2016-06-26 Runda zasadnicza
KS Get Well Toruń - Fogo Unia Leszno
 
Mianem hitu kolejki okrzyknięto mecz na MotoArenie, gdzie Anioły z Torunia podejmowały Byki z Leszna. Torunianie z dorobkiem 11 punktów zajmowali trzecią pozycję w ligowej tabeli i byli blisko, by zapewnić sobie udział w play-offach. Z kolei lesznianie zdobyli w pierwszej rundzie rozgrywek tylko 5 punktów i wygrali tylko dwa ligowe spotkania, co na mistrzów Polski było przeciętnym rezultatem. Pierwszy mecz tych drużyn zakończył się wygraną Fogo Unii 50:40, ale oba zespoły zapowiadały walkę o pełną pulę meczową czyli o zwycięstwo i punkt bonusowy.

Toruńskich kibiców optymizmem mogły napawać spotkania ich ulubieńców na Motoarenie. Ze sporym sportowym kacem, wyjeżdżały z grodu Kopernika chociażby drużyny ROW-u Rybnik oraz Betardu Sparty Wrocław. Znakomicie przed własną publicznością spisywał się przede wszystkim duet Greg Hancock - Chris Holder. Niestety nieco gorzej Anioły prezentowały się na obcych terenach, czego dowodem był ostatni mecz w Zielonej Górze, gdzie mimo sporej zaliczki z Torunia, zespół z Aniołów nie był w stanie obronić punktu bonusowego.
Dlatego jeśli ekipa prowadzona przez Jacka Gajewskiego zakładając zwycięstwo za trzy punkty na ekipie Adama Skórnickiego, musiała pojechać tak jak w dwóch ostatnich meczach, a do tego potrzebna była dobra jazda juniorów, a zwłaszcza Pawła Przedpełskiego, który w Winnym Grodzie jechał poobijany po upadku w zawodach IMŚJ. W jednym wywiadów zapewniał jednak, że czuje się w pełni sprawny, ale kibiców martwiła postawa drugiego młodzieżowca, który nie był w stanie być wsparciem dla Przedpełskiego.
Z kolei w drużynie z Leszna wszystko wyglądało znakomicie w żużlowym programie. W miejsce Tobiasza Musielaka, menedżer Adam Skórnicki zdecydował się wstawić Petera Kildemanda, który od początku sezonu poszukiwał optymalnej formy. "Skóra" liczył, że Duńczyk wespół z powracającym po kontuzji Emilem Sajfutdinowem pojadą na dobrym poziomie i Byki z twierdzy Aniołów wywiozą trzy punkty czym po przeciętnym wejściu w sezon, znacznie poprawiłby swoją sytuację w tabeli i wlałyby nadzieję na play-off w serca leszczyńskich kibiców.
Unia miał jednak w swoim składzie podobnie jak toruńczycy dziury na pozycjach juniorskich. Dlatego Bartosz Smektała oraz Dominik Kubera mieli za zadanie przede wszystkim zdobyć punkty w biegach z drugim toruńskim juniorem, a każdy punkt zdobyty na jakimkolwiek innym zawodniku Get Well Toruń, miał być dodatkowym handicapem dla całej drużyny.

Do ostatniego pojedynku pomiędzy obiema drużynami na Motoarenie doszło 6 września 2015 roku. W pierwszym półfinale Ekstraligi, drużyna z Torunia pokonała lesznian 49:41, a najlepszym zawodnikiem miejscowych był Paweł Przedpełski, który zdobył jedenaście punktów i bonus. W zespole z Wielkopolski liderem był Rosjanin Emil Sajfutdinow, który zakończył zawody z dorobkiem piętnastu "oczek".
Początek spotkania obu drużyn był bardzo wyrównany. Zawodnicy walczyli o jak najwyższe noty i zaprezentowali wyrównany poziom. Przewaga punktów od początku była po stronie torunian, ale Leszno zbliżało się z biegu na bieg. Nie udało im się jednak pokonać gospodarzy, pomimo że pokazali dobre przygotowanie. Już w inauguracyjnej gonitwie Martin Vaculik na dystansie wyprzedził Piotra Pawlickiego, a w kolejnym ciekawy bój o jeden punkt stoczyli najmłodsi w stawce: Norbert Krakowiak oraz Dominik Kubera. Mecz był wyrównany, ale to gospodarze utrzymywali przewagę i powoli ją budowali. Przede wszystkim mieli zdecydowanych liderów, w postaci wspomnianego już Vaculika, a także Grega Hancocka i Chrisa Holdera. Nawet gdy Słowak w gonitwie dziewiątej nie poradził sobie z silną parą gości, Grzegorz Zengota - Emil Sajfutdinow, to chwilę później Holder wespół z Adrianem Miedzińskim odrobił straty.
Tego, co było atutem miejscowych, brakowało z kolei drużynie Fogo Unii. Po niemrawym początku, w trzeciej serii obudził się Sajfutdinow, ale za to osłabł Peter Kildemand, a jeden słabszy bieg trafił się też Zengocie. Wśród Byków punktowała cała piątka seniorów, ale to trójka liderów wsparta solidnym juniorem po stronie Get Well była kluczem do sukcesu. To i znajomość własnego toru zapewniło Aniołom sześciopunktowe prowadzenie po jedenastu biegach.
Pojedynek trzymał w napięciu, a w grę cały czas wchodziło nie tylko zwycięstwo, ale i punkt bonusowy. Lesznianie po meczu u siebie mieli dziesięciopunktową zaliczkę i powoli ją tracili. Wszystko przez to, że na placu boju tak naprawdę został tylko Sajfutdinow. Zawodzić zaczął też Pawlicki, a gdy w biegu trzynastym zanosiło się na podwójne zwycięstwo pary gospodarzy nad Zengotą i Pedersenem doszło do niecodziennej sytuacji, gdzie główną rolę odegrał sędzia. Przy prowadzeniu Vaculika na wejściu w pierwszy łuk drugiego okrążenia Adrian Miedziński miał problemy z utrzymaniem motocykla i był bliski upadku. "Miedziak" przeszkodził tym samym w jeździe Grzegorzowi Zengocie, który również miał problemy z opanowaniem swojej maszyny, na szczęście nie doszło do zderzenia zawodników, ale po gestykulacji "Zengiego" sędzia przerwał bieg i postanowił wykluczyć "Miedziaka" z powtórki biegu, co nie spodobało się większości obecnych na stadionie, bowiem w podobnych sytuacjach sędzia zazwyczaj nie przerywał biegu, a wykluczenie zawodnika miało miejsce w trakcie biegu lub po jego zakończeniu. W powtórce biegu trzynastego pecha miał Vaculik, który zaliczył defekt i Lesznianie wygrali 5:0 i zmniejszyli swoje straty do pięciu oczek i drużyna Get Well zamiast zapewnić sobie końcowy triumf z bonusem musiała walczyć o wygraną. Jednak toruńscy liderzy pomimo niesprzyjających okoliczności nie poddali się i utrzymali przewagę w biegach nominowanych

Podsumowując. Pomimo przegranego spotkania, Unia z Leszna z pomocą sędziego dopisała do swojego konta punkt bonusowy, a spotkanie obu drużyn, trzymało w napięciu do samego końca. Drużyna "Byków", startowała wzmocniona powracającym po kontuzji Emilem Sajfutdinowem, który zaliczył doskonały występ zdobywając 11 pkt. Piotr Pawlicki i Grzegorz Zengota byli tuż za nim w zdobyczach punktowych, ale Peter Kildemand nie zaskoczył fanów z Leszna z kiepską jazdą, bowiem przegrywał nawet z juniorami, a zapewne stać go znacznie więcej.
W drużynie z Torunia najwyższą liczbę punktów uzyskał Chris Holder. Nie zawiódł również Greg Hancock, który zakończył spotkanie z jedenastoma oczkami na swoim koncie. Juniorzy Get Well pokazali ciekawą walkę, a Norbert Krakowiak zaskoczył gospodarzy, gdy w biegu ósmym ograł zawodnika z Grand Prix Petera Kildemanda. Kolejny z juniorów Paweł Przedpełski pojechał na swoich dobrym poziomie i zdobył 10 pkt i 2 bonusy. Niestety można powiedzieć tradycyjnie do pozostałych zawodników nie dostroili się polscy seniorzy, bowiem Kacper Gomólski, zdobył tylko jeden pkt, a Adrian Miedziński zakończył mecz z dorobkiem trzech oczek.

Po zawodach powiedzieli:
Przemysław Termiński
- właściciel klubu z Torunia - Nie analizowaliśmy tego spotkania pod kątem punku bonusowego. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Nie czarujmy się jednak - wynik powinien być dużo wyższy. Moim zdaniem wynik powinien brzmieć 53:37. Mam na myśli oczywiście wykluczenie Adriana Miedzińskiego. Jeżeli sędzia przyjął takie kryteria, to trzy biegi wcześniej powinien wykluczyć Pawlickiego, a bieg później Pedersena. Uznał jednak inaczej. Nie było żadnego przerwania biegu, a że zawodnikiem zarzuciło? No cóż - taki jest ten sport. Moim zdaniem sędzia przerwał bieg, bo któryś z zawodników z Leszna machał ręką. W powtórce nie mam pretensji do Martina Vaculika. Z tego co wiem, to miał defekt w postaci zerwanego łańcucha, z powodu uderzenia Nickiego Pedersena. I pojawia się pytanie, dlaczego Miedzińskiego wykluczono, a Pedersena nie. Sytuacje były bardzo podobne. Mieliśmy pecha w postaci defektu i błędnych moim zdaniem decyzji sędziego.
W meczu pojechał Norbert Krakowiak, który w jednym z biegów pokonał Petera Kildemanda, ale ten zawodnik jedzie jeszcze bardzo nierówno. Cieszy jednak jego postawa. Nawiązał walkę z seniorami i to dobry prognostyk na przyszłość.

Jacek Gajewski - menadżer z Torunia - Przed trzynastym wyścigiem prowadziliśmy 41:31. To oznaczało, że odrobiliśmy straty z pierwszego spotkania. To był kluczowy moment walki o bonus. Wieźliśmy 5:1, z którego zrobiło się 5:0 w drugą stronę. Mogliśmy mieć przed nominowanymi plus 14, a było tylko 5 punktów przewagi. Jednym biegiem straciliśmy tak naprawdę dziewięć "oczek". Pozostał niedosyt. Zaczęło się od błędu Adriana Miedzińskiego, który miał problem z opanowaniem motocykla i prawie spowodował upadek swój i Grzegorza Zengoty. Obaj zawodnicy byli jednak w stanie kontynuować jazdę, ale arbiter postanowił zatrzymać wyścig. Przyznam jednak szczerze, że z taką decyzją sędziego spotkałem się pierwszy raz. Nie zamierzam jej jednak kwestionować. Regulamin na to pozwala i można to uznać za słuszny ruch. Musimy jednak przyjąć, że podobnie będziemy postępować w takich samych sytuacjach, których na torach żużlowych jest wiele. Chodzi o konsekwencję i interpretowanie regulaminu zawsze w ten sam sposób. Nie możemy tworzyć wyjątków. Najczęściej sędziowie w takich przypadkach pozwalają na dokończenie biegu i po jego zakończeniu udzielają ostrzeżeń zawodnikom. Daleko szukać nie musimy. W jednym z wcześniejszych biegów niebezpieczną sytuację stworzył Piotr Pawlicki. Może nie było to aż tak groźne, ale sędzia skończył na upomnieniu.

Robert Kościecha - trener z Torunia - Cel minimum został wykonany, wygraliśmy mecz u siebie. Chcieliśmy żeby bonus został u nas, jednak w trzynastym biegu straciliśmy można powiedzieć dziewięć punktów, bo prowadziliśmy 5:1, a skończyło się 0:5. W pierwszej odsłonie Adrian Miedziński popełnił błąd, pociągnęło go, zagrodził drogę Zengocie, trochę kontrowersyjna decyzja, no ale sędzia wykluczył Adriana, w powtórce Martin Vaculik fakt faktem, że na trzeciej pozycji, ale zatarł mu się silnik. Wynik 0:5 zadecydował o tym, że bonus jedzie do Leszna. Szkoda nam tego bardzo, ale cieszymy się, że wróciliśmy po ciężkim meczu w Zielonej Górze. Pokazaliśmy, że znowu mamy liderów. Zwłaszcza początek zawodów, bodajże do siódmego biegu drużyna z Leszna nie wygrała indywidualnie biegu, to nas bardzo cieszyło. Kapitalna forma Chrisa Holdera, który trzeci raz z rzędu robi komplet punktów, do tego wrócił Greg Hancock. Z tego bardzo się cieszymy. Troszkę brakuje punktów drugiej linii. Kacper i Adrian gubią punkty, trzeba to poprawić, bo mecze będą coraz cięższe, a musi jechać cały zespół.

Chris Holder - Toruń - Jestem bardzo szczęśliwy. Po pierwsze bardzo dobrze, że zwyciężyliśmy. Drużyna z Leszna jest bardzo wymagającym przeciwnikiem. Mogliśmy wygrać trochę wyżej, ale zabrakło ciut szczęścia w kilku wyścigach. Zdołałem przyjechać po zawodach rozgrywanych dzień wcześniej i zdobyć dużą liczbę punktów. To bardzo dużo daje w kwestii pewności siebie, a dla drużyny ważna jest wygrana. Ekipa z Leszna jest bardzo wymagającym przeciwnikiem, ze świetnymi zawodnikami w składzie. Nam w niektórych sytuacjach zabrakło szczęścia. Rozsypał się motocykl Martina Vaculika, Adrian Miedziński popełnił błąd i został wykluczony, co było dość kontrowersyjne, patrząc na wcześniejszą sytuację z Gregiem Hancockiem, ale tak już bywa.
Musimy jednak wygrywać na wyjazdach i to kluczowy problem na ten moment i dotyczy również mnie. Chcę zdobywać więcej punktów na wyjeździe i robię wszystko, aby to osiągnąć. Jak na razie perfekcyjnie to wygląda, kiedy przyjeżdżam do Torunia. Jakby każdy tor był taki sam, to byłoby super!

Martin Vaculik - Toruń - Byłem bardzo wolny, nawet, gdy jechałem na prowadzeniu. Mam w tym sezonie problemy sprzętowe, męczę się i to widać. Mocno się staram żeby być najlepszy, wkładam w to dużo pracy, ale rezultatów nie widać i to jest jakaś porażka. Jeśli jestem pierwszy, to i tak czuję się wolny, wszystko jest wymęczone, a jak nie mam startu, to już w ogóle jest lipa. W trzynastym biegu, gdy zanotowałem defekt, to po prostu eksplodował mi silnik. Potem przesiadłem się na drugi motor, ale nie jechałem na nim od początku i był lekko niedopasowany, więc dojechałem do mety ostatni. Chciałbym bardzo przeprosić wszystkich kibiców, klub i sponsorów, bo ja sam w najgorszym śnie nie spodziewałem się, że coś takiego mogę pokazywać na torze. Bardzo dużo w to wszystko inwestuję. Nie tylko pieniędzy, czasu, pracy, ale całego siebie poświęcam na ten sport i niestety nie mam zwrotu w postaci wyników. W sprzęcie, na którym jadę, ciągle czegoś szukamy. Potrzebny jest czas żeby sobie usiąść, przemyśleć, co trzeba zrobić i wykonać konkretne zmiany, bo tak dalej nie może być. Na szczęście teraz będzie miesiąc przerwy. Ostatni mecz jedziemy w Grudziądzu, na którym bardzo mocno się skupię. Zrobię wszystko, żeby pojechać jak najlepiej dla mojej drużyny. Później czeka mnie miesiąc intensywnych treningów, intensywnej ciężkiej pracy i znalezienia odpowiednich rozwiązań. To, co do tej pory działo się z moim sprzętem, nie może się więcej powtarzać.

Paweł Przedpełski - Toruń - Mieliśmy ten punkcik w zasięgu ręki, ale przez nasze błędy wymknął się nam z rąk. Istotne jest jednak to, że wygraliśmy i z tego bardzo się cieszę. Ze swojego wyniku jestem zadowolony, ale najważniejsza jest dla mnie wygrana zespołu. Wiemy przecież, że do Unii wrócił Emil i bardzo wzmocnił tę drużynę. Liczyliśmy się z tym, że nie będzie łatwo i rzeczywiście, walczyliśmy do ostatnich biegów. Ostatnio było kilka upadków, ale teraz czuję się już dobrze, wszystko jest ze mną w porządku. W Zielonej Górze byłem przede wszystkim zmęczony, bo w nocy spałem może dwie godziny. Mieliśmy za sobą naprawdę długą podróż z Anglii. Druga sprawa to upadek, który zanotowałem dzień wcześniej i byłem trochę poobijany. Absolutnie nie było to jednak przeszkodą w rywalizacji, nie stwarzałem zagrożenia. Nie spisałem się co prawda jakoś ekstra dobrze, choć kilka punktów dorzuciłem. To jednak zostawiam już za sobą.

Adrian Miedziński - Toruń - Arbiter przerwał bieg i nie będę nad tym rozpaczał. Nic tego nie zmieni. Piotrek Pawlicki kilka biegów wcześniej też przeszkodził Gregowi Hancockowi i stworzył niebezpieczną sytuację. Można to różnie interpretować. Sędzia podjął decyzję i już nie mamy na nią wpływu. Ja mogę tylko ubolewać, że jadąc z przodu popełniłem błąd, który nie powinien się wydarzyć

Norbert Krakowiak - Toruń - Sezon nie zaczął się dla mnie tak, jakbym sobie to wymarzył. Mam jednak nadzieję, że najgorsze za mną i zacznę wracać do dyspozycji z poprzedniego sezonu. Z meczu z Fogo Unią jestem zadowolony, a zwłaszcza z trzeciego biegu. Czułem, że jest lepiej ze startu, ale na pewno nad tym elementem będę musiał jeszcze popracować
Miałem słabszy moment, ale zacząłem współpracę z psychologiem. Mam też wsparcie wielu innych osób, którym jestem wdzięczny. Ta sytuacja pokazała mi, na kogo mogę liczyć. Jestem zadowolony, że można sobie poradzić nawet z gorszymi momentami.
Po upadkach Mam jeszcze trochę problemów z barkiem, ale mi to nie przeszkadza. Wystarczy chłodzenie po zjeździe do parkingu i można dalej się ścigać.

Adam Skórnicki - trener Leszna - Nicki Pedersen od dłuższego czasu szuka czegoś w swoim sprzęcie. Na szczęście ostatnie dwa wyścigi gdzieś tam odbił. Nie do końca udało nam się rozbroić naszej drugiej linii i pozycji juniorskich. Do tego, drugi junior punktował na naszych seniorach oraz juniorach, więc zabrakło punktów, aby wygrać mecz, ale cieszymy się w ogólnym rozrachunku, że jest bonus, bo wywalczyliśmy go na torze, a można powiedzieć, że taki mały bonusik wpadł, bo w innym meczu nikt nie dostał bonusu.

Emil Sajfutdinow - Leszno - Najpierw chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy pomagali mi przez ten okres, kiedy miałem rehabilitację. Bardzo dziękuję Adamowi Skórnickiemu, który przez cały czas był ze mną w kontakcie i wspierał mnie psychicznie żebym jak najszybciej się wyleczył i był gotowy do walki na torze. Bardzo się cieszę, że zdobywałem jakieś punkty i oby tak dalej. Będę ciężko pracował, jak przez ten okres, w którym nie jeździłem. Będzie dobrze.

Peter Kildemand - Leszno - Możemy cieszyć się z punktu bonusowego. Jeśli chodzi o mnie, to faktycznie ten trzeci bieg nie był w moim wykonaniu zbyt dobry, wciąż miałem problemy z silnikiem. Byłem gotowy na kolejne starty, ale zostałem zmieniony. W pierwszych dwóch biegach zdobyłem cztery punkty, a potem faktycznie, trochę brakowało mi szybkości. Kolejny motocykl prawdopodobnie spisałby się lepiej, ale nie miałem okazji się o tym przekonać. Oczywiście, że nie jestem ze wszystkiego zadowolony, ale jechałem tylko trzy razy, więc ciężko wyrokować. Nie wiem czy znajdę miejsce w składzie na kolejny mecz, to już kwestia tego, co jest dobre dla drużyny. Zobaczymy co się wydarzy, nasi ludzie z pewnością będą chcieli podjąć jak najlepszą decyzję, aby nasza drużyna na tym zyskała.

Grzegorz Zengota - Leszno - Wywieść z MotoAreny przynajmniej punkt bonusowy to był nasz plan minimum. To się nam udało, ale oczywiście mieliśmy apetyt, żeby tutaj zwyciężyć. Gospodarze potwierdzili jednak swoją siłę. Tacy zawodnicy, jak Greg Hancock czy Chris Holder są tutaj wyśmienicie dysponowani i trudno z nimi walczyć o punkty. Wynik w okolicach dwucyfrówki jest dobry, ale pogubiłem trochę punktów, chociażby w ostatnim biegu, w którym przyjechałem ostatni. Nie chciałbym takich wyścigów. Każdy z nas popełniał jakieś błędy. Gospodarze popełnili ich mniej, dlatego też wynik jest na ich korzyść.
W biegu z Adrianem nie musiało dojść do upadku, żeby doszło do wykluczenia. Każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo. W innym przypadku obaj wpakowalibyśmy się w bandę. Prawdopodobnie zakończyłoby się to szpitalem i po co? Wynik jest wynikiem, ale należy pamiętać o tym, że to nasze bezpieczeństwo powinno być najważniejsze. Każdy kto na mnie gwizdał, niech po powrocie do domu na spokojnie przeanalizuje tę sytuację. Ja nikogo nie chciałem wsadził w płot, ratowałem się przed upadkiem i Adrian również. Takich sytuacji jest mnóstwo, a nie każdy arbiter to widzi.

Rufin Sokołowski - były prezes z Leszna - mistrzowie Polski mieli potencjał, by osiągnąć lepszy wynik. Z mojego punktu widzenia sztab szkoleniowy Unii powinien przemyśleć pewne rzeczy. Warto zadać sobie pytanie, czy warto ustawiać Nickiego Pedersena na zewnętrzne pola, a tak się dzieje, gdy nie jest prowadzącym parę. Duńczyk traci przez to swoją największą zaletę, jaką jest umiejętność zablokowania zawodnika, który startuje po jego prawej stronie. W Toruniu miał utrudnione zadanie, a gdyby prowadził parę, być może tych punktów uzbierałby więcej. Można powiedzieć, że Unia ograniczyła jego potencjał na własne życzenie. Nie mam też przekonania, czy Kildemand powinien startować w parze z Piotrem Pawlickim. Podejrzewam, że radziłby sobie lepiej, gdybyśmy oglądali go u boku Pedersena. Kildemand nie ma jednak łatwego położenia. W Toruniu wykazał się ogromną wolą walki i widać było, jak mu zależy. Trudno jednak o komfort psychiczny, gdy zawodnik ma z tyłu głowy myśl, że w przypadku gorszego występu straci miejsce w składzie. Musielak też czeka na swoją szansę, więc Adam Skórnicki nie ma łatwego zadania. Patrząc na to z boku mamy tylko cząstkową wiedzę w tej sprawie. To menedżer ogląda tych zawodników z bliska i będzie musiał dokonać słusznego wyboru.

Źródło: www.espeedway.pl
www.nicesport.pl
www.nowosci.com.pl

www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt