania w Zielonej Górze postaramy się zaatakować.
Piotr Protasiewicz - Zielona Góra - Jest trudna sytuacja, bo po cichu myślałem,
że te 43 punkty uda nam się wyskrobać. Z przebiegu meczu i tym, co było po
wyścigu czternastym, i tak nie ma tragedii. Mogło być trochę gorzej. Wynik jest
wciąż sprawą otwartą i przytrzymuje to co powiedziałem przed meczem. Szanse
oceniam na 50 na 50. Jestem jednak przekonany, że pojedziemy na swoim torze
troszkę lepiej. To jest sport. Chłopaki mieli trochę gorszy dzień. Zabrakło
punktów Patryka, ale po sobotnim sukcesie można było się spodziewać, że zejdzie
niego ciśnienie. Nikt go tutaj nie będzie rozliczał. Jesteśmy rodziną sportową,
taką żużlową. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Cały sezon jeździmy bardzo
dobrze
Sport nauczył mnie pokory i realnie podchodziłem do tego meczu. Trzeba zachować
spokój, skupić się na meczu rewanżowym. Na pewno margines błędu mocno się
zawęził. Mam nadzieję, że po raz kolejny kibice pomogą nam w zwycięstwie.
Krystian Pieszczek - Zielona Góra - Przyjechaliśmy do Torunia, by wygrać i to było w naszym zasięgu. Bezsensownie gubiliśmy punkty, jeden za drugim. Trudno, stało się. Głównie przegrywaliśmy straty, co było bardzo widoczne. Właśnie tego elementu brakowało. W mojej ocenie u mnie było wszystko w porządku ze sprzętem. Nie trafiłem w jednym biegu, gdzie przywiozłem zero. Potem było już lepiej, miałem odpowiednie ustawienia. W rewanżu będziemy musieli odrobić straty na naszym torze, ale nie będzie to łatwe. Jest słabo, rewanżowe spotkanie w Zielonej Górze będzie bardzo wyrównane. Będziemy musieli stanąć na głowie.
Patryk Dudek - Zielona Góra - Do każdych zawodów jestem przygotowany w 100
procentach. Jechałem na tym samym silniku, co w Vetlandzie. Na pewno wjechanie w
taśmę zaburzyło moje przełożenia w dalszej fazie zawodów w Toruniu. Zawsze
byliśmy źle przełożeni. To był wypadek przy pracy. Szkoda, że w tak ważnym
momencie. Nie jestem robotem, nie mam na plecach wypisane "15 punktów na mecz".
Mamy do odrobienia 10 punktów, jesteśmy w stanie to zrobić. Z dużym optymizmem
patrzę na niedzielny mecz. We wtorek i środę udało się bardzo dobrze pojechać w
Szwecji, punkty były wywalczone na trasie. Sprzęt na pewno nieźle się spisuje.
Nie ma się czym zamartwiać. Udało nam się już wygrać z torunianami w fazie
zasadniczej różnicą 16 oczek. Jesteśmy w stanie wykonać to ponownie. Trzeba
jednak pamiętać, że na pewno nie będzie łatwo. Jeśli będziemy wysoko prowadzić,
to po sześć razy pojadą Hancock, Vaculik i Chris, a oni są teraz w dobrej
formie. Do tego nieobliczalny Miedziński, dobrze radzący sobie na naszym torze
Gomólski i Przedpełski. To będą na pewno ciekawe zawody.
Źródło:
sportowefakty.pl
nowosci.com.pl
zuzelend.com
espeedway.pl
nicesport.pl